Zanim do rzeczy - kilka moich słów od rzeczy. Dyskusja nad newsem Janka Andrucha zahaczyła mimochodem o literówki, znaki diakrytyczne, stylistykę i ortografię. Dostało się Jankowi, ale obawiam się, ze naprawdę był to przytyczek we mnie wymierzony. Nikt w tym okienku nie popełnił tylu błędów jak ja. W końcu to 10 lat macenia Wam w głowach. Wiem o tym i bardzo nad tym boleję. Gdybym zadał sobie nieco więcej trudu - pisząc w Wordzie i "pastował" do "panelu redakcyjnego" - napewno moje niebieskie teksty wyglądały by nieco lepiej. Ciągle się śpieszę, stukam, nie patrząc na klawiaturę, nie czytam napisanego tekstu... wogóle bałaganię. Wszystko to dlatego, ze chcę Wam przekazywać te informacje n a t y c h m i a s t . Marny wykręt.
A teraz zapowiadany wstęp "do rzeczy". Mam dla Was opis gdyńskiego spotkania widzianego z innej perspektywy. Z perspektywy "klubowej", czyli żeglarzy nie żeglujących "na swoim". Inna optyka - nieco inne wnioski, ale ja odnotowuję inne - BARDZO WAŻNE ZJAWISKO. Zauważcie - kluby, które do tej pory siedziały cicho, z uwielbieniem patrzące na Chocimską, widzace w Prezesie, Genseku i ... Funiu nieomylną i troskliwą władzę, kłaniające się (i uiszczające) "dozorcom technicznym" wreszcie zrozumiały że z tej strony mogą sie spodziewać nie obrony, nie reprezentacji, ale WSZYSTKIEGO NAJGORSZEGO. Coraz wiecej jachtklubów dołącza do lekceważonych dotąd "prywaciarzy", "przyjemniaczków", "internetowych oszołomów" - jednym słowem do tzw. "liberatorów". Siadają obok nas do stołów negocjacyjnych. I to jest właśnie ten ZNAK CZASU. Zauważył go nawet minister Giersz.
Arturowi Krystosikowi dziękuję.
No to sobie spokojnie pocztajcie !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________________
Drogi Don Jorge,
Przesyłam relację i próbę oceny ostatniego spotkania w Gdyni z punktu widzenia przedstawiciela kilku klubów żeglarskich.
W spotkaniu uczestniczyłem z ramienia Studenckiego Klubu Żeglarskiego Politechniki Warszawskiej reprezentującego również kluby: Klub Żeglarski „Wimpel” PW, Krakowski Yacht Club AGH, a także Sekcję Żeglarską Akademii Medycznej w Gdańsku i Yacht Club Politechniki Koszalińskiej w przypadku ich nieobecności na spotkaniach. Naszym podstawowym założeniem jest obecność we wszystkich grupach roboczych i na wszystkich spotkaniach.
Pierwszym poruszanym tematem były obowiązkowe inspekcje. Strona UM zaproponowała okres pomiędzy inspekcjami wynoszący 5 lat, z przeglądem pośrednim w 2 lub 3 roku. Ostra dyskusja wybuchła w kwestii instytucji, która miałaby wykonywać takie przeglądy i dlaczego nie mogą to być inspektorzy PZŻ. Strona UM dostrzegła problem i zaproponowała, że spróbuje przygotować jakieś rozsądne rozwiązanie. W mojej ocenie ustalenia te są korzystnym kompromisem, bo przeglądy nie powinny być już tak uciążliwe, no i jest szansa na ich prawdziwą użyteczność (aczkolwiek na przeglądy klubowych jachtów wykonywane przez PRS nie mogliśmy narzekać, zarówno jeśli chodzi o ich rzetelność jak i koszty).
Następnym poruszanym tematem była kwestia rejonów żeglugi. Postawienie tej sprawy wywołało oburzenie części przedstawicieli strony społecznej (Bryfok, SAJ), którzy twierdzili, że temat ten nie dotyczy jachtów rekreacyjnych i nie powinien być omawiany na tym spotkaniu. Nie sposób się zgodzić z tym stanowiskiem, bo w świetle dotychczasowych ustaleń jachty rekreacyjne poniżej 15 m mogą występować o KB (np. na potrzeby ubezpieczenia), a dla jachtów powyżej 15 m i komercyjnych jest ona obowiązkowa. Nie zgodziła się z nim również strona UM. W dalszej części dyskusji (na sali i podczas przerwy, w kuluarach) zwracaliśmy uwagę, że kreska P20 (występująca zarówno w polskich jak i brytyjskich przepisach) na Bałtyku niesie za sobą same zagrożenia. Zdanie to wyrażał również przedstawiciel PZŻ (Maćkowiak), który postulował wprowadzenie żeglugi bałtyckiej. Ze strony UM nie pojawiły się żadne kontrargumenty. Pan Wojtasik prezentował pogląd, że skoro zgodziliśmy się w Słupsku na system brytyjski to nie można teraz stosować go wybiórczo (jest jak domek z kart, wyjmiesz jedną to się zawali – porównanie moje). Po przerwie postawiono uczestników przed dość dramatycznym wyborem: rejony brytyjskie czy dotychczasowe polskie. Nie pozostawiono jakiejkolwiek możliwości dyskusji nad innym podziałem, motywując to brakiem szansy na szybki konsensus, no i brakiem przystawania brytyjskich list wyposażenia do nowego podziału. Nie sposób się zgodzić z tym stanowiskiem. Przebiegiem samego głosowania byłem po prostu porażony. Przedstawiciele UM głosowali za systemem brytyjskim (co nie dziwi).
