FAJNY REJS BAŁTYCKI
z dnia: 2008-07-22


Słowo daję, niczego Sławkowi nie sugerowałem, do niczego nie namawiałem. Cieszę się, że znalazłem kolejnego sprzymierzeńca w zwalczaniu chamskiego, ogłuszającego hałasu - dla zmyłki zwanego muzyką. To jest plaga wielu polskich miejscowości nadmorskich oraz ... targów (np. POLYACHT). Wymyślono już bezprzewodowe słuchawki - najwyższy czas, aby amatorzy hałasu zaczęli w nich paradować. Póki co - niech nasi prawnicy poszukają bata prawnego. Czy przystani jachtowych i targów wodniackich nie można wprowadzic do "strefy ciszy" ?
O korespondencji Sławomira Brzezowskiego: rejs sympatyczny, koleżeński, bez kapiszonów. I o to chodziło.
Tu klik dla Opiekunki Rejsu
Zyjcie wiecznie (w kamizelkach) !
Don Jorge
==================================
Czołem,
Jak co roku - popłynęliśmy "Damarem" na Bałtyk na dwa tygodnie. I jak co roku - moja niezawodna żona pilnowała z
Krakowa prognoz pogody na naszej trasie: Świnoujście, Allinge, Utklippan, Skillinge, Kopenhaga, Klintholm, Świnoujście.
Rejs, jak rejs. Tyle, że trochę przypadkowo tym razem dobrana załoga okazała się dobrana idealnie. Poza tym wiatry
służyły, jak na zamówienie, a ostatni odcinek z Klintholm do Świnoujścia zrobiliśmy jednym halsem na szóstce z SW.
Każdemu życzę takiej jazdy...



Zaczynaliśmy w Świnoujściu 29 czerwca. Miejscowi włodarze uznali za właściwe uczcić Dni Morza nocną dyskoteką w
marinie. Trawnik, służący zwykle żeglarzom, wynajęto jakiemuś przedsiębiorcy pod namioty, w których do czwartej
nad ranem ryczały głośniki i bawiła się niezwiązana z morzem gawiedź. W cywilizowanym świecie - nie do pomyślenia.
Żeglarze wracający z morza (niezależnie od pory dnia) potrzebują ciszy, żeby odpocząć i odespać nocne wachty. W
dzień też nie było spokoju: przez głośniki ryczał jakiś wodzirej od konkursów, i takich tam. Tak więc jeżeli nie chcecie
posłużyć jako dekoracja dla czyjejś zabawy (i czyjegoś interesu) - omijajcie Świnoujście.



Na Utklippan w tym roku jest susza: nie ma tej eksplozji kolorów, jaka była kiedyś: http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=513&st=60&fload=1

Poza tym są tam foki - w ubiegłym roku musieliśmy ich nie zauważyć. "Mieszkają" na skałach na południe od wyspy
latarnika. Rezerwat jak zwykle wypełniony wrzaskiem ptactwa. I tylko śmieci naniesione przez morze psują sielski obrazek.
Znieśliśmy ze skał sporo tego świństwa (butelki, folia, kawałki styropianu). Jeżeli płyniecie na Utklippan - weźcie kilka
mocnych worków i zróbcie z nich użytek. Uważajcie na miejscową parę łabędzi: wywiodły potomstwo i "stawiają się":
rozwścieczony łabędź bywa niebezpieczny.
Na Utklippan jest Internet bezprzewodowy. Powolny, ale jest (bez żadnych haseł - trzeba tylko mieć kartę WiFi).

 

Miła wiadomość: w Skillinge honorują gości wystawiając również polską flagę.

Wejście do Klintholm wciąż źle oznaczone: zardzewiałe zbrojenie główek nie ułatwia namierzenia "dziury". Michał (ten
w niebieskim kubraczku) wymyślił: jeżeli ktoś się tam wybiera, to niech zabierze ze sobą puszkę farby zielonej oraz puszkę pomarańczowej i płacąc za postój niech położy wraz z pędzlem na ladzie kantorka. Zrozumieją...

Pozdrawiam
Sławek

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=855