O stażach, wymogach, biurokracji mam już swoje zdanie wyrobione. Udokumentowane moimi perypetiami, zanim dopuszczono mnie do egzaminów na "bałtyckiego". Mnie już nic nie zdziwi, nawet teraz. Kapitan Janusz Zbierawski (witamy ! witamy !) jeszcze się dziwi.
Klik dla kapitana na stronie tytułowej
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________
INNE SPOJRZENIE NA ROZPORZĄDZENIE
czyli wątpliwości dinozaura
Drogi Jerzy!
O słynnym Rozporządzeniu (baczność!) - Pana Ministra - (spocznij!) w sprawie uprawiania żeglarstwa zapisano już parę ton papieru. A ja ostatnio natrafiłem na taką ciekawostkę:
Zadzwonił do mnie Andrzej (nazwisko i miasto nieistotne) i wygłosił mniej więcej taki monolog: "Najpierw ci się przypomnę, bo przy twoim przerobie załogantów pewnie mnie nie kojarzysz. Byłem z tobą na rejsie... (tu pada nazwa dużego żaglowca, termin i trasa rejsu). Posiałem gdzieś opinię z rejsu, a teraz składam papiery na kapitana.
Stażu mam trzydzieści razy za dużo, ale brakuje mi godzin na jachcie powyżej 24 m. Przyślę ci ksero mojej książeczki z wpisanym przez ciebie rejsem i formularz opinii. Mógłbyś mi taką opinie wypisać?" Andrzeja sobie przypomniałem, choć od rejsu nigdy się nie spotkaliśmy, ale też rejs był pamiętny. Dla mnie również. Przysłał obiecane papiery, wypełniłem co trzeba, odesłałem. Mam nadzieję, że Andrzej wkrótce otrzyma patent kapitana.
Powiesz, drogi Jurku, że sprawa, jakich wiele. Załogant posiał papier, (zdarza się), poprosił o duplikat, dostał i po krzyku.
Masz rację, sprawa jest banalna i nie opisywałbym jej, gdyby nie pewien drobiazg: Otóż ten rejs odbył się... 28 (nie, to nie pomyłka, słownie: dwadzieścia osiem) lat temu! Dokładnie w 1979 roku! Formalnie - wszystko jest w porządku. Andrzej był wtedy sternikiem jachtowym, czyli - wg panalipcowego rozporządzenia - staż się liczy.
Nie pełnił żadnej funkcji, był szarym załogantem. Ale - wg rzeczonego rozporządzenia - to też nie ma żadnego znaczenia. Liczą się tylko dupogodziny na żaglowcu, a te odbył w dużym nadmiarze, bo rejs był przez Atlantyk.
Zastanówmy się: co mężczyzna dobrze po pięćdziesiątce pamięta z tego, czego się nauczył (jeśli się w ogóle nauczył) w wieku studenckim, 28 lat temu, w czasie parotygodniowego rejsu?
Zapewne nic, albo niewiele, jeśli nie liczyć wrażeń "turystycznych" utrwalonych na powszechnie wtedy stosowanych slajdach marki ORWO. To po co w takim razie (baczność!) - Pan Minister - (spocznij!) tak sformułował dyrdymały o stażu na żaglowcach?
Albo rzecz traktujemy poważnie i wymagajmy, żeby to był (na przykład) staż na funkcji oficerskiej (no, przynajmniej starszego wachty) i to w ciągu ostatnich 2, 5 czy 7 lat, albo dajmy sobie spokój z tym żaglowcowym stażem. W końcu armator żaglowca i tak, zanim powierzy świeżo upieczonemu kojotowi dowództwo, zażąda odbycia takiego stażu, jaki sam uzna za stosowny. I ma do tego święte prawo właściciela!
Pozdrawiam
Twój Dinozaur, zwany powszechnie Januszem Zbierajewskim
PS. Ło matko! To wtedy był mój trzeci rejs przez Atlantyk! To ja
naprawdę jestem taki stary???
Miejmy zatem nadzieję (podpartą stosowną argumentacją), że nowy minister sportu i turystyki wprowadzi w swoim nowym rozporządzeniu wymóg stażu morskiego na samodzielne pełnomorskie stopnie kapitańskie (JSM, KJ) , opartego głównie na funkcji i co jest z tym związane doświadczeniu skipera, prowadzącego rekreacyjne jachty po wodach morskich, a nie pasażera megajachtów....
Nadawanie kwalifikacji zawodowych kapitanów dużych jachtów, są nadal w kompetencji Urzędów Morskich...
Uciekajmy od fikcji...
Rafał
A ja otwieram stosowne Rozporządzenie i czytam, że kandydat na morsa musi odbyć "co najmniej jeden rejs powyżej 100 godzin żeglugi na statku o długości całkowitej powyżej 20 m" .
Póki co nigdzie nie jest sprecyzowane co ów delikwent ma robić czyli może np. wziąć zaświadczenie o odbyciu rejsu promem StenaLine o nie ma mozliwości aby staż ów nie był mu uwzględniony.
Cóż... niedoskonałości legislacyjne bywają humorystyczne...
Pzdr
Kocur
(patrz wątek "instruktor instruktorowi nierówny" w temacie NO PROBLEM - NO CALL. NA RAZIE PROBLEMY SĄ
Uprzedzam ,że tamten wątek tematyczny został chyba wyczerpany...;))
Pozdrawiam Serdecznie Jacka i Hasipa :))
Rafał
Masz racje, to nie tylko humorystyczne ale i kuriozalne...możesz np zgodnie z prawem zostać zawodowym instruktorem rekreacji w żeglarstwie nawet bez patentu żeglarskiego (choćby i dobrowolnego) ...:)
A niby dlaczego ma mieć? Czy bycie instruktorem oznacza jednoznacznie prowadzenie jachtu przez instruktora? Pamiętaj również, że obowiązek może wynikać z różnych podstaw prawnych. NIe ma konieczności wymieniania wszystkich warunków w każdej podstawie.
j.w
Jacku!
Oczywiście,że nie jeśli np. instruktorzy żeglarstwa, narciarstwa, nurkowania czy wspinaczki, będą prowadzili jedynie wykłady teoretyczne, a klient będzie samotnie prowadził "rozpoznanie walką" w tych dziedzinach ... jeśli to oczywiście przeżyje...;)))
Jednak w cywilizowanym świecie nikt tego nie ryzykuje...
Przyjmuje Twoje pytanie w kategoriach żartu oczywiście :))
Pozdrawiam
Rafał
Oczywiście,że nie jeśli np. instruktorzy żeglarstwa, narciarstwa, nurkowania czy wspinaczki, będą prowadzili jedynie wykłady teoretyczne, a klient będzie samotnie prowadził "rozpoznanie walką" w tych dziedzinach ... jeśli to oczywiście przeżyje...;)))
Pomijasz wszechogarniającą specjalizację i podział szkolenia na różne bloki temetyczne prowadzone przez różne osoby.
Jednak w cywilizowanym świecie nikt tego nie ryzykuje...
A jak często widziałeś ucznia i trenera na jednym Optymiście?
j.w
Nie widziałem także samotnych początkujących młodych kursantów na Optymistach, bez obstawy instruktora/ trenera na np. motorówce w pobliżu...
Nie widziałem także płetwonurków neofitów, schodzących bez instruktora pod wodę...
Nie widziałem również "w ścianie" zielonego wspinacza bez asysty instruktora z "wędką"...;))
Piszemy tu o zorganizowanych formach przekazywania wiedzy np. w tych dziedzinach, a nie o prywatnych konsultacjach u doświadczonego wujka czy ekstremalnym "samokształceniu" bez opieki, bo to inny temat...
A wyobrażasz sobie instruktora nauki jazdy, który tylko wykłada teorie ,a za kierownicą nie siądzie, bo on jest tylko specjalistą od przepisów,silnika i teorii manewrowania ,a naukę samej jazdy ,to prowadzi inny instruktor, który doskonale manewruje samochodem ale przepisów ruchu drogowego nie zgłębiał, bo nie jego specjalizacja?...:))
Chyba czas "przyciąć" wątek?
Pozdrawiam
Rafał
Nie widziałem także samotnych początkujących młodych kursantów na Optymistach, bez obstawy instruktora/ trenera na np. motorówce w pobliżu...
Ala na zarówno optymista jak i motorówkę z dostatecznie małym silnikiem nie trzeba mieć patentu.
