Czytelnikom mojego okienka - zmęczonym lekturami długich, a uczonych wywodów socjologicznych, historycznych i prawniczych mam do pokazania coś specjalnego, relaksująego. Tak aby nadchodzący weekend przeżyli odprężeni. Mariusz Wiącek prezentuje jednostkę pływającą "specjalnej troski" - oczywiście troski naszych "doziorców technicznych", którzy wszystko rejestrują, badają, nadzorują i za wszystko wyłudzają pieniądze. Na fotografii ponizej macie jednostkę, której napewno balast się nie ułamie. której ...
No dobra - oddaję głos Mariuszowi, któremu dziękuję za korespondencję i chwilę uciechy.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
___________
Drogi Don Jorge
Komunizm, a żeglarstwo.
Jeszcze jedno zdjęcie z mojego archiwum (zrobił je kolega Zbyszek Gortadt) Takie dziwo spotkaliśmy na Mazurach w 1990 roku.
Żeglarze z tratwy opowiadali że mają taki patent na żeglowanie od lat. Robili tydzień trawę z trzciny i na beczkachi na wodę. Całe wakacje trwały trzy tygodnie do czasu aż tratwa namokłą i zaczęła tonąć.
Więcej ich nie spotkałem, a zdjęcie nie wyszło za ostre, ale pamiątka jest. dzisiaj to wygrali by pewnie konkurs pływania na byle czym.
Mariusz Wiącek
ps poprzedni post o Zewie to też JA., ale zapomniałem podpisać
wielkie przepraszam.
___________________
Zanim Agrest naciśnie "delate" - ostatnia prosta VI etapu - klikamy tu:
Fakt, nadzorcy mieliby zagwozdkę z tym pływadłem, zresztą udoskonalonym w stosunku do tego, co było moim udziałem. Otóż mając 10, 11 lat mieszkałem nad jeziorem, gdzie zimą odbywały się trzcinowe żniwa. Latem wiązki trzciny suszyły się na brzegu. Wystarczyło związać razem 2-3 takie wiązki, wystrugać z deski wiosło i pływadło było gotowe. Siedziało się na tym okrakiem jak na koniu, z nogami w wodzie. Oczywiście, wywrotki były częste i zabawa była przednia. Jakoś mieliśmy szczęście: nikt się nie utopił, chociaż pływać nie umieliśmy.
Edward Zając
Skoro zeszło na "wynalazki" nie mogę się powstrzymać przed pewnym wspomnieniem . Pod koniec lat 40-tych trafiłem na kolonie w Nowym Warpnie, podówczas absolutnie bezludnym miasteczku. Starsi chłopcy wypatrzyli w przystani w Podgrodziu stalową kaź używaną do smołowania drewnianych łodzi rybackich. Wespół wzespól udało się tą kadź zrzucić na wodąę, po czym każdy zaopatrzył się w jakiś ułamek deski i w drogę "na morze". Kiedy wypłynęliśmy poza linię trzcin, okazało się, że niewielka fala zaczyna się do tej kadzi wlewać. Zadziałały resztki instynktu samozachowawczego, dzięki czemu mogę tą historię opisać dzisiaj. Pęd juniorów do morskiej przygody jest odwrotnie proporcjonalny do rozsądku, więc niech to będzie przestrogą dla współczesnych opiekunóe kolonijnych.
Stopy wody pod kilem!
Biały Wieloryb
http://whale.kompas.net.pl
Piękna jednostka! prosta i TANIA!!!
Lata 90te to były ostatnie lata swobodnego żeglarstwa na śródlądziu... bo teraz będą przeglądy i rejestracje, a jak wejdą w życie przepisy lansowane przez "niektórych kolegów", to już nici z takiego pływania, bo jak taki jacht uzyska znak CE???
