Przyznam się szczerze, że już się pogubiłem. Przez wiele lat wyśmiewam te wszystkie "kwity", bo uwazam to tylko za pozorację kamuflującą wyłudzanie pięniędzy. Z drugiej stony ciągle ludzi namawiam, aby się kształcili, czytali, praktykowali i ... zakładali kamizelki asekuracyjne (skrót myślowy). Dyskusje, w których każdy włos dzielony jest na czworo - powodują u mnie odruch wzruszenia ramionami. Jako zapieczony liberał uważam, że ludziom należy pozostawić wolny wybór. Nie chcesz zakładac kamizelki (znowu skrót myślowy) - twoja sprawa, bo to tylko ciebie dotyczy. Dlaczego? A bo naprawdę jestem przekonany, ze żeglowanie nie stanowi zagrozenia dla innych, a tylko taka sytuacja usprawiedliwiała by jakieś nakazy. Moze jestem w tej ocenie odosobniony?
Czytajcie Zbigniewa i kliknijcie mu tutaj:
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_____________
Wątek – "winni liberatorzy" wyczerpał swoje możliwości a cel jaki chciałem osiągnąć nie został osiągnięty. Tylko jeden głos był a propos. Jeszcze raz potwierdziło się, że najlepiej wychodzi nam krytyka a gorzej konstruktywne propozycje. Postanowiłem z tej cechy skorzystać i dać pokarm do krytyki, licząc, że coś na tym skorzystam.
Po pierwsze, odrzucam dyskusję o bezpatenciu jako elemencie edukacji. Nie chodzi o to nawet, że jestem za czy przeciw. Naprawdę podzielam od kilkunastu lat zdanie J.Sydowa, że reglamentacji w UE nie unikniemy ale równocześnie twierdzę, że patencie lub bezpatencie nie ma żadnego związku z rodzajem i poziomem żeglarskiej edukacji . Pierwszy temat dotyczy podejścia do swobód obywatelskich a drugi wyłącznie decyduje o poziomie żeglarskich kwalifikacji. Choć podrzucam argument zwolennikom bezpatencia, że wolność powoduje wzrost odpowiedzialności za swoje działania.
Przy różnych okazjach wypowiadałem się już na temat moich poglądów ale teraz przedłożę je łącznie.
- zniesienie przymusu odbywania jakichkolwiek kursów, co wiąże się z dopuszczeniem do uczenia żeglarstwa wielu form w tym uczenia przez rodzinę, kolegów, samo uczenia się. W sytuacji akceptowania przez mnie egzaminów nie istnieją żadne argumenty za utrzymaniem przymusu szkolenia ( poza chęcią oczywiście zapewnienia dochodów)
- zniesienie monopolu jednego związku, co oznacza uznanie innych programów szkolenia, oczywiście uznawanych w świecie, takich jak ISSA czy RYA wraz z uznawaniem w Polsce certyfikatów przez nie wydawanych jako równorzędne z patentem PZŻ. Skoro na świecie SA one honorowane nie ma uzasadnienia aby ich nie uznawać w Polsce, nie tylko cudzoziemcom.
- zakładając, że program PZŻ będzie programem dominującym w Polsce, dokonanie jego reformy w kierunku dostosowania do rzeczywistych potrzeb współczesnego żeglarstwa i ustawienie priorytetów na bezpieczeństwo przede wszystkim. Żeglarstwo ma być przyjemnością życia a nie walką o życie – to moje credo.
- zniesienie przymusu odbywania kursu rozwiąże istotną patologię jaką są szkoły i organizacje nastawione raczej na zarobek kosztem jakości oraz wyeliminuje osoby nie nadające się do edukowania.
stymulowanie rozwoju szkół profesjonalnych, szczególnie tych, oferujących rzeczywiste podnoszenie lub zdobywanie kwalifikacji, oferujących różnego rodzaju panele szkoleniowe. Ideałem byłoby uznawanie wydawanych przez nich certyfikatów
- w ramach reformy należy zrewidować zapis o dopuszczeniu do uzyskania patentu żeglarza jachtowego już w wieku 12 lat. Fachowcy muszą się wypowiedzieć jaki wiek minimalny może zapewnić panowanie nad załogą współczesnego jachtu, szczególnie w trudnych warunkach
- rozważyć ewentualność zmiany instytucji egzaminującej na np. Urzędy Żeglugi Śródlądowej. Przemawia za tym zarówno zaistniała, swoista symbioza pomiędzy KE a organizatorami jak i dopuszczenie do szkolenia innych podmiotów z innymi programami.
To nie są żadne rewolucyjne propozycje ale sprawdzony w świecie system edukacji. Jeśli ludzie odpowiedzialni za szkolenie w Polsce i jeśli prawdą jest to co powtarzają jak mantrę, że mają na celu bezpieczeństwo żeglarzy, nie powinno być z wprowadzeniem ich problemu.
Na koniec powiem coś niezbyt popularnego ale ja chciałbym aby patent polski odzyskał swój blask. Paradoksalnie, wdrożenie tej reformy osiągnięcie tego celu umożliwi.
Zapraszam do dyskusji
Zbigniew Klimczak
Maciek
Ja piszę o jeszcze starszych czasach, kiedy np. na moją kadrę instruktorów w Trzebieży ( w 1959 r chyba nie bylo Cię na swiecie) traktowałem z najwyższym szacunkiem, nie zadekretowanym ale autentycznym. Jak zacząłem pływać w Chorwacji w 1972 r to polscy żeglarze cieszyli się absolutnym uznaniem. Mówili, ze jak wieje bora i widać żagiel to napewno są to Polacy. Przez kilkadziesiąt lat nie spowodowali żadnego wypadku. Teraz też tego nie robią ale już zachowanie w portach budzi wiele obiekcji.
Maciek,
czy to nie Ty kiedyś zarzuciłeś mi, że nie toleruję innego niż moje zdanie? Czy nie możemy pozostać każdy ze swoim? To takie proste. Ja ten ping-pong w kazdym razie kończę.
pozdrawiam
Batiar
ja nie podwazam TWojego zdania. Ja naprawde sie zastanwiam. Przez lata miałem poczucie, ze nasi zeglarze sa naprawde swietni. Potem gdzies przyszło otrzezwienie, w czasie kiedy nasi robili "wiekopomne wyprawy" inni po prostu zeglowali.
Wiesz , kiedys z rejsiku na Gotlandfie robiono wyprawe o której pisało sie ksiązke:)))
No sam po prostu nie wiem.
Maciek
Na Neptuna, sprawiasz, że muszę się rozpisać i to OBOK. Każda rzecz, wydarzenie jest ważna w swoim czasie. Zdobywcy Bieguna Północnego przeżywali epopeje i tragedie, ksiązki o tym czytało się z wypiekami na twarzy. Zdobywcy alpejskich czy himalajskich szczytów byli bogaterami narodowymi, przejścia przez Atlantyk, Rejsy po Pacyfiku, Urbanczyka na Ocean Indyjski itd itp.
Dzisiaj Kamiński prowadzi młodego chlopaka z protezą zamiast nogi na Biegun, na alpejskie szczyty można sobie zamówić wycieczkę, Atlantyk samotnie i bez trudu pokonuje 14. chlopak. Poczytaj Miles'a Smeetona "Wystarczy raz". Wystarczy mieć dzisiaj 20 mln dolarów aby fundnąc sobie wycieczkę w kosmos. Z zachowanie odpowiednich proporcji takimi wyprawami były wyprawy Mirandy czy Gedaniii kiedyś i taśmowe wręcz dzisiaj wycieczki na Grenlandię. Pokonywanie Hornu bylo wydarzeniem a Polski Klub Zdobywcow Hornu był elitarny. Dzisiaj rejsy etapowe dostarczają nam conajmniej kilkunastu Caphornowców w sezonie.
Maciek, takie są znaki czasu! Ja mam Zośkę na ktorej spędzam dwa miesiące w roku, już na śródlądziu. Jak nie ma pogody i gnieździmy się pod dekiem z żoną i aby wychylić kielicha to muszę się obsunąc na koi, myślę o Telidze czy o Konkolskim, którzy na takich jachtach okrążyli swiat. Wspominam "Pietrka" ( Konik Morski bez silnika i wyprawę na nim z Trzebieży) i porownuję z dzisiejszym "hotelem" z kabinami, natryskami, lodowką i WC. Na Karolince w kingdtonie był magazyn, z braku miejsca a umiejętność posługiwania sie koszem rufowym w znanych celach i asekuracja delikwenta to był element szkolenia. Koniki Morskie nie miały nawet koszy.
Chay Blyth opisuje jak mu chlusnęła fala na koję, próbował ją suszyć termoforem. To wszysko i wiele innych, to były wyczyny i dobrze, ze pisali książki bo nie wiedzielibyśmy ile ich one kosztowały.
wszystkie były okupione olbrzymim wysilkiem a czasem kończyły się tragicznie. Tempus Mori Szanowny Maćku. Nie musisz się tym podniecac jak ja ale nie musisz deprecjonować tylko dlatego, że dzisiaj jest to niesamowicie proste.
Posłuchaj rady El Colonela i lepiej napisz jak powinien wyglądać program przygotowania nowicjusza do żeglowania na śródlądziu. Nowicjusza, bo dzieci dorastające na jachtach rodziców to inny problem.
pozdrawiam
El Gaucho
MAciek
czyli masz jakąś praktykę w uczeniu dzieci żeglowania i własnie twoje doświadczenia mogą być niezwykle cenne, bo są niezaśmiecone informacjami z tzw. "kursow instruktorskich".
pozdr.
Krzysztof
"kogo oni chcą mieć po tym egzaminie? Chyba nie wielu profesjonalistów marynarzy tu sobie poradziło ?"
I to była prawda poziom egzaminów dorównywał a nie4jednokrotnie przewyższał poziom akademii morskich ale i tak był postrzegany na świecie.
Krzysztof
Maćku!
Opowiadalem i Tobie prywatmoe i na tym forum o egzamonach z czasow kpt. Gorskiego. Wielu obcokrajowców robilo polskie patenty bo można je bylo mstosunkowo latwo przepisac na profesjonalne w innych krajach a edziś nic nie znaczą.
Pozdr.
Krzysztof
Wielu obcokrajowców robilo polskie patenty bo można je bylo mstosunkowo latwo przepisac na profesjonalne w innych krajach a edziś nic nie znaczą.
