Otrzymałem mail od mojego starego Przyjaciela Zbigniewa Klimczaka. Podaje on w nim definicję "uczucia ambiwaletnego". Zapisuje mi na minus zamordyzm, polegający na rzekomym gwałcie zadawanym PT Komentatorom newsów zamieszczanych w tym okienku. Drodzy Przyjaciele - do nijakiej winy sie nie poczuwam. Absolutny brak skruchy. Czytanie i komentowanie newsów pojawiających się na www.kulinski.gdanskmarinecenter.com w przeciwieństwie do przegladów technicznych (i uiszczania nienależności bezczelnym wydrwigroszom) łódek śródlądowych na szczęście NIE JEST OBOWIĄZKOWE. Ten kto tą stronę otwiera i zabierania się do zamieszczenia swojej opinii jest lojalnie uprzedzany, że gospodarz nie lubi, nie toleruje anonimów. Może zrezygnować, może poddać się moralnym torturom. Kpt. Andrzej Remiszewski cierpiał, cierpi, ale chyba już się z tym bólem pogodził. Inny zbigniew też czytuje potajemnie i aż się skręca. Tyle że nie pisuje komentarzy. Tego by tu przejechano :-)
Jestem wdzięczny, szczęsliwy i usatysfakcjonowany tym, ze otrzymuję tyle korespondencji i tyle komentarzy. Cieszę się jak 72-letni chłopczyk z wyników zabawowego RANKINGU. To jest sukces właśnie tych moich Przyjaciół. Także tych, z którymi się nie zgadzam, a których Czytelnicy potrafią kulturalnie... przejechać. :-)
Adresat i Nadawca tej korespondencji. Przekomarzania się dwóch starszych panów.
Do znudzenia powtarzam - występuję na tej stronie pod własnym imieniem, nazwiskiem, fotografią i CV. I takiej dostałem manii, ze nie lubię weneckiego lustra. A że na innych forach panują inne zwyczaje - to mi zwisa. Na zakończenie tego kazania mam nieodparta potrzebę przekazania Czytelnikom, a zwłaszcza Komentatorom moje podziękowania i ... za akceptowanie moich fanaberii.
Żyjcie Wiecznie Przyjaciółki i Przyjaciele.
Gosię i Zbyszka specjalnie pozdrawiam. Przepraszam, że mało się udzielam. Pracuję H18. Naprawdę.
Don Jorge
PS. Mercedesa rzeczywiście jeszcze mam, a odejście Teściowej było dla mnie bolesne
Drogi i Wielce Szanowny mój Przyjacielu,
gratulując Ci stale rosnących wskaźników na stronie www. naszła mnie chętka na przysłowiowe wsadzenie [kolejnego - JK] kija w mrowisko. Coraz rzadziej wypowiadam się publicznie a jeśli już to wyłącznie na Twojej stronie, więc mam swój udział w tych sukcesach. Przyznam się jednak, że ilekroć wkraczam na stronę, opanowują mnie ambiwalentne odczucia, jak tego faceta co obserwował jak jego teściowa spada w przepaść w jego nowym Mercedesie. Podjąłeś, pod presją okrutnej rzeczywistości w postaci niekontrolowanej agresji niektórych osobników na innych stronach czy grupach, trudną decyzję i wprowadziłeś bramki zaporowe. Z pewnością nie jest to wychowawcze ale na pewno skuteczne. To duży sukces, ponieważ sądzę, że działania pewnego „speca” od polskiej szkoły nie będą ani wychowawcze ani skuteczne.
Ale ciągle mnie gnębi myśl, że takie zapory, szczególnie w środowisku żeglarskim to raczej porażka niż zwycięstwo. Stąd już tylko krok do rozmyślań i filozofowania, pożal się Boże, starego weterana.
W trakcie tego poważnego, intelektualnego wysiłku, przypomniałem sobie powiedzenie Sir Francisa Chichestera, że …..żeglarstwo to nie sport lecz charakter…i doszedłem do wniosku, że ludzie wypowiadający się ostro, agresywnie, obraźliwie a nawet ci, co to chyba z braku kindersztuby, nie podpisują się z imienia i nazwiska, to po prostu i wbrew temu co o sobie myślą,…to nie są żeglarze!
Odkrycie tyleż banalne co jałowe, bo jak to im wytłumaczyć? Beznadziejna sprawa ale może teraz, kiedy leje się na nas potok słów typu ..zero tolerancji…podyskutujemy o tym zjawisku. Przywołany wcześniej „znawca” metod wychowawczych robi „porządek” bez udziału zainteresowanych, czyli młodzieży. To wbrew moim zasadom więc wzywam do tablicy właśnie samych zainteresowanych, wypowiedzcie się o co w tej całej sprawie chodzi!?
Perfidia mojego pomysłu a może głupota, polega na tym, że zapraszam Was na stronę gdzie istnieje techniczny przymus podania imienia i nazwiska. Nie zachęcam was jednak, wzorem pewnej znanej strony, że można przecież wymyślić sobie jakieś nobliwe nazwisko i dalej hulać ile dusza zapragnie. Drogi Jerzy, to kamyczek do Twojego ogródka, ponieważ bramkę i tak można obejść.
Pozostaję w nadziei na malutką poprawę i duuu…..żą dyskusję
Zbigniew Klimczak
_________________________________
Drogi Jerzy,
w prowokowaniu opinii społecznej przeszedłeś tu sam siebie ale mnie wzruszył i wywołał odczucia ambiwalentne podpis pod zdjęciem "przekomarzanie się dwóch starszych panów". Dla mnie jesteście uosobieniem młodości, tyle w was pasji i zadziorności. Dzięki za pozdrowienia. Z niecierpliwością będę śledzić przebieg dyskusji i mam nadzieję, że nie skończy się dyskusją o "ul. Słowiczej"
Żyj wiecznie
Gosia z załogi Batiara
Pamiętam czasy kiedy w "Żaglach" pojawiały się felietony podpisane "Jerzy " czasami była dodatkowa wzmianka "Nazwisko i adres znane redakcji". KIedy za sprawą swoich przewodników a także "Praktyki bałtyckiej" gospodarz tej strony był osobą coraz bardziej znaną jednoznacznie kojarzyłem te felietony z jego osobą. Mam w tej chwili przed sobą ksero felietonów "Idą nowe czasy" i "Po pysku" tak właśnie podpisane. Ten drugi felieton spięty jest z kopią strony tytułowej tego numeru "Żagi" w którym się ukazał i ze stroną na której prezentowany jest jacht PIP-550 którego budowy się podjąłem i ją ukończyłem. Ten numer "Żagli" to styczniowy z 1989 roku. Kopie te wysłałem koledze z którym byłem na jednym z rejsów morskich z sugestią kto może być autorem tych tekstów. Jakże się zdziwiłem kiedy kopie te wrócły do mnie z adnotacją "Marianowi serdeczne pozdrowienia Jerzy Kuliński 01.02.2002" Okazało się, że kolega zajmował się dzałalnością handlową i na targach w Gdańsku miał po sąsiedzku z Don Jorgem swoje stoisko. Drogi Jerzy jest to dla mnie wspaniała pamiątka. A teraz do rzeczy ile to lat już mineło już nie musisz pisać felietonów podpisując je tylko imieniem. Większość z nas nie musi ukrywać swoich poglądów. Dlatego też uważam, że masz pełne prawo oczekiwać tego, żeby autorzy komentarzy na tej stronie nie byli anonimowi. Sedecznie pozdrawiam.
Marian Janaś
Ps. Jacy starsi panowie. Chłopcy grzecznie rozmawiają.
Van Gogh podpisywal sie Vincent. Erich Maria Remarque, George Sand, Voltaire, Molière, St John Perse, Beaumarchais, Stendhal, Yourcenar, Céline, Orwell, Jan Kamyczek, Gall Anonim...zadne z tych nazwisk nie jest prawdziwe. Pod pseudonimem pisalo się na dlugo przed Petroniuszem i bedzie się pisalo dlugo po "Jerzy " Kulinskim i Kisielewskim - z pobudek nikczemnych bodaj najrzadziej...
"Jaka jest ta witryna"? Patrzac z daleka i bedac zainteresowanym wydarzeniami - takze zeglarskimi - w kraju, mam wrazenie, ze jest io witryna "samych swoich" : wiecznie ta sama dziesiatka interwentow gotowych kliknac w ranking przy kazdej okazji, pelne kurtuazji "gronskie wono" adoracji wzajemnej, kilka uroczych prztykow w nos, zarty, przycinki, aluzje zrozumiale dla wtajemniczonych. Cisza, spokoj, idylla i poczucie przydatnosci spolecznej, ktorej zreszta zaprzeczyc trudno.
Rozumiem wybor Don Jorge. Doceniam tez Jego elegancje: swoje swiete prawo wlasnosci oglosil publicznie w widocznym miejscu i ma racje przypominajac oczywista prawde, ze "nie ma obowiazku czytania" - zdarzylo mi sie kiedys (i przynajmniej dwom departamentom Francji..) byc odcietym od pewnej zeglarskiej witryny i stron jej podleglych z powodu braku instrukcji obslugi, ot pozwolilem sobie zakpic z wymyslonego ad hoc tajnego przepisu wspomniajac pokazana palcem przez Zbigniewa Klimczaka sztuczke z "nobliwym nazwiskiem".
Servis subiektywny...z subiektywnosci wielu mozna sobie wyrobic calkiem obiektywny obraz, z subiektywnosci zbiorowej i w teksturze jednolitej trudniej...
Niedawna rozmowa Don Jorge z autorem madrych i zyczliwych wypowiedzi, podpisujacym sie podejrzanie i aryjsko brzmiacymi imieniem i nazwiskiem wydala mi sie dziwnie sprzeczna z propagowanymi tutaj ideami wolnosci i swobody. Gratuluje cierpliwosci i pewnie takze argumentacji: udowodnienie, ze nie jest sie kims, kim potencjalnie byc mozna, bywa ciernista droga. Kogos chyba nawet ogloszono persona non grata - nie pamietam za co ...pewnie bruzdzil jak slon.
"Zwis" kojarzy mi sie - poki co - nie z wiekiem, tylko z ambicjami. Z mercedesem lub bez.
T.L.
Zostalem wywołany do tablicy więc się odzywam. Na początek sprostowanie do Don Jorge: nie burzę się na konieczność podawania swojego nazwiska, robię to od początku, tak samo w grupie dyskusyjnej, a na pewnym innym forum co prawda jestem pod nickiem ale w pierwszym poście napisałem kim jestem. Burzę się na konieczność wpisywania tytułu komentarza, bo... mi z tym niewygodnie.
