Trzy razy w roku nadchodzi mnóstwo życzeń. Jak zawsze dziękuję i tłumaczę się dlaczego nie odpowiadam.każdemu z osobna. Nie wiem czy to Was przekonuję, ale ani życzeń, ani podziękowań nie potrafię wysłać hurtowo (lista i klik). Życzenia Mariusza są nastrojowe, nie wiem czemu wydaje mi się, że pachną.... cynamonem. Przyjmijcie, że są dla Was przeznaczone. Zająca - samotnego żeglarza świątecznego przysłał Jurek Klawiński. A życzeń nadeszło mnóstwo, mnóstwo. Dziękuję i wicewersal !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
________________________________________
Jurkowi i Czytelnikom SSI na Wielkanoc
Jest noc ze Środy na Wielki Czwarte. Duszno mi było trochę, to i leki popić chciałem kawą. Mocną, gorącą parzoną w małej maszynce, co to ścieka kropla po kropli do filiżanki. Przed kredensem w kuchni jakoś tak zagapiłem się patrząc na półki z mnogością różnych puszek, słoików i kolorowych torebek, aluminiowym kształtem rozpychających się na półce. I nagle, jak rzez mgiełkę, zobaczyłem puszkę, grubą jak szklanka, wysoka na trzy, postawione jedna na drugiej. Puszka była wyraźnie inna niż „ statki” tam stojące, właściwie jedyna pośród porcelan, fajansów, filiżaneczek i dzbanuszków na śmietanę. Była granatowo-czarna, miała w połowie wysokości wymalowane koła ratunkowe, z lifelinkami, białe, czerwono wykończone, przecięte napisem KAWA HAAG, a pod tym godłem trzy nazwy, na złoto malowane - LONDON – HAMBURG – LWÓW.
Puszki tej nie wolno mi było ruszać, tajemne pewnie zawartości tam były a kosztowne, no, w skrócie moja opiekunka Rózia, czarnobrewa dziewczyna, pachnąca mydłem rumiankowym i lawendą – zapachy te pamiętam już trzy ćwierci wieku- w tajemnicy powiedziała mi, że jak jutro - czyli w Wielki Piątek dochowam „ suchego” ( bez picia! Cały dzień!) postu, to w nagrodę Starsza Pani (moja Babunia0 pozwoli na kilka łyków KAWY!! A był to specjał podawany ze słodką śmietanką, dzieci, te starsze, wyjątkowo mogły dostać z kożuchem zebranym z gotowanego mleka. A mleko było tłuste, nie odciągane,, pachniało gorzkawo orzechami,, sianem.... Łasuch byłem wielki, niewiadomego, nieznanego smaku ciekawy, to i z niecierpliwością czekałem na ten post, żeby go wytrzymać no i na nagrodę zasłużyć. Nie pamiętam dalszego ciągu zdarzeń , pewnie dostałem obiecane kilka łyków w filiżance. JAK DOROSŁY !.Nie to jest ważne.
Uzmysłowiłem sobie, że już takich Świąt przede ma mniej niż więcej, a właściwie parę, że każdy z nas będzie miał chwile zadumy przed Świętami, tak znienacka, z zaskoczenia, I pewnie pomyśli,że już tego dobrego, co je wspominamy- więcej nie będzie....A ja myślę , Jurku, ze w te Święta warto pomarzyć, że może jeszcze raz nam się zdarzy takie zadziwienie,intymne, sprzed lat wielu....Aa może dwa?....
Daj Boże - Dobrego Jerzy
Mariusz
Życzenia-wspomnienia piękne, do siebie też je wziąłem. Choć kawę bardziej zwyczajną piję.
Ja pamiętam puszkę z herbaty Ceylon – ja już nie dam rady, ale żona, córka, syn z synową mieli swe wyprawy na Sri Lankę – oczywiście herbatę też mi przywozili.
Najbardziej w podróżach mnie córka zastępuje – nareszcie jest ze mną na święta, nie zaś w Darfurze, Indonezji, na nurkowaniu w Zatoce Meksykańskiej, na Morzu Czerwonym, w górach Atlasu albo Kurdystanie.
Obwąchuję ją przy odwiedzinach raz na parę miesięcy, by poczuć zapach dalekich mórz i lądów.
Ona – jak słyszę – nawet sny ma po arabsku i w indonezyjskim pomieszaniu języków !
Zdradziła mi w te święta intymną tajemnicę – inna puszka z jakimś proszkiem, który używałem do panierki – to sok z baobaba na sucho !
Nasionka baobaba wielkości strusich jaj mi też przywiozła – przez nią ledwie wchodzę do salonu – różne cytrusy, palmy daktylowe, rododendrony, opierające się o sufit, ściany podpierające.
Jakbym jeszcze baobaba zasadził – on ma głębokie korzenie, mieszkam na IX piętrze, więc nie wszystkim sąsiadom pode mną by się to podobało.
Zaś jej ciche marzenie – mieć nad oceanem domek na Madagaskarze – strasznie takiego koleżance zazdrości, od czasu odwiedzin.
Piękne – obsztorcowała mnie jak najpaskudniejszy bosman, że nie jest turystką, lecz podróżniczką !
Pomyśleć – że ja kiedyś za jedną promesę na 120 dolarów trzy wyprawy zorganizowałem ...
Pozdrawiam wszystkich włóczęgów.
Szuwarowych i kajakowych „braci mniejszych” też !
Kila wody pod stopą – czy jak to było ?
Choć jestem pono Antychryst - świąteczna „wrzuta” mojego „osobistego” jezuity.
http://www.youtube.com/watch?v=2jIxR_6wgUM&feature=share
Nawet w Watykanie miewają poczucie humoru.
Mirek Czerny