Czyli już wtedy były przyczynkiem do krętactwa?
j.w
Po prostu posiom egzaminów doprównywał akadamii moskiej, więc były uznawane za profesjonalne.
K
Po prostu posiom egzaminów doprównywał akadamii moskiej, więc były uznawane za profesjonalne.
A to granda! Tak oszukiwać studentów akademii! zamiast kilku lat studiów wystarczało odbębnic swoje pod skrzydłami PZŻ ... nie matura lecz chęć szczera zrobi z Ciebie oficera ... Tak "bardzo szkoda", że te czasy odeszły ... ;-(
j.w
Zauważ taki drobiazg studenci szkół morskich uczą się za pieniądze z naszych podatków, żeglarze zawsze zdawali egzaminy za swoje.
Staże gwarantowały doświadczenie
Egzaminy gwarantowały wiedzę.
Teraz Amerykanie organizują w Polsce egzaminy bo mają miejsca pracy na swoich "megajachtach". Do początku lat 90 tych polski patent kapitański wystarczał w zupełności.
W tym okresie kpt. Górski na bieżąco kontrolował co jest na egzaminach na zawodowego kapitana żeglugi wielkiej i w następnym roku uzupełniał programy. Ponieważ poziom był wysoki to kwity miały rangę.
Krzysztof
Zbyszku - dwa pytania :
1. zakładając, że program PZŻ będzie programem dominującym - dlaczego ma być ? Inni nie potrafią napisać dobrego programu?
Bo program szkolenia PZZ choćby w ocenie oststnich wydarzeń na Jeziorach nie sprawdził się...
Ludzie nie mieli prostego nawyku zakładania kamizelek ratunkowych i choćby z tego powodu zaryzykuje stwierzenie, że program szkolenia PZZ był SZKODLIWY dla żeglarzy.
Ja bym nawet napisał, że powinna tym zająć sie prokuratura jako o programie przez używanie którego zginęło tak wiele osób....
2.rozważyć ewentualność zmiany instytucji egzaminującej na np. Urzędy Żeglugi Śródlądowej - a nie moga tego dokonywac np. starsi starzem żeglarze o okreslonym stażu ?
W Szwecji dla uzyskania dobrowolnego zreszta dokumentu stwierdzającego umiejętność żeglugi egzaminują np. emerytowani kapitanowie ....
Pzdr
Kocur
nie zauważyleś, że odrzucam obecny program a lajbmotywem jest reforma programu PZŻ. Daje tylko ogólne uwagi bo to temat do odrębnej dyskusji. Mówiąc dokladnie, miałem na myśli ilość podmiotów szkolacych wg tego programu. Dlaczego dominującym- popatrz ile szkół i organizacji szkoli wg PZŻ. Te proporcje pozostaną. Może ISSA trochę się rozwinie ale to raczej odpowiednik progarmu na st,j. a mowimy o dokumencie na śródlądzie. a tu narazie nic innego nie widać.
Czy nie zauważyłeś domagania się uznania innych programów?! Pisze jak byk, tym samym uznaję, że inni też potrafią.
Wystawianie dokumentu- wciągasz mnie znowu w dyskusję o bezpatenciu. Nie dam się. Jak wygra ta idea , wszelkie propozycje kto ma egzaminować beda bezprzedmiotowe. Ale proponując coś muszę wychodzic z obecnych realiów i próbować to poprawić. Głównie chodzi mi o poziom edukacji i zniesienie przymusu szkolenia PZŻ. Dobrowolność ani tego nie zepsuje ani nie poprawi. Piszę, że to temat z innej półki.
Poza tym jest tam zdanie, że dobrze by bylo aby szkoły mogły wystawiać swoje certyfikaty.
pozdrawiam
Zbyszek
Piszesz:
" Bo program szkolenia PZZ choćby w ocenie oststnich wydarzeń na Jeziorach nie sprawdził się...
Ludzie nie mieli prostego nawyku zakładania kamizelek ratunkowych i choćby z tego powodu zaryzykuje stwierzenie, że program szkolenia PZZ był SZKODLIWY dla żeglarzy.
Ja bym nawet napisał, że powinna tym zająć sie prokuratura jako o programie przez używanie którego zginęło tak wiele osób...."
Myślę ,że powyższe zdania są bezpodstawne i nieuzasadnione. Oczywiste jest ,że każdy program trzeba aktualizować a jeżeli trzeba to i zmieniać , pewnie i program aktualny PZŻ dało by się ulepszyć. Słusznie Kolega Zbyszek zaproponował ten temat .
Natomiast obciążanie PZŻ i programu szkolenia za to ,że żeglarze nie mają nawyku pływania w kamizelkach i obciążanie winą za wywrotki jachtów to demagogia i złośliwość.
Nie chcę powiedzieć ,że na wszystkich kursach (może zdarzają się samobójcy)ale na pewno na prawie wszystkich zajęcia prowadzone są w kamizelkach.(Piszę tu o kursach organizowanych przez wszystkich nie tylko przez PZŻ.)Czy nie jest to forma wyrabiania nawyku a przynajmniej jego usilna próba?
Co jeszcze po zakończeniu szkolenia może zrobić w tym zakresie PZŻ?
Pewnie przydałaby się jakaś ogólnopolska akcja wraz ze środkami masowego przekazu , której celem byłaby zmiana świadomości naszych żeglarzy w dziedzinie używania środków ratunkowych(szczególnie kamizelek). Jest tu wiele do zrobienia porównując z tym co widzimy pływając po wodach europy zachodniej.
A może wystąpić do któregoś ministerstwa o to aby nakazało obowiązek pływania w kamizelkach??? ?????? Już słyszę a raczej widzę Twoją reakcję.
Poniżej kilka zdań z książki , której używa się jako pomoc do szkolenia na stopień żeglarza jachtowego i z programu szkolenia - z konieczności urywki :Przed nadejściem burzy :
-zamknij luki , zejściówki ,włazy
-każ włożyć pasy ratunkowe
-każ wyjść załodze z kabiny do kokpitu
-przygotuj żagle do nat. zrzucenia
-płyń do najbliższego brzegu
-itd.
I urywki z programu szkolenia
1. Ratownictwo
- środki bezpieczeństwa i sposoby posługiwania się nimi,
- zasady zachowania się po wywrotce jachtu,
- wiadomości o ratownictwie na wodach śródlądowych,
- podstawowe informacje o ratownictwie na wodach morskich:
- Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR),
- ratownictwo brzegowe,
- Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne,
- podstawy pomocy przedmedycznej w najczęściej występujących obrażeniach na jachcie w czasie rejsów,
- żegluga w niebezpiecznych warunkach.
2. Meteorologia
- podstawowe wiadomości o wiatrach - znajomość skali Beauforte’a,
- podstawowa znajomość wybranych zjawisk meteorologicznych,
- niebezpieczne dla żeglarzy zjawiska meteorologiczne i ich oznaki,
- znajomość meteorologii w zakresie rozumienia komunikatów meteorologicznych w mediach,.
- podstawowa umiejętność uzyskiwania prognoz pogody.
Pewnie da się ten program poprawić-rozszerzyć wykorzystując doświadczonych żeglarzy ( nie tylko szkoleniowców ) i doświadczenie jakie przyniosło nam życie ale to co napisałeś powyżej , podkreślam raz jeszcze (popierając przykładami z programu szkolenia) jest bezpodstawne.
Pozdrawiam
ZJ
Mam wrazenie, ze ani Kocur ani Maciek nie przeczytali całości wypowiedzi Zbyszka, a w każdym razie nie przemysleli. NAprawdę nieważne jaka instytucja będzie dysponowała "programem dominujacym", to rozstrzygnie wg idei Zbyszka wolny rynek. Ważne, żeby ten wolny rynek zaistniał i wązne żeby ten program i inne był dobry!
Mamy albo prawie mamy WOLNOŚĆ. Wolność zobowiązuje! Do czego? Ano do tego, żeby zamiast śladem pewnych kaczek tropić wciąż obsesyjnie duchy przeszłości, zająć się budową mądrej pzrzyszłosci.
Można to zrobic na dwa sposoby:
1. Żeglować samemu dla siebie, rozsądnie i bezpiecznie, nie przejmując się innymi.
2. Działać publicznie, choćby w formie wypowiedzi na tym forum ale wtedy wypowiadając się "do przodu". Co mnie obchodzi prezes K.? Co mnie obchodzi czy moj e liczne patenty miały kiedyś szacunek na świece. MNi eobchodzi, czy tysiące młodych ludzi bedzie żeglowąc w przysżłości WOLNO ale BEZPIECZNIE, czy też moje przyszłe wnuki zostaną kiedyś pzrez kogos narażone na niepotrzebną śmierć.
Ogladając Maćka i Kocura w działaniu, albo znając podejmowane przez nich decyzje wiem, że są rozsądnymi i dobrymi = bezpiecznymi żeglarzami. MOż ewięc zamiast licytowac się w napaściach na pewnego organizacyjnego trupa zacznijcie pisac o swoich pozytywnych osobistych doświadczeniach żeglarskich? I o tym co znich powinno trafic do prograów szkolenia, nawet w waszej prywatnej, hipotetycznej szkole żeglarskiej?
Ze wszystkimi punktami Zbyszka właściwe się zgadzam ale wszystko to właściwie materiał dla ustawodawcy. A co będzie jesłi ustawodawca je zrealizuje? Czy nie obudzimy się jeszcze bardziej wolni, tylko nieprzygotowani? Gdzie te nasze programy?!
Chyba nie zrozumieli ale nie tracę nadziei. To, że Chocimska w niecnych zamiarach ośmieszenia bezpatencia często twierdzi, że po jego wprowadzeniu tłumy nieuków ruszą na morze czy jeziora , w domyśle założenie, że w takiej sytuacji kazdy kto chce siada na jacht i jazda. Nie pomagają tłumaczenia jak dzieciom, że bezpatencie nie rowna się analfabetyzmowi. Ze dopiero zrodzi się pęd do wiedzy a jak znajdzie się głupek jeden na tysiące to i tak nikt mu nie da jachtu a na swoim wreszcie ma prawo robić co chce, choć zapewne nikt mu go nie ubezpieczy. Powiedzą każde głupstwo aby tylko ratować podstawy istnienia.