Przedstawiciele strony społecznej w ogromnej większości również głosowali za rejonami brytyjskimi wyrażając dla nich rozmaite zastrzeżenia, które niestety poza zapisem w protokole nie miały praktycznego znaczenia, bo oczekiwaną odpowiedzią było tak lub nie. Wypowiedzi 2 lub 3 osób (Bryfok, SAJ) zostały uznane jako nie wyrażające zdania. Za odrzuceniem rejonów brytyjskich i pozostawieniem polskich głosowałem jedynie ja i Pan Maćkowiak. System brytyjski definiując następujące obszary (w uproszczeniu): 3, 20, 60, 150 i powyżej 150 Mm od brzegu jest bardziej restrykcyjny niż polski ! Nie rozumiem dlaczego ktokolwiek ze strony społecznej za nim głosował !! Przecież przyjęcie rejonu 150 milowego odcina nasze jachty (musiałyby spełniać wymogi żeglugi oceanicznej) od Islandii, Spitsbergenu, Grenlandii, Kanady !!! Po głosowaniu Pan Wojtasik wyraził, żal że nie osiągnięto konsensusu, który miał być podstawą prac zespołów. Korzystając ze sposobności zaproponowałem rozszerzenie obszaru 150 Mm do 200 Mm i wycofanie sprzeciwu, proponując żeby również Pan Maćkowiak wycofał sprzeciw (obszar 60 Mm odpowiada postulowanej przez niego żegludze bałtyckiej). Propozycja przeszła. Oceniając przyjęte ustalenia, sądzę że mogą one stanowić krok naprzód, jednakże silnie zależy to od przyszłej praktyki. Jeżeli jachty dzisiaj zarejestrowane na P20 zostaną przerejestrowane na P60, to zmora P20 wreszcie przestanie straszyć. W moim odczuciu temat rejonów żeglugi po raz kolejny obnażył niezrozumienie zachodzących procesów przez szeroko pojętą stronę społeczną. Na poprzednim spotkaniu konsternację wywołała konieczność ustalenia linii podziału rekreacja-komercja, a chyba oczywistym jest że takie definicje przyjmuje się na początku rozmów. Czy na poprzednim spotkaniu byli przedstawiciele jachtów komercyjnych, których ona najbardziej dotyka ? Na omawianym spotkaniu kolejna konsternacja – rejony żeglugi – ale kto miałby je ustalić skoro dotyczą (w części) jachtów rekreacyjnych ? A czy przedstawiciele jachtów komercyjnych, których rejony dotyczą stopniu w największym byli na sali ?
Ostatnim i chyba najbardziej drażliwym tematem była kwestia wyposażenia jachtów na poszczególne rejony żeglugi. Stanowisko UM było następujące: część wyposażenia wynika z SOLAS czy COLREG jako ratyfikowanych umów międzynarodowych (np. reflektor radarowy, mapy, światła), a pozostała część ma pochodzić z systemu brytyjskiego z uwzględnieniem ew. korekt. Dla jachtów w żegludze oceanicznej udało się uzyskać 2 koła ratunkowe (zamiast 4), usunięto wyrzutnię rzutek (bardzo pomógł przedstawiciel SAR), sam UM zaproponował rezygnację z 4 białych flar (dla wszystkich rejonów), a kwestie sprzętu radiowego przeniesiono na osobne spotkanie. Jeśli chodzi o tratwy to po dłuższej i chaotycznej dyskusji pozostawiono zapisy systemu brytyjskiego. UM rozważa wprowadzenie letniego okresu żeglugi, w którym temperatura wody da szanse potencjalnym rozbitkom na przeżycie w pasach (wtedy tratwa nie byłaby wymagana). Niestety również w obszarze wyposażenia system brytyjski jest bardziej restrykcyjny niż polski, stąd mnóstwo kontrowersji i końcowy protokół rozbieżności. Nawet nie chcę myśleć co się będzie działo dla jachtów komercyjnych, gdzie te wymagania są jeszcze wyższe. Niestety inne obowiązki wzywały i o 1515 musiałem opuścić spotkanie, stąd moja relacja kończy się w tym miejscu.