A co do meritum: strona Kulińskiego to KLUB. Klub, którego czlonkami moga byc osoby akceptujące reguły w nim obowiązujące - a są one jak rozumiem trzy: - kultura osobista, jawność, no i tematyka wodno-żeglarska. I dlatego przyznaję pełne prawo Don Jorge usuwania postów podpisanych przez "wala", dotyczących piramidu Cheopsa ( o ile do niej nie da się dopłynąc jachtem) lub też zawierających "panienki niecięzkich obyczajów".
Jurek od lat propaguje dwie SPRAWY. Niestety nie zawsze sa one traktowane jako niewykluczające sie wzajemnie. Żeby nie bylo niedomówień: SPRAWA PIERWSZA - żeglowanie rozsądne i bezpieczne, SPRaWA DRUGA - żeglowanie wolne i swobodne.
Jesłi ktoś chce jawnie i kulturalnie oddać się tymn dwóm sprawom albo tkaże samo jawinie i kulturalnie polemizowac z Jurkiem, to ta strona jest dla niego otwarta. Moja pozycja jest tu bardzo wygodna - przeszedlem caly peerelowski cykl szkolenia oficjalnego i zdobyłem wszystkie stopnie, żeglowałem też trochę, na różnych jachtach i akwenach, od dzieciństwa też pzrebywałem w środowisku żeglarskim, (nie tylko związanum z GKSz itp) i conajmniej od początku lat 80-ych byłem jawnym zwolennikiem uwolnienia żeglarstwa i demonopolizacji organizacyjnej.
A jak ktoś sie wstydzie swojego nazwiska albo poglądów... grupa rec.zeglarstwo zniesie wiele!
Jako "kibic z dala" powinienem może siedzieć cicho, ale korzystam z prawa i wypisuję tu swoje komentarze. "Przejechano się" po nich nie raz gdy ujawniłem swoje "ekofilne" poglądy - "Takie jest prawo buszu!" Kiedy wypowiadam się na temat wolności żeglugi - już nie ma jawnych polemik, bo oficjalni pezetżetowcy (zwani przeze mnie pieszczotliwie "aparatczykami" - przez skojarzenie z partyjnymi funkcjonariuszami minionej epoki, do których tradycji swoimi metodami działań "wspaniale" nawiązują...) jawnie nie wypisują tu swoich poglądów... a zapewne czytają i szlag ich trafia! Witryna jest prawie zamkniętym klubem, bo jak się zapewne okazuje jest tylko kilkudziesięciu ludzi w całym kraju, którzy są w stanie jawnie zaprezentować swe poglądy i podpisać się pod nimi. Można oczywiście podpisać się w stylu "Jaś Fasola" albo nawet "Jan Nowak" (podobno w Polsce jest najwięcej ludzi właśnie o tym nazwisku!) i prezentować swoje poglądy, ale ja uważam, że to tylko ćwierć odwagi cywilnej jeśli kryjemy się za pseudonimem.... Nad tym, czy towarzystwo całe nie obrzuca się inwektywami i słowami uznanymi ogólnie za obraźliwie, czuwa z wysokości swojego komputra sam Don Jorge i obiecuje nam, że usunie te komentarze, które naruszą zasady dobrych obyczajów. To Jego prawo ustalić takie zasady, a mnie to bardzo odpowiada - dlatego chętnie z Jego łam korzystam, jako mniej lub bardziej kompetentny, komentator, a gdy będę miał znów jakąś ciekawą sprawę do przekazania szerokiej publiczności - chętnie poproszę Go o zamieszczenie 'ńjusa" na Jego witrynie, gdzie będzie można swobodnie wypisywać swoje opinie...
Pewnie jestem gadułą i lubię sobie powymieniać poglądy, a introwertycy częściej tylko obserwują i nie ujawniają swojego zdania, ja korzystam chętnie z możliwości wypowiedzenia się na tematy, które mnie frapują, fascynują czy denerwują i bulwersują i będę z tego prawa dalej korzystał jeśli strona Dona Jorge'go będzie wciąż aktywna.
Pozdrawiam serdecznie Gospodarza i Wszystkich Dyskutantów!
Ciągnijcie tak dalej! Bądźcie sobą! Nie dajcie się stłamsić! Szanujcie siebie i innych! Bądźcie tolerancyjni i otwarci!..... (niech każdy dopisze sobie jeszcze co trzeba ...)
Robert
Robercie,
to słuszme spostrzeżenia i dodam, ze może własnie trzeba nam "gadulstwa" zamiast krótkich inwektyw. Ale zaczyna mnie niepokoić fakt ciszy ze strony wywołanych do tablicy. Wstęp Don Jorga zmienił radykalnie preferencje tej dyskusji, ponieważ dał tytuł : jaka ma byc ta strona. Odpowiem: ma byc taka jaka jest ,ale pisząc newsa, chciałem posłuchać wypowiedzi tych co uznają za wskazane ukrywanie się pod pseudonimami i to wtedy, kiedy nie piszą nic złego a zadają np. proste pytanie lub proszą o radę. Mogę zrozumieć tych co obrzucają kogoś błotem ,ale ukrywać się nawet w tak niewinnej sprawie??? To jakieś zjawisko socjologiczne. Mam nadzieję, że odezwą się ci do których skierowałem ten tekst choć niezwykkle cenne są słowa dodające JK otuchy i sił w dalszej pracy. Jak pisze, pracuje 18 H więc do pełnej doby dużo zostaje. Pełna zgodność z tym co piszesz ( i inni) ale ja czekam na odpowiedź na nurtujące mnie pytanie- dlaczego?!
Zbigniew Klimczak
Zbigniewie!
Dlaczego??? Gdybym to ja wiedział... mogę się trochę jedynie domyślać...
Myslę, że masz rację, że to jest jakieś "zjawisko socjologiczne". Moim zdaniem przyczyn i postaw z nich wypływających może być przynajmniej kilka:
Tyle może wystarczy... Nie jestem socjologiem, więc moje uwagi nie mają charakteru pełnego i naukowego - to tylko moje bardzo pobieżne przemyślenia na ten temat...
Oczywiście: że tylko określona grupa (kilkudziesięciu może) ludzi wypowiada się na forum jawnie (pod własnym nazwiskiem) jest w sumie bardzo smutne, bo świadczy (moim zdaniem) o bardzo małej aktywności obywatelskiej, braku wiary w możliwość zmian na lepsze itd. (VIDE: frekwencja w ostatnich wyborach parlamentarnych i prezydenckich!!! - obawiam się, że w samorządowych będzie jeszcze niższa...)
Pozdrawiam :-)))
Robert
Myślę, że pretekstem dla anonomowości jest teoria o braku cenzury w internecie - tak naprawde wygodna dla tych, którzy ni egrzesza odwagą cywilną albo chcieliby grzeszyć chamstwem.
Taka strona jak ta ma jeszcze dodatkowy walor: własnie to, że uczy odpowiedzialności za własne słowa, a to ze pzrez to ma troche mniejsza frekwencje? No cóż - to odwieczny problem: ilość czy jakość.
"Myślę, że pretekstem dla anonomowości jest teoria o braku cenzury w internecie - tak naprawde wygodna dla tych, którzy ni egrzesza odwagą cywilną albo chcieliby grzeszyć chamstwem.
Taka strona jak ta ma jeszcze dodatkowy walor: własnie to, że uczy odpowiedzialności za własne słowa, a to ze pzrez to ma troche mniejsza frekwencje? No cóż - to odwieczny problem: ilość czy jakość."
Taaaak, to może być główna przyczyna....ja wolę jednak rozmowy rzeczowe i kulturalne. Chamstwa jest dosyć na co dzień i w szkole i na ulicy.... Tylko w kulturalnym gronie można dojść do jakichś przyzwoitych wniosków. Nawet jeśli dyskutanci mylą się, to zasługują na szacunek.
Zbigniew Klimczak pyta się jednak również o to dlaczego ci, którzy pytają się o coś, chcą porady itp. obawiają się podpisać. To już nie jest za sprawą chęci bycia chamskim, tylko obawa przed ujawnieniem swojego nazwiska...
Robert
Dla mnie jasne jest, że chodzi o "brak anonimowości" - więc jeśli ktos się podpisuje Don Jorge to ten postulat jest spełniony ale jak ktoś sie podpisze Ficus-focus to to będzie anonim.
A co do "grodzenia morza" - może mamy jedno, a portali internetowych wiele, takze takich, gdzie można pozostać anonimowym.
dokładnie tak!
Batiar
Czyli kultura osobista, odwaga cywilna, podniesiona przylbica,szacunek powszechny i przyzwoite wnioski plus hipotezy o Anonimowych, ktore wyliczyles w Twoim poscie nieco wyzej, dotyczace m.in. tumiwisizmu, tchorzostwa, chamstwa i innych slabosci.
Moim zdaniem sie mylisz. Na pytanie Z. Klimczaka "dlaczego?" odpowiem: z NAWYKU. Nawyk to dosc nowy i rozpowszechniony bardziej wsrod mlodych i pasjonujacych sie Internetem. Nie naleze do zadnej z tych grup, ale je rozumiem: komunikacja internetowa jest narzedziem demokratycznym par excellence: liczy sie tresc wypowiadanych pogladow, jakosc argumentacji, sztuka erystyki - nie nazwisko, tytul i stopien. Anonimowosc jest wiec niejako warunkiem, jesli nie niezbednym, to przynajmniej sprzyjajacym wolnej wymianie mysli i pogladow. Nie badzmy hipokrytami: puste wypowiedzi i banalne opinie podpisane wplywowym nazwiskiem zawsze latwiej znajda poparcie i oklaski, zwlaszcza jesli podpisanie sie jest juz samo w sobie argumentem i wykladnikiem kultury i odwagi cywilnej.
Anonimowosc jest jednym ze zrodel wielkiego sukcesu Internetu: daje kazdemu mozliwosc bycia kim sie chce, zmieniac dowolnie tozsamosc i towarzystwo. Wiecej: pod kazdym pseudonimem i w kazdej grupie dyskusyjnej pozwala - potencjalnie - kazdemu na istnienie konstruktywne, choc wirtualne. (Prawda jest, ze przejawy "zaistnienia" bywaja przerozne...tutaj wlasnie wspomniana "kultura" uzytkownikow ma pole do popisu ) Internet jest fenomenem spolecznym i jego aspekt magiczno - zabawowy warty jest docenienia....chociaz Don Jorge'mu to "zwisa" i nie przeszkadza w jego zabawie ( czego bynajmniej nie ukrywa!)
