Nie jestem fanem Romana Giertycha, ale z przyjemnoscią wysłuchałem jego wystepienia sejmowego, w którym punkt po punkcie rozprawił się z posłem Jackiem Kurskim. I tak trzeba ! Ponizszy List Otwarty Zbigniewa Klimczaka stanowi natychmiastową reakcje na pismo Sekretarza Generalnego PZŻ do Prezydenta RP (poprzedni news). Czekam na komentarze żeglarzy, w tym - naszych prawników. Czekam na konstruktywne propozycje - co robimy ? Czekam na działania SAJ, BRYFOKA, SAMOSTER, PFŻ, GFŻ. (lista otwarta).
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________
ZBIGNIEW KLIMCZAK .Katowice 11.09.2007 r.
List Otwarty
do Szanownego Pana Zbigniewa Stosio
Szanowny Panie !
Z uwagą zapoznałem się z wystąpieniem Pańskim do Prezydenta RP i pragnę publicznie wyrazić oburzenie i wstręt do zastosowanych w tym Liście metod kłamstw i manipulacji. I Pan i inni wiedzą, że nie należę do entuzjastów tzw. bezpatencia, co daje mi moralne prawo nazwać Pana zwykłym kłamcą i osobą oszukującą Prezydenta RP.
1. pisze Pan: ....polski prawodawca, liberalizując przepisy dotyczące uprawiania żeglarstwa, narusza zasady współżycia społecznego, a w konsekwencji zasady bezpieczeństwa żeglugi na wodach śródlądowych i morskich. Można nie lubić Bryfoka, Samosteru czy innych ale obrażać Sejm w imię jednak partykularnych interesów PZŻ ?! Ja osobiście nie jestem członkiem żadnej wymienionej grupy ale obraził Pan też moją inteligencję, wypisując stek kłamstw i manipulując faktami. PZŻ ma prawo polemizować z ideą bezpatencia, jak każdy ale nie ma prawa Najwyższej osoby w Państwie okłamywać.
2. pisze Pan:... W ten sposób Sejm RP i Senat RP dopuściły do wykorzystywania w żegludze dużych jachtów prowadzonych przez osoby nie posiadające kwalifikacji żeglarskich. Decyzja ta dotyczy użytkowania ok. 85% polskich jachtów, w tym 50% jachtów morskich. Tu mamy do czynienia z dwoma kłamstwami! Po pierwsze większość znanych mi osób, które odsądza Pan od czci i wiary jest gorącymi zwolennikami szeroko pojętej i gruntownej edukacji żeglarskiej. Podczas kiedy PZŻ tylko udaje, że coś w tej dziedzinie robi. Stawianie znaku równości pomiędzy dobrowolnymi patentami a analfabetyzmem żeglarskim to w moim pojęciu skandal niegodny przedstawiciela władz żeglarskich. Po drugie za bardzo się Pan zagalopował dodając jachty morskie do Ustawy o żegludze śródlądowej.
3. Pisze Pan:....Przez dziesiątki lat polscy żeglarze zdobyli sobie renomę dobrych i kompetentnych fachowców, a nasze patenty żeglarskie zyskały bardzo dobrą opinię. Polskie jachty prezentowały wysoki standard bezpieczeństwa. To prawda ale odkąd w PZŻ rządzi ekipa z Panem włącznie, zrobiono wszystko aby te patenty stały się w dużej części świstkami papieru, o czym sygnalizuję bezskutecznie od lat i do czego wrócę w dalszej części.
4. Pisze Pan:....każdy Polak bez żadnych kwalifikacji będzie mógł wraz z załogą wybrać się w rejs nawet starym, technicznie niesprawnym jachtem, bez wyposażenia, byle jego długość kadłuba nie przekraczała 7,5 m. Kolejne kłamstwo skierowane do Głowy Państwa. W wydarzeniach na WJM zatonęły jachty posiadające aktualne przeglądy techniczne a „kapitanowie” wszyscy bez wyjątku posiadali patenty PZŻ.
5. Pisze Pan:.... Sprawy bezpieczeństwa i ratownictwa jachtowego dyskutuje się na licznych konferencjach międzynarodowych, bo stały się one problemem społecznym. W tym kontekście działania naszych prawodawców zmierzają wprost w przeciwnym kierunku. To prawda ale popatrzmy co takiego w tej sprawie od lat czyni PZŻ. Nic a nawet gorzej bo broni przestarzałego programu szkolenia a co gorsze nie panuje zupełnie nad jego praktyczną realizacją , nawet w szkołach którym nadał licencje. Ja i wiele innych osób robi wszystko aby sprawy bezpiecznej żeglugi sprowadzić do poziomu danego żeglarza a nie na sali konferencyjnej.
