Z ogromną radością witam w naszym okienku starego kapitana, armatora (kultowy s/y SWAN) i fana Zalewu Wislanego - Włada Schischke. Wład żegluje po Zalewie od pół wieku i nie dziwota, ze czuje się na tym rozlewisku jak swoim podwórku. Stąd tyle goryczy w poniższych kilku linijkach korespondencji. Ubolewa, ze zabrakło 2 kg gwoździ i kilku desek. No - tych desek (32 mm) i kantówek to na oko potrzeba dwa kubiki. Do tego - impregnowanych przed i po połozeniu. Że pomost był marny już w zeszłym roku przekonałem się osobiście, kiedy jedna ze zmurszałych desek pękła pod nogą mojego krzesła. Podwieczorkowałem tam z panem Romanem i jego rodziną. Niestety Nowa Pasłęka podupada bez gospodarza, który przeszedł na emeryturę. Obiekt jest własnością administracji morskiej i zasługuje na prywatyzację. Państwowe = niczyje.
Jubel, czyli poczęstunek w trakcie całodziennej konferencji dotyczącej budowy Kanału Z-Z w Kątach rzeczywiście się odbył (grochówka, kiełbaska z grilla + bułeczka), tyle że zafundowała go gmina i to z innego województwa. Byłem, referowałem i zjadłem. Ptaka tam nie było.
Liczę, ze Wład - guru tczewiaków przyprowadzi do nas wielu nowych czytelników i korespondentów
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_____________
Don Jorge,
Wiele się mówi o odbudowie trasy wodnej Wisła 70, czy jak tam, a po prostu się dewastuje porty takie jak Nowa Pasłęka , Tolkmicko czy inne nad Zalewem Wiślannym. Zrobiono szum w porcie Katy Rybackie pod publikę, aby mieć port dla własnych potrzeb dla pana Ptaka który się bardzo zaangazował,.bo tam stacjonuje jego jacht, jak zresztą i pan Molski .W Nowej Pasłęce wystarczyłoby 2 kg gwożdzi i kilka desek, a po prostu pomost rozebrano tak samo w Tolkmicku.Więcej wydano na jubel w Kątach Rybackich.W Nowej Pasłęce pokazała się foka i zrobiła sobie legowisko .
Żyj wiecznie
Wład
________________
Bardzo smutno się robi na duszy, czytając takie newsy. Osobiście Nową Pasłękę ceniłem sobie najwyżej z wszystkich portów nad Zalewem. Kiedyś, Drogi Jerzy, "przemyciłeś" do histori Zalewu i jego cichych bohaterów ,zdanie, że Pan Roman jest najbardziej groźnym bosmanem na tym akwenie (wodnym, jak pisza czasem żurnaliści). Zawsze uważałem, że tylko taka postawa gwarantuje sukces a "groźnośc" to po prostu właściwe pojmowanie swoich obowiązków. Zabrakło człowieka, zabrakło porządku. Pozdrowienia, panie Romanie od załogi Batiara (częściowe zaćmienie słońca). A co do degrengolady portu to przyczyn, poza własciwym człowiekiem, upatruję w dobrze się rozwijającej pobliskiej marinie. Komuś nie zależy aby ten skromny i przytulny porcik wrócił do dawnej pozycji. Może SAJ zrobi jakąś zbiórkę na te gwoździe- chętnie się dołożę. Nie pytaj co Pasłęka może zrobić dla ciebie ale co ty dla niej.
Zbigniew Klimczak
>Nie pytaj co Pasłęka może zrobić dla ciebie ale co ty dla niej.
>Zbigniew Klimczak
:-)
Postuluję dodatkowo:
Deska na pokładzie łodzi zawsze się przyda.
A to jako trap, a to jako opał ogniskowy, a to jako ochrona odbijaczy
przed zadziorami kei. Jak kolejny raz będę w NP, moją deskę tam
przybiję, wzmacniając brzeg. Jedna deska wiosny nie czyni,
ale jakby tak każdy, zawsze... Nie potrzebna byłaby składka.
Polecam "mój" gwóźdź cumowniczy z Tolkmicka, którym przybiłem
do pala pętelkę z krawata, po stronie E, koło przetwórni. Nie miałem
gdzie wygodnie zacumować, więc zrobiłem taką pętelkę i została.
