Próbując (nieudolnie) wpisać się w rozważania "problemowe", zamieszczane od czasu do czasu w moim okienku - chciałbym podjąć niewdzięczny temat (bo skompromitowany przez cynicznych zręczniaków różnego autoramentu) - żeglarstwo kształtuje charakter, zainteresowania i umiejętności.
Pomysł tego newsa pojawił się po wymianie korespondencji z jednym z Czytelników mojego okienka. Ów Czytelnik zwiedził targi WIATR i WODA, a po przeczytaniu newsa na stronie internetowej ŻAGLI - przedstawił swoje uwagi. Mnie oczywiście zainteresowała nie tyle ocena GACKA (foto) ale ... no właśnie !
Nie zdradzam, kim jest nadawca, bo jak zwykle nie chodzi o personalia, ale o "optykę". Jeżeli przypadkiem ktoś z Was rozpoznaje mego Korespondenta, to proszę aby tą wiedzę zachował dla siebie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________
News na witrynie ZAGLI:
Kraj.
Uczniowski "Gacek" z Lublina...
W dniach 9-12 marca 2006 odbyły się targi "Wiatr i Woda" 2006. Od samego początku prezentowany przez nas "Gacek" ("Żagle" 2/2006) wzbudzał duże zainteresowanie. Jacht wykonany ze sklejki przez uczniów XXI LO z Lublina wyróżniał się na tle mnóstwa fabrycznych jednostek. Uczniowie przysłali nam podziękowania: "Targi były dla nas pierwszym krokiem w wielki żeglarski świat, świat ludzi połączonych wspólną pasją i niezwykle otwartych. Poznanie szkutników, komandorów rozmaitych klubów jachtowych i wielu innych osób jest dla nas bardzo cenne. Ostatniego dnia zmęczenie mocno dawało się we znaki, lecz impreza pozostawiła w nas wiele niezapomnianych wrażeń i wspomnień. Serdecznie dziękujemy redakcji Żagli, która wspiera nas cały czas, a sponsorując nam stoisko przyczyniła się do zaprezentowania "Gacka".
Mateusz Gałabuda i Jan Sowa
________________
Czytelnik witryny www.kulinski.gdanskmarinecenter.com pisze:
"........Juz trudno wytrzymać ten bełkot zachwalający ewidentne knoty z Wystawy. Byłem i widziałem. GACEK- kompletne xxxxx zrobione przez 100% amatorów w sposób obrzydliwy ze sklejki budowlanej, która już na wystawie rozwarstwiała się z okuciami znalezionymi na złomie, bloczkami firmy "Daremny Trud" z 1967 roku, szpaksami od rygipsów jako łączniki itd.. Jak można pokazywać coś takiego?? i na tak poważnej stronie internetowej i chwalić? Ten nie sklejony HOBBIT 500 bez miecza z grotem nie klasowym, pokładem back deck, który uniemożliwi nawet cumowanie dziobem, wywróci się przy 3 st.B i będzie żeglował bokiem!!! Ten TWINS 500 który nie spełnia testu stateczności przy masie klasowej 300 kg (patrz ŻAGLE nr 9 2005), Ten 650 Mini, obrzydliwie zarzygany klejem, rozpadnie się już na Bałtyku przy 6 st.B (sklejki a może płyty stolarskie sklejane na styk - ścianka nadbudówki z
pokładem, masztem firmy MAST, który runie przy 4 st.B ?????
Czy Wy nic nie widzicie czy nie znacie się.......?."
____________________
Odpowiedziałem tak:
".........No cóż - od razu widać, że należysz do klasy inteligenckiej (mimo 2 prawych rąk do pracy fizycznej). Ty - otoczenie, a jachty w szczególności postrzegasz z wysokości Twojej wiedzy, umiejętności i doświadczenia. I to jest ten cholerny feler inteligentów. Inteligenci nie mogą zrozumieć, że ktoś czegoś nie umie, nie rozumie, nie ..... Wszystko mierzą swoją miarą. Co prawda inteligent to nie taki facet, który wszystko umie, ale wszystkiego szybko się uczy.
