NIE DAJCIE SIĘ PRZEJECHAĆ
Już pierwszy odcinek rad dla bornholmskich debiutantów zaczął wpychać mnie w kompleksy. No bo przecież wyraźnie napisałem w podtytule, że to jest news TYLKO DLA DEBIUTANTÓW, a tu w komentarzach zdekonspirowały się stare wygi - gotowe toczyć boje o to czy herbatę przyrządzać na wodzie ze zbiornika, czy z butelki PO wodzie mineralnej, czy zabierać chleb, czy go piec, czy puszki, czy słoiki, czy zabierać z sobą jajka, czy kupować na Bornholmie .... No, bo mnie nie chodzi nawet o to, że słoik dźemu jest dwa razy droższy, ale oni tam nawet nie wiedzą co to są flaki wołowe, czy pierniczki toruńskie....
No i teraz zaczynam się bać, że komentatorzy znowu mnie przejadą - zwłaszcza, że news jest o tym, aby NIE DAĆ SIĘ PRZEJECHAĆ po drodze na Bornholm. Dla porządku przypominam, że moje newsy nikogo nie przekonywują, ze są prawdą objawioną (jak związkowe materiały szkoleniowe) - są subiektywne, są odbiciem moich upodobań i doświadczeń. A że ktoś woli filigranowe brunetki - "to ja za to nie mogę" (kaszubskie).
A więc nie dajcie się przejechać. Przede wszystkim - prowadźcie baczną obserwację - zwłaszcza nocą. Zagrożenie zderzeniem nocą jest o wiele większe niż za dnia. Dlaczego? A dlatego, że prawdopodobieństwo dostrzeżenia waszej łupinki (tzn. ogarka waszej lampki na patyczku lub echa radarowego) jest minimalne. Tu się jeńców nie bierze. Dlatego po dostrzeżeniu statku należy bezwarunkowo i natychmiast zejść mu z drogi. Także wtedy, gdy "odpadnięcie" zmarnuje długotrwały wysiłek halsowania na wiatr. Szczególnie przyglądajcie się jednostkom rybackim, które nie tylko niespodziewanie zmieniają kurs, ale i czasami coś wleką za sobą lub na spółkę z innym.
Koniecznie zabierzcie z sobą uniwersalny, odkręcający natychmiast każdą wątpliwość doskonały klucz francuski, czyli książeczkę kpt. Wojciecha Zientary pt. VADEMECUM MPZZM. Rzut oka do książeczki i już wiecie z kim macie nieprzyjemnośc i czego można sie po nim spodziewać. Za dnia też nie bądźcie zbyt pewni siebie. Tam wysoko "na mostkach" nie nadwyrężają sobie wzroku po próżnicy.
Rozmawiałem kiedyś przez radiotelefon z oficerm tankowca. A pleno sol - w samo południe, na środku morza. Taka miła rozmówka mocą 1 wata, przez kilka minut. W końcu on pyta - no dobra, ale gdzie w końcu jest ten wasz jacht ? Odpowiadam - 2 kable na waszym lewym trawersie. Wyszedł na skrzydło mostka i pomachalismy sobie.
Takie oto przykazanka:
- jeżeli namiar na statek się nie zmienia - zmieńcie kurs
- zawsze zapalajcie światła pozycyjne
- manewry zmiany kursu muszą być czytelną, jednoznaczną deklaracją waszych intencji (to znaczy nie jakieś 10 stopni, ale od razu 45 stopni lub więcej)
- zapomnijcie o bajkach pierwszeństwa drogi statku żaglowego (szczyt naiwności)
- gdy nie możecie zejść z drogi - róbcie użytek z radiotelefonu, oświetlania żagli, kierowania reflektora na sterówke statku - w ostateczności - wystrzelenie białej rakiety
Przyjrzyjcie się tym dwom obrazkom. Powoli i uważnie.
To by było na tyle tej "krótkiej formy" (przecież nie lubicie ględzenia).
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
Po pierwsze to autor nie zachęca do czekania lecz ukazuje na rysunkach "co by było gdyby" zaniechać czynności, reakcji itp i jak niebezpieczne może być ratowanie się w ostatniej chwili.
Po drugie niekedy gdy odległości są jeszcze spore nie wskazane jest wykonywanie pochopnych ruchów gdyż po prostu jeszcze nie mamy pełnego obrazu sytuacji a po trzecie co da ci zmiana kursu na kilka sek. ?
Oj, trzeba się podszkolić :-D
Pozdrówka.
Dawid Szewczuk
Droga Danusiu,
To dobrze, że tak pomyślałaś i mam nadzieję, że jaqk przyjdzie co do czego to od razu podejmiesz decyzję o zejściu z drogi. Przedstawiony rysunek w moim zamiarze natomiast miał pokazać rózne rozwoje sytuacji, w tym jeden, bardzi mało podobny, że statek zmienia kurs, aby przepuścić jacht, który mozolnie "zdobywa wysokość".
Na tym przykładzie chciałem pokazać dwa warianty: odpadnięcie i przejście statkowi za rufą. Ten drugi manewr musiałby być zrobiony odpowiednio późno, aby nie spłoszyć sternika statku.