Na zakończenie kilka subiektywnych uwag natury ogólnej:
Urzędy Morskie bardzo silnie obstają przy ustaleniach słupskich i wykorzystują je jako niemerytoryczny za to kończący argument w merytorycznych dyskusjach.
Zgodę UM na odstępstwa od systemu brytyjskiego postrzegam bardziej jako oznakę racjonalności niż brak konsekwencji, i mam nadzieję że wspólnie da się z tego systemu wziąć to co najlepsze i odrzucić to co jest w nim złe.
Brak przedstawicieli grupy komercyjnej na spotkaniach jachtów rekreacyjnych jest w moim odczuciu poważnym błędem.
Ustalenia dotyczące sprzętu radiowego (przeniesione na inne spotkanie) moim zdaniem zapadną na najbliższym spotkaniu grupy komercyjnej.
Na przyjęcie rozwiązań radykalnych (model belgijski) nie ma żadnych szans.
Spotkania są zbyt krótkie i źle przygotowane. Strona społeczna poświęca na nie swój prywatny czas i urlopy, apeluję aby strona UM wzięła to pod uwagę.
Uważam, że w okresie między spotkaniami dyskusję i wymianę poglądów z przedstawicielami UM należy prowadzić na drodze mailowej.
Polecam przesłuchanie nagrania ze spotkania (o ile będzie gdzieś dostępne). Warto wyrobić sobie własne zdanie.
Żyj wiecznie
Artur Krystosik
I nie bardzo rozumiem dlaczego Arturze uważasz, ze KB jednoznacznie musi wiązac sie z ustalonymi rejonami żeglugi. Moim zdaniem nie musi i tej tezy broniłem.
I ostatnia rzecz, nikt ze strony społecznej nie głosował za kalka systemu brytyjskiego, wyraznie wyrazalismy zdanie, ze jesli juz w ogóle podział na jakies bzdurne rejony byc musi, to jednak zupełnie inne niz brytyjskie z oczywistych powodów, ale niestety p. Wojtasik nijak nie potrafił zrozumiec róznicy akwenów okalających wyspy brytyjskie od akwenów polskich.
Jestem w stanie zrozumiec podział na np. do 3 mil(zegluga plazowa), potem BAłtyk i podobne morza, i wreszcie oceany. Czesc piesni. Adekwatne do tego wymogi. Niestety wymogi, które chce narzucic UM sa nie do przyjecia, bo wg. takich pomysłów Nefryt, który bedzie chciał miec KB(dla ubezpiecznia dla przykładu) żeby popływac na Hel bedzie musiał miec tratwę. Taki system chciały nam zafundowac UMy. Tego Arturze nie zauwazyłes?
I na koniec SOLASY sa na statki a nie na jachty:) o ile pamietam jedyne odstepstwo dotyczy przepisów p.poż. Panowie z UMówm twierdza, ze jest inaczej.
Maciek
SOLAS dotyczy jachtów jedynie w pewnym zakresie regulowanym w części V. Głównie:
- reflektory radarowe - pr.19
- sygnały ratowania życia - pr. 29
- pomoc innemu statkowi, - pr. 31-33
- planowanie podróży (zalecenia) - pr. 34
- nadużywanie sygnału "distress" - pr. 35
Hasip
>I nie bardzo rozumiem dlaczego Arturze uważasz, ze KB jednoznacznie musi wiązac sie z ustalonymi rejonami żeglugi. Moim zdaniem nie musi i tej tezy broniłem.
Bo jakby się uprzeć, to rzeczywiście nie musi, tylko KB traci wtedy jakikolwiek sens. Sens istnienia KB postrzegam w tym, że grupa mądrych ludzi usiadła i określiła na podstawie swojej wiedzy, wiedzy historycznej, analiz wypadków itp. reguły budowy i wyposażenia jachtów, tak aby ryzyko żeglugi zmniejszyć. Ponieważ ryzyko to jest różne na różnych akwenach, stąd różne środki są wymagane, aby mu się przeciwstawić, i stąd mamy rejony żeglugi. KB stanowi pewnego rodzaju ochronę prawną, bo jej uzyskanie oznacza spełnienie pewnych wymagań państwowych, a więc przerzucenie części odpowiedzialności na państwo. Na szczęście, do 15 m nie jesteśmy już uszczęśliwiani na siłę. Bardzo bym się chciał dowiedzieć czy istnieje choć jeden logiczny argument, dla którego to uszczęśliwianie nie mogło by być przesunięte powyżej 24 m ?
>I ostatnia rzecz, nikt ze strony społecznej nie głosował za kalka systemu brytyjskiego, wyraznie wyrazalismy zdanie, ze jesli juz w ogóle podział na jakies bzdurne rejony byc musi, to jednak zupełnie inne niz brytyjskie z oczywistych powodów, ale niestety p. Wojtasik nijak nie potrafił zrozumiec róznicy akwenów okalających wyspy brytyjskie od akwenów polskich.
