Tak się zastanawiałem nad tytułem - a może "Jak rozpętałem żeglarską wojnę domową ?". Zbigniew Klimczak sugeruje SAJ-owi, że "teraz albo nigdy". Mnie się wydaje, ze SAJ raczej przymierza się do doktryny "zawsze i wszędzie". Młode wilki, młodzi prawnicy, duży zapał. No, moze im tylko zaciętości Zbyszka nieco brakuje. Ale kto wie ? Nowy Prezes przygotował obroże kolczatkowe, ale nie dałbym głowy czy ich nie rozepnie. Po zeszłorocznym rejsie bardzo przejął sie hasłem "mieć cel przed oczyma". Panie i Panowie - "Libertad o Muerte !
W międzyczasie czytajcie i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
___________________________
Teraz albo nigdy - rady dla SAJ
Mówiąc w olbrzymim skrócie, dwie plagi gnębią polski żeglarstwo rekreacyjne. Pierwsza to uzurpowanie sobie prawa do decydowania o nim przez istniejący związek, federację sportową, powołaną wyłącznie do kierowania sportem wyczynowym.Ta sytuacja przenosi się na żeglarstwo śródlądowe i jest to problem „PZŻ a przyjemniaczki”. Druga plaga, o dużo poważniejszych skutkach dla żeglarstwa ale i dla gospodarki to traktowanie jachtu na równi z stutysięcznikem. Wynika to z zapisu Kodeksu Morskiego, konkretnie definicji „statku”. To w tym zapisie leży źródło wszelkich plag dręczących żeglarzy morskich a przecież w tak dosłownym pojęciu „jacht to jednak nie statek”. Na przestrzeni lat, pomijając byłe uwarunkowania polityczne, na podstawie i w oparciu o Kodeks Morski, powstało wiele nierozsądnych, restrykcyjnych i brzemiennych w złe skutki, zapisów w odniesieniu dla żeglarstwa morskiego .Spektakularnym a zarazem groźnym tego objawem, wskutek skumulowania się restrykcji powyżej możliwości percepcji żeglarzy jest „ucieczka” pod inne bandery. Bez zmiany Kodeksu Morskiego w tym zakresie, procesy te będą się nasilały jak również trudno liczyć aby w związku z kiepską kondycją żeglarstwa morskiego, rozkwitać zaczęły „porty południowo-wschodniego Bałtyku”. Ci co odwiedzają „porty zachodniego Bałtyku” a nawet jego „Zakamarki” wiedzą i widzą tę różnicę. I oto pojawia się szansa. Kodeks Morski technologicznie i prawnie się zestarzał, jego ustalenia często nie przystają do współczesnego świata. Minister Gospodarki Morskiej widzi to i postanawia dokonać jego kodyfikacji. W dniu 23 stycznia 2007 r powstaje projekt Rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie utworzenia, organizacji i trybu działania Komisji Kodyfikacji Prawa Morskiego.
Zadaniem tej Komisji ma być:
1) przygotowywanie założeń ogólnych kierunków zmian w prawie morskim, a w szczególności w: morskim prawie pracy, morskim prawie ochrony środowiska, prawie bezpieczeństwa morskiego;
2) opracowywanie założeń oraz projektów aktów prawnych o podstawowym znaczeniu dla systemu prawa morskiego;
3) opracowywanie założeń oraz projektów aktów prawnych, wynikających z potrzeby dalszej harmonizacji prawa polskiego z prawem wspólnotowym oraz prawem międzynarodowym. W uzasadnieniu do tego projektu, mogącego budzić nadzieje morskich żeglarzy pisze:
Należy także wskazać, że Rzeczpospolita Polska cały czas jest zobowiązana do dostosowywania prawa krajowego do prawa wspólnotowego.
Kompleksowa nowelizacja kodeksu morskiego, jako najważniejszej ustawy z zakresu działu administracji rządowej - gospodarka morska, powinna zostać potraktowana priorytetowo.
Bardzo obiecująco brzmią takie słowa, jak te:
W dziale administracji rządowej - gospodarka morska obowiązują międzynarodowe regulacje prawne dotyczące głównie bezpieczeństwa morskiego i ochrony środowiska morskiego. Międzynarodowe i wspólnotowe prawo morza podlega ciągłemu rozwojowi, a w wyniku globalizacji obejmuje coraz większy obszar zainteresowania. W związku z powyższym, polskie uregulowania prawne w ww. zakresie wymagają kompleksowych zmian. Jest to jeden z warunków koniecznych rozwoju polskiej gospodarki morskiej i dalszego dostosowywania polskich przepisów prawnych do obowiązujących w tym zakresie regulacji międzynarodowych i wspólnotowych. Rozumiejąc sens ogólny tego co zacytuję, dla jachtingu groźnie to brzmi./cytat/
Ważne jest równie uporządkowanie obowiązujących polskich regulacji prawnych, co spowoduje też wzmocnienie administracji morskiej państwa. Należy mieć nadzieje, że nie odnosi się to do jachtingu, ponieważ, i to powinno nas przede wszystkim martwić i poderwać do działania, że postawione przed Komisją zadania w żadnym miejscu nie odnoszą się do też nieprzystających do współczesnej Europy, uregulowań w jachtingu a mających swoje źródło w Kodeksie Morskim. Pozostaje więc mieć nadzieje, że administracja nie będzie chciała „wzmocnić…” cokolwiek, w stosunku do jachtingu. Szansa jaką stwarza kodyfikacja Kodeksu Morskiego dla uporządkowania spraw dotyczących jachtingu morskiego pozostanie tylko szansą i to niewykorzystaną jeśli wszelkimi siłami nie doprowadzimy do postawienia spraw jachtingu „na wokandzie”. Właśnie te „siły” mnie martwią. W normalnym kraju, normalny Związek, reprezentujący interesy żeglarzy, byłby instytucją do tego powołaną ale tak nie jest.. Ostatnio duże nadzieje żeglarzy obudziła reaktywacja Stowarzyszenia Armatorów Jachtów SAJ. Skład członkowski i skład Zarządu SAJ daje gwarancję fachowości i to ten organ powinien przejąć rolę wiodącą w spowodowaniu dopisania do programu prac kodyfikacyjnych Komisji, spraw jachtingu morskiego a następnie udział w samej kodyfikacji. Powiem nieśmiało, gdyby udało się znaleźć wspólne stanowisko z Komisją Morską PZŻ co do zakresu zmian w Kodeksie Morskim, byłoby to na pewno korzystne dla wszystkich.
TERAZ ALBO NIGDY – CO NA TO STOWARZYSZENIE ARMATORÓW JACHTOWYCH?
Zbigniew Klimczak
______________________
Dziękuję za wiele sugestii i wypowiedzianych watpliwosci czy zgłoszenie niepokoju. I tak w naszym odczuciu jest.
W najbliższym czasie odbędzie się spotkanie Rady Armatorskiej SAJ i wtedy ostatecznie zatwierdzimy plan - który obecnie dysktujemy codziennie wieczorami kozystajac z pomocy elektronicznych.
Ale precyzując, chciałbym przypomnieć, że SAJ powstał i został reaktywowany, aby doprowadzić Polskie Żeglarstwo do poziomu europejskiego, gdzie obowiązuje, jak wiemy wielka liberalizacja cruisingu. Nie sądzę, tak jak zrozumiałem, aby Europa chciała zaostrzyć przepisy właśnie tej grupie uprawiajacej Morze. Bo jeśli uprawiajacej to też przynoszącej zyski.
I na koniec, SAJ powstał również jako odzew i konieczność na brak mozliwości współpracy z Komisją jakąkolwiek PZŻ, a więc ... .
W naszym odczuciu możemy sobie tylko sami pomóc.
Z szacunkiem
Grzegorz Kuchta
Prezes SAJ
Kolego Prezesie,
nie o podziękowania chodzi, a sugestie, to zgłosiłem jedną i nie nazwał bym jej sugestią. Jako jeden z pierwszych, po reaktywowaniu, zgłosiłem akces do Stowarzyszenia i to jest mój głos, jako członka do swoich władz. Stowarzyszeń jakie powstały w ostatnich latach jako alternatywy na brak możliwości porozumienia z PZZ jest wiele. Jak na razie z ograniczonymi efektami. Nie mam pojęcia jakie z moich słów mogło być odczytane przez Prezesa i dać asumpt do pouczania mnie jakie stanowisko ma UE do wolności człowieka. Powtórzę więc, że Minister uzasadnia potrzebę kodyfikacji, potrzebą ujednolicenia polskich przepisów z unijnymi ale wyraził też zdanie, że wzmocni to władzę administracji. Na pewno nie miał na myśli żeglarzy, ponieważ w ogóle o nich nie myśli. Przed nami stoi zadanie włączenia głosu żeglarzy do prac Komisji kodyfikacyjnej i zadbanie aby akurat w tym wypadku władzę administracji osłabić.
W tym zakresie nasze sądy są zbieżne. Martwi mnie natomiast ostatnie zdanie Prezesa”…..możemy pomóc sobie tylko sami”.
