Na co zasługuje kontroler, który nie zna zarządzeń swego pracodawcy ? Chyba wszyscy zgodzimy się że natychmiast powinien przestać być kontrolerem. Niewiedza to stan naganny, ale chęc pokazania kto tu rządzi zasługuje na karę. Poniżej dwa listy żeglarzy z JK AZS w Szczecinie. Wygląda na to, że proszą o interwencję. Bez zwłoki nadałem sprawie bieg.
Kamizelki, a nie Karty Bezpieczeństwa - włożyć !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
=======================================
Jerzy, Szanowny Don Jorge!
Jako zawziętemu orędownikowi swobodnego żeglarstwa donoszę co następuje:
Dzisiaj mojemu Koledze żeglarzowi, znanemu filharmonikowi szczecińskiemu wyrządzono krzywdę. Dokonał tego zespolony patrol wodny w składzie: policjant, funkcjonariusz Straży Miejskiej i jakiś inspektor albo z Urzędu Morskiego, albo z Kapitanatu Portu (Janek nie wie dokładnie, bo był szalenie zdenerwowany).
Kolega pływał sobie po Jeziorze Dąbie własnym jachtem o długości 7.6 m. Komisja o podanym składzie w sposób niezwykle arogancki zażądała od niego patentu, aktu właśności jachtu, czyli patentu flagowego oraz Orzeczenia Żdolności Żeglugowej. Orzeczenia Żdolności Żeglugowej na jachcie, oczywiście nie było. Grozili mandatem w wysokości od 20 do 500 złotych. Wydali polecenie, by jacht w ciągu półtorej godziny znalazł się na przystani, ponieważ nie ma prawa pływać.
Występuję w roli sprawozdawcy, ponieważ Janek nie ma internetu i nie jest zwolennikiem komputera. Ma prawo.
Sądziłem, że Szczecin, jako miasto położone najbliżej tzw. Zachodu, jest miastem także najbardziej cywilizowanym. Błąd w rozumowaniu. O poziomie cywilizacji decyduje nie położenie, tylko ludzie, którzy uważają siebie za ważnych.
Przecież Orzeczenie Zdolności Żeglugowej, jako element niesławnej inspekcji, nie obowiązuje już od dwóch sezonów!
Takie mam wieści ze Szczecina, niestety niewesołe.
Pozdrawiam serdecznie.
Marek Borkowski, JK AZS Szczecin.
__________________________________________
Drogi Jerzy
Donoszę, że w Szczecinie znalazł się mam nadzieję ostatni perelowski beton pod postacią bliżej nieokreślonego dziaćki (nie przedstawił się) ze Szczecińskiego Urzędu Morskiego. Zdarzenie miało miejsce dzisiaj (9 sierpnia 2008r) około godziny 1600 na Jeziorze Dąbskim a dokładnie przy pomoście w miejscu znanym wszystkim jako Ziemia Umbriagi, cel jednodniowych wypraw wielu naszych żeglarzy. Nasz klubowy kolega Jan Waraczewski ten sam co od paru lat organizuje i dyryguje koncertami nad wodą w JK AZS właśnie w kambuzie swojej MRIMBY nalewał gorącą zupę do talerza kiedy usłyszał łomotanie w burtę swego jachtu. Z rondlem w ręku wyszedł z mesy i ze zdziwieniem zobaczył policjanta na motorówce z jakimś starszawym panem pod daszkiem sterówki. Nieopodal jako wsparcie stała motorówka straży miejskiej gotowych rzucić się na naszego muzyka gdyby zaszła taka potrzeba. Zapytawszy czym może służyć usłyszał szorstką urzędową formułę "dowód osobisty...". Otrzymawszy, pan policjant obejrzał dokładnie dokument i nie znalawszy w nim nic nadzwyczajnego rozpoczął konsultację z wyżej wymienionym dziaćką po czym wyszedł i triumfalnie oświadczył że natychmiast chce zobaczyć Kartę
Bezpieczeństwa, Orzeczenie Zdolności Żeglugi, akt własności jachtu, Certyfikat flagowy. Zaskoczony Janek nieśmiało odpowiedział iż takie dokumenty nie są wymagane i takowych nie posiada. Nastąpiła kolejna konsultacja i po chwili decyzja, w takim razie mandat do 500 zł a łódka nie ma prawa unosić się na wodzie bez tych dokumentów. Dalsze protesty maestra i negocjacje doprowadziły do złagodzenia kary na rzecz nakazu natychmiastowego płynięcia w kierunku przystaniu. Na ten wyczyn otrzymał łaskawie czas 1 godzinę i 30 minut z pocieszeniem, że teraz takie kontrole będą częstsze i jeszcze bardziej szczegółowe.
