Przyjaciółki i Przyjaciele,
Naprawdę się cieszę, ze zabawa się udała, że wzięliście tak liczny udział w dyskusjach na kilka tematów orbitujacych dookoła naszego okienka. Jestem równie zadowolony, jakl "Papa Jurmak" z swoich Kongresów SIZ. A więc dziękuję za liczne komentarze, za niezbaczanie z tematu wiodącego, za wysoki poziom logiki, retoryki i że nikt nikomu nie dał popalić, choć przypomniano mój stary felieton pod wymownym tytułem "Po pysku". Prawdę mówiąc niektóre wypowiedzi trochę wpędziły mnie w kompleks nieoczytania. No cóż - ja jestem od pisania, a nie od czytania. Widać za bardzo przejąłem się specjalizacją.
Mam ze Zbyszkiem Klimczakiem dodatkową satysfakcję - to, że Wy - ludzie w wieku naszych synów i córek uznaliście, ze starymi jednak mozna podyskutować, że nie jesteśmy już skreśleni, ze coś tam jednak jeszcze wiemy, ze mamy jakieś doswiadczenia. To dziś bardzo rzadkie zjawisko i to Wam, a nie nam należy zapisać na plus. Z premedytacją zamieszczam teraz fotografie Zbyszka i moją z czasów, kiedy byliśmy w Waszym wieku. Sami zobaczcie, ze też kiedyś byliśmy młodymi mężczyznami. Nie do wiary, a jednak tak było :-) Na ten pomysł wpadłem oglądając w ostatnim numerze "Jachtingu" fotografie Bola Kowalskiego. Że co, ze czytuję "Jachting" ? Tak, tak, oczywiście - od dechy do dechy. Przecież to konkurencja, a nie przeciwnik.
Ale ad rem.
Ja wiem, ze dziś słowo "elita" bardzo źle się kojarzy, ale właśnie owa dyskusja pokazała ilu w żeglarstwie jest myslących facetów. Szkoda, wielka szkoda, ze panie (oprócz Gosi Klimczakowej) nie zabrały głosu. Bo ja jestem feministą, tylko nieco inaczej. Przy okazji muszę się Wam opowiedzieć z kilku "wskaźników liczbowych" okienka. W kolejnym etapie rankingu witryn żeglarskich ZAGLE znowu jesteśmy na pierwszym miejscu - 655/691, podczas gdy witryna drugiego miejsca moze się pochwalić 312/273. To oczywiście wyłączna zasługa Waszego sumiennego klikania. Dziękuję. To jest tzw "liga amatorska". W "lidze zawodowców" najprawdopodobniej prowadziłaby witryna miesiecznika ŻAGLE z dwoma tysiącami wizyt dziennie. Serwer okienka www.kulinski.gdanskmarinecenter.com wykazał w październiku 548 wizyt dziennie. No to ilu jest w końcu Czytelników witryny Kulińskiego ? Można domyslać się po liczniku tych newsów, które nie zostały skomentowane: np. 26.10. Kto i jak uratował Mikolaja Frischa ? - 592, 30.08. Practical Boat Owner o Marinie Gdańsk - 625, 30.08, Nie ma wykroczenia - 724, 13.08 Pyskowice o Bornholmie - 541, 12.08 Radiowe wiadomości - 571.
Wiem, ze witrynę czytują władze i słuzby regionu gdańskiego. Wiem ze czytują uważnie i codziennie zainteresowani, a nam bardzo nieprzychylni. Witryna była, jest i będzie tyle warta ile napływajace do mnie korespondencje. Traktujcie to jako podziekowania i przymawianie się o więcej. Czy jestem demokratą (było takie pytanie)? Chyba nie, bo demokracja w praktyce jest impotentna. Czy wycinam i cenzuruję ? No to niech się zgłoszą ci, którym coś amputowałem. Był taki jeden, ale on naprawdę nie pasował do tego klubu. Czy nie zrobię tego w przyszłości ? Jak będzie mus, to mus. A, że lubię wiedzieć z kim koresponduję ? No body is perfect - to jedna z moich licznych słabostek.
Teraz wreszcie czas na podsumowanie przez winnego wywołania całej awantury - Zbigniewa Klimczaka. Że subiektywne? .A jakże ? Czego mozna się spodziewać po subiektywnym okienku ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________
Don Jorge pyta- żeglarze odpowiadają.