T
A co do degrengolady portu to przyczyn, poza własciwym człowiekiem, upatruję w dobrze się rozwijającej pobliskiej marinie. Komuś nie zależy aby ten skromny i przytulny porcik wrócił do dawnej pozycji.
Chyba Cię Zbyszku poniosło. Dwa lata temu to wałaściciel owej pobliskiej mariny oznaczył podejście (wejście) na rzekę. Za własne pieniądze dokonał zbadania podejścia, mielizn i wbił tyczki. Mam jeszcze gdzieś zdjęcie lotnicze z naniesionymi tyczkami. Urząd Morski - właściciel zniszczonego mola oraz podmiot odpowiedzialny za właściwe oznakowanie - nie uczynił nic. W tym samym duchu jak proponujesz można zadać pytanie, czy obecnemu emerytowanemu pracownikowi UM zależy na tym aby przybywało więcej jachtów zakłucając spokój mieszkańców?
Hasip
PS. Na spokojnie i rzeczowo - nie zależy UM. W Nowej Pasłęce nie ma już odpraw, więc nie ma obowiązku aby utrzymać podejście i przystań we włąściwym stanie. Podobnie jak z drogami - wystarczy postawić znak z ograniczeniem prędkości oraz znak informujący o ubytkach nawierzchni i problem dziur jest "załątwiony".
Urząd Morski od lat 80-tych nie włożył w Pasłękę prawie nic. Ani nie zadbał o sprywatyzowanie tej posesji, ani nie wyremontował kei, nawet nie kopał za bardzo podejścia. Postawił tam bosmana, który w przerwach między trzepaniem jachtów, sprawdzaniem kart bezpieczeństwa i atestów na kołach ratunkowych wprawdzie chciał coś zrobić, ale równocześnie nie wydał mu zgody na zamontowanie urządzeń do cumowania. Jak lód zniósł pomosty, UM nie włożył tam ani złotówki na ich odbudowę.
Okazuje się, że to wina Ryśka, że UM nie wypełnia swoich zadań, dysponując potężnym budżetem, aparatem administracyjnym, prawem wydawania decyzji. No, Rysiek zawinił, bo ciężko pracował, włożył swoje oszczędności i mu się udało.
A najsmutniejsze, że im więcej "państwa solidarnego", tym więcej takich właśnie poglądów.
Ja wierzę, że takich Ryśków będzie więcej, w każdym porcie po jednym. I bardzo chciałbym wierzyć, że władza nie będzie im przeszkadzać. Teraz mieszkańcy okolic Zalewu muszą decydować: czy patrzeć na państwową ruinę, czy na to, jak się ludziom udaje. Polska specyfika nakazuje jednak otruć sąsiadowi krowę, zamiast kupić od sąsiada cielaka i hodować sobie swoją. Jeżeli tym razem w wyborach nie padną dobre decyzje - Zalew straci szansę na następne 20 lat. Trzymam kciuki za ludzi życzliwych "prywaciarzom".
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Mnie nie poniosło -to szanowni koledzy, Ty i Jacek czytacie nieuważnie. To, że napisałem o przyczynie upadania ( dodatkowej) portu UM jaką jest powstająca z prawdziwego zdarzenia marina a Szanowni Koledzy odebrali to pejoratywnie, to Wasza tajemnica.
Dla uważnego czytelnika to była chłodna analiza przyczyn i skutków. Uważny czytelnik w słowach o marinie " z prawdziwego zdarzenia" znajdzie moje uznanie dla tego faktu. Napisałem też, że port UM z racji lokalizacji nie ma żadnych szans na rozwój, nawet gdyby UM chciał cos zrobic a nie chce. Obserwuję od dawna to co sie dzieje wokół Domu Rybaka i byłem świadkiem skromnych początków. Wyraz temu dałem w napisanym Przewodniku, szkoda, że nie z mojej winy, narazie się nie ukazał. Aby zadowolić Kolegów, pozwolicie, że słow-o przyczyną -wezmę w cudzysłów. Dostałem znowu nauczkę aby trzymać buzię na kłódkę.
pozdrawiam wszystkich
Zbigniew Klimczak
"Dla uważnego czytelnika to była chłodna analiza przyczyn i skutków. Uważny czytelnik w słowach o marinie " z prawdziwego zdarzenia" znajdzie moje uznanie dla tego faktu. Napisałem też, że port UM z racji lokalizacji nie ma żadnych szans na rozwój, nawet gdyby UM chciał cos zrobic a nie chce."
