SAMOTNY ZAJĄC JUŻ WRÓCIŁ

A teraz (foto) - Edward wygląda czerstwo i pogodnie.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Przy okazji kilka fotek i mapka. Być może ten news przyda się następcom naszego "Gale" za dwa lata. Tak, aby mieć wyobrażenie o przystaniach jachtowych w bresteńskim fiordzie.
Najwięcej mnie ciekawi powitanie Edwarda w Ustce. Pewnie już sam Burmistrz nadzoruje wznoszenie bramy triumfalnej.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------------
------------------------------------------
Ilustracja do komentarza "Gwiazda nabrzeża"
Edward Zając już dojechał do Świnoujścia z Francji :):):)
- gratulujemy i cieszymy się że Edward po raz trzeci wystartuje :):):)
Krzysztof Krygier
Właśnie wróciłem ze Swinkowa i na gorąco parę słów Ci przekażę.
W sobotę Jurek zwodował "Holly" w "Róży Wiatrów". Edek szybko się otaklował i przepłynął do nas
do mariny,gdzie zacumował w towarzystwie kolegów, zjedliśmy obiad i do póżnej nocy trwało
powitanie na "Stngu" u Mietka. Edek jest gwiazdą nabrzeża, pozdrawiają go uczestnicy regat
,prasa zaprasza na wywiady i jest to bardzo miłe. Sam bohater jest w
świetnej formie, żartuje barwnie opowiada i planuje następny rejs, ale o tym póżniej.
We wtorek start do regat o Puchar Poloneza, dla wilka oceanicznego będzie to bułka z masłem,
Wystartowałem w tej edycji regat "Unity Line" jako samotnik i jakimś cudem
byłem trzeci, bardzo miła niespodzianka. Płynęło się świetnie, impreza super i na pewno
POzdrawiam
Pozdrawiam
Kpt. Antoni Pietrzak
Ano, Kpt. Zając to taki opowiadacz... .
Czytując Twoją stronę, codziennie do kawy ;-), tym razem przeczytałem o
godz. 2130 coś co w mojej łepetynie się nie zmieściło.
To że Jesteś prześmiewcą to wiem, ale po dłuższym namyśle stwierdziłem,
że to nie może być ten rodzaj humoru, a już napewno nie w stosunku to
Wyczynu, którego dokonał nasz Kolega.
Może powinienem nic nie pisać i może nikt z Nas nie powinien pisać,
jednakże gdy kpt Pietrzak pisze o psuciu marki KULIŃSKI to zapewniam
Pana tej Marki nic i nikt nie może ani nie popsuje.
Natomiast pisanie BZDUR o fikcji pięknego rejsu/regat JESTER 2012 oraz
wyciąganie wniosków na podstawie błędnie wyliczonych średnich przebiegów
bardzo źle świadczy o Panu, kapitanie. Regaty + rejs powrotny to ok 2
m-cy... .
Pragnę Pana poinformować, że Kpt. Edward Zając naprawdę wziął udział w
regatach JESTER 2012 i w dodatku jeszcze wrócił do portu Brest.
Może Pan to sprawdzić u źródeł... . A piszący te słowa kilkukrotnie
rozmawiał z Panem Kapitanem osobiście przez telefon satelitarny podczas
trwania tego rejsu.
Co do zdarzenia jakie miało miejsce w Ustce to powiem tak, zdarza się i
to nie jednemu, żadna to sensacja. Sam swego czasu ratowałem z kolegami
podtopiony jacht, który za parę dni poszedł w piękny rejs.
Don Jorge Żyj Wietrznie w coraz ciekawszym Świecie.
Grzegorz Kuchta
Szanowny Panie Kapitanie,
Czy zechciałby by Pan prostemu żeglarzowi przybliżyć trudną sztukę nawigacyjną obliczania prędkości średniej? Gdyż nie jestem w stanie odtworzyć (w celach samokształceniowych) Pańskich obliczeń.
