Ciągle, mimo upływu czasu dzwięczy mi w uszach dialog:
- No to w końcu czego chcecie ?
- Chcemy aby PZŻ nic od nas nie chciał !
I tylko dlatego interesują mnie inicjatywy działaczy Chocimskiej. Czy naprawdę PZŻ w końcu zaczyna rozumieć, że chcenie czegoś od nas jest nieuzasadnione. Mam dla Was DZISIEJSZE pismo kapitana Wojciecha Górskiego do pretendenta do fotela Prezesa PZŻ następnej kadencji. Myslę, ze Was zaciekawi, akurat 13 grudnia. Signum tem...
Kamizelki i zyjcie wiecznie !
Klik dla kpt. Wojciecha Górskiego
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
________________
Warszawa, 2007.12.13.
Kol. Jerzy Durejko
W związku z prośbą, Kolegi wypowiedzianą na ostatnim posiedzeniu Zarządu Związku, niniejszym przekazuję trzy moje wnioski, które ustnie przedstawiłem i uzasadniłem na tymże posiedzeniu Zarządu.
Po pierwsze, wnioskuję o zrezygnowanie z przedstawiania przez Związek propozycji jakichkolwiek zmian w obowiązujących przepisach zmierzających w kierunku ich zaostrzenia, w szczególności w stosunku do żeglarzy i armatorów indywidualnych. Zmiany takie zostaną odebrane jako próba ograniczenia wywalczonego przez nich prawa do „swobody żeglowania” i dążenie do odzyskania przez Związek utraconego źródła dochodów. Moim zdaniem tego rodzaju działania mogą wynikać co najwyżej z wprowadzenia przez towarzystwa ubezpieczeniowe zróżnicowanych stawek ubezpieczeniowych. W tej sprawie moim zdaniem Związkowi nie wolno wykazywać żadnej inicjatywy.
Po drugie, wnioskuję o wypracowanie i podjęcie starań o wpisanie do przepisów prawa regulujących podstawowe formy uprawianie żeglarstwa, obok żeglarstwa rekreacyjnego i komercyjnego, trzeciej formy – szeroko rozumianego żeglarstwa klubowego. Przy znacznym obniżeniu wymagań stawianych żeglarzom uprawiającym żeglarstwo rekreacyjne i przy nieuchronnym podniesieniu wymagań stawianych żeglarzom zatrudnianym w obsłudze żeglarstwa komercyjnego, utrzymanie istniejącej i sprawdzonej w Polsce, od chwili powstania żeglarstwa zorganizowanego, formy żeglarstwa klubowego jest koniecznością.
Po trzecie, wnioskuję o to aby, dla zapewnienia kadr dla żeglarstwa klubowego, o ile Minister Sportu, z własnej inicjatywy, nie przywróci wymagań stażowych i egzaminów na stopnie morskie, zgodnie z przygotowaniami poczynionymi przez Komisję Szkolenia, uchwałą Zarządu Związku, najpóźniej w końcu marca 2008 roku, podjęta została decyzja o wznowieniu pracy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i aby Związek rozpoczął wydawanie „Certyfikatów Kompetencji” potwierdzających posiadanie doświadczenia i umiejętności niezbędnych do prowadzenia niekomercyjnych jachtów i rejsów klubowych.
Z żeglarskim pozdrowieniem
( - ) Wojciech Górski
BTW:pisze nawet niegłupio choć z tym żeglarstwem klubowym to przedobrzył, jako, ze klubów w starym rozumieniu coraz mniej.
pozdrawiam
AIKI
"ze klubów w starym rozumieniu coraz mniej."
Jędruś - wymień jeden - please.
Pzdr
Kocur
Krzysztof
Albo sie coś robi z przyjaciółmi dla przyjemności, albo się świadczy usługę (albo jest się w ciąży, albo nie)
Myślę iż sprawy te dokładnie wyjaśnił Roch Wróblewski w swoim opracowaniu. http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=418&st=0&fload=1 )
pozdr.
Krzysztof
Autorski program regulaminu uprawnień żeglarskich
Wstęp
Jest to praktycznie powrót do regulaminu z czasów największej świetności polskich stopni żeglarskich. Czyli dokładnie to samo, co postulowałem w roku 1991 w „Mańkowskich Żaglach” (http://www.kwasniewska.pl/polemika/teksty.htm ).
Wszelkie skracane regulaminy stopni nie sprawdziły się:
1. żeglarze najemni nie są zadowoleni bo ich patenty straciły swoja renomę i efektem tego jest, że coraz więcej polskich żeglarzy zdaje egzaminy na uprawnienia zagraniczne. W chwili zwiększenia presji turystycznej polskiego wybrzeża potrzebne będą w miarę proste do uzyskania uprawnienia dla skiperów małych stateczków pasażerskich i wędkarskich.
2. również niezadowoleni są armatorzy jachtów utrzymywanych na własny użytek, bo dla nich są to nadal najbardziej restrykcyjne przepisy w Europie. Tu najbardziej widać efekt jak jacht polskiego armatora niemiecką banderą salutuje pomnik na Westerplatte.
Stopnie żeglarskie, które zdobywaliśmy w PRL na klubowych jachtach nie są i nie były stopniami do uprawiania żeglarstwa przyjemnościowego a były to uprawnienia do świadczenia konkretnych usług - skipera lub jego zastępcy.
Cały cywilizowany świat dla żeglugi przyjemnościowej, nie wymaga żadnych obowiązkowych uprawnień, natomiast uprawnienia obowiązują w sferze świadczenia usług żeglarskich ( vide opracowanie Rocha Wróblewskiego http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=418&st=0&fload=1 )
W moim programie najważniejsza jest idea trzech rodzajów uprawnień.
a amator na łodzi wolnej nie zagrażającej innym użytkownikom akwenu (żeglarz)
b amator na łodzi szybkiej mogącej stanowić zagrożenie dla innych użytkowników akwenu (sternik motorowodny)
c profesjonalista do wożenia pasażerów i dopiero te z „drabinką” (od 3 do 8)
Program regulaminu uprawnień żeglarskich
I . Wprowadza się następujące uprawnienia do prowadzenia łodzi.
1. Żeglarz
2. Sternik motorowodny
3. Sternik Śródlądowy
4. Sternik Jachtowy
5. Sternik Morski
6. Jachtowy Kapitan Żeglugi Małej
7. Jachtowy Kapitan Żeglugi Wielkiej
8. Kapitan Żaglowca.
II .Uprawnienia
III Wymagania stażowe:
1. Żeglarz
brak
2. Sternik motorowodny
brak
3. Sternik Śródlądowy
Udział w 3 co najmniej tygodniowych rejsach po wodach śródlądowych z co najmniej trzema śluzowaniami.