Nie wiem jak to jest w tym wypadku (co jest najważniejszą przyczyną niszczenia pięknego kiedyś, choć skromnego porciku), ale podtrzymuję moje zdanie, że często zapominamy o tych mniej "atrakcyjnych" miejscach kierując swe zainteresowania tam gdzie spodziewamy się wygenerowania większych zysków... Marina na pewno będzie przedsięwzięciem bardziej dla inwestora atrakcyjnym niż malutki, malowniczy porcik na uboczu. W ten sposób znikło sporo malowniczych górskich schronisk, które stały się nieopłacalne dla PTTK, a te które zostały MUSZĄ generować zyski i stają się mniej schroniskami górskimi, a bardziej bazami narciarskimi z wyszynkiem, pizzą i hotdogami, a za wrzątek każą sobie słono płacić.... Mój ulubiony HOM w Pucku, już prawie wcale nie gości harcerzy, ale za to ma już do dyspozycji gości pokoje hotelowe... Jak wyburzą baraczki dla załóg harcerskich i zastąpią je szklano-betonowymi pawilonami, to i tam nastąpi koniec malowniczości Pucka, który jeszcze niedawno był malutkim, rybackim miasteczkiem... Od kiedy zabytkowej farze zdjęto dachówkę "mnich i mniszka" i zastąpiono ją jakimś "sztancowym", nowoczesnym produktem, a ogrodzenie odbudowano z cegły klinkierowej - zatraciła już prawie całkiem charakter średniowiecznej budowli... Przyczyną upadku może być nie tylko zaniechanie i zaniedbanie, ale również niewłaściwa ( nie zgodna z duchem epoki) konserwacja i szkodliwe inwestycje.
Ewentualna prywatyzacja porciku w N.Pasłęce mogłaby mu pomóc, ale jeśli ewentualny inwestor chciałby zbudować tu marinę z dyskoteką i lunaparkiem, to również uznam to za dalszą degradację tego miejsca... Wiem, że nie ma on statusu zabytku, ale każdy wrażliwy człowiek zrozumie jakie walory mam na myśli.
Robert
Bardzo Cię rozumiem. Sam kiedyś włóczylem się tez po górach i pamiętam czasy, kiedy w schronisku mozna było liczyć na nocleg i wrzątek. Nocleg czasem na podłodze w sali ( jak był nadkomplet) ale był i była atmosfera. To se na vrati! Tak samo odchodzą w zapomnienie czasy prawdziwych żeglarzy, oraczy mórz i oceanów, romantycznych wypraw. Tylko nie naskakujcie na mnie, że to dalej istnieje. Wiem , że istnieje, szczególnie w Polsce ale "TO" staje się powoli marginesem bo nastały czasy dla ludzi zapracowanych, sfrustrowanych i bogatych, którzy jachting uwazają za jedną i tylko jedną z form wypoczynku i regeneracji sił. Ich potrzeby i oczekiwania są zupełnie inne a współczesne mariny muszą im to dać. Czy ktoś widział aby przy wiatrach na morzu 35- 40 węzłów wygonić jacht z mariny bo akurat jest wymiana załóg czarterowych a kilka wolnych miejsc ma urwane mooringi!? A to mnie spotkało w tym roku w Splicie i Trogirze!?
Mam i dobre przykłady, na których mógłby się wzorować UM z Elbląga. Niedaleko mnie, na Balatonie funkcjonuje żegluga pasażerska. Przed kilku laty, tam gdzie mają warunki, tworzą mariny dla żeglarzy. Są o różnym standarcie ale tanie a jak zcarterujesz jacht w firmie z nimi współpracującej, stoisz za darmo. To dużo bo ceny w innych marinach są na poziomie adriatyckim. Można! U nas zapewne też można i ten pomost w Nowej Pasłęce też można pzrywrócić żeglarzom, zapewne śmiesznym kosztem ale nikomu się nie chce. Zwróć uwagę- puściłem oko do SAJ ( jestem członkiem), czy widzisz jakiś odzew? Nikomu się nie chce !
