Zbigniew Klimczak lubi wkładać kije w mrowiska. Oby go podczas drzemki kiedyś mrówki żywcem nie zjadły. Przyznam, że mnie temat tej korespondencji ani ziębi, ani grzeje, a tym bardziej nie podnieca. Bo przecież po to budowałem kolejno 5 własnych łódek, aby nie żeglować pod czyjąś komendą, a tym bardziej na czyimś jachcie. I właśnie dlatego tak mi się podobają żeglarze pokroju aktualnego Laureata Nagrody ŻAGLI Rejs Roku 2007 - Romana "Kwiat" Kwiatkowskiego i jego poprzedników.
Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________________
Jak to dobrze, że nie pływam na rejsy z renomowanymi firmami ! ( tytuł z grupy pl.rec.zeglarstwo)
Brzmi jak paradoks... ale coś w tym jest.
Na grupie dyskusyjnej rozgorzał spór wokół relacji niezadowolonego klienta znanej renomowanej firmy. Jeśli mu wierzyć sprawa ma posmak skandalu ale nie chcę wnikać w ten konkretny przypadek lecz na poważnym forum Don Jorga zapoczątkować dyskusję o problemach nękających zarówno rejsowiczów jak i chętnych do zdobywania wiedzy lub patentów żeglarskich. Ludzie wykładają swoje z trudem zarobione pieniądze na rejs życia lub kurs a w zamian często otrzymują marną namiastkę marzeń lub ich karykaturę.
Pływałem z tzw. „pierwszymi po Bogu” jako młody człowiek i dlatego( odreagowywując) w mojej praktyce i książkach piszę, że współczesny skiper jest przede wszystkim przyjacielem załogi, przewodnikiem, nauczycielem a dopiero na końcu „pierwszym po Bogu”. I informuję o tym przy pierwszej kolacji na jachcie, że będę ich przyjacielem ale może przyjść chwila kiedy będę musiał wejść w tą rolę „pierwszego po Bogu”. Ta chwila to wyłącznie zaistnienie trudnych warunków i wtedy „ruki pa szwam”. Napisałem wiele na temat jak nie popsuć sobie i innym rejsu. Bo dzisiaj ludzie płacą i chcą za to coś przeżyć. Jak ktoś chce zarażać ludzi żeglarstwem to musi to zrozumieć i dać im te przeżycia. Inaczej jest zwykłym groszorobem i antyreklamą żeglarstwa. Podkreślam- nie mam żadnych danych aby wierzyć lub nie wierzyć tej konkretnej relacji ale takie rzeczy zdarzają się dość często. Mnie, zajmującemu się głównie szkoleniem, od dawna uwiera brak obiektywnej opinii o Szkołach Żeglarskich.
Mam nadzieję, że zapoczątkowana przeze mnie w "Jachtingu" doroczna edycja „Szkoły Żeglarskie Anno Domini...” wywoła jakąś dyskusję ich absolwentów i w efekcie zacznie się kształtować jakaś opinia o ich usługach. Przed sezonem mam zawsze wiele zapytań o to gdzie ktoś ma posłać swoje dziecko na kurs. Nie wiem co odpowiedzieć i to samo jest z firmami organizującymi rejsy wypoczynkowe. Nie ma możliwości stworzenia rankingu, nie ma możliwości przyznawania gwiazdek jak w wypadku hoteli czy restauracji. Nie można wierzyć całkowicie w indywidualne opinie bo na jedną opinię negatywną przypadają dwie pozytywne lub odwrotnie.
Co więc pozostaje? Jak ustrzec naiwnych przed rozczarowaniami? Jak spowodować upadek „firm- pomyłek” w świecie żagli ? Oto jest pytanie! Zapraszam do odpowiedzi. Czekają na to tysiące naiwnych lecz spragnionych żeglarskiej przygody.
Zbigniew Klimczak
Jak ustrzec naiwnych przed rozczarowaniami? Jak spowodować upadek „firm- pomyłek” w świecie żagli ? Oto jest pytanie! Zapraszam do odpowiedzi.
Odpowiedź jest prosta i nie wymaga własciwei dyskusji:
1. RYNEK
2. INFORMACJA
Jeśli na rynku jest (będzie?) konkurencja, to odpowiednio poinformowany klient nie pójdzie do firmy podejrzanej, słabej, nieuczciwej,zawsze wybierze lepsza (zapewne nie tylko tańszą).
Dlatego rola internetu jest nie do przecenienia... Jeśli ktoś (lub ktosie) stworzy ranking (rankingi)szkół i armatorów, to będzie to pomocne. Ale i ranking musi mieć swoją wiarygodność, a więc dobrze, żeby był poddany wolnej ocenie rynku.
Żadanych dodatkowych działań nie potrzeba, a już napewno żadnych nowych przepisów, licencji,koncesji, kontroli.
PS. Ale w tej konkretnej sprawie poczekajmy na głos firmy, bo narazie informacja jest jednostronna!
1. nie interesuje mnie ten jeden konkretny przypadek ale problem- problem, który określiłeś "INFORMACJA".
2. Rynek załatwi problem jeśli klienci będą dysponowali INFORMACJĄ. - dodam-rzetelną informacją.
Pisałem już, że nie potrafię znaleźć od lat recepty na taką INFORMACJĘ o Szkołach. Jak zrobić aby spływały, jak zrobić aby były rzetelne, dobrze informowały a nikogo nie krzywdziły? Pytania, pytania, pytania. Czekam więc ja i zainteresowani na "prostą odpowiedź". Uzyskanie jej (być może) jest celem sprowokowania tej dyskusji.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Gwiazdki dla restauracji czy hoteli nie spadają z nieba tylko są instytucje, które podsyłaja im anonimowych niby-klientów. Jak to zrobić w żeglarstwie nie mam pojęcia, ale powstają ostatnio różne fundacje żeglarskie - może któraś by się tego podjęła. Trzeba, niestety, wyasygnowć na to jakieś pieniądze, bo usługodawca powinien myśleć, że ma zwykłego lienta, nadającego się do ewentualnego oszwabienia. Ze szkołmi może byłoby łatwej, bo taki "delegat techniczny" mógłby być całkiem jawny, a szkoły, które nie chciałyby takiego podglądania udostępnić od razu narażałyby się na podejrzenia. Tymczasem jednak pozostają nam subiektywne informacje od niezadowolonych klientów.
Marek
http://whale.kompas.net.pl
"Gwiazdki dla restauracji czy hoteli nie spadają z nieba tylko są instytucje, które podsyłaja im anonimowych niby-klientów".
To nie tak. Gwiazdki są za wymogi formalne. Np 4* hotel musi mieć, co najmniej basen 25m czy takie tam podobne. Ty piszesz o punktach przyznawanych przez przewodniki. Tam nawet 2* hotel może dostać więcej punktów od 5* bo lepiej wypada w swojej kategorii.
Internet z googlami bywa naprawdę skuteczny. Dlatego warto pisać o swoich wrażeniach z rejsów.
Oto choćby przykład
Jachty szkoleniowe
* * * * * Kabinowe 75 %, bezkabinowe 25 %
* * * * Kabinowe 50 %, bezkabinowe 50 %
* * * Kabinowe 35 %, bezkabinowe 65 %
* * Kabinowe 20 %, bezkabinowe 80 %
* Kabinowe 10 %, bezkabinowe 90 %
Wyposażenie jachtów szkoleniowych w silniki pomocnicze
* * * * * Silnik na każdym jachcie
* * * * Silnik na 75 % jachtów
* * * Silnik na 50 % jachtów
* * Silnik na 35 % jachtów
Kadra szkoleniowa
* * * * * Instruktorzy żeglarstwa 40 %, młodsi instruktorzy żeglarstwa 60 %
* * * * Instruktorzy żeglarstwa 30 %, młodsi instruktorzy żeglarstwa 70 %
* * * Instruktorzy żeglarstwa 20 %, młodsi instruktorzy żeglarstwa 80 %
* * Instruktorzy żeglarstwa 10 %, młodsi instruktorzy żeglarstwa 90 %
* Instruktorzy żeglarstwa 5 %, młodsi instruktorzy żeglarstwa 95 %
Różnorodność własnej oferty - akweny
* * * * * Szkolenia, rejsy i imprezy na 5 i więcej akwenach
* * * * Szkolenia, rejsy i imprezy na 4 akwenach
* * * Szkolenia, rejsy i imprezy na 3 akwenach
* * Szkolenia, rejsy i imprezy na 2 akwenach
* Szkolenia, rejsy i imprezy na 1 akwenie
Różnorodność własnej oferty - uprawnienia
* * * * * Szkolenia na stopnie żeglarskie i instruktorskie oraz stopnie innych federacji (np. ISSA, RYA) oraz doskonalące (np. manewrowanie morskim jachtem w
porcie itp.)
* * * * Szkolenia na stopnie żeglarskie i instruktorskie oraz doskonalące (np. manewrowanie dużymi jachtami w porcie itp.)
* * * Szkolenia na stopnie żeglarskie i instruktorskie
* * Szkolenia na 2 stopnie (żeglarz, sternik)
* Szkolenia na 1 stopień (żeglarz)
Na podstawie poszczególnych gwiazdek w danej kategorii można potem przyznawać gwiadki firmie.
Proszę tylko o niewszczynanie bezsensownej w tej chwili dyskusji na temat a dlaczego takie proporcje a nie inne i tak dalej. To co napisałem, to jedynie przykład. Pozdrowienia, Piotr Salecki
"....to jedynie przykład". - przekonywujacy : )
Lukasz Przekonany
Piotrze,
oczywiście wiem, że to tylko głosne myślenie- te proporcje i ja nie o tym. Twoja propozycja jest typowym przykladem mojego bólu głowy jak odróżnić (wyróżnić) szkołę posiadającą potężną flotę, dziesiątki instruktorów i wydająca setki patentów od szkoły kameralnej, prowadzonej przez wilków morskich i opierającej swoje szkolenie wyłącznie na własnej wiedzy i umiejętności. Po każdym rejsie żeglarstwo polskie wzbogaca się o kilku młodych wilczków,świadomych porządnej roboty żeglarskiej. Dzielę już na te "morskie" i te "śródlądowe" ale to dalej nie rozwiązuje problemu, bo kilka szkół i firm czarterowych poszerza swoją ofertę i poszerza. Obszary się przenikają.
Taką firmę jak PUNT trzeba oceniac osobno za jakość czarterów, osobno za rejsy wypoczynkowe a osobno za szkolenie. Martwi mnie to dążenie do uniwersalności. Jak ktos robi wszystko to nie robi de facto dobrze nic.
Może kiedyś przyjdzie czas specjalizacji ale teraz wielu chce ogarniać swoim zasięgiem jak najwięcej obszarów aby więcej zarabiać.
