s/y „SUN ODYSSEY”

Bogusia i Romek na jachcie, czyli jacht jako przepis na życie.

W tle nie muszą  być oceany, morza – niektórym wystarczą

kaszubskie jeziora. Nie regaty po trójkątach, nie chartery,

nie kakaryki wycieczkowe, ale spokojne żeglowanka „na

swoim, ze swoimi, za swoje” i z wędkarskimi przecinkami.

O czymś takim, kolejny raz pisze Eugeniusz Ziółkowski,

który jako młodzieniec miał wprost kota na punkcie regat

jachtów królewskiej klasy „Latający Holender”. Do wszystkiego

trzeba dojrzeć, choć nie wyobrażam sobie na przykład Piotrka Adamowicza

(pozdrawiam !) kotwiczącego jachcik na skraju oczeretów J

Jacka Centkowskiego też pozdrawiam.

Przyjemnej lektury.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

========================================

Jacht zaprojektowany przez Jacka Centkowskiego. Perfekcyjna konstrukcja w każdym detalu. Klasyczna sylwetka, przyjemna dla oka. Praca ożaglowaniem od początku do końca zaprojektowana z myślą o prostocie obsługi przez jedną parę rąk. Stawianie żagli – roler żagla przedniego, roler przymasztowy grota. Praca żaglami – szoty foka na wózku szyny przedmasztowej, podczas halsowania pracują bez ingerencji załogi, grot podobnie. Możliwość płynnej redukcji powierzchni jednego i drugiego żagla poprzez rolowanie. Idealne rozwiązanie dla spokojnej żeglugi (inni powiedzą – dla leniwych). Warto wspomnieć o minimalnych oporach kadłuba. Zmierzona wartość oporu holowanego jachtu przy prędkości 2,5 węzła to 3 kG!

Wnętrze szyte na miarę jest w nim wszystko, co potrzebne. Przytulne i funkcjonalne. Kiedy skończy się ten pean na cześć Projektanta? Wtedy kiedy znajdę lepszą konstrukcję jachtu tej klasy.

Gdzie tu miejsce na marzenia? Marzeń zrealizowanych przez „Sun Odyssey” jest wiele. Najlepiej wiedzą o tym armatorzy: Bogusia i Romek. Ich początki przygody z wiatrem i wodą, były dość typowe dla końca XX wieku w kraju nad Wisłą. Chęć posiadania czegoś własnego, nietypowego, a jednocześnie dającego dużo przyjemności obcowania z naturą, zaowocowało pierwszym armatorskim jachtem Bogusi i Romka. Stali się właścicielami jachtu typu „Orion”. To taka przejściówka pomiędzy „Omegą” a prawdziwym jachtem kabinowym. W tamtych czasach często żeglowali z Heleną i Grzegorzem - sąsiadami i przyjaciółmi. Cztery dorosłe osoby wewnątrz to wielki sprawdzian wzajemnej tolerancji i umiejętności poruszania się w pozycji ograniczonej wysokością 1,5m. Jakoś to wytrzymali i nadal utrzymują przyjacielskie relacje.

Na początku XXI wieku pojawił się „Sun Odyssey” ten prawdziwy jacht marzeń. Wypatrzony wśród wielu innych, okiem uzbrojonym w filtry dotychczasowych doświadczeń. Bogusia i Romek mieli szczęście. Trafili na urokliwy i dopieszczony jacht, który po „Orionie”, był pałacem na wodzie.

Może z tym pałacem trochę przesadziłem, ale różnica pomiędzy starym a nowym była wyraźna. Pod pokładem pozycja pionowa nie stanowiła zagrożenia dla głowy, kambuz, toaleta i inne wynalazki cywilizacyjne stały się standardem.

Jak tu nie pokochać takiego przystojniaka, który na dodatek pływa przy prawie bezwietrznej pogodzie. „Sun Odyssey” szybko stał się pełnoprawnym członkiem armatorskiego zespołu. Zespołu, którego członkowie dbają o siebie nie z obowiązku, ale dlatego, że się lubią.

Obserwując z zewnątrz całą trójkę: Bogusia, Romek i „Sun Odyssey”, ma się wrażenie, że wszystko idzie zgodnie z niepisanym prawem rodzinnego żeglowania po śródlądziu. Na pokładzie rządzi chłopiec, pod pokładem dziewczynka, pełna autonomia terytorialna, brak stref konfliktu.  Tak jest na wodzie podczas żeglugi. Postój przy urokliwym „dzikim” brzegu zmienia układ sił i jest trochę zamieszania. „Sun Odyssey” z Bogusią zawiązują koalicję i równowaga sił pryska jak bańka mydlana. Jacht robi to z pełnym wrachowaniem i wykorzystuje naturalne u Bogusi zamiłowanie do porządku i czystości. Nie wystarcza mu błyszczący kambuz, porządek na kojach. On chce być równie śliczny i zadbany na zewnątrz. Kilka razy dziennie prowokuje Bogusię do delikatnego drapania szczotka powierzchni antypoślizgowych na pokładzie i w kokpicie. Jestem prawie pewien, że słyszę wtedy, jak mruczy niczym głaskany stary kocur. Podejrzewam, że jakimś cudem potrafi wygenerować ślady po butach i domaga się ich natychmiastowego zmycia. „Sun Odyssey”  i Bogusia, brzegowi koalicjanci potrafią porozumiewać się bardzo skutecznie, znanym im tylko językiem.