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
"U nas zapewne też można i ten pomost w Nowej Pasłęce też można pzrywrócić żeglarzom, zapewne śmiesznym kosztem ale nikomu się nie chce. Zwróć uwagę- puściłem oko do SAJ ( jestem członkiem), czy widzisz jakiś odzew? Nikomu się nie chce !"
SAJ to organizacja armatorów, która dopiero co uporała się ze swoimi własnymi kłopotami wewnętrznymi, ... wcale nie wiadomo czy już całkowicie..... oby!
DYGRESJA: Kiedyś z 10 lat temu (lub trochę więcej) Zarząd WTW (Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie) chciał założyć stanicę wodną w Czerwińsku, Port w "Kruszywie" w Zegrzu i w swej dawnej (przedwojennej) przystani nad Wisłą (czyli SKRA - za komuny) nie rezygnując jednocześnie z siedziby na Cyplu Czerniakowskim. Pewne rzeczy udało się zrobić, ale Zarząd ten na jednym z Walnych Zebrań został w całości wykluczony z szeregów członków WTW..., a Zarząd, to byli właśnie członkowie Sekcji Armatorów, która w tym czasie również w całości popadła w niełaskę (nie licząc podlizuchów, którzy są jak pokorne cielę, albo jak chrągiewki na wietrze).... nowe "wróciło"?
Organizacja taka jak np. SAJ mogłaby przejąć w dzierżawę taki obiekt, ale musiałaby być w pełni działająca i mieć w swoim polu działania (i statucie) tworzenie i przywracanie do użytku stanic żeglarskich itp. No i członkowie musieli by chcieć i umieć to robić... To sparawy trudne dla Zarządu Tymczasowego (jak podkreśla Don Jorge) zwiazane z zarządzaniem kapitałem i nieruchomościami...
W Wielkiej Brytanii są takie organizacje ratujące zabytki (i nie tylko!) różnego rodzaju np. stare statki (parowce, żaglowce) albo obiekty sztuki ogrodowej (np. National Trust), architektury, zabytki militarne itd. itp. i tam to działa!!! Ale oni mają dłuuuugą tradycję takich działań, a poza tym widzą wartość w zachowaniu tego co stanowi ich dziedzictwo (np. krajobraz, który chronią przed dewastacją i nie pozwalają na budowanie wszystkiego i wszędzie - np. "zamków Gargamela" i "szklanych domów"...).
Robert :-)))
Szanowny Jacku, wiem ale nie odpowiem bo i po co. SAJ to był "skrót semantyczny". Równie dobrze Caritas, Ministerstwo Sportu, Domy Towarowe lub przysłowiowy Pan Kowalski. Zaczepki nie podejmuję bo woreczek żółciowy mi dawno wycięli i oczywiście cierpię na brak żółci.
serdecznie pozdrawiam
Zbyszek klimczak
Zaczepek unikam i z żółcią nie ma to nic wspólnego. Jeżeli jesteś aż tak drażliwy, na przyszłość to uwzględnię.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Błąd, chciałem dobrze i obrócić rzecz w żart. Niestety , mam najwidoczniej kłopoty z komunikacją między ludzką. Jacku, błagam, wyluzuj. Ostatnio strach po prostu pisać aby nie oberwać. Gdzie się podziały czasy kiedy żeglarze mogli się bezkarnie przekomarzać??!! Ta "sieriozność" jest dla mnie nie do zniesienia.
pozdrawiam
Batiar
Rysiek nie zasługuje na to, by go pokazywać w negatywnym, a choćby dwuznacznym kontekście. Jest z tych ludzi, których jako żeglarze powinniśmy głośno doceniać - bo m.in. z tych powodów tacy ludzie to robią. Przecież - jeszcze nie na Zalewie - nie dla wielkich biznesów i szybkich pieniędzy.