Ja coraz bardziej sklaniam się do poglądu, że ważna powinna być indywidualna ocena klienta o tym jak i czego go nauczono, nawet jeśli był tylko jednym z kilku a nie kilkuset kursantów.
Dwia szkoły, jak wiesz, odbiegaja zdecydowanie od tego obrazu. Są bardzo duże, dobrze doinwestowane, to prawie fabryki. To inna bajka. A i inne macie problemy sami a czasem problemy mają uczestnicy. Jest trochę narzekań, trochę spraw w sądach przeciwko niektórym, jak mi wiadomo.
Potem idzie szereg szkół mniejszych lub bardzo małych ale prowadzonych osobiście ( nie szkoły ale jachty na wodzie) przez ludzi- pasjonatów.
No i arystokracja- szkoły morskie, gdzie rejsy i szkolenia prowadzą ludzie z dorobkiem i autorytetem. Jak punktować doświadczonego , znanego kapitana w stosunku do młodego instruktora lub jeszcze młodszego "młodszego instruktora". Pomijam fakt, że ta młodzież często nakierowana jest na spędzenie tanich wakacji.
Kupuję projekt punktów za panele, różnorodność itp ale za ilość instruktorów żeglarstwa PZŻ i ilość jachtów, już nie.
dzięki za zabranie głosu i pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Zbyszku,
wydaje mi sie, ze poszukujesz uniwersalnej miary, dla rzeczy nieporownywalnych. Zeglarstwo jest droga, sposobem na zycie, jak zauwazyl Jacek Czajewski. W poczatkowym etapie mlody instruktor jest jak najbardziej wlasciwy. A jesli zeglarz chce sie rozwijac, to siega po coraz bardziej zaawansowane ksiazki i wyszukuje swoich wlasnych mistrzow.
>Jak ktos robi wszystko to nie robi de facto dobrze nic.
To niekoniecznie prawda. Czy politechnika zle szkoli, bo ma szeroka oferte? Szkola to firma, ktora realizuje rozne projekty edukacyjne. Ich tresc zalezy od pomyslowosci organzatorow. Jesli w szkole sa specjalisci od rejsow morski i szkolen na paten, to czemu nie?
Tak jak nauka wymaga ofiar, tak rozwoj zeglarstwa polskiego wymaga ilus tam wpadek.
"Jaki kraj tacy terrorysci" - nasze szkoly zeglarskie maja niezbyt dluga historie (pomijajac centralne osrodki, ktore zeszy na psy). Ale ludzie chca sie uczyc zeglowania, nie dla patentu, ale dla wlasnego bezpieczenstwa i satysfakcji. I w tym cala nadzieja.
Lacze pozdrowienia
Krzysztof Bienkowski
www.nordsail.pl
Oczywiście masz rację ale w krótkich wypowiedziach trudno rozwinąć całość poglądu. Każda rzecz w swoim czasie. Jeśli chodzi o ten "wszystkoizm" to przegiąłem. Co prawda funcjonuje takie powiedzenie ale zastosowałem je nie w tym miejscu. Przepraszam firmę PUNT za użycie jej nazwy dla udokumentowania tej tezy. Mam nadzieję, że wszystko co robi, robi dobrze i o tym niech wypowiedzą się klienci.
Natomiast będę bronił poglądu, że aczkolwiek w zarabianiu pieniędzy na szkoleniu nie ma absolutnie nic złego to lepiej jak jest to połączone z pasją i powołaniem. Jestem za "monokulturą" i tyle.
powodzenia
Zbyszek
Trudno mi sie z tym zgodzic... Pamietaj, ze pole na ktorym ciagle uprawiamy ziemniaki szybko sie wyjalawia - pojawia sie nuda i zniechecenie.
Bardziej oparatywny i kreatywny jest tygiel kilku osobowosci, ktore eksperymentuja. Zeglarstwo jest dziedzina, ktora trzeba praktykowac. Nie poddaje sie regulom przekazywanym przez instruktorow. Rozwiazania dobre 10-20 lat temu nie przystaja obecnie do rzeczywistosci technicznej i organizacyjnej. Wciaz trzeba wypracowywac nowe metody rozwiazywania zeglarskich problemow.
Doswiadczenie w szkoleniu to nie wszystko. Sklonny jestem nawet twierdzic, ze instruktor, ktory nie praktykuje prowadzenia wlasnych rejsow nie powinien brac sie za szkolenia. Tu widzialbym nawet pewne kryterium jakosci szkolenia - osiagniecia zeglarskie instruktorow danej szkoly.
Lacze pozdrowienia
Krzysztof Bienkowski
www.nordsail.pl
Szkoda, ze nie mozemy sie zrozumieć. I Tobie też muszeętłumaczyć, że nie poszukuję "uniwersalnej miary" , bo taka nie istnieje tylko sposobu, metody zbierania i upowszechniania "informacji" o zaletach i wadach najrózniejszych szkół i metod ( jak sam piszesz), z punktu widzenia klienta. Jak są różne szkoły i różni ludzie tak samo sa rózne oczekiwania klientów. Jak ktoś chce doskonalić się na morzu, wiem jakie szkoły moge polecić a jak ktoś chce uczyć swoje dziecko regacenia się, też wiem. Rzecz w tym aby skojarzyć ofertę z oczekiwaniami i żeby ta oferta weryfikowała się w praktyce. Nie jestem instruktorem- teoretykiem. Od dwóch lat dopiero nie szkolę a na morzu bywałem co roku i też dopiero w ub. roku niestety nie. Nikt juz staruszków nie potrzebuje a ja sobie wypoczywam na Batiarze. Jeszcze kilka lat moge obcinac kupony od zdobytego przez kilkadziesiąt lat doświadczenia i doradzać tym co o taką radę proszą.
pozdrawiam
Zbyszek
Moim zdaniem są dwa wyjścia.. albo stworzyć kompetentne, niezależne ciało opiniotwórcze i w tym wypadku widzę tu pole do popisu dla stowarzyszeń żeglarskich mających ( lub będących mieć) w statucie wspieranie rozwoju żeglarstwa, z drugiej strony punktem wyjścia do wydania opinii może być podejście statystyczne - nie wiem jednak kto by sie mógł podjąć badań dot opinii byłych uczestników szkoleń żeglarskich pod względem przydatności i wykorzystania materiałów szkoleniowych i sposobu kształcenia.Praca to mozolna, długoterminowa a na na zlecenie- droga. Często jednak lepsza od oficjalnej opinii jest - rekomendacja. Najlepiej oficjalna , choć dla mnie osobiście zdanie paru Osób ( specjalnie piszę przez duże O) jest ważniejsza od jakiegokolwiek papierka. Taką rekomendacje mogło by też wystawiać dowolne Stowarzyszenie na podstawie opinii i osobistych doświadczeń swoich członków (wykazując przy okazji jakie standardy są uznawane za podstawowe i konieczne aby szkoła uznana była za dobrą), ale problem w tym,że niezależne szkoły żeglarskie tak naprawdę dopiero powstają Samo wygłoszenie takiej opinii myłoby z jednej strony nobilitujące dla szkoły z drugiej wycofanie go wskazywało by ewidentnie że coś dzieje się nie tak.
Można by też spróbować przeanalizować jakie jest zdanie uczestników SIZ , grupowiczów i uczestników wszelakich forum dyskusyjnymi opracować proporcjonalne zestawienie ich opinii - jest w śród nich przecież zdecydowanie więcej żeglarzy niż armatorów ( co nie znaczy że odbieram im prawo głosu, po prostu skala porównawcza większa). coś na wzór." 85% badanych wybiera..." jest to co prawda rodzaj reklamy , ale reklama społeczna nie przynosząca profitów jest uznawaną forma wpływu na grupy i zbiorowości społeczne. Być może właśnie taka forma reklamowania dobrych szkół była by wyjściem z sytuacji i wzmagała konkurencję między nimi.
Aga_gagaa_Proczka
troszkę przydługie wyszło... przepraszam
Nie przydługie ale bardzo rozsądne i konkretne. Zaprosiłem same szkoły do wzięcia udziału w dyskusji a teraz zapraszam Stowarzyszenia.
W ub.r było zestawienie 22 szkół, teraz szykuje się druga edycja. Rozważamy z Redakcją "dekorowanie " loga szkół np. własnie *. Jest tylko jedno ale, własnie jak to zmierzyć, jak docenić szkoły prowadzące szkolenie w zakresie patentow przymusowych i te, które postawiły na rzetelną edukację ale idą do nich "tylko " ludzie z własnego wyboru a nie z przymusu.
Koledze, który proponuje pozostawić to losowi, odpowiadam, że można oczywiście tak, tylko do ciebie, Kolego, nie piszą ludzie z prośbą o poradę w sprawie wyboru szkoły. I jest jeszcze problem podstawowy, zapewnienie dobrym szkołom środków na rozwój, bo to w ich rękach leży przyszłość edukacji żeglarskiej w Polsce. Monopol PZŻ preferuje tu szkoły pracujące na ich programie a jaki on jest, wszyscy wiedzą.
Kto powaznie traktuje te sprawy musi "pomóc" rynkowi, własnie rzetelną informacją. Proponujcie dalej.
Dziękuję Agato
Zbigniew Klimczak
Uważam tez ,że "własny wybór" a nie wzgląd na papierek najlepiej, lepiej niz * o tych programowo nie PZZ owskich szkołach świadczy ,warto by więc dokonać takiego oznaczenia
Z mojego punktu widzenia sprawa jest prosta- nie potrzebuję papierka więc interesują mnie szkoły " uczące" a nie "patentujące"
Aga_gagaa_Proczka
Masz rację, żegłowny problem to informacja. "Gwiazdkowy" post piotra Saleckiego pokazuje jak łatwo dojśc do absurdu z klasyfikacjami. Dla mnie pierwszym krokiem "informacyjnym" jest internetowy poliszynel: jesli np.debata na grupie na temat firmy,od której ten temat sie zaczał stanie sie debata dwustronną, czyli zaatakowany kapitan i firma udzielą merytorycznej odpowiedzi, to będe mógł sobie o nich zdanie jakieś wyrobic.
A chcialoby się czegoś wiecej, właśnie jakiegos rankingu, czy tez plakietki: "Firma popierana przez XXX", gdzie XXX wiarygodna organizacja. I zauważmy: debata na prz dotyczy firmy czarterowej, a Tobie chodzi bardziej o firmy szkolące. tu i tam kryteria muszą byc nieco rózne.
Patrząc na fiirmy czarterowe popatrzmy na dwie rózne sytuacje:
a) czarter łodki, która sami płyniemy we własnym składzie, sam dobieram sobie towarzystwo, problem, żeby łodka była taka jak zamówiłem, na czas i w dobrym stanie,
b) czarter miejsca na łodce,która prowadzi firmowy kapitan, a skład załogi może byc przypadkowy. Problem nie tylko w doborze i stanie łódki ale (może przedewszystkim) w doborze osobowości. Jedna nieudana "osobowość" może zrujnować image firmy organizującej na lata. I to niekoniecznie osobowośc pracującego w niej skippera.