Otóż Drogi XXXXXX - GACKA robili chłopcy szkolni w dalekim od wody Lublinie. Tak sobie go wyobrazili i tak zbudowali. Bez wiedzy, bez doświadczenia, bez pieniędzy, bez warsztatu, bez narzędzi. To taka zabawa, w jaką ja się bawiłem w latach 1945 - 1947 w modelarni lotniczej we Wrzeszczu.
GACEK żadnej nagrody nie dostał. A mógłby, bo to propagowanie ambicji, fantazji i wyrabianie wprawy rąk młodych chłopców. Z czasem być może niektórzy z chłopców nabędą Twoich umiejętności. Za wszelką cenę należy chłopców bronić przed dyskotekami !
____________________
Czytelnik do mnie:
".....Widzę, że się nie rozumiemy. Ja też jako 15 latek zacząłem budować jacht, ale byłem krytyczny w stosunku do własnych poczynań i nie afiszowałem się moim "dziełem" ze sklejki (choć przepływałem nim 6 sezonów a przetrwało lat 20 .......... Widziałem własne błędy, byłem świadom totalnego braku materiałów do budowy, które "organizowaliśmy" od ...... mimo to żeglarze spotykani........ dopływając do mojej burty w 1969 roku (malowanej przeze mnie własnoręcznie pędzlem 7 razy okrętową farbą olejną .....) pytali czy to jacht z "plastyku"? Rozmawiałem z tymi młodymi ludźmi na targach. Pytałem dlaczego nie zastosowali np. wkrętów nierdzewnych za 16 zł-- odpowiedzieli, że nie mają pieniędzy. Na
pytanie: czy byli u jakiegokolwiek dyrektora po 16 zł – nie, nie byli. Jeżeli komuś nie wychodzi niech zmieni zainteresowania i gra w brydża. Uważam, że należy pochwalić ich za wypełnienie czasu bez narkotyków i dyskotek ale zganić.
ża knot, który utonie po 5 godzinach w wodzie. Jeżeli był przy tym jakiś nauczyciel to niech zmieni zainteresowania. Dlaczego nie poproszono o opinię fachowca, (tylko nie ............, który ......... chwali jacht nie spełniającego kryterium stateczności) ja np. na pewno nie odmówiłbym.
A tak na marginesie. Budową jednostek pływających może zajmować się kazdy a sracz z
serduszkiem musi zaprojektować architekt z uprawnieniami budowlanymi a postawić technik z uprawnieniami budowlanymi. Może dlatego w tym kraju większość pływadeł z popękanym i skredowanym żelkotem, zapadniętymi pokładami, powgniatanymi miejscami montażu stójek, luźnym takielunkiem bo po wybraniu podwięzia przylaminowane do poszycia burty 2xMa450 na błoto wyłażą z pokładem itp. spełniających tylko i do czasu prawo Archimedesa.
Wiesz Don Jorge - takie listy jak Twojego "inteligenta" czyta się z zażenowaniem. Juz choćby dlatego, że w TŻ Bryfok, które zorganizowało i w jakimś stopniu sfinansowało Gacka są ludzie, którzy na jachtach się znają.
Może jednak obruszony krytykant zaczeka aż puszczą lody i nastąpi wodowanie Gacka (i czterech pozostałych, które uczniowie budowali z otrzymanych za damo materiałów). Osobiście jestem dziwnie spokojny, że nie utonie on zaraz po "wrzuceniu" do wody. Już choćby dlatego, że jego balast jest wyjmowalny, czego pewnie nie zauważył malkontent - teoretyk...
pozdrawiam (Ciebie, Don Jorge)
AIKI
Dla mnie jest mutacją Myszka, tylko o wiele mniej sympatyczną, że o wiedzy nie wspomnę.
pozdrawiam
AIKI
Drogi Piotrusiu,
Witamy Cię tu wszyscy serdecznie i z radością. Obiecuję sobie sporo po Twojej współpracy z www.kulinski.gdanskmarinecenter.com ALE muszę jako nowemu w tym gronie przypomnieć jakie tu panują zasady. Otóż ta najwazniejsza polega na nie obrazaniu innych dyskutantów, ani tych których tu prezentujemy. Ja wiem, jesteś dusza człowiek, ale cholerny raptus. Miarkuj określenia. Ta witryna jest inna niż np. forum Gazety Wyborczej, gdzie "dyskutanci" oblewają się nawzajem kubłami pomyj. To jest witryna ludzi kulturalnych. Przyjmij to przyjacielskie upomnienie od nestora, mimo (a może zwłaszcza), że masz już siwą głowę. GACEK Ci się nie podobał. To Twoja ocena, ale nie posponuj jego budowniczych. Z wielką przyjemnością zamieszczę opis, fotografie i wyniki regatowe Twojej nowej łódki. Czytelnicy mojego okienka napewno też.