Intencją mojego newsa było sprowokowanie dyskusji o przyczynach agresji, braku kultury dyskutowania i czasem zwykłym chamstwie, jakże często anonimowym. Jerzy Kuliński dodał do tego pytanie, jak ma być ta jego ukochana witryna. Ponieważ wstęp Jerzego poprzedza mój tekst, wielu komentatorów skupiło się na odpowiedzi na jego pytanie. Zacznijmy więc od tego.
Drogi Jerzy – głosy komentatorów wskazują jednoznacznie, że akceptują cenzurę, choć raczej z konieczności. Chodzi o cenzurę obyczajową, ponieważ nie znam przypadków abyś wstrzymał newsa z powodów merytorycznych. Tak czy siak, pełnym demokratą to Ty nie jesteś ale żeglarze( ja też) to akceptują. Ja osobiście, temu naruszeniu zasad demokracji , zawdzięczam to, że jest jedno jedyne „forum” gdzie chętnie i bez obaw się pojawiam.
Krótko mówiąc, strona ma być jaka jest i należy życzyć jej oraz Tobie jeszcze więcej korespondentów i komentatorów oraz tego aby kultura wypowiedzi stale się podnosiła. Nie mogę skorzystać z okazji aby nie skwitować, przeczytanej kiedyś na pl.rec.zeglarstwo, wypowiedzi „znawcy” tematu ( nazwiska, o ile było nie pomnę), że na stronie Jacka Kijewskiego zaistnieją tylko ci co są z nim w zgodzie a strona Jerzego Kulińskiego jest tubą PFŻ. Prawdą jest, że Jacek Kijewski jest silną osobowością, gotową w każdej chwili do obrony swoich racji. Bierze czynny udział w dyskusji nad newsem, jeśli uznaje to za wskazane. Ale nie słyszałem aby dokonywał cenzury merytorycznej a po cenzurę obyczajową sięga tak rzadko, że mnie np. już tam nie ma. Ostatni okres wykazuje stałą poprawę obyczaju i zniknięcie najbardziej kontrowersyjnych postaci. Pojawią się zapewne przy kolejnych pomysłach PZŻ lub MS ale to zawsze podnosi temperaturę dyskusji. Jerzy Kuliński dyskusję obserwuje z wyżyn i w niej nie uczestniczy.
Jeśli chodzi o jego witrynę, to trzeba być bardzo młodym i niezorientowanym aby wygłosić pogląd o „tubie”. Don Jorze „ wszedł” a raczej odczuł potrzebę zmian i to zmian liberalnych w polskim żeglarstwie przed prawie 30.laty. Wcześniej miał swoich poprzedników. Ten liberalny ruch, początkowo skromny, ma długą historię. Ja zaliczam już, od chwili nawrócenia (1988 r. - odejście ze struktur PZŻ) prawie latek 20.
Tymczasem PFŻ to wcześniej Bryfok a wcześniej grupa skupiona wokół Andrzeja Mazurka, która formie poglądów, ideologii, zaczęła nadawać formy zorganizowane protestu i walki z władzą. PFŻ kontynuuje to co wiele lat temu zostało rozpoczęte i Jerzy Kuliński , z powodów oczywistych, wspiera tak ważną działalność. Nazwanie jego witryny czyjąś „tubą” oceniam za kompletny brak odpowiedzialności za słowo.
Czas wrócić do „mojego” tematu.
