Kapitan Wojciech Górski, w niektórych kręgach nazywany "Sumieniem Związku" wystosował apel do Rady Starców. Chodzi mu nie tylko o położenie kresu ewidentnym przekrętom, ale i o dobre imie stowarzyszenia, któremu przecież poswiecił swą ofiarną pracę społeczną przez pół wieku. Wojciech czyta uważnie czasopisma żeglarskie i internet. Poruszył go do żywego serial poświecony komercyjnym jednostkom pływającym (wycieczkowcom, smażalniom, restauracjom i innym) w witrynie Jacentego Kijewskiego "Sail-ho". Przeczytał także wszystkie komentarze na ten temat na grupie dyskusyjnej pl.rec.zeglarstwo i strasznie się zgniewał.
Otrzymałem od niego takze załączniki tekstowe i fotograficzne) dokumentujące owe przekręty rejestracyjne. Ktoś mógłby zapytać - co nam do tego? Wiele i dużo, ale to zostawiam Paniom i Panom Komentatorom. Tak czy inaczej - my zostajemy przy swoim - proszę sie odczepić od prywatnych jachtów używanych przez nas dla rekreacji. Tylko tyle. A działalności komercyjnej Związku niech kto inny się przypatrzy. Koniecznie i pilnie.
Kamizelki i zyjcie wiecznie !
Don Jorge
____________________
Szanowni Koledzy !
Zwracam się do Was z uprzejmą prośbą abyście w najbliższy poniedziałek, 7 kwietnia br - na zebraniu Zarządu Związku zechcieli rozpatrzyć sprawę zgodności/niezgodności działań Związku z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury w sprawie polskiego rejestru jachtów (morskich) z dnia 23 grudnia 2004 r.(Dz. U. nr.6 poz. 43 z dnia 23 grudnia 2004 r.)..
Zawarta w przygotowywanym przez to Ministerstwo definicja dzieląca jachty na rekreacyjne i komercyjne, wyraźnie wskazuje na to, iż jest ona reakcją na niezgodną z prawem działalność Związku w tym zakresie:
Działalność ta:
- szkodzi interesom Związku zarówno z punktu widzenia oceny jego działań jako organizacji wykonującej zadanie zlecone, jak i z punktu widzenia postrzegania Związku przez żeglarzy,
- szkodzi też interesom żeglarzy (co zaczynają dostrzegać nawet najwięksi zwolennicy swobody żeglugi),
Pytaniem jest, czy postępowanie Związku przynosi komuś korzyści. Zgodnie z prawem wszystkie te pseudo jachty gdyby nie zostały zarejestrowane przez Związek musiały by być zarejestrowane przez Urzędy Morskie jako statki (z całą pewnością komercyjne). tym samym musiały by podlegać inspekcjom Urzędu Morskiego i w konsekwencji spełniać znacznie wyższe wymagania zarówno techniczne jak i wyposażeniowe. Inne też obowiązywały by na nich wymagania odnośnie kwalifikacji załóg.
Tym samym właściciele tych statków rejestrując je w PZŻ kosztem opinii o Związku i zagrożeń dla żeglarzy uzyskują wyraźne i wymierne korzyści. .Proponowane zaś zmiany w konsekwencji obrócą się przeciwko prawdziwym żeglarzom
Rejestrując te jachty niezgodnie z prawem na czyją korzyść i w obronie czyich interesów działa Związek ?
Dlatego proszę Was - zapoznajcie się z załączonymi materiałami i podejmijcie uchwałę
zobowiązującą osobę (lub osoby) podejmującą decyzję o wpisaniu jachtu do rejestru do rygorystycznego przestrzegania przepisów w/w Rozporządzenia Ministra Infrastruktury tzn.:
1. wpisywaniu do rejestru tylko jednostek, które odpowiadają wymogom:
§ 2.1. Statek morski, stanowiący polską własność, używany wyłącznie do celów sportowych lub rekreacyjnych, o długości kadłuba do 24 m, zwany dalej „jachtem”, należy zgłosić do polskiego rejestru jachtów przed rozpoczęciem jego eksploatacji.
2. przed wpisaniem jachtu do rejestru dokonywania wymaganej czynności:
§ 7.1. Przed dokonaniem wpisów w księdze rejestrowej, organ rejestrujący bada, czy złożone zgłoszenie i dołączone do niego dokumenty odpowiadają wymaganiom określonym w § 4, a dane w nich zawarte są zgodne z rzeczywistością.