A Urząd Morski i jego działalność na Zalewie... no cóż, może zwróciłeś uwagę, że w tym roku nie-WOPRowska część przystani była formalnie wyłączona z użytku? Stąpając nogą na belkę ryzykowało się złamaniem belki, nogi i wpadnięciem do wody. W tym samym czasie kupiono luksusową motorówkę pn. "Kontroler rybołóstwa" za setki tysięcy, mimo, iż poprzednia była w zupełności wystarczająca (a nawet lepsza do takich zadań, bo miała dużą i bezpieczną platformę do pracy). W Kątach stoją teraz 3 łodzie rybackie i 3 jednostki kontrolne Urzędu Morskiego (stary kontroler, nowy kontroler i wiosłówka przynależna do starego kontrolera) Straż Graniczna zafundowała sobie Griffona (to taki duży i ekstremalnie kosztowny poduszkowiec), którym nie może operować w żadnym z portów (bo powiew z tego urządzenia wyrzuca łodzie na brzeg). Jak UM robił w Kątach pomiary i wwiercił się we własny kabel, to kilka dni nie było zasilania znaków nawigacyjnych (nie wiem, może do dziś nie działa wschodnia główka?).
W zamian nie ma w portach urządzeń do zdawania ścieków, nie działa często oznakowanie nawigacyjne, nie naprawia się zerwanych przez lód desek, a te, co ocaleją, gniją w najlepsze tu i tam. O regularnych pracach pogłębiarskich w ogóle można zapomnieć - trochę ostatnio podłubali przy Fromborku i cisza. Mamy za to karty bezpieczeństwa, zarządzenia porządkowe, kontrole i inspekcje, a szykuje się w UM coś nowego, również nieprzyjemnego.
Chyba nie ma lepszego, niż ten kontrast, przykładu na to, że niech tylko władza da nam spokój, to reszta jakoś będzie. Nie wiem, co Urząd Morski / Skarb Państwa chcą zrobić z kanałem Pasłęki i dawną przystanią. Myślę, że oni sami tego nie wiedzą i póki o problemie jest cicho, nic w tym kierunku nie będzie się działo.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
P.S. Jednak w ogólności na Zalewie idzie ku dobremu - powoli, ale idzie. Po prostu coraz więcej ludzi "coś" robi na własną rękę. Mimo przeszkód.
Jacku, napisałeś:
"Rysiek nie zasługuje na to, by go pokazywać w negatywnym, a choćby dwuznacznym kontekście. Jest z tych ludzi, których jako żeglarze powinniśmy głośno doceniać - bo m.in. z tych powodów tacy ludzie to robią. Przecież - jeszcze nie na Zalewie - nie dla wielkich biznesów i szybkich pieniędzy"
i zmuszony jestem stanowczo zaprotestować przed posądzaniem mnie o "negatywne" lub "dwuznaczne" pokazywanie. Proszę! I tak juz, zamiast dyskutować co mozna zrobić dla Nowej Pasłęki, sprowadzileś dyskusję do kolejnego sporu. Nie sadzę, żeby Rysiek potrzebował obrońców. Jeszcze raz powtarzam- napisałem, że "w poblizu powstaje marina z prawdziwego zdarzenia"> czemu, na Neptuna, czepiasz się sugestii, że ( w tej sytuacji) ani on ani nikt inny nie jest zainteresowany ładowaniem pieniędzy w ten port? Gdzie tu pokazywanie w negatywnym świetle?!
Piszę o uchwale władz gminy Braniewo- czemu potępiasz "wyciąganie ręki" do UE ? Troszkę pomogłem komuś, kto buduje stanicę na Narwi ( Narew bez patentów) i skontaktowałem go własnie z ludźmi sięgającymi po te pieniądze. Moje publikacje też w malutkim stopniu przyczyniają się do zainteresowania Zalewem.
Jakbym był bogaty, sam bym kupił te dechy, trochę konserwantów i gwoździ i pojechał popracować. Czemu nie zainteresował Cię list Sychuta i to co zrobił i nie idziesz w tym kierunku w dyskusji, tylko szukasz pola do "konfliktu" ( to przenośnia)? Może, jak nie SAJ (milczy) to SIZ ! Włodku, odezwij się!