Wprawdzie chyba dalem juz "swoje" propozycje odpowiedzi na pytanie Z. Klimczaka "dlaczego pseudonimy pod tekstami niewinnymi?" ale jest jeszcze sprawa natury praktycznej: czy wszyscy, z zona wlacznie, musza wiedziec, ze szukam drzewiennej Omegi? Zwlaszcza do remontu? Czy musze stukac 10 liter nazwiska, by dowiedziec sie gdzie kupic kilo miedzianych gwozdzi? Sa i delikatniejsze i bardziej zlozone powody...dlaczego ich nie uszanowac? Dlaczego od razu stawiac ultimatum typu: milczenie albo brak odwagi cywilnej?
Tubylczy "klub" (jak to napisal A. Remiszewski) dokonal juz wyboru...wiec pewnie nie otrzymam odpowiedzi na nurtujace mnie pytanie dotyczace "zapor" nazwiskowych: rozumiem, ze ktos ustawia szlabany na morzu, rozumiem, ze zamyka je na klodke. Nie rozumiem po co?
Myślę, że masz rację! .....ale - jedno nie wyklucza drugiego!!! moje spostrzeżenia dotyczące zachowań na forach anonimowych i niemoderowanych można potwierdzić dowodami wprost z internetu...
Nie ma obowiązku (jak napisał we wstępniaku właściciel witryny) uczestniczenia w tych dyskusjach prowadzonych tutaj i "drzewiennej omegi do remontu" poszukiwać można w innych miejscach. Jeśli chcesz wypowiadać się tutaj, to podpisujesz się i już (z tego co widziałem w necie Ty podpisujesz się czesto i gdzie indziej - chwalebne!). Te proste zasady z witryny Jerzego Kulińskiego (żeby nie używać pseudonimu, który wraz z nazwiskiem jest ujawniony przecież w nagłówku witryny! - to uwaga do Piotra Adamowicza) zamykają krąg dyskutantów do ludzi, którzy są zapewne w mniejszości, ale nie obawiają się swoim nazwiskiem posłużyć. Na wielu, również międzynarodowych forach dotyczacych żeglarstwa czy "boatingu" (mam przyjemność moderować trzy...) również większość dyskutantów posługuje się imionami i nazwiskami chociaż nikt im takich wymagań nie stawia!!! Nawyk, o którym piszesz, jest niestety odmianą tumiwisizmu i tchórzostwa - tak uważam... a że stał się tak powszechny - to smutne...
Pozdrawiam :-)))
Robert
Tak..to gdzie ja mam ta racje??? :) Dzieki za wyjasnienia, ale juz od dawna rozumiem, ze - streszczajac - jesli sie nie podoba, to won! Wiem, co uwazasz : dlatego wlasnie napisalem, co uwazam ja. Dyskusja na temat ewidentnosci nierozerwalnych zwiazkow przyczynowo-skutkowych i logicznych miedzy tumiwisizmem i tchorzostwem nie wchodzi chyba w tematyke zakreslona przez Z. Klimczaka...
Nie podpisuje sie "czesto", tylko zawsze i nie uwazam tego za czyn zaslugujacy na miano chwalebnego....widzialem jednak sporo "anonimow" ciekawszych od "podpisanych".
Lukasz Tomawski
"Tak..to gdzie ja mam ta racje??? :)"
Rację masz pisząc, że to z NAWYKU, a ja piszę, że nie podoba mi się ten nawyk, skąd się wziął i tyle... :-)))
"jesli sie nie podoba, to won! "
jeśli tak wyrazić jest wygodniej, to o to chodzi, a jeśli masz wątpliwości, to zapytaj Jurka Kulińskiego, bo to przecież on tu rządzi - na razie wyprosił niejakiego Wacława Nieśmiałego... (persona non grata)
"widzialem jednak sporo "anonimow" ciekawszych od "podpisanych"."
To nie znaczy, że należy przestać się podpisywać i zacząć pisać anonimy.... :-)))
Pozdrawiam :-)))
Robert
..tyle, ze ja utrzymuje, iz ow nawyk nie musi byc szkodliwy a moze byc i pozyteczny i uzasadniony i nawet staralem sie to wykazac - niezrecznie widocznie.
Nie, nie mam zadnych watpliwosci i nawet sie zastanawiam,, dlaczego mnie o takowe podejrzewasz?
Od slowa "Nalezy" zawsze wolalem slowo "Mozna". Bo jesli "mozna", znaczy to jednoczesnie, ze "mozna nie"....jak powiedzial Chinczyk Li do Starego Samuela. :)
T
Łukaszu,
myślę, że przytoczyłeś jeden z powodów ( przyczyn) i to bardzo istotny, zjawiska używania imion, pseudo, ksyw itd. Zgadzam się. Ale zgódź się, że są jeszcze inne. Jestem w stanie przyjąć i akceptować podpisywanie się z imienia lub pseudo ( jak ktoś pisze w komentarzu) nadane w grupie.Sam używam Batiar, od nazwy mojego jachciku. Ale używam tego jak wiem, ze w danym gronie bedzie to ksywa czytelna. W razie wątpliwości, podpisuję się pełnym nazwiskiem. Dalej- piszesz o innych forach. Też masz rację, czytam różne wypowiedzi i nawet nie spojrzę na podpis. Chcę poznać "tryndy" w traktowaniu pewnego faktu. Błąd w Twoim roZumowaniu polega na tym, że strona JK nie jest "forum" w potocznym tego słowa, rozumieniu. To, dla mnie przynajmniej, miejsce do albo wymiany pogladów albo pozyskiwania informacji. To miejsce gdzie spotykają sie przyjaciele, nawet jeśli mają odmienne poglądy. Tu nie ma miejsca na krótki tekst " jesteś baran, spadaj na drzewo itd. Wypowiadamy się szerzej, ktoś to czyta, ktoś z tego skorzysta. To musi być tekst autoryzowany- tak sądzę. Dotyczy to też sail-ho czy grupy pl.rec. Jedno jest pewne- trafiłeś w sedno, to jest jedna, powtarzam, jedna z przyczyn. Poczekajmy na dalsze wypowiedzi.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Czekajmy....chociaz widze, ze rozpoczely sie juz wzajemne gratulacje moralnego zwyciestwa.
Czy tak duu....zej "dyskusji" oczekiwales?
Dzieki za pozdrowienia i wzajemnie!
Tomasz
Owszem, w czasach gdy Internetem zajmowali się "przyszczaci młodzieńcy" anonimowość była w normie, ale czasy się zmieniły, Internet wyszedł poza sieci akademickie a tu już obowiązują inne zasady...
"daje kazdemu mozliwosc bycia kim sie chce, zmieniac dowolnie tozsamosc i towarzystwo. Wiecej: pod kazdym pseudonimem i w kazdej grupie dyskusyjnej pozwala - potencjalnie - kazdemu na istnienie konstruktywne,"
?? Sorry ale powyższe zdanie budzi mój sprzeciw. Dla mnie zmiana tożsamości to jest oszustwo. Oszustwo nie może być konstruktywne
Gdyby tak zasadniczo podejść do stwierdzenia : .../Dla mnie zmiana tożsamości to jest oszustwo. Oszustwo nie może być konstruktywne/..., to prawie cały świat ludzi kultury (często zmieniających tozsamość z wielu wzgledów) opiera się na oszustwie...
A to chyba nieuzaadnione twierdzenie. Tak mi sie wydaje. Ale znowu podkreślam ,ze prawie wszystko jest wzgledne...
Johann
Może, trochę...
"to prawie cały świat ludzi kultury.."
Hi... Hi... zostawmy może świat kultury na boku a rozpatrujmy żeglarzy...
Właśnie mi przyszło do głowy, że żeglarz musi być nieco rozleniwiony.
Żeglarstwo jest takie nieco splinowato leniwe. (no może nie regaty o Puchar Ameryki)
żeglarstwo przyjemniaczków. To się człowiek gdzieś powłóczy, to posiedzi w porcie w tawernie, to coś tam pomajstruje i czas jakoś leci.
Anonim musi kombinowac, ukrywać tożsamość kreować nową, wymyślać pseudonim.
Prawdziwym wyluzowanym żeglarzom się po prostu nie chce bawić w takie gierki.
Dlatego z nieufnością spoglądają na tych którym się chce wyczyniać takie chece.
pozdrawiam
Paweł Pawlicki
Cytowane zdania dotyczyly aspektu rozrywkowego Internetu a rozrywka nie zawsze musi byc niezdrowa. Mimo akademickich laurow Internet nadal traktowany jest rozrywkowo przez wielka czesc uzytkownikow i moim zdaniem jest to przyczynek do jego kariery, chociaz pewnie takze do smutnego faktu - ze jak to ktos wyliczyl -95% jego zawartosci to smiecie.
Co do konstruktywnosci...otoz kiedys pewien "oszust" dal mi namiary na przepyszna, malo znana zatoczke na Korsyce. Tez moge Ci je dac, ale pod pseudonimem!
Tomek
Wstyd mi - nie zaskoczylem o oszustwie....Rzeczywiscie, wprawdzie napisalem " w kazdej grupie dyskusyjnej" ale z calosci moze wynikac, ze chodzilo mi o "zmiany tozsamosci" z dnia na dzien i z postu na post.
Nie, mowilem o mozliwosci bycia kims innym na kazdym z uczeszczanych srodowisk: mam inny nick w pracy, inny w klubie, inny w rodzinie, jeszcze inny wsrod krewnych i kuzynow Krolika....chociaz, moze z wyjatkiem rodziny - wszyscy i tak znaja moje personalia.
Tomek
I nie pogubisz się z tym wszystkim? Podziwiam...:-)))) Ja jestem człowiek prosty i jedno nazwisko wystarczy mi na wszystkie okazje:-)))
Trafiłeś w sedno JurMaczku. :-)
Rozmyslnie na pisałem JurMak bo w konwersacji posługiwać się zdrobnieniami czy przezwiskami powinno się robić dopiero po wcześniejszym poznaniu. W innym przypadku pachnie mi jakąś grypserą.
A czy lepsze nazwisko czy nick to proponuje spojrzeć w lustro o odpowiedzieć sobie kogo tam widzicie.
Jacek Woźniak
Mam sciagawke...
W pelni doceniajac subtelnosc aluzji donosze, ze jedno nazwisko (i tylez imion) tez mi zupelnie wystarczy. Z nickami zrobilo sie samo: nie uznalem za stosowne wymagac, by w klubie uzywano tego samego przezwiska co w pracy, a przezwiska, czy tez "ksywy" - jak wiadomo najczesciej powstaja same, w wyniku np. jakiegos wydarzenia, anegdoty, cechy , wygladu itp.
Rozumiesz z pewnoscia, ze Dziubdzius nie pasuje do dzialalnosci zawodowej, Nieustraszony do domu i Doroboty w klubie. O nicku u Krolikow nie wspomne , bo byc moze jest tu jakis stary, wspolny znajomy.