3. dokonania przeglądu wpisanych do rejestru jachtów i wykreślenia z niego tych wszystkich jednostek które nie odpowiadają wymogom Rozporządzenia:
§ 11. Z rejestru wykreśla się jacht, który:
4) utracił charakter jachtu morskiego.
Z żeglarski pozdrowieniem
Wojciech Górski
Warszawa, 2008.04.04.
pozdrawiam - Wojtek Bartoszyński
Absurdem jest zmiana prawa dlatego, że ktoś dotychczasowe prawo złamał. To się nazywa kazuistyka połączona z redundancja i do nieczego nie prowadzi. Ja zawsze stałem na stanowisku, że żeglarstwo rekreacyjne jest przeregulowane na dodatek pomieszane ze sportem i działanością turystyczną. Pan Górski proponuje zaś jeszcze bardziej kazuistyczne zapisy.
O tym czy jednostka może być zarejestrowana jako jacht stanowi ustawa. Obecna definicja legalna jachtu połaczona z definicją słownikową jest wystarczająca do ryzstrzygania w danej sprawie.
Istnieją już dziś instrumenty prawne mogące usunąć skutki głupoty i indolencji kolegów Pana Górskiego.
Instrumenty te są zawarte w art. 154-162 k.p.a. Rejestracja jachtu dokonywana jest w drodze decyzji administracyjnej, a przywołane przepisy wskazują co robić w przypadku gdy decyzja została wydana z naruszeniem prawa. Oczywiście to powinno się łączyć z postępowaniem dyscyplinarnym, a wydaje się, że "chocimska" uważa się za czystych.....
Hasip
PS. Panie Kapitanie Górski. Pańskie stowarzyszenie cokolwiek przypomina pewną stajnię mitologiczną. Tam już tak wiele pokoleń "nawaliło", że bez radykalnych metod się nie da nic zrobić. Dopóki nie wywalicie polityków czynnych i "czynnych inaczej" na zbity pysk dopóty zawsze będziecie postrzegani za przechowalnię łajna - znaczy szambo. Być może się mylę i byc może moje odczucia są błędne, ale póki co związki (obydwa) nic nie robią aby takie odczucia zmienić.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
P.S. P. Górski mógłby pamiętać, że rozsyłając cudze zdjęcia i cytaty mógłby załączać też i jakiś odnośnik do źródła. Poza łamaniem kodeksu morskiego łamanie prawa autorskiego też jest niewłaściwe.
Przeslalem je wsrod innych materialow p. Gorskiemu - z zyczliwosci.
Wydal mi sie jedna z nielicznych osob w PZZ, ktore obchodzi cos wiecej niz kasa i samozadowolenie...
Jaromir
No, to powyższe to żart, a również jeżeli może to zmienić coś wewnątrz PZŻtu - to niech już będzie. Niemniej jednak nie znaczy to, że "wszystko leży na ulicy i można wziąć, jak swoje". Jedni mogą (bo ja się na to godzę, albo nawet sobie tego życzę), inni nie mogą. Związek ma duże wpływy z rejestracji i patentów i może działać w sposób cywilizowany. A jeżeli chce działać "społecznie", to musi to znaleźć (obniżające) odzwierciedlenie w pobieranych wysokich opłatach.
Za darmo mi nikt nigdy patentu nie dał, w każdym razie. I jachtu nie zarejestrował też za uściśnięcie ręki.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Przy okazji hotel i tawerna czynne cały rok, co nie jest w Łebie zjawiskiem normalnym i powszechnym.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Przepisy sa po to, by z nich korzystac. Mamy w tej dziedzinie dlugie tradycje i korzystamy z nich coraz lepiej. Sa wszak lodki wedkarskie, obcoroznobanderowe....Niech wiec PZZet pije piwo, ktore sobie nawarzyl - uwazam, ze nic nam do tego, zwlaszcza, jesli "jachtowe", smazone ryby sa dobre.
Lukasz Etycznieniespokojny
Tomku. Część z nas się nie boi. Część z nas zarejestruje sobie jacht gdzieś w świecie. Jednak nie wszyscy mogą tak zrobić lub potrafią. Dla paru stóek rejestracji i paru stówek za inspekcje dla kilku pijawek inspekcyjnych całe środowisko armatorów morskich dostało ołowiane buty. Buty z pieknym logo PZŻ od spodu.