Ale...ale jak moi koledzy z placu boju nie chcą zrozumieć tę prostą prawdę o jakiej napisałeś ..Panowie a co będzie jak to się stanie?!
Ano własnie, tym co przyjdą po wiedzę i umiejetności zaproponujemy niewiele ( na szczęście kilak szkół już nad tym pracuje, ale dotyczy to głównie morza) a na śródladzie kompletnie nic.
Napisałem pod kątem progarmu PZŻ podręcznik , wiele lat uczyłem i wiem na dobra sprawę co dodac co wyrzucić ale jak bardziej by pasowało aby wszyscy się nad tym zastanowili.
Dzięki za wsparcie idei newsa i zrozumienie. Zgadzam się, że to tematy dla ustawodawcy ale czas przestać pisać do posłów, ze ONI sa Be.. a my cacy. Czasprzeciwstawić poronionym pomysłom K Szk.PZŻ swoje propozycje. ( ten słynny projekt programu jaki pojawił się po zniesieniu egzaminów na morsa gdzieś w szufladach drzemie a był wręcz kuriozalny)
El Gaucho
Zbyszku - piszesz: "Chyba nie zrozumieli ale nie tracę nadziei."
Czego nie zrozumiałem ?
Czy ja chce wysyłać nieuków na wodę nie dajac im mozliwości szkolenia ?
Ja tylko walczę z wszelką "OBOWIĄZKOWOŚCIĄ" .
Mimo różnych ocen ostatnich wydarzeń na Jeziorach i wypadku Helskiego nadal twierdzę, że w żeglarstwie rekreacyjnym potrzebna jest DOBROWOLNOŚĆ i ODPOWIEDZIALNOŚĆ a zniesienie OBOWIĄZKOWOŚCI:
1. Doprowadzenie do uznawalności, dobrowolnie uzyskiwanych, międzynarodowych dokumentów certyfikujących umiejętności żeglarskie ( w tym likwidacji jedynie słusznego systemu obowiązkowych patentów rodem z Chocimskiej).
2. Doprowadzenie do rozwiązań prawnych wykreslających OBOWIĄZEK posiadania certyfikatów (jw) dla prowadzenia jednostek rekreacyjnych do np. 15 m.
3. Wykreslenia z zapisów prawnych obowiązku dokonywania rejestracji i przeglądów jednostek jw.
Jeżeli ktoś chce się szkolić i pływać to droga otwarta w zdrowej konkurencji dobrowolnych ośrodków szkoleniowych w innych krajach (np. Szwecja) system taki działa i ma się dobrze a jachtów mają dużo więcej.
A na koncu przeciwstawiam sie PZZ - owi jak dla mnie kompletnie skompromitowanej i nieruchawej instytucji działajacej od dawna jedynie dla osiagniecia własnych zysków w czym Państwo Polskie skwapliwie im pomaga systemowo.
Prosty przykład skutków szkolenia w oparciu o dotychczasowy program PZZ - dlaczego NIKT z kilkudziesieciu wyłowionych na Jeziorach ofiar nawałnicy nie miał na sobie kapoka ? Czemu Ci ludzie nie mieli nawyku zakładania srodków ratunkowych chroniacych ich WŁASNE życie ? A byli to ludzie szkoleni myślę żę w 100 % po prześwietnych kursach licencjonowanych przez {PZZ szkółkach żeglarskich - i to powinno sie podać do prokuratury i poddać weryfikacji cały dotychczasowy system szkoleń zagrażajacy życiu żeglarzy.
Mówiąc krótko- moim zdaniem potrzebny jest system nauki myślenia żeglarskiego i to najlepiej oparty na świadomości działań dobrowolnych a nie podpierających sie posiadanym kwitkiem jako "uspokajaczu" umiejetności.
Wiec Drogi Zbyszku - czego nie zrozumiałem ?
Pzdr
Kocur
Włodku,
pierwszy napisał o niezrozumieniu Andrzej a ja tylko potwierdzilem. Ale skoro wywołujesz, melduję się. Znasz moje wypowiedzi nie od dzisiaj. Ja wyłączylem się zdyskusji o bezpatenciu, bo do tego zmierzasz. Podałem powody. Byłbym za ale nie wierzę w sukces choć mu kibicuję. Ja w tej sytuacji uznałem, że musze się zająć tym co jest najbardziej potrzebne i na czym się znam doskonale.
Ludziom czy narażonym na przymus czy wolnym musimy zaoferować możliwości edukowania się ( na wszelki wypadek- DOBROWOLNEGO SIE EDUKOWANIA). Jeśli od jutra zapanowałoby bezpatencie jak ktoś nie ma rodzica czy wujka mogącego dobrze wyuczyć fachu to klapa. Obecny system tego nie zapewnia.
Włodku,
to jest priorytet a Ty znowu włączyleś temat z innej ( słusznej ale innej) bajki. Tu chcę rozmawiać wyłącznie co zrobic w tej sprawie a nie znowu wałkować w gronie i tak przekonanych, czy przymusowe patenty to łamanie demokracji i wolności człowieka czy nie. Twój głos zagroził znowu rozpetaniu dyskusji OBOK kosztem tego o co akurat mnie chodzi. Tylko o takie niezrozumienie chodzi. Napisz co twoim zdaniem trzeba wyrzucić z programu a co ew. dodać.
Jak powinno wyglądac szkolenie praktyczne itp. Krótko mowiąc rozwiń temat, ktory słusznie tak scharakteryzowałeś:
Cytat z Twojego komentarza: "Mówiąc krótko- moim zdaniem potrzebny jest system nauki myślenia żeglarskiego i to najlepiej oparty na świadomości działań dobrowolnych a nie podpierających sie posiadanym kwitkiem jako "uspokajaczu" umiejetności."
Jaki więc ma być? O to mi własnie chodzi, jaki?
pozdrawiam
Batiar
Do Don Jorga ,w nawiązaniu do wprowadzenia do newsa.
Drogi Przyjacielu,
nie wiem czemu się gubisz, ponieważ nie ma żadnej sprzeczności w tym co proponuję a Twoimi poglądami. Skoro koniecznie chcesz sprowokowac mnie do gadki o bezpatenciu to powiem krótko. To własnie po zwycięstwie idei wolnościowej będą potrzebne dobre szkoły, dobra literatura, dobre przykłady edukacji aby i rodzic potrafił edukować dziecko i szkoła dawała wszystko co tylko może potrzebować "zaliczka na żeglarza". W kawałku albo w odcinkach. Ja uwa żam, że te zmiany są potzrebne już teraz a potem jak znalazł. Gdzie tu sprzeczność z wolnym wyborem wolnego czlowieka. Na głupotę wszak rady nie ma ale czy to znaczy, że dla mądrych nie mamy przygotowac oferty?! A propos, co z nowym wydaniem "Praktyki bałtyckiej na małym jachcie"?
Z całym szacunkiem dla twoich wspaniałych locyjek, ta pozycja w przededniu runu na Bałtyk (oby ,Neptunie) jest potrzebniejsza.
Żyj wiecznie
Batiarek
W tym roku "przyłożyłem się" do tego zdegenerowanego systemu, pracujęc przez miesiąc w pewnej szkole żeglarskiej na Mazurach. Starałem się zachęcać do mytślenia o tym, co się dzieje, lub będzie działo z łódką. Z jakim skutkiem - nie wiem. To, że wszyscy zdali nic nie znaczy. Zdecydowanie jestem przeciwny wydawania patentów 12-to latkom, którzy i tak nie mają prawa do samodzielnego żeglowania. Oczywiście masz rację co do konieczności szkolenia.. A kto ma przeprowadzać egzaminy? Oczywiście - każdy swoje. Być może, jakiś państwowy urząd mógłby weryfikować te prawa do patentowania, ale może kryje się za tym zbytnie niebezpieczeństwo. Właśnie wróciłem z żeglowania po wodach Ukrainy - opadają ręce ( i biust )
Stopy wody pod kilem!
Biały Wieloryb
(Marek Popiel)
http://whale.kompas.net.pl
Jednak nie mogę się zgodzić co do sztucznego określania limitu wieku. Ja egzamin na żeglarza zdałem jak jeszcze nie miałem 10 lat (kończyłem parę miesięcy później), obecnie od ponad 10 lat jestem instruktorem z doświadczeniem przede wszystkim na obozach dla dzieci i młodzieży.
Szkoliłem dzieci ok. 12 lat i starsze, wiek nie ma za dużo wspólnego z dojrzałością do żeglarstwa...
Jedna z lepszych moich kursantek miała 12 lat i co prawda za mało siły, żeby wybrać grota na omedze przy 3°B, ale za to jak wrzasneła na załogę... Potrafiła (i dalej potrafi) zaplanować skomplikowane manewry, idealnie wyczuwała wiatr.
Miałem też kursanta który w wieku 16 lat nie potrafił pojąc podstawowych zasad, ani skoordynować pracy przy sterze z wydawaniem komend...
Myślę, że ponieważ i tak za osoby niepełnoletnie odpowiadają opiekunowie, a taki \'kartonik\' to jest coś czym się można pochwalić, nie ma żadnej szkody w wydawaniu patentów dzieciom. \'Załogi\' optymistów radzą sobie często o wiele lepiej niż dorosła załogi na śródlądziu.
Może dobrym pomysłem jest program Junga&Kadet (firmowany przez PZŻ...) ale myślę, że już w tak młodym wieku należy zachęcać raczej młodzież do nabierania doświadczeń. Sam nie mogłem nigdy pojąć co można robić w mieście stercząc na klatce schodowej całe wakacje. Wcale nie miałem bogatych rodziców, dzięki żeglarstwu potrafiłem zarobić sobie na kolejny obóz np. pomagając transportować Narwią i Pisą łódki na Mazury...
Osobiście jestem za zmiana systemu szkolenia, lub stworzeniem nowych, konkurencyjnych do PZŻ ale również dla najmłodszych! W końcu żeglarstwo można uprawiać w każdym wieku.
--
pozdrawiam, paweł ziemba
Szanowny Pawle,
dzieci absolutnie nie można pozostawić poza nawiasem i nikt w tym ja tego nie postuluje.