To dowód poczucia siły i wiary w siebie i to chwalebne. Ale wchodzimy na teren polityki a nie w rejs morski, gdzie liczą się tylko własne umiejętności i odwaga. Na "salonach" politycznych działanie w pojedynkę kończy się na ogół przegraną. Już raz się o tym przekonaliśmy. Ja nie twierdzę, że sojuszników możemy znaleźć. Przeciwnie, boję się, że nie. Natomiast ogłoszenie już przed pójściem na wojnę, że idziemy sami, bardzo mnie, Panie Prezesie, martwi. Pana słowa świadczą o raczej nieznajomości moich poglądów, wyrażanych w publikacjach i na tej stronie. Powiem więc, że jestem zdecydowanym zwolennikiem stosowania dyplomacji i szukania sojuszników, wychodząc z założenia, że w starciu wielu opcji, zwycięży nie ta co głośno krzyczy a ta co zbierze więcej głosów. A zbieraniu głosów służy od lat znane określenie- kompromis. W naszym życiu prywatnym chodzenie na kompromisy jest ryzykowne ale w polityce, nawet tej przez małe „p” to konieczność. Decyzją Zarządu będzie, czy głos szeregowego ale doświadczonego człowieka, weźmiecie pod uwagę. Ale jestem bardzo, na samym starcie, bardzo zmartwiony.
Życzę sukcesów i serdecznie pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
....zdanie Prezesa”…..możemy pomóc sobie tylko sami” - rozumiem następująco:
Jeśli będziemy czekac, az dobry car Jarosław nam cos da, to doczekamy sie tylko tego, że nam da w d... Więc pomóc sobie możemy sami, prosząc, żądając, przekonując, wsuwając stopę w uchylone drzwi, biorąc rękę, gdy podadzą palec. Po to stworzylismy SAJ, po to mamy Radę Armatorską i tak odczytuję znane mi wypowiedzi Prezesa i dlatego na Niego głosowałem. Wiem też, że Rada uwaznei czyta i będzie czytać wyglaszane tu wypowiedzi i kierując się wlasnym rozumem i sumieniem będzie je w odpowiedni sposób wykorzystywać. A więc paniki bez!
Andrzeju,
oczywiście bez paniki. Czyżby tak zabrzmiał mój głos? Ufam w Wasz i Jurka wybór.( i innych).
Mogę przyjąć Twoje odczytanie tekstu i oby tak było. Z drugiej strony jesteś zbyt uwaznym obserwatorem "sceny" abyś nie wiedział jakie dotychczas wydarzenia wyczulają mnie na postawy buńczuczne. Coś tam z tym chińskim powiedzeniem sam niedawno napisałeś a to prawie moje credo. Wierzę ci, że tak wypowiedź była pomyślana.
pozdrawiam
Zbyszek Klimczak
Drogi Zbyszku.
Jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, że o kasę ...
A wymieniana firma z ul. Chocimskiej przez wiele lat czerpała i nadal czerpie zyski z:
1. Przeglądów wszelkiej maści - okresowe, "powypadkowe" itp.
2. Rejestracji jednostek.
3.Wydawania "patentów"
4.Wydawania Orzeczeń Zdolności Żeglugowej.
5.Wydawania kwitów z pomiarów jednostek - jakby nie mozna było kupić metrówki i pomierzyć samemu.
6.Wystawiania "patentów flagowych" i "certyfikatów jachtowych"
7.Egzaminów na obecnie dwa dolne stopnie
Do tego dochodzą zyski z wszelkich "ukrytych" dojazdów (stawka jak TAXI), "pomocy technicznych".
A w konsekwencji obowiązywania wymienionych powyżej aktów prawnych dochodzi zmuszanie pośrednie lub bezposrednie właścicieli jednostek zarejestrowanych w RP do poddawaniu sie wszelakim koniecznościom wyposażania jednostek w sprzęt tak bardzo drogi jak i całkiem niepotrzebny.
Prosiłem wczoraj jednego z kolegów o sporządzenie listy wyposażenia OBOWIĄZKOWEGO jednostek morskich pozostających pod administracyjną jurysdykcją polskich władz i zmuszonych do poddawania się konieczności wydawania pieniędzy na powyższe cele.
Rece mi opadły jak zobaczyłem tę listę.
A czemu nie można pływac jak w kraju cywilizowanym na północy Bałtyku jedynie na własną odpowiedzialność ?
Ja nie życzę sobie nadzoru kogokolwiek nad moim poczuciem odpowiedzialności. To co będę uważał za stosowne do wyposażenia jachtu kupie ale to moja decyzja a nie PZZ, UM itd
Mówisz aby rozmawiać ....
Osobiscie nie znam nikogo kto sam z własnej i nieprzymuszonej woli odetnie sie od "koryta".
Jeżeli znasz taki przypadek to napisz proszę bedzie to chyba pierwszy !
Niemniej osobiście nie wierzę w to aby PZZ pozostając prawnie umocowanym nadzorcą w pobieraniu podatków i haraczy za, na początku wymienione pozycje, sam z nich zrezygnował.
Wybacz Zbyszku ale jesteś fantastą w swojej wierze w CUD ....
Maciek użył może mocnych słów o zwalczaniu związku ale proszę powiedz jak wyobrażasz sobie - tak pkt po punkcie - bezkrwawe i jednostronne oddawanie roli poborcy podatkowego ....
Wybacz ale aż tak daleko moja wyobraźnia nie sięga.
Dlatego wszelkimi metodami nalezy odciąć naszych ulubieńców od ich przywilejów finansowych.
Bo chciałbym kiedys móc na Kocurze powiesić polską banderę.
A na razie wybacz - bedę działać ale pływałać będę pod żółtym krzyżem.
Pzdr
Kocur (całkiem prywatnie)
(Członek Rady Armatorskiej SAJ)
Witaj.
Jestem otwarty na działanie - niemniej dobrze byłoby wypracowac jakieś wspólne stanowisko.
Przyjdź na pogadanke Hasipa w sobote targową bodajże sala C godz. 11.00
Pzdr
Kocur
Kocurku, może nie jest przyjemnie patrzeć na "obcą" banderę na swoim jachcie, ale jeśli jest to cena za poczucie wolności?
Trudno mi opisać co sam czułem, pierwszy raz wypływając pod "obcą". To niesamowite odczucie, że tylko ja decyduję gdzie, kiedy i z kim popłynę. Że nikt nie ma prawa dyktować mi, co muszę mieć na jachcie. Że projektując rejs nie zastanawiam się, jak "zrobić w konia" administrację morską i ominąć bzdurne przepisy. To uczucie swobody mogę porównać chyba tylko do chwil, gdy powstawała pierwsza i druga "Solidarność". Wiesz, teraz nawet na administrację UM i GPK patrzę przyjaźniej, bo czuję się od nich niezależny.
Gdy z kolegą pływającym podobnym jachtem pod biało-czerwoną planujemy przyszłe rejsy, to niekiedy łapię się na tym, że zapominam o ograniczeniach, którym on podlega; ja planuję trasę zgodnie z logiką i praktyką żeglarską, gdy on robi to zgodnie z przepisami. Tak zaplanowane trasy raczej się nie pokrywają.
Ciekawym zjawiskiem jest, jak łatwo przyzwyczaić się do swobody. Na jachcie nie mam ani jednego dokumentu, który by mi przypominał polskie przepisy; jest tylko prawo własności i polisa ubezpieczeniowa. Wypływając nie liczę pasów ratunkowych i nie sprawdzam, czy gdzieś na trasie nie upłynie mi termin ważności jakiegoś atestu czy KB. Co dla mnie ważne, nie muszę prosić, aby mi pozwolono płynąć samotnie; tego nie regulują przepisy i Pan Inspektor może pozwolić, ale nie musi, a jak zezwoli, to na 2 albo 5 mil od lądu.
Nie jestem dumny z "obcej" bandery, ale powtórzę za Kocurem: jeśli ktoś zasmakował tej swobody żeglowania, to pod polską banderę wróci wówczas, gdy nasz kraj zapewni nam takie same prawo.
Edward Zając
Jeśli nie przez banderę (bo obca), to przez obywatelstwo skipera jachtu (bo nasze - polskie...)...i tak Ciebie dopadnie wkrótce polska rzeczywistość...
Także obym był złym prorokiem ale wszystko wskazuje na sytuację jak z komedii Bareji "Miś" z piosenki "Wesołego Romka"
Johann
Jest takie powiedzenie o mieczu i tarczy: na każdą wymyśloną broń, ktoś wymyślał sposób obrony. Myślę, że jakieś "zapasowe wyjście" (to też powiedzonko z filmu) już przygotowałem. Zresztą wierzę, że nasze wysiłki też przyniosą pozytywny rezultat. Po to jestem w SAJ-u!
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
Witaj
Piszesz: (administracja ma świadomość masowości zjawiska ucieczki żeglarza podatnika pod obce bandery i szuka dziwnych rozwiązań...)
No to chyba musieliby nas z Unii wypisac bo innego sposobu nie widzę....
Piszesz: Jeśli nie przez banderę (bo obca), to przez obywatelstwo skipera jachtu (bo nasze - polskie...)...i tak Ciebie dopadnie wkrótce polska rzeczywistość...
Znaczy, polskie przepisy zezwolą na kontrolę jachtów obcych bander ???? Wybacz ale jakoś w to nie wierzę - póki co jednostkę obowiazuje prawo bandery i (jeżeli sie nie mylę) to czy nie są to przepisy miedzynarodowe ? A to by oznaczało możliwość konfliktu wręcz międzynarodowego ...
A tego nikt nie zaryzykuje.
także pływamy raczej spokojnie.