Ja również miałem zastrzeżenia i właśnie dlatego głosowałem na NIE. Dochodzi do takich absurdów, że skoro nie możemy zmieniać systemu brytyjskiego, to lepiej zostać przy polskim, bo jego przynajmniej możemy zmieniać. Co do stanowiska p. Wojtasika również nie potrafię go zrozumieć (nie podziela go nawet PZŻ w osobie Pana Maćkowiaka).
>Niestety wymogi, które chce narzucic UM sa nie do przyjecia, bo wg. takich pomysłów Nefryt, który bedzie chciał miec KB(dla ubezpiecznia dla przykładu) żeby popływac na Hel bedzie musiał miec tratwę. Taki system chciały nam zafundowac UMy. Tego Arturze nie zauwazyłes?
Zauważyłem, zauważyłem. Na szczęście listy wyposażenia są ciągle (mam taką nadzieję) otwarte.
pozdrawiam
Artur Krystosik
He...??? Rozumiem, że wśród Angoli nie znaleziono grupy mądrych ludzi którzy by opracowali KB
"KB stanowi pewnego rodzaju ochronę prawną, bo jej uzyskanie oznacza spełnienie pewnych wymagań państwowych, a więc przerzucenie części odpowiedzialności na państwo."
He...? Ty tak poważnie? Jak to było? Utopił się bezczelnie posiadając kartę pływacka...
> He...??? Rozumiem, że wśród Angoli nie znaleziono grupy mądrych ludzi którzy by opracowali KB
>He...? Ty tak poważnie? Jak to było? Utopił się bezczelnie posiadając kartę pływacka...
Dobrowolna KB to nic innego jak lista zalecanego wyposażenia, którego posiadanie jest potwierdzone przez państwo. Godząc się na określone rygory stałego jej utrzymania i okresowych przeglądów uzyskujesz ochronę prawną przed potencjalnym zarzutem niedopełnienia dobrej praktyki w zakresie wyposażenia. Im więcej papieru tym d.. czystsza. A od odpowiedzialności prawdziwej, tej ludzkiej/moralnej, nie zwalnia absolutnie _nic_.
Czy na świecie przestrzeganie list zalecanego wyposażenia jest warunkiem wypłaty odszkodowania, nie wiem, ale nie ździwiłbym się.
Na szczęście mamy wybór. Tylko niech mi ktoś wreszczie powie czym różni się jacht 14 od 15 metrowego.
pozdrawiam
Artur Krystosik
Szczerze? Według mnie takie podejście to paranoja w czystej postaci... No ale ja to truskawki cukrem posypuje...
Szczerze? Według mnie takie podejście to paranoja w czystej postaci... No ale ja to truskawki cukrem posypuje...
Paranoja, zgoda :) Aczkolwiek dla prezesa klubu posiadającego jachty (załóżmy że też łapie się do przyjemniaczków jak niektórzy utrzymują) już niekoniecznie.
pozdrawiam
Artur Krystosik
To niech "przyjemniaczkowy" prezes "przyjemniaczkowego" klubu zarejestruje jachty jako komercyjne jednostki. Papierów i innych przyległości będzie miał dostatek, a przy okazji rzeczywistym "przyjemniaczkom" nie będzie właził w ogródek. Póki co kluby mieszają właśnie przyjemniaczkom. Chcą KB ale "leciutkiej". Jurek ma rację - paranoja.
Hasip
a jaka jest róznica miedzy jachtem 22m a 26m? :DDD
Maciek
Wymagają dlatego, że KB ISTNIEJE... Gdyby nie było tworu pod nazwą KB to by nie miały prawa tego wymagać... Proste jak [pi... pi...]
Ja tam się nie znam, ja tu sprzątam ale... Maciek Ty byłeś na tych spotkaniach, czy w systemie brytyjskim jest coś takiego jak KB?
nie
MAciek
No to ja już nic nie rozumiem:-((( Piszecie, że p. Wojtasik chce się sztywno trzymać "systemu brytyjskiego"... Więc skąd do diabła wzięło się KB, które w tamtym systemie nie funkcjonuje?
Maciek
Równie dobrze, mozemy czerpac z róznych systemów dobierając to co u nas jest najodpowiedniejsze. Brytyjskie rejony zeglugi akurat takowe nie sa moim zdaniem, a upór p.Wojtasika jest dla mnie nijak nie zrozumiały.
Nie ma zadnego sensownego argumentu dla którego wymogi powyzej 20mil od brzegu miałby byc większe niż ponizej 20 mil. Jaka jest róznica miedzy pływaniem 18mil od brzegu a 30 mil od brzegu?
Istnienie KB w formie skrajnie uproszczonych wymogów mozna jeszcze jakos zrozumieć, ale to co proponowano to absurd.
Na Bałtyk nie ma potrzeby wymagac tratwy SOLAS B Pack.