Zycze dalszych subtelnosci i wielu okazji
Tomek
Pięknie to wypunktowałeś, czyli Stary Żeglarz )F.CH.) miał rację i ja też kiedy postawiłem tezę, że taka postawa to brak charakteru- w domyśle- nie jesteś żeglarzem. Mija 24 godziny i dalej ani jednego głosu z strony wywołanej. Czyżby nie zagądali na tą stronę?
Jeszcze jeden strzał w próżnię.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Przywołany przez Ciebie wielki żeglarz miał rzecywiście niezłomny charakter. Przezwyciężył ponoć swą siłą woli (oraz dzięki wsparciu żony!) na wiele lat, nieuleczalną chorobę - raka!!! Był to jeden z tych, którzy całym swoim życiem pokazywali jak należy postępować.... chociaż i on miał swoich krytyków... nikt jednak nie mógł mu zarzucić chwiejności charakteru czy braku odwagi! Cywilnej też!!!
Czy to był Twój strzał w próżnię? Może... ale myślę, że to pora taka - sobota w okolicy 1 listopada, ludzie mają sprawy inne w gówach niż pisanie na forum ...... Młodzież może nawet nie wiedzieć kto to był ten jakiś Sir Francis Chichester i nie rozumie Twojej aluzji.... A poza tym: przecież ci, którzy tutaj nie pisują nie zmienią nagle swoich zwyczajów tylko aby odpowiedzieć na Twoje pytanie :-)
Wypunktowałem tak jak umiałem, nie uważam, że doskonale, ale dziękuję za miłe słowa :-)
Pezetżetowe aparatczyki też nagle nie odpiszą, bo musieliby ujawnić wszem i wobec, że jednak zaglądają na "wrażą" witrynę, gdzie Don Jorge "warcholi z młodszymi kanakami" i nawołuje do buntu przeciwko Radzie Staruszków i pezetżetowej "racji stanu" ;-)))
Pozdrawiam :-)))
Robert
Bo i jak maja zabrac tu glos Anonimowi? Pod pseudonimem?
TL
Mnie się wydaje że anonimy które się tutaj a także w innych miejscach pojawiają i podszczypują towarzystwo są w jakiś sposób potrzebne,
Nazwałbym takiego anonima "czepiacz" albo "podszczypywacz", W jungowskiej psychologii głębi jest taki archetyp postaci (czyli postępowania) który się nazywa "trikster". (Już go kiedyś wyciągałem w związku z naszym ulubieńcem z listy). Trickster to jest taki diabełek który w różnym stopniu siedzi w każdym z nas. Na średniowiecznych dworach utrzymywane było stanowisko błazna, człowieka w cudacznej czapce z dzwoneczkami, który mówił ludziom rzeczy jakich wcale nie chcieliby usłyszeć. I to było bardzo ważne stanowisko z punktu widzenia psychologii społecznej. Oczyszczające.
To kuszące narzucić towarzystwu konwencje (teraz tłumacze postępowanie anonima czepiacza) samemu pozostając nierozpoznanym. Czyli stać się na jakiś czas kimś innym. Wyjść ze swojego życia i poskubać, towarzystwo z którym niejednokrotnie w wielu kwestiach anonim czepiacz się zgadza(łączą go z nami wspólne pasje). Myślę, że powinniśmy mężnie znosić najazdy anonimów czepiaczy. Co nas nie zabije to wzmocni. Mają swoją ważną rolę, czepiając się różnych rzeczy czasem mimo woli odsłaniają słabości naszego myślenia. A że robią to za maską...
Gdyby występowali wprost nie byłoby konwencji. Maska anonima jest jednocześnie czapką błazna. Towarzystwo daje wyraźnie do zrozumienia - nie traktujemy poważnie anonimów.
Inny rodzaj anonimów to "lękliwiec". Ktoś kto boi się opublikować swoich personaliów w internecie bo... Nie chce mi się wymyślać powodów, ale na pewno lękliwiec swoje powody ma. Generalnie musi być niezbyt odważnym człowiekiem, czułym na punkcie włąsnego "ja" (czyli obrażalski).Zaczyna się rozmowa z takim lękliwcem, ktoś na niego wskoczy, że anonim i już po rozmowie... lękliwiec się obraził i zniknął.
Pewnie jeszcze się da wytypować parę innych anonimów
ale jest juz późno i głowa nie ta.
na razie pozdrawiam wszystkich :-)
Paweł Pawlicki (który zawsze marzył o zostaniu anonimem, a zwłaszcza Galem)
"Obrazi sie jeden, pojawi sie nowy...."
Zycze spelnienia marzen :)
Tomek
Jakiś czas temu, jak Don Jorge zmienił serwer, wydawało mi się, że jakość serwisu jest gorsza, odbierałem to jako zmianę na gorsze. Ale to chyba było tylko przezwyczajenie do jakiejś tam formy poprzedniego serwisu. Teraz, po tym czasie dochodzę do wniosku, że była to dobra zmiana. Do nowej formy przyzwyczaiłem się i nie uważam, żeby była gorsza niż poprzednia. A nawet sądzę, że jest ciekawsza. To, że Don Jorge zmienił serwer, było dobrym posunięciem. Przyznam, że kiedyś, na początku, w zasadzie nie odrózniałem serwisu na sail-ho Jacka Kijewskiego od serwisu Don Jorge'a, też na tym samym serwerze. Myślę, że zmiana serwera pozwala na unikanie tego rodzaju pomyłek nowym gosciom strony.
A co do obiektywizmu i subiektywizmu. Oba pojęcia są względne. I tylko od czytelnika zależy do której grupy chce zakwalifikować daną opinię. Zazwyczaj subiektywna wydaje się ta, która jest bardziej odległa od własnej. I odwrotnie, chętniej uznamy za obiektywną tą opinię, która jest podobna do naszej. Dla mnie strona Don Jorge'a wydaje się bardzo obiektywny. A w kontekście zdań wyżej napisanych oznaczałoby, że strona jest mi bliska. I pewnie tak jest, skoro tu zaglądam kilka razy dziennie.
Żyj wiecznie Don Jorge, a wraz z Tobą ta strona.
Mariusz
"nie wiem jaki" dotyczyło tytułu. Nie wiem jaki tytuł powinien mieć mój komentarz.
Nie rozmawiam z obcymi w pociągu, samolocie, na promie, w autobusie o polityce, kobietach, ekonomii, itp. Moge porozmawiać o pogodzie, zapytać o drogę, wskazać drogę. Nic więcej. Podobnie jest na forach internetowych. Stosuję filozofię "salute" - dyskusji z otwartą przyłbicą. Oznacza to, że z aononimami nie dyskutuję, anonimów nie czytam - nawet jak wiem kto jest owym anonimem. Taka zasada, taka sama jak każda inna.
Hasip
Andrzeju,
to dobra zasada ale ja badam ( próbuję) przyczyny takich a nie innych zachowań właśnie anonimów.
Dlaczego, tak naprawdę to robią. Nie wszyscy ukrywają się, rzucając obelgi. Wielu, w sprawach dość oczywistych, tez nie chce się podpisać. Nawet ci co sie o coś pytają. Ukrywają swoje adresy mailowe i ponieważ nie chce odpisywac na grupie, nie mogę do nich dotrzeć.
Zbigniew Klimczak
Rozmawiam z obcymi, bo to jedyny skuteczny sposób, aby poznać kogoś naprawdę nowego (czasem dobrego, a czasem złego itd.). Nie rozmawiając z obcymi zamykamy się do straaaasznie wąskiego grona ludzi nam znanych, oraz do poleconych lub przedstawionych przez znajomych. Ci nieznajomi z którymi rozmawiam stają się często moimi przyjaciółmi! Może to nierozważne, ale ciekawe!!!
Robert
A ja Andrzeja rozumiem. Pojemność życia ma swoje granice. Spotyka się ludzi, spotyka, poznaje, spotyka poznaje i tak w kółko. W końcu człowiek ma dosyć spotykania i poznawania. I nie chce rozmawiać z obcymi, anonimami czy kim tam jeszcze. Zeby coś napisać od siebie, trzeba w to kawałek siebie włożyć. Na początku wkłada się duże kawałki i szerokim gestem rozdaje po otoczeniu. Ale z czasem kawałków do rozdania jest jakby coraz mniej.
Być może nie odczuwają tego ludzie, którzy spokojnie sobie żyją gdzieś w cichym zakątku (niby Andrzej też spokojnie żyje w cichym zakątku, ale to pozory) ładują sobie życiowe akumulatory. Ci którzy mają te akumulatory rozładowane oszczędzają wszystko.
Ja przez długi czas czytałem książki pasjami. Straszne ilości. Potem przestałem całkiem czytać. Jakoś przestały mnie ciekawić produkty intelektu innych ludzi. No chyba że znałem osobiście autora. Wtedy czytałem. Albo, że już czytałem wcześniej tę książkę. Też czytałem. Świat pełen znanych rzeczy ma działanie kojące.
Teraz pomału znowu zaczynam czytać książki jak dawniej.
Dobrze że rozmawiasz z obcymi. Ktoś powinien z nimi w końcu porozmawiać.
Fakt, że zasady tego forum ograniczają liczbę wypowiadających się. Być może don Jorge stworzył na tym forum ekskluzywny klub osób mających odwagę podpisać się pod głoszonymi poglądami. Wielka w tym Jego zasługa - anonimowych dyskusji w internecie mamy pod dostatkiem.
Na miejskiej stronie Ustki też mamy Forum. Tam też podpisuję się pod każdym postem - a ich liczba zbliża się do tysiąca. Bywało, że słownictwo anonimowych osób atakujących mnie było poniżej wszelkich norm. Ale teraz już kilka osób podpisuje się imieniem i nazwiskiem. I te posty w naturalny sposób muszą już reprezentować pewien poziom.
Jednym z powodów anonimowości może być to, że nie nauczono nas otwartej dyskusji. Ciągle obracamy się w kręgu "prawd objawionych" i "jedynie słusznych idei". W szkole - ilu nauczycieli jest zdolna poprowadzić równorzędną dyskusję z uczniami? Ilu nauczycieli postawi pozytywną ocenę uczniowi, który ma (i umie uzasadnić) poglądy inne niż podręcznikowe? Mieć swoje poglądy i głosić je, to rzecz mało praktyczna. Nawet ludowa "mądrość" każe nie ujawniać swoich poglądów (pokorne cielę ... ).