4. Sternik Jachtowy
5. Sternik Morski
a. posiadanie uprawnień sternika jachtowego
b. 400 godzin w co najmniej 2 rejsach po wodach morskich na funkcji załogi lub oficera
c. 200 godzin w co najmniej 4 rejsach po wodach morskich na funkcji prowadzącego
6. Jachtowy Kapitan Żeglugi Małej
a. posiadanie uprawnień sternika morskiego
b. 400 godzin w co najmniej 2 rejsach po wodach morskich na funkcji oficerskiej w tym, 200 godzina na pływach i 100 godzin na żaglowcu.
c. 500 godzin w co najmniej 3 rejsach po wodach morskich na funkcji prowadzącego
7. Jachtowy Kapitan Żeglugi Wielkiej
a. posiadanie uprawnień Kapitan Żeglugi Małej
600 godzin w co najmniej 3 rejsach po wodach morskich na funkcji prowadzącego
8. Kapitan Żaglowca.
a. posiadanie uprawnień Kapitan Żeglugi Wielkiej
b. 500 godzin w co najmniej 3 rejsach jako zastępca skipera na dużym żaglowcu.
IV. Wymagania egzaminacyjne
1. Żeglarz
a. Przepisy Prawa drogi.
b. 11 flag mks A, D, F, K, L, M, O,W , U, X, Z
c. Podstawy metereologii
d. Środki ratunkowe
2. Sternik motorowodny
a. Praktyczny egzamin z manewrowania ślizgową łodzią motorową o mocy silnika minimum 50 KW
b. Przepisy Prawa drogi.
c. 11 flag mks A, D, F, K, L, M, O, W, U, X, Z
d. Podstawy metereologii
e. Środki ratunkowe
3. Sternik Śródlądowy
a. Praktyczny egzamin z manewrowania ślizgową łodzią motorową o mocy silnika minimum 50 KW i jachtem o długości minimum 9 m pod żaglami i na silniku.
b. Przepisy żeglugowe na śródlądowych drogach wodnych
c. Metereologia
d. Locja
4. Sternik Jachtowy
a. Praktyczny egzamin z manewrowania ślizgową łodzią motorową o mocy silnika minimum 50 KW i jachtem o długości minimum 9 m pod żaglami i na silniku.
b. Obecny materiał na sternika jachtowego
5. Sternik Morski
a. Praktyczny egzamin z manewrowania jachtem o długości minimum 15 m pod żaglami i na silniku
b. Materiał na jachtowego sternika morskiego z przed 1997 roku (uzupełniony o to co zmieniło się w standardach)
6. Jachtowy Kapitan Żeglugi Małej
Materiał w zakresie egzaminu na jachtowego kapitana ż,b. z przed roku 1997 (uzupełniony o to co zmieniło się w standardach)
7. Jachtowy Kapitan Żeglugi Wielkiej
Materiał w zakresie egzaminu na jachtowego kapitana ż,w. z przed roku 1997 (uzupełniony o to co zmieniło się w standardach)
8. Kapitan Żaglowca.
Nie wiem należy się zastanowić czy tylko staż czy też jeszcze powtórzenie egzaminu na żw.
Krzysztofie, było Tobie, jak i Wojtkowi wolno zawsze....;)) ale tego chyba nie akceptowałeś?
Wypowiadając sie tutaj także, dobiłem do już 10% ilości przedstawianych wycinkowo opinii osób z ZG PZŻ..:)) na stronach (napiszmy to uczciwie) najpoczytniejszej i opiniotwórczej witryny żeglarskiej w kraju.
Szkoda,że PZŻ (mimo zachęt) poniechał na swojej nowej stronie forum dyskusyjnego, może szybciej analizowałby pewne zjawiska i wyciągał wnioski...
"Tu najbardziej widać efekt jak jacht polskiego armatora niemiecką banderą salutuje pomnik na Westerplatte."
Mieszkam od urodzenia w tym mieście, od dziecka w nim żegluje ale nie widziałem takiej opisywanej przez Ciebie sceny, zwłaszcza od kiedy gdańscy żeglarze "odkryli" z konsternacją przed laty ,iż na owym obelisku z 1966 roku, w kamieniu wykuto również od strony morza wielki slogan propagandowy tamtych czasów "WIECZNA CHWAŁA WYZWOLICIELOM"...co nie przeszkadza żeglarzom składać zasłużonego wyrazu szacunku i pamięci bohaterskiej załodze Westerplatte w postaci wiązanek kwiatów, ale na symbolicznym cmentarzyku w miejscu zniszczonej w walkach wartowni nr 5.
Ostatnio nawet w prasie Pomorza pobrzmiewają coraz głośniejsze postulaty dotyczące rozebrania obelisku...pod którym w nasypie o wys. 22,5 m. znajduje sie "na wszelki słuczaj - ogromny bunkier, a przez granitową kolumnę obelisku biegnie stalowy szyb komunikacyjno-wentylacyjny...;)) Kiedyś to budowali tylko z takimi "aneksami"...;)
..."//Stopnie żeglarskie, które zdobywaliśmy w PRL na klubowych jachtach nie są i nie były stopniami do uprawiania żeglarstwa przyjemnościowego a były to uprawnienia do świadczenia konkretnych usług - skipera lub jego zastępcy...//.
Krzysztofie, powtarzam to z uporem: PZŻ nigdy nie nadawał, nie nadaje i nie będzie chyba nadawał (chyba wynika z przekonania aby nie mówić nigdy, nigdy:))
Do tego w zawodowej żegludze śródlądowej i morskiej uprawnione były zawsze właściwe urzędy państwowe.
Przepisy polskie różnicują zawodowych żeglarzy od amatorów, poprzez nabywanie zawodowych kwalifikacji instruktorskich w żeglarstwie (sportowym i rekreacyjnym), a nie żeglarskich "amatorskich praw jazdy"...
Ustawa o sporcie kwalifikowanym wprowadza m.in. w żeglarstwie jeszcze inną kategorię zawodowców.
Moje prywatne zdanie jest takie,iż w sytuacji (póki co) obecnego obligu szkolenia i egzaminowania na stopnie żeglarskie, wystarczyłby w amatorskim żeglowaniu jeden patent skippera na śródlądzie i jeden na morze.
Podstawą powinny być w przypadku sporych staży morskich przede wszystkim SAMODZIELNA PRAKTYKA MORSKA na "własny koszt i ryzyko", to bardzo mobilizuje do optymalnego przygotowania sie w samodzielnym żeglowaniu.
Krzysztof, w Twojej "koncepcji megastopni" nawet dobrowolnych, jest ich zbyt wiele...
Brakuje jeszcze "Kapitanów Trzech Oceanów" i "Jachtowych Kapitanów Żeglugi Wszelakiej" (tu muszę przeprosić Ciebie za sarkazm ale trudno go uniknąć).
Masz jednak prawo swoja koncepcję propagować a nawet lobbować posłów i senatorów w tej kwestii.
Muszę to uszanować i to Twoje prawo akceptować...
Czytelnicy forum sami widzą jak na procentowym wycinku, różnie kształtują się opinie w PZŻ.
Jak różne podejście mają sami działacze żeglarscy jednej organizacji.
Tak jest zapewne i w SAJ i Samosterze i innych stowarzyszeniach (i bardzo dobrze)
Tak jest w normalnej demokracji...
Czasy jedynej, słusznej i obowiązującej wszystkich "filozofii żeglowania" odeszły w przeszłość :))
Rafał
Pomimo, że nie zgadzam się z wieloma poglądami Twoimi, Krzysztofa Kwaśniewskiego (m.in.) to cieszę się, że dyskusja zaczyna nabierać konkretów i idzie w dobrą stronę. Może zmiana władz odkorkuje kanały komunikacji.
