Targi POLYACHT niestety nadal wegetują, mimo że była to już impreza jubileuszowa. Od początku, od pierwszej edycji przekonywałem kolejno wszystkich prezesów i dyrektorów, ze kopanie się z koniem (to znaczy z "Wiatrem i Wodą") nie ma sensu. Chodzi mi oczywiście o konflikt terminów. Jeszcze przez wiele lat nie będzie w Polsce miejsca na dwie ogólnopolskie imprezy targowe wiosną. MTG nie przyjmują tego do wiadomości i POLYACHT padnie. Szkoda ! Wielka Szkoda !
Bardzo lubię takie stroje !
Tegoroczna ekspozycja jachtowa była dobrze zorganizowana, ale już bardzo, bardzo skromna. Jedyne moje zastrzeżenie budzi piekielny hałas, łomot, pisk, porykiwania dochodzace z wszechobecnych gigantofonów. Podczas Konferencji Żeglarskiej w hali Nr 4 (sala 1 na antresoli) "kocia muzyka" zagłuszała prelegentów i udaremniała prowadzenia nagrań. To już kolejny raz taki numer.
Dyrektor Waldemar Rekść Andrzej Szrubkowski Przedstawiciel Urzędu Morskiego w Gdyni
Oprawa ceremonii - bez zarzutu. Ładnie, sprawnie, na siedząco, orkiestra, miłe zespoły. Ale przejdźmy do konkretnych informacji:
Gwoździem POLYACHTU była niewątpliwie sobotnia Konferencja Żeglarska. Bardzo podobała mi się prelekcja Andrzeja Szrubkowskiego z Gdańskiej Federacji Żeglarskiej. Przedstawił on obecną sytuację prawną, która obecnie tak nam doskwiera. Bardzo przejrzyste plansze, wymowne fotografie. Ze szczególnym zainteresowaniem sala wysłuchała pana Waldemara Rekścia - z-cy Dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku. Przedstawił wyniki "Konsultacji Słupskich", problematykę przygotowaną na jutrzejszą konferencję w Urzedzie Morskim w Gdyni, oczekiwania obu stron. Sala z duzym zadowoleniem przyjeła oświadczenie, że "model brytyjski" dla jachtów przyjemnościowych o długości do 13,7 m nie podlega już dyskusji.
Wystąpił takze przedstawiciel Urzędu Morskiego w Gdyni. No cóż - zaprezentował dokładnie ocenę i zamierzenia dyrektora Andrzeja Królikowskiego. Ja tam, żadnych zbieżności poglądów nie zauważyłem. I ton wypowiedzi też nie był koncyliacyjny. I znowu - szkoda !
Stand SAJ - Tadeusz Duna, Wiesław Cybulski, Grzegorz Kuchta Stand GFŻ - Prezes Jan Talik
Zabrali głos takze przedstawiciele administracji wód śródlądowych oraz Straży Granicznej. Przynajmniej z "krulisami" się rozumiemy. To i owo mozna jeszcze usprawnić, ale rozmowy przebiegają w atmosferze wzajemnego zrozumienia. Tak na marginesie - poprosiłem wczoraj o rozpatrzenie mozliwości utrzymania na stałe lokalizacji GPK przed starym kapitanatem w Nowym Porcie. W tej chwili prowadzony jest remont nasady (krotkiego) falochronu Zachodniego, gdzie od dziesiecioleci funklcjonowało "oczko". To była prawie tak samo fatalna lokalizacja, jak ta w Świnkowie. Na czas robót budowlanych kiosk GPK przestawiono na Nabrzeze Ziółkowskiego. I bardzo dobrze ! Oby tak zostało. "Krulisy" także beda wdzięczni (powiedzieli mi to na ucho).
Laureaci
Na POLYACHCIE zwracały uwagę stoiska Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych oraz Gdańskiej Federacji Żeglarskiej. Do SAJ zapisał się wczorak między innymi nawet kapitan Wiktor Leszczyński a notoryczny Mistrz Piotr Adamowicz pobrał Deklarację (nie miał przy sobie gotówki, a na standzie SAJ zabrakło czytnika kart kredytowych). Na tymże standzie SAJ można było spotkać wszystkich tych, którzy się liczą w środowisku. Dyżurowali Prezes Grzegorz Kuchta, członkowie RA Tadeusz Duma, Wiesław Cybulski, Maciej Kotas i inni. Takze duzym powodzeniem cieszyło sie stoisko GFŻ, gdzie przez cały czas dyżurowali Prezes Jan Talik i Andrzej Szrubkowski. I tym razem na POLYACHCIE nie dostrzegłem standu Powiatowego Okręgowego Związku Żeglarskiego z Gdyni. No bo jaki by mieli w tym interes ? Jak zwykle bogate stoisko "Sail-ho".
Panie Komisarki - po prawej Komisarz POLYACHTU - Dorota Solochewicz
I wreszcie nagrody. Było ich kilka, ale wymienię te najważniejsze: notoryczni laureaci wszystkim możliwych targów C-MAP za nowe produkty oraz debiutanci Stowarzyszenie Armatorów Jachtowychtowych i Gdańska Federacja Żeglarska - za obronę interesów żeglarzy i gdańskich jachtklubów.
To by było tak w telegraficznym skrócie. Jutro napiszę o konkursie urbanistyczno-architektonicznym na rozbudowę i modernizację portu jachtowego oraz obszarów przyportowych w Krynicy Morskiej. Subiektywna (!) informacja z pierwszej ręki, bo byłem tam jurorem.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
No i jeszcze sprawa RANKINGU. JK AZS Szczecin nie odpuszcza, goni zacięcie. A co Wy na to ?