6. Pisze Pan: ....Europejska Komisja Gospodarcza ONZ z siedzibą w Genewie w 1998 r. wydała dwie rezolucje dotyczące posiadania przez prowadzących jachty niezbędnych kwalifikacji (rezolucję nr 40 rekomendującą wprowadzenie tzw. ICC International Certificate of Competence) oraz odnoszącą się do rejestracji jachtów (rezolucję nr 41), wzywając rządy państw europejskich do wprowadzenia ich w życie. PZŻ zabiegał w Ministerstwie Infrastruktury i UKFiS o wdrożenie ich w Polsce, Toż to stek bzdur świadczący o kompletnej nieznajomości tematu. Europejska Komisja Gospodarcza ONZ a w zasadzie jej sekcja Transportu próbuje od lat wprowadzić jakiś jednolity dokument w krajach Europy, bazujący na uprawnieniach krajowych związków i stanowiący rozsądny kompromis pomiędzy krajami gdzie patenty są obowiązkowe i tymi gdzie takiego obowiązku nie ma. Podkreślam Panie Sekretarzu Generalny ...a tam gdzie tego obowiązku nie ma! Dodam w imieniu „hałaśliwej grupy” ..i nie zdarzają się tam tak straszliwe tragedie jak ta ostatnia. To „trochę” jakby zaprzecza Pańskim kłamstwom do Prezydenta RP. A już zupełną kompromitacją Pana jest pisanie o Rezolucji 41 ,jakoby odnoszącej się do rejestracji jachtów. Oszczędnie gospodaruje Pan prawdą, pisząc o staraniach na rzecz podpisania Rezolucji 41 przez Polskę. Przed kilku laty, jeden jedyny raz PZŻ wystąpił z jakimś zapytaniem wskutek moich interwencji i Pan odpisał mi, że nic się nie da zrobić bo dwa ministerstwa nie mogą dojść do porozumienia w tej sprawie. PZŻ poszedł jak burza w innym kierunku proponując EBA ustami swoich przedstawicieli aby wprowadzono w Europie polski system patentów. Czemu Pan okłamuje Prezydenta?
7. Pisze Pan rzecz zupełnie skandaliczną: ....że ustawa jest sprzeczna z obowiązującym prawem polskim i europejskim (ratyfikowanymi przez Polskę międzynarodowymi konwencjami i rezolucjami), nie podpisywał Pan „Ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o zmianie ustawy o sporcie kwalifikowanym oraz niektórych innych ustaw”. Zadaje Pan kłam prawdzie i Biuru Prawnemu Sejmu, które orzekło, że Ustawa nie jest sprzeczna z przepisami prawa unijnego. Ta tak pogardzana przez Pana „hałaśliwa grupa” niejednokrotnie to dokumentowała ale PZŻ nigdy nie chciał podjąć merytorycznej dyskusji aby wzorem Komisji Gospodarczej doprowadzić do „rozsądnego kompromisu”.
Szanowny Panie Sekretarzu Generalny,
oczywiście nie ma Pan zielonego pojęcia, że ponad setka podjętych z wody żeglarzy nie miała założonych kamizelek ratunkowych. Było czterech żeglarzy w kamizelkach ale oni nie posiadali tego wspaniałego patentu PZŻ. Wywrócili się na polskim jachcie po przeglądzie technicznym ale o zgrozo nie legitymowali się polskim patentem. To byli Holendrzy. Tragedie się zdarzają i będą zdarzać. Zaskakuje skala tej tragedii i to, że ludzie mający patenty popełnili kardynalne błędy za co zapłacili cenę najwyższą. Ludzie uczciwi szukają środków aby nigdy w takiej masowej skali ona się nie powtórzyła. Oprócz braku rozsądku i umiejętności rzucają się w oczy niedostatki obecnego systemu szkolenia. Ile trzeba cynizmu aby pokrywając braki na własnym podwórku winą obarczać „hałaśliwą grupę”? Nigdy nie zabierałem głosu na temat obowiązkowości patentów a nawet jestem za jakąś weryfikacją wiedzy i umiejętności tylko nie przez aparat PZŻ, który często w czasie takiej weryfikacji nie staje na wysokości zadania. Piszę o potrzebie modyfikacji szkolenia, poprawie jakości tego szkolenia z uporem maniaka i od lat Pana uszy są zamknięte na te argumenty a arogancja Pana nawet nie dopuszcza do jakiejś dyskusji.
Uważam, że List Pana ma na celu odwrócenie uwagi od oczywistych zaniedbań Związku. Tylko tak dalej Panie Sekretarzu Generalny PZŻ a doczekamy się kolejnych tragedii. Myślę, że stracił Pan doskonałą okazję aby milczeć.
Zbigniew Klimczak
Zbyszek,
Napisałeś ten list i ..... ulżyłeś sobie. Masz satysfakcję. Tyle i tylko tyle.
Moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu pisanie - w jakiejkolwiek sprawie -do obecnych władz PZŻ. Ich reakcję (żadną) można przewidzieć z pewnością 100%. To, że nie zmienią o włos poglądów - tak samo. Dopóki OZŻ-ty żyją dzięki przeglądom, rejestracjom, patentom itd. a jednocześnie "ich" delegaci wybierają Zarząd dopóty nic się zmieni.
Chyba, że nagle uwierzysz w altruizm, dobrą wolę i rezygnację z "kasy" przez działaczy OZŻ.
Janusz Drozd
Cześć,
czy to coś da? Napewno nie! Tak samo jak pisanina do Prezydenta. Dlaczego piszę? Bo trzeba powiedzieć kłamcy, że jest kłamcą. Pan Stosio jest zakałą i też trzeba to powiedzieć głośno i z otwartą przyłbicą aby pozostał ślad po działaniach tych ludzi.
No i martwię się, że okłamują naszego Prezydenta .
Ulżyło mi ale satysfakcja marna jak marny jest przeciwnik.
pozdrawiam
Batiar
ps: optymistycznie, mam podstawy sądzić, że mury pękają a kiedyś pękną całkowicie. Trzeba było tej strasznej tragedii aby niektórzy przywitali się z władzami umysłowymi. Pana Stosia natomiast zmiecie historia jak i całe prawie 10 lat ciemnogrodu na Chocimskiej.
Zbyszek wyślij swój list również do Kancelarii Prezydenta. Mówią, że kropla drąży skałę, ale też wystarczy kropla, aby przelać puchar... Może to będzie Twój list?