Żyj wiecznie !
Don Jorge
> Hymmm a ja wiem kto to jest ten jak go nazywasz "inteligent":-))
Czyżby Paweł Znawca Prawa Sędzia Spraw Wszelakich???
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
No cóż... Gdyby przyjąć za prawdziwe twierdzenia o skrajnie partackiej realizacji "Gacka", to może przynajmniej częśc treści wypowiedzi "korespondenta" byłbym w stanie poprzeć. Treści ale nie formy, bo ta przekracza potrzebę sytuacji.
Żeglarstwo, woda, nie znoszą partactwa - codzienne życie zresztą też - i promowanie tegoż partactwa na "WiW" byłoby prostym zaproszeniem do kultywowania go potem w dorosłym życiu chłopaków.
Z drugiej strony jest to kwestia PASJi, ENTUZJAZMU młodych ludzi, rzeczy dziś w naszym społeczeństwie i, szerzej: w skomercjonalizowanym globalnym świecie, nie do przecenienia. Może mi trochę żal, że ja tak "kiedyś" nie umiałem, a "teraz" juz za późno...
I jeśli młodzi lublinianie popełnili takie "herezje", to może warto:
- zamiast ich hołubic,
- zamiast ich wyśmiewać i potępiać.
pomóc im zdobyć wiedzę i pomóc im zdobyć srodki techniczne BEZPIECZNEJ realizacji marzeń.
ARe
Drogi Don Jorge!
Ten "inteligient" to taki żart? Tak?
Jeżeli autor wypowiedzi to człowiek żywy to mu współczuję, całym sercem współczuję.
Jacek Woźniak
Komentarz jak w tytule - może zamiast prezentować żenującą krytykę i godny pożałowania stan posiadanego zasobu słownictwa należało wyjąc portfel i dać te 16 zł ( a może i 20 zł) mówiąc "chłopaki, te wkręty możnaby wymienić na lepsze...."
A tak .... kompromitacja osobista krytykujacego na pełnej linii.
A chłopaków podziwiam - stałem z nimi parę godzin i trochę pogadałem - to naprawdę super chłopaki.
Haip - gratulacje.
Pzdr
Kocur
Była na pl.rec.zeglarstwo próba dyskusji o Gacku w kontekście jego przydatności do odciągania od piwa, prochów i panienek. (tutaj od razu przeproszę wszystkie czytające i żeglujące panie, bo wiadomo iż to nie o nie chodzi, bowiem panienki nie żeglują tylko wyszywają serwetki a z czytania to tylko romanse). Konkluzje, zdaje się były takie, że owszem odciąga, ale raczej mało liczną grupę młodzieży i to tę grupę zacięciu benedyktyńskim. Dlaczego piszę, że próba dyskusji. Ano dlatego, że wszelka uwaga krytyczna jest traktowana jako zamach na DZIEŁO. A dzieło jest (na zdjęciach) bardzo niczego sobie, chociaż od razu powiem, że przed masztem brakuje falochroniku (woda się będzie z dzioba lała wiadrami) a i genuę warto podciągnąć ciut wyżej, zanim się porwie o knagę. Sądząc po minach dwu panów siedzących w kokpicie, siedzi im się całkiem wygodnie, co ważne, bo w tym typie po paru godzinach żeglowania łatwo o skurcze i ogólną drętwotę. Zatem, ten co się opiera o rufę ma najlepiej, ale rozumiem, że on się opiera tylko próbnie a żeglować tak się chyba nie da.