Kiedy nam to opowiadał w Tawernie u Henia jeszcze nie trafiał ogniem zapalniczki w papierosa. Oczywiście posypały się rady jak tego nie odpuścić i z niecierpliwością czekamy poniedziałku. Wybacz Jarzy moje nieporadne pisanie i potraktuj to jako ciekawostkę z dalekiego Szczecina, mamy tak blisko do morza i tak daleko.
Pozdrawiam
Norbert Zdrojewski - JK AZS Szczecin
==========================
Jeżeli news wydał Ci się interesujący - kliknij tu
Urzędnicy, którzy nie znają obowiązującego prawa powinni zostać surowo ukarani, bo, w przeciwnym wypadku, tego typu incydenty będą się powtarzać*). Uświadommy tym smutnym panom, że znajomość prawa jest ich obowiązkiem i że pracują oni tylko w naszym interesie i z naszych pieniędzy (podatków) są opłacani. Nie powinniśmy tolerować tego typu działań. Domyślam się, że niezależne organizacje wystąpią w tej sprawie do odpowiednich władz i mediów.
Robert
*) duuuużo mniej drastyczny epizod miał miejsce (jak już wspominałem) w wykonaniu Kierownika Plaży w Krynicy Morskiej, podczas naszego tam pobytu w rejsie Pjoa. Kierownik Plaży zapomniał, że w tamtym wypadku, tylko wyznaczone kąpielisko jest akwenem, po którym nie mogą poruszać się jednostki pływające (ale my lądowaliśmy poza kąpieliskiem), a innych znaków zakazu, ani obszarów zamkniętych rozpoznawalnych przez żeglarzy, na owej plaży nie było.
Skończyło się na krótkiej wymianie zdań w grzecznym tonie, ale niesmak spowodowany ignorancją osoby uzurpującej sobie władzę szerszą niż powierzona, pozostał. Ciekawe, że Kierownikowi Plaży w Krynicy Morskiej nie przeszkadzało to, że plażowicze z upodobaniem korzystali z akwenu przystani rybackiej pomimo wyraźnych, skierowanych do nich znaków zakazu i ostrzegawczych, a zainteresował się jedną, żaglową łódką (może dlatego, że była taka ciekawa?)...
Nie żebym bronił naszych urzędasów czy służby mundurowe - miejsce znane jako Ziemia Umbriagi ( zdaje sie nazwana po kocie, który został tam zakopany....) a dokładnie pomosty, są oznaczone tabliczkami - "teren Urzędu Morskiego - ZAKAZ CUMOWANIA". Może tak być, że UM broni dostępu do latarni nabieżnika i dlatego się czepiali.
pzdr
R.
Nie znam tego miejsca, ale myślę, że jak się urzędas z policjantem i strażnikiem czepia o cumowanie w miejscu oznaczonym zakazem, to powinien potrafić to jasno wyrazić i nie czepiać się o niewymagane przez prawo dokumenty. Bo robi z siebie ...
Robert
Podkreslam - nie bronie urzedników - bo byc moze przekroczyli swoje uprawnienia - ale na Umbriadze nie ma zadnego pomostu do ktorego mozna przycumowac. Tabliczka jest chyba tylko w jezyku polskim (teraz nie pamietam....) - bo ostatnio czesto tam widac cumujace jachty niemieckie - ale oni polskiego znac nie musza :)
pozdrawiam
Marek
Pozdrawiam Nobert w imieniu Jana Waraczewskiego, który nie ma i nie lubi komputera.
Inna sprawa gdyby to był członek SAJ który zwraca się do Rady Armatorskiej z oficjalną prośba o pomoc, wtedy jest inna rozmowa...