Hasip
Krzysztof
Ja jestem przeciw redundacjom. Jeśli już ma być "stopień" to najbardziej zblizony do ICC (jak sam proponujesz) przy odpowiednio wysokim limicie "bezpatencia". Co zaś się tyczy zawodowstwa - po co dublować stopnie już występujące w żegludze komercjonalnej? Uważam, że propozycja W. Górskiego dotycząca pływania powinna mieścić się w kategorii "przyjemniaczków". Kwestie dostępu do mienia klubowego mogą regulować wewnętrzne regulaminy (stopnie, stażoszlifierkogodziny - według uznania danej organizacji). Jeśli zaś chodzi o docelowy podział strony komercyjnej - to się nie wypowiadam, gdyż nie pływam w ten sposób. Jeszcze na marginesie - wydaje mi się łatwiejsze znalezienie "złotego środka" moich poglądów z poglądami Rafała niż Twoimi - choć nie jest tak, że w 100% jestem z Tobą "niezgodny".
Hasip
Krzysztof
Następny wspólny punkt - jak widzisz mamy.
Hasip
Rafale!
Piszesz cytując mnie:
”..."//Stopnie żeglarskie, które zdobywaliśmy w PRL na klubowych jachtach nie są i nie były stopniami do uprawiania żeglarstwa przyjemnościowego a były to uprawnienia do świadczenia konkretnych usług - skipera lub jego zastępcy...//.
Krzysztofie, powtarzam to z uporem: PZŻ nigdy nie nadawał, nie nadaje i nie będzie chyba nadawał (chyba wynika z przekonania aby nie mówić nigdy, nigdy:))”
Może się powtarzam, ale jak nazwiesz prowadzenie rejsów za wynagrodzeniem przez posiadaczy wszystkich kolejnych stopni żeglarskich, przynajmniej dla mnie miało to miejsce od zawsze a dokładniej od chwili kiedy zaproponowano mi (18 letniemu Krzysiowi ze stopniem sternika jachtowego) prowadzenie „omci” wyładowanej dziećmi przez 6 tygodni w zamian za dwutygodniowy rejs na „Zawiszy”. Litera prawa nigdy nie mówiła że stopnie nasze są profesjonalne, ale „od zawsze” de facto tak było. Dlaczego nie było można stanu faktycznego umocować w prawie a „przyjemniaczkom” dać wolną rękę jak masz w Wielkiej Brytanii i nie tylko.
Piszesz:
„Moje prywatne zdanie jest takie ,iż w sytuacji (póki co) obecnego obligu szkolenia i egzaminowania na stopnie żeglarskie, wystarczyłby w amatorskim żeglowaniu jeden patent skippera na śródlądzie i jeden na morze.”
Natomiast w moim regulaminie masz jeden stopień na śródlądzie i morze dla jachtów wolnych i jeden stopień dla szybkich motorówek. Dlaczego rozgraniczać śródlądzie i morze. Gdziekolwiek postawisz granicę zawsze ona będzie sztuczna, wszak większa różnica jest pomiędzy Śniardwami a Zalewem Wiślanym niż pomiędzy Zalewem Wiślanym a pełnym morzem. Dlatego dla przyjemniaczków zdecydowanie wystarczy jeden stopień.
Piszesz:
„ w Twojej "koncepcji megastopni" nawet dobrowolnych, jest ich zbyt wiele...”
Tu praktycznie nie napisałem niczego nowego, jest to tylko przywrócenie tego czego broniłem w „Mańkowskich żaglach” jeżeli sięgniesz do regulaminu stopni z przed 1997 i porównasz to z tym co napisałem to zobaczysz ze różnice są minimalne.
Porównaj:
Sternik śródlądowy mój – sternik jachtowy z przed 1997 roku
Sternik jachtowy mój - sternik jachtowy p.u. z przed 1997 roku
Sternik Morski mój - jachtowy sternik morski z przed 1997 roku
Kapitan żeglugi małej mój – Jachtowy kapitan żeglugi bałtyckiej z przed 1997 roku
Kapitan żeglugi wielkiej mój – Jachtowy kapitan żeglugi wielkiej z przed 1997 roku
Kapitan Żaglowca mój - Jachtowy kapitan żeglugi wielkiej z uprawnieniami na żaglowce z przed 1997 roku
Ale przypominam Ci iż właśnie ten regulamin jest z czasów największej świetności naszych stopni posiadacze stopni PZŻ uzyskanych według regulaminu z przed 1997 roku prowadzili z powodzeniem żaglowce po całym świecie.
Piszesz:
Przepisy polskie różnicują zawodowych żeglarzy od amatorów, poprzez nabywanie zawodowych kwalifikacji instruktorskich w żeglarstwie (sportowym i rekreacyjnym), a nie żeglarskich "amatorskich praw jazdy"...
Powiem Ci że zastanawiam się nad jednym, dlaczego bez mrugnięcia okiem spuszczono do kanału naprawdę dobry regulamin stopni (postrzeganych na świecie jako profesjonalne) a kwitu instruktora PZŻ broni się jak niepodległości.
Piszesz:
”Ustawa o sporcie kwalifikowanym wprowadza m.in. w żeglarstwie jeszcze inną kategorię zawodowców”.
Prosił bym byś mi to przybliżył, bo musiałem czegoś nie doczytać
Piszesz:
”Czasy jedynej, słusznej i obowiązującej wszystkich "filozofii żeglowania" odeszły w przeszłość :))
I bardzo dobrze ale dajmy ludziom prawo wyboru pozwólmy im żeglować tak jak każdy chce, w tym pozwólmy ludziom robić stopnie profesjonalne w Polsce, nie tylko za granicą.
Pozdrawiam
KrzysztofMoże bym Cie przeczytał ale co mnie obchodzi endiff i supportEmtyParas ?????
Czy "kodeks" właściciela tej strony obejmuje elementarny szacunek dla czytelników?
Fakt!
Pominąłem Krzystofie Twój tekst, gdybyś zrobił tak, by stał się czytelny toz ciekawościa go przeczytam, zastanowię sie, a moze i podyskutuje...
<!--[if !supportLists]-->5. <!--[endif]-->Sternik Morski <!--[if !supportLists]-->a. <!--[endif]-->posiadanie uprawnień sternika jachtowego <!--[if !supportLists]-->b. <!--[endif]-->400 godzin w co najmniej 2 rejsach po wodach morskich na funkcji załogi lub oficera <!--[if !supportLists]-->c. <!--[endif]-->200 godzin w co najmniej 4 rejsach po wodach morskich na funkcji prowadzącego
Wybacz złosliwość ale moja opinia o if!suppotrLists jest negatywna, zas opinia o endif umiarkownaie negatywna. Ciągu dalszego nie doczytałem... okulary mi spadły :(
Co jest grane?
pozdrawiam
AIKI
A to, że IE kaszani tekst:-((( Tylko twardziele używają Internet Explorera, bo normalni ludzie już dawno przeszli na inne programy:-)))))
Krzysztof
Krzysztof
Autor: Krzysztof Kwasniewski
Autorski program regulaminu uprawnień żeglarskich
Wstęp
Jest to praktycznie powrót do regulaminu z czasów największej świetności polskich stopni żeglarskich. Czyli dokładnie to samo, co postulowałem w roku 1991 w „Mańkowskich Żaglach” (http://www.kwasniewska.pl/polemika/teksty.htm ).