Edukacja - piszę w wielu miejscach- ma mieć charakter ciągły, od dziecka do późnej starości. Nalezy to rozumieć jako potrzebę istnienia stałej oferty na każdy wiek. Podawałem przyklad kanadyjski, gdzie nie ma zadnego przymusu ale program proponowany ( proponowany szkołom, co nie znaczy, że nie moga mieć wlasnych) obejmuje programy częściowe już od lat 6. Kilka naszych szkół już też taką ofertę ma. Krok po kroku zwiększa się dozę wiedzy i umiejętności a przede wszystkim oswaja z wodą. Masz rację i ja to lansuję, trzeba zaczynać od dziecka. kto czyta Jachting mógł zapoznać się z moim gorącym wezwaniem w materiale "Rodzicu, ucz swoje dziecko sam".
Ale..oferowanie dzieciom zabawy na wodzie to zupełnie co innego od przyznania dziecku czy młodej osobie oficjalnie, w majestacie prawa, dokumentu uprawiającego do prowadzenia jachtów po wodach śródladowych bez ograniczeń. Przyznawanie ( dawniej 10.) a teraz 12. takiego prawa to też podważanie wagi tego dokumentu. Nie muszą być ale skoro w Polsce obowiązują niech zaświadczają to o co chodzi. Podkreślasz zdolności manualne dzieciaków a prosiłem aby tego nie robić, ponieważ ja o tym wiem, obserwuję i podziwiam. Tyle, że harce na wodzie na Optymistce przy bardzo silnym wietrze to nie to samo co poprowadzenie jachtu 8. m z kilku osobowa załogą w rejsie mazurskim. Nie uwierzę, że nie rozumiesz tej różnicy. Przecież zabrakło rozsądku wielu dorosłym i umiejętności oceny sytuacji, czesto z powodu doświadczenia. Jak tego wymagać od dzieciaka. A podnosić dziecięce zainteresowanie, (lubią coś dostać poswiadczającego) ja dawałem przepiękne dyplomy na ukończenie mojej szkółki. "Junga"
Kanadyjczycy mają trzy poziomy umiejętności dla dzieci, Srebrny, Złoty i coś tam jeszcze. Masz rację, projekt PZŻ do ksztalcenie i szukanie talentów regatowych a nam chodzi o "nabieranie doświadczeń od dziecka". To są zupełnie dwie różne sprawy i muszę Cię zmartwić, że kiedy już już miało być podniesienie granicy wieku do 16. lat działacze Chocimskiej zablokowali to pod pozorem troski o to, żeby nie pozostawiać dzieci poza nawiasem. Wygrali, tyle, że chodzilo im o wyłączenie poza nawias dużej grupy wiekowej, zasilajacej przymusowe kursy. Miałeś dobre intencje ale wyszło na to samo. Naprawdę, nie ma się o co martwić. Problem ( i dochody) dostrzegło wielu organizatorów szkoleń i wychodzą z coraz szerszą ofertą.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Piszesz
".........kiedy już już miało być podniesienie granicy wieku do 16. lat działacze Chocimskiej zablokowali to pod pozorem troski o to, żeby nie pozostawiać dzieci poza nawiasem. Wygrali, tyle, że chodzilo im o wyłączenie poza nawias dużej grupy wiekowej, zasilajacej przymusowe kursy.........."
Chciałem nieśmiało zauważyć , że podniesienie granicy wieku do 16 lat było również w projekcie rozporządzenia MS przygotowanym przez Komisję Szkolenia PZŻ w końcówce 2005 roku. Dla dzieci do lat 16 Komisja Szkolenia opracowała program JUNGA i KADET , który wolno ale startuje wdrażany przez K Sz i Komisję Śródlądową
PZŻ.
W obecnej chwili obejmuje dzieci do lat 12.
Pozdrawiam
ZJ
Tak, rzeczywiście było i to miałem na myśli. To wtedy "nieznane siły" rozpętały larum o pozostawienie dzieci poza nawiasem żeglarstwa i pomysł w procesie legislacji padł. W tym wypadku K Sz. postąpiła OK ale nie udało się i szkoda.
Ten program chyba wychodzi naprzeciw potrzebom . Ponieważ szkoły niektore tez oferują przygotowanie na wodzie dla dzieci, coś się rusza. Ale Chocimska musi przestać gadać bzdury o tym, ze tzreba od 12 lat a najlepiej znowu od 10. ( był głos tez w dyskusji tu) żeby dzieci nie byly poza nawiasem!!!!!
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Chcę zwrócić uwagę na kilka spraw:
1. Czy dziecko dostanie patent w wieku lat 16tu, 12t,u czy podczas chrztu, to i tak nie ma znaczenia w kwestii "poprowadzenie jachtu 8. m z kilku osobowa załogą w rejsie mazurskim". Myślę, że żadna firma charterowa nie da osobie niepełnoletniej jachtu, a ufam też w odpowiedzialność rodziców. Zdaję sobie sprawę, że dziecko nie powinno samodzielnie takich rejsów prowadzić, ale mogło by spędzić nawet cały ten rejs przy sterze pod okiem rodzica-żeglarza. Tu patenty nie mają zupełnie znaczenia. Jeśli to sprawia problem, to o ile pamiętam w patencie żeglarza sprzed 1996 roku widniał napis w stylu 'osoby które nie ukończyły 16 lat mogą pływać tylko pod nadzorem"...
2. Szczególnie wobec 'nastającego' bezpatencia osoby dorosłe będą sądzę coraz mniej zainteresowane 'zdobywaniem' patentów (nie znaczy że nie będą chciały się uczyć żeglować!). Myślę, że taki dokument jest większym prestiżem dla dziecka. Nie musi to być patent ż. j. ale może być 'junga' byle był tak samo 'poważny' jak każdy inny i miał na przykład napisane, że 'uprawnia do prowadzenia jachtów pod nadzorem' ...
3. Pewnym problemem może być za to sytuacja w której 12-latek dostaje patent, a następnie nie ma kontaktu z żeglarstwem... W zasadzie jako dorosły już nic nie potrafi... Ale jak już się zgodziliśmy patenty nie mają za dużo wspólnego z doświadczeniem. Problemem jest jedynie dewaluacja wartości takiego patentu. To jednak zależy wyłącznie od ludzi, Widziałem raz awanturę, że bosman wydał za krótkie szoty... Okazało się, że wypożyczający z patentem j.st.m. postawił foka do góry nogami... Okazało się że też od 20 lat nie pływał, a wysoki stopień utwierdzał go w przekonaniu że jest najlepszym specjalistą...
4. Jeśli chodzi o dochody, to nie sądzę, żeby patenty dla dzieci były jakimś strasznym sposobem na wyciąganie pieniędzy od rodziców. Natomiast jako instruktor cieszę się z podniesienia bezpatencia. Czekam na weryfikacje szkoleń. Dwa lata temu poproszono mnie do komisji egzaminacyjnej na żeglarza. Byłem zdumiony poziomem wyszkolenia... Kursanci sypali komendami jak z rękawa przy odejściu, obwiązywali się cumami, szpringami, aż im czasami załogi brakło... Na wodzie okazało się że połowa nie potrafi utrzymać kursu, zatrzymuje się w linii wiatru przy zwrocie, wracając do pomostu halsuje półwiatrami, nie luzuje żagli na pełnych kursach... Kompletny brak podstaw. Postanowiłem więcej nie egzaminować.
5. Co do zdolności manualnych. Myślę, że nie tylko one (choć dzieci łatwiej je 'łapią'), żeby wygrywać regaty trzeba trochę myśleć, opanować podstawy taktyki... To nie tylko zdolności manualne. Taktyka też się przydaje w turystyce jak trzeba szybko dotrzeć do brzegu.
Co do programów szkoleń:
a) myślę, że dobrze by było szkolenia praktyczne rozłożyć na pewne etapy w zależności od zaawansowania. Na początku dać solidne podstawy, a po pewnym ich 'oswojeniu' proponować dalszą naukę zaawansowanych manewrów. Ostatnio mam często prozby w stylu 'czy możesz mi pokazać jak się kotwiczy' albo ' jak w takich to warunkach odejść od keji'... Podstaw da się nauczyć w weekend, doskonalić je trzeba potem latami, a do złożonych problemów się 'dorasta'
b) program szkolenia teoretycznego PZŻ jest przeładowany informacjami, ciężko jest wyłowić te rzeczywiście istotne. Przykładem jest nie tylko 'dejwud' z budowy, ale np. meteorologia. Z moich doświadczeń wynika, że Meteo jest też najbardziej nie lubiane przez instruktorów... To duży błąd...
--
pozdrawiam, paweł
Pawle, ależ o to mi dokladnie chodzi. Dzieci mobilizuje jakiś tytuł. Pisałem, że w mojej szkółce dziecięcej wydawałem piękny Dyplom z tytułem "Junga" a dzieciaki skladały przyrzeczenie. Pisałem o Srebrnym i Zlotym poziomie w Kanadzie i jest zapewne więcej takich przykladów.
2. Szczególnie wobec 'nastającego' bezpatencia osoby dorosłe będą sądzę coraz mniej zainteresowane 'zdobywaniem' patentów (nie znaczy że nie będą chciały się uczyć żeglować!). Myślę, że taki dokument jest większym prestiżem dla dziecka. Nie musi to być patent ż. j. ale może być 'junga' byle był tak samo 'poważny' jak każdy inny i miał na przykład napisane, że 'uprawnia do prowadzenia jachtów pod nadzorem' ...
Ale to nie moze być taki sam dokument jaki otrzymuje osoba dorosła. Jeśli już istnieje musi też mieć jakiś prestiż. Zresztą taka rolę spełniają np. certyfikaty RYA, mimo, że są nieobowiązkowe to są przedmiotem dumy u posiadacza, że o wydatkach nie wspomnę. Wiec tu pełna zgoda z tym zastrzeżeniem co do formy certyfikatu.
pozdrawiam
Zbigniew
ps: po 97 r już nie ma dejwudu! Pisze: nazewnictwo PODSTAWOWYCH części jachtu. Jak ktoś uczy o dejwudzie, i pyta jaka jest róznica pomiędzy szpigatem a szpicgatem lub co to jest szkentla to chyba z nostalgii. Meteo olewają bo sami jej nie znają.
Ta lina występuje na wszystkich jachtach, choć czasem wcale nie jest używana. Ale refszkentla już dużo częściej.
A sama szkentla jest przeze mnie używana niemal codziennie do wyciągnięcia grota zrolowanego w maszcie.