"pomost imienia Żeglarzy internetowych"- "pomost imienia internetowych oszołomów"- już widzę otwarcie. Jeśli ta dyskusja ma pozostawić trochę dobrego, niech idzie w tym kierunku. To śmieszne aby dwóch ludzi chcących tego samego ( rozwoju) spierało się na wydumanym sztucznie polu walki.
pozdrawiam
Zbyszek klimczak
W nerwach, to pzrez Ciebie, Jacku Szanowny, pomyliłem Noteć z Narwią. Wszystkich przepraszam.
Zbigniew Klimczak
co do degrengolady portu to przyczyn, poza własciwym człowiekiem, upatruję w dobrze się rozwijającej pobliskiej marinie. Komuś nie zależy aby ten skromny i przytulny porcik wrócił do dawnej pozycji.
Może czytam nieuwaznie, więc wyjaśnij jak rozumieć powyższe zdania?
Hasip
Andrzeju, dokładnie to co napisałem, bez podtekstów. Może dobitniej powinienem napisać: NIKOMU....bo i po co. UM ma to gdzieś a właściciel i budowniczy ( oby więcej takich) nie widzi potrzeby dywersyfikacji swojego " portfela". Posądzanie mnie, bo o to chodzi, że mam mu to za złe jest nadinterpretacją. Poza tym bardziej odpowiada mi wątek rozwinięty przez Roberta, bo jest zarówno refleksyjny jak i inspirujący. Jakoś, poza mną, nikt go nie podjął a szkoda. Dziwię się również, nawet jak moje myśli nie wyraziłem precyzyjnie, jak można mnie, od ponad pół wieku popularyzującego wszystko co wiąże się z żeglarstwem, posądzać o niesprzyjanie jakiejś inicjatywie.
Dziwne ale jak mamy do wyboru dyskusję posuwającą sprawy do przodu i atakowanie kogoś, wybieramy to drugie. Kompleks "ul. Słowików" kłania się. Na grupie, wskutek niewinnego pytania, gdzie zdobyć trochę ołowiu, dyskusja zeszła aż na poziom szkodliwości palenia tytoniu. Dla jasności, tez uwazam, że tytoń szkodzi.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Ok. Dziękuję Zbyszku i przepraszam. Ja z definicji jestem pozytywnie nastawiony, czesem jedynie os jakiś wleżie w nos...... :))
Pozdrawiam
Hasip
OK- nie ma sprawy.
Przyłóż się w Sejmie.
Zbyszek Klimczak
Wspomniałeś, że masz czasem "trudności w komunikacji". Z przykrością potwierdzam.
Problem o którym piszesz polega jak sądze na przyjęciu własnego oglądu Świata za jedynie słuszny. Tymczasem akurat w sprawie UM-owskiego "portu" w N.Pasłęce liczne osoby mają opinię zdecydowanie inną niż Twoja. Pomyśl, czy miłe wspomnienia paru wieczorów spędzonych przed laty w towarzystwie bosmana z NP nie zkłóciły Ci nadto obrazu rzeczywistości...
Port w NP popadał w ruinę od kilkunastu lat. Długo przed emeryturą p.Rembalskiego... Unikano jednak portu UM-owskiego w Ujściu nie tylko ze względu na braki w infrastrukturze (to Zalew - nikt się i tak cudów nie spodziewa). Główną i zasadniczą przeszkodą była właśnie osoba "gospodarza" tej przystani. I wydaje mi się, że wiem co mówię - pamiętam jego "władztwo" od 1976r. Pamiętam gorliwe inspekcje - w okresie gdy jego koledzy z innych portów Zalewu dawno już wszelkie kontrole... olali. Groźby wzywania MO, groźby zatrzymania jachtów, straszenie koniecznością wzywania dźwigu "bo badań lekarskich nie ma". Badania wbił mi lekarz 500m dalej - na zakręcie, przy dawnej "śluzie" i mostku na wyspę miał domek. Obyło się bez dźwigu... Nawet srogie awantury o kąpiele na "bosmańskiej plaży" pamiętam. Udział Bosmana w usunięciu z wyspy naprzeciw Bosmanatu obozów mego byłego klubu też pamiętam. No i wdrukował mi się obraz osobnika małego, pieniącego się i zakompleksionego. Pamiętam też pomstowania miejscowych rybaków. To mój obraz dokonań tego pana. Uważam, ze nawet osobista tragedia sprzed lat nie usprawiedliwia jego zachowania.... Powyższe piszę, byś pomyślał nad tym, że nie wszyscy widzą miejsca i osoby tak jak Ty...