Wypowiedź podsumowująca może być taka; fajnie, że jest. Ale czy to właśnie jest uniwersalne rozwiązanie na problemy trapiące rodziców dorastającej młodzieży? Śmiem wątpić. Małe żeglarstwo, czyli żeglarstwo dla dzieci i młodzieży ma swoje wyzwania, wzloty, upadki i problemy. Dziecko ciągle gdzieś dąży i szuka nowych wyzwań, niezwykle trudno jest je utrzymać w miejscu. Stąd bachorstwo lubi się ścigać, porównywać, chce być samodzielne.
Mógłbym jeszcze o tym dużo, ale zanudzę wszystkich. Ważne, że ktoś coś robi. Ważne że potrafi zapalić do tego młodzież. I tyle. Czy można inaczej? Lepiej? Na pewno warto o tym gadać.
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
Niech zyje merytokracja. Morze nie wybacza bledow.
Chlopcy sie postarali, zrobili, pokazali. Jednak zrobili schrzanili robote. Czy w imie politycznej poprawnosci i "odciagania od narkotykow" mamy nie mowic CO zrobili?
Nie o to chodzi by zniechecac do tego typu dzialalnosci ale wrecz przeciwnie: pokazac jak nalezy porzadnie pracowac.
Czy np. Pan Znawca podejmie sie proby narysowania lodki z przeznaczeniem do takich nieco smiesznych regat i udostepnienia planow szkolnym pracowniom?
Olek
Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem tą wypowiedź do mojego komentarza. Czy jestem znawcą? Czego? Łodek oglądanych na zdjęciach? Nie jestem. Nie wiem czy ta robota jest schrzaniona. Myślę, że nie jest. Dwie drobne uwagi coby tam można było zrobić inaczej, czy tam coś dodać. Można nie dodawać (ja bym dodał albo komingsik w przedniej części kokpitu, albo falochron przed masztem. Po co? To będzie całkiem jasne po pierwszych kilku plywaniach.) Chłopaki odczuwają dumę z tego co zrobili? Pewnie, ja też byłbym dumny, gratulacje.
Natomiast mój komentarz był o czymś zupełnie innym. Delikatnie zahaczał o sens programu jako całości. Bo te łódki powstały jako część większego programu, prawda? Zbudowanie takiego jachtu to setki roboczogodzin. Poważnie śmiem wątpić czy jakikolwiek młodzieniec zagrożony tymi dragami i innymi niebezpieczeństwami wieku młodzieńczego się tam przy budowie udzielał. W każdym razie przez czas dostatecznie długi by było widać jakiś efekt tej pracy. Z żeglarstwem dzieci i młodzieży mam bardzo bliski kontakt od dobrych paru lat. Mój najmłodszy syn pływa regatowo na Optymiście zaczynając, w swoim czasie, od udziału w podobnym programie edukacyjnym, który się nazywa NIVEA BŁĘKITNE ŻAGLE. To jest wielka akcja dla dzieci wprowadzające je we wspaniały świat żeglarstwa. Ma tylko jedną wadę. Kanalizuje dalsze działania młodzieży w kierunku regatowym, z którego lwia większość odpada. Po pierwsze ze względu na koszty, po drugie ze względu na koszty, po trzecie dlatego, że rywalizacja sportowa w cyklu Pucharu Polski, Mistrzostw Europy i Świata niekoniecznie niesie za sobą te wszystkie korzyści edukacyjne, które mamy na myśli mówiąc i myśląc o żeglarstwie dla młodzieży. Zatem jest poletko do zagospodarowania dla młodzieży gimnazjalnej. Jak to się robi? Moim zdaniem poprzez organizację regionalnych imprez luźno regatowych (wzorem NIVEII) na jak największej ilości jak najprostszych łódek. Ja bym obstawiał taki program, tyle. Czy trzeba te łódki dopiero narysować? Nie sądzę, łatwiej będzie coś wybrać, z tego co jest. Coś lekkiego, możliwego do transportu na dachu samochodu osobowego. To chociażby zaangażuje w taki program rodziców, którzy tą łódkę zawiozą, przy okazji tatuś się też przepłynie co zwiąże w jeden zespół szkołę, ucznia i rodziców.
Czy to o czym piszę ma jakiś związek z Gackiem? Nie sądzę. I do tego właśnie sprowadza się treść mojego komentarza.