W dodatku ich sumienie jest tak kryształowo czyste, że chcą swym dobrodziejstwem na powrót objąć wszystkie jachty. Już latają różne łajzy po gabinetach i straszą topielcami.
Hasip
Mamy w tej dziedzinie dlugie tradycje i korzystamy z nich coraz lepiej. Sa wszak lodki wedkarskie
Tyle że jacht żaglowy zarejestrowany jako łódka wędkarska doskonale nadaje się do łowienia ryb, co oczywiscie nijak nie pozbawia dotychczasowego jachtu walorów rekreacyjnych. A czy pływajaca smażalnia urządzona na barce może pełnić rolę jachtu żaglowego?
Nie, Andrzej tu nie chodzi o urodę, tu chodzi o coś całkowicie innego. Taka smażalnia która może wziąć na pokład ponad 12 osób jest już statkiem pasażerskim z wszystkimi obostrzeniami z tego wynikającymi no chyba, że ją ktoś usłużny zarejestruje jako jacht.
Urzędy Morskie poszły po najmniejszej linii oporu i postanowiły podzielić jachty na rekreacyjne i komercyjne. No i komercyjnym "dowaliły" tratwy, UKF itd, itp.... Zwróć uwagę, że na jachty komercyjne "łapią" się Pucki i Nefryty na których w Klubach robi się szkolenia.
W ten sposób ktoś usłużny w PZŻ "ugotował" Kluby żeglarskie, aż się chce zawołać - "Autor... autor"
Jacek Kijewski ładnie to wyłożył tutaj pod tym linkiem.
Przeczytałem dokładniej to co na ten temat napisano wcześniej i może faktycznie dokonałem nadinterpretacji. Być może dlatego, że większość zamieszczonych fotek, to fotki jachtów wożących wędkarzy. Niestety zarejestrowanie smażalni jako jachtu faktycznie jest nadużyciem.
Pozdrawiam
Andrzej Sz
Ja osobiście łódki wożące wędkarzy i nurów bym rozgrzeszył:-)) No bo w zasadzie to rekreacja...
"Ja osobiście łódki wożące wędkarzy i nurów bym rozgrzeszył:-)) No bo w zasadzie to rekreacja..."
Jurku to jest rekreacja. I dlatego uważam, że w przypadku jachtów wożących nurów czy wędkarzy proponowane działania są zbyt daleko idące. Tym bardziej, że tak jak pisałem już w innym poście, tego typu jachty są wszędzie na świecie.
Co do smażalni sprawa jest jasna i w tym wypadku podzielam zdanie Jacka i innych.
Andrzej
pływająca platforma wędkarska i jacht żaglowy (a nawet motorowy, choć tu nie jestem pewien, bo nie miałem okazji pływać) to wg. ideologii PZŻ (i moze i PZMiNW) jednak nie to samo. Wędkarz to pasażer. Teoretycznie pasażer jest (ma prawo być) nieprzeszkolony. Nie zaknaguje, nie odpali tratwy, nie obsłuży gaśnicy, ma prawo być obustronnie leworękim zabieraczem miejsca, o którego trzeba dbać, a jego obecność nie dodaje się do sprytnej, groźnej, wielorękiej bestii pt. Załoga. Wiem wiem, niejeden załogant i niejedna załoga bywa pokraczniejsza niż pasażerowie, ale takie są założenia. Jako załogant - jesteś świadomym uczestnikiem, dajesz, nie tylko bierzesz. A jako pasażer - płacisz, grymasisz i wymagasz. Np. potrzebujesz dużo lepszej tratwy itd.
Już w samym sformułowaniu "jacht wożący wędkarzy" jest pomyłka lub nadużycie. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że żeglarz sobie wędkuje. U nas w klubie jest wręcz "sekcja wędkarska". Sęk w tym, że są to żeglarze. Którzy lubią sobie powędkować.
Statek wożący wędkarzy, turystów, naukowców czy rudę żelaza nie jest jachtem. Jest statkiem. Jacht to statek, na którym pływają żeglarze. Żaglowi względnie motorowodni. Oczywiście można sobie dyskutować nt. kwestii bycia żeglarzem i czy żeglarz to brzmi dumnie. Moim zdaniem granica wygląda tak: żeglarz to ktoś, kto jest członkiem załogi, ma prawa, ale i obowiązki załogi, szkoli się, doskonali swoje umiejętności i fakt bycia załogą jest dla niego zachętą do bycia na jachcie. I nie bierze za to pieniędzy, wręcz przeciwnie, wydaje na to pieniądze.
