KAPITAN GŁÓWKA TYM RAZEM W WENECJI
z dnia: 2008-09-22


Przerywnikowy (od polityyki) news.  Kapitan Mariusz Główka relacjonuje żeglarską wycieczkę do Wenecji. On tam sobie fiu - fiu z koleżankami i kolegami po włoskich portach,, a tu w kraju trzeba bronić zdobytego terytorium wolnosci. Odpracujesz to Mariusz, odpracujesz - kilka powaznych narad Cię czeka. Nie ma tak łatwo ! A swoją drogą, to już jego drugi urlop w tym roku, a słyszę że wybiera się na Karaiby. Takiemu to dobrze! Poczekamy na barwny reportaż. 
Tu klik rankingowy - odskakujemy i wyciągamy z peletonu  JK AZS Szczecin 
Kamizelki !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge


===============================

Drogi Jerzy,
Właśnie wróciłem z rejsu po Adriatyku, aczkolwiek tym razem nie tylko w Chorwacji. Załoga, to moich ośmioro przyjaciół: Dorota, Marzena, Marysia, Marek, Włodek, Bogdan, Andrzej, Piotrek, no i ja niżej podpisany, pełniący funkcję skipera. Wyruszyliśmy Bavarią 49 „Liberty” z Portoroż w Słowenii. Celem głównym tego rejsu była Wenecja, ale oprócz tego zamierzaliśmy trochę pozwiedzać Włochy po jednej stronie i Chorwację po drugiej stronie północnej części Adriatyku, zwanej Zatoką Wenecką.

Po całonocnej podróży dwoma samochodami dotarliśmy około południa do Portoroż w sobotę 14 września. Noc trzeba było spędzić w porcie, bo pogoda była sztormowa. Wyszliśmy dopiero w niedzielę po południu i pożeglowaliśmy w poprzek Zatoki Triesteńskiej do odległego o niecałe 20 mil Grado. Ten niewielki dystans przeszliśmy szybko, bo wiało 8B i Bavarka na kawałeczku foka szła w baksztagu momentami ponad 8 węzłów.

Grado


Grado jest nazywane małą Wenecją. Jest to urocze miasteczko położone na wschodnim skraju Laguna di Caorle. My stanęliśmy w porciku miejskim pośrodku miasteczka, bo okoliczne mariny są albo zbyt płytkie, albo zbyt ciasne dla jachtów piętnastometrowych. W porcie stało około 20 – 30 jachtów. Mieliśmy do dyspozycji prąd, wodę i sanitariat za 40 EUR. Prysznic był płatny dodatkowo 50 centów za 5 minut.

Wenecja widziana z mariny


Następnego dnia ruszyliśmy do Wenecji, już przy słabszym wietrze i spokojniejszym morzu. Do wejścia przy Lido dotarliśmy po ciemku, ok. 2100. Wejścia do Laguny Weneckiej są dobrze oznakowane, również i to. Oczywiście trzeba pilnie obserwować światła i konfrontować je z mapą, no i trzeba uważać na innych, zwłaszcza już wewnątrz laguny. Tu, nawet wieczorem, jest duży ruch tramwajów wodnych, łodzi towarowych i innych jednostek.

Tor wodny prowadzący do samej Wenecji jest też dobrze oznakowany i oświetlony. Oczywiście należy trzymać się cały czas Kanału Św. Mikołaja (Canale S. Nicolae) i nie zbaczać poza dalby, a w naszym przypadku B49 z całkiem sporym zanurzeniem, nawet nie zbliżać się zanadto do nich (w innym miejscu usiedliśmy na kilu, gdy byliśmy blisko pali).

Do cumowania wybrałem marinę na wyspie S. Giorgio. Do dyspozycji jest też marina na S. Elena, ale według locji wychodziło, że w tej pierwszej jest głębiej, co dla nas było bardzo istotne. W marinie stanęliśmy ok. 2200. Ledwo wcisnęliśmy się między dalby, a dziób wystawał nam dobre 2 m poza nie. Okazało się, że jesteśmy największa łódką w marinie.