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
> od razu powiem, że przed masztem brakuje falochroniku (woda > się będzie z dzioba lała wiadrami)
Od rzau powiem ze "Gacek" (a przynajmniej prezentowany egzemplarz) przewidziany jest dopływania po Zalewie Zemborzyckim, gdzie owe straszliwe fale nie dorównują tym na Zatoce Gdańskiej a nawet na Zegrzu.
Ale cóż - z punktu widzenia Pana Czyszka jen jachcik i tak obciążony jest "grzechem pierworodnym", za sprawą "ojca duchowego" projektu... :-((
Tomek Janiszewski
ps. Z tego co napisałem wyżej nie wynika że uważam ze nie można tam było zrobić czegoś inaczej a nawet lepiej. Sam zaproponowałem zreszta wymyślone przez siebie i zastosowane na swoim jachcie zakończenia salingów, zabezpieczające je przed złożeniem się w górę lub w dół. Jak jego budowiczowie uznają za stosownem to może je zaadaptują.
Panie Janiszewski, byłbym zobowiązany gdyby Pan pozostawał przy swoim punkcie widzenia, mój pozostawiając dla mnie, a fale na Zalewie Zegrzyńskim własnej wyobraźni.
Jarek Czyszek
Coż zapobiegającego złożeniu salingów pojawi się wkrótce na Gacku
A propos uwagi oniskim zamieszczeniu foka która gdzieś się pojawiła (nie genui- fok jest szeroki za względu na niski maszcik- przedłużeniem jego jest stenga) to po prostu nie chcieliśmy straszyć krawatami na targach i zamocowaliśmy żagiel do sztagownika.
No cóż, Pan Znawca xxxx jest na pewno fachowcem od budowy jachtów, a może nawet i sraczyków z serduszkiem. Wyraził swoje zdanie, ma do tego prawo. Ja też je wyrażę.
Chłopaki coś postanowili zrobić, wzieli się do roboty i z pewnością są z tego dumni, bo dobrneli do końca. Wielu z nas coś zaczyna i gdzieś bliżej lub dalej końca zapał mija. Im nie minął. W tym przypadku wykonali "pływadełko", kiedyś, mam nadzieję, zapał im nie minie przy poważniejszym dziele.
Chłopcy nabrali doświadczenia i to zrówno jako wykonawcy, jak i też współtwórcy tej jednostki. Z pewnoscią następne ich dzieło będzie częściowo wolne od wad wytkniętych przez Pana Znawcę. Częściowo, bo nawet produkty które wyszły spod ręki zawodowców nie sa wad pozbawione, o czym wszyscy wiemy. Być może nabyte doświadczenie spowoduje, że chłopaki inaczej podejdą do tego organizacyjnie i zadbają o źrówdła finansowania. Ale to wcale nie oznacza, że pójdą do kogoś "po prośbie" po 16 czy 160 zł. Są ludzie, którzy wszystko co osiągneli zawdzięczją sobie i zwrócenie się po nawet po te 16 zł do kogoś jest pewnym dyskomfortem psychicznym, czego Pan Znawca może nie rozumieć. Choć nie twierdzę, że wykonacy Gacka do takich ludzi należą, nie znam ich.
Kolejne pytanie, czy tak niedoskonały (zdaniem Pana Znawcy) produkt powinien być pokazywany publicznie i to na wystawie, gdzie obok stoją stoczniowe "cacuszka"? Moim zdaniem tak, powinien być pokazany. Ale nie powinien być oceniany jako produkt materialny, tylko jako produkt pewnej idei. I tego Pan Znawca chyba nie pojął. Tak samo jak nie pojął, że warte jest propagowanie postawy budowniczych i życzliwe doradzanie, a nie krytykanckie wytykanie błędów. Przecież chodzi o to, aby ich zachęcać do wykorzystania tych rad przy następnym zadaniu, a nie totalne zniechęcenie od robienia czegokolwiek.