Andrzej
Wysłać oczywiście mogę, to nic nie kosztuje ale sadzę, że jesli te listy ktoś czyta to najwyzej urzednik
pośledniego gatunku.
Zbigniew
Jak w tytule.
Może członkowie obecnej ekipy rządzącej PZZ-tem ze Zbigniewem Stosiem na czele sięgną do Słownika Wyrazów Obcych (dla nich "obcych") - przypomną sobie słowo HONOR i sami, jak nasz sejm, złożą swoją broń używaną w walce z tą internetową, hałaśliwą "stonką'" żeglarską, powiedzą PRZEPRASZAMY i rozejdą sie spokojnie do swoich domów wiecej już nie zadając kłamu naszym dążeniom do żeglarskiej Europy.
I przestaną mącić w umysłach zdrowo myślących ludzi krzewiących żeglarstwo swobodne.
I przestaną posuwać się do okłamywania Pana Prezydenta RP w dążeniu do swojej KASY uciekającej im za sprawą normalizacji przepisów żeglarskich.
Może coś wreszcie zrozumieją bo jak nie to czeka ich przyszłość raczej "taczkowa".
Pzdr
Kocur
Eeee, tam
Włodek, konsekwentnie twierdzę, że PZŻ powinien istnieć. Ktoś sportem żeglarskim musi (ze względów szeroko rozumianej logistyki) się zajmować. Czy będzie chciał jednocześnie popularyzowac np. dobre wzorce nieobowiązkowego szkolenia ... też mógłby. To się w przyszłości okaże.
Jednak istnieć musi.
Janusz Drozd
Drogi Januszu
Oczywiscie "SAMOROZWIĄZANIE" miałoby dotyczyc aktualnych struktur PZZ i jego pazerności na pieniadze.
Co do konieczności istnienia związku żeglarskiego kierującego SPORTEM ale TYLKO SPORTEM - nikt z nas nie neguje tegoż niemniej obecny "związek" powodowany pazernością na kasę a namaszczony państwowym błogosławieństwem w kolejnych ustawach wydaje sie być we własnym mniemaniu nie do ruszenia.
I dlatego takim szokiem były kolejne nowelizacje kolejnych ustaw wytracajace naszym "ulubieńcom" z Chocimskiej pieniadze z reki.
I tym bardziej oburza gnidowatość i wydźwięk pisma genseka - jest to ich mam nadzieję ostatni "rzut na taśmę" tylko czemu podpierający sie śmiercią żeglarzy na Jeziorach....?
To naprawde zakrawa na kompletny brak, jeżeli juz nie dobrego wychowania to wręcz działania, za które przed wojną dawało sie rękawiczką po twarzy.
Ale jak ktoś z przedmówców napisał - poczekajmy może jak obecni wichrzyciele związkowi sami odejdą a to juz niebawem ....
Pzdr
Kocur
piszesz o kasie.
A ja się zapytam:
KTO MI ZWRÓCI MOJĄ KASE.
Na początku sierpnia biieżącego sezonu niczym nieoznaczony jacht (bo nie ma obowiązku rejestracji". Uderzył w ponton zacumowany do naszego jachtu rozdzierając powłokę i uciekł.
Może Ty bo walczyłeś by jachty mogły pływać nieoznaczone
K.
Jak zwykle obudził się Pan z ręką w nocniku, skoro identyczne pytanie zadał Pan już w mooocno przedawnionym newsie
http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=469&st=60&fload=1
(pierwszy komentarz od góry), i nawet nie zajrzał Pan już tam więcej. Zatem odpowiedź przekleję (z niewielkimi zmianami) tu.
-----------------------------------------------------
Oooo, kolejny raz (po rozjechaniu Optymista przez Niezidentyfikowany Windsurfingowy Żaglowy Obiekt Pływający) udało się na złośc babci odmrozić sobie uszy? Tym razem jakiś Niezidentyfikowany Jachtowy Żaglowy Obiekt Pływający uderzył w ponton kasując go doszczętnie, a potem się zdematerializował? Czy też odpłynął w ślizgu, na zamaskowanym na podobną okoliczność (na podobieństwo dział ukrytych na używanych podczas II WŚwiat. hitlerowskich "rajderach" ucharakteryzowanych na alianckie statki handlowe) kilkusetkonnym silniku? A może tak po prostu sobie nieśpiesznie odpłynał, nie niepokojony przez Pana: "A co będę się kłócił z tamtym łysym karkiem na Niezidentyfikowanym Obiekcie czy zaśmiecal sobie umysł pamiętaniem jakichś szczegółów, niech kasę zwróci mi teraz Kocur za którego przyczyną ów Obiekt nie musiał nosić NUMERU!". Nie chciało się w trymiga wezwać Policji stacjonującej tuż za mostem (bo to takie niehonorowe donosić na "Kolegów - Żeglarzy")? Wyciągnąć aparatu i zrobić klientowi zdjęcie (bo jeszcze ktoś powie "Nie bądź pan taki Ziobro!") A może akurat Pan był w tym momencie nieobecny? To co w takim razie robili Pańscy sąsiedzi z kei? Może: "Nie będę się w to mieszał, nie mój ponton, nie moja sprawa"? To co zmieniłaby obecność numeru na burcie - nikt z takich świadków nie miałby interesu w tym aby Panu je ujawniać. Wreszczie, co do qrzej nędzy robiła w tym czasie obsługa portu, za _bezpieczny_ pobyt w którym Pan zapłacił?