Naiwnością byłoby oczekiwanie, że odezwą się szczególnie drastyczne przypadki anonimów i to nie tylko dlatego, że strona JK jest dla nich niedostępna, bo de facto można na nią wejść, gorzej z tekstem. Zresztą, do tchórzostwa ciężko się przyznać. Janusz Ostrowski, w swojej merytorycznej wypowiedzi o wymogach czy też zwyczajach w sieci ( o czym za chwilę) zadał mi cios poniżej pasa, imputując mi, że …niegrzecznie jest insynuować komuś brak odwagi…(koniec cytatu). Aluzję do wieku już mu daruję ale szkoda, bo popsuł ogólny efekt swojej wypowiedzi. Przecież wcześniej Robert Hoffman (2006-11-04 14:27:13) precyzyjnie wypunktował przyczyny zjawiska nie podpisywania się pod swoimi wypowiedziami. Januszu, sam zaliczyłeś się do jednej z grup, nie podpadającej pod „tchórzostwo”. Motywy dla mnie i też dla Roberta zrozumiałe- takie zachowania niesie ze sobą jak twierdzą niektórzy, „sieć”. Wszyscy, jak było do przewidzenia uznają za słuszne, zero tolerancji dla obraźliwych, osobistych wypowiedzi, ukrytych za anonimem lub nawet podpisanym. Skutecznym sposobem uznają istnienie cenzury ze strony JK, chyba tak długo, jak długo nie poprawi się sytuacja.
Robert Hoffan a ja również przyjmujemy do wiadomości argumenty Janusza i Łukasza. Jeden pisze o zwyczajach niesionych przez komunikowanie się w sieci, drugi o nawyku.
Ujmijmy to jako nowy rodzaj subkultury ( to nie jest określenie pejoratywne) z którym nie sposób się nie liczyć i dlatego należy to akceptować u wyznawców takiego postepowania. Jeśli użytkownicy sieci, tacy, którzy stale dopominają się…podpisz się….zaakceptują ten fakt, posunęliśmy się krok do przodu.
Dyskusja, z początku niemrawa, wciągnęła w swoje tryby wiele osób, z „klubu” jak pisze jeden z dyskutantów i nie uniknęła osobistych spięć. Nie jestem z tego dumny, ponieważ w stosownej chwili sam nie potrafiłem opanować emocji. Wybawił mnie Johann, który wylał trochę oleju na wzburzone fale i przynajmniej mnie przywołał do porządku. Na koniec tego subiektywnego komentarza muszę powiedzieć, ze moje serce jest po stronie tych wszystkich, którzy strony żeglarskie nie traktują jak anonimową i zimną sieć tylko miejsce spotkań i rozmów przyjaciół. A wśród przyjaciół nie ma miejsca na anonimowość. Mam bardzo wielu znajomych i kilku przyjaciół wśród tych, którym kiedyś coś w „sieci” odpowiedziałem, poradziłem a potem przeszło to w mniej lub bardzie regularny kontakt. Te „rozmowy” bardzo mi pomagają przetrwać jesienno-zimowe dni. Ma rację Jurek Makieła, kiedy twierdzi, że …czasy się zmieniły, Internet wyszedł poza sieci akademickie a tu już obowiązują inne zasady. Ten pogląd jest mi zdecydowanie bliższy. Żywię nieodpartą nadzieję, że ta dyskusja, śledzona niewątpliwie przez wielu żeglarzy, przyniesie pozytywny skutek dla tego co dzieje się na nie tylko tej witrynie. A oto chyba nam wszystkim chodziło.
.
Dziękuję wszystkim i pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Zbyszek
Batiar
_____________________
Niniejszym dolaczam sie do powszechnego zadowolenia. Ciesze sie, ze o tak delikatnej, sprawie jak "ciosy ponizej pasa" napisal specjalista w tej dziedzinie - problem wymaga przeciez szerokiej wiedzy i praktyki.
Mam jedno male zastrzezenie: Otoz w podsumowaniu wielkiej dyskusji o wyzszosci Nazwiskowych nad Beznazwiskowymi obdarzono mnie nick'iem "Lukasz". Ze o nawyku baknalem raptem raz , jest rzecza bez znaczenia.
Zyjcie ile sie da!
TOMasz Lukawski
Pół słowa tylko i tylko dlatego, że wspomniano tutaj portal Sail-ho w kontekście cenzury. Z pełną odpowiedzialnością za słowa mogę napisać, że portal ten z całą pewnością był cenzurowany wg kryteriów wiadomych tylko jego administratorowi. Komentarze autorstwa bynajmniej nie anonimów, również nie naruszające dobrych obyczajów były z niego usuwane tylko ze względu na to kto je napisał. Cenzura ta posuwała się do tego, że dla całych grup numerów IP było blokowane wejście nie tylko na portal sail-ho ale także na wszystkie inne strony należące do tej domeny.
