Mam dla Was ważną informację, mająca dwa aspekty - negatywny i pozytywny. A więc:.
Aspekt negatywny to naganna niewiedza skippera jachtu "Maytur". Całe szczescie, że wydarzenie ma happy end. Jest to przestroga, która powinna dotrzeć do wszystkich żeglarzy. Ufam, ze reprint tego newsa pojawi się takze w witrynie ŻAGLI i innych okienek żeglarskich.
Aspekt pozytywny ucieszył mnie ogromnie. Chodzi o to, ze poniższa informacja, która przysłał do mnie mailem komandor Grzegorz Goryński jest chyba zapowiedzią nawiązania pozytecznego dla obu stron stałego kontaktu i współpracy. Panie komandorze - serdecznie dziękuje w imieniu "słuzby pełnionej na rzecz społecznosci zeglarskiej". I jeszcze pytanie - panie komandorze, to kiedy spotkamy sie przy kawie ?
Zakładajcie kamizelki, nie pakujcie się pod lufy i żyjcie wiecznie !
Don Jorge (ppor. w stanie spoczynku)
________________
S/y „Maytur” na linii ognia
W samym centrum strzelania artyleryjskiego prowadzonego na morskim poligonie wojskowym w Ustce znalazła się nieoczekiwanie w nocy niezidentyfikowana jednostka sportowo-żeglarska. Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii, gdyż dokładnie w tym czasie odbywały się strzelania amunicją bojową wojsk austriackich. Prowadzone były one z lądu na morze, czyli na zamknięty akwen poligonu wojskowego.
Straż Graniczną w Ustce o zdarzeniu tym zaalarmował oficer dyżurny Centrum Poligonowego Sił Powietrznych, prosząc o interwencję. Wojsko, w tym czasie, zarządziło natychmiastowe przerwanie strzelania. Na wielokrotne wezwania radiowe kapitan jednostki żeglarskiej nie odpowiadał (tak zwane wywoływania). Na wskazanej częstotliwości jednostka ta powinna prowadzić nasłuch będąc na morzu. Gdy Straż Graniczna ogłosiła alarm i przygotowywała się do interwencji, jacht nieoczekiwanie zmienił kurs i wszedł do usteckiego portu. Okazało się, że był to s/y „Maytur” bandery Polskiej, z sześcioosobową załogą. Jachtem dowodził 57-letni Jan M.- M. z Gliwic. Podczas kontroli tej jednostki, przeprowadzonej po zawinięciu jej do portu przez funkcjonariuszy Morskiego Oddziału Straży Granicznej z Placówki SG w Ustce oraz dyżurnego bosmana, tłumaczył on, że jego radio uległo awarii, a wychodząc dzień wcześniej z portu w Świnoujściu nie wiedział o zamkniętym dla żeglugi akwenie. Nie zapoznał się z ostrzeżeniami nawigacyjnymi zawartymi w „Wiadomościach Żeglarskich” z portu w Świnoujściu. Takie Wiadomości każdy żeglarz na pewno znajdzie w każdym Kapitanacie i Bosmanacie Portu. Wobec rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa żeglugi, kapitana jachtu zobowiązano do pozostania w usteckim porcie. Ma czekać na inspektorów Urzędu Morskiego do wyjaśnienia wszelkich okoliczności zdarzenia.
Kmdr por. Grzegorz Goryński
Rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej im. płk. Karola Bacza w Gdańsku
Od kiedy jest obowiązek posiadania VHF na jachcie?
"Takie Wiadomości każdy żeglarz na pewno znajdzie w każdym Kapitanacie i Bosmanacie Portu."
A wcale, że nie:-( Nie tak dawno we Władysławowie nie udało się dowiedzieć czy "jedenastka" jest zamknięta, dobrze, że mieliśmy VHF i z niej się dowiedzieliśmy.
"Aspekt pozytywny ucieszył mnie ogromnie. Chodzi o to, ze poniższa informacja, która przysłał do mnie mailem komandor Grzegorz Goryński jest chyba zapowiedzią nawiązania pozytecznego dla obu stron stałego kontaktu i współpracy."
