BAJKA O CZERWONYM KAPTURKU
„W co się bawić? W co się bawić?
Gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem ?
Na samą myśl pot zimny zrasza zaraz czoło
I mniej wesoło pod Czerwonym ci Kapturkiem.”
.
Tak śpiewał jeszcze nie tak dawno  Wojciech Młynarski - jedyny współczesny polski wokalista i autor tekstów - elegancko, normalnie ubrany i uczesany. 
W mailu do Mariana Lenza opisałem jak to przebiegła moja podróz do Warszawy: " Na „Wiatr i Woda” jechałem z Gdańska PolskimBusem,
tanio, szybko, wygodnie. Bilet kupiłem przez internet i sam go sobie w domu wydrukowałem. Przy wejściu do autobusu, stojąca przede mną gimnazjalistka pokazała stewardesie bilet na tablecie!...... Podczas jazdy stewardessa częstowała pasażerów słodkimi bułeczkami, kawą, ciasteczkami i kubeczkiem lodów wyjmowanymi z gustownego koszyka.
Z tym koszykiem wygląda Pani zupełnie jak Czerwony Kapturek"– zażartowałem.
Jak kto?"
Okazało się, że młoda pani nie zna bajki o Czerwonym Kapturku?
Dało mi to do myślenia i postanowiłem przypomnieć Czytelnikom SSI pewna starą bajkę. Otóż dawno, dawno temu -  24 lipca 1992 roku w ówczesnej „Gazecie Morskiej i Żeglugowej” - dodatku prowincjonalnym do „Gazety Wyborczej ” nasz stały współpracownik Marian Lenz pisał jak niżej.
Życie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------------
Marina nad Motławą
Stary Gdańsk pięknieje z dnia dzień mimo kryzysu i narzekań na ciężkie czasy. Staje się przy tym coraz bardziej gospodarny i handlowy. No cóż historia zobowiązuje…..
Nad samą Motławą ciekawą inicjatywę rozwinął zasłużony dla Gdańska Polski Klub Morski, który w tym roku obchodzi 70-lecie swego istnienia (1922). W tym roku zarząd klubu wydzierżawił od Żeglugi Gdańskiej i miasta niską część Rybackiego Pobrzeża (o długości 110 m) i zorganizował przedsięwzięcie „Marina Motława”. Wreszcie znalazł się na tym miejscu właściwy gospodarz, a jachty polskie i cudzoziemskie mogą korzystać z bezpiecznego i zorganizowanego postoju.
Klub-marina pobiera opłaty postojowe (1 DM za metr długości jachtu, za dobę), dostarcza prąd, wodę słodką i paliwo. W lokalu klubowym na Targu Rybnym znajduje się żeglarski bar. W "Baszcie Łabędź" na parterze jest dobrze zaopatrzony sklep żeglarski „Yacht Shop” (prowadzony przez Mariusza Maćkowiaka jr), na piętrze kapitanat mariny, wyżej suszarnia odzieży dla żeglarzy, a na samej górze radiostacja. Na razie trudno mówić o dużych sukcesach finansowych, lecz każdy grosz się liczy. Piętą achillesową mariny są niestety sanitariaty, a szczególnie tak upragnione przez żeglarzy prysznice.
Rybackie Pobrzeże i Długie Pobrzeże to wizytówka Gdańska. Tu żeglarz-obcokrajowiec spotyka się z miastem – dopiero później wychodzi na Mariacką, Długi Targ….Dlatego nie powinno się na nabrzeżach i ich otoczeniu oszczędzać. Ostatecznie całe bogactwo Gdańska szło w równej mierze z Wisły i morza. Marina powstaje w mozole, przełamując opór urzędniczej materii. Świadomość, że żeglarstwo może być źródłem utrzymania dla tych, którzy się nim zajmują, nie dotarła jeszcze do wszystkich.
Cóż można by doradzić komandorowi PKM Piotrowi Mroczkowi? Gdy przypływa się do najmniejszego portu w Grecji, nigdy nie ma wątpliwości, gdzie zacumować. Miejsce dla żeglarzy wyróżnia niebieska flaga i pomalowane w niebiesko-żółte pasy nabrzeże. Kamieniczka klubowa też powinna być wyraźniej zaznaczona. Regulamin postoju, wzajemne prawa i obowiązki żeglarzy i mariny powinny być wywieszone i dostępne dla każdego. O reklamie na Zachodzie nie muszę przypominać (tego lata Kaliningrad stać było na 3 tys. folderów). Wówczas „Marina Motława” mogłaby cały sezon wyglądać tak, jak podczas zlotu jachtów turystycznych na początku lipca br. Pięćdziesiąt, może sto jachtów dziennie w sercu Gdańska to już źródło nie marnej egzystencji, ale zamożności.
Błędem byłoby również ograniczanie w przyszłości mariny do fragmentu Rybackiego Pobrzeża. Zupełnie niezrozumiała jest niechęć urzędników do cumowania jachtów miedzy Żurawiem a Zieloną Bramą. Uzasadnienie, że pijany (?) żeglarz mógłby przy schodzeniu wpaść do wody jest przejawem stanowczo nadopiekuńczej postawy. Zamiast takich argumentów, lepiej byłoby udostępnić jachtom trapy linowe lub wyposażyć nabrzeże w pływające pomosty.
Na koniec kilka uwag dla żeglarzy. W czasie podchodzenia do portu gdańskiego prosimy – na kanale 14 UKF – o zezwolenie na bezpośrednie wejście do mariny. Może w tym pomóc kapitanat mariny w Baszcie Łabędź (radiostacja pracuje na kanałach 72 i 77), który koordynuje ruch jachtów na Motławie. Tu też zamawiamy odprawy: graniczną i celną (odbywają się w marinie). Szczegółowe informacje można uzyskać pod adresem: 80-823 Gdańsk, Targ Rybny 6a, tel./fax (058)318273.
Marian LENZ
Komentarze
bezbronność wobec pieniądza Tomasz Piasecki z dnia: 2013-03-20 16:16:00
Marsylia jest niezwykła Mariusz Frączek z dnia: 2013-03-21 08:01:00
więcej o Starym Porcie w Marsylii Tomasz Piasecki z dnia: 2013-03-21 19:20:00
komentarze zupelnie odjechaly od Gdańska Marek Zwierz z dnia: 2013-03-22 06:50:00
prawdziwie podwodny tunel jest w Warszawie Jarosław Czyszek z dnia: 2013-03-22 09:11:00
a jednak jest tunel ! Tomasz Piasecki z dnia: 2013-03-22 10:48:00
rozmówki żeglarskie w Marsyli Mariusz Frączek z dnia: 2013-03-22 16:23:00
„Komentarz do komentarzy i nie tylko !” Marian Lenz z dnia: 2013-03-22 16:34:00
tunele Rendsburga i Hamburga Marek Zwierz z dnia: 2013-03-23 17:00:00
biorą ? Tadeusz Biały z dnia: 2013-03-25 07:01:00