Na całym świecie jachty są traktowane bardzo ulgowo, Nie dotyczą ich najczęściej żadne wymogi lub restrykcje. Nie dotyczy ich większość konwencji SOLAS czy Marpol i w ogóle nie dotyczy STCW. Nie dotyczą często obowiązki rejestracji czy posiadania uprawnień.
Nieco wyższe wymogi stawia się jachtom, na których ktoś wykonuje pracę (np. prowadząc jacht) w celu szkolenia innych na żeglarzy. Tylko "nieco", choć w niektórych krajach jednak wyższe. W warunkach polskich nie było i nie ma takiej potrzeby. Kwestia "jachtów komercyjnych" została wywołana przez UM postawiony wobec masowego procederu rejestrowania małych statków wycieczkowych jako jachty. Czyli przez działania Polskiego Związku Żeglarskiego. W związku z tym Urzędy Morskie proponują względem jachtów (komercyjnych) wymogi, jakich dotąd polskie żeglarstwo nie znało. Pierwotna wersja projektu przewidywała epirby, UKFki, radary, STCW i kontrole sanepidu. Nieważne, czy to omega, czy opal, czy Nefryt, na którym się szkolą żeglarze na tzw. łączce.
Zawinił Związek Żeglarski swoimi działaniami. Ucierpią żeglarze.
Warto było to robić dla tych 60 czy 100 zł od rejestracji? Chyba tak, zwłaszcza, że pieniądze PZŻtu, a kłopoty nasze.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
P.S. Rozwiązanie problemu też było proste, bo UM ma prawo w drodze indywidualnej decyzji odstąpić od wymagania SOLAS czy STCW od statków nie odbywających podróży międzynarodowoych. I wszystkie te "smażalnie" można było tak potraktować. Dla jasności można było opublikować wytyczne - listę wymogów, po których spełnieniu taka decyzja zostanie wydana bez obaw stawiania dodatkowych żądań. I to by załatwiło sprawę. Łatwiej było położyć szlaban jachtom...
No przepraszam, nie zdzierżyłem - toż to żywcem z Orwella wzięte.
Nie dalej jak rok temu tutejsi bywalcy entuzjastycznie przyjęli "model brytyjski" wg urzędników morskich, a na czym ów model polega, to (równie entuzjastycznie) wyjaśnił wtedy Roch Wróblewski: dokładnie na tym co proponuje projekt ustawy.
Nie dalej jak pół roku temu entuzjastycznie przyjęto rozporządzenie ministra, zatwierdzające podział jachtów na "rekreacyjne" i "komercyjne" w celu dostosowania aktów prawnych wyższego rzędu do Świętych Zarządzeń Porządkowych (co zabawne, inne rozporządzenie nadal zawalnia wszystkie jachty z wymagań odnośnie budowy i wyposażenia, ale o tym się tu nie mówi).
Nie dalej jak 3 miesiące temu zostało tu autorytatywnie stwierdzone, że "przyjemniaczki", "biznes żyjący z cudzych pieniędzy" i "przypadkowi czarterowicze" to zupełnie różne rasy, które muszą i powinny podlegać innym prawom.
Nie dalej jak miesiąc temu projektowana ustawa była broniona przez Krzysztofa Bieńkowskiego (tak, Bieńkowskiego, nie Kwaśniewskiego!), że "sprzyja rozwojowi rynku uslug zeglarskich na wysokim poziomie, a jednoczesnie dopuszcza amatorskie zeglarstwo uprawiane na wlasna odpowiedzialnosc". I prawie wszyscy kiwali głowami ze zrozumieniem.
Teraz nikt o tym nie pamięta. Teraz nagle okazuje się, że całe zamieszanie wokół "jachtów komercyjnych" to z powodu smażalni! - nawet nie statków wożących wędkarzy, tylko hulków zacumowanych na stałe do nabrzeża. To rzekomo przez smażalnie, zarejestrowane jako jachty, urzędnicy chcieliby inaczej traktować "komercję", a inaczej "przyjemniaczków" - gdyby nie one, problem by nie istniał. Czyli całe te odwieczne tutejsze dyskusje o klasowo-rasowym podziale żeglarstwa sprowadzają się tylko do kwestii: czy hulk-smażalnia musi mieć radar i SOLASowskie tratwy, czy wystarczy mu reflektor i koła ratunkowe? I czy barman musi być po szkole morskiej, czy wystarczy mu patent kapitana jachtowego?