Chyba czas "przyciąć" wątek?
Odpowiedz mi jeszcze tylko na pytanie czy widzisz gdzieś w przepisach, że instruktorem może zostać osoba dorosła bo przecież dziecko ...
j.w
Piszemy tu cały czas o zawodowej obstawie instruktorskiej przy IMPREZACH REKREACYJNYCH (w tym np. rejsy,obozy, pływy itp) w Polsce.
To że np w Zjednoczonym Królestwie czy większości krajów cywilizowanych świata nie wymaga się obowiązkowo "kwitów" żeglarskich od prowadzących rekreacyjnie jachty ( nawet do 24 m Lc), nie oznacza jednocześnie, że kandydat na takiego skippera (nawet na własnym jachcie) nie szkoli sie początkowo pod okiem doświadczonego instruktora żeglarstwa np RYA czy ISSA (specjalizującym sie i w teorii i praktyce żeglarskiej;))) Mariusz Główka pewnie potwierdzi...:)
Na Optymiście w Polsce jest podobnie (podkreślam - przy zorganizowanych formach szkolenia, edukacji żeglarskiej).
Jak ojciec pragnie swoje dzieci szkolić w żeglarstwie, to nikt mu nie ma prawa tego zabronić. To jego prywatna sprawa i żony jego jeśli mu pozwoli ;)).
Jeśli pisemnie przekaże poświadczone upoważnienie do opieki nad swoimi latoroślami na rejs kapitanowi jachtu komercyjnego, to kuratorium,tez to nie interesuje.
Ale przy imprezach zorganizowanych mają zastosowanie regulacje z innej bajki i wymaga się przy działalności z nieletnimi stosownych kwalifikacji.
A czy pełnoletni kursant na imprezie nie komercyjnej (ale i nie prywatnej) musi mieć obstawę instruktora.
Od 2001 w Polsce tak...
Dokument niedługi ,to wkleję do analizy...
Teraz juz Jacku "przycinamy" ?! :)))
W razie czego to juz na priv...
Pozdrawiam
Rafał
Rafałku!
Mam młodszego brata o tym imieniu więc stąd ta poufałość, napisz do mnie na jacekwozniak@onet.pl bo już nie wiem o co Ci chodzi. Na początku żalisz się, że ustawodawca "zapomniał" o wymogu posiadania pewnych uprawnień (IMHO dziwne jest gdy do zdobycia Państwowych uprawnień konieczne jest posiadanie uprawnień prywatnych) teraz wmawiasz mi, ględzenie o sprawach prywatnych.
Zgubiłem się :-(
j.w
ps. Czy możesz wytłumaczyć o co w tym chodzi?
http://www.msport.gov.pl/content.php?id=906
np. czy instruktor RYA może po uznaniu swojego świadectwa szkolić w Polsce
j.w
Zbyt jestem gupi aby zrozumieć jak się robi te przekierowania :-(
http://www.msport.gov.pl/content.php?id=906
j.w
Jurek
Chyba niewłaściwie odebrałeś moje intencje z początku wątku. Przepraszam Ciebie za to.
Nie ma mowy o "żaleniu się", bo komu (ustawodawcy?) ,nie ta forma i miejsce...
Krytyczna analiza pewnego obszary stanu prawnego i tyle.
Nie pisałem także o uprawnieniach lecz kompetencjach, doświadczeniu kandydatów na instruktorów zawodowych. To zasadnicza różnica... nie jestem zwolennikiem obowiązkowych certyfikatów kompetencji żeglarskich i wiedza o tym wszyscy ,którzy mnie znają jako żeglarza i instruktora.
Jestem gorącym zwolennikiem wiedzy i doświadczenia w żeglarstwie, a wszelkie certyfikaty powinny być tylko tego potwierdzeniem...
Nie ma czegoś takiego w obrocie prawnym jak "uprawnienia prywatne" i jeśli jest to Twój skrót myślowy ,to sprecyzuj go na priv: nawigator97@vp.pl
Jacku! Jestem także daleki od wmawiania czegokolwiek i komukolwiek.
To nie jest właściwa forma retoryczna w trudnej sztuce przekonywania.
Zastosowanie powinny mieć tylko "twarde" argumenty i oddziaływanie na wyobraźnie adwersarza.
Szanuje ludzi i darzę ich na ogół sympatią więc nie chciałbym aby przypisywano mi atrybutów z którymi sie nie utożsamiam...
Natomiast "ględzić" o sprawach prywatnych, to jeśli miałbyś takie życzenie wolałbym z Tobą, to czynić przy dobrym trunku ale nie na forum lecz przy kominku w naszej gotyckiej baszcie klubowej w Gdańsku... tak przy okazji ;))
A na koniec wybacz ale wolałbym abyś nie zwracał sie do mnie tak zdrobniale (i to niezależnie od skojarzeń rodzinnych). Będę wdzięczny
Pozdrawiam
Rafał
Dalej tak dymi ten kominek? :-)))) W miarę upływu czasu trzeba było się coraz bardziej schylać że zobaczyć interlokutorka:-)))
Przebudowany przewód w górnej części poprawił cug...:))
A niektórzy klubowicze twierdzą ,że powód onego postępującego pochylania sie w kominkowej był zgoła inny...;))
Dla zainteresowanych fotkami "naszej" rzeczonej baszty odsyłam do wyszukiwarki grafiki z hasłem "Baszta Łabędź" :)))
Pozdrawiam Jurka (weterana posiedzeń kominkowych) ;))
Rafał
:-)))))
Rafale!
Krytyczna analiza pewnego obszary stanu prawnego i tyle.
Nie krytyczna lecz nieumiejętna analiza. Część obowiązków może wynikać z innych aktów prawnych nie musi być powtarzana w każdym.
Nie pisałem także o uprawnieniach lecz kompetencjach, doświadczeniu kandydatów na instruktorów zawodowych.
Czy świadectwo kompetencji lub tytuł magistra (ust. o KF Art. 44. 1 Zorganizowane zajęcia w zakresie wychowania fizycznego, sportu i rekreacji ruchowej mogą prowadzić osoby posiadające kwalifikacje zawodowe nauczyciela wychowania fizycznego lub uprawnienia w tym zakresie określone odrębnymi przepisami) wydane przez akademię wychowania fizycznego nic nie mówi o doświadczeniu albo przygotowaniu merytorycznym? A doświadczenie zawodowe przychodzi z czasem, nie z odbytym kursem.
"uprawnienia prywatne" czyli patent PZŻ. Brak formalnego wymogu jego posiadania zapisany w rozporządzeniu jest wynikiem Twojej krytycznej analizy aktu prawnego. Z zasady uprawnienia, tytuły, dyplomy itd. wydane przez lub w imieniu Państwa stoją wyżej niż nawet te pisane na bawolej skórze tyle tylko, że z godłem jakiegoś stowarzyszenia. Dlatego dla nie śmieszne jest gdy wydanie dokumentu Państwowego uzależnia się uzyskaniem jakiegoś kwitka od zwykłego stowarzyszenia.
Jestem gorącym zwolennikiem wiedzy i doświadczenia w żeglarstwie, a wszelkie certyfikaty powinny być tylko tego potwierdzeniem...
Mam nadzieję, że potrafisz przekonać do tego postulatu innych. Wtedy certyfikaty dawano by tym najlepszym aby mieli lepszą pozycje na wolnym rynku szkoleniowym. Ale to tylko wtedy gdy wszelkie staże, kursy itd. będą dobrowolne a nie obligatoryjne.
j.w
Jacku. Ja chciałbym naprawdę ostatni raz w tej sprawie...
Możemy mieć różny stosunek do patentów PZŻ ale dopóki nadawane są one na podstawie przepisów państwowych, to nie są li tylko "uprawnienia prywatne" jak to określiłeś.
Gdyby związek nadawał je swoim członkom ,a nie istniały by ogólne przepisy nakazujące uzyskanie tych uprawnień aby rekreacyjnie uprawiać żeglarstwo w RP, to mielibyśmy do czynienia z dokumentami tylko "związkowymi" (dla swoich członków - niczym inne federacyjne kwalifikacje turystyczne w PTTK czy sprawności w ZHP) i nie można by nazywać ich "uprawnieniami", bo do czego by wtedy w świetle przepisów państwowych niby uprawniały? To by było nie tylko leksykalne nadużycie.