Podaj Pan numer miejsca przy kei na której to się wydarzyło. Namówię Kolegów z "Samosteru" aby ufundowali epitafium o treści:
W TYM OTO MIEJSCU NA POCZĄTKU SIERPNIA A.D. 2007 PONTON POD DOWÓDTWEM BOHATERSKIEGO KAPITANA KAPITANA KRZYSZTOFA KWAŚNIEWSKIEGO PO ZAŻARTEJ WALCE O UTRZYMANIE POWSZECHNEGO OBOWIĄZKU REJESTRACJI JACHTÓW POSZEDŁ NA DNO ZATOPIONY PRZEZ NIEZAREJESTROWANY JACHT ŻAGLOWY. NIECH SPOCZYWA NA DNIE W CHWALE!
I przykręcimy je w przyszlym roku w Mikołajkach do kei!
Podoba się taki pomysł?
Tomek Janiszewski
1. Ponton spoczywa w śmietniku we wiosce a raczej już na wysypisku śmieci w Swidrach.
2. Zamast tablicy wolę ponton na tablicy nie będę pływał.
Krzysztof
Krzysiu, czy nikt Tobie jeszcze nie powiedział, że zaczynasz mieć objawy paranoi?
Na drzwiach mojego samochodu mam paskudną rysę bo gówniarz jadący niczym nie oznaczonym rowerem (bo nie ma obowiązku rejestracji) "pojechał" po drzwiach mojego samochodu. No i co? Mam płakać i postulować rejestrację wszystkich rowerów?
Jurku, ryba psuje się od głowy. A tu wygląda na to że paranoja jest zaraźliwa.
Byłem na dywaniku Chocimskiej 7 lutego 2005. To tam objawy paranoi wystąpiły u dwóch czołowych przedstawicieli związkowego betonu:
http://www.samoster.org.pl/?doc=5
"Funio" bredził:
nie każdy może sobie pozwolić na to żeby mały Jasio, który mniej umie wjechał i rozbił mu łódkę i powiedział a to ja nie odpowiadam za nic bo ja mam łódkę nie zarejestrowaną…
Najmasywniejszy z betonów, tow. Wojciech Górski nie mógł w tej sytuacji być gorszy:
jest takie rozporządzenie o bezpieczeństwie osób kąpiących się, pływających, wspinających się, uprawiających sporty wodne i które nakłada obowiązek, w którym mówi, że odpowiedzialnym za bezpieczeństwo w porcie, w marinie jest właściciel tej mariny, właściciel czy użytkownik, czy ktoś. I on już wpuszczając łódki nie ubezpieczone na przykład bierze na siebie pełną odpowiedzialność za to, co tam się wydarzy.
Życzę zatem tow. Górskiemu powodzenia w pociągnięciu do odpowiedzialności kierownika Wioski Żeglarskiej w Mikołajkach za zniszczony ponton. Bo niezarejestrowany jacht który go zniszczył - niechybnie ubezpieczony nie był!
Za to jeśli zaniechanie stosownych działań (wezwanie Policji, zrobienie zdjęcia sprawcy) przez pana Krzysztofa jest wynikiem zasugerowania się wypowiedzią tow. "Funia" - pretensje należe kierować tylko i wyłącznie pod adresem tego ostatniego.
A do obydwu betonów z Chocimskiej: wsiądźcie może w "dziewiętnastkę", wysiądźcie koło Centralnego, i udajcie się w podróż kolejką WKD. Dowiezie pod samą bramę. Tam jest odpowiednie miejsce dla was.
Cholera, a może Ty chcesz rejestrować rowery?
Hasip gdzieś napisał, że straty spowodowane przez jachty zamykają się w sumie "set" "set" to był mój ponton, gdyby go nie było i nie ochronił jachtu, biorąc na siebie impet uderzenia strata była by nie "set" a parę tysięcy. A gdyby nie był to stary "aster" tylko nowiutka "delfia" było by to znacznie więcej. Skutki opisywanego, kiedyś prze ze mnie wypadku kolizji optymista z deską wyniosły wówczas wartość prawie dwóch moich pensji trenera żeglarstwa. Dlatego twoje porównanie z drobnym zarysowaniem lakieru jest dokładnie taki samo na temat jak "a u was murzynów biją".
Pisałem kiedyś do Maćka że w tej kadencji będą wykonane ruchy w kierunku uwolnienia przyjemniaczków, ale wybacz nadal jako żeglarz uważam "bezjestrze" dla wszystkich jachtów a "bezprzegladactwo" dla jachtów zarobkowych za złe prawo. Na temat bezpatencia swoich poglądów nie zmieniłem od pierwszej dyskusji o zmianach na początku lat 90 tych (wnosiłem by wyszło zamiast 4 stopniowego potworka).
Wtedy był to liberalizm nie do przyjęcia, dziś poniektórzy uważąją to za beton.
Dziwi mnie jeszcze jedno wszyscy mówią i piszą tylko o 'uwolnieniu przyjemniaczków", a walka idzie o uwolnienie wszystkiego co się rusza, łącznie z kombinatorami sprzedającymi żeglarzom niebezpieczne usługi.
Krzysztof
Andrzeju, jak kazałeś tak uczynilem. List poszedł z poniższym wstępem. Wspiąłem się na szczyty dyplomacji pisząc o wiarygodności - to takie teraz modne.-Ha!
Szanowny Panie Prezydencie RP!
Sekretarz Generalny PZŻ skierował do Pana kłamliwy list z którego tezami rozprawiam się w moim Liście Otwartym. Wynika z niego iż jest to człowiek absolutnie niewiarygodny. Przyczyny tej tragedii leżą całkowicie gdzie indziej ale tym piszący od lat nie chce się zajmować.
