CO ŻEŚ SIĘ TAK UCZEPIŁ KAMIZELEK ?
z dnia: 2008-05-29
Jeden z Was, przysłał mi pytanie: "co żeś się tak uczepił kamizelek - a sam to kiedyś miałeś coś takiego na sobie ? " No to odpowiadam. Troska o życie nie jest mi obca od dzieciństwa. Ktoś może to nazwać inaczej, ale na jedno wychodzi. Zacznę od etapu motocykli, choć mógłbym od wczesniejszego. Byłem jednym z pierwszych motocyklistów w Polsce, który jeździł w kasku (wtedy jeździło sie w bereciku z antenką). Ludzie sie uśmiechali, a ci odważniejsi (choć z dystansu) kreślili palcami kółka na (swoich) czołach. Na etapie samochodowym także jako jeden z pierwszych zamontowałem w moim "Moskwiczu" pasy bezpieczeństwa przywiezione z zagranicy. Na etapie narciarskim należałem do prekursorów "ski-stopperów" (wówczas narty przypinano do kostki paskami).

Dawno, dawno temu, kiedy mój synek (powyżej) był w pacholęcim wieku - takie oto kamizelki "do it yourself" używaliśmy na jachtach "MILAGRO"
No i wreszcie dochodzimy do "przedmiotowych" kamizelek asekuracyjnych. I znowu zabrałem sie do grupy "pionierów". Wykorzystując poprzypalany papierosami płaszcz ortalionowy uszyłem pierwszą w naszym klubie kamizelkę asekuracyjną. Prototyp (wzorowany na fotkach z zagranicznych czasopism) miał wypełnienie wykonane z kulek styropianowych pozyskiwanych od odbiorców paczek nadchodzących z Zachodu. Do tej pory używa się ich do zabezpieczania delikatnych przedmiotów w kartonach lub skrzyniach. Styropian kruszył się i trzeba było przerzucić się na posklejane resztki nienasiąkajacej pianki neoprenowej (prywatny import płetwonurków). I znowu uśmieszki - "co ty nie umiesz pływać ?". Odpowiadałem - "troszeczkę". I wtedy dotykały mnie wyrzuty synka - "Tatik, dlaczego mówisz "troszczkę" - przeciez pływasz doskonale". To był wiek, w którym synowie jeszcze chwalą się ojcami. Jako skipper starałem się dawać dobry przykład kamizelkowy i dręczyłem załogi, aby kamizelki nosili. Byłem tak "upierdliwy", że Janek Andruch w Brunsbuttel poszedł do miasteczka na zakupy w kamizelce, a Wieśkowi Woźniakowi nie raz przydarzyło sie zalegnąc w koi bez zdejmowania kamizelki. A kamizelki na ostatnim jachcie były piękne, kolorowe od pań Irenki i Ani. Jedynym z moich kompanów, z którym miałem kłopoty w tej materii był ... Mietek Leśniak. Teraz on pewnie dręczy innych :-))) Dlatego dziś z takim uporem wmawiam Wam kamizelki. Naprawdę warto ! Tu klik pochwały kamizek  Kamizelki i żyjcie wiecznie ! Don Jorge
|