Dobrze, że Jurek potrafił zgromadzić tutaj kilkadziesiąt osób. Zauważcie, że czytających temat jest kilkuset, czasem ponad tysiąc osób. I zauważcie, ile jest osób chcących z otwartą przyłbicą polemizować z naszymi poglądami. Czy to nie jest moralne zwycięstwo?
Edward Zając
Edward pisze:
Ale teraz już kilka osób podpisuje się imieniem i nazwiskiem. I te posty w naturalny sposób muszą już reprezentować pewien poziom.
Jednym z powodów anonimowości może być to, że nie nauczono nas otwartej dyskusji. Ale teraz już kilka osób podpisuje się imieniem i nazwiskiem. I te posty w naturalny sposób muszą już reprezentować pewien poziom.
Jednym z powodów anonimowości może być to, że nie nauczono nas otwartej dyskusji. (koniec cytatu)
Czyli dawanie dobrego przykładu, nawet edukacja czy "dydaktyczny smrodek" może przynosić i przynosi efekty. To samo zjawisko notuję na grupie czy sail-ho, gdzie nie ma cenzury. Zjawisko wzmaga się jak pojawiają się tematy z zakresu stanowienia przepisów czy innych wyczynów PZŻ. Nie pomagają wtedy żadne tłumaczenia, że należy polemizować z tezą, wypowiedzią autora ,aby wykazać ew. jej błędy i brak logigi. Nie- wtedy merytoryczną dyskusję zastępują epitety, jakby stwierdzenie, że jesteś beton, leśny dziadek lub śmierdzisz komuną ,było wystarczające do udowodnienia swoich racji. Ale masz rację, jest tego coraz mniej w internecie żeglarskim a zapewne i gdzie indziej.
Czyli edukować i jeszcze raz edukować a ta swoista subkultura zniknie tak jak zniknęła epoka brudnych jachtów, obszarpanych i brudnych żeglarzy. Pozostali tylko jeszcze mocno klnący żeglarze (nie wszyscy)
Zbigniew Klimczak.
Odzywam sie dla komentarza, nie polemiki.
Zabieram glos ( w sieci) sie, gdy moim zdaniem, mam cos do powiedzenia
w przeciwnym razie lepiej milczec mimo prowokacji.
Podpisuje sie lub przestawiam gdy warto, bym byl identyfikowany z przedstawianym pogladem, a wtedy podaje informacje o sobie tak, bym mogl zostac zidentyfikowany skutecznie.
Osoby, ktore istnieja wylacznie w sieci, a poza nia sa nikim nie maja potrzeby podawania czegokolwiek poza pseudonimem sieciowym.
W mojej poprzedniej pracy bylem znany wielu wspolpracownikom jako "jo" i gdy przedstawialem sie w kontaktach bezposrednich z imienia i nazwiska, to miala miejsce sytuacja odwrotna niz zarzucana "anonimom" na tym forum. Bylem anonimowy dopoki nie dodalem, ze "jo" to wlasnie ja. Powinienem dodac, ze dominujaca forma komunikacji byla tam elektroniczna wymiana informacji. Imiona i nazwiska byly zapominane bardzo szybko a skutecznym identyfikatorem byl login do systemu.
"anonimowowsc" na tym forum jest rozumiana w sposb tradycyjny dla swiata bez sieci i wynika z przeniesienia do sieci nawykow kulturowych z innego (od sieci:) swiata.
Niegrzecznie jest insynuowac komus brak odwagi i nie wiem czy mozna sie przy tym tlumaczyc ograniczonym rozumieniem innych postaw, jezeli z roznorodnoscia postaw i motywacji mialo sie do czynienia chociazby z racji wieku ;-).
Z szacunkiem
Janusz
PS. podpisalem sie jak zwykle w sieci - imieniem, i oczekuje, ze jezeli wpisalem na wstepie w odpowiednie rubryczniki swoje dane , to sie automatycznie pokaza gdzie DonJorge lub je miec dopisane.
Gratuluje zmyslu syntezy i formuly.
T
Jeśli się nie mylę, to hipotetycznych powodów niepodpisywania się podałem ja ( i nie tylko) kilka. Dlaczego sądzisz, że akurat Ciebie posądzam o brak odwagi. To zły wstęp do dyskusji. Resztę przyjmuję jako przyklad takiej a nie innej postawy, do której masz pełne prawo. "Sieć" to brzmi zimno, na tej stronie i podobnych głos zabierają ( mam nadzieję) żeglarze a to wiele tłumaczy. Nie chcę rozmawiać z "siecią" lecz z kolegą-żeglarzem, nawet jak bardzo się różnimy w poglądach.
dzięki za głos
Zbyszek
Batiar
Zbyszku
"Dlaczego sądzisz, że akurat Ciebie posądzam o brak odwagi." - bo zrozumiałem, że jak się nie podpisuję imieniem i nazwiskiem, tom w Twoich oczach tchórz i potencjalny szalbierz, a zdarza mi się (podpisywac pseudonimem :-P
Sieć jest zimna, obcina szerokie pasmo komunikacji pozawerbalnej. Na innych forach z pseudonimu wnioskuję o osobie, tak jak w świecie realnym z powierzchowności.
Poza internetem nie pokazałbym Tobie języka, a w sieci, dla przekazania odcieni mimiki potrzebuję użyc takiego emotikonu.
Odnoszac się do strony DonJorgen - formuła, która wymaga podania prawdziwych danych jest dla mnie bardziej wygodna i naturalna niż pamiętanie ID i hasła, jak na niektórych innych forach.
Moja opinia jest mało miarodajna, bo jestem znany jako osoba nie mająca problemu z niską samooceną, stad nie wstydze sie identyfikacji. Moze uczestnicy tego klubu sa własnie tacy ? w takim razie badanie ma wartośc znikomą :-$
Pozdrawiam
Janusz
Jedno jest pewneL witryna jest własnością Jurka i on ustala obowiązujące reguły. Komu one się podobają, wchodzi do gry. Nikt nie jest zmuszany do wypowiadania się. Ktoś chce być anonimowy, to może sobie znaleźć inne forum "żeglarskie". I w tym wypadku nie jest istotny powód, dla którego ten "ktoś" woli być anonimem. Jest to z pewnością ciekawe zjawisko, być może warte naukowych badań. Czy samo zdiagnozowanie zjawiska coś zmieni w zachowaniu internautów?
Jeśli kilka razy dziennie zaglądam na to forum, to widocznie zasady tutaj obowiązujące są mi bliskie. Mam nadzieję, że Jurek nadal będzie je rygorystycznie stosował. Osobiście nie znam osób piszących na tym forum, więc sądze, że podpisywanie wysyłanych wiadomości tworzy atmosferę zaufania.
Edward Zając
"Jeśli kilka razy dziennie zaglądam na to forum, to widocznie zasady tutaj obowiązujące są mi bliskie. Mam nadzieję, że Jurek nadal będzie je rygorystycznie stosował. Osobiście nie znam osób piszących na tym forum, więc sądze, że podpisywanie wysyłanych wiadomości tworzy atmosferę zaufania. "
Edwardzie!
Myślę, że to bardzo ważne. Przecież w większości się osobiście nie znamy, ale pozwalamy się zidentyfikować podając jeszcze różne dane dodatkowe (adresy stron www lub dane dotyczące działalności, pojawiająsię tu również fotki niektórych dyskutantów). Wypowaiada się tu "w porywach" kilkadziesiąt osób, więc tworzymy dość zamknięty "klub komentatorów", ale czujemy się w jakiś sposób związani i "u siebie", a czyta nas czasem cała żeglarska brać.
Nie wiem czy trzeba to zjawisko opracowywać naukowo (niech się wypowiedzą naukowcy), ale fakt jest taki, że witryna www.kulinski.gdanskmarinecenter.com nie jest zwyczajna zapewne właśnie dzięki zaproponowanym przez właściciela regułom. Dżięki tym regułom nie ma tu postów, jakie często możemy widzieć gdzie indziej - napaści i wulgarności...
Nie udajemy kogoś innego, bo nas to nie bawi? Nie chowamy się pod pseudonimami, bo jesteśmy otwarci i nie mamy nic do ukrycia? Nie wiem, ale ja - chyba tak...
Kiedyś wymyśliłem sobie taki trochę przydługi "nick" : "robhosailor" , ale po kilku dniach dodałem do niego dość szczegółową informację o sobie, a jeśli nie, to link do mojej osobistej strony www, która też zwie się od mojego imienia i nazwiska. Uważałem to za naturalne i dziwiło mnie, że większość uczestników netu chowa się za "nickami". Zdaję sobie oczywiście sprawę z zagrożeń. Wiem o witrynach skinów i neofaszystów, którzy namawiają sie na "ekofilów" itp. itd., ale uważam, że to ważne mieć odwagę podpisać się tak aby być zidentyfikowanym, to także sprawa jakiegoś honoru...
Sprawa wolności dla żeglarstwa jest dla mnie ważna od kiedy zacząłem żeglować i dlatego się w tej sprawie wypowiadam. Radykalnie, bo mnie wiele rzeczy bulwersuje w działalności decydentów i PZŻ i trudno mi nad tym "przejść do porządku". Dziś oczywiście łatwo jest jawnie krytykować władzę, więc tym bardziej z tego korzystam, bo anonimy na pewno sytuacji nie poprawią...
Pozdrawiam
Robert
Lektura postów tej dyskusji, a zwłaszcza MOICH skłoniła mnie do pewnej refleksji:
Doszedłem do wniosku, że nie warto zbyt twardo "stać na stanowisku" czy przywiązywać się do własnego zdania... Chętnie zrewiduję po raz kolejny moje poglądy, bo widzę, ze moje wypowiedzi są nieco zbyt radykalne, ortodoksyjne czy też "twardogłowe", a przecież w sumie aż taki chyba nie jestem.... Warto czasem zastanowić się głębiej np. nad wypowiedziami "jo" (Janusza Ostrowskiego) czy Tomka Łukawskiego, bo oni zwracają nam uwagę na aspekt nowego zwyczaju, który ukształtował się w necie i który nie zawsze musi stanowić czegoś złego. Powinniśmy, oczywiście, umieć odróżnić (nie zawsze może być łatwo!) brak odwagi cywilnej od chęci zachowania anonimowości i prywatności. Powinniśmy umieć napiętnować chamstwo i arogancję gdy tego wymaga sytuacja. Jeśli gospodarz witryny prosi nas czy wymaga podania swych personaliów - róbmy to lub siedźmy cicho...
i już, ...myślę, że nie muszę się wiecej zmagać z tym tematem i bedę starał się "płynąć wraz z chwilą" nie zatrzymując się nad sprawami, które tego nie wymagają... postaram się nie dyskutować zajadle (myslę, że nie było jeszcze tak źle...) :-)))
Robert
Robercie,
refleksja jak najbardziej na czasie. Po to m.inn. miała być ta dyskusja. Internet wykreował jakąś kulturę czy subkulturę i też próbuje jakoś porządkować- patrz zasady "netykiety".( jak narazie często nieskuteczne)
Mam zamiar na koniec "akcji" zrobić jakieś podsumowanie, oczywiście subiektywne i wtedy będzie okazja połączyć dwa zagadnienia:
pytanie Don Jorga, jaka ma być ta witryna? I jakiego obyczaju na niej oczekujemy. Bo jedno jest pewne, nawet bez "bramki" JK, jest ona inna i jak napisał jeden z kolegów, gromadzi inne grono.