Ale sytuacje prawną mamy jaką mamy (niezależnie od moich poglądów na temat) i te "patenty PZŻ" nadawane są wszystkim chętnym i do niedawna i każdemu, który chciałby żeglować na jachcie pow. 5 m Lc, w IMIENIU PAŃSTWA na podstawie PRZEPISÓW PAŃSTWOWYCH!!
Taka sytuacja nie występuje w innych stowarzyszeniach zajmujących się TAKŻE turystyką wodną, bo ustawodawca kiedyś uznał (kto ustali dokładną datę?:)), a PZŻ chętnie przyjął TAKIE ZADANIA W IMIENIU PAŃSTWA.
"Lipcowym Rozporządzeniem" też może związek nie jest "usatysfakcjonowany" ale jest zmuszony realizować zapisy prawa i wydawać także tym "korespondencyjnym kapitanom" plastiki z ze swoim logo PZŻ...
Dlatego i koncepcja wydawania własnych "elitarnych jedynie związkowych " i dobrowolnych patentów KAPITANA PZŻ po przejściu kandydata ("plastikowego" JSM czy KJ) przez egzamin CKE zdobywa w związku wielu entuzjastów. Stąd już niedaleko do rozwiązań RYA. Ale pod warunkiem możliwości wyboru systemu szkolenia i certyfikowania kompetencji żeglarskich w kraju...a wybór jest już możliwy od jesiennej zmiany ustawy o kulturze fizycznej.
Tą koncepcje będzie sie chyba próbować wprowadzać w propozycje nowych regulacji w sprawie żeglarstwa (np już tylko 3 stopnie PZŻ np Ż,S,K - ale na każdy obowiązkowy kurs i egzamin).
Poza PZŻ (u alternatywnych stowarzyszeń związanych z żeglarstwem - nie tylko PTTK) są i projekty jedynie dwóch stopni żeglarskich (jeśli już muszą być obowiązkowe) - "kapitan na morze i kapitan na śródlądzie...;) Co z "egzaminowanym starym" i "nieegzaminowanym plastikowym" JSM czy KJ ? zobaczymy...na pewno nikt im nie odbierze nadanych uprawnień.A na kolejnej zmianie przepisu tylko ponownie zyskają, poza kapitanami oczywiście ,bo co można im "dać" więcej...? ;)))
To się może i zmienić ale mówimy o zaszłym i obecnym stanie prawnym...
Poza tym w przywoływanym rozporządzeniu dot. zawodowych instruktorów rekreacji w m.in. żeglarstwie i samym wątku nigdzie nie twierdziłem ,że muszą to być jedynie "patenty" PZŻ ale jakiekolwiek dokumenty (i zagraniczne) potwierdzające posiadanie kwalifikacji na poziomie bezpiecznego manewrowania jachtem. Tu takiego zapisu brak i scedowano (może i w domyśle) to na organizatorów tych kursów, a tu już bywa czasem różnie...ale to już osobny temat.
Pozdrawiam
Rafał
Rafale!
bo ustawodawca kiedyś uznał (kto ustali dokładną datę?:)), a PZŻ chętnie przyjął TAKIE ZADANIA W IMIENIU PAŃSTWA.
Chyba odwrotnie. Państwo PRL powołało organizację pod nazwą PZŻ, nie mylić z Polskim Związkiem Żeglarskim z 1924 roku, którego celem był nadzór nad osobami chcącymi żeglować. Stan dzisiejszy jest spadkiem po czasach komuny.
Poza tym w przywoływanym rozporządzeniu dot. zawodowych instruktorów rekreacji w m.in. żeglarstwie [...] ale jakiekolwiek dokumenty (i zagraniczne) potwierdzające posiadanie kwalifikacji na poziomie bezpiecznego manewrowania jachtem.
Dlaczego upierasz się przy tych potwierdzonych kwalifikacjach? Czy trener kolarstwa musi mieć karte rowerową? Czy mylę się sądząc, że nauczanie wymaga o wiele większych i innych kwalifikacji niż tylko pewien zasób umiejetności manualnych? Czy np. światowej sławy finista który w życiu nie potrzebował patentu nie może trenować bo nie posiada potwierdzenia kompetencji?
j.w
Nie upieram się przy kwalifikacjach w sensie obowiązkowego czy dobrowolnego nawet dokumentu (w sensie "kwitu") ale zawsze będę upierał sie przy kompetencjach czyli wiedzy i doświadczeniu w dziedzinie...już pisałem o tym.
Jeśli mamy podstawową zasadę prawną w Polsce ,że "domniemana jest niewinność obywatela" i jego oświadczenia woli honorowane jak "kwity" w "skarbówce", to także oświadczenie własne ma swoje konsekwencje prawne i także spełniło by ten wymóg, ale go ustawodawca nie zawarł...
Karta pływacka nie koniecznie oznacza umiejętność pływania, a dyplom magistra nie koniecznie daje gwarancję co do specjalisty w danej dziedzinie. Ale są jednak czasem potrzebne mimo powszechnego zaufania w papier i plastik...:) Taki mamy system...
Pozdrawiam
Rafał
Nie upieram się przy kwalifikacjach w sensie obowiązkowego czy dobrowolnego nawet dokumentu (w sensie "kwitu") ale zawsze będę upierał sie przy kompetencjach czyli wiedzy i doświadczeniu w dziedzinie...już pisałem o tym.
Brawo Rafale!
To kompetencje i doświadczenie są najważniejsze i kartka papieru ich nie zastąpi.
Ktoś chcący działać w danej dziedzinie, nie posiadający wyżej wymienionych przymiotów, prędzej czy później zostanie wyeliminowany z gry albo nabędzie kompetencji. Posiadanie papierka pozwala niektórym ślizgaczom egzystować, zawsze wina leży gdzie indziej. Przecież on ma papier!
j.w
Nie czytałem wszystkich komentarzy w tamtym wątku...
Całę żeglarstwo legislacyjnie jest o k.d. potłuc. Już to, że stopnie, wymagania i "uprawnienia" nie są zawarte w ustawie.....
To co wspominałem (wymóg posiadania stopnia żeglarskiego) jest w programie szkolenia, który zatwierdza minister. Bez tego szkolenia i egzamin nie daje prawa do uzyskania tytułu zawodowego. Podobnie jest z dyplomem magazyniera (np. w prawie). Rozporządzenie nie okresla ile godzin i jakich wykładów czy też ćwiczeń masz odbyć. Określa to program studiów zatwierdzany przez ministra. Czy powinno być w prawie czy w programie to "inasz inszość". Dla przykładu ci podam, że w żadnej ustawie nie jest napisane co wolno "morsowi" a co "kojotowi", brak też zapisu co ma być "odpytywane". A w wielu dziedzinach (choćby UKF, czy o motoryzacji nie wspomnę) masz nawet publikowane wszystkie możliwe pytania.
Wracając do tamtego wątku - nie odpowiedziałeś, czy znasz jakikolwiek kurs pozwalający zdobyć tytuł zawodowy bez posiadania choćby sternika jachtwego? Proszę wskaż mi taki kurs. System prawny to trchę więcej niż Dz.U.
Stopnie zawodowe o wiele lepiej zabezpieczają interesy klientów rejsów komercyjnych niż rozwiązania forsowane przez twój związek.
Jeszcze jedno - jakie będa propozycje na "sabacie" - aż tak tajne? :))
Hasip
PS. Wskażesz mi jakąś ustawę albo rozporządzenie albo iny dokument publikowany w dzieniku urzędowym, które mówi o grubości kadłuba w jachcie? A przecież certyfikując jednostkę to też jest brane pod uwagę...
Odniosę się do trzech spraw poruszonych w Twoim poście i więcej nie wypowiadam sie już w tych tematach...chyba ,że bardzo byś sie upierał, to już na priv (ok?).
1. Twoje pytanie: "Wskażesz mi jakąś ustawę albo rozporządzenie albo iny dokument publikowany w dzieniku urzędowym, które mówi o grubości kadłuba w jachcie?"
Ad. 1. Takie rozporządzenie, a tym bardziej ustawa ;)), jest zbędna gdyż zajmują się tym uznane przez państwo (państwa) towarzystwa klasyfikacyjne...w swoich bardzo
szczegółowych normach wytrzymałościowych...i doskonale to wiesz.