Pzdr
Kocur
Włodek czy ty masz jeszcze złudzenia?? Oto opiszę przykład działania naszych prawodawców. Zainteresowałem się dyskusją chcących "zadbać o bezpieczeństwo" tym razem narciarzy. Popatrzyłem tu i ówdzie i znalazłem projekt rozporządzenia min. Dorna. Jest tam też w załączniku 5 kilka bezpieczniaków dla żeglarzy (BiP MSWiA). O jakości rozporządzenia i procesie stanowienia prawa niech świadczą słowa autora: "Wprowadzenie tych regulacji prawnych niesłychanie się ślimaczy, bo różne organizacje TOPR i GOPR wnoszą różne wnioski (nie chcą badać alkomatem narciarzy na stokach - przypis mój). Zastrzeżenia ma też potężny przemysł turystyczny, który zarabia na narciarstwie. Mimo to poleciłem ostatnio, by przyspieszyć prace nad rozporządzeniem. Może nie będzie doskonałe, ale w końcu zacznie obowiązywać." (Gazeta Wyborcza 3-4.02.2007) Nieistotne jest, że np. w zakresie żeglarstwa (załącznik 5) naruszono art. 2 Konstytucji w zw. z 92, że naruszono zasady poprawnej legislacji. Ważne, że będzie obowiązywać!! A Policja tobie odpowie, że oni nie są od oceny legalności przepisów. Liczę, że obecnie nowy minister, prawnik i dotychczasowy strażnik prawa w randze prokuratora krajowego, posiadając odpowiednią wiedzę nie przepuści takiego bubla!!! I będzie postępował tak jak tego wymaga Konstytucja. Zobacz ilu ludzi straciło pieniądze na gminnych fotoradarach, bo przyjęli mandaty w dobrej wierze?
Pozdrawiam
Krzysztof Klocek
Ps. Być może ta wypowiedź Dorna w połączeniu z zauważonymi przez Premiera błędami to prawdziwa przyczyna jego dymisji?? ;)
Krzysztof
Nie wiem co chcesz mi powiedzieć - czy to że nasi włodarze mogą skonstruować wykładnie prawa wbrew ... prawu?
Pzdr
Kocur
TAK!
nie wnikam czy działają świadomie lub dla idei ale prawo jeśli nie pasuje nie bardzo się tym przejmują a ponadto tyle przepisów natworzono, że czasami sami prawotwórcy - specjaliści legislatorzy - nie obejmują całości i tworzą zaprzeczenia. Jeśli chesz (chcecie) mogę podać kolejny przykładzik z naszego żeglarsko - motorowodnego podwórka jaki stworzył pan Lipiec.
pozdrawiam
krzysztof
"...Jeśli chesz (chcecie) mogę podać kolejny przykładzik z naszego żeglarsko - motorowodnego podwórka jaki stworzył pan Lipiec...."
No, Krzysztof - czekamy na przykład. Im większe nagłośnienie podobnych informacji, tym lepiej.
Andrzej
A więc dobrze.
Poniżej wkleiłem treść listu jaki został przeze mnie wysłany do RPO w styczniu 2007 w związku z wnioskiem jaki jest efektem niemożności załatwienia sprawy w MSport od listopada 2005r.
W związku z informacją o tym, że mój wniosek nadal jest rozpatrywany pod kątem jego merytorycznej zasadności chciałbym niniejszym przedstawić dowód ilustrujący jakość stanowionego prawa przez Ministra Sportu p. Tomasza Lipca. Opisany poniżej ustanowiony stan prawny świadczy niekorzystnie o kompetencjach prawodawcy. Otóż w ustawie o kulturze fizycznej (Dz.U. 96 Nr 25 poz 113) ustawodawca w jej art.53 a § 1 nakazuje aby uprawiający żeglarstwo posiadali kwalifikacje potwierdzone stosownym dokumentem. Dodatkowo w art. 53 a § 6 cytowanej wyżej ustawy wydał rozporządzenie w sprawie uprawiania żeglarstwa (Dz. U. 06 Nr 105 poz. 712 z póź. zm.). I tak z § 1 pkt 1 tego rozporządzenia dowiadujemy się, że rozporządzenie określa „ kwalifikacje niezbędne do uprawiania żeglarstwa” . Natomiast z §2 pkt 1 dowiadujemy się, że dokument zwany „patentem” wydaje właściwy polski związek sportowy (tak na marginesie warto zwrócić uwagę, że punkt ten powtarza zbędnie zapisy z ustawy o kulturze fizycznej, a więc nie odpowiada zasadom legislacyjnym określonym w Rozporządzeniu Prezesa Rady Ministrów w sprawie zasad techniki prawodawczej), a następnie w rozporządzeniu w sprawie uprawiania żeglarstwa p. Tomasz Lipiec w § 3, który rozpoczyna się od słów: „ Do uprawiania żeglarstwa …” i w § 4, który rozpoczyna się od słów: „ Do uprawiania żeglarstwa motorowego…” określa osoby, którym może zostać wydany patent. Co ciekawe w § 5 pkt 1 minister wspomina o uprawiających „ żeglarstwo motorowe” , a w § 5 pkt 2 przywołuje kolejny rodzaj żeglarstwa w wyrażeniu: „ Posiadanie kwalifikacji niezbędnych do uprawiania żeglarstwa motorowodnego …”. Tak więc pozostawiając w tej chwili kwestię poprawności językowej i legislacyjnej należy zapoznać się ze skutkami działalności pana ministra Tomasza Lipca.
53 a § 3 ustala, że egzaminy potwierdzające posiadanie kwalifikacji przeprowadza właściwy polski związek sportowy a następnie wydaje stosowne dokumenty, o których mowa w przywołanym wyżej § 1. Minister Tomasz Lipiec na podstawie delegacji zawartej w art.
Chcąc uzyskać „patent” należy ustalić właściwy polski związek sportowy. Właściwy oznacza odpowiedni, a w tym wypadku odpowiedni dla danej dyscypliny sportu. Jest to bardzo istotne, bo w art. 11 ustawy o sporcie kwalifikowanym (Dz.U. 05 Nr 155 poz. 1298 z póź. zm) ustawodawca w § 1 ustala, że „ W danej dyscyplinie sportu może działać tylko jeden polski związek sportowy…”. Tak więc należy ustalić jaki polski związek sportowy działa
w dyscyplinach: „żeglarstwo”, „ żeglarstwo motorowe” oraz „żeglarstwo motorowodne”.
Tu niezbędnym jest sięgnięcie do Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej (Dz.U. 01 Nr 8 poz 67). Rozporządzenie to w §1 pkt 1 brzmi: „Ustala się wykaz dyscyplin sportu, w których mogą działać polskie związki sportowe” a w § 2 pkt 1 „Ustala się wykaz dziedzin sportu,
w których mogą działać polskie związki sportowe”. Jednocześnie rozporządzenie zawiera Załącznik 1 stanowiący wykaz dyscyplin oraz Załącznik 2 stanowiący wykaz dziedzin sportu (dodam tylko dla podkreślenia wagi błędów, że powyższe rozporządzenie zostało wydane na podstawie delegacji ustawowej zawartej w ustawie o kulturze fizycznej tej samej, której delegację ustawową wykonywał minister Tomasz Lipiec wydając rozporządzenie w sprawie uprawiania żeglarstwa). I tak w Załączniku nr 2 w pozycji 27 odnajdujemy „żeglarstwo” jako dziedzinę sportu, która obejmuje następujące dyscypliny sportu: „żeglarstwo”, „żeglarstwo lodowe”, „żeglarstwo deskowe” oraz „morskie żeglarstwo sportowe”. Nie odnajduje się nigdzie „żeglarstwa motorowego” ani „ żeglarstwa motorowodnego” tak więc nie ma właściwego polskiego związku sportowego mogącego wydawać patenty, o których wspomina w swoim rozporządzeniu minister Lipiec, ponieważ taki związek nie mógłby istnieć i działać w tych dziedzinach! Nadto poz. 27 „żeglarstwo” Załącznika nr 2 oraz poz. 21 „sport motorowodny i narciarstwo wodne” dobitnie dowodzą, że moja dotychczasowa argumentacja i podejmowane interwencje są słuszne. Niestety sytuacja wyżej opisana wskazuje, że pan Tomasz Lipiec bądź nie posiada dostatecznych kwalifikacji do sprawowania funkcji Ministra Sportu co okazuje przez nieznajomość i nieumiejętność stosowania prawa bądź działa świadomie ze szkodą dla dyscyplin sportowych i obywateli co powinno skutkować odpowiedzialnością karną i sankcjami. Jedno jest pewne, że swoimi działaniami Minister Sportu podważa zaufanie obywatela do Państwa i stanowionego przez nie prawa, a dotychczasowe moje działania (wnioski i skargi) obrazują, że obywatel stoi na przegranej pozycji w dochodzeniu swoich praw i nie może oczekiwać od organów państwowych pomocy. W związku z powyższym pozostaje mi jedynie liczyć na Pana szybką pomoc.
Poniżej wkleiłem treść listu jaki został przeze mnie wysłany do RPO w styczniu 2007 w związku z wnioskiem jaki jest efektem niemożności załatwienia sprawy w MSport od listopada 2005r...."
To lubię, rzekłem, to lubię :-)
BTW Szkoda, że nie podesłałeś nam (Samosterowi) tekstu bo moglibyśmy powiesić na stronie, albo wręcz wysłać w swoim imieniu :-) No, ale teraz jest jużSAJ... Panie Prezesie :-)
pozdrawiam
Andrzej
Mądry król i filozof żydowski Salomon, żyjący ponad 3000 lat temu stwierdził:
"//...Żyłem długo i widziłem, iż nie najmądrzejsi zasiadają w radzie i nie najszybsi kończą bieg...//" (chód)...
Johann
...i tak Ciebie dopadnie wkrótce polska rzeczywistość...
Kodeks Morski:
Art. 4. Do statków morskich używanych wyłącznie do celów naukowo-badawczych, sportowych lub rekreacyjnych stosuje się Kodeks morski z wyjątkiem przepisów o przewozie ładunku lub pasażerów oraz przepisów o awarii wspólnej.