Jurku, Ty jednak jesteś niepoprawnym optymistą... Gdyby p. komandor ustosunkował się do "wyczynów" SG na oczku w Gdańsku... Ooooo to wtedy byłby aspekt pozytywny a tak to jest raczej chęć dokopania żeglarzom:-((((
Żegluję nieopodal szwedzkiego poligonu i nieraz zdarzyło się znaleźć wśród manewrujących okrętów lecz nigdy nie potrzebowałem komunikować się przez VHF albo studiować odpowiednika "Wiadomości Żeglarskich". Jak szwedzka armia chce postrzelać wybierają taką porę roku gdy żeglarze nie kręcą się po wodzie. W zimie strzelają, wczesną wiosna gdy lód skuje Bałtyk. Do tego ścigacze i radary starannie pilnują akwenu. Nawet w armii trzeba mieć nieco wyobraźni.
Najlepiej wprowadzić zakaz zamykania akwenów i już! No bo co chłopu z tego strzelania. No co! Sądzę że problem będzie się tylko powiększał, bo wątpię w zdyscyplinowanie żeglarzy. Może pomyśleć o ochronie ćwiczeń, płotami miejsce ogrodzić, a nie po kapralsku zarządzić i już.
Prosty żeglarz z okolic bazy Szwedzkiej Marzynarki Wojennej w Muskö
W kapitanacie poprosilem o numer telefonu do kierownika strzelan na poligonie. I dogadalem sie z nim. Powiedzial ze gdy bedzie mial wolne ok.6 godzin od ktorejs tam do ktorejs to mnie mnie wpusci.
Mialem zadzwonic z GSM z morza do niego i potwierdzic
Bylem tuz przed wyznaczona godzina na granicy poligonu. Wczesniej widzialem jakies dwa pojedyncze strzaly calych cwiczen.
Zadzwonilem, potwierdzil. Przeplynalem i juz.
Ale to byly czasy zanim znalezlismy sie w NATO, byl to rok chyba 2002. Wojsko widac nie mialo pieniedzy na swoje cwiczenia.
Teraz czasy sie zmienily i chetnie dzierzawia poligon. Ale zgadzam sie, ze powinni pilnowac akwenu gdy robia balagan na morzu.
W artykule, bylo kilka stwierdzien, ktore mnie, sam nie wiem, rozbawily lub zniesmaczyly: obowiazki, wymagania, tlumaczenia sie. Ale wszystkie juz zauwazyliscie powyzej.
A do tego nie wiemy jak to bylo naprawde.
Jedno tylko mnie zastanawia, dlaczego austryjacy cwicza sie w strzelaniu do morza Baltyckeigo...rozumiem, ze w celach obronnych.
Mam nadzieje, ze nie zapomna o zgloszeniu planow lotow i uzyskaniu pozwolenia na loty swoich pociskow...jak wszyscy doskonale wiedzia, obronnych oczywiscie.
Pozdrawiam,
Marcin Marecki
PS. Pan na oczku w Gdańsku powiedział mi ostatnio, ze trzeba sie zgłaszac do nich osobno, bo nie wszystko słyszą co sie mówi do Kapitantu.... albo głusi alb o sprzet maja gorszy niz żeglarze. Ale najpewniej magicznie działa wywołanie Strazy Granicznej ... wtedy juz słysza wszystko. Dla mnie idiotyzm.
Maciek
Panowie Wojskowi jak drogowcy w Posce.Zamiast naprawiac drogi wola wydac ogloszenie o niebezpieczenstwie....Powinni raczej postawic dwie male jednostki na skraju akwenu ostrego strzelania ,a nie liczyc na to ze nikt sie przypadkiem nie znajdfzie w jego granicach .Tak robia na calym swiecie .Nasi wojacy widac zbyt przesiakneli epoka miniona.....
To instytucja zamykająca akwen jest zobowiązana tak go zabezpieczyć, aby nikt nie wpłynął. Z takim podejściem do tej sprawy spotykamy się w rejsach zagranicznych, i do tego są przyzwyczajeni tamtejsi żeglarze.