Wszelkie skracane regulaminy stopni nie sprawdziły się:
1. żeglarze najemni nie są zadowoleni bo ich patenty straciły swoja renomę i efektem tego jest, że coraz więcej polskich żeglarzy zdaje egzaminy na uprawnienia zagraniczne. W chwili zwiększenia presji turystycznej polskiego wybrzeża potrzebne będą w miarę proste do uzyskania uprawnienia dla skiperów małych stateczków pasażerskich i wędkarskich.
2. również niezadowoleni są armatorzy jachtów utrzymywanych na własny użytek, bo dla nich są to nadal najbardziej restrykcyjne przepisy w Europie. Tu najbardziej widać efekt jak jacht polskiego armatora niemiecką banderą salutuje pomnik na Westerplatte.
Stopnie żeglarskie, które zdobywaliśmy w PRL na klubowych jachtach nie są i nie były stopniami do uprawiania żeglarstwa przyjemnościowego a były to uprawnienia do świadczenia konkretnych usług - skipera lub jego zastępcy.
Cały cywilizowany świat dla żeglugi przyjemnościowej, nie wymaga żadnych obowiązkowych uprawnień, natomiast uprawnienia obowiązują w sferze świadczenia usług żeglarskich ( vide opracowanie Rocha Wróblewskiego http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=418&st=0&fload=1 )
W moim programie najważniejsza jest idea trzech rodzajów uprawnień.
a amator na łodzi wolnej nie zagrażającej innym użytkownikom akwenu (żeglarz)
b amator na łodzi szybkiej mogącej stanowić zagrożenie dla innych użytkowników akwenu (sternik motorowodny)
c profesjonalista do wożenia pasażerów i dopiero te z „drabinką” (od 3 do 8)
Program regulaminu uprawnień żeglarskich
I . Wprowadza się następujące uprawnienia do prowadzenia łodzi.
1. Żeglarz
2. Sternik motorowodny
3. Sternik Śródlądowy
4. Sternik Jachtowy
5. Sternik Morski
6. Jachtowy Kapitan Żeglugi Małej
7. Jachtowy Kapitan Żeglugi Wielkiej
8. Kapitan Żaglowca.
II .Uprawnienia
III Wymagania stażowe:
1. Żeglarz
brak
2. Sternik motorowodny
brak
3. Sternik Śródlądowy
Udział w 3 co najmniej tygodniowych rejsach po wodach śródlądowych z co najmniej trzema śluzowaniami.
4. Sternik Jachtowy
5. Sternik Morski
a. posiadanie uprawnień sternika jachtowego
b. 400 godzin w co najmniej 2 rejsach po wodach morskich na funkcji załogi lub oficera
c. 200 godzin w co najmniej 4 rejsach po wodach morskich na funkcji prowadzącego
6. Jachtowy Kapitan Żeglugi Małej
a. posiadanie uprawnień sternika morskiego
b. 400 godzin w co najmniej 2 rejsach po wodach morskich na funkcji oficerskiej w tym, 200 godzina na pływach i 100 godzin na żaglowcu.
c. 500 godzin w co najmniej 3 rejsach po wodach morskich na funkcji prowadzącego
7. Jachtowy Kapitan Żeglugi Wielkiej
a. posiadanie uprawnień Kapitan Żeglugi Małej
600 godzin w co najmniej 3 rejsach po wodach morskich na funkcji prowadzącego
8. Kapitan Żaglowca.
a. posiadanie uprawnień Kapitan Żeglugi Wielkiej
b. 500 godzin w co najmniej 3 rejsach jako zastępca skipera na dużym żaglowcu.
IV. Wymagania egzaminacyjne
1. Żeglarz
a. Przepisy Prawa drogi.
b. 11 flag mks A, D, F, K, L, M, O,W , U, X, Z
c. Podstawy metereologii
d. Środki ratunkowe
2. Sternik motorowodny
a. Praktyczny egzamin z manewrowania ślizgową łodzią motorową o mocy silnika minimum 50 KW
b. Przepisy Prawa drogi.
c. 11 flag mks A, D, F, K, L, M, O, W, U, X, Z
d. Podstawy metereologii
e. Środki ratunkowe
3. Sternik Śródlądowy
a. Praktyczny egzamin z manewrowania ślizgową łodzią motorową o mocy silnika minimum 50 KW i jachtem o długości minimum 9 m pod żaglami i na silniku.
b. Przepisy żeglugowe na śródlądowych drogach wodnych
c. Metereologia
d. Locja
4. Sternik Jachtowy
a. Praktyczny egzamin z manewrowania ślizgową łodzią motorową o mocy silnika minimum 50 KW i jachtem o długości minimum 9 m pod żaglami i na silniku.
b. Obecny materiał na sternika jachtowego
5. Sternik Morski
a. Praktyczny egzamin z manewrowania jachtem o długości minimum 15 m pod żaglami i na silniku
b. Materiał na jachtowego sternika morskiego z przed 1997 roku (uzupełniony o to co zmieniło się w standardach)
6. Jachtowy Kapitan Żeglugi Małej
Materiał w zakresie egzaminu na jachtowego kapitana ż,b. z przed roku 1997 (uzupełniony o to co zmieniło się w standardach)
7. Jachtowy Kapitan Żeglugi Wielkiej
Materiał w zakresie egzaminu na jachtowego kapitana ż,w. z przed roku 1997 (uzupełniony o to co zmieniło się w standardach)
8. Kapitan Żaglowca.
Nie wiem należy się zastanowić czy tylko staż czy też jeszcze powtórzenie egzaminu na żw.
http://www.kwasniewska.pl/kontakt.html
Krzysztof
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
No to chyba stało się - nie istnieje już społeczność żeglarska. Któż mógł się tego spodziewać jeszcze 4 lata temu? Pamiętacie jeszcze czas, kiedy nie było istotne, kto pływał na swoim jachcie, kto na cudzym, kto na klubowym, kto płacił, komu płacono? Zresztą, ci sami ludzie raz występowali w takiej roli, raz w innej. Dlatego ważne były wspólne, żeglarskie sprawy, a nie to, co różniło.
Teraz - wykorzystując, o ironio, dawne idee wolności żeglowania - wspólnotę zniszczono. Podzielono od siekiery na grupy i grupki, wynaleziono sprzeczne interesy.
My przyjemniaczki, chcemy być traktowani inaczej
My kluby, chcemy być traktowani inaczej
My "legalne" firmy, chcemy być traktowani inaczej
itd.
Każdy chce być dziś traktowany inaczej, ugrywać sobie przywileje kosztem innych - wreszcie i człowiek z PZŻ dostosował się do standardu, stanął w kolejce po przywileje. W końcu PZŻ to związek klubów, a nie jakiś tam "związek żeglarski"...
Moi panowie, możecie być z siebie dumni i wnukom opowiadać: udało Wam się w krótkim czasie zniszczyć zwartą społeczność, rozerwać więzi, budowane od lat kilkudziesięciu. Niewiele osób może pochwalić się takim wyczynem.
gratulacje
krzys
To nie tak
To była społeczność zwarta "pod batem" i zwarta "batem."
