Czuję się nieswojo - nie mam pojęcia co to jest "jogin morski", ani "Hatha-Yogi", zawsze wystrzegałem się medytacji (krok do depresji), a tu raport morski o jednym panu z... czteroma paniami. Hmm. Na dodatek kuter torpedowy z nawalonymi dziewczętami. Przepraszam - czy to jest ów dyskutowany zajadle jachting czy tylko żeglarstwo?
Aby było jeszcze dziwniej - fotografie wydobyłem z ... Worda(!).
Dziękuję Adamowi Dąbrowskiemu Modestowi (przepraszam - czy Modest to nazwisko, czy ksywka?)
Proszę klikać ranking finiszowy naszym przyjaciołom z JK AZS Szczecin (patrz linki na stronie tytułowej)
Kamizelki i żyjcie wiecznie!
Don Jorge
__________________________________
Don Jorge
Dołączam do relacji z rejsów bornholmskich, szwedzkich. Od 17 lipca pływaliśmy Sun Odysseyem 33. To był rejs kwalifikacyjny na jogina morskiego. Ponieważ prowadzę od 15 - tu lat treningi Hatha –Yogi, na lądzie, w salach, nadszedł czas na wyższy poziom praktyki.
Uczestnicy zgodzili się w pełni władz umysłowych na intensywny kontakt z Naturą. Nie zawsze dawało się ją kontemplować, ale starałem się jak mogłem o warunki do kontemplacji nieba i wody; pływaliśmy tylko w dzień, wieczorami trenowaliśmy w portach. Spaliśmy przycumowani do solidnych nabrzeży.
Okazało się , że warunkiem uczestnictwa w dwutygodniowym rejsie było okazanie zdjęcia wnuczki(a), lub udowodnienie wysokiego prawdopodobieństwa posiadania tegoż. Mile widziana była dziewiczość w morskim żeglowaniu.
Więc 4 panie i ja dopłynęliśmy do Christianso. Magiczna wyspa przyjęła mnie jak powracającego marnotrawnego syna. Że tak powiem padliśmy sobie w ramiona. Christianso nocą poufnie powiedziała mi: pływaj tylko po najmniejszych portach. Tak będzie dobrze. Było dobrze. W Svaneke, Gudhejm, Hano, Kivik, Skillinge. Kasebergu, Hasle. Nexo.
Trenowaliśmy w skwirze mew, na głazach, na werandce małego klubu żeglarskiego, w domu żeglarza, przy maleńkiej szkole pod sosnami…. na falochronie. (zdjecie)
Panie wyżywały się za kołem sterowym w jeździe po falach. A ja zregresjonowałem się do chłopca z przytulnego domu, w którym codziennie jest smaczne śniadanie i obiad! I kolacja!
(zdjecie)
Z ciekawostek ; Nexo okazało się skolonizowane przez Polki, w Skillinge spotkaliśmy Tadeusza , który tam trzyma otwartopokładową, sklejkową łódkę, bo wychodzi mu taniej.
W nocy dobił kuter torpedowy, tyle że prywatny, z nawalonymi dziewczętami. Jak przystało na partyzantów o świcie odpłynęli.
W Hano jak dla mnie było zbyt geriatrycznie; tratwa przy tratwie i cicho jakby obowiązywała wojenna cisza nocna. Bez jednej choćby jurnej piosenki; „Hej sokoły”…… bez zadymy….. ech…..
Zupełny s-f pojawił się z Finlandii.
Pełen szacunku dla odwagi intelektualnej i finansowej armatora i konstruktora. (zdjecie)
Z wyrazami szacunku
Adam Dąbrowski Modest
Z joginów morskich najbardziej znany był chyba... Henryk Wojtkowiak.
Senior. Nie do uwierzenia, bo gdy się patrzy na "juniora", to dojść można
do wniosku, że "Żyj wiecznie" skutkuje. Kapitan ów, wyznając jakieś
odmiany jogi, pijał olej, jadał kiełki, wykonywał jakieś dziwne wygibasy,
no i żeglował. Pamiętam, jak prowadził Nordę, a miał wówczas z 90 lat.
Siwy wąs, kapitański strój i korkowy hełm sprawiały, że każdy turysta z
sopockiego molo chciał się przepłynąć żaglowcem. A przynajmniej zrobić
zdjęcie.
Od lat Henryka nie widziałem. Mam nadzieję, że żyje i cieszy się dobrym
zdrowiem.
Osobiście przedkładam porządnego schabowego nad kiełki popijane olejem,
ale skoro ktoś lubi...
Jacek
Z joginów morskich najbardziej znany był chyba... Henryk Wojtkowiak. Senior. Nie do uwierzenia, bo gdy się patrzy na "juniora", to dojść można
do wniosku, że "Żyj wiecznie" skutkuje. Kapitan ów, wyznając jakieś odmiany jogi, pijał olej, jadał kiełki, wykonywał jakieś dziwne wygibasy,
no i żeglował. Pamiętam, jak prowadził "Nordę", a miał wówczas z 90 lat. Siwy wąs, kapitański strój i korkowy hełm sprawiały, że każdy turysta z
sopockiego molo chciał się przepłynąć żaglowcem. A przynajmniej zrobić zdjęcie.
Od lat Henryka nie widziałem. Mam nadzieję, że żyje i cieszy się dobrym zdrowiem.
Osobiście przedkładam porządnego schabowego nad kiełki popijane olejem, ale skoro ktoś lubi...
Jacek