Patrząc na firmy szkolace rozpatrywac mozna rózne kryteria. Pojawiły sie w tej dyskusji dwa:
a) skutecznośc doprowadania do patentu (zanegowany pzrez nas na tej stronie ale przecież ważnyy dla ogromnej masy klientów szkół),
b) jak najmniejsza ilośc wciskanych do głów niemerytorycznych "pierdół", czyli znów negacja czegoś, a nie program pozytywny.
Rozumiem, że Twój ranking opierałby sie na nieco innej logice:
- uczciwość oferty i jej realizacji (zgodnośc czynów ze słowami),
- jakośc programu,czy realizowane jest konieczne minimum i o co ew.poszerzone,
- jakośc szkolącej kadry,
- rodzaj i jakośc sprzętu oraz akwenu,
- no i chyba jednak możliwość (skuteczność) uzyskiwania patentów,certyfikatów, czy czort wie czego.
Pytanie, czy nasza dyskusja potoczy sie w kierunku udowadniania, że "PZŻ jest be", albo "że pisałem to 20 lat temu" albo "po co się uczyć", czy też zajmiemy sie merytorycznym rozważeniem problemów?
PS. Mnie interesuje z natury rzeczy pierwsza częśc problemu (czartery), a rozwiązuje gonastęująco: wyłacznie od znajomych mi armatorów prywatnych i jeszcze do tego sprawdzonch wśród znajomych. Ale mi jest łatwo w miejscu gdzie mieszkam i w moimi doswiadczeniami.
Andrzeju,
użyłem dawno temu słowa "ranking" i zdrowo mi się oberwało, bo zrozumiano to jako ustalanie kolejności wg punktowych kryteriów oceny. To jest niemożliwe i starannie unikam używania tego mylącego pojęcia. Chodzi raczej o coś w rodzaju opinii polecającej dla ludzi szukajacych odpowiedniej dla siebie czy swojego dziecka, szkoły ( to ta przysłowiowa *). A tu, wobec mnogości szkół już jest potrzebny system zbierania informacji. Ludzie zorientowani wiedzą, że w tym środowisku toczy się walka a w środkach często niektóre firmy nie przebierają. Toczą się sprawy w sądach ale o tym nikt nie wie. Metody reklamy, wyceny, też są często nie w porządku a cierpi na tym uczestnik ale też wiele szkół tracących klientów w walce z konkurencją. Konkurencją nie na jakość ale na kruczki marketingowe. Na szczęście to nie jest model dominujący ale jest. Gdyby niektore szkoły chciały przemowić to włos by się nam na głowie zjeżył. Na szczęście, na tym tle, jak bryza morska, jawią się szkoły prowadzone przez fachowe autorytety z uznanym dorobkiem żeglarskim.
Moim zamiarem jest upowszechniać o nich wiedzę w ich interesie ale przede wszystkim w interesie ludzi wiedzy poszukujących. Po zakonczeniu działalności instruktorskiej tylko to mogę robić. Liczę na maile na mój domowy adres od wszystkich, którzy chcą pozostać anonimowi na forum publicznym.
pozdrawiam
zbigniew klimczak
Najrozważniej wydaje się swoje pieniądze, na swoje potrzeby.
Mnie się wydaję, że sporym problemem sa oczekiwania niektórych ludzi na to, ze będzie im na tacy podana gotowa recepta na udany rejs. Podobnie jak inni oczekują gotowej recepty na udany urlop, czy jeszcze coś innego. Każdy z nas ma głowę i nigdzie nie jest zabraniane używanie jej. Zwyczajnie nalezy być nieufnym i sprawdzać, sprawdzać, sprawdzać. Jak zawsze. Renomowana szkoła, renomowana firma - brzmi to pięknie, ale korzystajac ze wszelkich źródeł lepiej się upewnić. Oczywiscie możemy bazować na jakichś tam rankingach, czy gwiazdkach, ale bezpieczniej jest śledzić potknięcia. Jak na Allegro :-) Ja zawsze patrze na komentarze negatywne. Jeżeli jest ich 10 na 1000 pozytywnych, ale zarzuty się powtarzają, to wolę kupić ten sam towar 10 zł drożej od konkurancji, ale bez tych samych negatywów.
A wracając do tematy, to abstrahując od konkretnego rejsu opisanego na prz, należy zwyczajnie głeboko zastanowić się nad ofertą, zwłaszcza jak np. cena jest atrakcyjna. Wszyscy działaja w zbliżonych warnkach, więc jeżeli ktoś coś oferuje zdecydowanie taniej, to niezwykle istotne jest wyjaśnienie, dlaczego. Nikt nie prowadzi działalności gospodarczej po to by dokładać do interesu. Więc albo tanio, albo dobrze, (co nie znaczy, że nie moze być drogo i źle).
Pływałem z tzw. „pierwszymi po Bogu” jako młody człowiek i dlatego( odreagowywując) w mojej praktyce i książkach piszę, że współczesny skiper jest przede wszystkim przyjacielem załogi, przewodnikiem, nauczycielem a dopiero na końcu „pierwszym po Bogu”. I informuję o tym przy pierwszej kolacji na jachcie, że będę ich przyjacielem ale może przyjść chwila kiedy będę musiał wejść w tą rolę „pierwszego po Bogu”.
Całkowicie sie z tym zdaniem zgadzam. Widdziałem obrazki, gdy wynajety skiper siedział sobie z boku, a czarterujący imprezowali w kokpicie (w porcie). Wtedy to nie był pierwszy po Bogu. To był po prostu wynajęty szofer. Oczywiście bycie kapitanem jest bardzo odpowiedzialnym zajeciem, ale jeżeli się żyje z pieniędzy ludzi, którzy chcą spędzić jedyny urlop, to zwyczajna ludzka uczciwość nakazuje być solidnym i mieć poczucie, że od tych ludzi zależy mój byt.
Nie byłem nigdy w sytuacji skipera wożącego ludzi za pieniądze, nie prowadzę firmy, która żyje z organizowania rejsów, ale wielokrotnie prowadziłem rejsy z przyjaciółmi i znajomymi, gdzie wszyscy zrzucaliśmy się po równo na pokrycie kosztów rejsu. I wiem, że autorytet nie zdobywa się krzykiem i chamstwem. Owszem, czasami trzeba być zdecydowanym i kierować się własną wiedzą i doświadczeniem, odrzucając przy tym oczekiwania załogi. Tego też doswiadczyłem. Ale jest mi bardzo miło, jak ludzie z któymi pływałem pytają, czy znów czegoś nie organizuję.
Jeszcze odnośnie tego "pierwszego po Bogu". Po zakończonym egzaminie, nasz egzaminator życzył nam m.in. abyśmy byli takimi kapitanami, żeby nasi załoganci chcieli brać z nas przykład. Bardzo zapadło mi to w pamięć.
Drogi Mariuszu,
masz rację z tym używaniem własnego rozumu. Jak ktoś w ciemno kupuje rejs czy kurs to jego sprawa ale jest problem tych co takie wywiady prowadzą. Różnymi drogami. Na grupie, prywatnie ( jak w moim pzrypadku) i przyklad Allegro jest doskonały. Tam można bezpiecznie podjąc decyzję. Tylko pokaż mi taką witrynę żeglarską, gdzie można coś takiego poczytać? Te gwiazdki ( to czysto umowne moje określenie) to m.inn. te setki opinii na Allegro. Wszystkie szkoły mają strony www. Czy nie powinny otworzyć zakladki "OPINIA O ..." . Niechcący podrzuciłeś doskonały pomysł ale ciekawe ktore szkoły to kupią?!
Na wszelki wypadek ten pomysł roześlę wszystkim z którymi koresponduję, poczekamy na odzew.
pozdrawiam
Zbyszek
Zbyszku skoro uważasz że taka strona internetowa może przynieść zyski - bo o to w tym wszystkim chodzi - to dlaczego jej sam nie założysz? W dzisiejszych czasach to nie powinien być duży wysiłek finansowy i organizacyjny, a obecne rozwiązania w zakresie serwisów internetowych nie wymagają od ich użytkowników specjalistycznej wiedzy.
Pozdrowienia w Nowym Roku!
Zacznę od tyłu czyli podziękowań za życzenia i składam wzajemnie.
A teraz do rzeczy. Nie pamiętam gdzie, kiedy i w jakim miejscu wspomiałem o stronie internetowej. Podparłem jedynie pomysł Mariusza o Allegro. Moje pomysły idą raczej w kierunku o jakim piszesz, o jakiejś ogólnej publicznej opinii tylko nie wiem jak i gdzie zbieranej. Myślę o jakiejś formie polecenia tak jak poleca się dobrego dentystę. Jeśli posiądę odpowiednia wiedzę, taką jaką mam już o kilku szkołach, to podejmę ryzyko ich publicznego rekomendowania ( w moim i na moje wyłączne ryzyko, imieniu).
Jaki jest ten ukryty za fasadą "rynek "już mam pewną wiedzę ale ujawnienie go zaprowadziłoby mnie w prostej linii przed sądy. Dlatego wszelkie działania muszą być natury pozytywnej rekomendacji a pomijać milczeniem przypadki negatywne. Gra idzie o być lub nie być tego co niedawno się narodziło czyli o szkoły stricte edukacyjne, gdzie kleint przychodzi z wyboru. To zawęża ich rynek i zawęża finansowe podstawy bytu tych szkół. Od ich istnienia i rozwoju, wobec nie reformowalnego systemu przymusu w wykonaniu PZŻ, zależy w dużej mierze kształcenie żeglarzy w Polsce. Wzorem tego są dla mnie m.inn. szkoły Andrzeja Pochodaja i Krzysztofa Bieńkowskiego, może jeszcze kilka innych. Nie znaczy to, że nie doceniam pracy wielu szkół odpowiadających na przymusowo wygenerowany rynek "jedynego słusznego patentu". Skoro jest trzeba go oferować. Problem w tym aby go oferować i realizować świadomym odpowiedzialności za wydanie przepustki do żeglarskie przygody. Wszyscy wiemy jak to wygląda w praktyce, czyli "rynku", jak to określasz. Nie przypadkowo rynek w cudzysłowie.
Pomysł z czymś w rodzaju strony Allegro ( w zakresie opiniowania) dla tych celów nie jest zły i nie ma powodu aby był płatny. PZŻ od zawsze nie potrafił rozwiązać problemu kontroli nad swoim szkoleniem, licencje wydaje temu kto zapłaci.Może na swojej stronie dodadzą taką opcję i w wyniku tam zebranego materiału będą wydawać lub cofać licencje. Nieprawdaż?!