Generalnie (za jednostkowymi przypadkami potwierdzającymi regułę) w Świnoujściu wszelkie władze "wodne" są takie jakie powinny być. Dopóki nie ma potrzeby - ich także "nie ma".
Opisany w liście wypadek miał miejsce nie w Świnoujściu a w Szczecinie.
Tak wiec moim zdaniem taka jest właśnie przyczyna "nie wstępowania" - brak powodu.
Pozdrawiam z wysp,
Marek
Acha... rozumiem, że na wybrzeżu zachodnim Karty Bezpieczeństwa nie przeszkadzały...
maciek
Witaj, napisłeś: Jak mamy występować z interwencją gdy informacje do nas spływają na zasadzie "... jedna pani drugiej pani - obnecnie nie ma widocznie takiej potrzeby lub potrafimy sobie sami poradzić. Oczywiście nie jest to umniejszanie zasług ludzi działających w takich grupach jak SAJ a za karty cześć im i chwała ponieważ oczywiście przeszkadzały.
Marek
Polecam lekturę ze strony PZŻ autorstwa dowcipnego na swój sposób zderzaka związkowego Stefana H...
Jan
Jacku,
Hamuje tu głównie głupota i ciasne umysły, bo głosy za pozostawieniem (przywróceniem) patentów,rejestracji i przeglądów, są zarówno na lewicy, jak i prawicy...
Jestem ostatnio monotematyczny, więc znowu wrócę do proa PJOA:
Do niedawna na taką łódkę trzeba by mieć patent (kadłub ma 6,8 m długości, a powierzchnia żagla to 16,5 m kwadr.). Co komu na proa po patencie, jeśli i tak musi się uczyć na tej łódce wielu rzeczy od nowa: zwroty robi zupełnie inaczej, pływa bez steru, a nawet wiosła sterowego nie używa się bez przerwy, a tylko wtedy, kiedy trzeba, a różnic jest o wiele więcej. Czy w związku z pojawieniem się proa na naszych wodach zostaną wprowadzone do programów szkoleniowych zmiany? Czy łatwiej może wprowadzić zakaz dla niekonwencjonalnych jednostek? Najlepszym rozwiązaniem jest uwolnić społeczeństwo od ograniczeń w tym względzie, ale naszym twardogłowym to do ich betonowych mózgownic ciężko dociera, oj ciężko. A niektórzy urzędnicy i funkcjonariusze tak przesiąkli metodami z poprzedniej epoki, że wciąż działają na zasadzie, że jak ktoś ważny, znaczy władza i trzeba się podporządkować, bo jemu wszystko wolno, a przepisy, to są dla maluczkich...
Aloha!
Robert
Pozdrawiam Norbert
Przepraszam, moje zaufanie do ludzi jest też naganne
Już znamy personalia nadgorliwego, a niedouczonego inspektorka. Myślę, że niezależnie od procedury zażaleniowej warto dostarczyć mu komplet aktualnych aktów prawnych, aby zdał sobie sprawę czego się dopuścił. A tak na marginesie, to pewnie jest on w przyjacielskich stosunkach z Zespołem Dozorców Technicznych.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Obawiam się, że ów inspektor został wychowany w duchu "nam wszystko wolno, wszak jesteśmy inspektorami". Takie wrażenie odniosłem po przeczytaniu newsa. Zatem mam podejrzenie, że dostarczone akty prawne nic nie dadzą. Jestem niemal przekonany, że ów urzędas je zna i dlatego jestem zdania, że nie powinien zajmować dotychczasowego stanowiska.
Zdaję sobię sprawę z tego, ze usunięcie go jest pewnie bardzo trudne. Ale to jedyna droga i przy okazji przestroga dla innych. Część urzedników działa zgodnie z literą prawa i postępuje tak jak ma postępować administracja państwowa. Bo oni są jedynie od administrowania, nic więcej. Ale nadal w gronie urzędniczym są ludzie, którzy wzorem minionej epoki sądzą, że są władzą. Myślę, że ów inspektor do tej kategorii należy.