Niezależnie od wpływów tego "bata" kipiało w niej od różnic w interesach i różnic w pomysłach na życie i żeglowanie.
Tak naprawdę to dopiero teraz powstają prawdziwe , dobrowolne więzi.
Więzi oparte na wspólnym poglądzie , wspólnym interesie i wspólnej obronie wywalczonych swobód.
To nie jest teoria.
Piszę o sobie i swoich kolegach.
Nie muszę się już ukrywać i mogę legalnie na swoim ciężkim jachcie mieczowym pływać po Zalewach ( Wiślanym i Szczecińskim ) oraz po morzu , po to budowałem ten jacht idąc w ślady kolegów którzy wcześniej na jachtach o mniejszych zdolnościach nautycznych docierali do Danii czy Szwecji - często pod obcymi banderami.
Wcześniej kilka lat temu każda kontrola mogła się skończyć zatrzymaniem mnie w porcie, nie dzisiaj.
Nie stało się to dzięki organizacji do której należę od 1964 roku i której instruktorem i sędzią jestem.
Nie stało się to dzięki PZŻ.
Stało się to dzięki ludziom , którzy zwalczali monopol tej organizacji.
To z nimi a nie z tą organizacja czuję związek.
Z ludźmi a nie z PZŻ , dla której żeglarze byli narzędziem a nie podmiotem.
Pozdrawiam
Bardzo mi się podoba Twoja wypowiedź. Przedwczoraj w Mikołajakch zadałem w kuluarach pytanie S. Heinrichowi. Powiedziałem na wstępie, że nie znam modelu zeglarstwa klubowego, bo moje żeglowanie zacząłem od własnego, starego Ramblera, a jedyny związek z PZŻ to obowiązkowy patent jaki musiałem posiadać. I przeszedłem do pytania. Dlaczego PZŻ chce coś mi nakazywać, albo czegoś zakazywać? Nie uzyskałem konkretnej odpowiedzi.
Polskiemu Związkowi Żeglarskiemu nie są potrzebni żeglarze, bo nie jest to zwiazek zeglarzy, to quasi urząd i instytucja. Jest to związek OZŻtów i klubów. I tak naprawdę liczy się tylko to, co na sejmikach powiedzą działacze. Nie żeglarze, tylko działacze. Dlatego PZŻ nigdy nie bedzie walczył o interesy żeglarzy i nie ma potrzeby kontaktów z zeglarzami. PZŻtowi zalezy jedynie na pieniądzach żeglarzy. Wszystkich żeglarzy.
Mariusz!
Nie znasz modelu morskiego żeglarstwa klubowego, więc spróbuję Ci go przybliżyć.
Istniały dwie żeglarskie Polski:
- „Polska A” czyli wybrzeże, warszawka i górniczy Śląsk. Oni mieli jachty, społeczne pieniądze, przydziały dewiz i możliwości pływania we własnym gronie. Dla nich były rejsy zagraniczne w lipcu i sierpniu, na sprawnych świeżo wyremontowanych jachtach
-„Polska B” czyli reszta. Myśmy mieli ochłapy po nich takie, po które im się nie chciało schylić, dla nas były krajówki we wrześniu i październiku, w gronie ludzi nie znanych sobie wcześnie ludzi, których łączyło jedynie zdeterminowanie chęcią pływania, na jachtach, które po całosezonowej eksploatacji pozostawiały dużo do życzenia.
Tak było „od zawsze” przez wiele lat.
Piszesz:
„Polskiemu Związkowi Żeglarskiemu nie są potrzebni żeglarze, bo nie jest to zwiazek zeglarzy, to quasi urząd i instytucja. Jest to związek OZŻtów i klubów. I tak naprawdę liczy się tylko to, co na sejmikach powiedzą działacze. Nie żeglarze, tylko działacze. Dlatego PZŻ nigdy nie będzie walczył o interesy żeglarzy i nie ma potrzeby kontaktów z zeglarzami. PZŻtowi zalezy jedynie na pieniądzach żeglarzy.”
A kim są wg Ciebie działacze żeglarscy, czy uważasz że wzięli się z nikąd? Są to ludzie którzy wiele lat żeglują i o to żeglarstwo dbają. Są to ludzie, którzy przeszli przez sita wyborcze najpierw we własnych klubach, potem OZŻ-ach i na samej górze. Właśnie PZŻ dba o interesy wszystkich żeglarzy, a nie jedynie i tylko jednej grupy.
Pozdrawiam
KrzysztofMaciek "prominent z Polski A"Kotas
1. Kto jak kto ale Ty nie byłeś "prominentem z Polski A", żeglowałeś na sprzęcie własnym, za pieniądze najpierw rodziców a potem swoje. "Prominentami z Polski A" byli ludzie, którzy żeglowali na jachtach społecznych za pieniądze społeczne.
2. Bądź tak miły i przeczytaj mój regulamin stopni, jakie restrykcje wymyśliłem tam dla "przyjemniaczków" egzamin z przepisów, który można zdać po przeczytaniu około 20 tu stron maszynopisu, a dziecku można wyłożyć to w ciągu godziny, moje poglądy na żeglarstwo prywatne są bardziej zbliżone do Twoich niż inne prezentowane tutaj. Restrykcyjne zasady uprawiania żeglarstwa są wynikiem wpychania na siłę do jednego wora żeglarskiej komercji i żeglowania dla własnej przyjemności, zajrzyj na opracowanie Rocha Wróblewskiego i pomyśl teoretycznie co by były gdyby Anglicy wymagali u siebie od wszystkich żeglujących, tego co wymagają od swoich skiperów jachtów komercyjnych. Zastanów się w czyim interesie były poprawki, które po mnie powtórzyła "Samoobrona" - one były w interesie czarterobiorców. Dlaczego zostały odrzucone?
Pozdrawiam
Krzysztof
Szanowny Panie Kapitanie Kwasniewski
Ludzie honoru odchodzą z organizacji, kiedy to organizacja ta działa wbrew ich zasadom i przekonaniom.
Zacznę Pana szanować jak napisze Pan na ogólnym forum, że w imię dochowania resztek własnego honoru rezygnuje Pan z funkcji działacza PZZ i składa Pan mandat członka Zarządu Głównego PZZ.
Bo póki Pan tego nie zrobi to proszę sie nie dziwić, że jest Pan wrogo na tym forum traktowany.
To jest forum ludzi walczących z monopolem Pańskiego związku, z jego pazernością na nasze, żeglarskie pieniadze, wyrywane nam przez Pański związek w postaci wszelakiej (rejestracje, przeglady, patenty, obowiązkowe kursy itp).
A my chcemy tak niewiele - tylko jedno - żeby PZZ zajął sie tym, do czego został w 1924 r powołany a od nas - szarych żeglarzy NIC NIE CHCIAŁ.
To takie trudne zrozumieć?