Nie wycofuj się za wcześnie.
a niech tam .... Batiar
Pozwalam sobie przypomniec, ze pytanie nie dotyczylo jaka witryna „ma byc“, tylko „jaka jest“. Osobiscie pisze raczej jak witryne widze. Moze kilka dodatkowych elementow ze strony nielicznej tu opozycji przyda do zapowiedzianego podsumowania?
Przez zwykla przekore podpisalem jedna z odpowiedzi do Roberta Hoffmana „Lukasz Tomawski“. W jednym z postow zwrociles sie do mnie ( wybacz nieumyslne wprowadzenie w blad ) per „Lukaszu“ . I co? I nic...Nie wiem, czy Robert zauwazyl „zart“ i nie sadze by imie i nazwisko mialo jakis wplyw na napisany przez Ciebie tekst. Z imieniem i nazwiskiem jestesmy tak samo wirtualni jak bez.... w moim przypadku doslownie tak samo: nie znam tu nikogo i szanse poznania sa znikome, jako ze od cwierc wieku mieszkam we Francji.
Swoje komentarze, rzeczowe i ciekawe, zamieszcza tu czasem niejaki Johann Froese ( pozdrawiam serdecznie!) Wszystko wskazuje, z publiczna konwersacja Don Jorge z J.F.na czele, iz J.F. jest...pseudonimem. Oczywiscie absolutnie mi to nie przeszkadza, ani nawet nie dziwi: czytalem wszak „Folwark Zwierzat“. Ciesze sie takze, ze to jakos nie przeszkadza Wam...chociaz w zasadzie powinno. Sam Don Jorge podjal suwerenna decyzje, by ku powszechnemu pozytkowi akceptowac, bylo nie bylo, Anonima. Moze z tego wynikac, ze najwidoczniej pisanie pod pseudonimem bywa uzasadnione....chociaz w tym przypadku chodzi niewatpliwie o wyjatek potwierdzajacy regule.
Ktos, nie pamietam kto ( prosze Ktosia o wybaczenie...) napisal, ze Don Jorge dokonal wyboru miedzy iloscia i jakoscia; Przyjrzyjmy sie temuz watkowi: trzydziescikilka wpisow z czego polowa nalezy do trzech osob. Przytlaczajaca wiekszosc wypowiada sie „po linii“ wytyczonej z rozmachem przez Don Jorge przescigajac sie w pochwalach potwierdzajacych jej slusznosc. Nie ma w tym nic zlego, przeciwnie: dobrze jest jesli zdecydowana wiekszosc uzytkownikow jest zadowolona! Dokonano jednak wyboru nie miedzy iloscia i jakoscia, tylko iloscia i „klubowoscia“ razem z jej wszelkimi przejawami opisanymi szczegolowo przez nauki zajmujace sie tzw.grupami nieformalnymi.
Przeciez praktyczna skutecznosc „bramy nazwiskowej“, tak meznie tu bronionej, jest zerowa: „Brama“ spelnia jednak z powodzeniem identyczna funkcje co napis „ Wejscie tylko z krawatem“ Wiadomo, ze krawat nie gwarantuje elegancji, ze mozna wejsc z krawatem w kieszeni albo z muszka, w ostatecznosci zawsze mozna wybrac krawat z szerokiego i przewidzianego na takie okazje asortymentu u szatniarza. Napis zapewnia jednak gosciom zadowolenie wynikajace z poczucia wlasnej elegancji, odstreczajac jednoczesnie tych, ktorzy z sobie znanych powodow ( albo i bez )nie lubia towarzystwa ukrawaconych.
Szanuje Wasz wybor.
Jestem jedna – jak dotad - z dwoch osob wypowiadajacych sie “wbrew”. Na moj pierwszy post, odpowiadajacy bezposrednio na postawione pytanie, nie odpowiedzial nikt...i jakos, w odroznieniu do E. Zajaca, nie odbieram braku echa jako “moralne zwyciestwo”. Przeciwnie...
Przeciez o brak sprzeciwu najlatwiej jest na bezludnej wyspie, o spokoj i bezpieczenstwo - w klatce, , a “Edukowac” najprosciej tam, gdzie nie ma chamow.
Mam nadzieje, Johann Froese nie bedzie mial mi za zle, ze znowu przywoluje jego casus, tym razem jako motto: otoz zdecydowanie nie zalecam uzywania skrotow myslowych w stylu zeglarz = charakter + podpis = charakater ergo niepodpisujacy sie zeglarz nie ma charakteru ergo nie jest prawdziwym zeglarzem ergo nie bawimy sie z byle kim. Konstrukcje „intelektualne“ tego typu sa w Logice i Etyce klasycznym, podrecznikowym przykladem...do nie nasladowania.
Stosujac powyzszy schemat manipulacji, czy tez zonglerki ( najwlasciwszym slowem jest niestety „spekulacja“...) rownie latwo uzyskac mozna pozornie spojne logiczne stwierdzenie, ze np.“ kazdy podpisujacy sie zeglarz ma charakter“ albo „ kazdy majacy charakter i podpisujacy sie jest zeglarzem“, etc., a nawet – przy odrobinie wprawy –„charakter podpisu jest zeglarski“ czy tez „zeglarz podpisuje sie charakterem“....Mozna tak w nieskonczonosc i tym latwiej, im lzejsze pioro, im wiekszy autorytet na podporke wezwany zostal, im wieksza charyzma i przewagi podpisanego....jego charakter znaczenie ma mniejsze.
T.
Z imionami i nazwiskami bedzie trzeba sie pozegnac jak i ze wszystkim na tym Swiecie.... bo zostana one na jakis czas jeszcze tylko w pamieci potomnych i/lub jako napisy na nagrobkach... z pseudonimami jest podobnie....
Imie i nazwisko (w raz z numerami PESEL i NIP) sa naszymi identyfikatorami, gdy idziemy przez "cywilizowane" zycie spotykajac na swej drodze szkole, uniwersytet urzedy itp. itd., a w saunie okazuje sie, ze jestesmy bardzo podobni... pod ziemia juz prawie calkiem rowni... Czas zmiecie z powierzchni ziemi rowniez piramide Cheopsa, a nawet Himalaje - wszystko zalezy od tego jak dlugi czas (to takie dygresje refleksyjne na temat wirtualnosci imion i nazwisk)...
Witryna jest scisle klubowa, bo jak sobie policzymy, ze jest 30 i pare wpisow przez kilka osob, to sami komentatorzy wygenerowali zapewne pare setek odslon ;-)))
Nadal bede sie podpisywal imieniem i nazwiskiem - wlasnym (tym od chrztu i po ojcu), bo tak wybralem....
Pozdrawiam
Robert
Nie wiem co chciałeś udowodnić, bo stawiasz tezy i sie z nimi rozprawiasz- moim zdaniem, skutecznie. Tyle, że tezy fałszywe. Zacznę od krytyki żeglarz = cos tam. Oczywiście, że wyciąganie z tego równania wniosków jest głupie i błędne. Ale prawem felietonisty, dla pobudzenia dyskusji jest sięganie po takie metody i kazdy rozsądny wie, że to podpucha.
Napisałem, ze bramka Jerzego jest bezskuteczna i dlaczego. Skorzystałeś z tej podpowiedzi, żeby co udowodnić?
Istotą cenzury Don Jorga jest to, że kasuje teksty ordynarne, złosliwe, obrzydliwe. Napisałem, że tak do konca nie jest demokratą, bo cenzuruje.
Inni, nie odebrałem, że chwalą tylko akceptują takie postępowanie, bo dzięki temu witryna jest spokojna. Nie ma to nic wspólnego z pochwałami. To nie ja ani Jerzy wymyślili i spowodowali w sieci wypadki rzadkiego chamstwa. To nie my spowodowaliśmy, że z innych stron i grupy zniknęło wiele nazwisk, które mają coś do powiedzenia.
Tak naprawdę to co chciałeś powiedzieć. Pomysł JK jest zły.... a jaki jest Twój?
W kulturalny sposób ale dokonałeś próby usadzenia dyskutantów a to jest to, czego nie lubimy. Zamiast konstruktywnej dyskusji o problemie, inteligentnie podane inwektywy. Czy uwaga o charakterze dotyczy mnie czy Jerzego Kulińskiego.
Pozdrawiam
Batiar
Przykre....tym przykrzejsze, ze spodziewalem sie tego ,niestety...
Wiec po kolei:
wiem co chciałeś udowodnić, bo stawiasz tezy i sie z nimi rozprawiasz- moim zdaniem, skutecznie. Tyle, że tezy fałszywe. Zacznę od krytyki żeglarz = cos tam. Oczywiście, że wyciąganie z tego równania wniosków jest głupie i błędne. Ale prawem felietonisty, dla pobudzenia dyskusji jest sięganie po takie metody i kazdy rozsądny wie, że to podpucha.
Czyli ja praw felietonisty nie mam? Nie "rozprawiam" sie, tylko rozwijam i staram sie uzasadnic. (szkoda czasu na dopytywanie sie z jakimi to - wlasnymi??? - tezami sie rozprawiam. nigdy tez nie napisalem (NIKOMU) ze czyjas teza jest falszywa lub bledna. O glupiej nie wspomne... Moze dlatego, ze nie mam monopolu na Prawde, a moze dlatego, ze dyskutowac mnie nauczono.
Napisałem, ze bramka Jerzego jest bezskuteczna i dlaczego. Skorzystałeś z tej podpowiedzi, żeby co udowodnić?
Bez przesady...nie uwierzysz, ale wpadlem na to sam i pewnie wszyscy wpadli na to tez. Dla Twoich przyszlych ( bo ja wysiadam) adwersarzy powyzsze stwierdzenie cenna jest wskazowka....
Istotą cenzury Don Jorga jest to, że kasuje teksty ordynarne, złosliwe, obrzydliwe. Napisałem, że tak do konca nie jest demokratą, bo cenzuruje.