Z wyrazami głebokiego szacunku
Zbigniew Klimczak- weteran żeglarstwa (74)
"Andrzeju, jak kazałeś tak uczynilem"
Zbyszku nie śmiałbym - to była sugestia, być może wygłoszona zbyt kategorycznie :-)
pozdrawiam Andrzej
Janusz Drozd rozpoczął wątek komentarzy "co to da?", Jarek Kaczmarek z sarkazmem ocenił, ze " witrynę D.J. odwiedzaja w większości "malkontenci", Jurek Makieła - "wojna na listy".
No to ja mam pytanie do Janusza - lidera wątku "co to da" ? A dlaczego Januszu nie zapytałeś mnie dlaczego listy Genseka i Zbyszka zdecydowałem się rozpowszechnić ?
No to krótko: nie nie mam złudzeń co "mocy sprawczej" www.kulinski.gdanskmarinecenter.com ale uwazam, ze szerkiemu lektorium tego okienka nalezało zaprezentować jak bardzo szkodliwa i niecna jest działalnośc władz związku, który podszywa się pod szyld reprezentacji srodowiska. Pismo Genseka to nie jest nasz paszkwil na zwiazek. To jest po prostu ich autoprezentacja. My mamy to pokazywać. Choćby 100 razy. Warto wiedzieć z kim mamy do czynienia, jakie wyciągać wnioski, jak reagować.
Nasze okienko ściąga coraz większą ilość Czytelników. Dostaję dużo różnych sygnałów, pytań, oraz słów wyrazajacych wątpliwości. Wśród nich - od osób z władz kilku mocniejszych zeglarsko OZŻ-etów. Powoli, powoli coś się rusza i dlatego na pytanie "co to da?" być mozec wkrótce otrzymamy odpowiedź. Nie werbalną, ale tokiem wydarzeń.
Zakładajcie kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Jurek,
Nie pytałem Ciebie, ponieważ doskonale wiem dlaczego i po co to robisz. Także dlatego, że mamy te same (prawie) poglądy. Po to założyleś tą witrynę, żeby prezentowac różne poglądy i żeby czytelnicy sami wyciągali wnioski. Jeszcze pamięć mi dopisuje i np. tekst G. Moczydłowskiego pamiętam.
Zbyszka pytałem (zeżarło mi w tytule literkę "C") . Nie lubię podawać gotowych recept, dlatego nie napisałem wprost tego, co AIKI napisał. Bo pisanie do Prezydenta to - wg mnie - ma sens. Do kogokolwiek z PZŻ nie ma. Z powodów już wyszczególnionych .
Janusz Drozd
AIKI pisał do Prezydenta w obronie swoich poglądów na przymusowe patenty i ma prawo i obowiązek. Ja nie pisałem do PZŻ, jeśli można zauważyć. Ja stanąłem w obronie mojej inteligencji, którą adwersarz naruszył. Jak sądzę poddał w wątpliwość inteligencję wielu, w tym i Twoją. Skoro uważasz, że nie ma sensu zakwestionować te kłamstwa to Twoje święte prawo. Uważam jak i Ty kiedyś, że każdy ma prawo do swoich poglądów. I niech tak zostanie bo inaczej znowu osmieszymy się gryząc się pomiędzy sobą. Myślałem, że zawarliśmy rozejm i kazdy robi swoje. AIKI zrobił mi przyjemność uznając, że mój List do PZŻ jak piszesz, zasługuje do zacytowania Prezydentowi. To stanowisko osoby , czyli mnie, niezaangażowanej w tym nieśmiertelnym temacie, dlatego jest obiektywne i AIKI napisał jak napisał a ja List z komentarzem do Prezydenta wysłałem. Apeluję jak zwykle o nieprowadzenie sporów w mimo wszystko własnym gronie.We własnym, bo łączy nas krytyka działań PZŻ. Mój mail jest powszechnie znany i nieukrywany nawet antyspamowo , jak kto co ma, śmiało.
Zbigniew Klimczak
Zbyszek,
Żadnej - nawet najmniejszej - walki z Tobą nie prowadzę.
Wyraziłem jedynie swój, oczywiście subiektywny pogląd, że pisanie do obecnego Zarządu nie ma WG MNIE sensu. Ty uważasz inaczej i masz pełne prawo. To ja mogę się mylić. Pisz więc dalej i pozwól mi wyrażać również własne zdanie. Ponieważ walki ani mi się śni z Tobą prowadzić.
Pozdrawiam,
Janusz
(rzadko się zgadzam ze stwierdzeniami komunistów, akurat z tym się zgadzam: "niewazne czy kot jest biały czy czarny, wazne zeby myszy łapał" Deng Siao Ping czy jak on się pisał)
Generall Sekretar (Papa Zulu Żulu) napisał co napisać w swojej sytuacji i na swoim stanowisku uważał za stosowne...to przykre ale nie zaskakujące.
Ale z sygnałów jakie do mnie docierają od wieloletnich znajomych z ZG PZŻ wynika jednoznacznie ,że treść listu w żadnej mierze nie była konsultowana z członkami ZG PZŻ. Niektórzy z nich są mocno zaskoczeni i zniesmaczeni taką formą ,a i treść pokrętna i wystawiająca tej zasłużonej organizacji nie najlepszą opinię w środowisku polskich żeglarzy...
Ale można zrozumieć jedno - PZŻ (czytaj etatowi działacze) broni za wszelką cenę i wszelkimi sposobami swoich monopolistycznych przywilejów. Monopolu na szkolenia i certyfikowanie póki co obowiązkowych kwalifikacji żeglarskich...
Ale musicie wiedzieć jedno... inicjatywa Sekretarza Generalnego PZŻ chociaż to zakrawa na paradoks jest tylko obecnie inicjatywą jedynie tego człowieka, a nie całej organizacji...