Prosty żeglarz ze strefy A
Kocur
2. Powiedzenie "zabieram swoje zabawki i idę do innej piaskownicy nie jest dowodem odwagi.
3. Zasługi Związku dla rozwoju żeglarstwa w trudnych czasach są bezsprzeczne.
4. O liberalizacji pisałem i mówiłem jak się połowie z Was o tym nie śniło a drugiej połowy nie było na świecie
5. Ataki personalne (na mnie lub kogokolwiek innego tak się mają do argumentów w jakiejkolwiek dyskusji jak wół do karety.
Krzysztof
Ale trudne czasy się skończyły.Polska się nieco zmieniła,a PZŻ nie.I teraz jest już nikomu nie potrzebny.Nawet sportowcom.
Jurek
Podziwiam talent w pisaniu bzdur. PZŻ jest potrzebny sportowcom choćby dlatego że ISAF wymaga istnienia władzy krajowej.
PZŻ jest potrzebny żeglarzom w obronie ich interesów. Gdyby (wzorem SAJ) publikować tutaj każde pismo, które każdy OZŻ pisze do władz w obronie interesów żeglarzy, to serwis zajmował by znacznie więcej miejsca.
Ale widzicie zastanawia mnie tu jedno dlaczego obojętnie co się tu napisze na temat stopni, egzaminów, rejestracji, czegokolwiek to rzadko widzi się merytoryczną polemikę, a takie głosy nie wnoszące nic do niczego są na porządku dziennym.
Do tekstu kpt. Górskiego, merytorycznie wypowiedziałem się jedynie ja (członek Klubu, którego On jest komandorem) , do mojego jedynie Rafał – członek Zarządu PZŻ. I Wojtek i ja spodziewaliśmy się dużej ilości merytorycznych odpowiedzi.
Krzysztof
Noooo, dooobre!!! To OZŻ-y nie mają własnych stron?, A strona PZŻ? Z jakiej racji okienko Don Jorge ma działać na rzecz organizacji, która działa wbrew interesom żeglarzy? A co do OZŻ - to szef np bydgoskiego biorąc dotacje też też działał na rzecz żeglarzy? A takie przykłady pewnie jeszcze by się znalazły...
Nie władzy a przedstawicielstwa.Z punku formalnego to masz rację.Ale rzeczywistość jest ociupinkę inna.Radzę przyjrzeć się ekipie jak towarzyszyła Kusnierewiczowi
na olimpiadzie.Ilu taktyków,ilu meteorologów,a ilu działaczy?
Jurek
także jestem zdania, że odrzucić i stworzyć nowe jest najprościej. Jeżeli tak jak Pan pisze, dąży Pan do samouzdrowienia organizacji od środka - podziwiam jest to bezsprzecznie trudna walka.
Marek
Poprawki zgłoszone przez Samoobronę były legislacyjnie złe (nie do przyjęcia) - nie dawały się nawet w normalnym trybie "usprawnić".
Hasip
Dlatego że Tobie nie pasowały a ja nie jestem prawnikiem?
KKrzysiu, jak widać, jest mistrzem w biciu się w cudze piersi. Wszyscy są źli tylko Krzysiu jest jedynym sprawiedliwym...
Krzysiu więcej pokory... A Twoje podłe, tak podłe insynuacje wobec Samosteru i SAJ to niby cementują środowisko?
Otrzymałem mailem propozycje Krzysztofa Kwaśniewskiego bez "endifów" wiec przystępuję do dyskusji. Zacznę od pisma Kapitana Górskiego, choćby ze względu na szacunek, jaki mam dla Niego, jako mojego egzaminatora przed ponad 20 laty.
Bogdan Olszewski - wieloletni instruktor, wychowawca młodzieży i doświadczony kapitan napisał wiele lat temu, będąc czynnym działaczem PZŻ: ZABRANIA SIĘ ZABRANIAĆ. Wydaje się, że Kapitan Górski proponuje nową taktykę dla PZŻ, oparta właśnie na świadomości, że to hasło uzyskuje coraz większe poparcie wśród osób zainteresowanym żeglowaniem. Myślę, że jest to godne naszego poparcia: Związek, który niczego nie usiłuje zabraniać ani nakazywać, to krok w kierunku DEMONOPOLIZACJI I DOBROWOLNOŚCI. Z takim Związkiem lub obok takiego Związku będzie nam łatwiej osiągnąć nasze cele.
Krzysztof Kwaśniewski przywołał brytyjski podział na żeglowanie przyjemnościowe i „komercyjne”. Kapitan Górski proponuje co innego. Pokażmy różnice: w systemie brytyjskim istotna jest opłata jaka ewentualnie ponosi się za żeglowanie. Jeśli ktoś żegluje na własnym jachcie, rodzinnym, po koleżeńsku – sprawa jest jasna: „przyjemniaczek”. Jeśli ktoś wykupuje „wczasy pod żaglami” sprawa też jasna: „komercyjny pasażer”, ktoś, kto wozi komercyjnych pasażerów: "zawodowiec” żyjący z uprawiania żeglarstwa za pieniądze. Trudność jest z jachtami i pływaniami „klubowymi”. W systemie brytyjskim sprawa jest zdefiniowana tak: jeśli płacisz po kosztach z ewentualnym narzutem na funkcjonowanie klubu to jesteś „przyjemniaczek”, jeśli w opłacie jest zysk to jesteś „komercyjny”. Kapitan Górski proponuje funkcjonowanie formy pośredniej… Sensowność tej propozycji można analizować właściwie tylko z jednego punktu widzenia: który wariant będzie bardziej szczelny, utrudniający „twórcze interpretacje” i funkcjonowanie szarej strefy. Otóż obawiam się, że propozycja Kapitana sprzyjać będzie szachrowaniu i kluby żyjące dziś z wynajmowania (czysto komercyjnego) nawet pojedynczych miejsc na rejsy będą dopisywać się do wariantu „klubowego”. A więc jestem zwolennikiem rozwiązania brytyjskiego: tylko dwa „rodzaje żeglowania”.
No i clou pisma Kapitana: propozycja reaktywowania CKE. Zaskoczę wszystkich: jestem gorąco ZA! Tak, niech PZŻ reaktywuje swoją Centralną Komisję Egzaminacyjną, niech zacznie wydawać certyfikaty kompetencji! A co my na to?
A my powinniśmy zadbać, by te certyfikaty były dokumentami uzyskiwanymi dobrowolnie! A może znajdzie się organizacja żeglarzy, która znajdzie w sobie siły do opracowania własnego programu i własnych wymagań i wydania własnych, także DOBROWOLNYCH certyfikatów?
A przy okazji może spowoduje to poważną dyskusję na temat programów szkolenia i wymogów do pozyskania certyfikatów dla „przyjemniaczków” (przypominam DOBROWOLNYCH), bo o tym, że dotychczasowy system nie sprawdza się przekonywać nikogo nie muszę.
Natomiast musi to być potwierdzenie kompetencji, nie zaś zezwolenie na żeglowanie w formie obecnych patentów. Te powinny zniknąć lub funkcjonować w bardzo podstawowej formie (przepisy, ratownictwo, zasady bezpieczeństwa).
Firmy czarterowe zapewne z tego rozwiązania skorzystają.
