AMBIWALETNIE O DECYZJI MONIKI MATIS
z dnia: 2008-08-16
W piątek wieczorem otrzymałem od Moniki Matis mail-zwierzenie. Wyzwolił on u mnie mieszane odczucia: żalu, że nasza dzielna żeglarka "odpuściła" oraz zadowolenie, że okazała się rozsądną i satysfakcję, że zdobyła się na to wyznanie. Zacznę od tego, że pochwalam decyzje Moniki. Przyjmuję jej wyjaśnienia jako przekonujące. Jak zwykle (co pewnie Was denerwuje) przywołuję wspomnienia moich porażek. Pamiętam jak z Tadeuszem Dumą zawróciłem po tygodniu sztormowania (mieczówka MILGRO IV) z rejsu na Helgoland. Było o tym kiedyś w "Żaglach". Pamiętam jak z Mietkiem Leśniakiem i Jankiem Andruchem, jak niepyszni wróciliśmy do Nyborga, Pamiętam jak będąc tuż, tuż przy Heiligenhafen musieliśmy zadowolić się porcikiem Grossenbrode Fahre. Pamiętam ... - wystarczy. Jakie były powody tych decyzji ? Dokładnie takie, jakie powodowały Moniką. A więc droga Moniczko - uszy do góry ! Najważniejsza jest roztropnośc, nawet jeśli strach wystaje spod spódnicy. Bo Moniczko nie boją się tylko ignoranci i idioci. Ja wiem, że wstydzisz się czego innego. Wstydzisz się, że przed regatami byłaś przedstawiana jako heroina i magnes rekrutacyjny Piotra Stelmarczyka. A tu nagle "lokomotywka" się wycofała, a wagony potoczyły się do Kołobrzegu (nie mam jeszcze meldunku). Pocieszam Cię - zyskałaś doświadczenie i pokorę. Życzę Ci oceanicznych sukcesów w żeglowaniu i podejmowaniu słusznych decyzji. Jeszcze raz - uszy do góry ! Żyj wiecznie ! Don Jorge
PS. A nocne wejscie do Kołobrzegu przy silnym wietrze, nawet po przebudowie wejscia to nie jest kromka chleba z masłem. =================== Witam Don Jorge, No tak, piszesz o refowaniu i w sumie dajesz mi pewne pocieszenie.. co innego ale podobnie. Czuję się paskudnie, siedzę w Dziwnowie i zastanawiam się czy słusznie zrobiłam, czy tylko poszłam na łatwiznę.. W każdym razie właśnie wycofałam się z Unity Line.
A dlaczego? Ok. 16, mając wciąż jakieś 8 mil do bramki w Rewalu, wiatr dokładnie z Rewala (no przecież musi być w pysk) tężejący powoli, spotkałam motorówkę z obsługi Kanału Piastowskiego (pomagali przy regatach). Podsycili poważnie moje wątpliwości, mówiąc o prognozie (rosnące do 7 stopni...) Pomyślałam - 30 mil halsówki przede mną, pod tężejący wiatr, na jachcie który niełatwo mi opanować (nie ta kondycja ;) ) i perspektywa wchodzenia po ciemku do Kołobrzegu przy wietrze 6-7. No i wykonałam zwrot do Dziwnowa...
Nie było łatwo, może się myliłam, może tylko zmęczenie dało znać o sobie - ale mimo że boli zdecydowałam się zrezygnować z tego na co sobie ostrzyłam pazurki od kilku miesięcy. No cóż, znacznie bardziej bym żałowała, gdybym zrobiła krzywdę NADIROWI. Aha, kamizelka, Fladen plus pasy były ;) Jak uważasz, że warto to opublikować, nie ma sprawy, śmiało -- Pozdrawiam, Monika ============================== tu klik wsparcia duchowego dla Moniki 
|