Art. 9. § 1. Żeglugę pod polską banderą może uprawiać tylko statek o polskiej przynależności.
Art. 10. § 1. Statkiem o polskiej przynależności jest:
1) statek stanowiący polską własność, o którym mowa w art. 73 § 1 i 2,
2) statek uważany za stanowiący polską własność, o którym mowa w art. 73 § 3,
Art. 11. § 1. Statek o polskiej przynależności jest obowiązany podnosić polską banderę.
§ 2. Minister właściwy do spraw gospodarki morskiej może, w drodze rozporządzenia, zwolnić niektóre rodzaje statków o polskiej przynależności z obowiązku podnoszenia bandery. Zwolnienie nie może dotyczyć statków uprawiających żeglugę poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Art. 73. § 1. Statek stanowi polską własność, jeżeli jest własnością:
1) Skarbu Państwa,
2) osoby prawnej mającej siedzibę w Rzeczypospolitej Polskiej,
3) obywatela polskiego zamieszkałego w Rzeczypospolitej Polskiej.
§ 2. Statkiem stanowiącym polską własność jest również statek wchodzący w skład majątku spółki osobowej wpisanej do polskiego rejestru przedsiębiorców.
§ 3. Statkiem uważanym za stanowiący polską własność jest statek:
1) będący co najmniej w połowie własnością podmiotów wymienionych w § 1, jeżeli armator tego statku ma w Rzeczypospolitej Polskiej miejsce zamieszkania albo siedzibę swojego zakładu głównego lub oddziału, a statek, na wniosek wszystkich współwłaścicieli, został wpisany do polskiego rejestru okrętowego w księdze rejestru stałego,
2) będący własnością spółki kapitałowej mającej siedzibę za granicą, w której jeden z podmiotów wymienionych w § 1 ma udział kapitałowy, jeżeli armator tego statku ma w Rzeczypospolitej Polskiej miejsce zamieszkania albo siedzibę swojego zakładu głównego lub oddziału, a statek, na wniosek właściciela, został wpisany do polskiego rejestru okrętowego w księdze rejestru stałego.
Art. 73a. Za statek, o którym mowa w art. 24 § 2, uważa się również statek:
1) będący co najmniej w połowie własnością obywatela państwa członkowskiego Unii Europejskiej lub osoby prawnej mającej siedzibę w państwie członkowskim Unii Europejskiej, jeżeli armator tego statku ma w państwie członkowskim Unii Europejskiej miejsce zamieszkania albo siedzibę swojego zakładu głównego lub oddziału, a statek, na wniosek wszystkich współwłaścicieli, został wpisany do polskiego rejestru okrętowego w księdze rejestru stałego,
2) będący własnością spółki kapitałowej mającej siedzibę za granicą, w której obywatel państwa członkowskiego Unii Europejskiej lub osoba prawna mająca siedzibę w państwie członkowskim Unii Europejskiej ma udział kapitałowy, jeżeli armator tego statku ma w państwie członkowskim Unii Europejskiej miejsce zamieszkania albo siedzibę swojego zakładu głównego lub oddziału, a statek, na wniosek właściciela, został wpisany do polskiego rejestru okrętowego w księdze rejestru stałego.
Jak będą chcieli uderzyc to i kij znajdą.
Wyobrażasz sobie aby władza zmusiła do zmiany bandery? Coś takiego nazywa się piractwem! Może jeszcze zmuszą do prowadzenia firmy w kraju? 8-)
"Ucieczka" pod unijne bandery jest tylko prowizorka,
To skorzystanie z praw jakie przysługują każdemu.
czas wywalczyć WOLNOŚĆ we własnym kraju, pod własną banderą.Wolność i racjonalność
Tu obiema łapkami się podpisuję
JacekW
Johann
Nie zorientowanym chciałbym dodac tylko, że tych wszystkich w poprzednim moim poscie wymienionych "udogodnień" rejstracyjno-przeglądowych" w większości świata cywilizowanego (np w Szwecji) NIE MA !
Tam się po prostu pływa a jednostki o wymiarach do Lc 12 m i Bc 4 m nie rejestruje sie, nie ma przeglądów, inspekcji, Kart bezpieczeństwa, WWRJ-tek, OZŻ, obowiązkowych pasów korkowych itd, itd....
Niewiarygodne ale .... nikt od nikogo nic nie chce....
Wyśniona kraina żeglarska......
Pzdr
Kocur
Włodku Szanowny i koledzy z tej części dyskusji, jaką wywołał,
po raz kolejny błagam, proszę, skamlę i co tam jeszcze- nie próbujcie mi tłumaczyć czym jest Związek, z czego żyje i jakie ma dla nas "zasługi" bo dostanę zawału. Odszedłem z aktywnej działalności w Związku w 1987 r, wcześniej próbując w miarę moich możliwości tym zjawiskom przeciwdziałać. Pozbawiony złudzeń rozpocząłem otwartą wojnę i tocze ją do dziś. Ile razy jeszcze mam przypominać, że przed kilku laty zostało wypracowane w internecie stanowisko, że nie palimy, nie niszczymy Związku, ponieważ ma on inne, ważne acz nie tyczące nas zadania, natomiast uczynimy wszystko aby odciążyć go od zadań jakie niepotrzebnie wziął na siebie i z zapałem je realizuje. PO CO DO TEGO WRACAMY? Zabieramy sobie czas i odciągamy uwagę od innyh spraw. Nie obudzimy się pewnego dnia i nie stwierdzimy z radością, że PZŻ stał się normalną, jakich w Polsce dziesiątki, federacją sportową a żeglarze sobie pływają spokojnie, jak cykliści jeżdżą na wycieczki, szachiści w parku na ławeczce sobie grają! Tak nie będzie. To PZŻ musi się obudzić pewnego dnia, że nie ma już żadnych instrumentów władzy.
Tu i teraz dyskutujemy, szukamy dróg wyrwania części tej władzy. W szkoleniu, które jest moim głównym obszarem zainteresowania już widzę zwiastuny klęski. Trzeba dobrze obserwować to się dojrzy. Zapowiadałem już materiał w tej sprawie w Jachtingu ( kwiecień lub maj). PZŻ, moim zdaniem, popełnia śmiertelny błąd, tkwiąc za murami, głuchy na świat, ponieważ zdolni stratedzy takiego wroga biorą z flanki. Flanką jest rozwój róznych form szkolenia i nie tylko PZŻ-toeskich programów, stopniowe uznawanie innych dokumentów w Polsce a teraz otwiera się kolejna flanka.
I tak powoli i do przodu. Tisz jediesz dalsze budiesz. Jak dobrze pójdzie to nawet ja dożyję radykalnej zmiany, że polskie żeglarstwo wyczynowe pozyska swojego prawdziwego opiekuna i reprezentanta a ich wyczynom towarzyszyć będą kibicujący żeglarze rekreacyjni.
pozdrowiania
Zbigniew Klimczak
Witam,
z racji pewnej zbiezności sytuacyjnej muszę na wstępie zaznaczyć, że poniżej wypowiada się tylko i wyłącznie obywatel - szarak Krzysztof Klocek przedstawiciel co najwyżej rodziny. Wg mnie słowa Zbigniewa mają ważny wydzwięk. "Gdyby się udalo uzgodnić ....." Cóż 90 % Polaków to katolicy a więc nie powinno nam być obce odpuszczenie grzechów jeśli "grzesznik" wyzna grzechy, będzie szczerze żałował i się poprawi. Gdyby tak wspomniana przez Zbigniewa Komisja Morska uznała, że w zakresie ich zainteresowania leży tylko i wyłącznie morskie żeglarstwo sportowe - czytaj regaty, starty olimpijskie, opieka nad kadrą narodową itp a pozostała żegluga morska leży poza ich zakresem zainteresowań (tu szczególnie pionu p. Maćkowiaka!!) a nadto swoim działaniem potwierdziliby to stanowisko to osobiście uważam, że warto rozmawiać. Jak roumiem wypowiedź Prezesa SAJ dotychczas nie było mowy o współpracy ze względu na hardą postawę "grzesznika". I słusznie! Bo na zło przyzwolenia być nie może! Każdy jednak może poddać się refleksji, że nadejdzie czas gdy będzie się smażył w piekielnych ogniach braku reglamentacji:)) a wtedy na żal i wyznanie będzie za późno.
pozdrawiam
Krzysztof Klocek
ps. przy okazji chciałbym wyjaśnić wielu kolegom pewną istotną zasadę tzn. w polskim systemie prawa kodeks nie jest ustawą nadrzędną nad innymi ustawami. Tak więc zmiana zapisu w kodeksie morskim nie będzie miała zbawczego charakteru. Konieczny jest przegląd i zmiana zapisów (wyróżnienia jachtu) we wszystkich ustawach, w których zdefiniowany jest statek (bezpieczeństwo, obszary morskie, kodeks morski itd). Taka okazja będzie możliwa w trakcie prac planowanej Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Morskiego - zwróccie uwagę, że prawa morskiego a nie kodeksu morskiego jak podaje Zbigniew.
Otóż to- uzgodnienie, że KM-PZŻ odpuszcza cruising, wcześniej, przed pójściem ew. na Komisję, już jest sukcesem. Zamaist się kłócić przed audytorium i ośmieszac wzajemnie, będą dbać o swoje podwórka.
