Nasz Przyjaciel Sławek Brzezowski do tego rejsu przygotowywał się słychanie skrupulatnie. Prawie całą zimę. Tak jak na pracownika naukowego przystało. Studiował mapy, przewodniki, robił wydruki planów portów, pytał o Mariannę .... No i wreszcie pozeglował, nie zaniedbując nanoszenia aktualizacji. To specjalnie dla Was - Drodzy Czytelnicy. Moze któraś z tych uwag przyda się Wam przyszłoletnim rejsie. Przy okazji donoszę, ze most nad Kanałem Falsterbo latem, czyli od 15 kwietnia do 30 września otwierany jest tylko dwa razy na dobę - o godzinie 0600 oraz 1700. W zimie - o 0630 oraz 1830. Jeden z moich Korespondentów doniósł, ze południowa pława podejściowa do Kanału Falsterbo - Kampenbukten - nie pali. Nie wiem czy ją zgasili na amen, czy tylko coś się zepsuło. Kto wie - niech wpisze do komentarza.
A córka skippera - owszem, owszem !
Sławkowi dziękuję !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________
Autor korespondencji - skipper jachtu Sławek Brzezowski
Drogi Jerzy
Jak obiecałem - relacja o przeszkodach nawigacyjnych w rejsie wokół Zelandii.
Dla porządku: druga połowa lipca, jacht "Damar" (Dufour 31), trasa ze Świnkowa do Świnkowa wokół Zelandii, przeciwnie do zegara. Sam rejs - dla nas cudowny, ale kogo to obchodzi? Jednak - dla dobra publicznego - warto przekazać kilka ostrzeżeń.
1. Pobliże Kopenhagi (podeście od południa). Niby rejon cywilizowany, że bardziej nie można. No to popatrz na mapkę. Te dwie krechy w kolorze lila to są ciągi patentów rybackich z chorągiewkami. Ten bardziej od południa był przy samym torze, ale jednak po stronie zewnętrznej: parę metrów od czerwonych bojek (tam kolory są na odwrót, bo płynąc na północ WYCHODZIMY z Bałtyku - oczywiście to wyjaśnienie nie dla Ciebie). Ale ten kawałek bardziej północny, to już całkiem drański był. Około 22.30 (po zachodzie ale jeszcze jasno) pojawiła się maleńka szybka łódeczka z pękiem patyków na rufie i dawaj - postawiła to ścierwo. Na prawo od zielonych, czyli NA TORZE!
Wniosek? - nie pływajmy w nocy po duńskich wodach przybrzeżnych.
2. Byliśmy po długim przelocie Bełtem na południe z Hundested na Vejro. Przesmyk koło Korsor robiłem w nocy, więc rano koło Vejro już leciałem na pysk. Okrążamy wyspę i z daleka widać, że przed mariną jakiś spory jacht stoi na kotwicy. W marinie ani jednego masztu - coś "nie tak". Z bliska przeczytaliśmy widoczny z morza napis na wielkiej tablicy, że marina jest "closed" z powodu remontu. W środku zupełna cisza, pale cumownicze usuniete, gołe nabrzeża, żadnych śladów życia.
No i jeszcze musieliśmy doczłapać na Femo...
3. O trzeciej w nocy podchodzimy do Klintholm płynąc z SW. Wachtowym zostawiłem włączony plotter z krostą na ekranie zrobioną milę od brzegu, kazałem płynąć na krostę i poszedłem spać. Za pięć trzecia budzi mnie załogantka (tata, wstawaj, bo już blisko). Nieprzytomny wychodzę na pokład i truchleję. Jedziemy strasznie blisko plaży a dookoła kadłuba majaczą jakieś pale. Jak pisałeś Twoją locję, to zapewne KK 074 stopnie był OK. Ale duńscy rybacy mają nasze bezpieczeństwo w nosie.
No więc nakazałem wypalić w morze (JUŻ!!) i do świtu halsowaliśmy dwie mile od brzegu.
Rano wszystko się wyjaśniło. Oni tam kilkaset metrów od brzegu stawiają takie zwarte laski z pali (ot - cztery ary morza zapalowane drąg parę metrów od drąga). Od tego rozpinają w stronę brzegu jakieś swoje patenty gęsto podtrzymywane pomarańczowymi bojkami wielkości futbolówki. No więc kurs 074 stopnie przecina taki zagajnik z drągów, chwilowo nieużywany, albo w budowie, bo mały i bez bojek. Na zdjęciach są te pale przed dziobem na tle wejścia do Klintholm (kurs 074) a na drugim jest podobny patent już w całej krasie, parę mil dalej, sfotografowany z tych słynnych kredowych klifów.