A odnośnie uwag Pana Znawcy do samej konstrukcji jednostki i jego powątpiewanie w jej cechy nautyczne, to moje zdanie jest takie. Chłopaki mogą równie dobrze zbudować przysłowiową balię albo tratwę z beczek po ogórkach i na tym pływać, bo chcą. I Panu Znawcy nic do tego. Zbudowali jachcik i z pewnością budzą podziw swoich kolegów. Ja w ich wieku próbowałem zbudowac kajak, bo chciałem mieć coś własnego do pływania. Niestety matriały jakimi dysponowałem na początku lat siedemdziesiatych, i moja owczesna wiedza, nie pozoliły mi na realizację mojego marzenia.
Ja im gratuluję. Jeśli popełnili jakieś błedy to napewno je poprawią.
Życzę stopy wody pod kilem i pomyslnych wiatrów.
... jesteś ZWYCIĘZCĄ!!!
Chłopaki walczą i za to im chwała... Kraków ponoć też nie od razu zbudowano. osobiście uważam, że nawet jeśli konstrukcja jest wadliwa, to była warta tego żeby ją pokazać... na własnych błędach też się można uczyć. ideałów nie ma i nie będzie trzeba mieć tego świadomość. ja Chłopcom jeszcze raz gratuluję, uważam że lepiej próbować coś zrobić, niż nie robić nic, albo łazić i krytykować...
uważam że lepiej próbować coś zrobić, niż nie robić nic, albo łazić i krytykować...
Istnieje też jeszcze możliwość, że można robić coś pożytecznego, a krytykować pomysły mniej pożyteczne. Na przykład.
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
"a krytykować pomysły mniej pożyteczne"
Pozostaję kwestią oceny pożyteczność danej konstrukcji.
Czy młodzież chciała by budować BM-ki czy Pessymisty? Może właśnie ten jacht wzbudził ich zainteresowanie.
Jacek
Może właśnie ten jacht wzbudził ich zainteresowanie.
Może, ale niekoniecznie. Te łódki mają najwyraźniej wielu ojców. Obraz niekompletny, który się wyłania z wypowiedzi tutaj i na pl.rec. wygląda tak, że poważna grupa zapaleńców i sponsorów stała nad nieszczęsnymi chłopakami, by ci nie przejmując się niczym wkręcali te śruby i wkręcali. No to powkręcali, fajno jest.
Pozdrowienai - Jarek
jasne, że jest też taka możliwość, tylko właśnie nigdy nie wiadomo co się komu przyda i tym samym co jest pożyteczne... ale to już zupełnie inna dyskusja... ;) jeśli chodzi o chłopaków, na pewno bardziej pożyteczne jest zbudować jacht niż iść na dyskotekę albo "skroić" kogoś... przynajmniej w moim odczuciu to jest aspekt pożyteczny...
pozdrawiam
Jako sponsor okuć do Gacków wykonanych z bl. kwasoodpornej (wg dostarczonego projektu) przez profesjonalny warsztat chciałbym zobaczyć rozszerzenie opinii : skąd wniosek, że one ze złomu? (jakoś jestem przekonany, że się nie doczekam).
Są funkcjonalne i policzone na obciążenia przez konstruktora. Można im postawić jeden, jedyny zarzut - nie są wypolerowane na wysoki połysk. Tyle i tylko tyle.
Janusz Drozd
ton wypowiedzi nasuwa mi pewne skojarzenia... Otóż parę lat temu w ś.p. miesięczniku Rejs red. Iwaszkiewicz opublikował ciekawy felieton po regatach The Race i starcie w nich Polskiej załogi. pisał między innymi, że jeszcze przed startem pojawiły się liczne głosy krytyki, na temat przygotowania jachtu i załogi "utopiono ich zanim wypłynęli..." jak okazuje się można coś zrobić na przekór opiniom "znawców"... mam nadzieję, że Pan Czarnecki pokaże, że jego mini, mimo "zarzygania klejem" też świetnie sobie poradzi nie tylko na Bałtyku... mnie jego łódka bardzo się podobała... ale ja się nie znam... ;)
pamiętać należy o tym, że teoria i praktyka nie zawsze się pokrywają, żeby nie powiedzieć rzadko są zgodne...
pozdrawiam
Mój komentarz dotyczy tego fragmentu.