A co robi w tej sytuacji Romek. Romek dobrze wie, gdzie jest jego miejsce na brzegu. Bez zbędnej zwłoki, zaraz po założeniu cum organizuje kącik wędkarski. Wędkarstwo to jego weekendowa pasja, która w połączeniu z żeglowaniem, lasem i rybami tworzy kompletny pakiet, animatorom wolnego czasu nawet się nie śniło.

Kącik wędkarski jest wypracowanym przez wiele lat standardem. Składa się z: dwóch wędek, każda wsparta na dwóch podpórkach, pudła z karmą dla ryb, pudełek z zanętą, skrzyneczki z przyborami wędkarskimi, podbieraka. Wyposażenie kącika wędkarskiego uzupełnia rozkładany fotelik i stolik, do ustawiania na nim wszystkiego, co niezbędne, aby utrzymać wędkarza w dobrej kondycji. W dni deszczowe pojawia się specjalny daszek-parasol chroniący bez problemu dwie osoby.

Opisane powyżej relacje całej trójki są tylko fragmentem (może tym najbardziej rzucającym się w oczy), wspólnego pożycia. Kilkadziesiąt lat żeglowania na jednym akwenie (Jezioro Wdzydze), to mnóstwo wspomnień, opowieści o sytuacjach przyjemnych, jak i tych pełnych grozy (wyjątkowo gwałtowne burze w ostatnich latach). Wystarczyłoby tego na napisanie grubej książki. Wszystko to można by spiąć wielką klamrą – REALIZACJA MARZENIA. Rodzina, nowy dom, samochód, firma, na pewno dają poczucie satysfakcji z realizacji założonych celów. Są bardzo ważne, Marzenia, aby być godne tej nazwy, muszą spełniać oczekiwania długo budowane we własnej wyobraźni, inne niż codzienność, która nas wciąga w wir obowiązków, odpowiedzialności, kompromisów. Kiedy upływający czas coraz wyraźniej maluje obraz naszych dokonań i ogranicza szanse ich korekty, najwyższa pora uwolnić marzenia.

Marzenia są zawsze piękne i tak osobiste, że zaskakują nawet najbliższych. W mojej subiektywnej ocenie, Bogusia, Romek i „Sun Odyssey” maja jedno wspólne – święty spokój.

Bogusia zapewne marzy o porannym budzeniu się w dowolnej porze, minimalnych weekendowych obowiązkach utrzymania przy życiu Romka, Dużo, dużo czasu tylko dla siebie. Spacer po lesie, zbieranie grzybów, ulubionych żurawin, popołudniowej drzemki, rozmów z innymi tylko wtedy gdy ma na to ochotę. Gdzieś bardzo daleko we mgle wielopokoleniowa rodzina, która nie nadużywa komórki. Wieczorem zależnie od nastroju, ognisko z przyjaciółmi, długie rozmowy o niczym, a nocą bliska obecność drugiej połówki , tej z którą połączyła swoje życie wiele lat temu w szalonych studenckich czasach.

O czym marzy Romek. Myślę, że zwykły święty spokój, to za mało. Marzy o totalnej zmianie wszystkiego, na czas żeglowania, bycia razem z Bogusią i „Sun Odysseyem”. To taka próba przeniesienia się do równoległego świata, gdzie wraz przekroczeniem niewidzialnej kurtyny znikają: mrówcza praca, ważne decyzje zawodowe, barki stają się wolne od kumulowanej latami odpowiedzialności za losy rodziny, minimalizuje się strach przed bezradną starością.

Po drugiej stronie kurtyny jest spokojnie, normalnie, błogo. Można spędzać w dowolny sposób czas z Bogusią i „Sun Odysseyem”. Można spotykać się i spędzać wspólnie czas, tylko z wybranymi znajomymi i przyjaciółmi, bez narzuconych konwenansów towarzyskich. Wokół „Sun Odysseya” z załogą nigdy nie brakuje jachtów z przyjaciółmi i znajomymi, którzy traktują ich jak „dusze towarzystwa” taki spiritus movens atmosfery dobrego wypoczynku. Od kilku lat należymy również do grupy wybrańców. Tosia, Gienek (autor) i jacht „Bazyli”, wspólnie z Bogusia, Romkiem i „Sun Odyseeyem” dryfujemy w tej wymarzonej przestrzeni innego świata.

Jest czas na  wiele prostych przyjemności jak na przykład  wędkowanie, które ma więcej wspólnego z kontemplacją, niż z instynktem łowieckim. Czas płynie spokojnie centymetr po centymetrze. Panta rhei.

Mógłbym jeszcze wymieniać wiele mniejszych marzeń, które realizują wspólnie Bogusia Romek i „Sun Odyssey”, ale wydaje się, że to najważniejsze, to możliwość przeniesienia się chociaż na parę dni do świata równoległego – ŚWIATA MARZEŃ.

Eugeniusz                                                                                

Gdynia 2023r.

 

 

Komentarze
czasami przyjdzie zarefować foka Marek Popiel z dnia: 2023-02-23 09:00:00