2. Twoje pytanie: "Jeszcze jedno - jakie będa propozycje na "sabacie" - aż tak tajne? :))"
Ad. 2. Tworzenie klimatu "Tajemnicy Twierdzy (Chocimskiej) Szyfrów" jest zbędne. Rozczaruje Ciebie Andrzeju ... nic mi nie wiadomo o jakiś propozycjach "sabatowych".
Chyba przeceniasz mój związek pod tym względem ...;)) Jeśli jakieś "propozycje" są przygotowywane to może należy szukać gdzie indziej... np w SAJ & CO...:))) (mam nadzieję ,
że nie czekacie biernie na rozwój wypadków wiosennych...) ;)).
3. Twoje pytanie: "Wracając do tamtego wątku - nie odpowiedziałeś...// "
Ad. 3. Odpowiem Twoimi słowami : "Nie czytałem wszystkich komentarzy w tamtym wątku..."
Pozdrawiam serdecznie
Rafał
Ad. 1 - Nie ma norma towarzystw klasyfikacyjnych. Dla jachtów są normy europejskie. Normy to właśnie ten "plan kursu" i mają moc prawną.
Ad. 2. - Jest taki punkt w spotkaniu które ma zaniedługo się odbyć. KSz obiecuje coś zaproponować (tak jest w programie spotkania). Jeśli nic Ci ze Związku nie wiadomo o tym spotkaniu, to zadzwoń do UW w Olsztynie albo policji (może ewentualnie WOPR).
Tak ogólnie - związku nie przeceniam co do merytoryczności ale doceniam co do wpływu w aministracji. No.
To tu powtórzę - naprawdę nic nie wiesz o spotkaniu/konferencji na Mazurach ani o referacie, który ma wygłosić członek KSz?
Dal ułatwienia dodam, że każda odpowiedź jest zła. ;)
Hasip
Póki co nigdzie nie jest sprecyzowane co ów delikwent ma robić czyli może np. wziąć zaświadczenie o odbyciu rejsu promem StenaLine o nie ma mozliwości aby staż ów nie był mu uwzględniony.
Czyż to nie dowód, że stopień ów jest potrzebny jak świni chomąto?
j.w
To co proponujsze (proponujecie) - jaki podział stopni???????????
Wszak na "sabacie" w Mikołajkach ma być temat poruszany. !!!! W zapowiedziach była mowa o propozycjach nowego systemu stopni i szkoleń.
Czyżby aż tak tajne to spotkanie było oraz supertajny nowy program "nieutopianiasie", ża ani miejsca ani daty nie podajecie (o zaproszeniu oponentów nie wspomnę)?
Hasip - nic o nas bez nas.
A co tu chodzi? Można jakieś szczegóły?
Jurek
A bo taki jeden Poliszynel chodzi i mówi, że na Chocimskiej to jak dzieci się zachowują. W grudniu ma być konferencja (baaardzo publiczna, ale tak aby nikt nie wiedział) analizująca tragedię na Mazurach. Ale wszystko jest tak "tajne", że ani program ani goście ani miejsce ani czas nie zostały podane do wiadomości. Sami się zaprosili. Broń Boże aby oponenci się nie dowiedzieli. A wystarczy zadzwonić do UW w Olsztynie albo policji (mają uczestniczyć) i zapytać - sami wszystko podadzą - miejsce czas i godzinę. Ot i tyle spisku.... No jak dzieci.... :)))) Nadal pod czerwonym sztandarem i zielonym suknem.... taka mentalność. Rafał Krause też milczy pytany wprost, a przecież KSz ma referować stan obecny i proponować zmiany w stopniach.....
Hasip
Andrzeju
Ponieważ przywołałeś mnie do tablicy, to się jednak wypowiem odnośnie podanego cytatu...
Koledzy przestrzegali mnie ,żebym sie nie wypowiadał publicznie, bo moje prywatne opinie mogą być postrzegane jako pośrednie stanowisko samej KSz czy ZG PZŻ.
Tak nigdy nie było i mam nadzieję, że nie będzie, a cytowany mogę być jedynie personalnie jako Rafał Krause i tylko tak. Jednak mając świadomość pewnej roli opiniotwórczej jak i szczególnej sytuacji w polskim światku żeglarskim i antagonizmów narosłych wobec PZŻ (jakie by nie były przyczyny), wole się póki co na tematy związane z PZŻ nie wypowiadać...jako rzecznik prasowy związku...
W sprawie konferencji...
Nikt nie pytał mnie "wprost", a nawet "bokiem"... a gdyby miało to miejsce, to bym mógł odpowiedzieć : że z tego co mi wiadomo, planowana konferencja bezpieczeństwa organizowana przez PZŻ i władze regionu została przełożona na przyszły rok z przyczyn mi nieznanych. Nie jest również "super tajna" a nawet "poufna" ale jak mniemam na etapie projektu nie rozsyła się zaproszeń...
Przedstawiciele KSz zostali poproszeni o przedstawienie programu szkolenia i jego ewentualnych zmian w zakresie bezpieczeństwa żeglugi i to wszystko...
Miedzy innymi "Algorytm ostatniej chwili" konsultowany także ze Zbyszkiem Klimczakiem wart jest według mnie popularyzacji dla poprawy bezpieczeństwa na wodzie w sytuacjach ekstremalnych.
Nikt nie planował proponować na niej jakichkolwiek "zmian w stopniach", bo nawet jeszcze ZG nie wypowiedział sie w tej kwestii...
PZŻ tak jak obecnie każde większe stowarzyszenie żeglarskie w Polsce zostanie zapewne poproszone przez MSiT o konsultacje w sprawie przygotowywanego przez ministerstwo nowego rozporządzenia w sprawie uprawiania żeglarstwa z uwagi na zmiany wynikające z nowelizacji ustawy o Kulturze Fizycznej. Jest to obecnie naturalne i nie ma w tym nic "tajemniczego".
Twoje stowarzyszenie Andrzeju także może wnieść swoje uwagi i propozycję i liczę ,że się włączysz ;)). To są obecnie normalne procedury legislacyjne i dobrze,że z szerszego punktu widzenia na współczesne żeglarstwo rekreacyjne, będzie więcej konsultantów. Polskie żeglarstwo bardzo zmieniło sie przez ostatnie lata i widzę to także w swoim związku wiec nie przesadzaj z tymi "sztandarami" i "suknem" ;)).
Jestem przekonany,że PZŻ może być jeszcze, niczym RYA bardzo pomocny wielu żeglarzom (nie tylko sportowym) dlatego działam w Zarządzie Głównym i KSz PZŻ w tym kierunku.
Gdybym nie był o tym przekonany, zająłbym sie tylko działalnością szkoleniową i edukacyjną w swoim gdańskim klubie, który był jednym z założycieli PZŻ w 1924r....ale to już inna historia.
Pozdrawiam
Rafał
z tego co mi wiadomo, planowana konferencja bezpieczeństwa organizowana przez PZŻ i władze regionu została przełożona na przyszły rok z przyczyn mi nieznanych. Nie jest również "super tajna" a nawet "poufna" ale jak mniemam na etapie projektu nie rozsyła się zaproszeń...
To co napisałeś jest ciekawe, bowiem wiewiórki donoszą, że taka konferencja ma się odbyć dn. 12 grudnia w Mikołajkach. Pan Stosio wysyła zaproszenia w imieniu wojewody i prosi o potwierdzenie obecności do 7 grudnia. Z tego co mi wiadomo, SAJ, Samoster czy Bryfok nie dostały zaproszeń. A skoro Ty nie wiesz o konferencji, to rzeczywiście jest tajna. Czy możesz potwierdzić bądź zaprzeczyć fakt zapraszania przez PZŻ w imieniu wojewody na konferencje? Jezeli potwierdzisz, to czy możesz sprawdzić czemu inne organizacje żeglarskie nie są zapraszane na konferencję? Czasu do najbliższego piątku nie pozostało zbyt wiele.
Też jestem zaskoczony podanym terminem, gdyż ostatnia informacja jaką otrzymałem związana była z planowanym przeniesieniem tej konferencji w Mikołajkach na początek roku przyszłego...ale może plany sie zmieniły...
Co do udziału w niej innych zainteresowanych organizacji żeglarskich, to osobiście uważam,że powinny mieć okazję wysłuchania programu, a nawet wniesienia swoich doświadczeń i wniosków w celu poprawienia naszego wspólnego, żeglarskiego bezpieczeństwa na wodzie.