Wspaniale natomiast wspominam samo miejsce - bo miejsce jest urokliwe, wyjątkowe, ma w sobie silny "genius loci'. I węgorze biorą. Ale uważam, że dzisiejszy stan tej przystani jest prostą konsekwencją kilkudziesięcioletniego władania nią przez UM - w osobie p. Rembalskiego.
Popularność położonego 2 km dalej porciku w dawnym "domu Rybaka" (R.Doda) wynika również z "tradycji" używania głównego ujścia Pasłęki i stawania przy moście - we wsi. Tradycja ta była spowodowana koniecznością omijania osławionego bosmana, egzystującego w "legalnym" porcie w Ujściu. Zaręczam Ci, że większość jachtów omijała port w Ujściu długo przed powstaniem przystani w "Domu Rybaka"... Tyle o spiskowej teorii dziejów Nowj Pasłęki w Twoim wydaniu...
Pozdrawiam
Jaromir Rowiński
A czy to nie jest tak, jak kiedyś pisałem w moim komentarzu do stanu higieny (nowo otwartej kibelkołazienki) w Kątach Rybackich, że snując wizje o wielkich inwestycjach (jak np. "mój ulubiony" kanał Z-Z) zapominamy o tym co blizsze i wymagajace mniej zachodu i mniej finansów, bo to takie zwyczajne i przyziemne, ze w cale nie warto o tym myśleć???... W ten sam sposób upadło malownicze (w zamierzchłych już czasach) Świbno i podobny los czeka N.Pasłękę, bo my i decydenci mamy wizje budowy rzeczy WIELKICH, a parę (kubików) desek, to sprawa nie warta wspomnienia.... Szkoda.... :-(
Obawiam się, że niedługo w imię postępu zabetonujemy wszystko, a takie piękne, malownicze miejsca stracimy z pola widzenia zupełnie...
Robert
Zapewne masz rację jeśli chodzi o generalne podejście "czynników". Ale port" morski" w Nowej Pasłęce z racji położenia nie ma szans na rozbudowę. Oczywiscie, należałoby zachowac to co było ale to wszystko. W tym konkretnym wypadku władza pomyslała, patrz nizej
http://www.google.pl/search?hl=pl&q=marina+w+Nowej+Pas%C5%82%C4%99ce&lr=
dział turystyka, pkt. C. Marina w Domu Rybaka coś już oferuje. Nie zmienia to tego co napisałem wcześniej. Chętnie kupię te gwoździe jak SAJ się odezwie.
Zbigniew Klimczak
Zapraszam do odwiedzin, Finkarudd lezy tuz obok szlaku przez szkiery do Sztokholmu.
Jacht Zbyszka Ptaka, s/y Santa Maria, stacjonuje w Drewnicy, gdzie właściciel ma dom (i prywatny miniporcik), choć bywa częstym (i mile widzianym, jak każdy kulturalny żeglarz) gościem i w Kątach, i w Krynicy, i w innych portach zalewu. Nie wiem, czy p. starostwa Molski w ogóle ma jakiś jacht, ale na pewno nie trzyma go w Kątach, więc takie insynuacje mógłby sobie autor darować.
W Kątach po długich perypetiach (głównie z zewoleniami z Urzędu Morskieg) WOPR ustawił bojki. Bojki te wykonano "sposobem gospodarczym", przy wsparciu zaprzyjaźnionych firm i podatnik nie musiał do interesu dopłacać. Wyremontowano budyneczek po spółdzielni rybackiej - również niewielkimi nakładami, za to elegancko i funkcjonalnie. Widziałem, jak odbywał się remont: co WOPR zarobił kilkaset złotych, przywozili to sedes, to karton kafelków. Z wielkim opóźnieniem (i również przy wykorzystaniu licznych prywatnych kontaktów i pomocy różnych firm) w końcu ułożono placyk do przechowywania jachtów. Jest tam wynajęty bosman (p. Roman) pilnujący wszystkiego.