Nie chcę na ten temat dyskutować, po prostu stwierdzam fakt. Jak jest teraz, nie wiem, nie zaglądam.
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
"Nie chcę na ten temat dyskutować, po prostu stwierdzam fakt. Jak jest teraz, nie wiem, nie zaglądam."
Moje wszystkie komentarze na sail-ho na razie chyba jeszcze wiszą... widocznie jestem (niechcący) "po linii" albo robię za "nieszkodliwego oszołoma" ;-)))
Pozdrawiam całą załogę na Szpicbergenie!!!! :-)))
Robert
Wystarczy stworzyć odpowiednią bazę pseudonimów żeglarskich do której każdy zainteresowany ich rozszyfrowaniem mółby wejść i dowiedzieć się kto konkretnie pod daną ksywką się kryje.
A co by to zmieniało?
Dla mnie osobiście ksywy mają łobuzy. Dla konspiracji posługiwano się psedonimami.
Po spojrze niu w lustro nadaj
Jacek Woźniak
;-))
Jarosławie,
chyba przeoczyleś wcześniejszą wypowiedź Jacka Woźniaka, który pisze, że używanie przydomków ( ksywka mi nie pasuje) jest uzasadnione wtedy, gdy ten ktoś już wcześniej dał się rozpoznać, uzyskał osobowość, szacunek i dopiero wtedy używa ( nie ukrywa) przydomku. Ja podzielam ten pogląd ale jak piszę w podsumowaniu, w ślad za innymi głosami, staram się okazać zrozumienie i osobiście, nawołując dalej do podpisywania się pełnego, nie będę wystepował przeciw tej manierze. Tak na marginesie, wczoraj na pl.rec.zeglarstwo ktoś komuś zwraca uwagę, ze na grupie jest zwyczaj podpisywania się pełnego i niech się ktoś nie dziwi, jak jego watek ( pytanie) nie zostanie podjęty. I co...?
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Zaczęło się od podsumowania, a dyskusja zeszła na zupełnie inne tematy. Nie interesują mnie osobiste relacje między piszącymi pod tym szyldem. Wydaje mi się, że mamy trochę ważniejsze lub nawet ciekawsze sprawy do omówienia. Jakieś docinki czy osobiste wycieczki odczułem jak jakiś dysonans. Może to naiwne, ale na tej witrynie czułem jakąś jedność poglądów, która dawała nadzieję, że nie wszyscy opuścili bezradnie ręce.
Edward Zając
Slusznie. Poczuwam sie do winy (choc nie do skruchy) za przyczynek do dryfu tematu glownego i w ramach pokuty zapytuje: po co komu forum, na ktorym panuje jednosc pogladow?
T. Lukawski
"po co komu forum, na ktorym panuje jednosc pogladow?"
No właśnie....
chyba forum jest do wymiany poglądów, a nie do potwierdzania tez zawartych w "ńjusach" i "wzajemnej adoracji"... Dobrze jeśli się zgadzamy, ale też mozemy się różnić, bo nie jesteśmy spod "jednej sztancy".... Może inni mają swoje racje, a może to oni mają rację, a my się mylimy i warto się o tym dowiedzieć, żeby nie tkwić dalej w błędzie... Ja zawsze zakładam, że mogę się mylić, bo przecież nikt nie jest nieomylny (poza niektórymi, ......którzy się za takich uważają!).
Robert :-)))
"INNY"- powiadasz....W jezyku francuskim slowo "étrange" znaczy "dziwny", a "étranger" - "cudzoziemiec" albo "obcy". Kisielewski w swoim "Dzienniku" popelnil interesujacy lapsus: tytul powiesci Camus\'a "L\'Etranger" przetlumaczyl na "Inny".
Innosci sie nie lubi. Inny musi byc i dziwny i obcy. Inny znaczy koniecznie: lepszy albo gorszy, zwykle zreszta gorszy.... Ot, semantyka, konotacje, stereotypy i "nawyki" kultywowane bardziej lub mniej.
Nie odwazylem sie w "poprzedniej" dyskusji na wyrazenie mojego szacunku dla Twojej zdolnosci do zrozumienia i wziecia pod uwage racji Innych, pozostajac wiernym swoim przekonaniom - i tak niewiele brakowalo, by nazwano Cie "zdrajca".