Inni, nie odebrałem, że chwalą tylko akceptują takie postępowanie, bo dzięki temu witryna jest spokojna. Nie ma to nic wspólnego z pochwałami. To nie ja ani Jerzy wymyślili i spowodowali w sieci wypadki rzadkiego chamstwa. To nie my spowodowaliśmy, że z innych stron i grupy zniknęło wiele nazwisk, które mają coś do powiedzenia.
Ja odebralem, ze chwala..byly nawet podziekowania, wyrazy zadowolenia i zachety do kontynuacji. Nie posadzalem, ani nie oskarzalem Was o wymyslenie czegokolwiek...
Tak naprawdę to co chciałeś powiedzieć. Pomysł JK jest zły.... a jaki jest Twój?
W kilku miejscach podkreslalem wlasnie, ze nie jest zly. Napisalem " nie ma w tym nic zlego", "szanuje wybor" etc. starajac sie zrobic bilans zyskow i strat bedacych konsekwencja takie wlasnie profilu. Napisalem jak widze, myslac naiwnie, ze Was to interesuje.
W kulturalny sposób ale dokonałeś próby usadzenia dyskutantów a to jest to, czego nie lubimy. Zamiast konstruktywnej dyskusji o problemie, inteligentnie podane inwektywy. Czy uwaga o charakterze dotyczy mnie czy Jerzego Kulińskiego.
"Nie lubimy" w liczbie mnogiej...Symptomatyczne. Jestes rzcznikiem prasowym Witryny? "Usadzenie", "inwektywy" .... Rozumiem TERAZ, ze moj sposob dyskusji jest mniej konstruktywny niz klasyfikacja tez "przeciwnika" jako bledne,falszywe i glupie, a oskarzenia o intencje jest lepsze niz kontrargumenty. Co jeszcze bardziej symptomatyczne: poza "klasyfikacja" i "nazwaniem" ,nigdy nie zadales sobie trudu zajecia sie ktoras z moich tez - pewnie nie sa tego warte....
" Proba..." przykro mi, ale nie widzialem instrukcji, ze odpowiedz na postawione pytanie musi byc w formie laurki.
"Uwaga" dotyczy wszystkich stosujacych wiadomy proceder. Miedzy nami mowiac, proceder ten i jego praktykowanie posiada w Erystyce wlasne definicje i nazwy. Dotycza takze felietonistow.
Tomasz Lukawski ( L z kreska...)
Do Tomka : "Suarviter in modo fortiter in re" ;))
Do Zbyszka:
...//W kulturalny sposób ale dokonałeś próby usadzenia dyskutantów a to jest to, czego nie lubimy. Zamiast konstruktywnej dyskusji o problemie, inteligentnie podane inwektywy. Czy uwaga o charakterze dotyczy mnie czy Jerzego Kulińskiego//...
Szanowny Zbyszku
Wydaje mi się (bo o tym rzeczę), iż chyba niewłasciwie odebrałeś przewodnią myśl z postu Tomka (lecz biorąc pod uwagę meandry hermeneutyki sprawa może być bardziej złozona...);)
Zakładam ,że temat dotyczy jednak względności wszystkiego. Wzgledności wypowiedzi, postaw, postaci...
Poczułeś się urażony ( pytanie tylko dlaczego?...), chyba niepotrzebnie. Używasz liczny mnogiej ("nie lubimy") czy słusznie?
Czy "analizowany" temat można rozważać w kategoriach "czarne i białe" - facet jest "ok" podaje imię i nazwisko np. Heinrich Himmler, coś ukrywa, to stosuje pseudo..."J-23";))
Tak nas wychowano kilkadziesiąt lat temu Zbyszku! Ale "Panta rei...", świat się zmienia, ewoluuje. W dobie globalizacji i grabienia nas z prywatności i intymności, ludzie starają się zachować poczucie względnej anonimowości. Ja mogę to zrozumieć u młodych i chyba Ty też. Całe życie przepracowaliśmy z młodzieżą. Przekonywałem (nie ja pierwszy), ze ludzie będą mogli poznać ich po ich czynach własnie .a nie nazwisku pierwej...tylko pamięć jest nieśmiertelna na tej Ziemi.
Do tego jak mniemam odnosi się Don Jorgę w swoim mądrym i szlachetnym życzeniu - "ŻYJCIE WIECZNIE"
Nazwisko do którego się przyznaje jest mi bliskie, gdyż uzywano go w mojej rodzinie od pokoleń. Identyfikuje przodków ale czy ich czyny? Wszak sięgnąć możemy jeno stosunkowo płytko w otchłań przeszłości. Jakim człowiekiem był antenat Johann Froese urodzony na Wyspach Fryzyjskich w Roku Pańskim 1568. Trudno powiedzieć zważywszy ,że nie pozostawił po sobie "myśli i przypadków losu spisanych".
Niewątpliwie był pobożnym anabaptystą skoro zdecydował się osiedlić w dalekim obcym kraju szukając azylu dla swoich bliskich przed nietolerancją religijną. Pewnie był pracowity gdyż cięzko pracując wyrywał wodzie uprawną glebę na niegościnnych wtedy Żuławach aby przeżyć. Pewnie był uczciwy, gdyż Mennonici z tego słyneli i nietolerowali wyżutków.
Ale to tylko znowu przypuszczenia. Tylko kilka rzeczy wiemy w naszym życiu z całą pewnością...reszta jest względna.
Jak nas z kolei ocenią potomkowie nasi za lat 300 lub 400. Będą mieli bardziej ułatwione zadanie (wiecej może materiału badawczego do analizy osobowości w tej genealogicznej perygrynacji). A będzie ich niektórych kusiło, gdyż będą cząstką nas samych...:)
Czy świat nie składa się jednak z odcieni szarości, a ideał określania swoich wypowiedzi rodem z antropologii biblijnej: "niech wasze "tak " znaczy "tak" ,a "nie znaczy "nie" staje się jednak obecnie niedościgłym kanonem prostoty i prawdy.
I znowu stare jak "Nowy Testament" pytanie: "czym jest prawda"??
Może :IDEAŁEM, WZORCEM I NATCHNIENIEM do którego przez życie nieporadnie przez naszą ułomność dążymy i czerpiemy aby stawać się lepsi, uczynniejsi, bardziej kochający ludzi i świat, a może przez to ... wiecznie żyjący w dobrej pamięci naszych bliskich, przyjaciół, znajomych i ... genealogów oraz historyków;))
W tej żegludze przez życie - żeglarstwo jest sposobem dla wielu...
Johann Froese (ten XX - wieczny);))
Tu Zbyszek.
Miło było poczytać ten tekst, w zamyśle olej wylewany na wzburzone morze. Dzięki. Ale pozwolisz, że wrócę tutaj do pewnych spraw bo Tomek "wyokrętował".
Może i źle odczytałem jego intencje i myśl przewodnią ale odnoszę wrażenie, że ściskam wodę. Ostatnia wypowiedź jest do przyjęcia, czyli nie mam racji ale przecież ustosunkowuję się do poprzednich. Broni Tomek prawa do anonimowości i żali się, że nie znajduje uznania. Ja czytam coś wręcz przeciwnego. Potępienie dotyczy wyłącznie anonimowej agresji a z tym zgadza sie i Tomek.
Pisze, że to "klub" ( 10-tka) więc jest to raczej określenie pejoratywne a poza tym nieprawdziwe. Jurek zamieszcza newsy od niezliczonej ilosci żeglarzy a czyta je od kilkaset do 1000 osób.
Że grono komentujących jest raczej wąskie to inna sprawa. Jeśli chodzi o mnie to często zabieram głos w jakiejś sprawie mając na uwadze fakt, że czytają to setki osób i w ten sposób chcę coś "przemycić". Powiem nieskromnie, że w powolnym łagodzeniu obyczaju na naszych stronach mam swój malutki udział. I nie klikam namiętnie na ranking strony, jak to sugeruje Tomek ( nie mnie , tylko wszystkim). Czy określenie "sami swoi" to jest wyraz uznania?
Skoro napisałem i skrytykowałem bezskuteczność "bramki" czemu miał służyć 'eksperyment" z jej ominięciem? Aby pisać.
Ale, żeby było wszystko jasne! Ma prawo tak sądzić i tak napisał w pierwszym poscie a w ostatnim wyszło, że wszystko akceptuje jako zło konieczne. Co jest prawdą.
Na koniec- ja się nie poczułem urazony, bo niby dlaczego. Jak ktoś sieje wiatr musi zbierać burze. Na tej stronie burze są kulturalne i o to chyba chodzi. Co stało się złego- a no to, ze jak w wielu wypadkach poprzednich zamiast dyskusji na temat skończyło się na wycieczkach osobistych ( co mnie też dotyczy).Uznaję to za porażkę- szkoda.
pozdrawiam serdecznie
Zbyszek Klimczak
Batiar
i jeszcze umknęły mi dwie sprawy:
1. w ferworze dowalania pzregapiłeś jednego nawróconego. Jest to Robert, który pod wpływem tej dyskusji zrewidował swoje stanowisko. Na moje zdanien poczekaj do podsumowania.
2. w panelu bierze udział 10 osób a nie 3. Bardzo mało ale jeednak więcej niż 3.
mam nadzieję, że JK zamieści lada moment "podsumowanie" ( w cudzysłowie, bo to podsumowanie subiektywne).
Zbigniew Klimczak
"1. w ferworze dowalania pzregapiłeś jednego nawróconego. Jest to Robert, który pod wpływem tej dyskusji zrewidował swoje stanowisko. Na moje zdanien poczekaj do podsumowania."
Zbyszku!
To trochę inaczej:
Pozdrawiam :-)))
Robert
Masz rację, przepraszam. Powinienem napisac, że dopuszczasz- pod wpływem dyskusji i takie zachowania.
Zbyszek
Ad 1 - pisalem o "opozycji", nie o "nawroconych", do ktorych Robert zreszta nie nalezy.
Ad 2- nigdzie nie pisalem o dziesieciu osobach. Wspomnialem o trzech osobach piszac, ze sa autorami polowy komentarzy. W momenci pisania stanowili polowe +1
Uprzejmie Pana prosze o zaprzestanie powielania swoich niedopatrzen w korespondencji z innymi uczestnikami forum.
Tomasz Lukawski
Jestem stałym czytelnikiem witryny. Jednym z głównych powodów mego codziennego zaglądania tu jest nie tylko treść postów ale i komentarzy. Jestem pod wrażeniem kultury (jakże jej brak wokół nas) jaka panuje na forum, dzięki podpisom trochę "poznaję" osoby piszące komentarze. Dlatego popieram całkowicie starania Pana Jerzego by każdy podpisywał się pod swoimi wypowiedziami.