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
pozdrawiam
Zbyszku gdy zabierasz się za temat którego nie znasz to: szukasz w internecie, pytasz znajomych którzy coś mogą wiedzieć. Na podstawie tych informacji podejmujesz decyzję - albo trafną, albo nie.
Popełniasz ten sam błąd, z przykrością muszę stwierdzić co władze PZŻ, chcesz sformalizować wiedzę tylko że niezależnie od szefów związku żeglarskiego. Nie tędy droga.
Jeżeli ja piszę o rynku to zapotrzebowanie powinno wychodzić z dołu czyli od klientów, a nie z góry, czy od osób martwiących się. Być może Zbyszku twój pomysł ranking żeglarski to strzał w 10. Żeglarstwo samo w sobie wymaga rozwagi w doborze nauczycieli też. Ranking ktoś musi utrzymywać - w przypadku strony internetowej - są to reklamodawcy. Kto się będzie tam reklamował? Firmy związane z żeglarstwem. Czyli między innymi firmy czarterowe i szkoły żeglarskie. Czy taki ranking będzie subiektywny skoro oceniany będzie finansował swoją ocenę?
Pisząc o rynku mam na myśli różnorodność sposobów docierania do interesującej nas informacji. Może być to ranking, mogę np polecić Ciebie jako osobę która się tym zagadnieniem interesuje i może dostarczyć w miarę obiektywnej informacji.
To właściciel pieniędzy musi zadbać o to aby wydać je jak najlepiej. Można mu pomóc nie można go wyręczyć, czy dać mu 100% pewności.
Co do PZŻ to zgoda.
To może ranking firm z oceną imienną instruktorów i prowadzących rejsy.Było by to też z pożytkiem dla samych samych firm,bo jasne, by się stało,kto szkodzi wizerunkowi,kogo zwolnić, a komu dać podwyżkę.
Jurek
Widać wielu dyskutantom słowo wolność już wyleciało z głowy. Jedną regulację chcą zabić drugą.
Miecz zabija raz, słowo ciągle.....
Mamy wolny rynek, w tym także istytucje umozliwiające ochronę konsumenta. Jest rzecznik praw konsumenta, są sądy, wiadmomości od przyjaciół i znajomych.
Forma w jakiej ktoś próbuje się rozprawić ze sprzedawcą usługi jest obrzydliwością i pozostaje nią niezależnie od tego po której stronie "barykady" stoi jej szef.
Jeśli "niezadowolony" ma rację - voila do sądu!!!!
Ja zadam jedno pytanie - chodzi o wolnośc żeglugi (wolny rynek jest jej elementem składowym) czy o wykończenie "tych drugich"?
Hasip
Walka o wolność zaczyna przesłaniac ci rozsądek. Dotąd pisałeś rzeczowo ale teraz przegiąłeś. Kto tu mowi o jakiejś regulacji, kto tu chce walczyć ze sprzedawcą? Celem i moją intencją jest pomagać ludziom w wyborze najlepszej a w każdym bądź razie bezpiecznej oferty. Odpowiadam na dziesiątki pytań w tej sprawie a to tylko nikły procent potrzeb.
Sądy, ochrona konsumentów ,to musztarda po obiedzie. Mleko się rozlało. Mnie chodzi o profilaktykę.
Czemu nie nazywasz obrzydlistwem zawodu brokerów. Przecież oni też spełniają taką rolę, pomagają ludziom nie popelnić głupstwa i wybrac najlepszą ofertę, najlepiej zadysponować swoimi aktywami i osiągnąć najlepsze z możliwych korzyści. W "wolności" o jaką walczysz w polskim żeglarstwie jest też miejsce na zwykłą ludzką życzliwość i zeglarską solidarność. Nie widzę w tym nic wstrętnego a wręcz przeciwnie. I to tak długo jak długo będzie istniał przymus szkolenia.
Z całym szacunkiem, Zbyszku, ale przestajesz rozumieć to co sam napisałeś więc nie dziwię się, że nie rozumiesz co inni piszą. W jednym miejscu piszesz o konkurencyjności a kilka postów niżej o systemie oceny pozwalającym przyzanwać lub cofac licencje szkoleniowe.
Mój komentarz dotyczył natomiast zamieszczenia w sieci swojej relacji niezadowolonego z podtekstem - "zniszczyć ich". Taką samą wartość i siłę merytoryczną będą miały rankingi internetowe.
Nie można cofnąć licencji za kiepskie usługi ale jedynie za łamanie prawa. Od tego zaś są sądy i instytucje do tego powołane. Prześledziłem wątek na prz i na forum dyskusyjnym, i jedyne co z tego wynika to to, ze nie da się wyciągnąć wniosków. Co zaś się tyczy "rankingu".... jeśli jest Ci on potrzebny to go twórz. Nikt pewnie nie będzie przeciwny.
Porównanie zaś brokera do (no właśnie do czego lub kogo), to jest dopiero "jazda po bandzie" :))) No.
Hasip
"...przyznawać lub cofac licencje szkoleniowe..." "...Nie można cofnąć licencji..."
Nie bardzo rozumiem o czym mowa... Jakie licencje? Czyżby nadal obowiązywało zgłoszenie kursów i licencje PZŻ? (http://www.samoster.org.pl/index.php?doc=109 - pismo do krakowskiego OZŻ)
Nie bardzo rozumiem o czym mowa... Jakie licencje? Czyżby nadal obowiązywało zgłoszenie kursów i licencje PZŻ?
Raczej chodzi o to, że nie można nikomu ot tak zakazać prowadzenia jakiejś działalności. Tego może dokonać tylko sąd lub jeżeli działalność jest koncesjonowana, uprawniony organ.
Można powiedzieć śmierć frajerom lub godzić się na narodzenie nowego cenzora. Zresztą nawet gdyby był on niezależny i obiektywny i tak zawsze decyduje zainteresowany który wyboru nie musi dokonywać według miejsca w rankingu lecz według tego co uważa, że będzie dla niego lepsze.
j.w
ostatni akapit w komentarzu Zbyszka Klimczaka z 13:14:07.
Hasip
Nie widzę w tym nic wstrętnego a wręcz przeciwnie. I to tak długo jak długo będzie istniał przymus szkolenia.
Nie rozumiem co do krętackich i kombinatorskich praktyk zarzucanych panu którego nazwisko pisze się przez "Ch" - ma przymus szkolenia?
Zamordyzm tak, byle tylko nie wobec mnie - typowe objawy mentalności Kalego.... i psa ogrodnika...
No cóż, homo sovieticus tkwi głęboko w każdym z nas i nie wiadomo kiedy wychyli łeb, żeby upomnieć się o swoje...
Rynek zweryfikuje, a regulacje powinny być wyłącznie minimalne. Raczej nacisk kładźmy na edukację, wychowanie i niezależną ocenę (rankingi) firm żeglarskich!
Robert
"wychowanie i niezależną ocenę (rankingi) firm żeglarskich!" - nie zrozumialem: chcesz w koncu rankingow i gwiazdek, czy nie? Oczywiscie razem z Cialami Rankingodajnymi, ktore na zasadzie konkurencji tez beda podlegaly rankingom i innym Cialom Od Rankingow rankingowych. Jesli tak, to " przestancie dzieci, bo sie zle bawicie"...zaufajcie ludziom i rynkowi.
Lukasz Wszrankingowy
Chcę rzetelnej informacji i niezależnej oceny - ranking nie musi oznaczać czegoś be, ranking to ocena na podstawie określonych kryteriów. Zawsze będą istniały jakieś rankingi - ważne aby były niezależne od nacisków zainteresowanych (ocenianych) firm. Z czasem będzie można wyczytać w tabelce, we wszystkich żeglarskich pisemkach w kraju, z kim warto, a z kim nie warto współpracować i dlaczego. Oczywiście, nie od razu. Klient i tak będzie wybierał po swojemu - np. która reklama go bardziej "kręci" (znajomy, który ma kilka sklepów spożywczych, zauważył wzmożoną sprzedaż batoników firmy 'x' bezpośrednio po ukazaniu się reklamowych spotów tychże w TV) - niech mi ktoś udowodni, że żeglarze zachowują się inaczej na rynku niż inni konsumenci (tylko 5% klientów hipermarketów kupuje według sporządzonej uprzednio listy - reszta kupuje na zasadzie co znane i reklamowane, to wybierane). Dzięki rzetelnej informacji przynajmniej ja będę miał wybór (należę do tych 5%, którzy kupują wg listy) ;-)))
Robert
Otóż to!
Klient poinformowany moze podejmować decyzje bardziej racjonalne, niż niepoinformowany. Ja z moim miejscem zamieszkania i moim doświadczeniem, do tego uczestnik internetowego oszołomstwa, mogę w razie czego zasięgnąc w mairę wiarygodnej informacji. Ale co ma zrobić ojciec 16-letniej panienki z miasteczka X. odleglego od najbliższej wody o 100 km,, której przyszło do głowy zrobic patent? Najprościej zajrzeć do internetu. I co? Ano dwie możliwości: albo trafia na debatę, jak ta ostatnia na grupie, a więc dowiaduje się, że coś nie tak ale nie wie co, bo debata jest jednostronna. Albo też zadaje pytanie i dostaje kilka głupich komentarzy i jak dobrze pójdzie jedną, czy dwie merytoryczne odpowiedzi, od osób sobie obcych, a więc i niewiarygodnych.
Dlatego pomysl "rankingu" nie jest zły. Oczywiście ranking też moze być robiony wiarygodnie albo mniej wiarygodnie. Diabeł zresztą spi w szczegółach, jak to jasno pokazuje ta dyskusja. Al epewne jest to, ż eranking w internecie mógłby być bardzo pomocny. Kto powinien firmować taki ranking?
Aż się ciśnie na usta odpowiedź: powazna organizacja żeglarska. ;)
A jak nie? To organzacja turystyczna, konsumencka (tylko czy one się znją na rzeczy?) albo DOŚWIADCZONY ŻEGLARZ I INSTRUKTOR OBDARZONY POWSZECHNYM AUTORYTETEM.
A jak już nie da się zrobić rankingu, to moze chociaż internetowy katalog firm czarterowych i szkoleniowych, z moderowanym forum dla głosów klientów oceniających?
On powinien mieć gwarancję prawa.
K
A co ma mu prawo gwarantować? Że mu córkę nauczą, że zda egzamin, że będą przystojni instruktorzy, a może idźmy dalej, że będzie nieśmiertelny? Śmiało, nie takie durnoty już w przepisach pojawiały się.
Kazdy przepis da się uchwalić, tylko co innego uchwalić, a co innego egzekwować. "W gminie uchwalili, że będzie urodzaj" tak kiedyś śpiewały "Wały Jagiellońskie" i przesłanie tej frazy wydaje się byc cały czas aktualne.