Tak więc blisko brzegów Danii nie da się pływać w nocy.
Przy okazji - wypraktykowaliśmy dobry system pływania w tamtych stronach. Wypływa się rano, płynie dobę i wchodzi rano (po 9-tej). Już z daleka widać, jak Niemcy po ablucjach i śniadanku wypryskują z mariny, robiąc nam miejsce.
Ściskam
Sławek Brzezowski
__________________________
Informacja dotycząca otwierania mostu jest nieścisła. Most otwierany jest o określonych godzinach każdorazowo na 3 minuty. Szczegółowe informacje można uzyskać od obsługi mostu kanał 73 VHF.
Pozdrawiam
"UWAGA: gospodarz witryny zmuszony jest uprzedzić, że komentarze naruszające zasady dobrych obyczajów oraz nie podpisane imieniem i nazwiskiem będą usuwane."
Nie chcę robić za policjanta tej witrynki, ale uważam, że Twoja informacja jest dla płynących w tamtą stronę istotna, więc może lepiej podpisz się Andrzeju Sz PEŁNYM nazwiskiem :-)
Pozdrawiam :-)
Robert
Ja w sprawie godzin otwierania mostu. Może mam zbytnie zaufanie do słowa drukowanego, ale byłem tam w czerwcu i tak STAŁO WYDRUKOWANE. Przepisałem informację do mego grubego kajetu. A teraz dołożyłem do newsa. Owa informacja jakby potwierdzała zasłyszane na miejscu narzekania automobilistów, że "co rusz tworzy się zator, bo jakieś tam zagłowki płyną" :-). Punkt widzenia zależy od... itd Nie mniej - chętnie bym się dowiedział jak to teraz działa w praktyce.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Piszę ten komentarz po raz drugi, bo ten poprzedni nie pojawił się na www (choć wstawiłem "ptaszka", gdzie należało).
No więc terminu "locyjki" dla niebiesko-żółtych książek używa Jerzy - zapewne z wrodzonej skromności. I dlatego tylko on ma prawo go używać. Dla nas tą są locje dla żeglarzy - znacznie lepsze od niemieckich i innych podobnych, pięknie wydanych i kosztujących ciężkie pieniądze. Pozdrawiam. Sławek Brzezowski
Częściowo potwierdzam. Czkaliśmy przed śluzą około godziny i kiedy otworzyli, na pewno nie była to 17-ta, tylko znacznie później - może około 19-tej.
S. Brzezowski
Nie mam takiego doświadczenia jak kpt. Berezowski, ale mogę potwierdzić jego stwierdzenie: nocne pływanie blisko brzegów (nie tylko duńskich), jest ryzykowne ze względu na wszechobecne sieci. Jeśli już nocne pływania, to raczej przeloty pełnym morzem. Powszechny na całym zachodnim Bałtyku zwyczaj, że pływa się w dzień a w nocy stoi w porcie, to nie tylko przejaw wygodnictwa, lecz również przezorności i znajomości tamtejszych realiów. Dostosowałem się do tego i nie miałem na trasie większych problemów. Nocne pływanie zarezerwowałem na otwarte wody.
Dla porządku: płynąłem w początku czerwca z mariny Wendtorf koło Kielu do Ustki, północną trasą przez Danię, Szwecję i Bornholm. Płynąłem samotnie, 21-stopowym jachcikiem "Holly", zbudowanym w 1976 roku w Anglii. Jacht był zaniedbany, bo właściciel miał już drugi, większy. Również wyposażenie było bardzo skromne, chociaż moim zdaniem, znacznie różniącym się od polskich przepisów, zupełnie wystarczające. A że w Polsce nie mógłbym wypłynąć nawet na redę...
Do Klintholm wchodziłem w dzień i tylko dlatego udało mi się ominąć te pale i linię bojek oznaczających sieci. Jeszcze trudniej byłoby wejść w nocy do uroczego porciku Hesnes na wyspie Falster - sieci tworzyły istny labirynt.
I na koniec - na całej trasie tylko raz spotkałem jacht pod polską banderą - o świcie wszedł do Klintholm "Dar Natury". Na pełnym morzu spotkałem prom "Wawel", port macierzysty Nassau ...
Edward Zając