Masz rację, Kodeks nie jest nadrzędnym, choć chyba jest kilka aktów, powołujacych się na Kodeks. Ale jak dokona się tam stosownych modyfikacji, to łatwiej będzie potem. A teraz, własnie teraz powinien powstać zespół do wyłapania tych wszystkich Zarządzeń i Rozporządzeń, pod kątem ich zmian a co ważniejsze, pilnować aby nie znalazły się żadne furtki w nowym Kodeksie. To będzie żmudna praca dla dobrych żeglarzy-prawników. Kolejność nieprzypadkowa.
pozdrawiam
Zbyszek Klimczak
Myślę, że nie należę ani do radykałów, ani do tych wierzących w dobrą wolę PZŻ-tu. Staram się patrzeć realnie. Gdyby to zależało ode mnie, to starałbym się opracować listę problemów (postulatów, rządań), które można przestawić tej organizacji. I poprosiłbym o konkretną odpowiedź w oznaczonym terminie. Na czele tej listy było by odłączenie żeglarstwa przyjemnościowego od sportu.
Jeśli wcale nie otrzymamy odpowiedzi, lub będzie ona negatywna, to ze spokojnym sumieniem możemy pojąć wszelkie działania zmierzające do osiągnięcia naszych celów. Nie będzie to działanie po partyzancku, z ukrycia, lecz jawne, z otwartą przyłbicą. Jeśli jednak znajdzie się choć jeden punkt styczny, to nie wykluczałbym współpracy w tym temacie. Cel mamy określony, ale czy jesteśmy pewni, że osiągniemy go jednym uderzeniem? Może, wierząc w ostateczne zwycięstwo idei swobodnego żeglowania, warto od czasu do czasu osiągnąć nawet mały sukces? Czy to by było źle, gdyby Batiarowi udało się załatwić zwolnienie z obowiązkowych kursów? Czy mamy coś przeciw temu, gdyby zrezygnowano z obowiązkowych przeglądów na śródlądziu czy odpuszczenie czegoś na morzu? Jakikolwiek sukces w kierunku liberalizacji byłby przypisany naszym organizacjom. To może budować ich autorytet w środowisku żeglarskim. Ale, idąc drobnymi krokami do przodu, zawsze trzeba zaznaczać, że naszym celem jest swobodne żeglowanie.
Edward Zając
Nigdy nie odpuści dobrowolnie obowiązkowych patentów PZŻ w RP. Strzeliłby sobie gola w swoją bramkę. To jak zamach na "niepodległość i racje stanu" tej organizacji.
Ciekawostka świadcząca o podejściu PZŻ do tematu DOBROWOLNYCH certyfikatów kompetencji żeglarskich : nawet w projekcie nowych patentów lodowych PZŻ (mających wypełnić zimową "dziurę" budżetową okręgów i PZŻ ) - kurs jest przewidziany jako obowiązkowy mimo obowiązkowego oczywiście egzaminu na ten dobrowolny obecnie patent (certyfikat kompetencji lodowych PZŻ)........:)))
podobny temat w projekcie dobrowolnych kursów i egzaminów na "związkowy" PZŻ, a nie "państwowy" PZŻ patent JSM czy KJ...
Ot ciekawostka bo PZŻ uważa obecne patenty kapitańskie (JSM,KJ) za beee... nic nie warte, bo nie potwierdzone egzaminem przed CKE.
"Wiadomo" obecnie kandydaci weryfikują się "bez opamiętania" .
Wystawiono już w ten sposób ponad 100 patentów kapitańskich...:)))
"Gdzie sens , gdzie logika" ...';)))
To daje do myślenia...
Johann
Ciekawe jak związek "łyknie" poza polskie swiadectwa kompetencji ?
A łyknąć musi bośmy w Unii....
pzdr
Kocur
Drogi Kocurze
Stanowi prawo w Rzeczypospolitej póki co inna "instancja".
Jeśli prawo (przygotowywana nowela w ustawie o kulturze fizycznej) dopuści takowe zagraniczne certyfikaty, to związek może tylko na to bezsilnie patrzeć.
Ale póki co czują się bezpiecznie, gdyż Twój paszport będzie Cię dyskredytował w kwestii korzystania w Polsce z zagranicznych żeglarskich certyfikatów kompetencji ponieważ dotychczasowy proponowany przez ustawodawce zapis w tej materii dotyczy JEDYNIE CUDZOZIEMCÓW...!
Tylko cudzoziemiec skorzysta z ISSA czy RYA lub innych "poza polskich" dobrowolnych certyfikatach w granicach RP czy na polskim jachcie (bo istotne co mu tam wpisali do Karty Bezpieczeństwa Jachtu), a Ty dalejże na kurs i egzamin TYLKO do PZŻ... (sorry jest jeszcze drugi bliźniaczy związek ze swoimi obowiązkowymi patentami motorowodnymi...;)))
To jest jeden z przejawów dbania związków o swoje interesy.
Jeśli już muszą być honorowane w RP jakieś "żeglarskie kwity" z UE, to bezpieczny status obowiązkowych patentów PZŻ i PZMWiNW w RP pozostaje zachowany...chyba ,że zmienisz obywatelstwo.
Generalizując nieco i poprzez hiperbole można przyjąć ,iż : NIE TYLKO POLSKIE BANDERY ZACZNĄ DALEJ ZNIKAĆ NA POLSKICH AKWATORIUM... PRZY TAKIM PRAWIE - BEZPRAWIE...
A Twój wybrany przez Ciebie poseł ma to głęboko...
Johann
No i OK niech to zapiszą... a wtedy "starzy wk..." wykorzystają to, że jesteśmy w UE i zaczną batalie pod hasłem "DYSKRYMINACJA"
Hi... Hi...
Odnoszę wrażenie, że nie potrafimy wykorzystać tego, że jesteśmy w UE a i też nam się nie chce użerać z administracją...
Oj, straszne nieszczęście:-((( zgubiłem mój patent "Starszego Sternika Motorowodnego". Zgaduj zgadula jaki patent dostanę? Zaznaczam, że mam świadomość tego, że praw nabytych nie wolno odbierać i nie zawaham się tego użyć... Hi... Hi...
Lepiej późno niż wcale. Ten wątek dyskusji mnie zmobilizował. Poszedł mail poniższej treści do Departamentu Prawnego MS. Zawsze to coś i punkt zahaczenia na przyszłość.
Batiar
Szanowni Państwo,
stały współpracownik "Jachtingu"
To może zmobilizuj się jeszcze troszeczke dopisując, że:
w większości Państw UE i swiata nie ma wymogu posiadania przez żeglarzy amatorów jakichkolwiek uprawnień do żeglowania lub wymagane są do prowadzenia jednostek porównywalnych z małymi statkami! Po części jest to konsekwencją przyjętych umów miedzynarodowych w których tego rodzaju jednostki są wykluczone z ich jurysdykcji..
Przywołany system RYA jest całkowiecie dobrowolnym systemem podnoszenia kwalifikacji żeglarskich.
Inaczej wychodzi, że patenty to norma na świecie.
Trzeba Im to powtarzać aż dotrze do ostaniego zwoju ;-)
Podobnie zawsze i wszędzie powtarzać o braku rejestracji i przeglądów, może dla świętego spokoju odpuszczą.
JacekW
Prawo może być kretyńskie ale jeśli może , to będzie na waszą szkodę bezwzglednie egzekwowane.
Nie liczyłbym na wyrozumiałość i niewiedzę policji czy towarzystw ubezpieczeniowych gdy nadejdzie godzina próby (kontrola, awaria, wypadek itp)...a osoba prowadząca jednostke obligowana do posiadania krajowych patentów PZŻ na polskim jachcie (nawet śródladowym) nie będzie ich posiadała, bo ma certyfikat zagraniczny ,a cudzoziemcem JESZCZE nie jest...
Kretyńskie projekty trzeba eliminować w zarodku bo inercja tego typu regulacji ma inercję przez dekady...
Johann
Johann, ja też sądzę, że nie odpuści "obowiązkowości" . To smutne, bo patologie z tym związane nie są zbyt wychowawcze. Ale, jak piszę od niedawna, pojawia się inne rozwiązanie. Z jednej strony ta niedoskonała nowelizacja przewidująca uznawanie patentów cudzoziemcom a szkoda, że nie cudzoziemskich. Szkoda ale jestem tego samego zdanie co Jurek Makieła, życie to wyprostuje! Z drugiej strony ponad 20 szkół żeglarskich, z których coraz więcej oferuje szkolenia na patenty międzynarodowe lub zagraniczne. Patenty ogólnie cenione i uznawane, czego już teraz nie można powiedzieć o patentach PZŻ. W tej sytuacji na przymusowe kursy PZŻ rodzice będą posyłać dzieci, traktując kursy jak kolonie. W kwietniu nastąpi historyczna chwila ( jak dobrze pójdzie). Na wodach Zatoki Gdańskiej odbędzie się pierwszy na wodach polskich, egzamin na patent RYA. PZŻ nie chce iść "do swiata" to świat przyszedł do niego. I to jest ta nowa droga!
Żeglarz, kandydat na żeglarza pójdzie robić ISSA, RYA, Voditelja Brodice a ten co chce się doskonalić, pójdzie do takiej szkoły jak np. kapitana Pochodaja, który wyznaje zasadę, żadnych świstków czysta edukacja. Przestałem się martwić, że PZŻ nie odpuści, ponieważ straci to jakiekolwiek znaczenie. A wtedy może stacić znaczenie 'rekreacyjna" część Związku. Johann- oni tego nie widzą ale już kopią sobie grób.
pozdrawiam
Zbyszek
Jak pogodzić ogień z wodą?
KM PZŻ realizowała, realizuje i będzie realizować tylko interesy PZŻ, bo jest jego integralną częścią programowo i mentalnie...