Liczę po kilka razy i ciągle mi wychodzi zupełnie inna średnia. Oto przykład:
Dane wejściowe:
1. Używam kalendarza gregoriańskiego
2. Obliczenie prowadzę układzie dziesiątkowym
3. Zakładam (w dobrym przybliżeniu), że doba ma 24h
4. Pomijam na takiej trasie niedokładność pomiaru logu z GPS, ponieważ zakładam, że błędy tutaj powinny się znosić (średniokwadratowo) - choć to wymagałoby weryfikacji u producenta i dostawców usług GPS
5. Start nastąpił 27 maja AD 2012
6. 27 czerwca 2012 (o godzinie 21) Holly znalazła się na pozycji 38.45N oraz 023.29W. Od startu 2127 NM (patrz SSI)
Według kalendarza gregoriańskiego między tymi datami upłynęło 32 dni. Odejmuje 1 dobę (równo) postoju technicznego u wybrzeży półwyspu Iberyjskiego.
Zatem 2127 mil / 31 dni = 68,61 NM na dobę
Czyli średnia prędkość wyniosła na tej trasie:
68.61 NM/ 24h = 2,858870968 = 2.86 w
Oczywiście jest tutaj pewien błąd, gdyż start nastąpił o godzinie 1200, a podany przez Edka odczyt był na godzinę 2100. Oszacujmy go:
(31 dni *24h -9h)/(31 dni* 24h) = 0,987903226 w przybliżeniu = 0,99 (błąd względny oszacowania czasu)
Zatem kolejne przybliżenie daje nam:
2127 NM/ (31*24 + 9) = 2.82 w.
Czy byłby Pan łaskaw znaleźć błąd w moich obliczeniach, dających nieco różniący się wynik od Pańskich 6.9 węzła ?
Poza wszystkim znając nieco Edka nie nazywałbym go opowiadaczem. Owszem, zdarza się, że się rozkręci wśród przyjaciół i powie te 7 zdań na tydzień na temat swoich morskich przeżyć – ale to są tak rzadkie przypadki, że mieszą się w raczej w obrębie błędu statystycznego…
Łączę wyrazy szacunku
Tadeusz Lis
Do kapitana z Ustki
Gdybyś czytał uważnie (i ze zrozumieniem! ) nie pisałbyś takich bzdur .Edward pisał o silniku przyczepnym który po 24 dniach rejsu zapalił jak nowy.Silnik kupił na Azorach i służył mu tylko w drodze powrotnej. Przebieg 4000 mil występuje w poprzednim zdaniu i jest podana trasa tam i z powrotem , mowa tylko o dystansie nie o czasie.
Trzeba bardzo wiele złej woli aby sugerować w tym miejscu coś czego nawet nie chcę powtarzać. Edkowi nie zazdroszczę powrotu ,jeśli tubylcy tak go witają to można spodziewać się najgorszego.
Podpisujesz się jako kapitan, to teraz jako kapitan przeproś - czekamy.
Witalis Plewa
Szanowny Panie!
To taki żart kpt Antoniego Pietrzaka, lubi robić przyjaciołom takie psikusy?
Cha cha cha.
A w ogóle to Ziemia jest płaska (http://pl.wikipedia.org/wiki/Towarzystwo_P%C5%82askiej_Ziemi)
Poważniejąc - łączę wyrazy szacunku.
Tomasz Walenta
Pozdrawiam
Kpt. Antoni Pietrzak
Szanowny Redaktorze tej Szacownej Rubryki.
Masz teraz dwa wyjścia:
a) przyznasz, że Edek Zając stał na kotwicy na "Holly" na środku Morza Solińskiego przez 60 dni, co może potwierdzić 487 324 wczesowiczów plażujących dookoła, kąpiących się, jedzących gofry itp. oraz parkingowi w Polańczyku i Jaworze.
b) posypiesz glowę popiołem i obiecasz, że nie będziesz dopuszczał na swoje łamy obrzydliwych [---] ustawa z 13 lipca 1981 o kontroli prasy, publikacji i widowisk, bez znajomości elementarnej matematyki.
Andrzej Colonel Remiszewski
_________________________________________________
Odpowiedź:
Uwagi i reprymendy Andrzeja zawsze odbieram z dużą uwagą, bo mobilizują mnie do refleksji. Niby "stary zawsze ma rację" (M. Lesniak), ale dobrze mieć wypróbowanego doradcę.