Szanowny Panie Jerzy,
Z uwagą czytam WSZYSTKIE Pana wieści, a dzięki komentarzowi o tych targach mam dzisiaj lepszy humor, bo zaoszczędziłem na kosztach dojazdu z Koszalina do Gdańska; w tym roku po raz pierwszy na nich NIE byłem z powodów, o których Pan opisuje - w roku 2006 obiecałem sobie, że w roku 2007 już nie pojadę i słowa dotrzymałem, a ponieważ odbyły się one w dniu moich 55 urodzin to tak jakbym sobie zrobił prezent.
A tak naprawdę to korzystam z okazji, aby podziękować Panu i WSZYSTKIM tym, którzy "kruszą beton" - nie jestem wielkim żeglarzem, ale gdy "mury runą, runą" to mali żeglarze ruszą za Pana przykładem ("Żagle" prenumeruję od lat 10) z szuwar na Bałtyk pod POLSKĄ BANADERĄ!, a biznes szybko wykorzysta okazję do NORMALNEGO zarobienia na Żeglarzach budując prawdziwe mariny.
Zawodowo pracuję w firmie zagranicznej i mam okazję wymieniać informacje również w zakresie uprawiania żeglarstwa w Europie - poparłem już akcję SAJ i popieram wszystkie racjonalne zachowania.
Pozdrawiam, a kiedy spotkam Pana gdzieś na szlaku z pewnością zaproszę na duży kufel PIWA...
Franciszek Bratko
A organizatorom wszelkich targów, we wszystkich branżach w Polsce, się chyba ciągle zdaje, że wystarczy postawić parę hal, do tego parę namiotów, a wewnątrz aluminiowo-pilśniowe boksy (żartobliwie zwane czasem przez ich budowniczych "chlewikami") i już będą targi, a kasa poplynie szeroką i nieprzerwaną strugą. Do tego wystarczy zaprosić jednego lub dwóch wystawców z dalekiego kraju i targi będzie można nazwać międzynarodowymi. Taka formuła targów w Polsce się sprawdzała w latach 80tych i jeszcze 90tych minionego stulecia, ale od roku 2000 wszystko się DOKŁADNIE rypło i pozostaną imprezy najlepsze, najważniejsze, te które się sprawdziły. Może się okazać, że w danej branży targów w ogóle nie będzie, albo pozostanie jedna, "sztandarowa" impreza jak np. "WiW" (co by o niej nie powiedzieć). Trudno to przełamać posługując się organizacyjnymi schematami z poprzedniej epoki (czyli okresu "burzy i naporu" bezpośrednio po upadku komuny), teraz nie wystarczy wpisać imprezy do kalendarza organizowanych targów, musi być jasno określone do kogo się je kieruje i co za tym idzie trzeba wydać mnóstwo pieniędzy na rozpropagowanie tej idei, na rozreklamowanie targów i ich haseła przewodniego. Nie można też od wystawców i od odwiedzajacych (a także od firm realizujących wystawy!) ściągać drakońskich haraczy w formie biletów, kart parkingowych, opłat za wpisy do katalogów, opłat za prawo budowania stoisk na terenie targów przez firmy zewnętrzne w tak pazerny sposób jak to czasem bywa... (Widząc politykę różnych firm organizujących targi w Polsce trudno potem się dziwić, że zawalają się hale pod obciążeniem paru centymetrów śniegu...) Tak się składa, że przez wiele lat działałem i działam przy organizacji, projektowaniu i budowie stosisk targowych, więc wiem co mówię...
Robert
PS: Być może próbą ratunku dla POLYACHT mogłoby być przeniesienie tej imprezy na inny (jesienny) termin, ale to zadziała tylko na jakiś czas. Konieczne jest pzrerobienie całej idei tej imprezy od nowa, bo w przyszłym roku nie będzie już co ratować.
Tu nie do końca masz rację, Polyacht to są chyba najtańsze Targi dla odwiedzających. Mało tego, rejestrując się przez Internet otrzymywało się pocztą darmową wejściówkę na cały czas trwania Targów.
Jerzy Makieła napisał: "Tu nie do końca masz rację, Polyacht to są chyba najtańsze Targi dla odwiedzających. Mało tego, rejestrując się przez Internet otrzymywało się pocztą darmową wejściówkę na cały czas trwania Targów."
Nie twierdzę, że na POLYACHT zdziera się haracze z odwiedzających, ale jest to bardzo powszechna praktyka - gneralnie bilety bywają drogie (np. żeby wejść na targi całą rodziną). Pewnie POLYACHT padają z innych powodów. Przez ostatnie 10 lat padło mnóstwo targów w wielu branżach z bardzo różnych powodów. Jak widać nawet obniżenie ceny biletów do zera nie zawsze pomoże, bo musi współgrać wiele czynników. Za wejście na naprawdę atrakcyjną imprezę ludzie będą skłonni zapłacić nawet więcej niż standard. Czasem super impreza jest źle zareklamowana, a czasem sama formuła targów przestaje być atrakcyjna. Sprawa wymaga wielu analiz i nie ja będę je przeprowadzał, robią to całe zespoły, a nawet wyspecjalizowane firmy. Pisałem o targach ogólnie i nie wszystkie moje spostrzeżenia i doświadczenia dotyczyły wyłącznie POLYACHT (np. walenie się hal targowych). Znamienne jest to, że zarówno wystawcy, jak i publiczność wiedzą o tym, że impreza gaśnie - dużo wcześniej niż organizator.
Robert
PS: Targi nie istnieją bez wystawców i publiczności. Podobno kiepsko nazwa POLYACHT pasowała do tego co zostało wystawione...
Podobno kiepsko nazwa POLYACHT pasowała do tego co zostało wystawione...
Pasowała idealnie: był JEDEN jacht