Jeśli jednak nie wysłano zaproszeń, to znasz przysłowie o Mahomecie i górze...;))
Pozdrawiam Ciebie Serdecznie
Rafał
Witaj Rafale,
Można ulec wrażeniu, że skoro nie zaprasza się innych organizacji żeglarskich, to po to, aby nie pojawiło się inne stanowisko niż to, wyrażane przez PZŻ wobec przyczyn tragedii sierpniowej. Ukrywanie niemal do końca informacji o spotkaniu też nasuwa podejrzenia, że PZŻtowi nie chodzi o bezpieczeństwo na wodzie tylko o coś innego, o ukrycie własnych błędów i indolencji związku.
Gdyby PZŻtowi naprawdę chodziło o bezpieczeństwo na wodzie, to termin i program konferencji byłby szeroko publikowany, a zapraszającym zależałoby aby możliwie wszyscy zainteresowani pojawili się na takim spotkaniu. Tak jak UM zależało aby w Słupsku pojawili się przedstawiciele wszystkich grup. Tu zapraszającym jest Wojewoda Mazursko-Warmiński, a PZŻ działa jedynie w jego imieniu. I co? Na tydzień przed konferencją nawet Ty nie wiesz o tym, że ma się odbyć, a o innych nie wspomnę.
Konferencja nie jest związkowym spotkaniem, gdzie PZŻ może sobie zaprosić tego kto mu się podoba, a nie wystosować zaproszeń do tych, którzy mają inne zdanie. Skoro konferencja jest za pieniądze podatników i ma traktować o sprawach które interesują całe środowisko żeglarskie, to zaproszenia powinny być też wystosowane do innych niż PZŻ stowarzyszeń. A tak, widzimy to co zwykle. Grupka działaczy, którzy nie mają żadnej legitymacji do reprezentowania środowiska żeglarzy przyjemniaczków próbuje znów coś załatwić po swojemu i po swojemu zredagować wnioski. Bo gotów jestem postawić każde pieniądze, że zamiarem PZŻtu jest udowodnienie, że to liberalizacja negatywnie wpłynęła na bezpieczeństwo i stąd mieliśmy 12 ofiar już w sierpniu. A jak juz to udałoby się, to przywracamy przeglądy, obowiązkowe rejestracje i pewnie jeszcze kilka innych obowiązków, których beneficjentami będzie kto? Inspektorzy PZŻ, OZŻty i grupka działaczy. Oj daleko jeszcze do RYA, bardzo daleko.
Pozdrawiam
Mariusz
Mariuszu, nikt nie mówił ,że będzie szybko i łatwo...
Najprościej sobie dać spokój ale chyba nie o to chodzi.
Jestem pewny,że mam szanse dożyć zawieszenia w PZŻ nawet mosiężnej (bo historycznej z 1930 roku ) tabliczki: "Żeglarzu jak jeszcze możemy Tobie pomóc"...:))
Rafał
Pisze Pan:
"Najprościej sobie dać spokój ale chyba nie o to chodzi"
Ależ Kochany Panie!
Właśnie dokładnie o to by "dać spokój" chodzi!
Niechże PZŻ (wreszcie!) da spokój żeglarzom - turystom i ich jachtom!
Chodzi o całkowity spokój, o spokój od zaraz - ze szczególnym
uwzględnieniem oddania całkowitego spokoju kieszeniom
żeglarzy - przyjemniaczków...
Tego ja - armator i żeglarz 30-letnim stażem - pragnę od Pana
i Pańskiego związku najbardziej!
Potem będzie Pan sobie mógł wraz z kolegami ze swojego związku działać -
w sprawach żeglarskiego sportu - czyli w dziedzinie dla której niegdyś,
w innej epoce związek żeglarski w Polsce powołano (proszę zauważyć,
że powołano Związek o nieprzypadkowo identycznej z nazwą Pańskiego
obecnego zwiazku nazwie).
Z udziałem klubu, którego członkostwem Pan od paru lat, a ja dziesiątki
lat temu mieliśmy okazję się cieszyć...
Powtórzę się może, ale mi zależy na zrozumieniu - dajcie mi spokój!
Dajcie święty spokój ludziom uprawiającym żeglarską turystykę!
Możecie wówczas liczyć na moje życzenia powodzenia na nowej drodze -
to jest na drodze sportowej i tylko sportowej - Związkowi i jego działaczom.
Z resztą - na jakiejkolwiek drodze - już teraz - powodzenia..
Ttylko już sobie idźcie...
Jak najdalej od mojego portfela, jak najdalej od mojego jachtu i jak najdalej
od mojego rodzinnego żeglowania...
Jaromir Rowiński
Drogi Jaromirze
Widzę ,że nie złapałeś kontekstu tej wypowiedzi... odsyłam do ponownej lektury całości :)
Nie wygłupiaj sie z tym "panem" ,bo i forma sztuczna i adres niewłaściwy z tym formalizowaniem stosunków i zarzutami ;)) Poza tym byliśmy o ile pamiętam z PKM-u po imieniu...:)
Członkiem PKM jestem także, nie od kilku (jak piszesz) ale ponad 20 lat...i jego sprawy obecne oraz historia i jego dziedzictwo są mi szczególnie bliskie.
W razie wątpliwości kontaktuj sie z komandorem klubu...
Nie pisze tu jako "ktoś" z PZŻ (o czym już sygnalizowałem) ale żeglarz i instruktor z PKM i nie uogólniałbym w tej materii,bo to i nie ma sensu i niczego nie reguluje.
A nawiązując do Twoich zarzutów myślę, a nawet jestem przekonany że od przyszłego roku (biorąc pod uwagę przewidywany stan prawny), PZŻ przestanie być dla niezainteresowanych żeglarzy i armatorów administratorem, a dla chętnych pozostanie dobrowolnym i doświadczonym edukatorem...wszystko na to wskazuje.
Monopol w żeglarstwie jest niewłaściwy i nieuzasadniony...
Pozdrawiam Ciebie serdecznie "Panie" Jaromirze ;))
Rafał
myślę, a nawet jestem przekonany że od przyszłego roku (biorąc pod uwagę przewidywany stan prawny), PZŻ przestanie być dla niezainteresowanych żeglarzy i armatorów administratorem, a dla chętnych pozostanie dobrowolnym i doświadczonym edukatorem...wszystko na to wskazuje.
Monopol w żeglarstwie jest niewłaściwy i nieuzasadniony...
Brzmi to interesujaco ale i też tajemniczo. Czy możesz coś wiecej na ten temat? Jakieś wiewiórki może coś by poćwierkały :)) ?
Widzę ,że nie złapałeś kontekstu tej wypowiedzi...
Myślę, że nieźle wyczuwam wszelkie konteksty w wypowiedziach działaczy, w tym i Pańskiej.
Taki czuły na punkcie wypowiadania się niepowołanych na mój własny temat jestem...
Ale może ma Pan rację, może po prostu za bardzo chciałem aby PZZ i związane z nim osoby
całkowicie przestały interesowac się moim żeglowaniem i moją żeglarską kieszenią.
Tymczasem refleksja o "daniu sobie spokoju" to jak się okazuje tylko taki "kontekst wypowiedzi".
Eeechh, a mogło być tak pięknie...
Pisze Pan:
.....byliśmy o ile pamiętam z PKM-u po imieniu...:)
Coż, pilnie usiłuję sobie przypomnieć. Wychodzi mi, że któryś z nas powinien odświeżyć pamięć...
Anyway - póki rozmawiam z Panem o PZŻ i jego roli w żeglarstwie - wolałbym zdecydowanie stosowć
zwroty formalne... Niestety nie potrafię zapomnieć, że jest Pan działaczem tejorganizacji...
Napisał Pan również:
myślę, a nawet jestem przekonany że od przyszłego roku (biorąc pod uwagę przewidywany stan prawny),
PZŻ przestanie być dla niezainteresowanych żeglarzy i armatorów administratorem, a dla chętnych
pozostanie dobrowolnym i doświadczonym edukatorem...wszystko na to wskazuje.
Rewelacja!!!
Ciekawym źródła takiego Pańskiego przekonania - zwłaszcza że wypowiada je członek władz PZŻ.
Naprawdę bardzoe ciekawym...
