PRZEDSEZONOWY REJS GDAŃSK - ZALEW WIŚLANY
z dnia: 2006-05-08


Adam Weiss jest "neptunowcem", armatorem jachtu "Telpher". Przed "długim weekendem"  obiecał relacje wprost z wody. Znalazł sposób na ekspedycję tekstu (bravo !) i mamy okazję dowiedzieć się co czeka tych, którzy z Gdańska wybierają się na Zalew Wiślany. Dziekuję Adamowi, dziekuję Dominikowi, który doskonale wywiązał się z "pośrednictwa".  Na marginesie: nawet żartobliwe przywoływanie komuny (patrz nizej) - wywołuje u mnie jakieś mało eleganckie odruchy.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

___________

Szanowny Panie Kapitanie.
W imieniu i na prośbę mojego Przyjaciela, Adama Weissa, który spędza dzisiejszą noc uwięziony na swoim jachcie pomiędzy mostem pontonowym w Drewnicy a śluzą Gdańska Głowa, pozwalam sobie przesłać zredagowany przezeń, niejako "na gorąco", tekst o nowych (a właściwie starych, ale w nowej postaci) kłopotach czekających na żeglarzy, którzy przed tzw. sezonem bezczelnie ośmielają się odbywać sobotnio-niedzielne "rejsiki" szlakiem: Gdańsk - Zalew Wiślany.

Pozdrawiam,
Dominik Żyłowski
________________________________
Komuno Wróć :-)
(Kilka uwag o szlaku Gdańsk – Zalew Wiślany)

S/y "Telpher" odbył (a właściwie jeszcze odbywa) w czasie „długiego weekendu” krótki rejs szlakiem Górki Zachodnie – Zatoka Gdańska – Zalew Wiślany. Droga „tam” zaowocowała zoczeniem trzech fok (!) wylegujących się na łachach w ujściu Wisły w Świbnie. Piękny widok, wart ryzyka przechodzenia między wiślanymi mieliznami.

Powrót niestety obfitował w ciekawostki innego rodzaju. Np., wprawdzie nie stoi jeszcze ukochany przez żeglarzy element krynickiego krajobrazu portowego – wesołe miasteczko, ale „domową” atmosferę dzielnie podtrzymuje dyskoteka umiejscowiona w rozstawionym tuż przy porcie jachtowym wielkim namiocie z napisem „Warka”. Nieziemski łomot do, mniej więcej, drugiej w nocy! Uciążliwe to zwłaszcza, gdy chce się wczesnym rankiem następnego dnia opuścić wody Zalewu by popołudniem być w Gdańsku. Tak było właśnie w naszym przypadku.

Zanim jednak o tym jak nadzieje nasze na przebycie tej trasy jednego dnia rozbiły się o mur, delikatnie mówiąc, niezrozumienia operatorów urządzeń hydrotechnicznych, kilka słów o drobniejszych przeszkodach. I tak: między pławami 18 i 22 – żaki. Ustawione dokładnie w poprzek toru wodnego. (Gdyby ktoś pytał, rozstawione przez kuter KAT 51. Pozdrowienia!). Z mieczem u góry przeszliśmy środkiem. Między pławami 22 a 20, w osi toru – kamienie na głębokości 1,4 m, co zasygnalizował wspomniany wyżej miecz. O moście w Drewnicy (tym wzdłuż rzeki) wiele już pisano, więc nie powtarzam. Na marginesie tylko wspomnę przyjemnie zaskakującą ciekawostkę: pontonowy otwierany o czasie i grzecznie (sic!).

Myliłby się jednak, kto by pomyślał, że droga do Gdańska po przejściu mostu pontonowego stoi otworem. Żadna moc, ani cywilizowane negocjacje, żadne racjonalne argumenty, żadne odwoływanie się do zdrowego rozsądku, ani nawet – wstyd przyznać, ale przecież tonący, jak wiadomo „brzydko się chwyta” – „argumentacja” granicząca z korupcją, nie były w stanie skłonić „śluzowych” z Gdańskiej Głowy do przepuszczenia jachtu ze Szkarpowy na Wisłę. Po zameldowaniu się w niedzielę o 12.00 na śluzie usłyszeliśmy od tychże „śluzowych”, że – uwaga! – „Nikogo tu dziś nie ma”, (jeśli ktoś nie wie – ci, z którymi rozmawialiśmy, choć ich „nie było” mieszkają w domku przy śluzie) i w związku z tym, śluza nie zostanie otwarta i czekać należy do godz. 7.00 w poniedziałek (aż będą, zapewne?). Jak później się dowiedzieliśmy z tzw. „dobrze poinformowanych” aczkolwiek nieoficjalnych, źródeł, obowiązuje ponoć zakaz otwierania śluz w niedziele i święta! Chyba, że zamiar przejścia zostanie zgłoszony na 24 godziny wcześniej, w dniu roboczym.

Pływam tym szlakiem bez mała 40 lat i nie pamiętam (i to nie wina mojego wieku wcale) takiego, jako się już rzekło, braku zrozumienia dla naszych, tj. żeglarzy potrzeb. Stąd tytuł. Wzburzonym nim wyjaśniam, że wcale tak naprawdę za minionym ustrojem powszechnego szczęścia i dobrobytu nie tęsknię, ale będąc całą tą sytuacją zwyczajnie rozżalonym, odczuwam pewną nostalgię za zapamiętanym z dawniejszych czasów zdrowym rozsądkiem.

Warto też chyba zapytać, (Czy wie ktoś może, z którego ugrupowania jest najaktualniejszy minister od tych spraw?) czy to nowe niewątpliwie Sprawiedliwe Prawo zgodne jest na pewno z dumnym hasłem rewitalizacji opisywanego szlaku?
Z poważaniem
(Pozbawiony wszelkiej nadziei na „lepsze jutro”)
Adam Jarosław Weiss, kapitan s/y "Telpher"
_________________
P.S. Rozgoryczenie z powodu niezamierzonej przerwy w rejsie i nudę kilkunastogodzinnego oczekiwania na otwarcie śluzy znakomicie łagodzi nieoceniony smak pierogów (do wyboru z mięsem lub z kapustą) z prowadzonej przez Marka Hanke gospody „Szkarpawianka” w Drewnicy (tuż przy moście pontonowym – i tak się tu zatrzymacie, więc idźcie na obiad ;-) )

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=83