Janusz Kulpeksza nadesłał ciekawy materiał, dotyczący nie tylko "stanowienia prawa", ale i jego interpretacji. Zwróćcie uwage na konkluzję "... jeśli w Parlamencie RP tworzy się buble prawne, to dlaczego Urząd Żeglugi Śródlądowej w Giżycku ma wychodzić przed szereg i tworzyć dobre prawo ? " Januszowi dziękuję i polecam sie na przyszłość. Liczę na krzepiące, a nie hiobowe wieści"
Warto poczytać.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Dziennik Urzędowy Województwa Podlaskiego Nr 83 z 23. 03.2006 r poz. 836
ZARZĄDZENIE DYREKTORA URZĘDU ŻEGLUGI ŚRÓDLĄDOWEJ
W GIŻYCKU
z dnia 1 marca 2006 r.
w sprawie szczegółowych warunków bezpieczeństwa ruchu i postoju statków na śródlądowych drogach wodnych.
Na podstawie … itd… po uzgodnieniu z administracją drogi wodnej tj. z: Dyrektorem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie oraz Dyrektorem Biebrzańskiego Parku Narodowego, zarządza się co następuje:
§ 7. Najwyższa woda żeglowna i zamknięcie drogi wodnej:
1. Najwyższa woda żeglowna (WWŻ) jest to ustalony stan wody, po przekroczeniu którego
uprawianie żeglugi jest zabronione.
2. Administracja drogi wodnej, w przypadku przekroczenia stanu najwyższej wody żeglownej, ogłasza w formie komunikatu zamknięcie drogi wodnej dla żeglugi.
§ 12. Przepisy szczególne dla statków przeznaczonych do uprawiania sportu i rekreacji:
1. Statkom sportowym i rekreacyjnym zabrania się:
4) uprawiania żeglugi statkom żaglowym z postawionymi masztami na kanałach, rzekach, pod mostami łączącymi brzegi jezior oraz w komorach śluzowych. (pokreślenie moje)
_________________________________
W dniu dzisiejszym (29.03) udałem się na spotkanie z Panem Dyrektorem Urzędu Żeglugi żeby usłyszeć argumenty przemawiające za cytowanymi wyżej rozwiązaniami.
Sugerowałem, że zamknięcie drogi wodnej powinno być dla określonych statków w zależności od poziomu wody na drodze wodnej, a nie jak jest w przepisie: dla wszystkich i już. Co to kogo obchodzi, że turysta chce pływać przy wysokiej wodzie. Tym bardziej, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa w postaci prądu, wirów itp. Żadnych argumentów ze strony Pana Dyrektora nie było; po prostu nie, bo nie.
Pływanie z położonymi masztami. Proponowałem, żeby z zakazu wyłączyć kanał Węgorzewski i żeglowną część Węgorapy.
Nic z tego.
Pytanie: czy jachty regatowe wychodzące z portów w Węgorzewie muszą mieć też położone maszty .
Odpowiedź: tak.
Moi rozmówcy nie wiedzieli, że jachty regatowe trymuje się na lądzie. Wyobrażam sobie trymowanie takiego jachtu po wyjściu z Węgorapy na Mamry.
Pytanie: czy DZ-ty w sezonie szkoleniowym wypływające na szkolenie na Mamry mają również kłaść maszty .
Odpowiedź: tak, nauczą się wiosłować.
Pytanie: ponieważ w Węgorzewie porty Klubu Morskiego LOK i ZHP leżą nad wodą po której należy płynąć z położonym masztem to w którym miejscu maszt należy postawić żeby nie złamać przepisu a zarazem nie uszkodzić położonego masztu przy wchodzeniu do portu, bo z położonym masztem wpłynięcie jest niemożliwością fizyczną .
Odpowiedź: nie będziemy dawać żeglarzom instrukcji jak mają postępować.
Podstawowym argumentem na położenie masztów jest to, że topami zaczepią o zwisające nad kanałami gałęzie (gdyby do tego czepiali się z partii Zielonych czy innych ugrupowań proekologicznych to bym usiłował ich rozumieć). Oczywiście sugestia aby administrator drogi wodnej dbał o drzewostan nad kanałami, żeby drzewa nie utrudniały żeglugę z postawionym masztem był nie do przyjęcia.
Sumując.
