I przez telefon usłyszałem wyrażnie trzask opadanej szczęki – bezcenne.
Pływaliśmy od Sztynortu na północy po południowe Śniardwy, a zaczęliśmy od pięknej nowej ekomariny Giżycko, gdzie w sklepie żeglarskim kupiłem niezłe mapy, chociaż na pokładzie też miałem mapy Mazur.
„Na Mazury, Mazury, Mazury, popłyniemy tą łajbą z tektury…” – tak spiewał zespól w "Zęzie" w Sztynorcie i knajpa nie tylko kołysała się całkiem bezpiecznie,ale cała sala śpiewała i tańczyła /gdzieś about koło północy/ .
Przymierzałem się do Mazur trochę jak pies do jeża, chciałem najpierw z Gdańska płynąć Wisłą , Narwią i Pisą , wreszcie nie wytrzymałem , zamówiłem transport łódeczki /Janmora 28/, zadzwoniłem do znajomych żeglarzy z Warszawy, którzy z kolei zadzwonili do nieznajomych mi żeglarzy i telefon się zagrzał. Byłem w sumie 10 dni i muszę powiedzieć słowami małolatów. BYŁO ZAJEBIŚCIE. Miałem obsadę doborową, w zasadzie kompanię doborową, dwie gitary, kompanię , która śpiewała z marszu czyli przy każdej okazji, ale i bez okazji , żartowała tak , że się śmieję do dziś na samo wspomnienie.
.
Co robi dobry żeglarz w czasie sztormu?
Pije piwo w tawernie portowej.
I my żeśmy właśnie pili zimne piwo /mam lodówkę na jachcie/ w zatoczce w miejscowości Głodowo gdzie kupiliśmy przepyszne ryby .
A potem przy spotkaniu z innymi /byliśmy w sumie w 3 jachty/ jak usłyszałem jak to jeden walczył ze szkwałem na środku jeziora, to mu powiedziałem co robi dobry żeglarz w czasie sztormu.
Trafiłem tez na festiwal szant w Mikołajkach i właśnie wtedy dzwoni do mnie kumpel żeglarz , który miał tez płynać , ale żona trzyma go na krókiej smyczy , a sama nie żegluje , i mówię:
Kiedyś słyszałem , że nie ma jak ciekawa książka, ale jeszcze lepsze jest spotkanie i rozmowa z inteligentnym , ciekawym człowiekiem. Myślę ,że wśród żeglarzy procent osób inteligentnych i ciekawych jest ogromny.
Mazury mają swoje niepowtarzalne uroki i SĄ PRZEPIĘKNE, a możliwość kąpieli w zasadzie o każdej porze dnia czy nocy /Bałtyk trochu zimny/ , zawinięcia do leśnej kei , czy dzikiej zatoczki, rozpalenia ogniska ma swoje uroki.
Ale śmiem też twierdzić , że bliskością /od wody/ bardzo dobrej gastronomii Mazury przebijają porty Zatoki czy polskie porty Bałtyku.
Trafiłem i na szkwał 29.07, szedłem na Śniardwach jachtem na południe i zewnętrzne odznaki jak zachmurzenie ,grzywki a przede wszystkim wzmagający się wiatr kazały mi dużo wcześniej wiać do najbliższej zatoczki. Jak na wiatromierzu było już w porywach około 14 m/sek /potem w czasie szkwału było dużo więcej/ to wtedy już podjąłem decyzje zgodnie z zaleceniami Jerzego , że przy siódemce się nie wychodzi , a jak już się jest, to się wieje.
Zresztą bardzo mi się podoba odpowiedź na pytanie:
Wymarzony cel do wstrzeliwania się moździerzem.
.
Ale raptowne przytarcie płetwą sterową o dno w Kanale Niegocińskiem od południowej strony /od Wilkas/ nie wspominam mile /to nie można pogłębić???/ , a także spora ilość ludzi nie znających prawa drogi,którym trzeba ustępować bo wyraznie nie znają zasad.
Pływanie na Mazurach to w porównaniu z Zatoką czy Bałtykiem stopień trudności delikatnie mówiąc dużo mniejszy /satysfakcja żeglarska też/, ale ma swoje niepowtarzalne uroki i na pewno kiedyś jeszcze tam wrócę.