Mam sporo dzieci i każde z nich chodziło (lub chodzi) do jakiś szkół. Z obserwacji widzę, że wcześniej wymienione zagrożenia mają różną skalę w różnych szkołach. Jeśli się dobrze zorientowałem, to organizatorzy akcji budowania łódek zwrócili się do kilku ze szkół. Jednakże tylko jedna odpowiedziała pozytywnie na apel. W mojej skali, jak podejrzewam, szkoła ta uzyskałaby charakterystykę: "niskiego zagrożenia narkotykami, alkoholem oraz chuligaństwem".
Stąd wyciągam wniosek: nikogo nie udało się odciągnąć od...
Datego proszę tych, którzy używają tego argumentu, żeby go póki co odłożyli na później, gdy już będzie miał rzeczywiste pokrycie w faktach.
pozdrawiam optymistycznie
Grzegorz Musielak
Rozmawiałem z autorem listu do Don Jorga osobiście na targach. Niestety wspólnego języka nie znajdziemy, bo rozmawialiśmy o dwóch różnych aspektach. Gacek jest tu jedynie tłem, równie dobrze mogłby być np. buggy (wtedy konstruktor samochodó by się po nim przejechał), albo obóz "survival" dla młodziezy (zwykła krawcowa uszyje lepszy i bardziej praktyczny namiot z prześcieradeł niż wasz szałas). Nie podejmuję się polemiki na tak stawiane zarzuty. W cenie gacka można kupić jedną używaną łódkę na zachodzi, z błyszczącym żelkotem i markowymi okuciami. Jest to tak oczywiste, że w kontekście całej zabawy staje się jedynie sofizmatem. Mnie zaimponował uczeń, który chciał poświęcić 4 godziny na własnoręczne wypiłowanie z tekstolitu knagi szczękowej (zrobił 6).
Jeden z uczniów w przyszłym roku robi maturę (w 2007) - już teraz prosił mnie o pomoc w poszukiwaniach uczelni kształcącej projektantów statków.
Hasip.
PS. Malunki prymitywistów (m.in. Krynickiego) akademicy ciągle wyszydzali.
1) nie ma to sensu, ten Gacek to x x x x x itd oraz
2) Ach, jaki śliczny, naprawdę sami go zrobiliście?, no pięknie, ach- krzywo, ale to nie ma zupełnie znaczenia, chodzi o inicjatywę itd.
Co ja o tym myślę: Gacek stojąc obok Baltów, Delfii czy innych pięknie wykoczonych wanien z laminatu jest rzeczywiście zrobiony niedokładnie, krzywo i co tam jeszcze.
Obróćmy się teraz o 180 stopni i cofnijmy się jeden rok . Jeśliby ktoś mi wtedy powiedział, że zbudujemy we dwóch łódkę, pojedziemy z nią na Targi Wiatr i Woda i poznamy tylu fantastycznych ludzi to co ja bym mu na to odrzekł? "Facet puknij się w baniak, zbudować to ja moge skrzynke na kwiatki dla mamy."
A obecnie przygotowujemy się do wodowania Gacka.
Gacek nie jest pomysłem bez sensu i całkowicie tandetnie wykonanym brzydactwem, to nie ulega wątpliwości. Jak na pierwsze spotkanie ze sklejką i laminatem oceniam to dobrze.
Z drugiej strony jachcik ma mnóstwo niedociągnięć, krzywizn i minusów- jest to nieuniknione; i można powiedzieć: nieoficjalne założenie projektu Bryfoka. Bo nie jest możliwe, aby dzieci w wieku 15-18 lat nie mające z tym wcześniej do czynienia zrobiły inaczej.
Jesteśmy otwarci na wszelką krytykę. Krytykę jednak nie destrukcyjną lecz budującą, połączoną ze wskazówkami jak coś zrobić czy poprawić.
Jak pisałem już wcześniej: gdyby nie projekt TŻ BRYFOK wizialbym tyle co przed dziobem starej omegi na lubelskim Zalewie Zemborzyckim: czyli starą marinę i plastikową butelkę bujającą się na "fali".
Na koniec dziękuję Panu Hasipowi za wszystko co dla nas zrobił. Dziękuję każdemy kto myśli o nas pozytywnie.
Jan Sowa
PAX