To z grona KM PZŻ rekrutowali się główni hamulcowi liberalizacji żeglarstwa morskiego w każdym zakresie: formalnym, technicznym itd...
Ich opinie o popuszczeniu zaledwie formalnego łańcucha nawiązują do wielkiego błędu i nieodpowiedzialności...poza jednym wyjątkiem (Krzysztofa B.) uznanego zresztą w tym gronie swwego czasu za wręcz "wywrotowca" starego sprawdzonego systemu...
Ten bastion nigdy nie zrezygnuje (w obecnym składzie) z aspiracji do administrowania i kontrolowania żeglarstwem morskim w jego wszystkich formach na terenie RP.
Wręcz prowadził (i chyba nadal to czyni) działania w celu "kontrolowanego dokręcenia śruby"...
Znam ich opinie bezpośrednio i pośrednio na tzw "liberalizacje żeglarstwa" i nie mam żadnych złudzeń...
Tylko wymiana pokoleniowa i związana z tym zmiana mentalna w PZŻ (w tym KM) może jeszcze uratować opinię związku w oczach 90 % żeglarzy polskich...
Jeszcze tylko jakieś 10-15 lat i problem z "hamulcową administracja" PZŻ się sam rozwiąże...
Jeśli nastąpi to jednak w przeciągu najbliższych 2 lat - to będzie świadczyło między innymi o tym ,iż te 90 % żeglarzy rzeczywiście czuje się Europejczykami w swoim kraju...
Johann
Johann,
bo się Neptun wkurzy a Salacji biust opadnie! Wszystkie wypowiedzi tu i gdzie indziej, należy czytać w aspekcie, że naczelnym rozwiązaniem jest wyjęcie z pod "opieki" PZŻ żeglarstwa rekreacyjnego. Nie da się każdej wypowiedzi rozpoczynać od tego fundamentalnego stwierdzenia ale trzeba o tym pamiętać. W tej sytuacji mowa o "współpracy" dotyczy wyłącznie uzgadniania stanowisk, po akceptacji, czy na gruncie uznania tej fundamentalnej tezy. Jeśli do tego nie dojdzie, to przynajmniej popychanie do przodu spraw nie podważających tej zasady. W Kodyfikacji Kodeksu Morskiego, gdzie, jak wiesz, brak nawiazań do wiodącej roli PZŻ, takich pól uzgodnienia stanowiska współnego w celu wzmocnienia frontu wobec administarcji, może być wiele. Jak strony dzieli pewien pogląd, odkładamy go na lepsze czasy i idziemy do przodu w tym co nas łączy. Apeluję do Ciebie i innych aby pamiętać iż postulat wyłączenia cruisingu z gestii PZŻ jest nadrzędny i tu nie ma mowy o żadnym porozumieniu. Współpracuje się w tym co ludzi łączy a rozsądek nakazuje różnice poglądów w innych sprawach, odłożyć na bok. Powtarzam się ale czemu ta prosta zasada porozumiewania się ludzi w sprawach ważnych, tak trudno zdobywa sobie uznanie?
serdecznie pozdrawiam
Zbyszek Klimczak
Postulat słuszny, sprawiedliwy i naukowy...;)) ale jeno w zakresie "administrowania" gdyż cruisingu jako jednej z form działalności PZŻ wyłaczyć się nie da... to wolność do działalności w dziedzinach wszelakich organizacji wszelakich...
"Współpracuje się w tym co ludzi łączy..."
A co żeglarzy pragnących amatorsko na przeważnie swoim własnym jachcie lub czarterach zagranicznych łaczy z organizacją (ludźmi) pragnących ingerować i decydować o tymże, kto, jak, na czym ,gdzie, kiedy,z kim itd. To potęzna inercja mentalna z okresu "totalnej władzy nad żeglarstwem i żeglarzami"
Proszę Zbyszku - wypunktuj mi te elementy łączące dwa odmienne sposoby pojmowania swobody w żeglowaniu morskim.
Ta "żeglarska zawodowa elita morska" z definicji nie jest zainteresowana żadną współpracą czy "ustalaniem wspólnych stanowisk" z amatorami ,które mogłyby podważać ich monopol i obszar odziaływań na sprawy żeglarstwa morskiego w kraju. Przypatrz się na strukturę samej KM - toż to "państwo w państwie PZŻ".
Nie chodzi tu też o dyskredytowanie w czambuł wszystkich w KM PZŻ, bo to byłoby nieuczciwe ale o opis sytuacji w której nigdy z tym "gronem" nie było i nie będzie nam (ludziom pragnącym zmian w "kubańskim systemie zeglarstwa") po drodze do wolności podejmowania wyborów i świadomego ryzyka w żeglarstwie morskim.
Myślę ,że sam Don Jorge - będący kiedyś w składzie tego "grona" w zarządzie PZŻ może dać świadectwo prawdzie, co do mentalności tej "komisji"
Dlaczego nie udało mu się wtedy przeforsować pewnych spraw. Opór materii jest jeszcze nadal ogromny...
Szukając "wspólnych" stanowisk - ustalmy czy one istnieją i czy coś SAJ z PZŻ naprawdę łączy...?????
Znasz mnie troche i wiesz ,ze nie jestem ani ekstremistą, ani "oszołomem" ani ortodoksyjnym tradycjonalistą...mam swoje lata i doświadczenia ale aby mówić o "rozejmie" i ustaleniu "wspólnych" stanowisk przed administracją morską trzeba mieć świadomość, że być może ta "wspólnota" nie istnieje...
Jesli sie mylę, sprostuj mnie proszę...
Johann
Johannie, oczywiście znam Twój spokój i wyważoną ocenę faktów i zdarzeń. Myślę, że tu mamy małe nieporozumienie. Nie twierdzę, że jakaś współpraca w danym zakresie jest możliwa z PZŻ lub jego organem. Ale przypominam, że to Komisja Morska w swoim projekcie ujęła nieobowiązkowość odbywania szkoleń a jak wiesz, jest to moje „marzenie” od lat. Po prostu, skoro tak, to może znajdą się tam ludzie do współpracy. Kodeks Morski, jak jeden z kolegów słusznie napisał, nie zawiera zbyt wielu odniesień do żeglarstwa, jako takiego. Zresztą nigdy nic takiego nie twierdziłem. Używam skrótu myślowego, że wiele złego wzięło się z interpretacji poniższych paragrafów:
Art. 2. § 1. Statkiem morskim jest każde urządzenie
pływające przeznaczone lub używane do żeglugi morskiej,
zwane dalej „statkiem”.
Art. 4. Do statków morskich używanych wyłącznie
do celów naukowo-badawczych, sportowych lub rekreacyjnych
stosuje się Kodeks morski …
a ten paragraf ( jest takich zapisów kilka) sprawia, że urzędnicy wpadają w zapał twórczy.
§ 3. Minister właściwy do spraw gospodarki morskiej
określi, w drodze rozporządzenia, tryb postępowania
w sprawach nadawania i zatwierdzenia nazwy
statku, ……
a ten spowodował burzę, jak poprzednie nasze ministerstwo chciało opracować Dzienniki Jachtowe.
Dokładnie ten & cytowano.
Art. 50. § 1. Statek o polskiej przynależności obowiązany
jest prowadzić dzienniki i posiadać dokumenty
prawem przewidziane.
Co do tego zapisu też są kontrowersje, bo powoduje dalsze skutki.
§ 3. Statek morski stanowiący polską własność,
używany wyłącznie do celów sportowych lub rekreacyjnych,
o długości kadłuba do 24 m, podlega obowiązkowi
wpisu do polskiego rejestru jachtów prowadzonego
przez właściwy związek sportowy o zasięgu
krajowym.
Jeśli różne poglądy w tych sprawach zderzą się w czasie posiedzenia Komisji Kodyfikacyjnej, nie wyjdzie to nikomu na dobre. To i tylko to mnie niepokoi i po prostu szukam wyjścia. Nie mam zamiaru za ten pogląd umierać.
Pozdrawiam
Zbyszek
Zbyszku piszesz o współpracy z komisjami związkowymi, ale nie bradzo rozumiem jak tok sobie wyobrażasz?
Wcześniej piszesz, że od 2000 r. nie otrzymałeś odpowiedzi na żadne ze swoich wystapień.
To jak by ten dialog miał wyglądać?
Tak prosto wytłumacz.
Hasip
Andrzeju, trudno odpowiadać na coś czego się nie napisało a oto dowód:
w moim newsie stoi - "Powiem nieśmiało, gdyby udało się znaleźć wspólne stanowisko z Komisją Morską PZŻ co do zakresu zmian w Kodeksie Morskim, byłoby to na pewno korzystne dla wszystkich. "
Zwracam uwagę Twoją i wszystkich, którzy znowu wstawili w moje usta coś czego nie powiedziałem. Zwracam uwagę na słowo "nieśmiało" i "gdyby". Taka sobie ostrożna sugestia na koniec rozważań. Dobra wiadomość to ta, że udało mi się sprawić, że Chocimska odpowiada na mój tekst ( nie mam pojęcia co ale ubaw będzie). W Jachtingu dwa artykuły obok siebie.
pozdrawiam
Rozumiem twoją ostrożność, lecz nie widzę tego optymistycznie. Projekt komisji morskiej został "zjechany" przez zarząd. Wobec władzy to zarząd jest reprezentantem a nie komisja morska. Nie wyobrażam sobie sytuacji w której będą jednolite lub podobne wnioski SAJ, PFŻ wraz KM PZŻ kontra wniosek zarządu PZŻ.