Rozumiem, że Związek poinformuje administrację państwową, że od konkretnej daty rezygnuje całkowicie
z dalszego wykonywania tak hołubionych dotąd powierzonych czynności z dziedziny administracji publicznej.
Czyli że PZŻ rezygnuje z prowadzenia rejestracji, z zatwierdzania nazw, z egzaminowania i z wydawania
obowiązkowych "patentów" żeglarskich. A także raz na zawsze odpuszcza próby wprowadzania przymusu
przeglądów technicznych jednostek. Rozumiem, że PZŻ zrezygnuje również z innych - bezprawnych dochodów -
- do jakich dotad uzurpował sobie prawo: na przykład z rejestracji kursów, dzienników szkoleń, z działalności
tzw. "inspektorów" związkowych, etc, etc...
Napisał Pan też:
Monopol w żeglarstwie jest niewłaściwy i nieuzasadniony...
Mariusz Główka już prosił tu parę dni temu Pana o rozwinięcie tematu - niechże Pan trochę nam tu
poopowiada, o tym jak wspólnie z innymi działaczami zdemontujecie monopol PZŻ.
Czemu Pan trzyma nas w niepewności...?
Jaromir Rowiński
Z Twojej wypowiedzi wynika, ze masz tendencje do segregowania w kategoriach "czarny i biały" (a zafiksowany w temacie "wszystko z PZŻ było, jest i będzie złe"!...)
Nasz najwybitniejszy współczesny polski filozof prof. Tadeusz Kotarbiński przestrzegał,iż nie jest rozsądne ani praktyczne, ani moralne postrzegania świata w tych kategoriach, gdyż jest on przesycony w każdej dziedzinie różnymi odcieniami szarości i człowiek w Twoim wieku i wykształceniem powinien dojść także już do tej refleksji...
Tak się składa ,że działacze w ZG PZŻ, to ludzie o różnych poglądach i z różnych środowisk ... Nie ma już w naszym wolnym kraju organizacji "monolitycznych". Przykład PiS...
Każdy ma prawo działać i kształtować także koncepcje działalności swojej organizacji w granicach prawa i swojej wizji. Czy mu sie to uda to inna sprawa uzależniona od bardzo wielu czynników zewnętrznych i wewnętrznych... Jeśli postrzegasz PZŻ jako twór składający sie z spolegliwych weteranów żeglarstwa, to bardzo się mylisz i świadczy to ,że nie masz pojęcia jacy naprawdę są ludzie działający wewnątrz i jakie ich rozmaite inspiracje "napędzają". PZŻ stanął w obliczu nowej rzeczywistości i musi się także dostosować. nie można stać w miejscu kiedy świat pędzi, bo nawet tylko stojąc się cofamy. Wielu już to zauważyło i zrozumiało...
Na zewnątrz pewnie to może i wygląda tak jak piszesz ale nie wpadaj w grzech dewocyjnego uogólniania wszystkich i wszystkiego.
Trzeba też pamiętać ,że nie wszystkim zmiany w żeglarstwie odpowiadają i jest ich nadal większość.
Moje stanowisko nie jest w PZŻ popularne ale staram sie przekonywać do rzeczy oczywistych.
Twój sarkazm jest zbyteczny i niczemu nie służy...
"Rewelacja!!!
Ciekawym źródła takiego Pańskiego przekonania - zwłaszcza że wypowiada je członek władz PZŻ.
Naprawdę bardzom ciekawym..."
To żenujące nieco ,ze nie potrafisz wydedukować oczywistych faktów...
Pozdrawiam Ciebie Jaromirze Serdecznie
Jako Rafał (nie jako działacz PZŻ) ;))
Chociaż może dla Ciebie nadal "wszystkie koty są w nocy czarne"...
Panie Rafale
Chociaż, na miarę swoich możliwości, uczestniczę w działaniach związanych z liberalizacją przepisów dotyczących polskiego żeglarstwa, to patrzę na wszystko trochę z dystansu. Po prostu Ustka leży na uboczu i mimo, że jest tu parę jachtów prywatnych, to o pasjonatów raczej trudno.
Pisze Pan o różnych tendencjach w ZG PZŻ, o tym, że nie jesteście monolitem. Być może! Jednak mi to przypomina "miniony okres", gdy działacz partyjny po przemówieniu robił oko do znajomych i mówił: wiecie jak jest, tak trzeba. W Związku nadal to działa: jest oficjalna linia w wypowiedziach dla mediów, w pismach wysyłanych nawet do Prezydenta - i są ci, którzy może mają inne poglądy, ale sygnalizują je tylko na tym lub podobnych forach internetowych.
Czy ktokolwiek z tego "liberalnego" odłamu oficjalnie zaprotestował przeciw, powiedzmy, mijającym się z prawdą wystąpieniom swoich kolegów? Czy wysłaliście jakieś sprostowanie?
Nie, biernie czekacie na rozwój sytuacji, na chwilę gdy będziecie mogli zastąpić tych betonowych i powiedzieć - "partia ta sama, ale nie taka sama". Czy tak ma wyglądać scenariusz? Ile lat trzeba jeszcze zmarnować, ile włożyć zbędnego przecież wysiłku, aby te zmiany dokonały się?
Dziwi się Pan, że niektórzy z nas widzą PZŻ w czarnym kolorze? Przecież w oficjalnych wystąpieniach tak się przedstawiacie! W mediach utracono już umiejętność, tak niegdyś cenną, przesyłania informacji między wierszami. Odbiorcy też już nie reagują na niedopowiedzenia. Kto teraz czytając tekst prasowy szuka "drugiego dna"?
Cóż nam daje, że Pan czy Kwaśniewski na tym Forum powiedzą, że nie cały PZŻ jest betonowy? Przecież wciąż zaznaczacie, że to Wasze prywatne poglądy! A więc prywatnie tak, ale oficjalnie inaczej? Czy Wasz świat by się zawalił, gdybyście te swoje prywatne poglądy głosili oficjalnie, jako członkowie ZG PZŻ? Zostaliście wybrani przez Sejmik i tylko on może Was odwołać - nikt inny!
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
Cóż zmieni nawet oficjalne wołanie jednego czy dwóch członków ZG na "puszczy", skoro spektakularne wyskakiwanie z "okopu" kończy się ogniem i w plecy i w pierś...a potem i tak jedna i druga strona ma pretensje...
Ja już oficjalnie wyartykułowałem swoje credo (patrz w sieci stenogram z posiedzenia ZG z grudnia 2005 r.)
Już to zapewne i Don Jorge przeżył na sobie...i jak mniemam nie ma ochoty do tego wracać...
To jest bardziej miejsce na "pracę u podstaw"... tak sądzę.
Pozdrawiam
Rafał
Wszedłem na stronę PZŻ i jakoś nie widzę zakładki "archiwum" ... możesz w swej łaskawości podać link do tego stenogramu?
Andrze
Moje postulaty są nadal aktualne i powtarzam je przy każdej sposobności zarówno w PZŻ jak i na zewnątrz...
Jest w tej relacji mowa m.in. o "zawodowych kapitanach", chodziło mi jednak o "zawodowe uprawnienia" których PZŻ nigdy nie wystawiał i nie wystawia...poza tym jestem z Gdańska, a to brzmi dumnie... :)
Pozdrawiam
Rafał
Moje postulaty są nadal aktualne i powtarzam je przy każdej sposobności zarówno w PZŻ jak i na zewnątrz...
Rafale!
Jeżeli faktycznie chcesz zmian zrób to co wyruguje grupę dorobkiewiczów z PZŻ. Spowoduj aby Wasz zarząd przestał działać na szkodę związku:
http://www.pya.org.pl/pzz/page.php?action=115
Warszawa, 7 lipca 2006-07-07 Komunikat
Prezydium PZŻ na posiedzeniu w dniu 7 lipca 2006 r ustaliło, że kwotę zebraną z opłat za egzamin, po odliczeniu kosztów należy podzielić pomiędzy jednostkę organizacyjną PZŻ, która powołała komisję egzaminacyjną i członków komisji egzaminacyjnej, od 50 do 70 % kwoty otrzymują członkowie KE, pozostałą kwotę otrzymuje jednostka o której mowa wyżej.
O procentowym podziale kwoty decyduje jednostka organizacyjna PZŻ.
Opłatę za wydanie patentu pobiera jednostka, która wydaje patent.