Prawo jawi się jako panaceum na wszystkie troski. Wystarczy uchwalić i będzie dobrze. Tak jak dyrektor RZGW na konferencji w Mikołajkach radośnie zaproponował, żeby wprowadzić zapis, że w trudnych warunkach jest obowiązek zakałdania kamizelek. I już nie będą się topić.
Prawo ma regulować sprawy podstawowe i najlepiej jakby tych regulacji było jak najmniej. Hiperinflacja przepisów prawnych jaką mamy od kilku, a może kilkunastu lat powoduje, że po pierwsze nawet zainteresowani daną dziedziną nie sa w stanie ogarnąć wszystkich regulacji. Po drugie, zanika zdolność do samodzielnego myślenia i zdolność do podejmowania decyzji. I to chyba z tego wszystkiego jest najgorsze. Myślenie, myślenie i myślenie. To jest najlepszym gwarantem. Jeżeli ktoś nie dostrzega czarnej chmury na pół nieba to mu żadne przepisy nie pomogą. Jeżeli ktoś łatwowiernie posyła swoje dziecko z kimś kogo spotkał 5 minut temu, albo przeczytał o nim w reklamówce znalezionej w skrzynce na listy, to też mu prawo nie pomoże. Bo nawet jak w jednej dziedzinie coś zostanie ściśle uregulowane, to za chwilę natnie się na zupełnie coś innego.
Złuda komfortu bezpieczeństwa jest bardzo groźna. Odzwycza od samodzielnej analizy i sprawdzania ofert, bo prawo garantuje. I co z tego? Nawet bardzo rygorystyczne przepisy jake mamy np. w transporcie drogowym nie są żadnym gwarantem bezpieczeństwa. Jak swoje dziecko wysyłasz na wycieczke szkolną, to nierzadko okazuje się, że autokar jest niebezpieczny bo nie spełnia tych bardzo precyzyjnych przepisów, a kierowca nie spał ostatnie dwie noce, albo balował do 3 rano i jest jeszcze na bani, choć prawo mu tego zabrania. I pomimo owego szczegółowego prawa regułą stało się wzywanie drogówki pod każdą szkołę przed wyjazdem.
Zatem nie da się i nie ma sensu tworzyć skomplikowanych i szczegółowych zabezpieczeń prawnych. A jeżeli się mylę, to żądam przepisów gwarantujących mi, że sezon rozpocznie się od 1 marca.
Piszesz:
„Jeżeli ktoś łatwowiernie posyła swoje dziecko z kimś kogo spotkał 5 minut temu, albo przeczytał o nim w reklamówce znalezionej w skrzynce na listy, to też mu prawo nie pomoże. Bo nawet jak w jednej dziedzinie coś zostanie ściśle uregulowane, to za chwilę natnie się na zupełnie coś innego.”
Jak wsiadam do taksówki to nie zastanawiam się nad sprawnością pojazdu czy wiedzą kierowcy. Czy uważasz że powinienem rozkręcać taksówkę i egzaminować kierowcę. Nie robię tego bo to gwarantuje mi PRAWO.K
Nie zamierzam z Tobą bić piany, ale jeszcze raz obśmieję się z Twojej naiwności. Dałem przykład z autokarem, nie dotarło. To będzie i z taksówką. Prawo nic Ci nie gwarantuje. Nie gwarantuje, że kierowca nie ześwirował dwa dni temu. Nie gwarantuje, że nie jest notorycznym alkoholikiem, który dobrze się maskuje, nie gwarantuje, że nie jest ćpunem, nie gwarantuje, że nie padnie na zawał za kierownicą. Oczywiście, prawo pewnych zachowań i sytuacji zabrania. I co z tego? Rozwali samochód razem z Tobą w majestacie nieprzestrzeganego prawa. Przybyło Ci poczucia bezpieczeństwa od tego? Dalej prawo nie daje Ci gwarancji, że taksówka nie porusza się na oponach tanio kupionych na szrocie, których Niemiec czy Austriak się pozbył, bo były felerne. Prawo nie gwarantuje, że nie urwie się zawieszenie bo drążki były wyjęte z innego szrotowego samochodu. Chcesz żyć? To przygladaj się taksówce do której wsiadasz, przyglądaj się kierowcy, przyglądaj się korporacji. I dalej nie masz gwarancji. Masz co najwyżej większe szanse. I w tych kategoriach należy to rozpatrywać.
Prawo nie gwarantuje, nie gwarantowało i nigdy nie będzie gwarantować pozimu i jakości szkolenia, ani bezpieczeństwa szkolonego dzieciaka. Prawo co najwyżej nieudolnie próbuje eliminować nieuczciwych, czy niedouczonych. Bez jakiejkolwiek gwarancji powodzenia. Kiedyś wieki temu, człowiek który ryzykował wejście do puszczy nie miał gwarancji czy go nie rozszarpie niedźwiedź lub czy zbój nie rozwali mu łba. To zmuszało go do nieustannej czujności w gęstwinie. Dziś prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest nieporównywalnie mniejsze, ale za to trzeba być czujnym w gęstwinie cywilizacyjnych zagrożeń, bez względu na to, co kolejny parlament sobi uchwali. Kiedyś człowiek ryzykował co dzień życiem. Dziś ryzykuje pieniedzmi, straconym czasem, a czasami też zdrowiem i życiem. Niedawno okazało się, że mechanik samochodowy w legalnie prowadzonym warsztacie założył mi tarcze hamulcowe o mniejszej średnicy, bo nie od tego modelu. A przecież prawo gwarantuje mi dobre wykonywanie usługi. Tylko co mi po tym, jakbym się zabił? Na raze wyciągnąłem z tego wniosek - wróciłem do serwisu producenta.
Nie bądź naiwny Krzysztofie. Prawo nic nie gwarantuje. Nawet konsekwencji karnych dla sprawcy Twojej krzywdy. Im wcześniej ludzi to sobie uświadamiają, tym bezpieczniej dla nich.
NIe rozkręcam taksówek. Ale będąc w Warszawie korzystam z korporacji XXX, a nie z innych, bo polecono mi ja jako uczciwą i jak dotąd się nie zawiodłem. Polecam ją także innym osobom.
To własnie taki ranking, tyle że indywidualny i na niewielką skalę.
A prawo? Prawo zakazuje kraść...z awyżać ceny, jeździc okrężnymi trasami... czy gwarantuje mi uczciwośc korporacji innych niż XXX?
Rynek zweryfikuje, a regulacje powinny być wyłącznie minimalne. Raczej nacisk kładźmy na edukację, wychowanie i niezależną ocenę (rankingi) firm żeglarskich!
Robercie,
"rynek zweryfikuje"- te słowa napisałem pierwszy raz dziesięć lat temu i masz rację zupełną.
"regulacja" tylko taka jaką stanowi prawo i przepisy- masz rację!
"niezależna ocena" - poszukiwanie drogi do takiej niezależnej oceny lezy u źródła spowodowania tej dyskusji. - masz rację! O co więc chodzi w tej nagonce na zwykle zapytanie?
Nigdzie nie wyraziłem w moim newsie żadnego mojego poglądu na temat regulacji czy wykańczania kogokolwiek.
Po pewnej dyskusji dwa lata temu na grupie i poznaniu opinii, zgodzilem się, że obiektywny ranking jest niemozliwy.
Na jakiej podstawie bzdurne zarzuty z homosovietikusem włącznie. Jak ktoś ( nie do ciebie) nie ma nic do napisania poza kalumniami nie powinien tego robić.
Nie wiem do jakich wniosków dojdę po tej dyskusji bo jest w niej kilka dobrych rzeczy a w każdym razie potwierdzenie, że problem istnieje. Ja od lat, korzystając z mojej wiedzy i doświadczenia radzę jak mogę szukającym u mnie pomocy i będę to czynił nadal. Czy jestem wrogiem publicznym a jeśli to czyim? Znam firmę która oferuje w 7 dni rejsu przerobienie programu na st.j. włącznie z egzaminem! Pal sześć firmę ( w imię wolności rynku) ale jaka KE PZŻ odbiera taki egzamin? Jak ci faceci wypełniają (obowiązek KWŻ-ta) Dzienniczek zajęć? Szkoda już mi pisać o tym. I szkoda, że wiele firm nie chce ujawniać tego co ich boli i odbiera klientów niezbyt czystymi metodami.
pozdrawiam
zbigniew klimczak
Czy gdzieś napisałem, że to dotyczy akurat Ciebie?????? :-O (napisałem "w każdym z nas" - więc również i we mnie, to Cię naprawdę obraża??? Czujesz się absolutnie wolny od tego skażenia - tak z ręką na sercu? To dlaczego komentując post Hasipa napisałeś "wolność" w cudzysłowie?)
R. :-(
PS: Ja rozumiem to tak:
Robert
Nie masz za co przepraszać, pisałem, że nie wziąłem nic do siebie. Wykorzystałem tylko ta odpowiedź do ustosunkowania się do innych wypowiedzi aby nie wchodzić z nimi w bezposrednie zwarcie. Praktyka pokazuje, ze to bez sensu. Cokolwiek napiszę, niektórzy sprowadzają natychmiast dyskusję do " naruszania wolności" , "komunizmu lub ciągot komunistycznych" itp.
A można przecież przeczytać mój news, zrozumieć i zareagować jak to uczyniło kilka osób, ostatnio "hotelarz". Jeszcze raz Mu dziękuję bo odzyskałem wiarę.
pozdrawiam
Zbyszek
Robercie,
nie wziąłem nic do siebie, przecież przytaknąłem Ci a jak pisałem krytycznie to zaznaczyłem, ze nie ciebie mam na myśli. Kiepsko wyszło ale nie chciałem wchodzić w polemikę z niektorymi kolegami i wykorzystałem wymianę zdań z Tobą.
Natomiast w tym miejscu muszę Ci zwrócić uwagę ( tak gdzie piszesz- pozwólmy mediom), że ja to akurat media. To moja Redakcja koniecznie chce jakoś opiniować na użytek czytelników, szkoły żeglarskie i patrzy w moją stronę. A ja naprawde nie wiem jak bez dotknięcia palcem dać choc minimum informacji poza tym co podaję w artykule. W maju kolejna edycja "Szkół żeglarskich...".
I znowu robię tylko tabelę z danymi. Choć w tej dyskusji już popełniłem błąd. Pisząc o bardzo szerokim programie i o tym co może się zdażyć jak się chce robic wszystko, wymienilem firmę. Akurat nie wiem czy robiąc wszystko robią dobrze czy źle ale słowo się wyrwało. Moge sobie wyobrazić burzę jaka powstałaby gdyby wydrukowano rzetelne oceny i wytknięto błędy. Oto zagrożenia tej akcji. Ktos tu pisze a raczej daje do zrozumienia, ze Kolega taki a taki (inicjały) robi cos złego ale ani słowa co takiego. I chyba unika w ten sposób procesu sądowego. Ta dyskusja już teraz pokazuje, że trzeba to pozostawic niewidzialnej ręce i szepatnym słowom rynku usług zeglarskich.