To oczywiscie moje prywatne zdanie.
Maciek
Bożesz ty ... Czy nie można doprowadzić do sytuacji gdy UM zaczną wierzyć właścicielom łodzi? Do tej pory urzędy akceptowały jak przeglądy robił „inspektor związkowy”, dlaczego nie może robić to ktoś nienamaszczony? Urzędnicy mają obawy to niech żądają przed rozpoczęciem sezonu oświadczenia „ ja .. uprzedzony o odpowiedzialności karnej wynikającej z treści art 233§1kk, którego treść zrozumiałem, że jacht .. jest zdolny do żeglugi ... „
Pasuje Panie i Panowie Urzędnicy? Przecież są na to odpowiednie delegacje w ustawach i do tej pory je stosowaliście!
System brytyjski definiując następujące obszary (w uproszczeniu): 3, 20, 60, 150 i powyżej 150 Mm od brzegu jest bardziej restrykcyjny niż polski ! ...
Ja tam prostak jestem, błędy ortograficzne robię na potęgę życie czytelnikom skracając, ale dlaczego kluby żeglarskie walczą o zapisy w KB, przecież nie są komercyjne?
j.w
Na ktoś listę dialogową filmu "Miś"? Potrzebna scena zaczynająca się od
"Po co nam właściwie ten miś?", a kończąca się tekstem
"Nalej [koniaku]! Stać mnie!"
I to byłaby najadekwatniejsza odpowiedź :-)
Chyba że naprawdę myślałeś, że inspektorzy NT PZŻ to inwazja z Marsa?
T
>Ja tam prostak jestem, błędy ortograficzne robię na potęgę życie czytelnikom skracając, ale >dlaczego kluby żeglarskie walczą o zapisy w KB, przecież nie są komercyjne?
To proste:
Mam dosyć dziadowskiego prawa, stanowionego na kolanie, w interesach takich czy innych TWA czy TKM. Rozpoczęcie pracy w zespołach roboczych uznaję za przyjęcie pewnego obowiązku, który obliguje aby powstające regulacje były spójne, logiczne i sensowne; i to niezależnie od tego czy mnie dotyczą czy nie. Po drugie, obawiam się, że kluby będą podpadać pod regulacje komercyjne. Po trzecie, dzisiaj jestem w klubie, jutro będę komercyjny, a pojutrze stanę się "przyjemniaczkiem".
Przy okazji, czy ktoś kiedyś zastanawiał się jaki jest cel istnienia tych regulacji ? Jakie dobro mają chronić ? Jakie wolności mogą ograniczyć i czy to ograniczenie jest adekwatne do zagrożeń ? Na stanowieniu prawa się nie znam (jestem tylko informatykiem), ale wydaje mi się, że odpowiedzi na te pytania są dla tego procesu warunkiem koniecznym. Na ostatnim spotkaniu, jedyne słowa jakie padły ze strony delegata ministra (do godz. 1515) były prośbą o napisanie uzasadnienia do projektowanych regulacji ...
pozdrawiam
Artur Krystosik
Uwazam, ze nalezy zaufać ludziom którzy inwestuja swoje bardzo grube pieniadze w jachty nie po to, by sie na nich utopić. Argumenty o wymuszaniu bezpieczeństwa dzieki restrykcyjnym przepisom sa moim zdaniem idiotyczne. SOLAS? A co SOLAS ma do jachtów?
Drugą kwestią jest żeglarstwo komercyjne (którym nie zajmuje się, jednakowoż swoje zdanie mam) gdzie nie da sie UMów przekonac, ze wymogi sa zbędne. TAk wiec nalezy wywalczyć możliwie sensowne i ograniczone wymogi. TAkie jest moje zdanie, chociaz mam swiadomosc ze to nie moja działka i ze koledzy komercyjni beda walczyc o swoje.
Tyle w temacie idei jaką chciałbym osiagnąc.
A jesli chodzi o delegata m inistra to jedynie prosił o uizasadnienie skutków gospodarczych.
Maciek
Jakiś czas temu, przed rozmowami na tzw. "szczeblu" pytałem na p.r.z czego chcą komercyjni. Odzewu zasadnioczo nie było. Ja czuję się reprezentantem przyjemniaczków, o komercji wiem niewiele. Przekonywałem zawięcie różnych ludzi że chcemy wolności i jako wzór podawałem rozwiązania brytyjskie. Podawałem, bo wcześniej sobie o nich poczytałem i rozwiązania dla jachtów przyjemnościowych < 15m w wersji brytyjskiej są dla MNIE zupełnie akceptowalne. Jachty komercyjne są w UK rzeczywiście obłożone większymi restrykcjami, ale tym powinni zająć się zainteresowani, czyli właściciele biznesu jachtowego.