Hasip
Zasadą negocjacji jest wybadanie, czy istnieją jakieś pola porozumienia. Jeśli tak, to absolutnie sobie wyobrażam taką zgodność wobec ustawodawcy. Jeśli jednak nie znajdzie się takich obszarów, porozumienie jest oczywiście niemożliwe. Ale, Andrzeju- zawsze chcąc coś osiągnąć trzeba zaczynać od szukania punktów stycznych aby tym silniej wystąpić przeciwko trzeciej stronie a nie zakładać z góry, że to jest niemożliwe. Może i jest niemożliwe porozumienie ale obowiązkiem negocjatorów jest sprawdzić czy jakaś szansa istnieje. Robi sie to dyskretnie, w drodze jakichś kontaktów prywatnych i przy ciszy w eterze a nie pobrzmiewaniu trąb wojennych. I jeszcze jedna sprawa, obie strony muszą być świadome, że niepodjęcie tej próby moze skazać na przegraną sprawy stawiane przez każdą z nich. Tak się dzieje gdy przed kimś toczy się walka dwóch zwaśnionych stron.
Tak to sobie myślę i myślę, kiedy surmy bojowe i występy harcowników przed szeregami wojsk zastąpi żmudna praca. Nigdy nie są wszyscy mądrzy i nigdy wszyscy głupi. Z mądrymi gadać, głupich odstawić na keję.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Art. 16. W ustawie z dnia (...) kodeks morski (Dz. U. ..) wprowadza się następujące zmiany:
1)W art.23 § 3 otrzymuje brzmienie: „§ 3. Rejestrację statków używanych wyłącznie do celów
sportowych lub rekreacyjnych o długości kadłuba do 24m regulują odrębne przepisy”
§ 3. Statek morski stanowiący polską własność, używany wyłącznie do celów sportowych lub rekreacyjnych, o długości kadłuba
do 24 m, podlega obowiązkowi wpisu do polskiego rejestru jachtów prowadzonego przez właściwy związek sportowy o zasięgu
krajowym.
2)W art. 26:
a)§ 1 otrzymuje brzmienie: „§ 1 Za czynności rejestrowe, o których mowa w art. 23 § 1,
pobiera się opłaty rejestrowe, które stanowią dochód powiatu.”
§ 1. Za czynności rejestrowe, o których mowa w art. 23 § 1, pobiera się opłaty rejestrowe, które stanowią dochód budżetu
państwa, natomiast opłaty za czynności, o których mowa w art. 23 § 3, stanowią dochód właściwego związku sportowego
prowadzącego rejestr jachtów.
b)Skreśla się § 2.
§ 2. Minister właściwy do spraw gospodarki morskiej określi, w drodze rozporządzenia, sposób i tryb prowadzenia polskiego
rejestru jachtów, z uwzględnieniem odpowiednio przepisów art. 29.
Art. 17. W ustawie z dnia (...) o bezpieczeństwie morskim (Dz. U. ..) wprowadza się
następujące zmiany:
1).Art. 4 ust. 1 otrzymuje brzmienie: „1. Przepisów ustawy nie stosuje się do jednostek
pływających Marynarki Wojennej, Straży Granicznej i Policji, z zastrzeżeniem przypadków
określonych w ustawie, a także jednostek wykorzystywanych wyłącznie do celów sportowych lub
rekreacyjnych”
Art. 4. 1. Przepisów ustawy nie stosuje się do jednostek pływających Marynarki Wojennej, Straży Granicznej i Policji, z
zastrzeżeniem przypadków określonych w ustawie.
2).W art. 7 skreśla się ust. 4
Art. 7. 4. Minister właściwy do spraw gospodarki morskiej może powierzyć, w drodze rozporządzenia, niektóre zadania organu
inspekcyjnego w stosunku do statków sportowych o długości kadłuba do 24 m - związkowi sportowemu o zasięgu
ogólnokrajowym, kierując się względami uproszczenia procedur i specjalistycznym charakterem zadań realizowanych przez
związki sportowe.
3).W załączniku do ustawy skreśla się pozycje 15., 15.1 do 15.6 oraz pozycję 16.3
15. Za kartę bezpieczeństwa dla statku sportowego i rekreacyjnego:
15. 1 Statki o długości do 6 m - 50 j.t.
15. 2 Statki o długości powyżej 6 m do 9 m - 75 j.t.
15. 3 Statki o długości powyżej 9 m do 12 m - 100 j.t.
15. 4 Statki o długości powyżej 12 m do 15 m - 150 j.t.
15. 5 Statki o długości powyżej 15 m do 24 m - 300 j.t.
15. 6 Statki o długości powyżej 24 m - 500 j.t.
16. 3 Jeżeli właścicielem jednostki sportowej lub rekreacyjnej jest: emeryt, rencista, uczeń lub student, opłatę za wydanie dokumentu
bezpieczeństwa obniża się o 50 %.
(jeśli takie tam jeszcze są) o nowatorskim spojrzeniu na morskie żeglowanie w europejskim stylu ,a nie "gronem"...administratorów i "konsultantów" z poprzedniej epoki...
Johann
PZZ należy zniszczyć!
Maciek
Z całym szacunkiem dla twojej determinacji ale weź łaskawie pod uwagę, że, mówiąc kolokwialnie, pleciesz bzdury. Nie zwalczam twoich poglądów, bo to nie pogląd. PZŻ nie powinien się zajmować żeglarstwem rekreacyjnym ale jest to krajowa federacja sportowa, bez której istnienia żaden polski zawodnik nie pojedzie na Olimpiadę, MŚ czy ME. Tak samo jak piłkarze, narciarze, siatkarze i gracze w klipę. Można dyskutować, można się spierać a nawet sobie ubliżać, jak to się ostatnio dzieje ale nie wolno ośmieszać siebie a przy okazji grona ludzi, którzy o coś walczą. Na Chocimskiej rozległ się diabelski śmiech z poziomu naszych argumentów. Ci ludzie chcą "NISZCZYĆ"- krzyczą "oszołomy", taka opinia pójdzie w świat . Może zwolnisz, pomyślisz czy aby chca zrobić dobrze, skodzisz?
"PZŻ nie powinien się zajmować żeglarstwem rekreacyjnym ale jest to krajowa federacja sportowa, bez której istnienia żaden polski zawodnik nie pojedzie na Olimpiadę, MŚ czy ME. Tak samo jak piłkarze, narciarze etc"
Moze coś pokiciałem, bo rzadko oglądam TV, ale w PL zawodnik jedzie na Olimpiadę itd jak mu jego związek zanadto nie przeszkadza. Może się okazać śmiesznie, ale dzięki swemu związkowi (zdRadzieckiemu?), piłkarze nożni nigdzie nie pojadą, chyba że każdy osobno, do obcych klubów. Zasługi ich związku dla narciarzy też jakie są - widać: nasz Czołowy Narciarz Rzeczypospolitej tyle samo na ingerencji Związku zyskał, co jego koledzy. Oni sa tam gdzie są, on odfrunął. Dobrze, że się nie "przeflagował". Osiągnięcia są tu WBREW i POMIMO.
To było tak na marginesie. Tym samym trybem pisząc (drogi Don Jorge, to już do Ciebie) zauważam tu coraz więcej demagogii i "rozmów głuchych", typowych dla miejsc typu forum Onetu, czy pl.rec.zeg. Usenet, dzięki swej długiej historii, ma przynajmniej narzędzia, m.in. filtry, którymi użytkownik ułatwia sobie życie. Tu jesteś tylko Ty. Dajesz aby radę? Bo sąsiedni wątek o Kanale ZZ nieco mnie niepokoi...
To prawda, że zawodnik jedzie jak mu nie przeszkadza ( choć raczej chodzi o przygotowanie się do zawodów- Fibak, Kuśnierewicz i kilku innych), jest kilka przykladów na to. Tyle, że ja nie o tym tylko o przystawieniu pieczątki na zgłoszeniu. Po to w 1924 r załozono na chybcika PZŻ, żeby żeglarze pojechali na Olimpiadę. Jurek Makieła napisał prosto i krótko, jest mistrzerm syntezy. Po co niszczyć jak wystarczy.....Szkoda czasu na dalsze dywagacje - Jurek postawił kropkę nad "I"
Jeden człowiek teraz, w Polsce ,próbuje zniszczyć jeden ze zwiazków i nie ma znaczenia, że w naszym odczuciu, słusznie. I co? Jak wygra, żegnajcie ME I Benhakerze. Ale na razie przegrywa z FIFA. Nam nie jest potzrebne zniszczenie Związku, tylko odczepienie się i vice versa.
Z resztą wypowiedzi sie zgadzam a nawet przed chwilą chciałem napisać do Jerzego Kulińskiego maila o tym samym. Idą ciężkie czasy dla dobzre rozwijającego się "subiektywnego serwisu"
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Jesli Biało - Czerwoni istotnie nie pojadą na ME wyłącznie dlatego ze Minister był zmuszony zniszczyć PZPN - będzie swiadczyło to tylko o tym że albo trzeba się godzić na róznych "Fryzjerów" albo zniszczyć FIFA która najwyraźniej składa się z dokładnie takich samych "Fryzjerów". Nie byłoby to żadnym precedensem, w końcu arcymistrz Kasparow w swoim czasie zdecydował się "zniszczyć" FIDE której nie przeszkadzali ani stalinowscy zbrodniarze we władzach dawnego PZSzach, ani okołoszachowe fety na cześć tyrana z Filipin, Marcosa.
A póki co nie słychać aby polscy żeglarze mieli zostać zdyskwalifikowani przez międzynarodowe władze sportowe, za to że nie będący sportowcami żeglarze usiłują oderwać od własnych kieszeni związkowych leśnych dziadków, także zresztą nie mających z żeglarskim sportem nic współnego. Można więc śmiało niszczyć PZŻ.