Nadopiekuńczość Państwa nad obywatelami kwitnie w najlepsze. Ryba psuje się od głowy; jeśli w Parlamencie RP tworzy się buble prawne, to dlaczego Urząd Żeglugi Śródlądowej w Giżycku ma wychodzić przed szereg i tworzyć dobre prawo?
Janusz Kulpeksza, Giżycko.
Czy ja dobrze czytam ???
Na Węgorapie zmuszać żeglarzy do kładzenia masztów to jakiś niedorzeczny pomysł !!!!
A wszystko to myślę wskutek faktu, iż bodajże w zeszłym sezonie ktoś wypływając jednostką czarterową z portu w Węgorzewie mimo oczywistych znaków popłynął w zamknietą część rzeki i "powiesił" sie na drutach.
Bardzo to smutne ze względu na tragedię, która się rozegrała ale czemu skutkiem tego pozostała część żeglarzy ma cierpieć ?
Węgorzewo było portem, do którego wchodząc nie trzeba było kłaść masztu - port ten nie posiada niestety awanportu, gdzie czynność te możnaby przeprowadzić bezpiecznie - jak wiadomo do kanału wchodzi się bezpośrednio z jeziora, które często w miejscu tym bywa b.mocno rozfalowane - jest to końcówka północno-wschodniej zatoki jez. Mamry a przy wiatrach z sektora północno-zachodniego nietrudno sobie wyobrazić warunku przed kanałem...
Zmuszanie, w tych wartunkach żeglarzy do kładzenia masztu na wielokrotnie mocno rozkołysanych w tej część Mamrach jest igraniem z ryzykiem - ciekaw jestem co Pan Dyrektor powie jak okaże się, iż komuś podczas kładzenia masztu na rozkołysanym jeziorze przed wejściem do kanału maszt ten wyleciał z ręki, i , odpukać zabije załoganta, uderzeniem w głowę ?
Wtedy Pan Dyrektor zapewne powie, że nie będzie uczył zeglarzy kłaść masztów - czy tak ?
Pływa poza tym, Panie Dyrektorze, wiele jednostek, które mieszczą sie pod drutami (14 m nad wodę) więc proszę mi wytłumaczyć Pańską decyzję !
Bo uzasadnienie, jakoby maszty zaczepiały o drzewa jest, delikatnie mówiąc, śmiesznę - jachty zawsze tam pływały z postawionymi masztami i nikomu to nie przeszkadzało a odrzucenie argumentu o konieczności utrzymywania drogi wodnej w należytym stanie przez Rejonowy zarzad Dróg Wodnych kierowany przez P.Piwkowskiego jest niedorzeczne.
Następnym problemem, którego nie wziął Pan Dyrektor pod pod uwagę jest możliwość kolizji jednostki zmuszonej do żeglugi po kanale z położonym masztem, a więc posiadającej długość nie 8 m. a np 8 m + maszt = 13 m., ze statkiem zeglugi mazurskiej na ostatnim zakręcie przed portem - jest tam wąsko i ciasno - statki najczęściej pływają tam "na skróty" ścinając zakręt i już widzę i slyszę te awanturay i epitety (oby tylko) adresowane do żeglarzy ze strony obsługi tych jednostek o takim pływaniu z położonymi masztami ...
A nastepnie prosze mi powiedzieć Panie Dyrektorze GDZIE ta maszty w porcire stawiać ?
Nie umiem sobie wyobrazić tego haosu w ciasnym porcie, w sasiedztwie stacji ORLENU i naprzeciw przystani Żeglugi Mazurskiej operacji stawiania i kładzenia masztów przez dziesiatki jednostek RÓWNOCZEŚNIE ...
To MUSI doprowadzić do kolizji - ale w majestacie PRAWA...
A nie daj Bóg, na skutek powodu jw, zdaży się taka kolizja ze skutkami strat materialnych - co niechybnie prorokuję - to co wtedy ?
Łatwo jest wydawać mocno kontrowersyjne decyzję nie liczac się ze zdaniem żeglarzy ...
I juz widzę oczyma wyobraźni jednostkę Inspektoratu czatującą u wejścia do kanału na żeglarzy, którzy o wydanym "przepisie" mogliby nie mieć zielonego pojecia (tak pozostaje on iracjonalny) i wpływaliby do Węgorzewa z masztem podobnie jak ostatnie 40 lat...
Decyzje Pana Dyrektora porównałbym do ewentualnej decyzji o zakazie wpływania z postawionymi masztami z wód Zatoki do kanałów prowadzących do Mariny Gdańskiej ....