Część działaczy i członków ZG PZŻ odcina się od takiej formy walki o przywileje monopolu...
Część z nich jest nawet przekonana obecnie ,że wolny rynek szkoleń i dobrowolnego certyfikowania kompetencji żeglarskich na wzór UE jest rzeczą potrzebną i w konsekwencji jednak pozytywną dla związku, który mógłby jakością szkoleń i wieloletnia tradycją utrzymać na rynku i w świadomości obywateli - klientów przeświadczenie,że PZŻ = tradycja, jakość i profesjonalizm w szkoleniu.
PZŻ może stać się ponownie znakiem jakości na wzór RYA w Wielkiej Brytanii i na świecie ale wymaga to jednej podstawowej rzeczy - zniesienia monopolu na szkolenie i egzaminowanie obywateli naszego kraju!!!
To tylko tyle i aż tyle...
Pozdrawiam ufny ,że Prezydent wybierze jednak NORMALNOŚĆ...
Johann
Ale to, o czym piszesz trzeba Panu Prezydentowi uświadomić bo inna jest wymowa listu oficjalnego a na taki pismo genseka wygląda a inaczej wynurzenia jednego, zagubionego w swoich przemysleniach małego człowieka ....
Dlatego piszmy do Pana Prezydenta listy....
Pzdr
Kocur
Część działaczy i członków ZG PZŻ odcina się od takiej formy walki o przywileje monopolu...
Część z nich jest nawet przekonana obecnie ,że wolny rynek szkoleń i dobrowolnego certyfikowania kompetencji żeglarskich na wzór UE jest rzeczą potrzebną i w konsekwencji jednak pozytywną dla związku, który mógłby jakością szkoleń i wieloletnia tradycją utrzymać na rynku i w świadomości obywateli - klientów przeświadczenie,że PZŻ = tradycja, jakość i profesjonalizm w szkoleniu.
No, no! Jakbym to skądś znał.
Oby miód płynał z ust Twoich. Czyżby coś naprawdę drgnęło?
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Niewątpiąc, że jest tak , jak piszesz podtrzymuję swoje zdanie. Ta część jest mikra i niewiele znacząca.- tak mi się wydaje. Dopero po najbliższych wyborach (bo przecież nie po wypowiadanych słowach) może się coś zmieni, choć dalej jestem wyjątkowo sceptyczny, że przeważająca część działaczy OZŻ-tów pójdzie na nieobowiązkowość szkoleń i zniesienie monopolu na nie, także sądze, że dalej będą walczyć o przywrócenie patentowana wszystkiego, co nie ucieka na ... właściwie pod obcą banderę :))).
Takie mamy czasy, że pieniądz (choćby i niewielki) jest dla wielu najważniejszy.
Janusz Drozd
PS. W ramach "kreciej" roboty rozsyłam znajomym link do Twojej strony bo ciągle wierzę w moc sprawcza informacji i zdrowy rozsądek.
Serdecznie pozdrawiam, jarek
Tym razem to chyba "niemoc sprawcza" tylko osoby ( może jeszcze kilku osób) ale przebieg i atmosfera ostatniego spotkania KSz, gdzie WOPR, Policja przedstawiły rozmiary tragedii, jej przebieg i brak rozsądku części ( wiele jachtów jednak przetrwało) żeglarzy np. ojciec zostawił dziecko w kamizelce i przywiązane pod pokładem aby nie wyleciało!
Na ponad 100 osób podjętych z wody założone kamizelki miało tylko 4 (słownie: czterech) żeglarzy.
Byli to jednak Holendrzy bez tak chwalonego przez Pana Z.Stosio, patentu PZŻ. KSz. z tego co dochodzi z przecieków, podchodzi powaznie do sprawy i podejmuje prace naprawcze. W najbliższych miesiącach ma się odbyć kolejne spotkanie w tej sprawie i wtedy dowiemy się więcej. Więcej dowiemy się też z zapowiadanej odpowiedzi na moj artykuł "Wyciągnąć wnioski z tragedii" jaki skieruje KSz do Redakcji Jachtingu. Nawet nie szczegóły ale duch tej odpowiedzi wiele nam powie.
Jedno jest pewne, po tej tragedii, ktora ujawniła słabości krytykowanego systemu szkolenia PZŻ, już nic nie będzie jak przedtem. Nawet na Chocimskiej.
Zbigniew Klimczak
Jaka szkoda, że masz rację... ;-)) Niemniej istnieje forma zwana zamanifestowaniem poglądów - zgoda, często nadużywana w życiu społecznym, ale nie w takim przypadku... Bo Tobie, Janusz, też nie jest wszystko jedno jak będzie...
A że skuteczność takiej manifestacji jest, dowodzi gniewny telefon, jako otrzymałem po jednej z wypowiedzi na tym forum od funkcjonariusza PZŻ. Dowiedziałem się, że ów zawsze prywatnie (bo nie podpisuje się jako pracownik żeglarskiej centrali) wypowiadający się Pan poskarży się na mnie do... mojego szefa za to co napisłem! Też prywatnie, bo "firmy" ani funkcji nie wymieniłem! Poziom piaskownicy!
Więc zamanifestuj kapitanie Januszu Droździe swój brak zgody na pewne zjawiska! Nic to może nie da w realu, ale pewne gremia pozbędą się wreszcie wiary w to, że wszyscy i zawsze będą siedzieć wobec nich cicho... Na to liczą!