Canale Grande

Poranek przywitał nas słoneczną pogodą i wspaniałym widokiem, jaki mieliśmy z kokpitu. Staliśmy prawie na wprost Pałacu Dożów, z widokiem na Plac św. Marka i na wejście do Canale Grande. Jak głoszą reklamy, za wszystko można zapłacić kartą (…) , ale ten widok o poranku, z kokpitu jachtu jest bezcenny.

Komunikację w Wenecji zapewniają linie tramwajów wodnych. Wsiedliśmy w jeden z nich i po chwili byliśmy na Placu św. Marka. Bilet za 6,50 EUR jaki można kupić w tramwaju, pozwala na godzinę przemieszczenia się po Wenecji (12 godzinny bilet kosztuje 12 EUR). To wystarcza, aby pokonać Canale Grande. Dla tych, co wcześniej w Wenecji nie byli, widoki są niezapomniane. Niby wszyscy wszystko widzieli na filmach i fotografiach, ale to trzeba zobaczyć samemu. Z końca Canale Grande warto wrócić pieszo na Plac św. Marka. Wtedy widać Wenecję od kuchni. Też warto.

Pod wieczór wróciliśmy na S. Giorgio za jedyne 2 EUR od osoby i zaczęliśmy się szykować do wyjścia z Wenecji. Zapłaciliśmy za marinę, postój kosztował nas ok. 100 EUR. Za te pieniądze mieliśmy prąd, wodę i … wspaniały widok o poranku. Mieliśmy w planie dotrzeć do południowej części Laguny Weneckiej, do Chioggii. Zrezygnowałem z płynięcia wewnątrz laguny, ze względu na zapadający zmrok i wątpliwości, jakie miałem. Według map, niektóre odcinki kanałów mogły być zbyt płytkie dla B49, zatem wyszliśmy w morze i tą drogą dotarliśmy do południowego wejścia do Laguny Weneckiej, do Chioggi. Jak wspomniałem, to wejście też jest dobrze oznakowane i przed północą stanęliśmy w Marina Sporting Club. Ta noc kosztowała nas też ok. 100 EUR, ale za to z pełną infrastrukturą, jaką oferowała marina.

Rankiem następnego dnia mieliśmy z kokpitu widok na lagunę. Wody dużo, ale płytko, trzeba ściśle trzymać się torów wyznaczonych przez dalby. To tu właśnie usiedliśmy, jak zbliżyliśmy się na jakieś 20 m do dalb. Dosłownie w ciągu trzech sekund echosonda przestała pokazywać 4 m i zrobiło się trochę ponad 1,5 m. Szczęśliwie na dnie był piasek i muł, a my mieliśmy 75 KM do dyspozycji.

Wyruszyliśmy rano z Chioggi i obraliśmy kurs na drugą stronę Adriatyku. Mieliśmy ostry bajdewind i to właściwie wiatr zadecydował, że wylądowaliśmy prawie o północy w Rovinj. To też piękne miasteczko, które było we władaniu Wenecjan przez kilka wieków.
Zaczęliśmy czynić porównania. Wenecja, to naprawdę diament i warto tam popłynąć. Ale chorwackie wybrzeże bije na głowę włoskie, przynajmniej w tej części Adriatyku. Piękniej, ciekawiej i taniej.

Na koniec o samej Słowenii. Wybrzeże słoweńskie to raptem ok. 20 km, dlatego tutejsze jachty czarterowe mają od razu wykupione chorwackie winiety i bez dodatkowych kosztów można nimi żeglować w Chorwacji. Do żeglugi w samej Słowenii miejsca niewiele. Ale Słoweńcy urzekli mnie życzliwością. Widać, że się starają konkurować z Chorwatami. Nie mają dużo atutów, ale właśnie życzliwość jest ich dużym plusem.

Pozdrawiam
Mariusz Główka

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=920