Ja nie mam aż tak daleko posuniętej wyobraźni a omawiana powyżej decyzję dyrektora Zdanowicza z Giżyckiego Inspektoratu proszę w tym momencie ocenić samemu...
Mocno zdegustowany
Bury Kocur
PS. Prosiłbym Pana Dyrektora Zdanowicza o podanie uzasadnienia wydanej decyzji
Piszę polsce z małej litery bo to jest właśnie taka polska - pisana z małej litery.
Namawiał bym władze, żeby poszły tym tropem dalej i zakazały w ogóle pływania z postawionymi masztami. Po co mają sterczeć patyki do góry, piorun może trafić, albo jakiś nisko przelatujący bolid.
Dalej należy nakazać żeglarzom rozmontowywanie jachtów i przewożenie ich drogą lądową w przypadku napotkania śluzy lub mostu. Drogowcy na pewno się ucieszą z dodatkowej fuchy. A i okoliczni mieszkańcy zarobią na wypożyczaniu traktorów.
Proponuje też aby wszelkie akweny wodne poprowadzić rurami.
A na górze postawić różnorakie budowle niewygodne dla mieszkańców - słupy wysokiego napięcia, wysypiska śmieci, spalarnie zakłady chemiczne. Ilez to terenów się marnuje zalanych niepotrzebną wodą.
Żeglarze jak chcą to niech sobie tymi rurami pływają a okoliczni mieszkańcy protestowac nie będą bo to przeciez z dala od nich.
Co jakiś czas tylko właz, żeby można było wejść.
I tym sposobem zejdziemy do podziemia.
Ty się Zając śmiej. Twoja wizja ma szansę się ziścić przynajmniej częsciowo - wystarczy jeśli pan inspektor Helm z WOZŻ dopnie swego, i przeforsuje swój projekt rozporządzenia o rejestracji jachtów, przewidujący ograniczenie zdolności żeglugowych niektórych jachtów do akwenów kat. D (np. jeśli jacht jest mały albo stary). Nie wolno byłoby pływać nim po Śniardwach, Tałtach, Niegocinie i Mamrach. W takim wypadku rejs z Piszu do Węgorzewa wygladałby tak: kładziemy maszt w Piszu, wypływamy na Roś, stawiamy maszt, dopływamy do Kanału Jeglińskiego, kładziemy maszt, przepływamy na Sexty, stawiamy maszt, we wsi Zdory lub Karwik ładujemy jacht na traktor, wieziemy go do Rucianego, przepływamy stamtąd do Mikołajek, znów ładujemy jacht na traktor, dowozimy go do Zielonego Gaju, płyniemy przez kanały, na Jagodnem stawiamy maszt i żagle, w Rydzewie po raz kolejny na traktor, i teraz mamy do wyboru: wieźć jacht do samego Węgorzewa albo zwodowac go już w Giżycku, tylko po to aby przepłynąć kanałem, ale przed Kisajnem znów trzeba by załadować jacht na traktor, i dopiero Węgorapę wolno byłoby przepłynąć, rzecz jasna z położonym masztem.
Jednego i drugiego decydenta musiało zdrowo porąbać.
Tomek Janiszewski
Mam jednak nadzieję że nie, a przynajmniej nie do tego stopnia aby przeniosła się poza zasięg UŻŚ w Giżycku, kończący się na ujściu Pisy do Narwi. Zakaz pływania z postawionym masztem po Pisie da się przeboleć (z uwagi na liczne mosty i praktyczny brak warunków do użycia żagli) choć właśnie dla zabezpieczenia położonego masztu przed skutkami zahaczenia o gałęzie muszę demontowac salingi. Żle by się jednak stało gdyby analogiczny zakaz został wprowadzony na Narwi, podlegającej już pod Warszawę. Tam bowiem nierzadko daje się pływać pod żaglami (nawet pod prąd), mosty rozmieszczone są rzadziej, a pod jednym z nich (w Różanie) mieści się maszt Oriona czy Omegi. A nawet gdy się płynie na silniku, wygodnie jest na tak długiej trasie postawić maszt: ma się swobodę w kokpicie, a jacht nie jest przeglebiony na rufę i zużywa mniej paliwa.