Robert
PS: Każdy ma prawo pływać na czym mu się podoba, jeśli nie stanowi zagrozenia dla otoczenia. Każdy ma prawo do ponoszenia ryzyka na własną rękę!!! Niech sobie to wezmą do serca zarówno "dozorcy" jak i różni inni pomysłodawcy (wszyscy wiedzą którzy!)!!!
Szybko wyciągasz wnioski, może za szybko? Nie pomyślałeś o tym?
I najważniejsze to cytuję:
1. Dyrektywa nie obejmuje:
a) jednostek zbudowanych na własny użytek, jeżeli nie zostaną wprowadzone do obrotu na rynku Wspólnoty w ciągu pięciu lat;
Czyli każdy mieszkaniec Unii może zbudować na własny użytek jakiekolwiek pływadło i żeglować do woli aby je nie odsprzedał w ciągu 5 lat.
Oczywiście zostaje cały czas problem przepisów wewnętrznych państw członkowskich a to już inny problem. U nas to głupota "nadzorców" nie zna granic i walczyć z nią należy, tak jak to robicie Panowie (czemu nie ma Pań?) na tym forum.
Dzieki za wyjasnienie!
"Oczywiście zostaje cały czas problem przepisów wewnętrznych państw członkowskich a to już inny problem. U nas to głupota "nadzorców" nie zna granic i walczyć z nią należy, tak jak to robicie Panowie (czemu nie ma Pań?) na tym forum."
ten problem pozostaje problemem... Panie maja (na szczescie!) inne problemy
Robert
Może nie wiesz, ale CE na jacht nakłada PRODUCENT - czyli ten, kto jacht zbudował. Potwierdzając tym fakt przestrzegania określonych wymagań technicznych... Przy czym budowanie jachtu na własny użytek, tj nie na sprzedaż znaku CE nie wymaga (patrz post Piotra niżej)
Andrzej
Zabrakło Ci wiedzy zupełnie podstawowej, nie wiesz nawet jak widać iż jacht budowany
na własny użytek nie musi mieć CE.
W związku z takim brakiem wiedzy Twój post jest jakby pozbawiony sensu, nieprawdaż ?
Niestety nie zabrakło Ci śmiałości dla osobistych wycieczek i dla rzucania pomówień.
Oskarżyłeś "niektórych kolegów" o pomysły i "lansowanie" regulacji związanych z CE,
zapominając że owe regulacje, niezależnie od nich, funkcjonują od maja 2004.
Zapomniałeś przy tym, że pomysłem "niektórych kolegów" było i jest zwolnienie z obowiązku
rejestracji i zaniechanie jakichkolwiek przeglądów dla jachtów śródlądowych.
Słowem - w dobrej lub zlej woli, posilając się własnym przekonaniem, nie mającym
nic wspólnego z rzeczywistością, pomyliłeś wszystko i wszystkich, przyprawiając komuś
brzydką "gembę"...
Widzisz - ja też poczuwam się do bycia takim "niektórym kolegą", po prostu kiedyś
uznałem, że nie dosć strzępić język na intrnetowych forach i zaczęłem coś, wspólnie
z mi podobnymi robić. I nie wstydzę się efektów swoich działań.
Zrób i Ty coś, zamiast wylewać swą frustrację, pisząc bzdury o innych, o tych "niektórych"
którym się chce coś więcej niż tylko gadać i narzekać !
Rozsądku !!!!!!!!!!!!!
Jaromir Rowiński
Myślałem, ze wystarczy jak pokajam się "off line", ale widać, że nie wystarczyło...
POWTARZAM, że posłużyłem się niesprawdzoną wiadomością od kolegi, do którego miałem zaufanie, a który chyba trochę pomylił się (?).... Napisałem więc, że "niektórzy - wiadomo którzy - koledzy...", bo gdyby była to wiadomość prawdziwa, byłby powód do wrzasku, a skoro to nie prawda, to powtarzam raz jeszcze wszem i wobec: PRZEPRASZAM ZA DORABIANIE BRZYDKIEJ "GEMBY"!!!