Teraz nagle obudzili się że ich nikt nie reprezentował. Mają rację, ale na pytanie "dlaczego?" powinni sobie odpowiedzieć sami. Trzeba się wziąć w garść i walczyć o swoje. PFZ, SAJ, Bryfok, Samoster i inni nie działają w ukryciu. Wszelkie projekty pojawiają się na WWW, są dyskutowane na p.r.z i na innych listach.
Teraz, po latach różnych działań, udało się przekonać władzę że w żeglarstwie jest źle. Pojawiły się pierwsze odznaki "odwilży". Po ostatnim głosowaniu w sejmie widać, że nawet SLD postawiło krzyżyk na tow. Wiesławie widząc że obrona jego interesów to brnięcie w śmieszność. Tak więc jest szansa na zmiany i trzeba ją wykorzystać. Komercyjni powinni szybko się zebrać w garść, opracować własne wspólne stanowisko i go ogniem i mieczem bronić.
Ja mogę tylko życzyć powodzenia.
Nie do końca jestem się w stanie zgodzić z powyższą oceną ostatniego gdyńskiego spotkania.
Nikt na siłę nie zamierza wprowadzać w stu procentach systemu brytyjskiego, gdyż wszyscy zdajemy sobie sprawę z rożnych uwarunkowań. Chodzi o coś zupełnie innego.
Część, co prawda niewielka, ale dostatecznie krzykliwa, szczególnie z kręgu komercji, chciałaby absolutnej anarchii. I wzięcia z każdego europejskiego systemu tylko tego, co akurat im pasuje.
My z takim podejściem mamy do czynienia na co dzień i nam chodzi wyłącznie o to, aby system, który zaczęliśmy tworzyć, był w miarę choćby spójny i logiczny. Podam konkretny przykład.
Gdy zacząłem mieć do czynienia z rybakami, dorośli i - wydawać by się mogło - poważni i odpowiedzialni ludzie próbowali licząc widać na mój brak doświadczenia w temacie wmówić mi, że w Europie na rybackich statkach pracuje się na kartę rowerową. Gdy pokazałem im w oryginale i w tłumaczeniu przepisy duńskie, na które się tak chętnie powoływali, miny im zrzedły. Skończyło się obustronnym sukcesem: oni zrozumieli, że wymogu posiadania świadectwa ITR nie da się przeskoczyć, my kandydatów do zawodu rybaka uwolniliśmy od konieczności kończenia trzech pozostałych kursów.
Urzędy Morskie nie mają rzesz specjalistów, a przy bardzo niskich płacach ściągnięcie do UM względnie choćby dobrego prawnika graniczy prawie z cudem. W bardzo wąskim gronie pracuje się nam niesłychanie ciężko, tym bardziej, że także musimy na bieżąco wykonywać swoje obowiązki.
My też poświęcamy na tą sprawę swój prywatny czas i tak każdorazowe nasze wspólne spotkanie w Gdyni poprzedzone jest poniedziałkowym spotkaniem pracowników UM w Gdyni lub Sopocie, które trwają zwykle do póżnych godzin nocnych.
Jachtami komercyjnymi zajmiemy się 15 czerwca.
Natomiast ja nie zamierzam tracić czasu i umówiłem się z jednym z najbardziej aktywnych spośród rekreacyjnych żeglarzy, że spokojnie via e-mail zaczniemy szykować wspólne materiały na następne nasze spotkanie. Także i z innymi spośród Państwa umówiony jestem na spotkania dyskusyjne w Trójmieście.
MY, to znaczy zarówno pracownicy UM jak i Państwo nie mamy innego wyjścia jak rzeczowa i konstruktywna praca, jeżeli wspólnie chcemy normalności.
I głęboko wierzę, że do tej normalności dojdziemy.
Serdecznie wszystkich żeglarzy pozdrawiam
Waldemar Rekść
Nie do końca jestem się w stanie zgodzić z powyższą oceną ostatniego gdyńskiego spotkania.
Nikt na siłę nie zamierza wprowadzać w stu procentach systemu brytyjskiego, gdyż wszyscy zdajemy sobie sprawę z rożnych uwarunkowań. Chodzi o coś zupełnie innego.
Część, co prawda niewielka, ale dostatecznie krzykliwa, szczególnie z kręgu komercji, chciałaby absolutnej anarchii. I wzięcia z każdego europejskiego systemu tylko tego, co akurat im pasuje.
My z takim podejściem mamy do czynienia na co dzień i nam chodzi wyłącznie o to, aby system, który zaczęliśmy tworzyć, był w miarę choćby spójny i logiczny. Podam konkretny przykład.
Gdy zacząłem mieć do czynienia z rybakami, dorośli i - wydawać by się mogło - poważni i odpowiedzialni ludzie próbowali licząc widać na mój brak doświadczenia w temacie wmówić mi, że w Europie na rybackich statkach pracuje się na kartę rowerową. Gdy pokazałem im w oryginale i w tłumaczeniu przepisy duńskie, na które się tak chętnie powoływali, miny im zrzedły. Skończyło się obustronnym sukcesem: oni zrozumieli, że wymogu posiadania świadectwa ITR nie da się przeskoczyć, my kandydatów do zawodu rybaka uwolniliśmy od konieczności kończenia trzech pozostałych kursów.