Sekretarz Generalny /-/Zbigniew Stosio
To zgodna z prawem* droga a tolerowanie tego postępowania świadczy tylko o tym, że nie ma wśród Was ludzi uczciwych a cała ta mowa o wartościach, prestiżu itp. to jeden wielki pic na wodę.
Działaj a wyniki obnażą prawdę.
j.w
*Dziennik Ustaw z 2005 r. Nr 85 poz. 726 z późn. zmianami
Ustawa o KF.
Art. 53a. 3. Egzaminy stwierdzające posiadanie odpowiednich kwalifikacji niezbędnych do uprawiania żeglarstwa przeprowadza oraz stosowny dokument wydaje właściwy polski związek sportowy. Za przeprowadzenie egzaminu oraz za czynności związane z wydaniem dokumentu, o którym mowa w ust. 1, pobiera się opłatę w wysokości określonej w ust. 4; opłata ta stanowi dochód właściwego polskiego związku sportowego.
Panie Krause,
Przypisuje mi Pan jakieś "tendencje do segregowania" przyprawiając komentarz własnym
niezrozumieniem Kotarbińskiego. Mniejsza z tym, jakoś nawet niespecjalnie dziwię się różnicy
między nami w pojmowaniu tego, co rozsądne, praktyczne i moralne...
Raz tylko jeszcze, dla porządku powtórzę - nie obchodzi mnie pański związek - czarny, biały
czy żeglarski, nie obchodzi mnie Pan i pańscy koledzy działacze, nie pragnę was "segregować"...
Ja po prostu nie chcę mieć nic z wami do czynienia.
I im dalej PZŻ ode mnie i od mojego turystycznego, rodzinnego żeglowania - tym lepiej.
Jeśli jednak nadal Pan nie rozumie, że to nie niechęć ani czarno-biały obraz Świata powodowały
mną we wcześniejszej korespondencji z Panem - to opiszę poniżej rzecz tak, żeby nie odczuwał
Pan już więcej tego bolesnego problemu ze zrozumieniem rzeczy oczywistych.
Opisuję: odpier...lcie się panowie działacze PZŻ ode mnie, od moich pieniędzy, od mojego jachtu
i mojego żeglowania... Zapomnijcie o mnie a ja to samo w stosunku do was uczynię.
Myślę, że człowiek o Pana wieku i wykształceniu powinien dojść z łatwością do powyższej
refleksji... Teraz napisałem rzecz najprościej chyba jak można - czy wreszcie dotarło?...
Napisał Pan również:
"Każdy ma prawo działać i kształtować także koncepcje działalności swojej organizacji
w granicach prawa i swojej wizji."
Bardzo stanowczo domagam się, aby Pańska wizja dotycząca działalności Pańskiej organizacji
nie dotyczyła w najmniejszym stopniu mnie, mojego jachtu i mojego żeglowania.
Nie ma Pan bowiem najmniejszego prawa narzucać swojej "związkowej koncepcji" żeglowania
nikomu, kto się z nią nie godzi. A ja się nie godzę! Nieźle idzie mi żeglowanie według mojej własnej
"koncepcji". I nie chce mi się nawet Pana koncepcji poznawać... Czemuż miałbym to robić, przecież
Pana nie znam, nie żeglowaliśmy razem, a osobiście zaczynam wątpić, czy potrafiłbym Pana polubić...
Rozwijaj Pan sobie zatem swoje wizje i koncepcje wyłącznie w stosunku do podmiotów w pańskiej
organizacji zrzeszonych. Ode mnie i mi podobnych - wara...
Została do omówiania jedna rzecz istotna.
W poprzednim poście pytałem Pana o źródło i szczegóły podnoszonych przez Pana rewelacji,
które zawiera m.in. cytat:
"od przyszłego roku (biorąc pod uwagę przewidywany stan prawny), PZŻ przestanie być
dla niezainteresowanych żeglarzy i armatorów administratorem, a dla chętnych
pozostanie dobrowolnym i doświadczonym edukatorem...wszystko na to wskazuje."
Mimo iż popełnił Pan kwiecistą odpowiedź - unika Pan wyjaśnienia najważniejszej podnoszonej
przeze mnie kwestii. Najważniejszej - bowiem (jak przed chwila wyjaśniałem) - nie obchodzi
mnie PZŻ. Obchodzi mnie tylko i wyłącznie by przestał w jakikolwiek sposób wpływać na moje
żeglowanie (mam nadzieję, że będzie Pam o tym pamiętał...).
W tej sytuacji nie dbam czy rzecz jest dla Pana (jak Pan był to łaskaw ująć) "żenująca" czy nie.
Raz jeszcze proszę Pana o jasną odpowiedź - co wskazuje według Pana na zapowiadaną w 2008
roku zmianę w postawie działaczy PZŻ? I jak się ona będzie realizować?
Zrezygnujecie z obligatoryjności stopni?
Odmówicie administracji pełnienia funkcji ustanowionego prawem egzaminatora?
Odmówicie roli wystawcy prawem wymaganych "patentów"?
Zrezygnujecie opłat za czynności administracyjne wyżej wymienione?
A co z narzucaniem programów szkoleń, z rejestracją kursów, z dziennikami tychże?
A co z rejestracją, wciąż dla wielu jachtów obowiązkową i płatną?
A co z rozwijającą się podjazdowo wojną o przywrócenie części jachtów obowiązku
przeglądów technicznych?
A co z zatwierdzaniem nazw jednostek...?
Etc., etc...
To chyba oczywiste, że związek pragnący przestać "być dla niezainteresowanych żeglarzy
i armatorów administratorem" musi natychmiast pozbyć się funkcji administracyjno - władczych.
Tych wymienionych powyżej i wszystkich tych, o których nie wiem lub zapomniałem...
A zatem - pozbędziecie się funkcji administratora żeglarstwa i nadzorcy żeglarzy w Polsce?
Jak tam Panie Karuse- odpowie Pan tym razem?
Bez sarkazmu pytam...
Pozdrawiam Pana
Jaromir Rowiński
niezrozumieniem Kotarbińskiego. Mniejsza z tym, jakoś nawet niespecjalnie dziwię się różnicy
między nami w pojmowaniu tego, co rozsądne, praktyczne i moralne..."
Jaromirze ;)
Tak się składa ,że Kotarbińskiego "zgłębiałem" nie tylko z czystej pasji badawczej ale biorąc pod uwagę meandry hermeneutyki istotnie, postrzeganie świata może być bardzo czasami odmienne...;)
Znowu szybko "zaszufladkowałeś" bez głębszej analizy do której jednak należy włożyć znaczny wysiłek intelektualny i sporą porcję tolerancji, cierpliwości i kultury komunikacji...z drugiej strony dlaczego miałbyś to robić dla kontaktów z osobami, których nie znasz,utożsamiasz ze złem wcielonym", przez to nie jesteś w stanie zrozumieć, a i wydać miarodajny choćby para obiektywny osąd. Najłatwiej i najszybciej "ciąć" na skróty posiłkując się prostymi i utartymi stereotypami...
Warto poznawać jednak "koncepcje" innych ludzi, bo to bardzo rozszerza nasze widzenie świata i jego pojmowanie.
Nie zamykajmy się w zaścianku "naszego" jedynie widzenia świata. W naszym kręgu kulturowym przykłady Kopernika czy Lutra o tym świadczą..
Zachęcam jednak do wysiłków w tym kierunku poprawiających relacje międzyludzkie i pełniejsze postrzeganie świata (naprawdę warto...:))
Poznać jednocześnie to nie oznacza jednocześnie zaakceptować. Także bez obawy...;)
Nie kieruj sie w życiu "pierwszym wrażeniem", bo gdybyś jednak zrobić "poznawczy krok" często zostaniesz "przyjemnie rozczarowany" ;))
W kwestii Twojego pytania i wniosków, to nie mogę Tobie na nie odpowiedzieć może tak jak byś się spodziewał...
Dlaczego? , bo nie ja ustalam w PZŻ "reguły gry" i nie jestem decydentem w kwestiach zasadniczych "polityki" związku.
Mogę starać się na nią wpływać i to staram się robić w miarę swoich możliwości, a jak to jest niezmiernie trudne ,to wysyłam Ciebie na konsultacje do Jurka Kulińskiego...który miał nawet lepszą pozycję startową jako v-ce prezes i członek prezydium , a nie jeden z ponad 30 rady...i to najmłodszy wiekiem.