Znaczy, "przyjemniaczki", walczące od lat ze wszystkich sił o oddzielenie od wsiej pozostałej swołoczy, "tak naprawde" zawsze walczyły o oddzielenie od smażalni. Kto w to uwierzy? Kto uwierzy w szczerość takiej wolty, zaprezentowanej bez żadnego uzasadnienia?
Stawiam flaszkę dobrego rumu, że to kit. Chodzi wyłącznie o lepszą pozycję wstępną w negocjacjach, a jak przyjdzie do rozmów, znowu delegaci z radością poprą "model brytyjski". A wtedy Ministerstwo Prawdy znowu wypowie się, że przecież zawsze o to chodziło, a Kwestia Smażalni zostanie skazana na zapomnienie.
Kto przyjmuje zakład?
krzys
(.....)
Ale ..... co chciałeś powiedzieć ...?
Kocur
Robert
*) Nie forma własności, a forma wykorzystania stanowi o tym, który jacht jest "komercyjny", a który "rekreacyjny"
NIe chodzi o watpliwe walory estetyczne.
Chodzi tylko o to ze z niskich pobudek dokonano rejestracyjnego przekretu (a wystarczy przeczytac podstawe prawna rejestracji w PZZ, by byc pewnym, ze to przekret).
Konsekwencje tego ponosze ja - wlasciciel niewielkiego, prywatnego i prawdziwie rekreacyjnego jachciku.
Mysle ze wiesz jakie...
Jaromir
Andrzej moze i wie, jakie konsekwencje....ja nie. Z linku "wyjasniajacego", podanego przez Jerzego Makiele niewiele wynika, poza tym, ze "Jako żeglarze możemy czuć się nieco zniesmaczeni". Zgoda, ale zniesmaczeni jestesmy od dawna....
Lukasz
/cut/Andrzej moze i wie, jakie konsekwencje....ja nie/cut/
Spiesze z wyjasnieniem. Zjawisko rejestrowania jednostek czysto komercyjnych w rejestrze jachtow, ktory jest prowadzony zgodnie z pilnie wylobbowanymi zapisami Kodeksu Morskiego przez PZZ - nie jest czyms nowym czy nieznanym. To proceder znany nawet przed ostatnia (chyba z 7lat temu) nowelizacja KM - przed ta nowelizacja, ktora praktycznie zawiesila rejestr w Izbach Morskich i rejestr w Urzedach Morskich. Najlepszym przykladem dlugotrwalosci rejestracyjnej farsy jest casus rejestracji jako jachtu statku badawczego PAN 'Oceania'. Po wspomnianej wyzej nowelizacji, a zwlaszczsa ostatnimi czasy, przekret rejestracyjny jedynie wyraznie nasilil sie...
Najistotniejszym, co w owym przekrecie mialo i nadal miec moze konsekwencje jest dla mego zeglowania jest stanowisko administracji (Urzedy Morskie) - ktora widzac wrzucone do tego samego rejestracyjnego wora 'jachty komercyjne', jachty szkoleniowe, smazalnie, nuromotorowki, jacty czarterowe i mojego prywatnego Carterka - rada naciskac na utrzymanie wobec wszystkich zestawu archaicznych rygorow i obowiazkow - jakby wciaz byly lata 70-te... (Tok myslenia jak taka sama rejestracja =>to konieczie taki sam przeglad techniczny, przeglad UM, koniecznosc posiadania KB, mozliwosc kontroli wyrywkowej, etc).
Zeszly rok przyniosl pewne poluznienie kaganca - przynajmniej wobec wlascicieli niewielkich jachtow stricte rekreacyjnych. Niestety uaktywnil tez natychmiast w dziele odwracania tej jedynej po 1989 korzystnej dla wlascicieli jachtow morskich decyzji osobnikow korzystajacych na obowiazku przegladow technicznuych i obowiazkowej rejestracji. korzystajacych po prostu finansowo - uaktywnil tych, ktorym dotad musialem zaplacic, aby moc zeglowac na wlasnym jachcie...
Slowem - najpierw ci panowie wywalczyli przedziwna konstrukcje 'Rejestru Jachtow' (KM powierza prowadzeie ksiegi rejestrowej, ktora gwarantowala dotad rekojmie wiary publicznej ksiag wieczystych ...stowarzyszeniu sportowemu...)