Pozdrawiam
Wojtek
W odpowiedzi na konstruktywne myśli i krytykę chciałbym podnieść jeszcze jeden przykład z doświadczenia morskiego zawodowego - być może do wykorzystania w naszym środowisku. Otóż pomysłem tym jest okresowość przyznawanego uprawnienia. Czyli krótko mówiąc czas ważności naszego żeglarza. Warunek ten wraz z punktami wskazanymi przez Ciebie dawał by niejaką pewność mobilizowania adeptów do ciągłego zdobywania wiedzy żeglarskiej.
Jeżeli założymy że żeglarze będą w ramach 'składek związkowych' płacić za odświeżanie wiedzy niewielkie pieniądze wydaje mi się być to słuszne.
Na morzu wszystkie papiery nadaje się na 5 lat. Mój dyplom oficera w 2009 straci ważność i czeka mnie ponowny egzamin (jeżeli nie wypłynę do tego czasu). Tak samo ma się sprawa ze wszystkimi certyfikatami ITR, PPOŻ, ...
Tym obowiązkiem odświeżania chciałbym osiągnąć jeden cel - wpojenie w młodych stażem żeglarzach potrzebę ciągłego uczenia. Widzę tutaj także możliwości do stosowania w tym celu otwartych szkoleń powiedzmy eLearningowych. Sam próbuję tworzyć takie szkolenie z odpowiednio przygotowanym i aktualizowanym testem da pogląd żeglarzowi o potrzebie weryfikacji swoich umiejętności bądź nie.
Zdaję sobie sprawę że niezmiernie trudne przy otwartej konkurencyjności wskazanie na coś co jest dobre dlatego tworzenie rankingu szkół jest jak najbardziej na miejscu. Być może warto byłoby przygotowanie takiego materiału szkoleniowego coś na zasadzie projektu 'wolnych podręczników' http://wolnepodreczniki.pl/
Pozdrawiam serdecznie
Marcin Wilczek
p.s.
przepraszam za pomieszanie dwóch wątków ale tak mi jakoś wyszło ;)
* nie rozumiem dlaczego osoby szkolące nie mogą firmować się własnym nazwiskiem, nawet jeżeli występują pod szyldem danej szkoły.
Chciałbym znaleźć mechanizm który w sposób łatwy i przyjemny będzie ludzi przekonywał że warto się interesować i uczyć - całe życie. Przez to ludzie idą z duchem czasu i stają się mądrzejsi i bardziej tolerancyjni dla siebie.
uświadomione korzyści...
.jest to jedna z niewielu skutecznych form propagowania edukacji przykład nieżeglarski ale " edukacyjny" w mojej grupie akademickiej jest niespełna 10 osób kilku z nas wybrało dany kierunek bo pokrywa się w jakimś stopniu z zainteresowaniami lub planami na przyszłą pracę zawodową... wszyscy, bo posiadanie dyplomu ukończenia szkoły wyższej coś im da w przyszłości i to da w sposób konkretny nikt nie płaci czesnego tylko dlatego ,ze lubi się uczyć bo może to robić samodzielnie dla własnej satysfakcji bez "papierka ukończenia" .Zarówno nauka na prywatnej czy tez państwowej wyższej uczelni jak i nauka we własnym zakresie przynosi wiedzę i umiejętności, tyle,ze ja kończąc dana szkołę używam tego papierka jako swoistą rekomendację ..dlatego wybrałam może i drogą ..ale za to szkołę z odpowiedzialną wysoko wykwalifikowaną kadrą. Chciałabym mieć taką możliwość i w przypadku żeglarstwa.
Aga_gagaa_Proczka
Dzięki za włączenie się do dyskusji. Moim zdaniem a zapewne wielu liberatorów co jest dobre dla zawodowców nie jest dobre dla nas. Przytaczam powiedzenie, że wolność oznacza odpowiedzialność za siebie. Zawodowiec odpowiada za innych i taki przumus odnawiania i weryfikowania wiedzy popieram. W uprawianiu żeglarstwa na własnym jachcie za własne pieniądze to chyba jest zbędne. Jak znam życie, zaraz Ci się oberwie.
Temat "wolnych podręcznikow" rozwin bo nie bardzo wiem o co chodzi. Literatura żeglarska dla tych "przyjemniaczkow" sklada się z tysięcy pozycji ale można ją podzielic na rzeczy niezbędne, czasem tematy niszowe i wiedzę bardziej rozwinietą dla znawców. Internet w tej dobie ma swoje zadania i już są w nim setki informacji, porad itp. Niestety, czasem zawierają nieścisłości. Sam kilka razy musiałem prostować ale ostatnio już tego nie widzę. Może czasem "filozofia" typu praca mieczem w czasie zwrotu przez rufę.
pozdrawiam
Zbyszek Klimczak
Idea wolnych podręczników jest to projekt tworzenia podręczników dla uczniów gimnazjum za darmo na bazie wiki przez nauczycieli, robią to dobrowolnie poza godzinami pracy - po prostu dzielą się swoją wiedzą i sposobem jej przekazywania. Wyróżniają rzeczy które powinny się znaleźć w podręczniku a które są do tego zbędne. Materiał opracowany jest open source więc każdy może sobie z tego korzystać ba nawet to sprzedawać podając źródło.
Pozdrawiam
"Tak się zastanawiam że być może jest to nie potrzebne w ogóle bo to przyroda i życie nas szkoli i weryfikuje - ..."
Własnie, przyroda i ona nie zmienia się w swoich zjawiskach. A nauczyć się z nią współzyc, czytać można tylko w drodze praktyki i w tym sensie "kształcenie ciągłe" jest potrzebne. To jak z niedzielnymi kierowcami na szosie i tu występuje to zjawisko. Ktoś ma papierek i w jego świadomości wiedzę i umiejętności, po kilku latach czarteruje jacht i wypływa. Nieszczęscie w razie nagłej zmiany pogody gotowe.
Podręczniki to dobry pomysł i nawet wiemdla kogo. Dla profesjonalnych szkół, moim zdaniem powinny prowadzić takie strony bo to daje gwarancje ich poprawności.Przy okazji to zaproponuję a taka szkoła będzie miala plus.
zbigniew klimczak
Na stronie jest rozpoczęty projekt dla podręczników gimnazjum. tworzy się to bardzo przyjemnie tylko trzeba stworzyć zamkniętą grupę osób tworzących materiał szkoleniowy. Te ponawiane informacje na grupie p.r.z. można zebrać w postaci książki internetowej jako na przykład dobre praktyki, czy cuś takiego.
Obawiam się z drugiej strony czy znajdzie się na tyle osób które będą chciały na zasadzie otwartego źródła dzielić się swoimi doświadczeniami - wydaje mi się że tak jak wspomniałeś może to być jeden z wykładników w rankingu szkół żeglarskich.
Pozdrawiam
Marcin Wilczek
Słusznie na grupie dyskusyjnej Jarek Tabor przypomniał zasadę "volenti non fit iniuria". Według niej zgoda pokrzywdzonego na wyrządzenie mu krzywdy wyłącza przestępczość czynu <łac. chcącemu nie dzieje się krzywda>.Pływamy ZAWSZE na własne ryzyko, więc...
Te dziesiątki "patentowanych" ludzi, którzy znaleźli się w wodzie w wyniku białego szkwału, to cena masowości sportów wodnych (część z nich to byli kajakarze i wędkarze, których zmyło). Ciekaw jestem, kto wyjdzie przed te miliony (PZŻ wydał to tej pory ponad 2 000 000 patentów, a związek motorowodny - drugie tyle) i powie, że kwestionuje ich prawo do swobodnego przebywania na wodzie, a - skoro obecne uprawnienia nie starczają - to muszą zdobywać je na nowo w wielomiesięcznych kursach. Bo są i takie głosy w dyskusji! Pomyślcie, że ktoś z "władnych" tego kraju, zapominając o prawach nabytych, podchwyci taki pomysł... Groza!
Bilans i wnioski z tragedii na Mazurach, rozegranej w ramach "starych" przepisów, nie są kompletne i pozbawione emocji (4 lata temu w tym samym czasie na północnych Mazurach biały szkwał wywrócił ponad 80 jachtów, tyle że nikt nie utonął - wtedy media ledwo zauważyły przypadek). Więc jeszcze raz - szkolenie nic nie da, bo nieważne, czy ktoś się uczył, tylko czy się nauczył. Za niewiedzę i nieuwagę płaci się w żeglarstwie życiem - to prawda, ale jestem przeciwnikiem ogradzania Mazur czy morza siatką. Nie ma lepszej nauki jak praktyka (zwana dawniej terminowaniem) pod okiem doswiadczonego kapitana. Którzy nietety też czasem toną... Ot, taki los...
JureK
MAciek
Pierwszy raz zgadzam się z Maćkiem w 100% obowiązowe szkolenia, egzaminy i patenty winny obowiązywać jedynie komercyjnych żeglarzy .
Pozdrawiam
Krzysztof
P.S. Może wtedy założe własną szko.le wg mojego autorskiego programu szkolenia.
K
Aby ułatwić dyskusję nad zmianami lub tworzeniem nowego programu szkolenia pozwalam sobie poniżej przedstawić program szkolenia PZŻ na stopień podstawowy a jednocześnie wystarczający na śródlądziu.
POGRUBIENIA MOJE
Pozdrawiam
ZJ
2. SZKOLENIE NA STOPIEŃ ŻEGLARZA JACHTOWEGO
PROGRAM SZKOLENIA
Osoba odbywająca szkolenie na stopień żeglarza jachtowego powinna opanować wiedzę i umiejętności praktyczne w zakresie:
1. Przepisy
- wybrane przepisy żeglugowe obowiązujące na śródlądowych drogach wodnych odnoszące się do żeglugi jachtowej:
- prawo drogi,
- sygnały wzrokowe i dźwiękowe,
- sygnały wzywania pomocy,
- znaki żeglugowe,
- wypadki i awarie - zasady postępowania,
- elementarne wiadomości o przepisach obowiązujących na wodach morskich, przepisy portowe,
- etykieta jachtowa – zasady zachowania się na jachcie i obyczaje żeglarskie.
2. Budowa i obsługa jachtu
- nazewnictwo podstawowych części składowych jachtu śródlądowego,
- zasady bezpiecznego posługiwania się instalacjami jachtowymi,
- zasady eksploatacji jachtowego silnika przyczepnego.