Apropos, nieprawdziwe jest pojawiające się tu i ówdzie twierdzenie, że to firmy czarterowe domagają się egzaminów na morsa. Rozmawiałem z kilkoma, żadna z nich nie popiera tego postulatu. Być może istnieje jakaś bliżej nieznana, zakamuflowana i ukryta firma, która takie postulaty podnosi - ale to przecież żenujące powoływać się na coś takiego. Prawdą jest, że niektóre jachty nie są osiągalne dla "lipcowych sterników" bez spełnienia dodatkowych warunków, ale to przecież zjawisko normalne - wybór innych jachtów jest wielki i tylko korzystać. To tak na marginesie.
Pozostałe dwa postulaty sprowadzają się do jednego: niech w końcu Związek zacznie reprezentować interesy żeglarzy, a zwłaszcza klubów, bo zrzeszeniem klubów jest. Takie postulaty stawiane są od lat i na razie niewiele z tego wynikło...
Czy kpt. Górski ma dość siły przebicia, by ktokolwiek w ZG PZŻ się przejął - nie wiem. Trzymam kciuki. Są grupy interesów, dla których kaganiec żeglarski to duże pieniądze. Na tyle duże, że na bok rozsądek.
Zobaczymy.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Nie sądzę, aby ktokolwiek z przyjemniaczków był przeciw dobrowolnym certyfikatom kompetencji. Jeśli PZŻ to zaakceptuje, a ściślej zacznie popierać wprowadzenie systemu brytyjskiego, to może rzeczywiście przestanie przeszkadzać żeglarzom i po iluś latach przekona ich, że Związek potrafił się zmienić i stoi po stronie żeglarzy, a nawet potrafi ich bronić.
Jak dotąd to jednak pojawiają się tylko pojedyncze, nieśmiałe wypowiedzi na tej stronie. Głosy wyglądające czasem na puszczanie sondy: kto i jak na to zareaguje? Tym systemem przekształcanie się PZŻ-tu w organizację sprzyjającą żeglarzom może trwać bardzo długo.
Przed Stowarzyszeniami "przyjemniaczków" są negocjacje nad dalszymi ułatwieniami dla żeglarzy. Czeka nas dokończenie wprowadzania systemu brytyjskiego na morzu i zatwierdzenie tych ustaleń w Parlamencie. Jakie oficjalne stanowisko zajmie Związek, gdy zaczną się negocjacje i konsultacje? Tu będzie istotne stanowisko Związku, a nie pojedyncze głosy członków ZG na tym forum.
To nawet przyjemne, gdy kapitanowie o dużej wiedzy, cieszący się nadal autorytetem, prezentują stanowisko coraz bardzie zbliżające się do naszego. Obawiam się jednak, że autorytet kpt. Górskiego wśród przyjemniaczków może być większy, niż wśród jego kolegów z ZG. PZŻ ...
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
Jeszcze jedno: w liście kpt. Górskiego są przedstawione tematy, które trudno nie akceptować. Jednak po bliższym zastanowieniu się:
- kpt. Górski nigdzie nie stwierdza, czy nowe certyfikaty kompetencji mają istnieć jako dobrowolne, czy też będzie dążył aby zastąpiły obecne obowiązkowe - pozostawia to naszym przypuszczeniom
- co prawda występuje z wnioskiem o coś w rodzaju zawieszenia broni między PZŻ-tem a Stowarzyszeniami wolnościowymi, ale trudno doszukać się choćby akceptacji istniejącego stanu. Cudzysłów przy "swobodnym żeglowaniu" też ma swoje znaczenie.
Być może jestem zbyt ostrożny i kpt. Górski dąży do porozumienia czy szuka tematów, które moglibyśmy poprzeć. Jednak, co zaznaczył Jacek, dopiero w Komisjach Sejmowych będzie wiadomo, jakie jest prawdziwe stanowisko Związku. Jak dotąd jeszcze nie zdarzyło się, aby PZŻ poparł oficjalnie działania w kierunku liberalizacji ...
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
Wydaje się ,iż PZŻ chyba zmierza w tą stronę ...
Zarząd PZŻ przyjął ostatnio uchwałę 10.12.2007 r. o wprowadzeniu DOBROWOLNEGO certyfikatu / stopnia STERNIKA LODOWEGO, a planowane jest także wprowadzenie dobrowolnego certyfikatu KAPITANA JACHTOWEGO PZŻ ale tylko w sytuacji gdyby ministerstwo jednak nie zdecydowało sie przywrócić obowiązkowych kursów i egzaminów na stopnie kapitańskie w nowym rozporządzeniu MSiT, chociaż raczej to chyba nastąpi...w sytuacji równoległego zmniejszenia ilości stopni PZŻ.
Wprowadzenie po raz pierwszy w historii związku (od chwili jego reaktywacji w lat. 50-tych XX w.) DOBROWOLNEGO certyfikatu jest wydarzeniem bez precedensu i to przede wszystkim w sensie mentalnym... ale świadczy, iż takie szersze podejście i działania ze strony PZŻ są możliwe...
To chyba właściwy kurs...?
Rafał
Wprowadzenie po raz pierwszy w historii związku (od chwili jego reaktywacji w lat. 50-tych XX w.) DOBROWOLNEGO certyfikatu jest wydarzeniem bez precedensu i to przede wszystkim w sensie mentalnym... ale świadczy, iż takie szersze podejście i działania ze strony PZŻ są możliwe...
To chyba właściwy kurs...?
Gdybym miał zaufanie do Rady Medrców z PZŻ, to natychmiast powiedziałbym: wspaniale, tak to własciwy kurs. Ale z różnych powodów nie mam zaufania. Dodoatkowo każe mi zachować ostrożność to zdanie:
planowane jest także wprowadzenie dobrowolnego certyfikatu KAPITANA JACHTOWEGO PZŻ ale tylko w sytuacji gdyby ministerstwo jednak nie zdecydowało sie przywrócić obowiązkowych kursów i egzaminów na stopnie kapitańskie w nowym rozporządzeniu MSiT
Bo cóż to oznacza? Jeżeli zostaną przywrócone egzaminy na kapitana, to PZŻ jest nadal zainteresowany w utrzymywaniu systemu obowiązkowych stopni. Czyli tak naprawdę, to nie chodzi o liberalizację, o zmiany w polskim żeglarstwie, tylko o własny interes. Gdyby było inaczej, gdyby PZŻ chciał rzeczywistych zmian polegajacych na wprowadzeniu własnych niepobowiazkowych certyfikatów, niezależnych od tego co wymagane jest przez prawo, to nie uzalezniałby swojej decyzji od rozporządzenia. Teraz kolejna kwestia. Stawiam każde pieniądze, że PZŻ będzie intensywnie wpływał na treść nowego rozporządzenia. Pytanie: jak? I znowu obstawiam (wysoko), że będzie lobbował za przywróceniem kursów i egzaminów. Czyli mielibyśmy taką sytuację. Jezeli się uda wprowadzić egzaminy do rozporządzenia, to dalej trzymamy za gardło przyjemniaczków i ciągniemy z nich kasę za obowiązkowe szkolenia i egzaminy, a jeżeli nie, to obrażamy się na ministra bo chyba nie da się z nim współpracować, tworzymy swojego kapitana, zmieniamy strategię i też ciagniemy kasę. Oczywiście ten drugi przypadek jest już OK, bo ciągniemy kasę od tych którzy dobrowolnie dadzą.