Pozdrawiam
Witold Pawłowski
Wiem, że nie masz szacunku dla Mazur, ja jednak pływam co roku i po wodach słonych i po Mazurach. Raz z powodu dalszego rejsu odpuściłem sobie Mazury i bardzo tego żałowałem. Teraz takiego błędu nie popełniam. Natomiast dalekim łukiem mijam wspaniałe mariny w Mikołajkach, Węgorzewie itp. Cenię ciszę, którą jeszcze na Mazurach można znaleźć.
Morza i Mazury do dwa różne światy. Oba piękne.
Pozdrowienia z mieleckiej kei,
Bogdan Kiebzak
Coś mi się wydaję ,że Jerzy / i nie tylko Ty/ przeginasz z tą ciszą .Ja też lubię ciszę/czasami/,ale dla mnie żeglowanie to radość,a jak radość to i śpiew.Jak ja mogę w ciszy śpiewać!!!!?????
A śpiew w doborowej kompanii jest the best!
Ale są różne szkoły -białostocka ,lubelska i ciechanowska.Ja należę do tej czwartej .Kocham żagle ,rockandrolla i taką jedną przystojniaczkę i jak mi w duszy gra to śpiewam.
Ale ja generalnie lubię ludzi /a nie jestem jakimś pomuchlem pomorskim/ i potrafię się cieszyć wraz z innymi.
A to,że Twoje Jerzy SSI nie jest OSI,to nie znaczy ,że masz zawsze rację.
Pozdrawiam
Witold Pawłowski
P.S.Trochę Ci komputer poprzestawiał mój news,kolejność zdań była inna.
Coś mi się wydaję ,że Jerzy /i nie tylko Ty/ przeginasz z tą ciszą. Ja też lubię ciszę /czasami/, ale dla mnie żeglowanie to radość,a jak radość to i śpiew. Jak ja mogę w ciszy śpiewać!!!!?????
A śpiew w doborowej kompanii jest the best!
_____________
Panie Tadeuszu!
Ja się uprzejmie Pana zapytowywuję dlaczego Pan mnie pakuje w negatywną/wg Pana/szufladkę i stosunkowo bezczelnie odmawia prawa do zasięgu?
Robisz Pan błąd jak stąd do Jokohamy!
Ja zdążyłem już opłynąć kilkakrotnie świat ,pływając dwadzieścia parę lat na stateczkach różnych bander i ciężko jest mi wymienić miejsca na świecie gdzie nie byłem ,a w Szwecji pływałem ostatnio na czarterowanym jachcie żaglowym dobry tydzień począwszy od 01.07.2012.
To,że parę lat temu kupiłem Janmora 28 /na którym byłem już na Borholmie/ nie znaczy ,że nie mogę nim opłynąc cały Bałtyk,a także ,że nie myśłę już o kupnie dużego jachtu balastowego, a czasami śni mi się piekny oldtimer.
Co w tym złego ,że lubię śpiew w doborowej kompanii???!!!!
Uważam ,że mozna śpiewać w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie ,tak ,żeby innym nie przeszkadzać.
Chociaż znam i takich co przeszkadza im wszystko i takich przypadkach doradzałbym Ciechocinek albo inne Druskienniki.
Niektórzy zapominają także,że byli kiedyś młodzi,a także ,że obiektywnie wraz z wiekiem rośnie bardzo zapotrzebowanie na święty spokój.
Chociaż jest cos takiego jak młody duchem i mnie gloryfikowanie świętego spokoju nie grozi.
Pozdrawiam
Witold Pawłowski„PS. A to paskudztwo na środku jeziora to bym chętnie potraktował jako cel ćwiczebny dla moździerza piechoty”
Wybacz Jerzy, ale Twoja znajomość współczesnych Mazur nie jest najlepsza. Tam nadal można wspaniale wypocząć pod żaglami i zrelaksować się. W spokoju i ciszy, z dala od tłumów. Tak, z dala od tłumów. Tam nie trzeba stać w porcie, gdzie o metr od jachtu przewalają się tysiące gapiów i spacerowiczów, penetrujących ciekawskim wzrokiem kokpit i kabinę ile się da, jak to jest w większości naszych portów bałtyckich.
Mazury to naprawdę piękny region, gdzie można pięknie żeglować i do tego spotykać wspaniałych i życzliwych ludzi. Daleko jeszcze portom naszego bałtyckiego wybrzeża do standardów portów mazurskich i to zarówno pod względem infrastruktury, a także życzliwości ludzi tam pracujących, okazywanej żeglarzom.
Nie strzelaj proszę do barów i do niczego na jeziorach, zanim dokładnie nie rozpoznasz sytuacji :-D
Pozdrawiam
Mariusz Główka