Ot taka rozrywka umysłowa - prowokująca Was do myślenia. W "Praktyce bałtyckiej na małym jachcie" obok tego rysunku zamieściłem tekstowe "manewrowe rozważania". Tym razem dałem Wam pole do samodzielnosci. Udało się :-)
Pozdrawiam Danusię, Piotra i "krewnych Królika"
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
"Praktyka bałtycka" stanowi dziś trudnoosiagalny rarytas, ale dzięki uprzejmości naszego gospodarza, który wyraził zgodę na jej publikację w wersji elektronicznej, jest do pobrania w formacie PDF:
http://siec.owy.pl/Zagle/pdf/PraktykaBALTYCKA.pdf
Podobnie jak drugi przywoływany poradnik (Wademecum MPZZM - Wojciecha Zientary), który jest dostępny w wersji elektronicznej już od dłuższego czasu w Internecie:
http://strony.aster.pl/zientara/files/Vademecum_MPZZM_2.pdf
Pozdrawiam,
Piotr Serwadczak
Ja już dawno doszedłem do wniosku, że statki rybackie na łowiska wypływają w zanurzeniu, potem się wynurzają i starają się w sieci złapać jacht. :))
Skąd się to bierze? Ano w trakcie dnia jak prowadzę obserwację, to widać NIC albo jeden,dwa statki. Po zapadnięciu zmroku nagle wokół jachtu widać światła min. 10 jednostek. Większość z nich to statki rybackie i robią manewry "zaganiania" jachtów w sieci.
Teraz serio - statki rybackie (te, które łowią przy brzegu) - łowią najczęściej w nocy, aby swieża ryba była na rano. Jak ciągną trał, bardzo często zygzakują, bardzo często na autopilocie i nic nie widzą. Zresztą przy takim oświetleniu pokładu, to i tak światełek jachtu nie zobaczą, a radar.... nie zawsze "łapie" jacht.
Przy planowaniu manewru wyminięcia należy brac pod uwagę owe "dzikie" manewry statków rybackich i ich "zaślepienie" połowem.
Sytuacja, którą narysował Gospodarz, dla mnie jest najbardziej stresująca z "bliskich spotkań" (poza oczywiście szarymi motorówkami z sikawką na dziobie z floty dawnych narzędziowców). Jak płynie z prawej strony, to sręcam w prawo na jego rufę - i jest OK, jak płynie z lewej, to ten manewr nalezy zrobić na tyle blisko aby na statku nie zgłupieli i na tyle dalego aby mieć czas na wariant alternatywny. Właśnie te widełki odległości, to jest to, co musimy sami wypracować - nie da się w książce wyczytać.
Do zobaczenia na szlaku.
Hasip
To tylko nam się sie wydaje, że mamy jakieś wyimaginowane pierwszeństwo.
A oni po prostu na nas polują a od każdego upolowanego jachtu pewnie dostają atrakcyjne nagrody.
Jakie ? Nie wiem.
A na jachty żaglowe polują od zawsze.
Pzdr
Kocur
ps. a kto polował na Wikingów ?
Na wschód od Bornholmu zdarza się niejednokrotnie (najchętniej podczas bezksiężycowej, mglistej nocy) napotkać na jaśniejący widnokrąg powstający z fal. Przypomina to początkowo światełka rozstawione w regularnych odstępach i księżycowatym kształcie.
To rybacy prowadzą nagonkę na jacht. W miarę zbliżania się do nich widzimy, że nie jest to brzeg a flotylla rybaków luminowanych światłami połowowymi.
Jak już wjedziemy w taką gromadkę ... ratuj się kto może. Takich egzaminów ze światełek jeszcze nikt nie wymyślił. Znajdujemy się wśród płynących zewsząd jednostek, które ani chcą zmieniać kursu ani nie wypada spychać ich z drogi (pracują).
Oczy dookoła głowy, dobry szperacz na żagle i powinno się udać. Określenie kursów zbieżnych jest doprawdy więcej niż kłopotliwe.
Marek z wysp
Ciekaw jestem Waszych opinii na temat aktywnego reflektora radarowego. Ma on jakoby po oświetleniu wiązką radarową wysyłać sygnał wyraźnie widoczny na ekranie nadawcy. To chyba rozwiązywałoby problem niewykrywania jachtów przez statki?
Pozdrawiam,
Paweł
Aktywne reflektory to niezłe chociaż kosztowne rozwiązanie. Niestety te reflektory, a w zasadzie wzmacniacze echa, działają wyłącznie w paśmie X więc w przypadku gdy oficer na statku korzysta z radaru pracujęcego w paśmie S, to i tak go nie zobaczy.
Pozdrawiam
Od czego zależy które pasmo jest używane?
Pozdrawiam,
Paweł
Jest trochę różnych uwarunkowań, ale w praktyce wszystko się sprowadza do indywidualnych przyzwyczajeń. Poza tym warto pamiętac o tym, że w warunkach dobrej widzialności w ogóle nie ma obowiązku prowadzenia obserwacji radarowej. Teoretycznie radar może być wręcz wyłączony. Z takimi przypadkami się nie spotkałem, ale w warunkach dobrej widzialności obserwację prowadzi się "od czasu do czasu" np. w odstępach kilkunastominutowych.
Andrzej Szklarski