Potem narejestrowali tuziny roznych plywadel wozacych pasazerow za kase nie wspominajac o smazalniach i statkach 'naukawych'.
Teraz laza od gabinetu do gabinetu i zalamuja rece nad tym jak 'niebezpieczne' bylo rezygnowanie z przegladow na przyklad mojego jachciku (na ktorym dzialacze PZZ dorabiali sobie 'na boku'), strasza trupami i wypadkami...(ktorych nie bylo w jedynym sezonie 'poluznienia rygorow'' wiecej niz w poprzednich sezonach - mimo iz jachtow rekreacyjnych przybywa). Czy trzeba pisac ze mam graniczace z pewnoscia podejrzenia dotyczace motywacji dzielnych przekreciarzy spod znaku PZZ? Jesli nie wiadomo o co chodzi....
PZDR Jaromir
Dzieki za wyjasnienia. Nadal jednak wydaje mi sie, ze albo strzelacie obok, albo intencje strzelaczy nie sa dostatecznie sprecyzowane. Piszesz: "co w owym przekrecie mialo i nadal miec moze konsekwencje jest dla mego zeglowania jest stanowisko administracji (Urzedy Morskie) - ktora widzac wrzucone do tego samego rejestracyjnego wora \'jachty komercyjne\', jachty szkoleniowe, smazalnie, nuromotorowki, jacty czarterowe i mojego prywatnego Carterka " - kto tu winny? Szpetne smazalnie, czy adminis(t)racja? Piszesz dalej : " (Tok myslenia jak taka sama rejestracja =>to konieczie taki sam przeglad techniczny, przeglad UM, koniecznosc posiadania KB, mozliwosc kontroli wyrywkowej, etc). " i z pewnoscia masz racje. Tyle, ze dzielny restaurator w branzy rybnej moze nie miec pojecia o jachtowym etosie i patosie - ot, wybral najrentowniejsza, legalna forme prowadzenia swojego biznesu. Wiec jajko, czy kura??
Wspominasz casus "Oceanii" Klasyczny przyklad. Znam jaskrawszy: Bernard Tapie i jego "Phocea" ( byly jacht Alain Colas\'a) zarejstrowany jako jacht, taki sam jak moj. Tapie nie ma skrupulow, ma za to leb, tudziez zdolnych i wplywowych adwokatow. Przyklady mozna mnozyc...kogo winic za ewidentne wypaczenia?
"Teraz laza od gabinetu do gabinetu i zalamuja rece nad tym jak \'niebezpieczne\' bylo rezygnowanie z przegladow na przyklad mojego jachciku (na ktorym dzialacze PZZ dorabiali sobie \'na boku\'), strasza trupami i wypadkami..." - podobnie w duchu i tresci, bo o lazacych lajzach powiedzial mi Hasip ( dzieki za odpowiedz !). Ciekawy jestem, co z tego wszystkiego zrozumieja sprytni i obrotni smazyciele ryb i ich klienci?
Poprzedni komentarz napisalem troche (prze?)antycypujac, wiec "na wyrost". Apel (apele tu i owdzie...) o dostarczanie zdjec i wytykanie potworkow wydal mi sie niesmaczny i niemadry...troche tak, jak niszczenie maszyn przez nieuswiadomionych ( jeszcze ) robotnikow we wczesnym okresie okrutnego kapitalizmu. Wbrew moim obawom, niniejszy watek nie rozpetal jednak nadzwyczajnych emocji i bardzo to ( w moim przekonaniu ) dobrze....niech sobie jachtowe maszkarony smaza owoce ciezkiej pracy naszych dzielnych rybakow i zarabiaja na adwokatow - PZZet i tak sie z tego nie wykreci : ) I z tego przynajmniej powodu, badzmy ich wiernymi klientami! Poki jeszcze sa....
Lukasz Cosmazonerybylubi
Śledzę ten wątek i widzę iż nikt nie zauważa jednego, mianowicie sztucznych barier, na które obroną są jak tu nazwano „przekręty rejestracyjne”.
Proszę zobaczyć do czego uprawnia Voditel Brodice. Natomiast w Polsce Jachty można prowadzić na patenty PZŻ (PZMiNW) a małe statki pasażerskie ... .
Zastanówmy się z innej strony ile musiało by kosztować „pomoczenie kija” w morzu, albo porcyjka smażonej flądry bez „przekrętów rejestracyjnych”.
Pozdrawiam
Krzysztof