Pozdrawiam
JureK
Do JurKa
Nie siedzę przeciez cicho - jak sam doskonale o tym wiesz. :)
Mój post był tylko nawoływaniem do ... skuteczności. Do nie rozpraszania się i angażowania na działania, które właściwie nic nie dadzą. Być może nastepny ZG PZŻ będzie skłonny wsłuchać się w głos kogoś spoza nich - obecny wg mnie nie. Więc szkoda czasu i wysiłku.
Pozdrawiam,
Janusz Drozd
Pisałem już przy poprzedniej okazji: czy naprawdę jeden i drugi paszkwil nie nosi znamion usiłowania wprowadzenia w błąd urzędnika państwowego (i to najwyższego!) w celu osiągnięcia korzyści materialnych? Puściliśmy to płazem stetryczałemu "Funiowi", to i nie dziwota że kuty na cztery łapy szczwany lis "Sztosio" się zbiesił...
Czy jest tu ktoś kto potrafiłby napisać stosowne zawiadomienie do prokuratury?
str 350.
"Na wystawi nautycznej w Paryżu w 1966 roku próbowano określić wielkość światowej flotylli sportowej i doliczono się przeszło 10 milionów jednostek pływających. Zestawieniem nie obięto jednak Związku Radzieckiego, Portugalii i Szwajcarii."
jest tabelka "Światowa flotylla sportowa":
1. Stany Zjednoczone - 7700000 (prawie osiem milionów) jachtów i pływadeł, 25 mieszk. na pływadło.
2. Kanada - 1000000 (milion) jachtów i pływadeł, 19 mieszk. na jedno pływadło
3. Australia - 310000 szt, 36 mieszk. na jedno pływadło
4. Szwecja - 300000 szt. 25 mieszk. na pływadło
5. Wielka Brytania - 150000 szt. 361 mieszk. na pływadło
potem różne inne kraje nie chce mi się przepisywać
17. Polska - 4000 szt. 7790 mieszk. na pływadło
---------------
na następnej stronie:
"Masowość żeglarstwa przyniosła ze sobą doskonałą koniunkturę nie tylko stoczniom produkującym jachty i przedsiębiorcom utrzymującym za granicą publiczne przystanie zwane "marina". Powstało również w ostatnich latach wiele prywatnych i klubowych kursów i szkół żeglarskich, w których szczupłość programu konkurowała z wysokimi cenami. W jednej z popularnych kalifornijskich szkół jachtowych udział w kursie, o programie praktycznym zbliżonym do polskich wymagań na stopień sternika jachtowego, kosztował w 1967 roku 845 dolarów za 98 godzin szkolenia w ciągu mniej więcej 2 tygodni bez zakwaterowania i wyżywienia. Ceny szkolenia w ekskluzywnych ośrodkach żeglarskich były w tym czasie odpowiednio wyższe."
Proszę zwrócić uwagę na słowa klucze: "doskonała koniunktura", masowość i to że przykład cen szkolenia (średnia pensja w tym czasie w USA wynosiła ok. 500 $/mies.) podano kraj w którym szkolenia i patenty były nieobowiązkowe. Pierwsze pięć krajów z listy o największej ilości pływadeł nie wprowadziło obowiązkowych certyfikatów.
Czytam dalej:
"Problem zapewnienia bezpieczeństwa żeglugi szczególnie ostro występował na morzach i był tym trudniejszy do rozwiązania, że jego uregulowanie nie mogło być załatwione przepisami jednego tylko lub kilku państw. Konieczne stało się podjęcie prac w skali światowej.
Przygotowaniem konferencji krajów zainteresowanych powszechnym uregulowaniem dokumentów dla żeglugi sportowej zajęło się biuro Międzynarodowego Stowarzyszenia Kongresów Żeglugi (tak zwany PIANC - Permanent International Association of Navigation Congresses przyp. mój) Jako pierwsze zadanie biuro wyznaczyło sobie zebranie informacji o obowiązujących w różnych krajach przepisach w sprawie do kwalifikowania do żeglugi morskiej jachtów i ich załóg.
Po zestawieniu i zbadaniu otrzymanych z całego świata danych uznano, że stosowany w Polsce system stopni, uprawnień, patentów i książeczek żeglarskich, a także dokumentów określających zdolność żeglugową jachtów był najbardziej zbliżony do prawidłowego. Rezultaty wieloletniej pracy polskich żeglarzy w dziedzinie szkolenia i prawidłowego nadzoru nad jachtami - pracy prowadzonej konsekwentnie od lat trzydziestych - wniosły zatem istotny wkład do jednego z najważniejszych współcześnie zagadnień jachtingu: zabezpieczeniem jachtsmenów przed ich własną niedojrzałością i niedoskonałością żeglarską.
Powyższą opinię o obowiązującym w Polsce systemie szkolenia, rejestracji i nadzoru, zunifikowanym w latach 1957-1960, wydał kompetentny organ międzynarodowy. Charakterystyczna cechą tego systemu było wyłączne oparcie go na statucie Polskiego Związku Żeglarskiego i akceptacji ministra żeglugi i resortu sportu. Natomiast wadą było, do roku 1961 brak podstawy ustawowej, co ograniczało stosowanie polskiego systemu do osób, które poddały się dobrowolnie przepisom związkowym przez wstąpienie do klubów żeglarskich."