Pozdrawienia dla wszystkich - Jacek Piotrowski
Mnie uczono od małego dziecka, że dane osobowe (imię, nazwisko, podpis czy adres) w niewłaściwych rękach mogą wyrządzić bardzo wiele szkody. Dlatego niszczy się stare dokumenty, wydziera i pali adres z wyrzucanej koperty (przynajmniej u mnie w rodzinie.. od pokoleń). Z tego samego powodu w internecie tak się broniłem przed podawaniem swojego imienia i nazwiska. Kto chciał mógł się skontaktować z Ammiszaddaj'em i naprawdę nie widzę żadnej obelgi z tego powodu, że ktoś mi powie Ammi, a nie Pawle...
Pływając na kajaki swego czasu dość często po przedstawieniu się "Paweł Szymczak, z Łodzi" wiele osób robiło wielkie oczy nie pamiętając kim jestem i czego chcę, chociaż w mailach podawałem je przy okazji rezerwacji czarteru chociażby. Natomiast dodanie "Ammiszaddaj" rozwiązywało problem - sprawa podobna jak u "jo".
Nie pamiętam również, żeby moje pierwsze posty na sail-ho spotykały się z jakąś krytyką ze względu na podpis. Były rzeczowe i sensowne, i doczekały się niejednokrotnie odpowiedzi. Dopiero chęć udzielania się na p.r.z. zmusiła mnie do ujawnienia personaliów i to nie ze względu na grzmiących tam mędrców ochrzaniających delikatnie mówiąc anonimów, czy brak reakcji na anonimowe posty. Po prostu takie tam ktoś ustalił zasady. Trzy razy zastanowiłem się czy aby na pewno warto się wypowiadać takim kosztem, i zdecydowałem się. Teraz każdy może za pośrednictwem google dowiedzieć jak mam na nazwisko więc mi "zwisa" (i powiewa) ile razy jeszcze je zamieszczę w internecie. Tam gdzie zasady lub tradycja nakazują taki sposób podpisywania się - tak robię, gdzie indziej - nie. Czy jestem z tego powodu gorszy? Ja osobiście nie uważam, żeby lepszym ode mnie był ktoś podpisujący sie pod grffiti na murze, czy na forum internetowym całym imieniem i nazwiskiem (swoim dodajmy dla jasności).
Mam wielu znajomych którzy nie są dla mnie osobami anonimowymi, widziałem ich zdjęci, wiem gdzie mieszkają i nawet jaki mają numer telefonu chociaż nie mam ich nazwiska. Po co mi ono? Nie nazwisko stanowi człowieka...
Na koniec będę się tu podpisywał i wypowiadał, jeśli będę miał coś sensownego na temat do powiedzenia, lub zostanę wywołany z pseudonimu (czytaj imienia i nazwiska).
Pozdrawiam
Ammiszaddaj
(Na mojej stronie www.braciszek.pl jest moje zdjęcie i wiele form kontaktu, gdyby ktoś szukał :) Natomiast nie ma chyba mojego nazwiska)
PS: Podpisywanie się numerem PESEL daje 100% indywidualności i nieanonimowości ;)
Pawle Szymczaku, zwanym powszechnie Ammiszaddajem
wyłożyłeś swoje racje przekonywująco. Zresztą w tej fazie dyskusji kilka osób dopuszcza takie postępowanie w sieci, jako znak czasu, pod warunkiem, że sam tekst nie jest obraźliwy. Niewątpliwy wynik tej dyskusji to przyjęcie tego do wiadomości przez zwolenników podpisywania się w każdej sytuacji pełnym imieniem i nazwiskiem. Może skończy się więc problem.
Natomiast uwaga o ..mędrcach .. była bardzo nie na miejscu i sprzeczna z tym co piszesz, czyli nikogo nie obrażasz! Chyba przyznasz, że uzyłeś tego określenia bynajmniej nie z szacunku. Zostaw więc w przyszłości takie powiedzonka temu, który użył je w stosunku do sędziów TK.
pozdrawiam
Batiar
Przepraszam tych, którzy poczuli się obrażeni bez powodu.
Ammiszaddaj
PS: Wystarczy Pawle, ja nie jestem urzędem wymagającym pełnej nazwy ;) przecież wiesz....
"Miło" mi, że zaliczyłeś mnie do mędrców ale dlaczego nie chcesz zrozumieć naszych racji?
To może posłużę się przykładem. Na grupę p.r.z pisze niejaki Paweł ccc oczywiście anonimowo i oto ten osobnik pisze:
Użyłem słowa mędrców ironicznie, bo zdarzały się sytuacje, kiedy piszący pod pseudonimem był za to mieszany z błotem prawie, bez względu na treść jego posta. Dla mnie to przerost formy nad treścią, jeżeli pisze mądrze i kulturalnie to powinien być szanowany. Tomasz Łukawski już tu przywoływał przykłady twórców literatury piszących pod pseudonimem - oni też nie mają racji bytu? A jeżeli pisze wulgarnie, czy obraża innych to bez względu na to, czy się podpisuje pseudonimem, numerem, nazwiskiem swoim lub nie powinno się daje się go do odpowiedzialności pociągnąć.
Powiedz mi Jurmaku, czy coś zmieni się jeśli ten Paweł zacznie się podpisywać jako Paweł Nowak? Już nie będzie tym złym? Jak rozpoznasz czy podpisuje się swoim, czy zmyślonym nazwiskiem? Tego nie rozumem, dlaczego gani się anonimów którzy zamiast wymyślić sobie fikcyjne imie i nazwisko podpisują się nickiem? Wyjaśnij mi proszę.
Nie pochwalam podpisywania się różnymi pseudonimami na różnych forach. Jeśli ktoś pisze pod pseudonimem, powinien używać zawsze tego samego... Może zbyt mało zaakcentowałem to poprzednio.
Uuuuu tu się różnimy bardzo ale to bardzo. Widzisz, ja szanuje swoje i cudze nazwiska... Uważam, że jest to jedna z rzeczy którą trzeba szanować bo się ma tylko jedno nazwisko. Internet to jest takie cholerne medium, że co napisane zostaje na wieki wieków... I teraz ktoś kiedyś będzie się chciał dowiedzieć coś o swoim przodku i wyskoczy mu, że dziadek nadużywał alkoholu.
"Z drugiej strony, jeżeli został obrażony to nie ma większego problemu ustalić kto się pod owym pseudonimem chowa i pociągnąć go do odpowiedzialności."
Tia... potrafisz? Bo ja nie:-(
"Powiedz mi Jurmaku, czy coś zmieni się jeśli ten Paweł zacznie się podpisywać jako Paweł Nowak? Już nie będzie tym złym? Jak rozpoznasz czy podpisuje się swoim, czy zmyślonym nazwiskiem?"
Widzisz, wtedy przekracza linię i staje się oszustem. Jego sprawa... W sumię nie jesteśmy aż tak licznym towarzystwem. Prędzej czy później (jeżeli ktoś jest aktywny) nasze ścieżki się przecinają i wtedy taka osoba jak każdy kłamca musi mieć dobrą pamięć...
Tak, wiem... ja jestem z innej bajki, sam sobie zdaję sprawę, że coraz mniej przystaje do obecnego świata... Wybacz szczerość ale jak czytam takie teksty to sobie uświadamiam, że czas umierać
I ja szanuję je ale masz rację różnimy się, dla mnie jeśli ktoś używa jednego pseudonimu to zasługuje on na taki sam szacunek, jak nazwisko. Przecież on się nim identyfikuje - zawsze tym samym. Dla urzędów jest różnica, dla mnie nie. Faktycznie młody jestem, nie mam wyrobionego przez pracę nawyku przedstawiania się nazwiskiem, jak się z kimś witam mówię "Paweł", "Ammi"... chyba że to jakaś oficjalna sprawa. Pytanie, czemu na wodzie, pod żaglami chcemy uciec od formalizmu, zachęcamy do bycia per "ty", bez zbędnych dokumentów i praw... a w internecie tak bardzo ważne jest stosowanie tej stricte formalnej wersji?
BTW kiedyś ludzie nie mieli nazwisk, dopiero jak się zrobiło zbyt wielu Pawłów, to zaczęto stosować przezwiska, od których wywodzą się nasze nazwiska. Np. jeśli ten Paweł był kowalem, zaczęto go wołać Kowalski, dla odróżnienia od tego który był bednarzem. Tak mnie uczono o historii nazwisk.
Ja potrafię do sieci, do usługodawcy internetu. Każdy informatyk (większość, żeby nie było...) potrafi. Potem wystarczy zapytać daną firmę o dane (których nie wolno jej podać), albo poprosić o wyciągnięcie konsekwencji - wskazując źródło, gdzie dany ktoś źle się zachowuje. Ale policji podać muszą. Jeśli toczy się proces bezdomnego, który po pijaku(?) obraził prezydenta, to czemu nie zacząć ścigać kogoś kto ma stały adres zamieszania i zrobił to pisemnie? Będzie łatwiej, wystarczy żeby pokrzywdzony to zgłosił, policja też ma informatyków. Natomiast samo nazwisko mi powie nic więcej niż jakikolwiek inny ciąg znaków. Kilka lat czytam sobie różne fora i serwisy w internecie. Grupę też, ale jak dotąd miałem okazję spotkać niestety tylko dwie osoby na żywo, więc jak widzisz mnie nie jest wcale łatwiej zidentyfikować oszusta po nazwisku. A chętnie bym poznał tych, z którymi czasem dyskutuję.
Sprawa się ma trochę podobnie z sytuacją gdy siedzę w kokpicie jachtu w Starych Sadach i podejdzie do mnie człowiek z jachtu obok prosząc o śrubokręt. Nie będę się go pytał o nazwisko, nie oleję go tylko pożyczę śrubokręta. Tak samo chętnie odpowiem* mu na kulturalnie zadane pytanie w internecie, bez względu jak się podpisze. Natomiast jak podejdzie i zacznie pluć do kawy to też nie będę pytał jak się nazywa i skąd jest...
* - Nie odpowiem, jeśli gdzieś panuje zasada nieodpowiadania anonimom.
Ammiszaddaj
Szczerość jest bardzo cenna w dzisiejszych czasach, bo tak często jej brak.. Nie mam Ci czego wybaczać
Pozdrawiam
Ammi
Zapytanie do Don Jorge'a: czy jest techniczna możliwość zainstalowania w "maszynerii" forum cokies? Byłoby to znaczne ułatwienie przy śledzeniu długich watków, gdyby te już przeczytane podświetlały się jakoś. Że wątki będą co raz dłuższe nie mam wątpliwości. Jachty już na lądzie i wzrosły możliwości wspólnej rozmowy, nie tak jak latem, kiedy wiekszość z nas na wodzie.
Serdeczności - Ryszard