Takie przekonanie też jest warte tego "kija w mrowisko"
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Jeśli prawdą jest to co pisze niezadowolony klient: o "oszczędnościowych" posunięciach szefa licencjonowanej szkoły żeglarskiej PZŻ o niepolsko brzmiącej nazwie, polegającej na upychaniu załogi po 3 osoby w dwuosobowych kojach, to jest to obrzydliwością niezależnie od tego kto i z kim zostałby upchnięty.
Ostatecznie i ja mógłbym dać ogłoszenie o tym że organizuję rejs po Mazurach "pięcioosobowym jachtem". W końcu tyle osób miał wpisane do dowodu rejestracyjnego PZŻ dawny klubowy Orion, którym się niegdyś opiekowałem. Bez względu na to że koi to miał ewidentnie tylko 4: piąta osoba musiałaby spać w poprzek, i nie ma bata aby ktoś nie musiał wąchać czyichś skarpetek, niezależnie od tego jak rozłożyć lokatorów kabiny.
Zbyszku! Nie zrozumiałeś mnie! Napisałeś:"Kupuję projekt punktów za panele, różnorodność itp ale za ilość instruktorów żeglarstwa PZŻ i ilość jachtów, już nie".
Przecież mi nie chodzi mi w żadnym wypadku o ilość instruktorów w danej firmie! Wiadomo, że wielka firma od razu deklasowała by małą. Gwiazdki były za proporcje!
Czyli mała firma, zatrudniająca 5 instruktorów, w tym czterech IŻ i jednego MIŻa może dostać od razu pięć gwiazdek, podobnie jak duża firma, która też ma podobne proporcje tylko czterdziestu na dziesięciu. Podobnie z jachtami - ustalamy to procentowo a nie liczbowo.
Napisałeś: Dwia szkoły, jak wiesz, odbiegaja zdecydowanie od tego obrazu. Są bardzo duże, dobrze doinwestowane, to prawie fabryki.
Osobiście myślę że takich "dużych" firm jest więcej - około 5-6 w Polsce.
Napisałeś: Ja coraz bardziej sklaniam się do poglądu, że ważna powinna być indywidualna ocena klienta o tym jak i czego go nauczono, nawet jeśli był tylko jednym z kilku a nie kilkuset kursantów.
Tutaj również muszę się z Tobą nie zgodzić. Jeden klient będzie zadowolony z tego, że w danej firmie "przymyka się oko" na picie alkoholu i wystawi jej za to laurkę, drugi klient za to samo firmę zgani... Klient nie będzie miał możiwości porównania i nie będzie przez to miarodajny.
Już bardziej widziałbym niezależną, bezstronną grupę ekspertów, zaakceptowaną przez firmy, która by musiała po prostu albo po kolei brać udział w szkoleniu jako kadra (a nie przyglądać się "z boku") i na podstawie jasnych kryteriów oceniać, przyznawać gwiazdki...
Z drugiej strony osobnej ocenie powinna podlegać kadra - wszak często wielu instruktorów szkoli w różnych firmach, nie tylko w jednej. O kadrez napiszę trochę dalej.
Napisałeś Zbyszku tak : "Martwi mnie to dążenie do uniwersalności. Jak ktos robi wszystko to nie robi de facto dobrze nic".
Muszę się z Tobą nie zgodzić. Wszystko zależy od ludzi, od kadry! Jak ja robię kurs instruktorski, to wiem że szkoli na nim Jarek Marszałł i ja nie muszę się o nic martwić. On wszystko załatwia, dopilnowuje, dotrudnia kadrę na specjalistyczne wykłady teoretyczne itp. Jak wypuszczam rejs na Zalew Wiślany i Zatokę Gdańską to mam 3 ludzi których ustawiam jako kierowników rejsów, co przepływali tam 20 turnusów i na zmianę poprowadzą mi tam rejs jako kierownicy i dopilnują wszystkiego jak we własnej firmie. I tak dalej, i tak dalej... Więc tutaj najbardziej wszystko zależy od ludzi! Wystarczy taki jeden na "wysuniętej placówce", który się nie sprawdzi i już powstaje problem. A problemy można usuwać niestety najczęściej "post factum"
I tutaj widzę dużą rolę do zrobienia - bazę informacji o kadrze szkolącej, o instruktorach! Ileż to razy widzę instruktorów z którymi przestałem współpracować, jak szkolą po roku w innej firmie, potem znowu w innej i tak dalej. Oni wyrządzają szkodę firmom i klientom, czyli uczestnikom przede wszystkim. A przecież nie będę dzwonił do 50 firm i mówił każdemu "tego i tego nie zatrudniajcie" bo nie mam na to czasu. I również taka ocena powinna być według określonych kryteriów.
Jeśli negatywnie, to konkretnie za co, np. za:
- picie alkoholu
- niekompetencja szkoleniowa czy żeglarska (czyli po prostu brak wiedzy!)
- niekompetencja wychowawcza (czyli np. puszczenie uczestników do miasta samych w nocy)
- brak kultury osobistej (czyli po prostu chamskie zachowanie wobec kadry i uczestników)
Niestety w Polsce pokutuje rodem z socjalizmu myślenie, żeby innym ludziom "nie szkodzić". A więc jak opinia z rejsu ma być negatywna, to nie wystawia się jej wcale i tak dalej... Podobnie z kadrą. KWŻ nie powie instruktorowi "człowieku przestań szkolić bo się do tego nie nadajesz i zgłoszę to komisji szkolenia". Nie, on powie "co ja się będę w to mieszał" itp. Nie będę "kapusiem", nie będę niszczył człowieka itp...
Inna kwestia to nieprzestrzeganie przez wiele firm przepisów. Na przykład wśród ubiegłorocznych firm opisanych w "Jachtingu" znalazły się i takie, które nie mają zezwolenia na działalność organizatora turystyki - a więc de facto DZIAŁAJĄ NIELEGALNIE! Może warto byłoby, abyś dodał taki punkt w swoim "wywiadzie" wśród firm. Czyli koncesja/zezwolenie na działalność. jak firma tego nie ma, to w ogóle nie powinna się znaleźć w ankiecie.
Zgodnie z ustawą o turystyce każdy, kto zapewnia zakwaterowanie i wyżywienie powyżej 24 godzin podlega ustawie o turystyce, a jeśli impreza jest dla osób niepełnoletnich, to także podchodzi pod kuratorium i kadra powinna mieć uprawnienia wychowawcze. Dotyczy to wszystkich - także klubów i tych pojedynczych kapitanów, co to mają swój jacht i robią na nim rejsy.
Dlatego ja, na przykład każdy rejs morski z młodzieżą zgłaszam w kuratorium oświaty a kapitan ma uprawnienia "kierownika kolonii". Czy wszyscy tak robią? Wiadomo, że nie. Niektórzy zresztą po prostu chyba nie zdają sobie z tego sprawy, albo przynajmniej udają, że nie wiedzą.
Pozdrowienia, Piotr
Piotrze, piszesz:
Więc tutaj najbardziej wszystko zależy od ludzi! Wystarczy taki jeden na "wysuniętej placówce", który się nie sprawdzi i już powstaje problem. .....
Nic dodać nic ująć! Ja o tych innych, bo wiem jakie porządki u ciebie panują i jak podchodzisz do pracy.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Pzdr, Piotr.
Zbyszku! Nie zrozumiałeś mnie! Napisałeś:"Kupuję projekt punktów za panele, różnorodność itp ale za ilość instruktorów żeglarstwa PZŻ i ilość jachtów, już nie".
Przecież mi nie chodzi mi w żadnym wypadku o ilość instruktorów w danej firmie! Wiadomo, że wielka firma od razu deklasowała by małą. Gwiazdki były za proporcje!
Czyli mała firma, zatrudniająca 5 instruktorów, w tym czterech IŻ i jednego MIŻa może dostać od razu pięć gwiazdek, podobnie jak duża firma, która też ma podobne proporcje tylko czterdziestu na dziesięciu. Podobnie z jachtami - ustalamy to procentowo a nie liczbowo.
Napisałeś: Dwia szkoły, jak wiesz, odbiegaja zdecydowanie od tego obrazu. Są bardzo duże, dobrze doinwestowane, to prawie fabryki.
Osobiście myślę że takich "dużych" firm jest więcej - około 5-6 w Polsce.
Napisałeś: Ja coraz bardziej sklaniam się do poglądu, że ważna powinna być indywidualna ocena klienta o tym jak i czego go nauczono, nawet jeśli był tylko jednym z kilku a nie kilkuset kursantów.
Tutaj również muszę się z Tobą nie zgodzić. Jeden klient będzie zadowolony z tego, że w danej firmie "przymyka się oko" na picie alkoholu i wystawi jej za to laurkę, drugi klient za to samo firmę zgani... Klient nie będzie miał możiwości porównania i nie będzie przez to miarodajny.
Już bardziej widziałbym niezależną, bezstronną grupę ekspertów, zaakceptowaną przez firmy, która by musiała po prostu albo po kolei brać udział w szkoleniu jako kadra (a nie przyglądać się "z boku") i na podstawie jasnych kryteriów oceniać, przyznawać gwiazdki...
Z drugiej strony osobnej ocenie powinna podlegać kadra - wszak często wielu instruktorów szkoli w różnych firmach, nie tylko w jednej. O kadrez napiszę trochę dalej.
Napisałeś Zbyszku tak : "Martwi mnie to dążenie do uniwersalności. Jak ktos robi wszystko to nie robi de facto dobrze nic".
Muszę się z Tobą nie zgodzić. Wszystko zależy od ludzi, od kadry! Jak ja robię kurs instruktorski, to wiem że szkoli na nim Jarek Marszałł i ja nie muszę się o nic martwić. On wszystko załatwia, dopilnowuje, dotrudnia kadrę na specjalistyczne wykłady teoretyczne itp. Jak wypuszczam rejs na Zalew Wiślany i Zatokę Gdańską to mam 3 ludzi których ustawiam jako kierowników rejsów, co przepływali tam 20 turnusów i na zmianę poprowadzą mi tam rejs jako kierownicy i dopilnują wszystkiego jak we własnej firmie. I tak dalej, i tak dalej... Więc tutaj najbardziej wszystko zależy od ludzi! Wystarczy taki jeden na "wysuniętej placówce", który się nie sprawdzi i już powstaje problem. A problemy można usuwać niestety najczęściej "post factum"
I tutaj widzę dużą rolę do zrobienia - bazę informacji o kadrze szkolącej, o instruktorach! Ileż to razy widzę instruktorów z którymi przestałem współpracować, jak szkolą po roku w innej firmie, potem znowu w innej i tak dalej. Oni wyrządzają szkodę firmom i klientom, czyli uczestnikom przede wszystkim. A przecież nie będę dzwonił do 50 firm i mówił każdemu "tego i tego nie zatrudniajcie" bo nie mam na to czasu. I również taka ocena powinna być według określonych kryteriów.