Wielką osobistą tragedią byłoby natomiast dla mnie wprowadznie zakazu żeglowania na Wiśle. Tu bowiem żegluję najczęściej poza urlopem. Wiatr na tak szerokiej rzece zdolny jest popchnąć jacht pod prąd (o ile wieje z właściwego kierunku) a warszawskie mosty (w odróżnieniu od tych mazurskich) są tak wysokie, że pod kazdym z nich mieści się postawiony maszt mojego jachtu. Kto ciekawy niech czyta i ogląda:
http://www.zeglarstwo.sail-ho.pl/opowiesc/tomekj/wisla1.html
Wydając swój zakaz pan "derektor" UŻŚ w Giżycku wykazał się tak daleko posuniętą ignorancją, że najwłaściwszą terapią dla niego byłoby przykucie go do wioseł na dezecie z położonymi masztami. Póki co jednak wypatrujmy pilnie inspektora z bloczkiem mandatów nie tylko na Węgorapie ale i na Kanale Tałckim (szczególnie przy wietrznej pogodzie gdy aż się prosi postawić maszty w końcowym poszerzonym i osloniętym jeszcze od fal odcinku), podobnie jak zresztą i u wejścia na Niegocin przy wiatrach z południa, a może nawet na Stręglu czy Pozezdrzu, choć po Sapinie będącej rezerwatem oczekiwałbym wyłączenia jej z tak restrykcyjnego prawa.
I miejmy nadzieję że w najgorszym razie sama natura wyeliminuje z wiekiem podobnych "taboretów".
Tomek Janiszewski
Poniżej wody na których obowiązuja nowe przepisy
§ 1. Zakres obowiązywania
Przepisy regulują szczegółowe warunki bezpieczeństwa ruchu i postoju statków oraz
zestawów, wynikające z charakteru i właściwości dróg wodnych na następujących odcinkach
śródlądowych dróg wodnych, objętych właściwością terytorialną dyrektora Urzędu Żeglugi
Śródlądowej w Giżycku:
1) system Wielkich Jezior Mazurskich, w skład którego wchodzą:
a) jeziora: Roś, Seksty, Śniardwy, Mikołajskie, Tałty, Tałtowisko, Kotek Wielki, Szymon,
Szymoneckie, Jagodne, Boczne, Niegocin, Tajty, Kisajno, Dargin, Łabap, Kirsajty, Mamry
(właściwe), Święcajty, Ryńskie, Bełdany, Guzianka Mała, Guzianka Duża i Nidzkie
(do km 3, stanowiącego granicę z rezerwatem „Jezioro Nidzkie”),
b) kanały: Jegliński, Tałteński, Grunwaldzki, Mioduński, Szymoński, Kula, Giżycki,
Niegociński, Piękna Góra, Węgorzewski i Nidzki,
c) rzeka Węgorapa – dwa odcinki żeglowne od km 84,10 do km 85,15 i od km 86,07 do km
86,80;
2) Kanał Augustowski – od połączenia z rzeką Biebrzą do granicy Państwa, w skład którego
wchodzą:
a) jeziora: Necko, Białe, Studzieniczne, Orlewo, Paniewo, Krzywe i Mikaszewo,
b) rzeki: Netta (dwa odcinki żeglowne od km 0,35 do km 0,95 i od km 26,60 do km 34,30),
Klonownica i Czarna Hańcza, na odcinku od km 70,50 do km 80,00;
3) rzeka Pisa – od jeziora Roś do ujścia do rzeki Narwi;
4) rzeka Biebrza – od ujścia Kanału Augustowskiego do ujścia do rzeki NarwiOczywiście nie pragnę powrotu PRLu, ale wtedy nie było silników i w kanałach nie tylko kładło się maszt jedynie pod mostem lub zbyt niską linią, ale tez żeglowało przy sprzyjającym wietrze. Pamiętam też wypadki halsowania.
Cóż takie miejsca jak Węgorzewo i Sztynort będą musiały umrzeć. Wprawdzie mamy już niezłe patenty do kładzenia masztu, ale plączące się leniwe jasie dają się mocno we znaki.
Biorąc pod uwagę mnogość przystani na północy zepchnie to jachty w kierunku już i tak koszmarnych Mikołajek.
A tak na marginesie już wcześniej zaobserwowałem, że mnogość zakzów nie pozwala na sforsowanie kanałów w razie awarii silnika, no chyba ze ktos zdoła Tango 780 przewiosłować przez j. Szymon.
Ale to ogólna tendencja naszych władz. Łatwiej postawić 30 niż załatać dziury w jezdni.