Czynie to niniejszym, Tomek
"Nie odwazylem sie w "poprzedniej" dyskusji na wyrazenie mojego szacunku dla Twojej zdolnosci do zrozumienia i wziecia pod uwage racji Innych, pozostajac wiernym swoim przekonaniom - i tak niewiele brakowalo, by nazwano Cie "zdrajca".
Czynie to niniejszym, Tomek"
Dzieki... troche mi glupio...
z tym zwaniem "zdrajca" nie bylo chyba jeszcze tak zle ;-)
"Obcosc" i "innosc" to sa problemy w wielu krajach... podobno najmniej w Australii, bo wszyscy sa tam przyjezdni ;-),... ale aborygenow prawie wytepiono.... "Obcosc" i "innosc" to sprawy, ktore kiedys wzbudzily reakcje - straszne sily nazizmu i holocaust - warto sie zawsze nad tym zastanowic... W USA do dzis ponoc istnieja resztki Ku-Klux-Clan (czy jak sie to pisze), a u nas widzialem niedawno, na plotach, napisy "Zydzi i pedaly do gazu"...
W pogladach na zeglarstwo tez sie mozemy roznic, a niektorzy "nieomylni" maja nam (im, onym) za zle! Czy potrafimy dyskutowac szczerze, otwarcie i przyjmowac racje strony przeciwnej, a nawet przyznac im slusznosc???????
Robert
: ) Moze i nie bylo tak zle....bywam troche zlosliwy, ale nie az tak, jak to sie niektorym wydaje: gdybym byl zlosliwy naprawde, na post E. Zajaca odpowiedzialbym jednym zdaniem :
..........................klaskaniem majac obrzekle prawice....
Gdybym byl bardziej zlosliwy, dorzucilbym "Cyprian Kamil Norwid". A gdybym byl naprawde takim, za jakiego mnie maja, spytalbym, czy wszyscy zrozumieli.
Na co oczywiscie nigdy sobie nie pozwole...Zastanawiam sie, czy teraz Don Jorge nas wyrzuci, czy tez zaplaci za robienie frekwencji?
Tomek
Tomku,
Owszem, bywasz złośliwy, ale to jedna z cech ludzi inteligentnych ;-)
"Zastanawiam sie, czy teraz Don Jorge nas wyrzuci, czy tez zaplaci za robienie frekwencji?"
Obserwując tę witrynę, i moje kontakty z Donem Jorge na priva, uważam, że należy on do nielicznej grupy ludzi, którzy potrafią słuchać i rozważać racje. Przecież mógł mnie zablokować już dawno kiedy napisałem, że jego tekst o "proekologiczności" kanału Z-Z to "prawie same bzdury i banialuki". Jawnie nie przyznał mi racji (nie musiał!!! i nie wiadomo czy w ogóle przyznał), ale uznał chyba, że taki głos w dyskusji może skłaniać do refleksji. Pozwolił aby dyskusja przebiegła w swoim trybie... Przypominam, że pewien żeglarz i lekarz niesmacznie porównał miłośników przyrody do pedofilów i też mu to uszło na sucho, bo granice przyzwoitości nie zostały naruszone. (rozumiem, że była to aluzja do znanego dowcipu: "Czym się różni pedofil od pedagoga?.....")
Blokowanie niewygodnych poglądów i niepokornych dyskutantów jest działaniem ludzi, którzy mają zbyt wybujałe ego i przerost własnych ambicji. To są działania dokładnie w stylu dyktatorskim jak cenzura systemów totalitarnych...
Don Jorge ma poglady wolnościowe i tego nie czyni (chociaż jak każdy właściciel witryny iforum ma do tego prawo!), ale są tacy, którzy tak robią - wnioski każdy niech wyciągnie dla siebie...
Poza tym: Don Jorge ma wielkie poczucie humoru (bywa też czasem złośliwy), a to jest cecha ludzi inteligentnych i nastawionych życzliwie do otoczenia!
To nie maiła być laurka dla właściciela forum, tylko uwagi na wywołane tematy !!!
:-) ;-)
Robert
Do Tomka
Byłbym rad niezmiernie, gdybyś mógł się podzielić z nami swoimi uwagami i doświadczeniami w temacie "Jak wygląda swoboda żeglowania w Republice Francuskiej" Co można by zapożyczyć na nasz polski grunt. Co się Tobie w tym temacie tam podoba ,a co mniej.