Jeśli negatywnie, to konkretnie za co, np. za:
- picie alkoholu
- niekompetencja szkoleniowa czy żeglarska (czyli po prostu brak wiedzy!)
- niekompetencja wychowawcza (czyli np. puszczenie uczestników do miasta samych w nocy)
- brak kultury osobistej (czyli po prostu chamskie zachowanie wobec kadry i uczestników)
Niestety w Polsce pokutuje rodem z socjalizmu myślenie, żeby innym ludziom "nie szkodzić". A więc jak opinia z rejsu ma być negatywna, to nie wystawia się jej wcale i tak dalej... Podobnie z kadrą. KWŻ nie powie instruktorowi "człowieku przestań szkolić bo się do tego nie nadajesz i zgłoszę to komisji szkolenia". Nie, on powie "co ja się będę w to mieszał" itp. Nie będę "kapusiem", nie będę niszczył człowieka itp...
Inna kwestia to nieprzestrzeganie przez wiele firm przepisów. Na przykład wśród ubiegłorocznych firm opisanych w "Jachtingu" znalazły się i takie, które nie mają zezwolenia na działalność organizatora turystyki - a więc de facto DZIAŁAJĄ NIELEGALNIE! Może warto byłoby, abyś dodał taki punkt w swoim "wywiadzie" wśród firm. Czyli koncesja/zezwolenie na działalność. jak firma tego nie ma, to w ogóle nie powinna się znaleźć w ankiecie.
Zgodnie z ustawą o turystyce każdy, kto zapewnia zakwaterowanie i wyżywienie powyżej 24 godzin podlega ustawie o turystyce, a jeśli impreza jest dla osób niepełnoletnich, to także podchodzi pod kuratorium i kadra powinna mieć uprawnienia wychowawcze. Dotyczy to wszystkich - także klubów i tych pojedynczych kapitanów, co to mają swój jacht i robią na nim rejsy.
Dlatego ja, na przykład każdy rejs morski z młodzieżą zgłaszam w kuratorium oświaty a kapitan ma uprawnienia "kierownika kolonii". Czy wszyscy tak robią? Wiadomo, że nie. Niektórzy zresztą po prostu chyba nie zdają sobie z tego sprawy, albo przynajmniej udają, że nie wiedzą.
Pozdrowienia, Piotr
Klasyfikacja ta pozwala gościom oczekiwać pewnego rodzaju udogodnień, np. pensjonat z 1 gwiazdką musi posiadać toalety w pokojach, minimalną powierzchnię wspólną, miejsca parkingowe ..... Nie jest możliwe określenie czy pokojówka jest ładna i fachowa.
Miarą rankingu szkół (nie żeglarskich) są osiągnięcia uczniów na zawodach czy też "dostawalność się" na wyższe uczelnie.
W omawianej sprawie istnieje kilka problemów do rozwiązania.
Istnieją szkoły szkolące na stopnie PZŻ, szkolące zawodników i szkolące "przyjemniaczków".
Przy istnieniu patentów PZŻ trudno czasami mówić o wiarygodności zdawalności skoro same patenty są mniej wiarygodne niźli egzaminy na prawo jazdy parę lat temu...
Jeżeli mowa o szkoleniach zawodników - wszyscy zainteresowani wiedzą skąd pochodzą najlepsi zawodnicy - tu ranking jest prosty ponieważ nabyte umiejętności weryfikują zawody.
W przypadku "przyjemniaczkowatego" szkolenia - pozostaje jedynie subiektywna ocena z możliwością dodania swojej opinii przez byłych kursantów podpisanych zweryfikowanymi danymi opiniodawcy (wyklucza to możliwość oszczerczych opinii - zagrożone ewentualnym postępowaniem sądowym).
Dodatkowo można jedynie określać kategorię (jak w hotelach) danej szkoły: ilość instruktorów na łebka/ ilość kibelków na lądzie itd pomimo tego, że już określenie ilości koi do klientów jest niemiarodajne ponieważ jak porównać szkolenia na DZ ze szkoleniem na rozpadającym sie jachcie ale za to z kojami?
Moim zdaniem, jedynie moderowana lista z opiniami uwiarygodnionymi sprawdzeniem danych opiniodawcy (bez konieczności jednak do podawania danych opinii publicznej tylko na wezwanie uprawnionych organów) jest zbliżona do ideału tak jak tylko jest to możliwe.
Czy słuszna to idea? Moim zdaniem tak. Weryfikacja rynku przy braku częstego kontaktu, sporadycznego użytkowania tego typu usługi i jej kosztach jest możliwa lecz bardzo rozciągnięta w czasie.
Nasza społeczność utrzymuje sporadyczne kontakty, istnieją grupy mniej lub bardziej wyodrębnione (chociażby w grupach dyskusyjnych czy portalowych). Brak jest szybkiego przepływu informacji. Nie zawsze ktoś z grona naszych znajomych korzystał z jednej ze szkół.
Pozdrawiam
Marek z Wysp.
P.S Kiedy to zaczniecie przepływać przed mymi oknami?? Smutno tak bez żagli..
M.
Dzięki za uwagi. To najbardziej zbliżony do mojego, pogląd i odzyskałem wiarę w osiągniecie celu tej jakby ankiety.
Sezon tuz ,tuż. Ja już odkładam manatki do zabrania
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Moim zdaniem, jedynie moderowana lista z opiniami uwiarygodnionymi sprawdzeniem danych opiniodawcy (bez konieczności jednak do podawania danych opinii publicznej tylko na wezwanie uprawnionych organów) jest zbliżona do ideału tak jak tylko jest to możliwe.
A jak już nie da się zrobić rankingu, to moze chociaż internetowy katalog firm czarterowych i szkoleniowych, z moderowanym forum dla głosów klientów oceniających?
To najbardziej zbliżony do mojego, pogląd i odzyskałem wiarę w osiągniecie celu tej jakby ankiety.
To cytaty z trzech autorów.
cbdo - quot erat demonstrandum
A kto będzie płacił moderatorowi?
Taka lista i ranking to żywy pieniądz; kto ma więcej gwiazdek ten zarabia. Czytam i oczy przecieram, to są pomysły prostą drogą prowadzące do powołania cechu czy izby żeglarskiej, vide stworzenia korporacji zawodowej. Tak się zastanawiam, z jednej strony ten cały PZŻ jest be we wszystkim co robi, a z drugiej strony cacy jak wystawia patenty instruktora żeglarstwa, za które należy mu się gwiazdka, a nawet kilka. Jakieś rozdwojenie jaźni? Czy co?
Jedynym miernikiem "dobroci" każdej szkoły jest poziom zdawalności egzaminu ustawionego wg jednakowych i wysokich kryteriów. Koniec, kropka. Wszystkie inne "wrażenia" są funta kłaków nie warte, może tyle ile się uda na nich zarobić różnym "niezależnym" oceniaczom.
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
Tak się zastanawiam, z jednej strony ten cały PZŻ jest be we wszystkim co robi, a z drugiej strony cacy jak wystawia patenty instruktora żeglarstwa, za które należy mu się gwiazdka, a nawet kilka. Jakieś rozdwojenie jaźni?
Jak to dobrze że to nie ja postulowałem ocenianie wg PZŻ-towskich kryteriów firmy pana na "Ch", który wyhodował "klub" o nazwie zaczynającej się na O!...
Szanowny i nieoceniony Jarku!
Dyskusję wywołałem ja a mnie chyba nie posądzasz o chęc zarabiania na moderowaniu lub tworzeniu jakiejś izby. Choć gdyby był jakiś sensowny, sprawiedliwy pomysł na lansowanie dobrych szkół, robiłbym to za darmo.
Od lat widzę przyszłość edukacji żeglarskiej w profesjonalnych szkołach, na wzrór zagranicznych. Ale problem tkwi w pieniądzach. Pieniądze idą w ślad za klientami i tak sie przeważnie sklada, ze te szkoły i ludzie oddani żeglarstwu nie potrafią zbytnio walczyć o klienta a napewno nie złymi metodami. W efekcie egzystują a moga i polec jeśli agresywny marketing zrobi swoje. Wielu pisze, że rynek to ureguluje ale....nim to nastąpi rosa oczy ....
Nikt a najbardzie ja na tym forum nie proponuje korporacji przyznającej plusy za pieniądze. Dyskusja dotyczy tego czy jest możliwe stworzenie rzetelnej informacji o szkołach i wykazuje, ze jest to raczej niemożliwe. Już mam listy od szkół zainteresowanych pokazaniem nieuczciwych metod ktore ich dołują ale piszą offen...jeśli chcesz się narażać, nawet na procesy sądowe, to czyń swoje!!!
A Ty mi tu piszesz o jakichś korzyściach majątkowych!
Piszesz o PZŻ, właśnie- to ich program dominuje i w ich interesie leży aby w gospodarce rynkowej, szkoły realizowały go poprawnie. I co? Psinco, jak mówią na Śląsku. Od lat unika jak ognia wprowadzenia jakiejś formy oceny i to mimo nawet uchwał kolejnych Sejmików PZŻ. O co chodzi?
A no a masowy dopływ gotówki, nieważne jak robią byle robili.
Kryterium zdawalności- genialne ale nierealne. Przed laty znany żeglarz i dziennikarz chwalił Trzebież, ze tam zdaje tylko 30 % kursantów. Napisałem, ze to źle swiadczy o nauczycielach a nie o kursantach. Dzisiaj na większości kursów notujemy 100 % zdawalność! A to swiadczy juz tylko o patologiach w Komisjach Egzaminacyjnych PZŻ. Na to proponuje receptę prostą- pozbawić prawa egzaminowania zainteresowanych i jeśli mają już być stopnie niech będą to stopnie państwowe. Nie przejdzie!
W tej sytuacji poszukiwanie przeze mnie jakiejs możliwości doradztwa dla potencjalnych klientów może świadczyć rzeczywiście o mojej naiwności ale napewno nie o chęci zarabiania. Od lat mój adres internetowy służy wielu poradami w tym zakresie, sęk w tym, że mam za mało danych aby to robić szerzej i skuteczniej. Wszysko wskazuje na to, ze i tym razem się nie uda. Szkoda ale takie jest życie.
Jarku!