Przyznam, że też czasami spotykam takich ludzi, w różnych urzędach. Kiedyś pewna urzędniczka która sądziłą, że "jest władzą" była w szoku, jak stanowczo jej przypomniałem, że jest jedynie od załatwiania moich spraw, bo ja jako podatnik ją wynająłem właśnie do tego (to nie moje, usłyszałem kiedyś taki tekst od znajomego i go użyłem).
Jestem, jak najbardziej, za!!!
Owszem, nie chodzi o głowy, ani odwet, a o normalność. Myślę, że warto sprawę szeroko nagłośnić (nawet właśnie bez personaliów urzędnika) w celu pokazania szerszym kręgom ku czemu zmierzamy i z czym sie jeszcze borykamy.
Aloha! :-)
Robert
Czy na prawdę potrzebujemy atmosfery pieniactwa, zemsty i odwetu??? Lepiej wskazać na urząd, w którym pracuje ów nieszczęśnik i dokładnie opisać sprawę, a jego firma niech sama podejmie decyzję co z nim zrobić*), bo to nie żeglarze powinni oczyszczać się z nadgorliwych, niedouczonych, nadużywających swej władzy itd. itp. urzędników. My przecież wychodzimy na wodę dla przyjemności, czyż nie?
Aloha!
Robert
*) Niestety, wciąż w naszych urzędach nie istnieje zasada osobistej odpowiedzialności urzędnika za jego decyzje (np. postępowania skarbowe, które zniszczyły znane firmy, a potem okazało się, że były bezprawne - powinny spaść głowy urzędników, ale to wymaga zmiany przepisów, do których Sejmowi się nie spieszy, dopiero powoli coś się zaczyna dziać w kierunku pozytywnych zmian).
Twoje stwierdzenie " to nie żeglarze powinni oczyszczać się z nadgorliwych, niedouczonych, nadużywających swej władzy itd. itp. urzędników. " to klasyczne "umywam ręce", mój ojciec powiedziałby na to, ze właśnie dlatego ten swiat i ten kraj tak wygląda, ze wszyscy mówią "to nie my jestesmy od tego". Nie sądze, zeby urzędnikowi państwowemu nalezała sie jakakolwiek taryfa ulgowa, przeciez chcemy, żeby ludzie którzy są w słuzbie państwowej byli jak najlepszymi profesjonlaistami a nie "leśnymi dziadkami" którzy patrzą jakby tylko kogos upi.......lić. Homo sovieticus trzeba wypalac rozpalonym żelazem.
ps. wiesz co zrobi urząd w tej sprawie bez upublicznienia tego? Szef wezwie goscia opierniczy i.... zamiecie sprawe pod dywan. W 99 przypadkach na 100.
W sumie podobnie myślałem, ale... zwracam tylko uwagę, że "wypalanie żelazem", to jest metoda iście BOLSZEWICKA, a my mamy stosować praworządność i metody demokratyczne. Najpierw trzeba sprawę dokładnie zbadać, a następnie podać w odpowiedniej formie mediom, a Twoje stowarzyszenie może też wystąpić do owego Urzędu, a także do Rządu i Parlamentu z odpowiednimi protestami dotyczącymi nieprawidłowości, a także postulatami na temat postępowania w przyszłości. Nie ma mowy o taryfie ulgowej - urzędnik, to taki sam człowiek i obywatel, jak Ty, czy ja, więc należy mu się również prawo do obrony, ma prawo też do błędu (bo jest tylko człowiekiem), a jestem pewien, że tym razem ów urzędnik poniesie służbowe konsekwencje za swój błąd, jeśli zostanie mu udowodniony, w rzetelnej procedurze, brak kompetencji oraz próba nadużywania władzy. Być może zostanie nawet wydalony ze służby, ale "wypalanie żelazem", to chyba przesada w bolszewickim stylu. Rolą mediów (trzecia władza!!!) i stowarzyszeń oraz tzw. opinii publicznej (czwarta władza!!!), jest nie dopuścić do zatuszowania tej sprawy.
Też jestem za kompetentnymi urzędnikami i mądrym prawem, ale siłą się ich wprowadzić nie da (siłą wprowadzano tu m.in. złe prawo i zbrodniczy system komunistyczny - wystarczy...)