Tomku, niestety wszystko jest tak zorganizowane, że aby sportowcy mogli startować, potrzebna jest pieczątka ZWIĄZKU. Nawet mającego najgorszą opinię. Tak więc mówienie o całkowitej likwidacji PZŻ-tu może tylko zaszkodzić naszej sprawie. Naszym celem jest, aby przestał on zajmować się nami i stał się takim samym związkiem sportowym, jak ten od kolarzy czy narciarzy.
Kiedyś, w innym systemie politycznym, obarczono go zadaniami wynikającymi z jego obrony. Te zadania okazały ię na tyle atrakcyjne i intratne, że mimo zmian politycznych, Związek ich broni. Czy to dziwne? Zastanówcie się, co działacze stracą, gdy będą musieli ograniczyć się do kierowania wąską grupą sportowców, a finansowo tylko do dotacji z budżetu. Fakt, inne związki do tego się ograniczają.
Edward Zając
Ależ nie nawołuję do całkowitej likwidacji PZŻ ale do całkowitej i nieodwołalnej likwidacji tego co w PZŻ-cie nie jest związane ze sportem. PZŻ okazał się do samooczyszczenia zupełnie niezdolny: zwróć uwagę nie tylko na to kto obecnie stoi na jego czele ale i na to kto był jego kontrkandydatem w drugiej turze wyborów. Przepadł z kretesem nie tylko sportowy działacz, p. Tomasz Holc, ale i kpt. Maciej Leśny, który w przedwyborczym wystąpieniu życzliwie odnióśł się do liberalizacyjnych tendencji (nawet stwierdził że pora pogodzić się z 7,5m bezpatencia na śródlądziu, jak to uchwalił parę dni wcześniej Senat). Do drugiej tury wszedł natomiast (i to bijąc nawet tow. Kaczmarka) - płk Durejko, związany wcześniej z systemem szkoleń, zarazem twórca niedawnej potęgi (wyrażającej się głównie w poziomie wydatków na funkcjonowanie biura) WOZŻ! Masz w tej sytuacji jakiekolwiek złudzenia co do tego że ktokolwiek zdoła naruszyć pozycję związkowego, pozasportowego aparatu? Zatem nawołuję aby na taki krok zdecydował się minister. Minister który również nie chciał całkowitej likwidacji PZPN, a jedynie oczyszczenia go ze skorumpowanych działaczy, w drodze ustanowienia tymczasowego zarządu komisarycznego. A że spotkało się to z druzgocącą ripostą FIFA - widać korupcja w piłce ma szerszy zasięg niż mogliśmy się tego spodziewać. Czyżby obawy naszego Adwersarza, którego od pewnego czasu dziwnie gnębi troska o los "Związku", choć nie napisał tego wprost - miały jakiś związek z wypowiedzią Ministra Sportu dla jednej z codziennych gazet, że po PZPN przyjdzie czas na zajęcie się PZŻ? Bo jak dotąd, nie słychać aby z podobnymi obawami co do perspektyw naszych żeglarzy na zagranicznych arenach w razie skutecznej interwencji ministra wystąpił choćby pewien znany mi sportowy dzialacz żeglarski.
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
Maciek, jak bym Ciebie nie znał to bym pomyślał, że jesteś taka krwiożercza bestia:-))) Oj tam od razu zniszczyć, przecież wystarczy żeby PZŻ zajął się tym do czego został powołany czyli sportem
Oj tam od razu zniszczyć, przecież wystarczy żeby PZŻ zajął się tym do czego został powołany czyli sportem
Aby to zrobił niestety trzeba go zniszczyć :-(
Dla mnie PZŻ jest związkiem ale na pewno nie sportowym. Od 1998 roku okradł tytułem opłat za egzaminy i patenty ponad 100 tysięcy żeglarzy, wymuszanie posiadania książeczek żeglarski można przy tej skali odpuścić. Niczym łysol z bejsbolem (kto pamięta określenie rakietier) wymuszał opłatę "za zgłoszenie kursu" od szkolących. System instruktorów żeglarstwa, "inspektorów technicznych" to już swoista mafia. Dziś związek okrada sam siebie.
Tiaaaa, związek się zmieni, odpuści amatorom. Ostatni sejmik związku pokazał jak bardzo chcą zmian.
W całym tym żeglarskim bagnie najgorsze jest to, że "uwikłano" w to wiele naprawdę szlachetnych osób. Wiele z nich nawet nie podejrzewa, że byli uczestnikami niecnych procederów. To chyba to co mnie w całej tej sprawie najbardziej wkurza.
Może jakieś szczegóły tej "rozwojowej" sprawy?... (chociaż na priv)
Johann
Czy powiesz komuś kogo cenisz, znasz jego bezinteresowność, zaangażowanie w wychowanie młodzieży, że tylko dla tego ,gdyż uczył i wychowywał albo społecznie zasiadał w komisji egzaminacyjnej był elementem łupieżczego układu? Czy jego winą jest, że mówił o opłacie za egzamin, wydaniu patentu, obowiązku rejestracji jachtu, konieczności dokonywania przeglądów itd. ufając w uchwały zarządu? Bolesne to wszystko, naprawdę, ale niestety nie uda sie wprowadzić zmian bez rozpieprzenia tego mafijnego układu. A o powiązaniach związku z władzą ustawodawczą i wykonawczą nie trzeba chyba tłumaczyć. Czas skończyć udawanie, że nic nie śmierdzi a tylko "coś tu brzydko pachnie".
Może na początek SAJ spróbuje odzyskać choć dla jednego armatora pieniądze z MGM za przegląd w PZŻ jachtu w 2006 roku? Sądzę, że byłoby to działania o skutku większym niż setka listów i petycji do ministra.
JacekW.
Jest po fińsku, szwedzku i bukwami, nie ma po polsku. Nazywa się: 1994L0025 Directiwe 94/25/EC of the European Prliament and the Council of 16 June 1994 on the approximation onf the laws, regulations and the administrative provisions of the Member States relating to the recreational craft.
Adres: http://europa.eu.int/eur-lex/en/consleg/pdf/1994/en_1994L0025_do_001.pdf
Jakie to dla nas ma zastosowanie? Czy może sie przydać? Bezposrednio dla naszej dyskusji zapewne nie ale...
Jest również po polsku! (strony Komitetu Integracji Europejskiej - nazwa pamięci) To ważny dokument. I zapewne zostanie wykorzystany w dyskusji. Mało tego on został inkorporowany do polskiego systemu prawa jako rozporządzenie ówczesnego ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Zasadnicze wymagania .... Ale cóż jest Polska krajem resortowym! I każdy interpretuje na swój sposób tak aby nie zawęzić obsadzonego "pola władzy urzędniczej".
pozdrawiam
krzysztof klocek
Jacku,
jest szansa ale pisząc jakiś artykuł, człowiek z konieczności nie może tematu "zakopać" w szczegółach. Wracam do tego co napisał Krzysztof Klocek o znikomym odniesieniu w treści Kodeksu Morskiego, do tego, co tak naprawdę gnębi żeglarstwo morskie. Ten mój skrót myślowy, stosowany od dawna w dyskusji, że "jacht to nie statek" nawiązuje rzeczywiście do jednego z pierwszych paragrafów tej ustawy. Ale ten paragraf, sam w sobie, formalnie odbierany nie jest błędem, jeśli będzie odbierany jako definicja pływadła. Ale jak to mówią, jest litera prawa i duch prawa. To ten duch, moim zdaniem, sprawił, że natchnieni urzędnicy zaczęli tworzyć istniejące przepisy. Czasem nawet nie można bezpośrednio wykazać związku ( jak w przypadku Dzienników Jachtowych) z Kodeksem jakiegoś zarządzenia Urzędu Morskiego. I tu rodzi się poważny problem do rozwiązania w drodze prawnej (czyli przy okazji kodyfikacji) i na drodze kontaktów z posłami i urzędnikami, w celu przekonania ich, że jeśli chodzi o żeglarstwo morskie, zagadnienia kodyfikacji należy traktować łącznie z całym bagażem istniejących zarządzeń, sprzecznych lub nie przystających do rozwiązań unijnych. Wykazanie związku, że prawidłowe rozwiązanie problemów żeglarstwa morskiego i wpływu jego rozwoju na rozwój gospodarczy terenów nadmorskich, musi- powinno być ujęte w zadaniach Komisji Kodyfikacyjnej Kodeksu Morskiego, łącznie z kodyfikacją reszty istniejacych przepisów. Trzeba przekonać Pana Ministra, że ten problem prędzej czy później przed nim stanie, więc dlaczego nie rozwiązać go teraz, poszerzając program prac Komisji .Jeśli pojawi się ze strony MGM niechęć do łączenia tych spraw, będzie to doskonała okazja do próby namówienia Ministra na podjęcie tematu na odrębnej ścieżce
To zadanie dla odrębnego podzespołu, który, nawiązując do intencji Ministra Gospodarki Morskiej, zbliżenia się do Unii Europejskiej, dokona przeglądu istniejącego stanu prawnego i zaleci zmiany, Jeśli pojawi się ze strony MGM niechęć do łączenia tych spraw, będzie to doskonała okazja do próby namówienia Ministra na podjęcie tematu na odrębnej ścieżce.
w duchu ogółnego powiedzenia, że jacht to nie statek"! Myślę a SAJ niech się wypowie, że w tej sprawie pomoc i wsparcie ze strony posłów i to z ugrupowania Pana Ministra, będzie bezcenne.