Raz na stulecie udało się w Polsce zrobić coś tanio, sprawnie, ku pożytkowi i bez przekrętów i sięgania po pieniądze podatkowe - i zaraz znajdzie się zawistnik, który doszuka się tam czyjegoś "prywatnego portu".
Wybacz, Don Jorge, że wtrącę tu element polityczny, ale skoro zbliżają się wybory, to warto popierać p. Molskiego, p. Ptaka i marszałka województwa - Kozłowskiego. Ich osoby gwarantują dalsze zainteresowanie zalewem i w końcu napływ (a również sensowne wykorzystanie) środków unijnych. W dodatku p. Molski jest prezesem WOPR, a p. Ptak - żeglarzem - pokazali już, co i jak robią - lepiej, aby takimi projektami zajmowali się ludzie, którzy morze i Zalew widzieli osobiście, a nie na zdjęciu. A z tym, jak wiadomo, różnie bywa dziś.
Ja z działań w Kątach jestem zadowolony, wnoszę wymagane (bardzo umiarkowane) opłaty, cieszę się życzliwą atmosferą. Kąty są najlepszym portem, aby tu rozpocząć żeglugę po Zalewie. Doskonały dojazd i z Warszawy, i z Gdańska, duży port położony w samym końcu Zalewu, dostępność różnych usług (choćby dźwig ze Sztutowa, który może przyjechać za 100-200 zł) i umiarkowane ceny.
Co do Pasłęki, oczywiście mi żal tego portu, zwłaszcza wspominając, jak p. Rembalski dbał o całość. Ale to port Urzędu Morskiego, póki nie trafi on w prywatne ręce (lub jakiegoś sprawnie działającego stowarzyszenia) - jest skazany na taki stan. Łatwiej przybić tabliczkę "uwaga, dziura w moście", niż załatać dziurę. W dodatku każde działanie zmierzające w kierunku poprawy będzie "niszczeniem mienia Urzędu Morskiego".
Tutaj inwestycje może wykonać tylko UM. Ale nie chce, bo woli wymyślać, ile tratw ma mieć na jachcie żeglarz.
Chyba najlepiej by było, gdyby ten porcik trafił w prywatne ręce - przykład Ryśka Dody pokazuje, że doskonale sobie prywatni właściciele radzą.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
W jednym z komentarzy zwróciłem uwagę na to, że w krajach o długich tradycjach demokratycznych są organizacje, które chronią to, co uważają za cenne i mają od dawien dawna wypracowane metody działań. W krajach tych właśnie własność prywatna ma bardzo istotne znaczenie, z tym ,że dla ratowania cennych zabytków nie zawsze sama własność prywatna wystarcza!!!
Organizacje pozarządowe statutowo zajmujące się ratowaniem obiektów, które uznają za cenne mają wiele sposobów działania. Jednym nich jest wykup takich obiektów i pozyskiwanie ze swej działalności środków na ochronę, konserwację i odbudowę... Zwykle działalność ta dotyczy obiektów, które mają swojego prywatnego włąściciela, który nie jest w stanie zapewnić swej własności opieki ze względu na bardzo wysokie koszty (np. zamki, parki, ogrody...). Organizacje przejmują obiekt we władanie, a dotychczasowi właściciele mają w nim status dożywotnich rezydentów. Organizacja udostępnia obiekt do zwiedzania, i do innych celów, które są ZGODNE z charakterem obiektu (za opłatą!) i z działalności takiej oraz z darowizn i dotacji pozyskuje środki na utrzymanie tego obiektu... Jak widać nie trzeba obiektu sprzedać komuś kto zrobi tam lunapark z dyskoteką, a nadal obiekt będzie funkcjonował tak jak dotychczas (zgodnie ze swym historycznym przeznaczeniem) z roszerzeniem jego funkcji o nowe, bardzo przydatne społecznie!
To przykład z Wielkiej Brytanii, ale w polsce się NIE OPŁACA i NIC NIE WARTO, bo trzeba mieć na własność i... zabetonować na własną modłę, bo ładne i atrakcyjne jest tylko to, co plastikowym blichtrem śmierdzi... Czyż nie jest tak właśnie?
Robert