Kilkakrotnie skorzystałem z Jego rozsądnych rad.
Tym razem sprawa nie jest skomplikowana. Komentarz pana Antoniego Pietrzaka wyraźnie pokazuje, że nieuważne czytanie nie popłaca, co więcej - dodatkowo ujawnia złośliwą zawiść ludzką.
Nikt tak precyzyjnie i bezstronnie by się nie przedstawił, jak Autor komentarza o rejsie Edwarda "Gale Ząjąca".
To dobra nauka.
Konkluzja:
- głowę popiołem posypuję, ale totalnej, bezwarunkowej poprawy nie przyrzekam. Nie mogę.
- cel (edukacyjny) usprawiedliwia zamieszczenie komentarzy (2) Antoniego Pietrzaka. Jak to napisał juz jeden z Komentatorów - teraz już wszyscy wiedzą kto to jest pan Antoni Pietrzak w Ustce.
Żyjcie wiecznie !
Dion Jorge
Pozdrawiam
Antoni Pietrzak
Szanowny Panie,
zignorował Pan moją prośbę na temat weryfikacji obliczeń. Zawsze lubię się uczyć, od starszych doświadczonych Mistrzów Nawigacji. Moje uwielbienie dla Pana tylko trochę się zmniejszyło, widząc Pańską lekką pogardę dla zasad trudnej, polskiej interpunkcji oraz nieprostej gramatyki, w której zgodność podmiotu i orzeczenia bywa prawdziwym wyzwaniem.
Proszę mi jednak spróbować na gościnnych łamach Don Jorge pomóc zrozumieć sens Pańskiej odpowiedzi, cyt. poniżej
Widzę że włożyłem kij w mrowisko bo po moich obliczeniach że nie jest realne przepłynięcie 4000 mil oczywiście morskich na jachcie długości 6,32 metra.
Hm, rzekłbym, że nawet bez Pańskich obliczeń jest to raczej oczywiste dla każdego Czytelnika SSI – nawet, tak młodego stażem żeglarskim, jak ja. Uprzedzając Pańskie następne obliczenia, chciałby również oświadczyć, że w rejsie tym, Edward Zając nie przekroczył prędkości światła.
w 24 dni ze średnią prędkością 6,9 węzła komentatorzy wylali na mnie kubeł słonej wody a nie podeszli do przeliczenia mojego z rozwagą (proszę mi wierzyć – podszedłem do Pańskich obliczeń z najwyższą rozwagą – natychmiast je weryfikując w oparciu o publicznie dostępne dane) a w zasadzie pominęli te proste prawa fizyki (które proste prawa fizyki zostały pominięte?)
To że Pan Zając pływał sobie jachtem po Atlantyku to co w tym dziwnego (Panie Kapitanie Żeglugi Wielkiej! Ile tysięcy mil przeżeglował Pan samotnie na rozmiarowym odpowiedniku Holly po Atlantyku?) ale jeżeli opinii publicznej podaje się dane (Jakie dane ma Pan na myśli?) jak powyżej to widać że Pan Zając świetnie się bawi.
Komentatorzy nie byli i nie widzieli gdzie jacht pływał (Rozumiem Panie Kapitanie, że sugeruje Pan, że Edek w swojej mistyfikacji posunął się tak daleko, że opanował oprogramowanie rozproszonego systemu sterowania stacjami lokalizacyjnymi AIS i dzięki temu widzieliśmy go na podejściu do Azorów na mapach Googla) i rozumiem ich błędy (Czy będzie nietaktem ponowienie prośby o wskazanie tych błędów?) a może by sam Pan Edek odpisał na temat przebytych mil bo pewnie po trzech latach przyzna się że wcale tak daleko nie popłyną. (Czy zechciałby Pan, Panie Kapitanie napisać, do czego odnosi się orzeczenie kończące Pańskie zdanie? Ponieważ nie do końca podzielam Pańską nadzieję, nawet jeżeli Edek nic nie napisze na ten temat, że błędy tak daleko nie popłyną).
Doświadczenie raczej uczy, że Kapitan „4000 mil, 6.9 węzła” Pietrzak na trwałe zagości w świadomości wolnych żeglarzy i ich dzieci skupionych wokół SSI…