Urzędy Morskie nie mają rzesz specjalistów, a przy bardzo niskich płacach ściągnięcie do UM względnie choćby dobrego prawnika graniczy prawie z cudem. W bardzo wąskim gronie pracuje się nam niesłychanie ciężko, tym bardziej, że także musimy na bieżąco wykonywać swoje obowiązki.
My też poświęcamy na tą sprawę swój prywatny czas i tak każdorazowe nasze wspólne spotkanie w Gdyni poprzedzone jest poniedziałkowym spotkaniem pracowników UM w Gdyni lub Sopocie, które trwają zwykle do póżnych godzin nocnych.
Jachtami komercyjnymi zajmiemy się 15 czerwca.
Natomiast ja nie zamierzam tracić czasu i umówiłem się z jednym z najbardziej aktywnych spośród rekreacyjnych żeglarzy, że spokojnie via e-mail zaczniemy szykować wspólne materiały na następne nasze spotkanie. Także i z innymi spośród Państwa umówiony jestem na spotkania dyskusyjne w Trójmieście.
MY, to znaczy zarówno pracownicy UM jak i Państwo nie mamy innego wyjścia jak rzeczowa i konstruktywna praca, jeżeli wspólnie chcemy normalności.
I głęboko wierzę, że do tej normalności dojdziemy.
Serdecznie wszystkich żeglarzy pozdrawiam
Waldemar Rekść
Nie wiem do kogo pije Pan Dyrektor, bo z tego co wiem, na komisji rekreacyjnej nie było nikogo komercyjnego. W kazdym razie zadna ze znanych mi osób, które były na komisji z komercja nie ma nic wspólnego.
to tak dla porządku.
A co do kwestii brania co nam pasuje z róznych europejskich systemów... alez oczywiscie, ze tak! A dlaczego nie? Bierzmy to co dobre, bierzmy najbardziej liberalne rozwiazania, nie zapominajac ze na komisji cały czas dyskutowalismy o jachtach niekomercyjnych. O komercyjnych słowa tam nie było. I to tak znowu dla porzadku.
A na koniec wydaje mi sie ,ze jesli chcemy skusić żeglarzy pod obcymi banderami, by wrócili pod polską, to musimy zaoferowac im CIEKAWSZE warunki niz maja dotychczas pod banderami szwedzkimi, duńskimi itp. Próba przemycenia absurdalnie zawyzonych wymogów dla czesci niekomercyjnych jachtów ponizej 15m nie jest ku temu dobra drogą.
A w krajach zamozniejszych do których zmierzamy(podobno), jachty 15m to nie zaden fenomen i fanaberia. To równiez tak dla porzadku.
Maciek"S"Kotas
Maćku. Przez wszystkie ostatnie lata mieliśmy spętane i ręce i nogi i mózgi :)))
Teraz my wszyscy uczymy się stawiać pierwsze kroki. Nie dziwne, że są troche chwiejne i nie zawze w 100% w pożądanym kierunku. Nauka wymaga chęci - dobrej woli. Pan Waldemar Rekść ją wykazuje, ja także wykazuję, kilka innych osób także. Tylko ludzie ze spiżu się nie mylą - oni się mylili wcześniej :)) Teraz wszystko jest na takim etapie, że nie wiadomo kto jest advocatus diaboli i czy rzeczywiście "diaboli".
:))
Hasip
W żaden sposób nie było moim zamiarem podwazanie dobrej woli i zaangazowania p.Dyrektora Rekścia. Podobnie jak chyba my wszyscy jestm mu wdzieczny za to co zrobił dotychczas i za to ze jako pierwszy potraktowal nas powaznie. To co dotychczas osiagnelismy w duzej mierze dzieki Panu Dyrektorowi jest wielka wspaniała rewolucją. Nie moge tez ując niczego pozostałym osobom reprezentujacym UMy z p.Dyrektorem Królikowskim i p Wojtasikiem na czele.
Opisuje po prostu swoje odczucia z drugiego posiedzenia komisji, gdzie wystapiła róznica zdań zdecydowanie dla mnie niezrozumiała. Możemy stworzyć takie przepisy, ze to innastrncy beda chcieli rejestowac jachtu w Polsce. Jak wiesz jestem zwolennikiem skrajnej liberalizacji przepisów i wymogów dotyczacych żeglarstwa i po prostu formuła(dot. jachtów>15m i tych <15 które beda chciały KB) zaproponowana przez UMy jest w moim odczuciu błedem, a argumentowanie ich NASZYM bezpieczeństwem pokazuje poziom niezrozumienia miedzy stronami. Niezrozumienia idei żeglarstwa swobodnego, zeglarstwa wolnych, odpowiedzialnych ludzi.
