DRYFOWANIE NA SUNDZIE
z dnia: 2008-07-02
Nasz szwedzki Korespondent - kpt. Mikolaj Frisch wreszcie się odnalazł. Bardzo dawno czytaliscie jego newsy. Tym razem przysłał mały horrorek z happy endem. W sam raz na okres kanikuły. A tak na marginesie - szanowny Don Miko - lenisz się !
PS. Ciekawe jak szwedzkie władze powitały staruszka (jakiś mandacik, prawko ... ?_.
Klik na pobudzenie aktywności Don Miko  Kamizelki i żyjcie wiecznie ! Don Jorge ______________________________ Hola Don Jorge, Wakacje tuż tuż, więc oto przygoda wakacyjna rezolutnego staruszka opisana w dzisiejszych wiadomosciach ze Skanii w dzienniku Kvällsposten: Skåne 29 jun 16:51 Co zrobic, gdy czlowiek znajdzie się w niewlasciwym kraju bez grosza przy duszy? 78-letni Szwed wzmocniony dunskim zlotym Elephantem nie martwil się brakiem pieniedzy, ani tym, ze nie mial czym zaplacic za bilet z Helsingor do Helsingborga. Jako, że nie brakowalo mu fantazji - podwędzil małą łodeczkę wiosłową, odplynal od dunskiego brzegu i skierowal się w strone ojczystej Szwecji. Niestety po drodze nie starczylo mu sił na wioslowanie i zasnął mając nadzieję, że prąd zniesie go do Szwecji.
 Elephant, jak sama nazwa wskazuje - przeznaczone jest dla ludzi jak słonie. Testowałem, testowałem.
Postawil na nogi caly Duński Kustbevakning (Straz Ochrony Wybrzeża), którzy że zdumieniem zauwazyli samotna lodeczkę, plywająca niefrasobliwie po jednej z najruchliwszych cieśnin świata. Duńczycy podplynęli i delikatnie zaholowali go do najbliższej mariny gdzie zapewnili mu spokojny sen i wypoczynek. Gdy otrzeźwial wsadzili go na prom i machając przyjaźnie posłali go do domu... Tak, piwo duńskie bywa zdradliwe...polskie zreszta tez..
pozdrawiam Don Miko Goteborg
|