Chętnie wysłucham Twojej opinii (jesli inni będą "w poprzek", to prosze na priv).
Pozdrawiam
Johann
nie wszyscy są przeciwni :) . Dołączam się do prośby.
Pamiętam książkę Marka Linskiego "Żeglarstwo swobodne", która interesujaco odróznia sie od innych o tematyce żeglarskiej. Rzuca tez pewne światło na, okreslony w nagłówku, temat.
Pozdrawiam
Janusz
Sądzę ,ze każdy człowiek wchodący w dziedzinę powinien ją przestudiować:))
Lektura obowiązkowa dla władz PZŻ...;))
Johann
Jak jest we Francji? Na podobne pytanie po powrocie z Zachodu, Jerzy Andrzejewski odpowiedzial: jest normalnie. Nie jestem pisarzem, nie wiem co Cie /Was interesuje. Troche pisalem o tym w ....Sail-ho (znajdziesz w "starsze artykuly", nazwisko, komentarz) Jesli ciekawi Cie/Was inny aspekt, czy szczegoly, zapraszam na priv : lukawski@free.fr
Ciekawostka: To co lubimy najbardziej, nie nazywa sie we Francji zeglarstwem ( brzmiacym rzemieslniczo- technicznie), ani jachtingiem (pretensjonalno-elitarne) tylko "plaisance", pochodzace od slowa "plaisir" - przyjemnosc. Tak tez jest pojmowane przez wszystkich z wladzami wlacznie i moze wlasnie dlatego nie siedze jeszcze w kryminale za uporczywe unikanie ponoszenia strat moralnych wynikajacych z plywania pod obca bandera.....
Pozdrawiam, "Lukasz"
Wiesz co Janusz? Moj nowy podpis pod odpowiedzia do Ciebie tak mi sie spodobal, ze prosze Ciebie i Wszystkich o uznanie go za oficjalny - choc kolejny - nick, tym razem do uzytku krajowego.
Prosze jednak o uznanie pisowni "L" bez kreski - jak oberlejtnant, bohater jednej z moich ulubionych powiesci, ktorej lekture polecam a filozofie dedykuje wszystkim PT Forumowiczom. Jako wprawdzie papierowy, ale urzedowooficjalny Zabojad do powyzszej prosby mam pelne prawo z uwagi na nie wystepowanie w alfabecie francuskim litery "L z kreska"
Uwazam, ze puenta "przyszedl na dyskusje z Nazwiskiem - wyszedl z ksywa" jest zwyczajnie, po prostu i wyjatkowo BOSKA.
LUKASZ
Ja tylko "wysiadlem". Tacy jak ja sie nie wyokretywuja: ide na dno razem z okretem - Ja tez mam, Panie, swoje zasady!
Poniewaz glowniakiem jest tu "Podsumowanie", zaczne od podziekowania za wsparcie...
Dziekuje takze Jerzemu Makiela za olsnienie. Jego slowa "oszust" i "oszustwo" uswiadomilo mi, ze byc moze w poprzedniej dyskusji sporo zolci wylalo sie z powodow natury.... lingwistycznej ( zajrzyj prosze do mojej odpowiedzi pt. Aaaaaaaa ) - miedzy tozsamosc i towarzystwo wstawilem spojnik, przed " w roznych grupach" tez, wiec wydawalo mi sie, ze wszystko jest oczywiste, co bylo bledem. Nie mam do nikogo pretensji o inna niz moja interpretacje zdan - patrzac tzw. "swiezym okiem" rzeczywiscie mozna zrozumiec, ze popieram zmienianie, czy tez zmieniam tozsamosc W towarzystwie. Stad juz blisko do uznania mnie za "piszacego anonimy", z calym dobrodziejstwem inwentarza nalezacym do do tego pojecia.
Jesli Ty i Robert uznaliscie za stosowne temperowac nieco wypowiedzi moich Potepiaczy, to -jak sadze - wlasnie dlatego, ze zrozumieliscie moje niewystarczajaco precyzyjne zdania zgodnie z moimi intencjami. Wasza lektura tekstow wolna byla od uprzedzen i à priori i za to tez Wam chwala!