Wydana w dniu 1 grudnia 1961 roku ustawa pod nazwą Kodeks Morski wprowadziła nowy stan prawny w stosunku do statków morskich używanych wyłącznie do celów naukowo badawczych lub sportowych, obejmując również te jednostki swoimi postanowieniami. Wcześniejsze zarządzenie ministra żeglugi z dnia 23 lutego 1961 roku. przekazało formalnie przewodniczącemu GKKFiT uregulowanie spraw związanych z żeglugą sportową na wodach śródlądowych. Wymienione akty stały się punktem wyjścia do przygotowania przez związek żeglarski powszechnego systemu szkolenia, rejestracji i nadzoru zapewniającego amatorom żeglarstwa prawidłowe przygotowanie do samodzielnego uprawiania pięknego sportu i jednocześnie gwarantującego, że używany do tego celu sprzęt będzie odpowiadał koniecznym wymaganiom bezpieczeństwa żeglugi.
Przygotowane przez zarząd PZŻ projektów aktów wykonawczych, uzgodnienie ich z zainteresowanymi władzami i następnie ich ogłoszenie jako przepisów prawa nie mogło nastąpić z dnia na dzień."(swoją drogą ciekawe czemu, skoro prezesem był Jan Wiśniewski, ówczesny wiceminister żeglugi, który piastował godność prezesa przez 107 miesięcy, już to stanowi wyczyn, dziwne że PZŻ wstydzi się swojej chlubnej historii i swoich prezesów na stronie www nic a nic :-). Następcą kontradmirała Wiśniewskiego został Jerzy Szopa dziwnym trafem również wiceminister żeglugi - taka tradycja)
Zarządzenie przewodniczącego GKKFiT w sprawie uprawiania żeglugi przez statki turystyczne i sportowe na śródlądowych drogach wodnych ukazało się we wrześniu 1965 roku, a rozporządzenie ministra żeglugi w sprawie bezpieczeństwa morskich statków sportowych w lipcu 1968 roku. Również i te akty nie sprecyzowały jeszcze szczegółów systemu polskiego prawa żeglarskiego, odsyłając to zadanie do zarządzeń regulaminów i instrukcji, które zaczęły obowiązywać dopiero poczynając od roku 1969 (jak zmarł Wiśniewski przyp - ja)."
o mam rodzynek!:
"Pokażcie mi inny związek sportowy, którego sejmik w prezydium gościłby dwóch ministrów (Burakiewicz i przewodniczący Reczek), dwóch wiceministrów (Szopa i Rutkowski), kilku dyrektorów departamentów. Pokażcie mi jakikolwiek inny związek, którego walny zjazd prowadzi przewodniczący jednej z komisji naszego parlamentu. A tak było u żeglarzy. W drugim dniu obrady prowadził przewodniczący Sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi poseł Andrzej Benesz
z Gdańska, sam zresztą zapalony żeglarz" - Ilustrowany Kurier Polski 1969.
W tym czasie, przypominam mniej obytym z historią, sekretarzem partii jest Wiesław Gomułka. Władza prześladuje kogo się da. "Syjonistów" wyrzucamy z kraju. Na ulicach odbywają się spektakularne pałowania ludności cywilnej która nie chce już żeby partia była przewodnią siłą. Wojska pięciu krajów-stron Układu Warszawskiego zajmują Czechosłowacje.
acha, jeszcze jedno - nie mogę dotrzeć do tej opinii PIANC wychwalającej polski system patentowy - archiwalne biuletyny są po 5 euro. Jestem oszczędny. W bibliografi Głowacki nie podaje żadnego zachodniego źródla które mogłoby sugerować, że zaczerpnął informacje o opinii bezpośrednio z publikacji PIANC. Myślę, że było to wzięte z jakiegoś sprawozdania PZŻ. Więc nie wiem czy można traktować to jako źródło wiarygodne.
Pawłowi Pawlickiemu...
Ta chęć oparcia szkolenia na polskim systemie to z pewnością myślenie życzeniowe autora. Panowała zimna wojna, Polska była izolowana za żelazną kurtyną. Niemożliwe aby stawiano ją za wzór, zwłaszcza w obliczu astronomicznej ilości jachtów. Włóżmy to między bajki, choć marzenia pozostały u niektórych działaczy Chocimskiej. Nasza delegacja PZŻ pod przewodnictwem nieocenionego piewcy zalet polskiego systemu szkoleniowego, Kolegi Stefana Heinricha próbowała przekonać, chyba na porzednim Kongresie EBA ( European Boating Association) aby ci dżentelmeni odgórnie wprowadzili w Europie nasz doskonały i niepowtarzalny system szkoleniowy rodem z PZŻ. Dżentelmeni odprawili nasz (PZŻ) pomysł z kwitkiem, twierdząc taktownie, że tym ( próbami unifikacji) od dawna zajmuje się Europejska Komisja Gospodarcza ONZ. Ciągoty więc trwają od tylu lat.
Poza tym, w swoim zapale zbawiania żeglarzy Europy, nasi przedstawiciele pominęli prosty fakt, że EBA nie zajmuje się „dyscyplinowaniem” żeglarzy ani zrzeszonych związków krajowych.
Do jej celów należy:
- koordynowanie i rozwój aktywności rekreacyjnej na wodzie,
- wymianę informacji,
- promocję wszelkiej aktywności na wodzie,
- popieranie wszelkich działań zmierzających do zwiększenia bezpieczeństwa, swobody żeglowania i poprawy środowiska wodnego,
- zapewnienie kontaktów między instytucjami europejskimi a członkami EBA, zwłaszcza przy konsultacjach dotyczących tworzenia nowych dyrektyw i zarządzeń,
-zapewnienie kontaktów między członkami EBA a innymi organizacjami zajmującymi się rekreacja na wodzie.
Czyli tym wszystkim czym akurat Chocimska nie ma ochoty się zajmować. Nie kupuj biuletynu, szkoda forsy, sprawa jest w moim przekonaniu jasna.
zbigniew klimczak