A poza tym dopóki jacht ma żagle, to jest bezpiecznie, potem wszystko zależy od kaprysów silniczka, który zaleje większa fala - tymbardziej z połozonym masztem!
No cóż widać prawdziwych żeglarzy już nie ma :(
Panowie nie ma strachu właściciele przystani załatwią uchylenie przeisu ;) bo jak nie to zbankrutują.
Ja naszcęście w tym roku wybieram się gdzie indziej... A gdyby nawet, to mam takie przepisy w nosie!
Michał
No tak, na śmierć zapomniałem o Sztynorcie (ale tam i tak praktycznie nie bywam) oraz o początkowym odcinku Pisy. Aby pozostać w zgodzie z przepisami będę teraz musiał jak dotychczas niezwłocznie po dopłynięciu z Warszawy do Piszu wejśc np. jak dotychczas do mariny "Roś", tam niezwłocznie postawić maszt przykręcając zdjęte uprzednio salingi (bo pozostawienie złożonego masztu w tym porcie, gdzie jachty stoją w poprzek nurtu rzeki to szczyt głupoty i lekceważenia innych), ale teraz uwaga! - przed wypłynięciem w dalszą drogę ZŁOŻYĆ maszt, przepłynąć te 100m do Rosia, i tam bądź postawić maszt znowu, bądź machnąć ręką na wszystko, i ciągnąć na silniku wprost w Kanał Jegliński, co przy silnym wietrze i dużej fali byłoby jednak wyjątkową lekkomyślnością. W drodze powrotnej - ta sama żonglerka z masztem, który trzeba będzie złożyć przed wpłynięciem w Pisę zamiast od razu dojąć do kei ośrodka "Roś".
A inspektor i policja zamiast trzymać w ryzach motopompiarzy w Mikołajkach - znajdzieintratne zajęcie w łupieniu mandatów żeglarzom odwiedzającym Roś...
Chyba że okaże się bardziej inteligentna od biukrakraty, który wymyślił całkowicie nieuzasadnioną (w odróżnieniu od zakazu pływania na żaglach w ciasnych miejscach, dla którego jakieś uzasadnienie przynajmniej dałoby się znależć) restrykcję.
Tomek Janiszewski
ps. Towarzyszu derektorku, co przyszykujecie na przyszły sezon? Może jakiś generalny zakazik podchodzenia do kei z postawionym masztem?
Drodzy Czytelnicy !
Po przeczytaniu tych kilku komentarzy do hiobowych wieści podrzuconych przez Janusza Kulpekszę - czas na konkluzję. Administracja polskich wód śródlądowych, władza żeglarska, a dozorcy techniczni w szczególności zaciskają petlę wokół Waszych karków, szyj i szyjek - nie spuszczajac oka z Waszych portfeli i portponetek. Najwyższy czas połynąć lub zawieżć Wasze jachty i jachciki do krajów z o wiele przyjaźniejszym klimacie. Na początek proponuję duńskie słonowodne rozlewisko ISEFJORD i ROSKILDEFJORD. Wasze posezonowe wrażenia, opinie i rady pojawią się na www.kulinski.gdanskmarinecenter już na jesieni.
Nie bójcie się tej decyzji, żeglujcie tam, gdzie jesteście mile widziani !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Moze po zrzuceniu zagli przestaje sie byc statkiem zaglowym, a przepis dotyczy tylko statkow zaglowych?
Jeszcze o ile jacht ma rejestracje z PZZ to mozna polemizowac, ale w przypadku zarejestrowania jako lodka wedkarska to juz bedzie cieeezko ten przepis zastosowac.
Ale widzisz, to jest cały czas to co w Polsce ćwiczymy od pół wieku czyli obchodzenie prawa.
Wydawany jest jakis idiotyzm - ludzie znajduja na to lukę - władza luke kolejnym przepisem zatyka, szuka sie kolejnej luki itd.
Moge ci takich idotyzmów w przepisach żeglarskich podać wiecej ale nie chce dawać WAAAADZY ich na tacy bo znajda na nie kontrprzepis i znów będą GORĄ.
To nie tędy droga do Normalnego Kraju ...