Na zakonczenie....bo i chciales o Francji! Tutaj nikt nie potrafi wymowic mojego imienia i nazwiska. Piszac, a nawet przepisujac prawie zawsze robia bledy. Przedstawiam sie "po francusku" a wlasna Zona mowi do mnie (fonetycznie) Szepakuaski ( "Niewiemcoski" ). Zreszta z samymi tubylcami jest nie lepiej: wielka (wieksza?) czesc nazwisk i nazw i tak trzeba przeliterowac i dotyczy do wielu jezykow - nazwiska naprawde nie maja ortografii. Wynikac z tego moga dwie rzeczy: po pierwsze, nicki, pseudo etc. w krajach franco- i anglosaksonskich sa znacznie bardziej powszechne i uzywane. Po drugie i konsekwentne...dystans do znaczenia nazwiska jako srodka wywolawczo-rozpoznawczego jest wiekszy....a to ze slowa Odwaga, Kultura, Honor etc.przechowuje sie w cieplym miejscu na lepsze okazje, to jeszcze inna historia.
Odsylam do mojej odpowiedzi do Janusza w kwestii francuskiej.
Pozdrowienia, Tomek
Nie mialem watpliwosci co do Don Jorge, ale Twoja odpowiedz zadowala mnie tylko polowicznie... mialem nadzieje na godziwy zarobek :)
T
Mimowolnie wywołałem lawinę postów polemicznych. Może wyraziłem się nieściśle? Odczułem dysonans nie w różnicy poglądów, ale w osobistych animozjach. Może tego nie było, może jestem przewrażliwiony, ale tak to odczułem.
Inna rzecz, że na tej witrynie niezwykle rzadko pojawiają się wypowiedzi osób mających inne poglądy, np. broniących stanowiska PZŻ czy niektórych uchwał sejmowych.
Do czego jest potrzebne forum z jednością poglądów? Może w Warszawie czy żeglarzom z Trójmiasta lub Szczecina nie jest to tak potrzebne. Ale są też żeglarze rozproszeni po całej Polsce, którzy czują się samotni ze swoimi "wolnościowymi" poglądami. Może to dziwne, ale znaczna część żeglarzy nie potrafi sobie nawet wyobrazić takiego żeglowania, jak w sąsiednich krajach.
Tak więc dla tych zagubionych zwolenników swobodnego żeglarstwa witryna don Jorge jest przystanią w której znajdują bratnie dusze. Tutaj mogą się przekonać, że wiele osób myśli podobnie. Może to właśnie jest najcenniejsze?
Edward Zając
Wywołałem temat aby wypełnić jesienno-zimową nudę i podyskutować o przyczynach agresji, braku kultury w wypowiedziach niektórych osób i to szczegłonie ukrywających się pod anonimem. Dodatkowo, powtarzam- dodatkowo , doszedł temat podpisywania się tylko imieniem. W stosunku do tego ostatniego problemu, w dyskusji zarysował się ze strony tych co są zwolennikami podpisywania się z imienia i nazwiska, pewien consensus, polegający na pogodzeniu się z tym zjawiskiem, jako pewną cechą "sieci" ( róbta co chceta). Do tych osób ja też się zaliczam, czemu dałem wyraz w podsumowaniu. Natomiast chyba nie mylę się, jeśli stwierdziłem w podsumowaniu, że dla agresji i braku kultury nie ma przyzwolenia. To i tylko to było przedmiotem poddanym pod dyskusję. Różnica poglądów- oczywiście. Z ogromnym zdziwieniem obserwuję próby zwekslowania dyskusji na temat " jednomyślności" i nieakceptowaniu różnicy w poglądach dyskutantów. To znana dośc metoda stawiania jakiejś tezy ( tu z gruntu fałszywej o czym za chwilę) i ostrego z nią się rozprawiania. Pytanie, po co to wywalanie otwartych drzwi? Nikt, w tym ja, nie optuje za jakąkolwiek jednomyślnością. To przecież nonsens. Wiele nazwisk, szanowanych nazwisk, w tej i innych, dyskusjach, wyrażało zdanie odmienne od mojego lub ja w stosunku do moich adrersarzy. To w tej dyskusji Zbigniew Romaszewski określił mnie jako tego co głosi czasem kontrowersyjne poglądy. Jurek Makiela, Jacek Woźniak, Maruiusz Główka i wielu innych, często w dyskusji nie zgadzalismy się ze sobą. Do dziś jesteśmy "przyjaciółmi z internetu".