Jednak zgodziłem się wejść do ZG (chociaż nie planowałem tego na sejmiku w 2005...), bo widziałem potrzebę wprowadzenia zmian w PZŻ (i zawarłem ,to w swoim wystąpieniu na ZG w 2005).
Czas rzeczywiście pokaże ile udało się z tych postulatów wprowadzić przez działania wewnętrzne i zewnętrzne. Ja już widzę wyraźnie początek pozytywnych zmian.
Dla mnie wzorem właśnie pozytywnych zmian i dobrowolnych (nie wymuszonych przepisami) relacji z CAŁYM środowiskiem żeglarskim będzie dla PZŻ zawsze RYA...tu polecam Tobie konsultacje u Mariusza Główki...:)
Nie mogę o wszystkim pisać na publicznym forum ale prywatnie jeśli chcesz, to możemy się spotkać (nie mieszkamy znowu tak daleko od siebie;)), to wyjaśnię Tobie parę istotnych kwestii. Myślę ,że bezpośredni kontakt jest, nie do zastąpienia przez jakąkolwiek korespondencję...
No i "nigdy nie mów nigdy"...;)))
Pozdrawiam serdecznie JAROMIRZE (żeglarze sobie nie "panują"...taki odwieczny zwyczaj w tym środowisku)
Rafał
A najśmieszniejsze jest to, że dzwoniąc do Pani Dyr. Gabinetu Wojewody dowiedziałem się dziś, iż organizatorem omawianej Konferencji w Mikołajkach w dniu 12. grudnia jest TYLKO i wyłącznie PZZ.
A Pan Wojewoda został tam zaproszony gościnnie...
Tylko proszę Kolego Edwardzie - nie mów, że o tej Konferencji nie wiedziałeś ...
No, nie udało sie ukryc terminu tej konferencji, nie udało.....
Ktoś poleci ze stanowiska ....
pzdr
Kocur
ps: masz Edwardzie racje - sami sie zaprosiliśmy - będzie o tym wątek...
Za duzo pracy na codzień...
Sorka - pomyliły mi sie imiona - tam gdzie w poprzednim poście jest "Edwardzie" powinno być "Rafale"
To pytania do Rafała Krauze.
Pzdr
Kocur
Co wiedziałem o tej konferencji już uczciwie napisałem Mariuszowi i nie chcę sie powtarzać.
Przykro mi ,że nie zaproszono na nią innych podmiotów żeglarskich z kraju jak słyszę (m.in. żeglarzy z PTTK czy ZHP) , ale widać nie chodzi tu o wymianę doświadczeń...a poza tym kto inny o tym decyduje.
Jeśli się już zaprosiliście,to przygotujcie swoje pisemne wnioski w sprawie poprawy bezpieczeństwa na wodzie i wręczcie stosownym organom obecnym na niej i tyle.
To już wolny kraj ,a impreza nie jest chyba z gatunku "zamkniętych" jak sądzę...a może nawet kpt Adam Jasser poda Wam "warchołom" rękę...;))
Ja niestety nie... bo mnie na niej nie będzie :((
Pozdrawiam
Rafał (zwany Edwardem) ;))
Rzekłeś Andrzeju...
WSZYSCY żeglarscy konsultanci do roboty...czasu mało.
Czy ministerstwo powinno "chodzić" na skróty...?
PZŻ w ramach konsultacji przygotuje tradycyjnie swoje propozycję, a inne zainteresowane podmioty (PTTK,ZHP,SAJ itp) po raz pierwszy swoje.Może nawet ISSA Polska...
A urzędnicy w MSiT niech zdecydują co jest optymalne dla żeglarzy w Polsce...i wprowadzą w życie...właśnie co???
Czy to będzie kosmetyka "lipcowego prawa" czy liberalna rozsądna "rewolucja" w podejściu do amatorskiego odpowiedzialnego żeglowania,a może "powrót do przeszłości", to się okaże...na wiosnę.
Jestem dobrej myśli, jeśli całe żeglarskie środowisko w kraju jest tak zainteresowane tematem zmian na lepsze...
Rafał
Nie zamierzam przygotowywać gotowego projektu. Za to pieniądze bierze CLR. Jeśli projekt przygotuje pzz wraz z pzminw a nowy minister to zaakceptuje to nie będzie to dobre rozwiązanie, a dla nowego ministra duzy minus. W każdym razie trzymam brzytwę na pulsie i nie zawaham się jej użyć.
Pozdrawiam
Hasip
Rafał Krause napisał:
opartego głównie na funkcji i co jest z tym związane doświadczeniu skipera, prowadzącego rekreacyjne jachty po wodach morskich, a nie pasażera megajachtów....
Także jestem za. Skoro pierwszą samodzielną praktykę może już zdobywać sternik jachtowy to należy to szanować. A chętnym do całokowitego zniesienia jakichkolwiek rekreacyjnych stopni pragnę przypomnieć, że wśród nierozróżniających kolorów Greków czy Chorwatów, niebieskie patenty są w pełni respektowane jako świadectwo kompetencji i niechby tak zostało.
Stopy wody pod kilem!
Biały Wieloryb
(Marek Popiel)
http://whale.kompas.net.pl
Przepraszam za literówkę - przekręcającą nazwisko Kapitana. O godzie 0800 mieli wyłączyć prąd i śpeszyłem się niemozebnie. Ikonki rankingowej takze nie było czasu aktywować. Zbieraja już przeprosiłem.
Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Jest to ministerialne potwierdzenie jedynie słusznej prawdy, że zakałą ludzkości są ludzie pracowici. Cały postęp bierze się z lenistwa;-))
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski
Ustrój się podobno zmienił, ale wumlopodobne wymogi w żeglarstwie trzymają się mocno. Ostatnio właśnie nieco zesłabły. Ale idea pozostaje: państwo wtrynia nos między wódkę i zakąskę, czyli żeglarza i jego jacht. Wtrynia od roku nieco mniej, niż kiedyś. To pewien plus. To, że jednak wtrynia, to minus.
Apropos wódki, to WUMLa zaliczało się na ocenę bardzo dobrą za pomocą półlitrówki i pęta dobrej kiełbasy. Wskutek czego nikt nie uważał tej konieczności za uciążliwość i jakoś to było. W każdym razie postulatów likwidacji WUMLi nie było na słynnych paździerzowych tablicach z postulatami. A osoba z egzekutywy, która głośno protestowała przeciw odchyleniu od linii, budziła zawsze zdziwienie "i co mu k..a nie pasuje, może talonu na malucha nie dostał?"
A jeżeli nie patenty lipcowe, to co? Może szkołę morską, kurs oficerski, zgodność z STCW, badania lekarskie? To ja wolę, że uznają staż sprzed 28 lat... A może inaczej: jest mi obojętne, co się dzieje na żaglowcach. Byle na żaglówkach dało się pływać na staż sprzed 28 lat, albo nawet na legitymację związku hodowców kanarków, byle łatwo i tanio dostępną.
A zwłaszcza własnych żaglówkach.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
P.S.Mój staż pływowy się wyekspirował, jak mówią informatycy i ciekawe, dlaczego rejs z 1989 roku się nie nadaje? Może w "uznawalni" są znowu tacy, wicie rozumicie, po linii z ramienia na czoło? Bo fakt, przepisy ministra nie zabraniają. Ale Związek nigdy nie zostawiał ministrowi ostatniego słowa.
WUML od zwykłej uczelni rozpoznać było łatwo, gdyz jak mawiano różnica była mniej więcej taka jak pomiędzy: alma mater i kurwa mać;)
pozdrawiam
krzysztof
ps. proszę o wybaczenie za brak ogłady ale była niezbędna aby młodszym wyjaśnić zagadkę Jacka w sposób komiksowy
Kto wystawia książeczki? PZŻ.
Kto wymaga staży? PZŻ.
Czyli wszelkie władze cywilne i wojskowe mogą to, co we wzmiankowanym dokumencie napisane, lekce sobie ważyć, ale PZŻ tym, co napisał, chyba związany się czuje?
A napisał otóż:
Wszelkie zapisy w książeczce żeglarskiej ważne są, o ile zostaną potwierdzone podpisem osób kompetentnych i odpowiednią pieczątką w rubryce "Potwierdzenie", i zwalniają z obowiązku posiadania oryginałów dokumentów, na podstawie których wpisu dokonano.
Czy ktoś przetestował to w praktyce?