Kocur
Właśnie odbyłem długą i szczerą rozmowę telefoniczną z p. Zdanowiczem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego że właśnie ściągnął gromy na siebie, i zapewniał mnie że jedyną przesłanką jaką się kierował wydając ów przepis była ubiegłoroczna tragedia pod liniami energetycznymi nad Węgorapą. Rozumiał że podobny zakaz nie był najlepszym na dłuższą metę rozwiązaniem (przewiduje się zawieszenie przewodów izolowanych) , i zapewniał że nie będzie egzekwowany w sposób bezduszny i bezwzgledny. Przywoływał przepis, na mocy którego "kierownik statku sportowego" może odejść od ścisłego stosowania się do obowiązujących przepisów jeśli względy bezpieczeństwa tego wymagają. Nie będzie zatem mandatów za stawianie masztów w końcowych odcinkach kanału Tałckiego czy Łuczańskiego, jeśli na Tałtach czy Niegocinie silny wiatr piętrzy wysokie fale uniemożliwiające bezpieczne postawienia masztu na jeziorze. (Nie oznacza to oczywiście że długotrwały postój w kanale przy pięknej pogodzie miałby być tolerowany). Kanał Sztynorcki jako położony poza szlakiem w ogóle temu przepisowi nie podlega. Rówież na Pisie nie powinno być problemów: wystarczy znaki zakazu pływania z postawionym masztem przesunąć poza ostatnią przystań, za którą jest już tylko most (nie wiem tylko jak wysoko wiszą tam przewody energetyczne; Omega mieściła się z dużym zapasem) Prosił o podobne sugestie w odniesieniu do innych dyskusyjnych szlaków, których było nie było wiele nie ma - na większości kanałów i tak jest jakiś most. Należy więc ocenić rzeczywisty problem jaki stwarzają owe gałęzie nad Węgorapą, w których jakoby może "zawiesić się" jacht tuż przed dziobem nadpływającego statku Białej Floty - może wystarczyłaby tu godzina pracy konserwatora zieleni miejskiej? Trzymajmy Pana Dyrektora za słowo, że wnikliwie przyjrzy się wszelkim sugestiom, i przed rozpoczęciem sezonu wyda stosowną nowelizację jeśli okaże się zasadna.
Tak więc niniejszym dziękuję Panu Zdanowiczowi za poświęcony czas i przepraszam Go za ostre słowa jakie padły tu wcześniej z mojej strony.
Tomek Janiszewski
Tomek, wybacz szczerość ale facet wciskał Tobie kit:-( Zachował się jak normalna klasyczna biurwa która idzie po najmniejszej lini oporu.
"i zapewniał że nie będzie egzekwowany w sposób bezduszny i bezwzgledny."
Ja przepraszam bardzo ale co to za bełkot? Tzn. co? Jak pan policjant będzie miał dobry dzień to nie dostaniemy mandatu a jak mu żona w [pi.... pi...] to nam przyłoży ile "fabryka dała"?
"Przywoływał przepis, na mocy którego "kierownik statku sportowego" może odejść od ścisłego stosowania się do obowiązujących przepisów jeśli względy bezpieczeństwa tego wymagają."
I delkwent udowodni do na dziesiątej rozprawie przed sądem...
Witaj Tomku.
To jest najgorsze rozwiązanie z mozliwych.
Przepis MUSI JEDNOZNACZNIE określać zakres jego obowiązywalności a nie pozostawiać "furtki" lub tez róznorakiej jego interpretacji.
Inaczej pozostaje martwym przepisem, którego się nie przestrzega co prowadzi do wychowywania ludzi w duchu nie poszanowania prawa.
Co to znaczy, że "nie będzie egzekwowany w sposób bezduszny i bezwzgledny" ? Toz to komplena bzdura. Taka interpretacja prowadzi w prostej linii do nadużyć władzy bądź korupcji. To znaczy, że jak Panu Inspektorowi nie bedzie sie COŚ podobać to jednego dnia jachty w kanale stawiać masztów nie mogą a drugiego dnia MOGĄ ???
Wiem o tym, iż jest cytowany przez dyr. Zdanowicza przepis, na mocy którego "kierownik statku sportowego" może odejść od ścisłego stosowania się do obowiązujących przepisów jeśli względy bezpieczeństwa tego wymagają".
Jeno tylko powyższym paragrafem rozgrzeszyć można WSZYSTKO a nie tędy chyba droga.
Tak pozostawić tego NIE MOŻNA ! Tomku pisz to pismo, o którym rozmawiałeś z kapłanem i podeslij do przeczytania.