Pytam, gdzie i kto nawołuje do " jednomyślności". Nie pozwólmy aby dyskusja, jesli ma się dalej toczyć, została zwekslowana na fałszywy tor. Ja napewno a z wypowiedzi innych, wnioskuję, że też, nie broni tezy o jakiejkolwiek "jednomyślności". Taka insynuacja , sama w sobie, jest wysoce obraźliwa.
Batiar
ps: konia z rzędem temu, kto w obu moich newsach znajdzie choć cień nawoływania do jednomyślności. To samo dotyczy wszystkich wypowiedzi- z wyjątkiem tej, która taki fakt jednak dostrzega.
Uczyniłeś mi Zbyszku dużą radość nazywając mnie przyjacielem i bardzo to sobię cenię.
Niewątpliwie masz rację pisząc o braku przyzwolenia dla agresji i braku kultury w dyskusji. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Moim skromnym zdaniem rzetelna dyskusja polega na przekonywaniu partnera do swoich racji kolejnymi argumentami, z dużą dozą życzliwości, w taki sposób, żeby partner nie czuł się gorszy czy głupszy. To jest oznaka szacunku dla dyskutanta. Jeżeli dyskusja polega na naśmiewaniu się z poglądów partnera, szydzeniu i udowadnianiu że jest głupcem, przy tym w sposób agresywny, bądź co najmniej nieżyczliwie, to jest to chore. Niestety przypadki prowadzenia dyskusji w taki sposób nie są rzadkie na innych stronach. Na szczęście strona Don Jorge'a to, jak ktoś napisał, coś w rodzaju klubu do którego zaglądają ludzie sobie życzliwi i szanujacy się wzajemnie. Zatem to, że nie zgadamy się czasami, nie oznacza, że nie możemy być przyjaciółmi i dażyć się szacunkiem, co niniejszym czynie w stosunku do Twojej osoby.
Pozdrawiam
Mariusz
Powiem więcej, tym bardziej cenię "przeciwników" do im większego zmuszają mnie wysiłku. Nasza internetowa przyjaźń rozpoczęła się od ostrego i długiego sporu , który przeniósł się nawet do prywatnej niszy. Ale wg zasad o jakie obaj walczymy.
pozdrawiam
Zbyszek Klimczak
Dokładnie tak jak napisałeś.
Mariusz
Przepraszam, ze sie wtracam.....chodzi mi o tytul. Rozumiem , ze jest on pewnego rodzaju delikatna aluzja do dyskretnych przejawow pelnej gamy - zarowno barw jak i tonow -lekkich tendendencji i sklonnosci, dotyczacych subtelnej sfery uczuc i preferencji natury politycznej ,obyczajowej i gramatycznej, ktorych eleganckie manifestacje sa zreszta nie tylko jak najbardziej zrozumiale, ale wrecz pozadane na forum zeglarskim.
Czy Pana podpis dotyczy tresci Pana wypowiedzi, czy tytulu, czy wszystkiego jednoczesnie?
Lukasz
Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem. Mój podpis to zwyczajnie moje imie. Czy o to Ci chodzi?
Natomiast znaczenie treści mojej wypowiedzi jest dość oczywiste, przyznałem Zbyszkowi rację. Nie wiem, czy moja odpowiedź Cię usatysfakcjonowała?
Pozdrawiam
Mariusz
Tak, w sensie ze zechciales mi odpowiedziec.
Pytanie dotyczylo tytulu( czy tez naglowka) watku i ktore w zasadzie moze zostac uznane za retoryczne. Pawel Pawlicki przypomnial mi w doskonalej pierwszej czesci ( druga podoba mi sie mniej...)swojego komentarza do ktorejs z moich wypowiedzi w "poprzedniej" dyskusji, o waznosci i celach "tricstera" i blaznow - chcialem sprawdzic ich skutecznosc.
Wybacz zamieszanie, pozdrawiam
Lukasz