Aloha!!! :-)
Robert
...A tak w ogóle, to moim zdaniem nacisk powinien iść w kierunku jego przełożonych, aby to oni nie popuścili, niech sami nam powiedzą jakich sankcji użyli wobec tego Pana, a w przeciwnym razie, lub w wypadku pobłażania, to ich trzeba by wytknąć palcami, bo to odniesie dużo większy, długofalowy skutek.
Aloha!!! :-)
Robert
Jednemu się chyba nie udało. Jak podało radio RMF FM w wiadomościach o godz. 00:00 26-08-2008 - "został zatrzymany przez policję kapitan portu Kołobrzeg podejrzany o próbę wymuszenia łapówki od właściciela jachtu. Zatrzymany kwestionował stan wyposażenia jachtu". Więcej w archiwum na stronie radia RMF-FM. Nie jestem co prawda zwolennikiem wypalania ale jednak chyba "żelazo" a może 40-letni marsz przez pustynię przydałby się niektórym.
Wydaje mi sie, ze zbyt latwo przechodzimy do porzadku dziennego nad tym wydarzeniem. Zgadzam sie , ze personalia tego inspektora sa malo istotne. Wydaje sie jednak, ze przeprosiny jego przelozonego nie zalatwiaja sprawy. Jest wiele spraw, ktore - moim zdaniem - wymagaja wyjasnienia i wyciagniecia z tego odpowiednich wnioskow . Po pierwsze - nie wiadomo , kto byl inicjatorem tej kontroli - policja, czy Urzad Morski. ? Jesli policja , to czy zwrocili sie do przelozonego tegoz inspektora o oddelegowanie go do tej czynnosci i czy jego przelozeni udzielili mu odpowiednich prerogatyw ? Jesli nie , to jakim cudem policja zaprosila do kontroli osobe (w tym przypadku ) prywatna ? Czy policja nie zlamala w ten sposob prawa ? Jesli Urzad , to dlaczego nie pouczy swoich pracownikow o obowiazujacych w tym zakresie przepisach (wydanych nb. przez dyrektora Urzedu - zarzadzenie porzadkowe nr 2 z 11..05.2007 , nie mowiac o rozporzadzeniu ministra gospodarki morskiej Dz. U. 175/2007) . Po drugie - dlaczego policja nie zna obowiazujacych w zakresie bezpieczenstwa zeglugi przepisow ? Przeciez chcac kontrolowac, trzeba znac obowiazujace w tym zakresie przepisy .(tak jak popularna "drogowka" musi znac zasady kodeksu drogowego ). Co na to przelozeni tych policjantow ?. Po trzecie - co robila tam dodatkowo straz miejska ? czyzby chodzilo o wsparcie moralne ? Po czwarte - co na to administrator tych wod tj. Urzad Zeglugi Srodladowej ? Czy kontrola administracji morskiej na wodach srodladowych jest zgodna z prawem ? Przypominam - zasady kontroli na wodach srodladowych precyzyjnie okresla ustawa o zegludze srodladowej (Dz.U. 123/2006) . Czy nie naruszono w ten sposob przepisow prawnych ? Jesli te sprawy nie beda dokladnie wyjasnione i naglosnione , aby wyciagnieto z tego stosowne wnioski, to po jakims czasie znowu jakis niedouczony lub sfrustrowany urzednik , chcac wydac sie wazniejszy niz w rzeczywistosci , bedzie probowal pokazac , jaka to ma wladze. I chyba bylo by dobrze , aby oficjalnie zadal te pytania - reprezentujacy w koncu zeglarzy - ZOZZ .
I chyba bylo by dobrze , aby oficjalnie zadal te pytania - reprezentujacy w koncu zeglarzy - ZOZZ .
Oczywiście, ze bedzie dobrze jak ZOZŻ zapyta, "w kupie siła". Ale po pierwsze, daleki byłbym od stwierdzenia, że jakikolwiek OZŻ czy PZŻ reprezentuje żeglarzy, po drugie, wręcz nie życzyłbym sobie, aby np. mnie reprezentowali. Zwyczajnie nie ufam im.
Aloha!!! :-)
Robert