3. Teoria żeglowania
- wiatr rzeczywisty i pozorny,
- kursy jachtu względem wiatru,
- siły działające na jacht,
- zawietrzność i nawietrzność,
- współpraca żagli,
- działanie steru,.
- stateczność jachtu.
- oznakowanie śródlądowego szlaku żeglugowego,
- żegluga na rzece,
- elementarne informacje o budowlach hydrotechnicznych – śluza, jaz,
- elementarne wiadomości o:
- oznakowaniu nawigacyjnym wód morskich (system IALA),
- księgach locji,
- spisach świateł i sygnałów nawigacyjnych,
- mapach morskich.
5. Ratownictwo
- środki bezpieczeństwa i sposoby posługiwania się nimi,
- zasady zachowania się po wywrotce jachtu,
- wiadomości o ratownictwie na wodach śródlądowych,
- podstawowe informacje o ratownictwie na wodach morskich:
- Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR),
- ratownictwo brzegowe,
- Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne,
- podstawy pomocy przedmedycznej w najczęściej występujących obrażeniach na jachcie w czasie rejsów,
- ż e g l u g a w n i e b e z p i e c z n y ch w a r u n k a ch.
6. Teoria manewrowania
- zasady wykonywania manewrów żeglarskich,
- umiejętność planowania i wyboru drogi jachtu (halsowanie).
7. Meteorologia
- podstawowe wiadomości o wiatrach - znajomość skali Beauforte’a,
- podstawowa znajomość wybranych zjawisk meteorologicznych,
- n i e b e z p i e c z n e dla żeglarzy zjawiska meteorologiczne i ich oznaki,
- znajomość meteorologii w zakresie rozumienia komunikatów meteorologicznych w mediach,.
- podstawowa umiejętność uzyskiwania prognoz pogody.
- taklowanie jachtu, klar jachtu,
- obsługa żagli, osprzętu i podstawowych urządzeń na jachcie,
- zasady cumowania jachtu,
- umiejętność wiosłowania,
- obsługa silnika zaburtowego,
- umiejętność sprawdzenia stanu technicznego jachtu żaglowego.
- umiejętność wiązania podstawowych węzłów żeglarskich,
- podstawowe naprawy jachtu i osprzętu.
- manewry podstawowe:
- zwrot przez sztag,
- zwrot przez rufę,
- odejście od nabrzeża,
- dojście do nabrzeża,
- alarm „człowiek za burtą”.
- manewry dodatkowe:
- stawanie w dryf,
- dojście do boi,
- odejście od boi,
- stawanie na kotwicy,
- zejście z kotwicy.
- manewry podstawowe:
- odejście od nabrzeża,
- dojście do nabrzeża,
- manewry dodatkowe:
- dojście do boi,
- odejście od boi,
- holowanie pojedynczego jachtu.
2. Mając na uwadze program szkolenia zaleca się następujący zakres czasowy szkolenia
- wiedza teoretyczna - 20 godz.
- umiejętności praktyczne - 80 godz.
Uwzględniając różne formy organizacji szkolenia praktycznego zaleca się aby czas szkolenia pojedynczej osoby za sterem jachtu nie był krótszy niż 20 godzin.
O cos takiego mi własnie chodzilo! Dzięki. Z małymi , naprawdę malutkim uwagami, myślę podobnie ale niczego nie chciałem sugerować. Zresztą piszesz np. o stateczności. Dodaję, z podkreśleniem na umiejętnośc wstępnej oceny stateczności jachtu ( dla czarterujących to ważna umiejętność). Na tej zasadzie może Koleżanki i Koledzy też rozwiną poszczególne punkty, co jest ważne i bardzo ważne. Mam wątpliwości do zawarcia w programie części ratownictwa morskiego ale...?
Proszę uczestnikow o dalsze propozycje lub swoje uwagi.
Zenon pisze ( ponieważ użyłem takiego określenia) o dominacji programu PZŻ. Ja to użylem w innymn sensie, nie merytorycznym więc może odejdziemy od takiego określenia. Niezbędna wiedza jest wiedzą i tyle. Ważny jest więc jej niezbędny zakres ( minimum do egzaminu, skoro są)
zbigniew Klimczak
Propozycja:
NAUKA ŻEGLOWANIA - PROGRAM SZKOLENIA
Osoba odbywająca szkolenie powinna opanować wiedzę i umiejętności praktyczne w zakresie:
2.1. Wiedza teoretyczna:
1. Przepisy
- wybrane przepisy żeglugowe obowiązujące na śródlądowych drogach wodnych odnoszące się do żeglugi jachtowej:
- prawo drogi,
- sygnały wzrokowe i dźwiękowe,
- sygnały wzywania pomocy,
- znaki żeglugowe,
- dokumentacja jachtowa,
- stosowane przepisy prawne w żegludze.
2. Vademecum Żeglarza:
- wypadki i awarie - zasady postępowania,
- wachta - zasady jej pełnienia - dobra praktyka,
- kapitan na jachcie - obowiązki i dobra praktyka,
- wiadomości o przepisach obowiązujących na wodach morskich,
- przepisy portowe, miejscowe,
- alkohol na jachcie,
- etykieta jachtowa – zasady zachowania się na jachcie i obyczaje żeglarskie, nauka szant i opowieści żeglarskie, zasady zachowania się w portach i na UKF.
3.Konstrukcja jachtu:
- nazewnictwo podstawowych części składowych jachtu śródlądowego,
- zasady bezpiecznego posługiwania się instalacjami jachtowymi,
- zasady eksploatacji jachtowego silnika przyczepnego,
- wytrzymałości sprzętu przy różnych warunkach pogodowych - przykłady,
4. Teoria żeglowania:
- wiatr rzeczywisty i pozorny,
- kursy jachtu względem wiatru,
- siły działające na jacht,
- zawietrzność i nawietrzność,
- współpraca żagli,
- działanie steru,.
- stateczność jachtu,
- zestawienie przykładowych jachtów i wykresów prędkości w zależności od kursu/siły wiatru,
- co się może zmienić?
5.Locja
- zasady oznakowań szlaków żeglugowych - przykład oznakowanie śródlądowego szlaku żeglugowego;
- żegluga na rzece,
- elementarne informacje o budowlach hydrotechnicznych – śluza, jaz,
- elementarne wiadomości o:
- oznakowaniu nawigacyjnym wód morskich (system IALA),
- księgach locji,
- spisach świateł i sygnałów nawigacyjnych,
- mapach morskich.
- komunikacji SRC.
6.Ratownictwo
- środki bezpieczeństwa i sposoby posługiwania się nimi,
- zasady bezpieczeństwa w trakcie normalnej eksploatacji jachtu,
- zasady zachowania się po wywrotce jachtu,
- wiadomości o ratownictwie na wodach śródlądowych,
- podstawowe informacje o ratownictwie na wodach morskich:
- Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR),
- ratownictwo brzegowe,
- Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne,
- podstawy pomocy przedmedycznej w najczęściej występujących obrażeniach na jachcie w czasie rejsów,
- sygnały wzywania pomocy,
- zasada współpracy ze służbami ratownictwa, - procedura akcji ratowniczej,
- żegluga w niebezpiecznych warunkach,
- najczęstsze przyczyny wywrotek na jachtach - przykłady.
7.Teoria manewrowania:
- zasady wykonywania manewrów żeglarskich,
- umiejętność planowania i wyboru drogi jachtu (halsowanie),
8.Meteorologia
- podstawowe wiadomości o wiatrach - znajomość skali Beauforte’a,
- podstawowa znajomość wybranych zjawisk meteorologicznych,
- niebezpieczne dla żeglarzy zjawiska meteorologiczne i ich oznaki,
- znajomość meteorologii w zakresie rozumienia komunikatów meteorologicznych w mediach,.
- umiejętność uzyskiwania prognoz pogody,
- umiejętność odczytywania prognoz wodnych. (żegluga na rzece + występowanie oblodzenia).
9. Nawigacja: (teraz już większość ma w samochodach wydaje mi się że należy ludzi uczulać na stosowanie nawigacji GPS na śródlądziu).
- sprzęt do nawigacji dostępny na rynku,
- podstawowe użytkowanie i zasady bezpieczeństwa,
- różnice pomiędzy nawigacją samochodową i na jachcie,
- gdy wszystko zawiedzie sięgnij do instrukcji.
9. Podstawowe zasady ochrony wodnego środowiska naturalnego
2.2. Umiejętności praktyczne:
1.Eksploatacja jachtu śródlądowego:
- taklowanie jachtu, klar jachtu, w świetle bezpieczeństwa,
- obsługa żagli, osprzętu i podstawowych urządzeń na jachcie,
- zasady cumowania jachtu,
- umiejętność wiosłowania,
- obsługa silnika zaburtowego,
- umiejętność sprawdzenia stanu technicznego jachtu żaglowego,
- składowanie i przechowywanie środków ratunkowych.
2.Prace bosmańskie - złota rączka
- umiejętność wiązania podstawowych węzłów żeglarskich,
- podstawowe naprawy jachtu i osprzętu,
- lokalizacja i wyposażenie skrzynki bosmańskiej,
3.Umiejętność wykonania następujących manewrów jachtem typu slup o długości kadłuba większej niż 5,5m pod żaglami:
- manewry podstawowe:
- zwrot przez sztag,
- zwrot przez rufę,
- odejście od nabrzeża,
- dojście do nabrzeża,
- alarm „człowiek za burtą”
- pływanie w warunkach 4B i więcej - zmniejszanie powierzchni żagla na wodzie, cyrkulacje przy silnym wietrze.
- manewry dodatkowe:
- stawanie w dryf,
- dojście do boi,
- odejście od boi,
- stawanie na kotwicy,
- zejście z kotwicy.
4.Umiejętność wykonywanie następujących manewrów jachtem żaglowym o długości kadłuba większej niż 5,5m na silniku:
- manewry podstawowe:
- odejście od nabrzeża,
- dojście do nabrzeża,
- manewry dodatkowe:
- dojście do boi,
- odejście od boi,
- holowanie pojedynczego jachtu,
- podejmowanie człowieka z wody na silniku.