Czego dotyczy znak CE wiem i wiedziałem, moja wypowiedź dotyczyła rzekomego rozszerzania tej dyrektywy na jachty i łodzie budowane w stoczniach "ogródkowych" do własnego użytku itp. Wiadomo, że dyrektywa funkcjonuje w związku z przystapieniem Polski do UE, wystarczy, że jest ona taka jaka jest i nie potrzeba takich przepisów rozszerzać i dodatkowo uszczegóławiać...
Mam nadzieję, że wystarczy, jeśli nie, to już nie wiem co mam zrobić ,aby zadośćuczynić...
Robert
PS: A teraz dygresja (całkiem "off topic"):
Jakiś czas temu na Wyspach Brytyjskich zdarzył się tragiczny wypadek, przy wietrze 6 B przewrócił się na morskiej zatoce jachcik typu Bez-2 (tak, są tam sprzedawane te łódeczki jako "cabin dinghy" do przybrzeżnego pływania), zginęły dwie osoby załogi... Okazało się, że żeglarze przy "szóstce" nie zarefowali, popłynęli pod pełnymi żaglami i łódka wywróciła się do pozycji zwanej u nas "grzyb".... Po wypadku przeprowadzono badania statecznościowe i pływalnościowe łódki typu Bez-2 i okazało się, że łódka po zalaniu wnętrza nie może powrócić na równą stepkę, że komory wypornościowe są zbyt małe, że skrzynka mieczowa nie jest szczelna, w zwiazku z tym wylewanie wody z zalanego kadłuba nie daje rezultatu...., że włazy do kabiny mają za duże otwory i usytuowane poniżej linni wodnej zalanego kadłuba.... i wymieniono całą masę usterek w projekcie tej łódki (pamiętamy, że projektowała go spółka polskich zawodowców!!! a wciąż produkuje polska stocznia), które mogły doprowadzić do tej tragedii. Zwrócono uwagę, że w widocznym miejscu producent nie umieścił tabliczki z symbolem łódki w pozycji "grzyba" i informacji przy jakiej sile wiatru należy się zarefować itd. Jako głównej przyczyny wypadku nie wzięto pod uwagę zachowania załogi (!)... Okazało się, że projekt jest absolutnie zły i należałoby łódkę wycofać z rynku!!! Warto zwrócić uwagę na to, że u nas takich wypadków Bezów-2 raczej nie było, lub nie zostały nagłośnione, a przecież setki Bezów-2 pływały i pływają po naszych wodach, głównie śródlądowych co nie oznacza, że nie spotykaja tam silnych wiatrów (kilka spotkałem na Zatoce Puckiej). Opisuję ten przyklad jako skutek działania pewnych przepisów już po tragicznym wypadku, ale rownież dla zwrócenia uwagi na odpowiedzialność projektanta, producenta i sprzedawcy, jeśli do takiego wypadku dojdzie.
Tak, to dlatego wprowadzono takie przepisy, aby móc chronić konsumentów, czyli żeglarzy przed "niebezpiecznymi jachtami"....
...w USA pewne sprawy doprowadzono już do absurdu: jeśli ktoś oprze się palcem o kajak twojego projektu i z twojej produkcji, a w instrukcji nie napisałeś, żeby nie opierać się palcem o kajak, bo można go sobie złamać, to możesz spodziewać się, że cię zaskarży o odszkodowanie....
ROZSĄDEK!!!!
Jeszcze raz uroczyście Odszczekuję i Przepraszam, że będąc wprowadzony w błąd pomówiłem "niektórych kolegów" o jakieś nieodpowiednie posunięcia w związku z dyrektywą UE dotyczącą znaku CE dla jachtów!!! Mam nadzieję, że moje wyjaśnienie i przeprosiny zostaną przez zainteresowanych przyjęte jako zadowalające.
Robert Hoffman
PS: a teraz do dygresji: wypadek zdarzył się w północnej Walii 2 lipca 2005 roku...
No już dobrze, dobrze:-))))