Pzdr
Kocur
O.K, pismo napiszę, i nie odpuszczę ani kawałka Węgorapy :-)
Niemniej jednak p. Zdanowicz ujął mnie jednym zdaniem:
"Przyjeżdżajcie na Mazury, teraz nie obowiazują ani rejestracje, ani patenty".
Czyżby SWÓJ? ;-))))
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
Juz wcześniej to napisałem, ale teraz znalazłem uzasadnienie.
W/g specjalnego zarządzenia, które wszystkich tak oburzyło:
"§ 12.1. Statkom sportowym i rekreacyjnym zabrania się:
4) uprawiania żeglugi statkom żaglowym z postawionymi masztami.."
Zwracam uwagę "statkom żaglowym"
Zgodnie z ROZPORZĄDZENIEM MINISTRA INFRASTRUKTURY
z dnia 28 kwietnia 2003 r. w sprawie przepisów żeglugowych na śródlądowych drogach wodnych (Dz. U. z dnia 15 grudnia 2003 r.)
Rozdział 1 / Przepisy ogólne / § 1.01. Znaczenie określeń/ Użyte w niniejszych przepisach określenia oznaczają: c) statek żaglowy - statek poruszający się wyłącznie za pomocą żagli; statek poruszający się równocześnie za pomocą żagli i mechanicznego urządzenia napędowego uznawany jest za statek o napędzie mechanicznym,
A że są to przepisy nadrzędne nad Dziennikiem Urzędowym Województwa Podlaskiego, chyba należy przyjąć takie samo brzmienie definicji statku żaglowego dla wydanego zarządzenia. No i wtedy jak już zrzucimy żagle (bo i tak w tych wszystkich miejscach był zakaz pływania na żaglach) to przestajemy być statkiem żaglowym. No a w zarządzeniu wymagają kładzenia masztu TYLKO od statków żaglowych.
O ile powyższa interpretacja nie zawiera błędów to miły Pan Dyrektor wypuścił piękny bubel.
O ile mi widomo to ta definicja określa generalnie jednostki żaglowe. Nie chodzi o chwilowy rodzaj napędu jakim posługuje sie dana jednostka, ale ogólnie o jego źródła napedu. Gdyby Twoja interpretacja była własciwa, to zgodnie z nią, prowadząc jacht żaglowy na silniku, musiałbyś posiadać patent motorowodny, jeżeli moc silnika przekracza 5kW.
Pozdrawiam
Gdyby przepis nie zawierał słowa" żaglowych" to sternicy motorówek musieliby na Węgorapie zdejmować niziutkie maszty sygnalizacyjne ;-)
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
A w mysl przepisow dot. uprawnien jest inaczej i to o niczym nie swiadczy, bo te w ogole nie maja tu zastosowania.
http://www.samoster.w.szu.pl/index.php?doc=47
Jak kto chce, można się pod nie podpiąć, na końcu jest ułatwiacz.
Mam przed sobą Dziennik Ustaw z Ustawą o Żegludze Śródlądowej z dnia
21.12.2000 Dz. Ust. nr 5 poz 45 z późniejszymi zmianami.
Rozdział 1 - Paragraf 1.01 - "Znaczenie Określeń" - punkt C brzmi:
"statek żaglowy - statek poruszający się wyłącznie za pomocą żagli; statek
poruszający się jednocześnie za pomocą żagli i mechanicznego urządzenia
napędowego uznawany jest za statek o napędzie mechanicznym"
Pan Dyrektor cos wspominał w zarządzeniu o konieczności kładzenia masztów przez statki żaglowe - czy tak ?
No to myślę, że teraz Urząd ma kłopot ....
Samobójczy gol ?
Ciekawe jak z tego wybrnie ....
Pzdr
Kocur
Janusz Kulpeksza
Najprościej siedząc za biurkiem za nasze pieniadze wymyślać idiotyzmy.Żeby wpłynąć do Sztynortu przepływamy kilkaset metrów kanalikiem. Nie wyobrażam sobie ,że setki jachtów kładą i stawiają maszty bez potrzeby, a jeszce przy tym dochodzi do kolizji - ustawić kamerę i nakręcać program "Smiechu warte". Niech urzednik wyjdzie zza biurka i niech schowa te parę linii wysokiego napiecia pod ziemię lub wybuduje bramki zabezpieczające -- ograniczające wpływanie jednostek z postawionymi masztami i po "sprawie".A swoją drogą , jezeli przepis byłby egzekwowany to najwiecej straci na tym np.misato Węgorzewo bo ruch napewno by się zmniejszył.