Co udowodniłeś? Udowodnileś, że nic się nie da zrobić i pozostaje tylko czekać na niewidzialną rękę rynku. Tylko nie wiem ile ze szkół traktujacych poważnie edukację ten okres przeżyje. Ale kogo to obchodzi. Rynek to jest to!
serdecznie pozdrawiam
Zbyszek
Szanowny i nieoceniony Jarku!
Miło mi bardzo, oczywiście jak zawsze wszędzie podkreślam, nie mam monopolu na madrość, a mój odosobniony głos nie jest aksjomatycznym. Wyrażam swój pogląd i tyle, nie chcę nikogo urazić, a Ciebie już najmniej. Myślę, że problem rankingu szkół żeglarskich ma swoje rozwiązanie w metodach socjologicznych lub statystycznych, nie znam się na tym, sądzę, że trudność leży w ustaleniu jasnych kryteriów. Czujemy intuicyjnie, że gdzieś jest lepiej, gdzieś indziej gorzej, jednak trudno o jasne kryteria wobec rzeczywiście całkowitego prawie upadku znaczenia egzaminu PZŻtowskiego jako kryterium wyróżniającego. Twoja propozycja zmierza do tego by tej właśnie intuicji nadać znaczenie kryterium. Uważam, że to zły pomysł. Internet ma swoje znaczenie wartościujące, ale tylko wtedy gdy opinie są rozproszone i niezależne od siebie (z wielu witryn). Wówczas mamy materiał źródłowy, z którego, w ten czy inny sposób można wyciągnąć wnioski. Nieśmiało proponuję, że to właśnie, plus orientacja w zagadnieniu, plus znajomość tematu powinno lec u podstaw Twojego, wspólnego z Jachtingiem, rankingu.
Mam jak najgorsze doświadczenia z moderatorami żeglarskich forów, a trafiają się i tacy, którzy moderują nie tylko poglądy, ale i osoby według kryterium własnego widzimisię. Moim zdaniem nie jest to dobry prognostyk.
Pozdrowienia - Jarek czyszek
Mam jak najgorsze doświadczenia z moderatorami żeglarskich forów, a trafiają się i tacy, którzy moderują nie tylko poglądy, ale i osoby według kryterium własnego widzimisię. Moim zdaniem nie jest to dobry prognostyk.
Tak... A mnie się zdarzyło trafić na "prestiżowy" konkurs biznesowy, za start w ktorym trzeba było słono zapłacić, czyli można było kupić sobie tytuł "honorowy".
Jesli moderator takiego forum zachowa się nieuczciwie, to długo się to nie ukryje. Forum straci wiarygodność. Gorzje gdyby "ranking" stał się "urzędem", przymusem i biurokracją, sama utrata wiarygodności nie wystarczalaby wtedy do uwolnienia się od tego. Może więc warto zaryzykowac forum, czyżby jego istnienie miało być gorsze od braku istnienia?
Piszesz:
....Twoja propozycja zmierza do tego by tej właśnie intuicji nadać znaczenie kryterium.
Na razie nie proponuję niczego, raczej szukam rozwiązania dylematu. Napisałem w ub.r artykuł o szkołach i zostal dobrze przyjęty, tak dobrze, że Redakcja chciałaby jakoś wyróżnić dobre szkoły, zrobić jakies podsumowania sezonu, słowem pomagać tym najlepszym. I tu pojawil się problem ..JAK? Wybilem z głowy Redakcji pomysł rankingu ale popieram jakąkolwiek formę wyróżniania dobrych i lepszych. To chyba oczywiste. Tyle oczywiste co i jak sie okazuje, może być niemożliwe w realizacji. Kończę artykuł tegorocznej edycji "Szkoły żeglarskie Anno Domini...." i w tym zakresie nie wiem co zaproponować chętnym poza ostrożnością i wcześniejszym zasięganiem opinii w różnych źrodłach, w tym w internecie. Wbrew pozorom, jakieś wyniki ta sonda dała. Masz w tym swój udział i dzięki.
pozdrawiam
Zbyszek
Nasza szkoła z założenia miała być mała i nie będziemy starać się wszelkimi metodami przebijać w jakichkolwiek rankingach. Tu chcę się odnieść do tzw. zdawalności, przytoczę 2 skrajne przykłady.
Od wielu lat w maju prowadzimy kursy dla dorosłych. Ci kandydaci na żeglarza to ludzie bardzo zdeterminowani, rozsuwają kalendarz aby znaleźć te kilkanaście dni na kurs. Najstarszy miał 75 lat, a czekał na zrealizowanie swojego marzenia 35 lat.
zdawalność na tych kursach jest prawie 100 %, na przestrzeni ostatnich 5 lat, na ponad 100 egzaminowanych nie zdała 1 osoba.
Prowadziłem w tym roku kurs dla młodzieży 13 - 18 lat. W grupie 12 osobowej (szkolenie na 3 jachtach kabinowych) połowę stanowiły dzieci spełniające marzenia rodziców. Owszem sprawiało im wielką frajdę samo żeglowanie ale wcale nie myśleli o nauce i egzaminie. Wielokrotnie rozmawiałem o tym z ich rodzicami lecz polecenie było jednoznaczne - ZDAWAĆ EGZAMIN. Efekt - na 12 osób przystępujących do egzaminu zdało tylko 5.
Czy to oznacza, że szkoła jest do bani ?
Sławek Dylewski
ps. Cieszę się , że jest tyle osób, które chcą pomóc Zbyszkowi w tym trudnym zadaniu
Gdyby to był wielki rynek, to już dawno ktos zrobiłby kasę na rankingach, podobnie jak to się dzieje na portalach aukcyjnych albo stronach omawiających podaż produktów elektronicznych. Zamierzam kupic telewizor, od pewnego czasu czytam opinie internautów na temat róznych modeli, przecież te strony i te fora ktoś utrzymuje!
Rynek żeglarski jest wielokrotnie mniejszy, zarówno co do zasięgu jak i obrotu pieniedzy, więc jak dotad nikomu nie opłaciło sie tego zrobić dla kasy. Zbyszek wali głową w mur, próbując wymyślić i zaproponować sposób minięcia tego problemu, a my mu nie pomagamy.
W tym co Zbyszek pisze jedno mi się nie podoba: łatwość wyciagania pesymistycznych wniosków i przyjmowania do siebie, niekoniecznie przemyślanych, przytyków.
Z tej i poprzednich dyskusji wynika jedno: Nie umiemy dziś wymyslić mądrego rankingu i zapewnić uczciwego jego funkcjonowania, do tego ryzyko, że przerodziłby się on w rodzaj urzędu, ogranicznika wolności,odbiera wielu z nas chęć nie tylki uczestnictwa ale nawet dyskusji o tym.
Rozwiązanie jest tylko jedno: internet i internauci.
Potrzebne jest forum poświęcone wyłacznie tematyce "rankingowej", jako miejsce wymiany informacji i ocen. Forum mogłoby być anonimowe ale musi być moderowane, tak by zapobiec chamstwu, bezsensownej agresji, pomówieniom itp. Oznacza to anonimowość w sieci ale nie anonimowość wobec moderatora! Myślę też, że moderator, przynajmniej w pierwszym okresie, powinien powiodamiac elektronicznie "opisywane" przez internautów firmy o tym fakcie, dając im szansę polemiki. Możnaby komentowac też indywidulanych armatorów okazyjnie czarterujących łódki.
Pytanie: kto poprowadzi )zmoderuje taki eforum),tó udostęni miejsce w wirtualanym swiecie, czy takie forum mogłoby, czy nie powinnobyc oklejone reklamami firm czarterowych i szkoleniowych? A może powinno wogóle stac się giełdą ofert sprzedających i kupujących miejsca na rejsach i na szkoleniach? Wtedy może daloby sie sfinansowac jego koszty ale czy to nie zagrozi obiektywizmowi,a w kazdym razie wiarygodności??!!
A więc mówię: weźmy się i zróbcie! ;)
(uczciwie mówię, że nie czuję sie na siłach się tym zająć, chetnie za to skorzystam i chetnie pozaglądam podyskutować).
PS. Jarek, dostałeś maila?
W tym co Zbyszek pisze jedno mi się nie podoba: łatwość wyciagania pesymistycznych wniosków i przyjmowania do siebie, niekoniecznie przemyślanych, przytyków.
to efekt "Zmęczenia materii". Sam wiesz ile już lat walę w ten mur. Obiecuję jednak się poprawić, tym bardziej, że jak odejde od komputera trochę mi pesymizm mija.
Dzięki za uwagę
Zbyszek
Naprawde, nie musisz mi nic wyjasniac.
Nie pisalem ani do Ciebie, ani o Tobie, ani o Twoim "newsie" - pisalem o rankingach i nawet dalem taki wlasnie tytul. Zgadzasz sie ze mna "tysiąckrotnie" mogles wiec , skoro juz masz czas i ochote na odpowiedz, ograniczyc sie do podziekowan albo wyrazow solidarnosci.
"Gdize tu sprzeczność?" - pytasz. Nie wiem, nie widze. Pozwolilem sobie na probe skompletowania licznych tu ( i nie tylko tu) wypowiedzi na temat rankingow. Ot i wszystko.
"podziel się z poglądem na temat zbierania pożytecznych informacji." - jestem za! : ))
Zycze w Nowym Roku wiecej luzu i skromnosci
Lukasz Nieagresywnywcale.
zabrałeś głos w dyskusji, której temat nakreśliłem we wstępie. Nie dałem tam żadnych propozycji tylko postawiłem problem który nie tylko mnie gnębi. Jest zrozumiałe, że spodziewam się głosów ad rem. Od dawna podejrzewam, że jak już dyskusja się rozpocznie to zapomina się czemu miala służyć. Rankingi padły dawno temu.
Nie wiem co w tym wypadku ma do rzeczy moja skromność. Ale wyjaśniam, skromność nie jest moją zaletą jeśli już o to ci chodzi. Jestem próżny, zarozumiały i złośliwy. Czy po tym wyznaniu dasz mi już Kolego spokój? Bo więcej wad nie pamiętam.
Jak ktoś stawia jakiś problem na tej stronie oczekuje pomocy i pomysłów. Jeśli dyskusja zbacza moim zadaniem jest zawracać ją w zadany nurt. Nie wszyscy mają pomysły i to naturalne, nie wszyscy lubią pomagać, to naturalne... ale na Neptuna, czemu nie zmilczą?! Mimo to dalej mam nadzieję, że wyrazisz swoje zdanie ściśle w wywołanym temacie. To nie dla mnie ale pro publico bono.
nieskromny
Zbigniew Klimczak
dalej mam nadzieję, że wyrazisz swoje zdanie ściśle w wywołanym temacie. - " wywolany " temat absolutnie mnie nie interesuje. Zainteresowaly mnie ciekawe wypowiedzi kilku komentatorow i ich dyskusja, publiczna zreszta.
Lukasz