Maciek
Sądzę, że ostatnie gdyńskie spotkanie było...wypadkiem przy pracy. Wpierw nie wierzyliśmy, że w ogóle coś się nam uda zrobić. Potem nieoczekiwanie szybko został uczyniony pierwszy bardzo ważny i bardzo konkretny krok. I chyba wszyscy tym razem oczekiwaliśmy, że uda się to nam dalej robić szybko, łatwo i przyjemnie.
A'propos wypowiedzi Pana Kotasa, to ja nie piję do nikogo z osób obecnych na spotkaniu. Ja różnych spotkań z różnymi jachtsmenami miałem dziesiątki i naprawdę różnie z tym bywało. Nie każdy z nich dorósł, aby być reprezentatywny dla całego żeglarskiego środowiska.
Przy okazji informuję, że jestem w Sopocie na zwolnieniu lekarskim, walcząc z tym cholernym kręgosłupem i proszę o wybaczenie, jeżeli nie odpowiadam na e-maile posyłane na Słupsk, gdzie się zjawię w najbliższy poniedziałek.
Mój służbowy telefon komórkowy mam non-stop przy sobie, a mój domowy e-mail Państwo znacie.
Bardzo wszystkich proszę o zastanowienie się, czy rzeczywiście z punktu widzenia interesów polskiego żeglarstwa, które przecież nie oznacza wyłącznie żeglowania po Bałtyku, mimo wszystko nie jest celowe opracowanie podziałów terytorialnych aktualnych w całej Europie, a nie tylko w dosyć specyficznej sytuacji Południowego Bałtyku. Może celowe będzie opracowanie dwóch wersji:bałtyckiej i europejskiej?
Serdecznie wszystkich Państwa pozdrawiam
Waldemar Rekść
Przepraszam ale nie rozumiem intencji takiego problemu. Może nie wyważając otwartych drzwi posłużmy się tym co już ustalono przy podziale nowo budowanych jachtów, czyli kategorie projektowe według RCD
Kategoria projektowa
Siła wiatru (skala Beauforta)
Znacząca wysokość fali (H1/3, metry)
A - Oceaniczna
ponad 8° B
ponad 4 m
B - Pełnomorska
do 8° B włącznie
do 4 m włącznie
C - Przybrzeżna
do 6° B włącznie
do 2 m włącznie
Podział jednolity obowiązujący w całej europie, dokumenty były by zgodne z kategoryzacja jednostek i koniec. Dla starszych można by określić jakąś procedurę „przydziału do kategorii”
j.w
Teraz wszystko jest na takim etapie, że nie wiadomo kto jest advocatus diaboli i czy rzeczywiście "diaboli".
Szkoda, że tak mało czasu pozostało do RA i pewnie nie uda się na nie przybyć przedstawicielom UM :-(
Ale może zorganizować jakieś inne regaty? Może wspólne żeglowanie, szum zatoki oświetlonej blaskiem gwiazd dałby szansę na bliższe poznanie siebie i swoich poglądów? Spotkanie typowo rodzinne, na którym jak powszechnie wiadomo najważniejsze ustalenia zapadają w kuchni, miedzy daniem głównym a deserem.
Chciałbym do dyskusji wnieść jeszcze jedno. Dotąd argumenty były raczej z obszaru „moralnych” teraz zastanówmy się co liberalizacja może dać w złotówkach. Jak głęboka powinna być liberalizacja, dla podmiotów komercyjnych, aby sprowadzić na nasz rynek przedsiębiorstwa które tu będą płacić podatki, zatrudniać pracowników ect.
j.w
Szanowni Panstwo !
Ostatnio o rejonach pływania dyskutowano w Szczecinie na spotkaniu zespołu d/s jachtów komercyjnych i wypracowano nowy projekt, przewidujący m.in. strefę zamkniętą, obejmującą zalewy, Zatokę Gdańska plus 3 albo 6 mil w promieniu od wyjścia z portu.
Cały ten projekt idzie po linii myślenia polskich żeglarzy i jeszcze do dyskusji jest strefa 3 albo 6 mil wzdłuż calego wybrzeża.
Tak, że my nie staramy się na siłę kopiować wzorów brytyjskich i sądzę, że ostatecznie wypracujemy dobre rozwiązanie dla wszystkich.
W ogóle, szczecińskie spotkanie było bardzo konstruktywne i przebiegało w dobrej atmosferze.
M.in. ustalono, że w ramach zespołu roboczego ds. jachtow komercyjnych utworzony zostanie podzespół zajmujący się de facto małymi statkami pasażerskimi zarejestrowanymi jako jachty, gdyż problemy ich armatorów w dużym stopniu są inne, niż strictw jachtów czarterowanych z załogą lub bez zalogi .
Serdeczne pozdrowienia
Waldemar Rekść