KAPITAN ANDRZEJ DRAPELLA O TURECKICH PORTACH
z dnia: 2008-09-15


Miło, że nasz Przyjaciel - kpt. Andrzej Drapella nie zapomina o subiektywniejącym z roku na rok okienku. Mamy kolejną korespondencję z mnóstwe fotografii. Z bólem serca musiałem przystąpić do ich zdziesiątkowania. A może byśmy się tak umówili, że nadsyłane fotografie będziecie numerowali. Od Waszym zdaniem najważniejszej do tych coraz mniej związanych z tematem. To by mi pomogło, bo selekcjonowanie zdjęć "na odległość" nie zawsze jest trafnym wyborem.
Przy okazji - nie dręczcie mojej skrzynki odbiorczej fotkami nawet po kilka MB każda. Sami wiecie na jaki "cięzar" mogę sobie pozwolić.
Tu klik dla Autora korespondencji
Kamizelki założone - żyjcie wiecznie !
Don Jorge

===================================
Drogi Don Jorge,
Minęła wiosna, przygrzało słońce, powiało wiatrem i rozprysnęliśmy się jak stado wróbli. Miałem w tym roku być na północy, więc znalazłem się na południu. Nie tak daleko, ale w stronach znajomych sprzed lat. Kiedyśbyły duże statki i duże porty, teraz łódka mała i mariny. Turlałem się po tureckich wodach bardzo miło zaskoczony. Było pięknie i sympatycznie. Wypatrywałem Rodaków i jeno raz ujrzałem biało-czerwoną. Podpłynęliśmy, zawołali, a tu do nas po francusku. Nie udawajcie Greków, - my swojacy.
Ale nie dla nich, bo oni od tego księcia Rainera ino banderę na opak założyli. A ogłosiłem, że kto ujrzy polską banderę ten ma u mnie butelkę. Tą zmyłkę ja ujrzałem, wypiliśmy pospołu.
Ale do rzeczy, napisałem kilka słów o MARMARIS. Jak chcesz to powieś.A fotki do wyboru.

Do miłego
Andrzej Drapella
______________________________________
MARMARIS – do niedawna 30-to tysięczne miasteczko osadzone na wzgórzach wokół niewielkiej twierdzy Sulejmana Wspaniałego z 1522 roku żyło cicho i spokojnie. Rybacy łowili ryby i okazałe gąbki, sadownicy zbierali winogrona, oliwki i figi, pasterze pasali owce, a wszyscy wiedzieli jak się robi dobre wino. I jakoś się żyło.


W latach 80-tych odkryto „walory turystyczne” regionu. Ładną, piaszczystą plażę i urokliwą dużą zatokę. Szybko wybudowano tu przystań promową i piękną marinę na prawie 1.000 jachtów. Pierwszy pierścień zabudowy wokół mariny to eleganckie, firmowe sklepy. Drugi to ładne, stylowe restauracje. Oficjalna nazwa tej ulicy to: „Bar Street”.
Zagospodarowano nadmorski bulwar, posadzono piękne palmy i postawiono kilka pomników. Otworzono biuro turystyczne, a w starej twierdzy urządzone niewielkie muzeum. W mig, w centrum miasta, rozsiedli się kupcy stawiając orientalny bazar i kilka okazałych „salonów” sprzedaży dywanów.

Swoją ulicę mają ty też dyskoteki, jak znawcy twierdzą, – doskonałe. Miejscowa stocznia zbudowała piękne żaglowce „Gulety” dla pasażerskiej, kabotażowej żeglugi. Codziennie rano, cała ich flota rusza na urokliwe pobliskie wyspy, a goście mają możliwość kąpieli w niewielkich zatoczkach przed dobrym obiadem.


Widać też ruszających płetwonurków na podmorskie wyprawy. Woda jest tu kryształowo czysta, a dno ciekawe. Przy okazji informuję, że nurkowanie z aparatami oddechowymi jest zbiorowe, pod nadzorem, i na wyznaczonych terenach.

Dla tych, co lubią mieć podwyższoną adrenalinę, oferuje się loty na spadochronie za szybką motorówką. Mieliśmy nawet wielką ochotę pofrunąć, ale jak przyszło co do czego to…  każdy znalazł wystarczający powód aby pozostać na ziemi.

Turcy, obyci w świecie „gastarbeiterzy” – znają mentalność i języki swoich byłych pracodawców z Europy Zachodniej. Dzisiaj z radością witają ich na swojej ziemi.

Tu kelner i subiekt w sklepie nie jąka się, gdy podaje turyście towar. Ten zaś, mile zaskoczony rodzinnym językiem, zapomina, że jest na Bliskim Wschodzie, i nie targuje się. Korzyść obustronna.

Turcja to kraj niezwykle piękny, pełen historycznych zabytków, a ludzie gościnni.

Słońce, przez całe lato jest tu gwarantowane, a nad bezpieczeństwem gości czuwa sprawna policja. Obserwując bacznie to, co się w Turcji dzieje, nabieram przekonania, że jeszcze parę lat, a wraz z turystami, wezbrana rzeka pieniędzy popłynie na B;iski Wschód. 

Andrzej Drapella

_____________________________________

P.S. A ponadto prosze popraw wszystkie literówki i przejęzyczenia. Tak to bywa jesli się pisze na kolanie. Za zdjecie szykownej Warszawy dziekuje, rewanżuję się włoskim produktem.

Andrzej






Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=912