Przerzucanie odpowiedzialności na żeglarzy, dla których często dotarcie do informacji jest utrudnione lub niemożliwe, wydaje mi się być nawet niezgodne z prawem. Na usteckim poligonie zdarzały się już nie tylko zatrzymania, ale i ostrzelania czy zbombardowania jednostek pływających. Jeśli Komenda Poligonu nadal będzie lekceważyła swoje obowiązki, to przy wciąż wzrastającym ruchu jachtów dojdzie do tragedii. Jeśli będzie to jacht zagraniczny to gwarantuję, że WP drogo zapłaci za lekceważenia podstawowych zasad bezpieczeństwa.
Przepraszam, to nie wojsko zapłaci - to zapłacą podatnicy.
Edward Zając
W lipcu przemykaliśmy "po plaży" bo jedenastka była zamknięta a trzy niemieckie jachty "grzały" przez środek akwenu nic sobie nie robiąc z tego, że niby był zamknięty. Ciekawe jak SG by ich zdyscyplinowało?:-))))
Ciekawe dlaczego jak czytam o tej akcji przypomina mi się kawał o Dzierżyńskim który dał dzieciom cukierki a mógł zabić...
> Ma czekać na inspektorów Urzędu Morskiego do wyjaśnienia
> wszelkich okoliczności zdarzenia.
Tłumacząc z na normalny język normalnych ludzi, kapitana aresztowano.
Na jakiej podstawie? Czy "4ta rzplita" planuje też areszt prewencyjny innych
niedoszłych samobójców? Np. pierdel przy każdej klinice ostrych zatruć?
Że dziennikarze są nieprofesjonalni i sprzedajni, przywykliśmy. Że wszelkie
polskie służby mundurowe mają we krwi trepowski totalitaryzm, też. Ale że
don Jorge widzi w tym cokolwiek pozytywnego, to wymaga przetrawienia...
Tomasz S. Chodnik
Gdy kiedyś płynęliśmy przez Fehmarnsund do Kilonii to poza ostrzeżeniami radiowymi, ustawicznie powtarzanymi, cały poligon był obstawiony przez okręty bundesmarine. To może i u nas tak?
Stopy wody pod kilem!
Biały Wieloryb
(Marek Popiel)
http://whale.kompas.net.pl
Niemcy wiedzą, że radiowe ostrzeżenia to tylko jedna z form zawiadamiania. Płynąłem w odwrotnym kierunku: od Wendtorf do Fehmarn. Kilka niemieckich jachtów wpłynęło na poligon, więc płynąłem za nimi. Podpłynął okręt i każdemu przez tubę tłumaczył sytuację. Może i przez radio, ale widocznie nikt nie prowadził nasłuchu. Pamiętajmy, że jachty nie mają obowiązku posiadania radia!
Poligon ustecki też, jak się wielokrotnie przekonałem, jest pilnowany przez okręt (okręty?). Gdzie były okręty tej nocy, co robiła obsługa radarów lądowych, że przez kilka godzin nie zauważyli płynącego jachtu? Oglądali telewizję - a może nasza ochrona wybrzeża jest dziurawa?
Jedno jest pewne: to Komenda Poligonu zaniedbała obowiązek skutecznego zabezpieczenia akwenu. To, że polscy żeglarze nie dowierzają ochronie poligonu i starają się na własną rękę otrzymać wiarygodne informacje, wynika z przyzwyczajenia, że władza wojskowa ma zawsze rację i lepiej z nią nie zadzierać. Jednak gwarantuję, że gdyby w opisywanej sytuacji doszło do tragedii z udziałem jachtu zagranicznego, to polscy podatnicy drogo by za to zapłacili.
Rzecznik SG wywołał temat, naświetlając go wybitnie jednostronnie, nawet bez znajomości aktualnych przepisów dotyczących żeglarstwa morskiego. Warto kontynuować tę dyskusję, ale tematem powinno być skuteczne zabezpieczenie poligonów, a może ich otwarcie na okres lata - od maja do końca września.