5. Obrót lub przesunięcie jachtu przy pomoście, praca cumami.
2.3. Zalecenia:
1. Mając na uwadze program szkolenia zaleca się następujący zakres czasowy szkolenia:
- wiedza teoretyczna - dostępna w materiałach eLearning, eBOOK 24h/dobę do przyswojenia we własnym zakresie, rozpoczęcie kursu praktycznego po zaliczeniu pierwszego testu z tych materiałów.
- umiejętności praktyczne - 80 godz.
Uwzględniając różne formy organizacji szkolenia praktycznego zaleca się aby czas szkolenia pojedynczej osoby za sterem jachtu nie był krótszy niż 20 godzin.
Pwnie dlatego, że nie znam sie na szkoleniu po przeczytaniu jestem przerażony ....
j.w
To troche nielogiczne, bo skoro .... to skąd przerażenie?
Ale inaczej. Nie prościej napisać co byś ( przy swojej nieznajomości) wyrzucił z zaproponowanego programu. Akurat osoba proponująca jest zawodowym marynarzem i ma zawodowe ( komercyjne ) "skrzywienie". Ich bez przerwy uczą i egzaminują. Ja wiem co bym wyrzucił ale ja "się znam" i nie chcę niczego sugerować. A więc śmiało, po to napisałem ten materiał, aby zbierać wszystkie opinie.
On przynajmniej próbował zamiast pisać Beeee!
Zbigniew Klimczak
Widzisz Zbyszku bo dla mnie to szkolenie powinno kończyć się tak:
- synku córuniu jesteś już na tyle duży duża i masz juz wystarczające umiejętności abyś mógł prowadzić sam naszą łódź.
Ewentualnie - kolego od dziś możesz samemu prowadzić nasz klubowy jacht.
Próba ułożenia programu z rozbiciem na poszczególne tematy bez określenia minimum wiedzy jakiej potrzebuje żeglarz (jaki, kto to? ) jest troszkę, jak dla mnie, za bardzo wybiegająca w przyszłość. Np dlaczego niebezpiecznie ma być powyżej 4B? Ale ja na szkoleniu się nie znam, może nie warto dyskutować o tym co każden żeglarz wiedzieć powinien.
j.w
Ni e dam się wciągnąc w dyskusję o bezpatenciu poza stwierdzeniem, że każda tu droga może być i może nie być poprawna. Czemu nie ustosunkowałeś się do propozycji poprzedniej, gdzie proponuje Kolega tylko ratownictwo i meteorologię. Ja dodaję do tego jeszcze przepisy i locję.
Pytanie czym jest gorsza 4.ka to chyba żart. W podmuchasz przy 4oB już występują zjawiska nakazujące mniej doświadczonemu żeglarzowi refowanie ( sródlądzie). W Kanadzie szkoły oferują panel nauki prowadzenia jachtu do 5oB a potem oczywiście dalej.
Na kursach w Polsce jak przywieje 4.ka na jachtach szkoleniowych zaczyna się dziac ciekawie. Ja to nazywam ścinaniem mózgu. To jest jakaś granica i dlatego ( nie tylko ja, choć niewielu) dodaje do podrecznika rozdział nie wymagany przez PZŻ "Pływanie w trudnych warunkach". Oczywiście zaznaczam na wstępie, że na początku zeglowania "trudne warunki" są sprawą płynną i kazdy sam powinien to ocenić. Nawet gdybym miał szkołę w Kanadzie to też "ucznia" przeprowadzałbym stopniowo do silnych wiatrów.
To co proponuję ma służyć i w warunkach patencia jak i bezpatencia. Chyba wzorem Chocimskiej nie twierdzisz, że jak bezpatencie to już nikt do szkół nie trafi? Kto ma rodzica to już inna sprawa, choć dzieci na zachodzie, wyrosłe na jachtach rodziców tez zagladają do szkół. Nauki nigdy nie za dużo. W Kanadzie jest porównywalna ilość żeglujących, okolo milion. Tam w każdej Prowincji jest od kilkunastu do dwudziestu kilku szkół prywatnych i mają klientow w brud. A panuje bezpatencie. To dowod, że nie istnieje żaden związek pomiedzy stanem prawnym! Jeden warunek, poziom edukacji, oferta musi odpowiadać potrzebom żeglarza. Przynudzam i kończę
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Zbyszku !
Ale ja naprawdę nie mam na myśli patencia i bezpatencia. Tylko nie wiem dla kogo ma być ten podręcznik, dla żeglarzy śródlądowych, zatokowych czy morskich? Dla wchodzącego w żeglarstwo czy starego który chce odświeżyć sobie pewne zagadnienia. Czy ma obejmować tylko pływanie pod żaglami czy żaglami i silniku, silniku i żaglami. Czy ma być to forma kompendium wiedzy, podręcznika dla nowicjuszy czy pomocnika z opisem poszczególnych problemów czy może raczej sytuacji z jakimi może spotkać się każdy żeglarz.
Jest na przykład: “2. Vademecum Żeglarza:- wachta - zasady jej pełnienia - dobra praktyka,- kapitan na jachcie - obowiązki i dobra praktyka” Tylko czy ma to sens w przypadku żeglowania rodzinnego? Zapewne potrzebne są oba tematy lecz bez określenia komu ma służyć ten podręcznik trudno odnieść się do tego co potrzebne a co zbędne.
Czego mnie w tym zaproponowanym brakuje? Żeglowania na silniku, zachowania w kanałach i śluzach i przy przeprawach promowych, zasad “współżycia” w ciasnocie portowej, kanałowej i śluzowej.
j.w
Jacku,
no to teraz już pojmuję, czemu nie możemy się zrozumieć. Ty patrzysz i słusznie na całość problemu czyli to co ja nazywam edukacją. Tego się nie da się enumeratywnie wyartykułować bo to morze wiadomości. W moim podręczniku ostrzegam ,że służy wyłącznie do zdania egzaminu na patent żeglarza jachtowego. Tylko! Dodaję od siebie takie rzeczy jak własnie zachowanie w śluzie itp. Ale muszę w nim zawrzeć i bzdety bo tak stanowi program, ktory mnie i kursanta obowiązuje. Tu toczy się dyskusja co, jeśli już jest przymus posiadania patentu, ma zawierać minimum wiedzy na kursie i egzaminie. Dlatego do propozycji Zbyszka Jankowskiego dodaję przepisy i locję. Taki uklad programu uważam za wystarczający. Nauczenie się manewrowania, nazewnictwa itp to sprawa tego co mu się zachciało moczyć tyłek na wodzie. Ustawodawca musi go nauczyć zasad bezpieczenstwa i tego co obowiązuje na wodzie w sensie przepisów. Czy to nie jest już bliskie bezpatencia?
Cała olbrzymia "reszta" jest w książkach szeroko traktujących sprawy żeglarstwa łącznie z opowieściami bo one też uczą. Takim kresem maksymalnym dla drążących temat może być twórczość Marchaja a minimum to program dla żeglarza. To w zakrsie teorii a praktyka, no cóż. Jedni są co weekend na swoim jachcie, inni jak ja po trzy mieiące a jeszcze inni przypadkowo znajdują patent zdobyty w wieku lat 10. i naraz postanawiają zabrać rodzinę na wspaniałe wakacje. Niestety, poziom czytelnictwa pozycji żeglarskich i prasy jest przerażająco niski.
A to powoduje, że istnieją do niedawna dwa a teraz chyba cztery magazyny poświęcone żeglarstwu.
W tym Żagle i Jachting wyłącznie poswięcone żeglarstwu i...o "imponujących" nakladach jak na kraj gdzie podobno żeglarstwo uprawia 2 mln osób. W Kanadzie "tylko" milion ale przy półce z książkami i magazynami spędziłem godzinę, przeglądając tylko tytuły. Była książeczka pod tytułem "Żeglarstwo dla idiotów" . Jak myślisz, ilu ludzi w Polsce by ją kupiło? Książek w Polsce pojawia się coraz więcej ale to i tak kropla w morzu tego co widzimy na półkach na zachodzie.
Reasumując, nie da się i nie wolno ustalić programu edukacji, to ciąg otwarty....Ale trzeba, kiedy istnieje przymus, ustalić niezbędny, naprawdę niezbędny zakres wiedzy , szczególnie decydujący o bezpieczeństwie żeglarza a uwolnić progarmy z tego co oczywiste i co zaliczka powinna sama opanowywać w ciągłym procesie edukowania się, w zasadzie do konca jego dni. Nie ma roku aby cos do mnie nowego nie dotarło. Życie na wodzie, nawet śródlądowej nauczyło mnie pokory dla swego ego.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
1. "{wiesz dawni nie pływałem, żeglarza zrobiłem na studiach, dlatego na pierwszych parę dni rejsu poprosiłem kumpla by mieć czas sobie przypomnieć"
2. "Żeglarza zrobiłem jeszcze jako kadeciarz i 20 lat nie byłem na wodzie teraz chce młodemu pokazać Mazury"
Komentaż wydaje się zbyteczny
pozdr
K
http://pl.wikibooks.org/wiki/%C5%BBeglarstwo
Pozdrawiam
Marcin Wilczek
byłem i zobaczyłem. Może z tego być coś dobrego ... ale dyskusja o zawartości jeszcze nie została zakończona. Na wiki każdy może być współautorem i.... co z tego może wyniknąć?!
Zbyszek Klimczak pisze:
- „zniesienie przymusu odbywania jakichkolwiek kursów, co wiąże się z dopuszczeniem do uczenia żeglarstwa wielu form w tym uczenia przez rodzinę, kolegów, samo uczenia się. W sytuacji akceptowania przez mnie egzaminów nie istnieją żadne argumenty za utrzymaniem przymusu szkolenia ( poza chęcią oczywiście zapewnienia dochodów)”
- - zniesienie przymusu odbywania kursu rozwiąże istotną patologię jaką są szkoły i organizacje nastawione raczej na zarobek kosztem jakości oraz wyeliminuje osoby nie nadające się do edukowania.
- stymulowanie rozwoju szkół profesjonalnych, szczególnie tych, oferujących rzeczywiste podnoszenie lub zdobywanie kwalifikacji, oferujących różnego rodzaju panele szkoleniowe.”
Popieram w całej rozciąglości
- „zniesienie monopolu jednego związku, co oznacza uznanie innych programów szkolenia, oczywiście uznawanych w świecie, takich jak ISSA czy RYA wraz z uznawaniem w Polsce certyfikatów przez nie wydawanych jako równorzędne z patentem PZŻ. Skoro na świecie SA one honorowane nie ma uzasadnienia aby ich nie uznawać w Polsce, nie tylko cudzoziemcom.”