Ustka jako kurort wiele traci z powodu zamykania poligonu. Właśnie to było jednym z głównych powodów likwidacji sezonowego połączenia promowego z Ustki do Nexo na Bornholmie.
Edward Zając
Edward Zając
Przy okazji pozdrowienia dla obsługi niemieckiego patrolowca
pozdrawiam
Piotr
Informacja o wydarzeniu pojawiła sie także na http://www.e-swinoujscie.pl/index.php?function=show_all&no=3178
"Może też zastanawiać, dlaczego kapitan wychodząc ze Świnoujścia deklarował rejs do Kołobrzegu, a nie Ustki?"
A bo miał taki kaprys p. Goryński... I co to znaczy "deklarował"? Od kiedy to trzeba znowu "deklarować" rejsy krajowe? No chyba, że się przekracza strefę 12 Nm ...
Oj, cosik mi się zdaje, że gdybym przeczytał, że SG ogłasza przetarg na bronowanie plaż wcale mnie to by nie zdziwiło:-((((
Już to odpowiednio skomentowałem. Sądzę, że na takie publiczne ataki trzeba reagować. Mało kto zna przepisy i takie teksty tworzą złą atmosferę wokół żeglarstwa. Przecież czytają to róież ludzie nie mający pojęcia o tych sprawach.
Tymczasem nawet wśród żeglarzy wielu przyzwyczaiło się do wiernopoddańczych deklaracji i brania odpowiedzialności na siebie - "dla świętego spokoju". Czas niektórym instytucjom przypomnieć, że też mają konkretne obowiązki i zakres nie tylko praw, ale i obowiązków i odpowiedzialności.
Edward Zając
Czy jesteście pewni, że kapitan jest zwolniony z obowiązku zadbania o własną sempiternę? To fajnie móc powiedzieć, że MW nie zabezpieczyła i tyle. Może jestem żeglarzem starej daty ale nawet do głowy mi nie przychodzi deliberować nad tym czy ktoś ma mnie uprzedzić czy może nie. Przed każdym wyjściem w morze sprawdzam rejony zamknięte, odbieram "u źródła" prognozę pogody i sprawszam stan żagli, osprzętu i silnika. Wiem, że Was rozbawię ale robię też korektę moich prywatnych map. Można bawić się w Kolumba czy innego Magellana ale warto pamiętać, że oni nie wrócili w komplecie. Sprawdzanie ostrzeżeń to tak jak zakładanie kamizelek, robią to tylko mięczaki, "prawdziwi" żeglarze wolą się utopić.
Adam
Panie Adamie, polskich żeglarzy (tych starej daty) przyzwyczajono, że nie mogą nikomu ufać, że wszystko muszą sprawdzać. Dlatego nawet mieszkając w Ustce sprawdzam, czy dzielni żołnierze bawią się w wojnę. Jednak żeglarze z innych krajów traktują to tak, jak pisza p. Sychut, który mieszka obok szwedzkiego poligonu.
Nie wypowiadałem się w sprawie prowadzenia nawigacji czy innych aspektów praktyki żeglarskiej na morzu. Wiem tylko, że prowadząc samotnie, np. między Gotlandią i Bornholmem, 6-metrowy jachcik przy wietrze 6-7 B. mogę tylko z uśmiechem wspominać te zasady nawigacji, które wpajano mi w sześćdziesiątych latach w Trzebieży.
Edward Zając
Szanowny Panie Komandorze!
Jako obywatel RP i jak mi się wydaje patriota uważam, że pewne ograniczenie swobody obywateli w tym zakaz przebywania obywatel w określonym miejscu, w celu utrzymania w stanie gotowości do zadań bojowych żołnierzy naszej armii jest dopuszczalne. Lecz proszę mi odpowiedzieć czy mam się godzić na ograniczenie moich swobód z powodu prowadzenia działalności zarobkowej MON? Bo czyż nie jest prawdą, że udostępnienie terenów poligonów żołnierzom armii obcej odbywa się za opłatą? Czy może podać pan kwotę za ile obcy mi żołnierze mogli sobie postrzelać w Polsce? Czy jest szansa na to, że części z tych pieniędzy przeznaczycie na wynajęcie specjalistycznej firmy ochroniarskiej (podobnie jak w przypadku ochrony koszar) chroniącej poligon skoro przekracza to umiejętności naszych żołnierzy?
Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za zdarzenie poniosą odpowiedzialność. To był polski jacht z prawymi obywatelami lecz gdyby to byli terroryści lub agenci wywiadu państwa nam nieprzychylnego też postraszylibyście ich radiem? Jeżeli nie potraficie upilnować kawałka wody to właściwie co potraficie?
Miałem nadzieję, że od czasu mojej służby wojskowej, końcówka lat 80-tych, kiedy całe to zamieszanie nazywaliśmy “zabawą starych pierdzieli w Indian” zmieniono wiele. Dzięki Panu wiem, że zmieniono, szkoda, że na gorsze.
J.w
Witajcie,
Tak czytam komentarze i prasowe doniesienia i o mało nie pobiegłem szukać schronu. Jedna wielka pogoń za sensacją. Pan rzecznik też chyba trochę jak redaktor wytrawny napisał. Kilka razy miałem z poligonami do czynienia - raz nawet z rosyjskim i korzyść była taka, że na patrolowcu kolega skorzystał z kingstona - a ostatnio na świeżo z Polskim akwenem nr 6. I tak przyglądając się tej sytuacji i porównując z moją zastanawiam się czy nie było tak: w wiadomościach żeglarskich podano datę zamknięcia a następnie na radio okazało się, że jest inna. Trudno, opływac się nie chce coś trzeba wymyslić toż to 6 h jazdy więcej w dobrym układzie, nie zawsze ciepło i sucho bywa na morzu. A więc trzeba się wpasować w otwarty poligon czyli pomiędzy 0200 a 0500. Da się przejechać "6" jak wiatr z rufy i fala pozwala. Więc taki jacht podchodzi do poligonu aby byc na 0200, gdyby miał radar to mógłby zobaczyć jak zaczarowana różdzka sprawia, że małe punkciki, które w różnych miejscach tak na granicy kreski stały w miejscu szybciutko znikają punktualnie o 0200 w jednym kierunku. A potem cóż: żadnych strzałów, cisza, nic nie pływa (sieci też barak). Więc autopilot i spać na 1 h zanim coś z naprzeciwka podjedzie. Zatem gdy wojsko budzi się o 0500 a wiatr nie wieje nalezycie lub fala nie pozwala to mogą dyżurni na swoim ledwo załączonym ekranie zaobserwować jednostkę, która z nienacka wtargnęła (i z zaskoczenia) z prędkością ok. 4 kn. No cóż ma zrobić szyper jak tu z 6 nm zostało "do barierki"? Słyszą ktoś tam trabi przez radio i już chcieli odpowiedzieć a tu nagle się zepsuło. Więc najkrótszą drogą do barierki tym bardziej, że ktoś z załogi choruje. Ale jak było naprawdę było niebezpiecznie to może się kiedyś dowiemy. Ja przy jakiejś okazji napiszę o naszych wesołych przeżyciach w okolicy wywołanego tu Mukso i zobrazuje fotkami jak spontanicznie zorganizowaliśmy sobie regaty ze szwedzką łodzią podwodną, która to okazała się być właścicielką "jakiś drutów co to po lewej od kursu wystają z wody\':))). Podpowiem, że przegrali. Można więc z wojkiem na wesoło. Chyba, że wojsko będzie musiało zapłacić odszkodowanie za niewykorzystaną godzinę;)))
pozdrawiam
krzysztof
ps. a jeszcze dla pikanterii dodam wątek dla SG, że byliśmy w Szwecji w ogóle nie odprawieni, bo nikt do nas nie przyszedł w Nyneshamn i narażaliśmy szwedzki okręt na niebezpieczeństwo, bo aby wygrać wziąłem kurs na skałki z głębokością 6-8m:))