Zapytam: Czy Zbyszek by chciał by w Polsce były uznawane ghanskie dyplomy felczera medycyny? Istnieje polski system edukacji i należy go jedynie modernizować
- „zakładając, że program PZŻ będzie programem dominującym w Polsce, dokonanie jego reformy w kierunku dostosowania do rzeczywistych potrzeb współczesnego żeglarstwa i ustawienie priorytetów na bezpieczeństwo przede wszystkim. Żeglarstwo ma być przyjemnością życia a nie walką o życie – to moje credo.
Popieram w całej rozciąglosci.
- rozważyć ewentualność zmiany instytucji egzaminującej na np. Urzędy Żeglugi Śródlądowej. Przemawia za tym zarówno zaistniała, swoista symbioza pomiędzy KE a organizatorami jak i dopuszczenie do szkolenia innych podmiotów z innymi programami.
Uważam to za bezsens, w chwili, gdy nie będzie obowiazku szkolenia automatycznie zniknie symbioza. Zmiana instytucji egzaminujacej spowoduje jedynie przejście tam tych samych ludzi.
Zbyszek podsumowuje:
„ Na koniec powiem coś niezbyt popularnego ale ja chciałbym aby patent polski odzyskał swój blask. Paradoksalnie, wdrożenie tej reformy osiągnięcie tego celu umożliwi.”
Również bardzo tego chcę, zawsze jest tak jak się coś dobrego na siłę poprawia.
Przypomnę stary system PZŻ.
1. Żeglarz – zabawka dla dzieci wzkazuje obycie z wodą uprawnia do pływania pod nadzorem (a tak naprawdę to do niczego)
2. sternik jachtowy. Uprawniał do prowadzenia po wodach śródlądowych wszystkigo co się rusza. Limit wieku 16 lat. Egzamin praktyczny na jachcie maksymalnie dużym. (najczęściej DZ). Egzamin obejmujący wszystkie zagadnienia żeglugi śródlądowej za wyjątkiem ładunku.
3. sternik P.U. uprawniał do pelnienia funkcji oficerskiej za wyjątkiem I oficera w rejsach morskich i prowadzenia małych łodek po morzu blisko miejsca schronienia.. egzamin z podstaw nawigacji i przepisów.
3. sternik morski uprawniał do pełnienia funkcji oficerskiej bez ograniczeń w rejsach morskich i prowadzenia jachtów po morzu blisko miejsca schronienia. Egzamin praktyczny na jachcie 50-80 metrów żagla egzamin teoretyczny z nawigacji terestrycznej, sygnalizacji i przepisów na poziomie akademii morskiej.
4. kapitan bałtycki uprawniał do prowadzenia jachtów po całym BAŁTYKU pełnienia funkcji oficerskiej bez ograniczeń w rejsach morskich. Egzamin praktyczny na jachcie 80-140 metrów żagla egzamin teoretyczny z nawigacji terestrycznej, sygnalizacji i przepisów na poziomie akademii morskiej.
5. kapitan wielki. uprawniał do prowadzenia jachtów po całym świecie. Egzamin z nawigacji terestrycznej, astronawigacji, sygnalizacji i przepisów na poziomie akademii morskiej.
6. kapitan wielki z uprawnieniami na żaglowce. Wykazanie się stażem na żaglowcach powyżej 21 metrów.
Dziś żeglarza mogącego prowadzić wszystko co się rusza egzaminuje się na wenusce po dwutygodniowym lub 4 weekendowym kursie, i co gorsze wpaja się mu iż wraz z patentem posiada wystarczajaca wiedzę i tak naprawdę właśnie kupił sobie patent na nieomylność.
Dlaczego napisałem tu stary regulamin stopni? Dlatego że on po prostu był dobry i właśnie na jego bazie należy stworzyć spójny system stopni obowiązujących jedynie skiperow jachtów komercyjnych. To że Amerykanie w Polsce przeprowadzają egzaminy bo mają miejsca pracy na swoich „megajachtach” brzmi dla mnie wyjątkowo źle, wszak nie tak dawno wystarczał na to polski patent kapitański (nawet bałtycki). Dla całej rzeszy żeglarzy amatorów półprofesjonalne ale dla nich nieobowiązkowe stopnie takie będą sygnalizatorem „ja tego jeszcze nie umiem to i to muszę zimą przeczytać”.
Pozwolę sobie tu jako pierwszy podać autorski szkic regulamin stopni obowiązujących (poza żeglarzem) jedynie w żeglarstwie komercyjnym.
a wymagania posiadanie stopnia sternika morskiego, przepływanie 500 godzin od posiadania stopnia sternika morskiego
w tym co najmniej 200 godzin samodzielnego prowadzenia i 200 godzin na funkcjach oficerskich.
b. egzamin praktyczny na jachcie piętnastometrowym
c. egzamin z przedmiotów nawigacja terestryczna, sygnalizacja locja, metereologia w zakresie akademii morskiej
d. szczegółowy egzamin z budowy jachtu
a. egzamin praktyczny na jachcie piętnastometrowym
b. egzamin z przedmiotów nawigacja terestryczna, sygnalizacja locja, metereologia w zakresie akademii morskiej
c. Szczegółowy egzamin z budowy jachtu
Jest to ramowy program uprawnień dla żeglugi komercyjnej, natomiast jachty przyjemnościowe winny być wolne od obowiązku posiadania jakichkolwiek uprawnień. Osoba pełnoletnia winna móc prowadzić jacht w żegludze niezarobkowej bez żadnych uprawnień a niepełnoletnia winna posiadać stopień żeglarza. Mogą dziwić egzaminy na cztery ostatnie stopnie, że zawierają to samo, ale proszę zwrócić uwagę iż jest to rozłożone w czasie a standardy w żegludze zmieniają się szybko.
Proszę o uwagi i alternatywne pomysły
Zapytam: Czy Zbyszek by chciał by w Polsce były uznawane ghanskie dyplomy felczera medycyny?
Szanowny Krzysztofie,
czasem się zgadzamy czasem nie ale dotychczas postępowałeś uczciwie. Powyższe zdanie jest nadużyciem i niedopuszczalna manipulacją. Tam w moi tekście o tych innych patentach jest MAŁA uwaga ..oczywiście tych uznawanych na świecie, o ..uznawaniu patentów ghańskiego felczera dotychczas nie słyszałem. . To mnie zwalnia na zawsze z obowiązku polemiki z Tobą ale dodam tylko, do tego co piszesz niżej...
" Istnieje polski system edukacji ....."
Otóż nie istnieje bo przymusowe szkolenie w oparciu o sztywny i kiepski program przy braku nadzoru nad jego realizacją nie jest żadną edukacją. Edukacja to dobrowolny, świadomy proces z wykorzystaniem wszelkich możliwych środków. Nawet takich jak rozpowszechnianie afiszy propagandowych na temat zakładania kamizelek ratunkowych wszędzie gdzie masowo pojawiają się żeglarze- także to.
Zbigniw Klimczak
1. Obowiązkowej " żeglarskiej karty rowerowej" dla nieletnich, gdzie barieą bęzie widza, kto zda może prowadzić jacht.
2. Sześcioma stopniami profesjonalnymi.
O braku przymusowego posiadania stopni dla "przyjemnioaczków" dostałeś moja polemikę z Bogdanem, który dodatkowo tłumaczył ile bęzie kasy jak ludzie jeden patent będą wymieniali na dwa.
pozdr.
Krzysztof
P.S. Patenty VB nie są uznawane na świecie tak samo jak od niedawna polskie.
K
Swoim projektem z innej epoki zapracowałeś na tytuł "FIDELA CASTRO POLSKIEGO ŻEGLARSTWA Kubańskiego"...
Gratulacje
Johann
Bardzo cieszę sie ,że nie wchodzisz w skład obecnej komisji szkolenia PZŻ... dopiero by nam dokręcili przez Ministra Sportu śrubę...po Twoich jak mniemam propozycjach (rejestracje, patenty, przeglądy itd) nawiązujących do "snów o dawnej potędze systemu szkolenia, kontroli, przeglądów i egzaminowania obowiązkowego wszystkiego i wszystkich w PZŻ.
W sprawie "felczera" to przykład zupełnie nietrafiony...:((
Musisz się pogodzić ,że patenty PZŻ nigdy nie były ,nie są i nigdy nie będą papierami ZAWODOWYMI....
A Twoje nieformalne podciąganie w dawnych czasach patentu kapitańskiego organizacji sportowo - rekreacyjnej było niczym innym jak nadużyciem bazującym nie niewiedzy armatorów zagranicznych co do statusu tych dokumentów w obrocie prawnym i przepisami IMO...
Pozdrawiam
Johann
Piszesz:
"Bardzo cieszę sie ,że nie wchodzisz w skład obecnej komisji szkolenia PZŻ... dopiero by nam dokręcili przez Ministra Sportu śrubę...po Twoich jak mniemam propozycjach (rejestracje, patenty, przeglądy itd) nawiązujących do "snów o dawnej potędze systemu szkolenia, kontroli, przeglądów i egzaminowania obowiązkowego wszystkiego i wszystkich w PZŻ”
Nie zrozumiałes o co mi chodzi
Piszesz:
„Musisz się pogodzić ,że patenty PZŻ nigdy nie były ,nie są i nigdy nie będą papierami ZAWODOWYMI....
A Twoje nieformalne podciąganie w dawnych czasach patentu kapitańskiego organizacji sportowo - rekreacyjnej było niczym innym jak nadużyciem bazującym nie niewiedzy armatorów zagranicznych co do statusu tych dokumentów w obrocie prawnym i przepisami IMO...”
Z punktu litery prawa masz rację ale:
Dlatego też zamiast idiotycznie liberalizować w roku 1997 należało stopnie właściwie umocować w prawie a „przyjemniaczków” uwolnić. Na właciwe zmiany jeszcze nie jest za późno.
Odpowiedz mi na jedno pytanie:
Dlaczego przy okazji „uwolnienia przyjemniaczków” walczycie o zwolnienie ze wszystkich obowiązków wszystkiego co się rusza ?
Nie przyjmuję zaszczytnego tytułu mino że też mam brodę
Pozdrawiam
Krzysztof