Rafale, jakoś bez entuzjazmu podchodzę do Twych rewelacji. Jak się uda, to będzie krok w tył, obowiązkowe szkolenia i egzaminy w rozporządzeniu. Jak się nie uda, to trudno, będziecie robić coś innego.
To jednak jest krok DO PRZODU (nie w tył), biorąc pod uwagę wprowadzany po raz pierwszy w PZŻ dobrowolny certyfikat lodowy i do tego w swoim komentarzu głównie chciałem sie odnieść...
A jaki będzie ostateczny kształt rozporządzenia uzależnione jest zarówno od preferencji ministerstwa jak i aktywności zainteresowanych konsultantów...
Pozdrawiam
Rafał
To jednak jest krok DO PRZODU (nie w tył), biorąc pod uwagę wprowadzany po raz pierwszy w PZŻ dobrowolny certyfikat lodowy ...
Rafale a ile dotychczas wydano patentów lodowych? Bo chyba darujecie Inflanty.
j.w
Pan Krause wydaje sie nie zauwazac, ze w Polsce nie obowiazuja zadne
"patenty lodowe" - i to od dawna... Radosna tworczosc patentowa w dziedzinie
bojerow zostala skutecznie "zniknieta", przez ktoras kolejna (nawet nie ostatnia)
nowele Ustawy o KF.
"Certyfikaty lodowe" wydawać mozesz zatem (zupełnie dobrowolne...) rownie dobrze
Ty, jak Pan Krause z PZZ, albo ja. BTW ciekawym, kto z wymienionej trojki ma pojecie
jak prowadzic slizg lodowy... Ale certyfikowac?Spieszy sie niektorym jak najbardziej...
Wiesz, tak sie zastanawiam, a moze novum i "krok do przodu" w PZZ polegac ma na
tym, iz zwiazkodzialacze potrafili sami wymyslec cokolwiek nieobowiazkowego?
Ze splodzili cokolwiek, czego po raz pierwsz od lat nie planuja z punktu, cichcem
uczynic obowiazkowym... ? No i moze tak sie tym novum zdziwili, ze jeden z nich
ulzyl przemoznej potrzebe pochwalenia sie tymze u Kulinskiego!?
Pamietaj jednak Jacku, ze w chwilach wolnych od tworzenia dobrowolnych
"certyfikatow lodowych" zwiazkodzialacze knuja i rozdaja karty pod stolem...
No calkiem jak zwykle...
Jaromir
Napisz, proszę, że sobie z nas żartujesz... Bo jeżeli coś takiego uważasz za rewolucje, to wybacz ale jest to śmiech na sali.
Natomiast lobbowanie za obowiązkowymi kursami świadczy o tym, że działacze PZŻ nic nie zrozumieli i są nie reformowalni:-(((
Nie uważam tego w żadnym wypadku za REWOLUCJĘ, bo w takiej FORMIE przyszłe zmiany w podejściu PZŻ do liberalizacji żeglarstwa raczej nie nastąpią...
Nie tędy droga w realnej ocenie bieżącej sytuacji...
Swoistym "znakiem czasu" zmian jest natomiast gotowość wprowadzenia i wprowadzenie PZŻ systemu DOBROWOLNYCH certyfikatów kompetencji... na razie w żeglarstwie lodowym...
To nastawia jednak optymistycznie do przyszłych zdarzeń.
Rafał
Pierwszym "znakiem czasu" jakiego oczekuje sie od PZZ jest natychmiastowa rezygnacja
z wypelniania wszelkich powierzonych zwiazkowi zadan z dziedziny administracji publicznej.
Drugim oczekiwanym "znakiem czasu" jest rezygnacja z jakiegokolwiek ingerowania
zwiazku sportowego w turystyczne, w rekreacyjne zeglowanie!
Najprosciej na poczatek odmowic dalszego wypelniania zadan polegajacych
na egzaminowaniu, wydawaniu tzw. "patentow" zeglarskich, oraz na rejestracji
i "zatwierdzaniu" nazw jednostek. Mozna to zrobic jednym pismem...
Ma sie rozumiec, towarzyszyc temu powinna natychmiastowa rezygnacja
z wszelkich oplat, pobieranych od zeglarzy-turystow z tytulu wypelniania
wymienionych wyzej zadan...
To proste!
Zwiazek sportowy nie jest i nie moze byc administracja!
Zwiazek sportowy ma zajmowac sie sportem!
Turystyka to nie jest sport!
Czy to tak trudno zrozumiec?
Jesli miniony, chory system polityczny, przez kilkadziesiat lat utwierdzal dzialaczy
Zwiazku w przekonaniu ze jest inaczej - to pora wreszcie pozbyc sie nawykow
i przekonan pochodzacych z minionego, chorego systemu politycznego, nieprawdaz?
Jak nie mozna inaczej - to trzeba pozbyc sie archaicznych przekonan razem
z archaicznymi dzialaczami, niezdolnymi do zmiany...
Mowiac szczerze - nie widzac tego ostatniego, trudno mi o nastawianie
"optymistyczne do przyszlych zdarzen"...
Jaromir Rowinski
A jaki będzie ostateczny kształt rozporządzenia uzależnione jest zarówno od preferencji ministerstwa jak i aktywności zainteresowanych konsultantów...
Przypomniało mi się takie zdanie z wstępniaka z RYA Magazine:
"The RYA constantly monitors proposed legislation emanating from Westminster and Brussels and does what it can to ensure that new laws do not adversely affect the freedom and cost of boating."
Czyli :RYA stale monitoruje proponowane legislacje wywodzące się z Westminster i z Brukseli i robi co może, aby upewnić się, że nowe prawo nie wpłynie niekorzystnie na wolność i koszty pływania (żeglowania).”
I to zdanie dedykuję działaczom PZŻ. Każdego szczebla.
Te cytowane z RYA Magazine zdania jako już argumenty też były ostatnio wykorzystane w wewnętrznych dyskusjach w PZŻ...ale dziękuje za przypomnienie;))
Rafał
wszyscy zainteresowani" - to często o omawianym cytacie z RYA Pan myślał?
Tak - z czystej ciekawości pytam Panie Krause - ciekawym po prostu jakich granic
sięga cynizm działacza...
Jaromir Rowiński
PS. A'propos - "pukają" czy nie...?
A co to za zwierz to pływanie klubowe?
Kluby są stowarzyszeniami mającymi swoje statuty, organa, procedury itd. Dlaczego potrzebują szczególnych regulacji? Czyż nie wystarcza im to co same postanowią?
j.w
Bardzo by się przydało, by PZŻ przyszedł na komisję taką czy inną, walnął pięścią w stół i zażądał zniesienia co bezsensowniejszych regulacji.
Na razie jednak ustami Jerzego M. PZŻ domaga się wyłącznie śrubowania wymogów i, co jest clou sprawy, przekazania PZŻtowi kontroli nad przestrzeganiem tych wymogów. A ustami Jerzego D. śrubowania uprawnień formalnych, co klubom do niczego potrzebne nie jest.
Skoro PZŻ jest organizacją zrzeszającą kluby, to ma obowiązek bronić ich interesów (a nie pogarszać). I rzecz to naturalna, że kluby (czy żeglarze funkcjonujący w środowiskach klubowych) tego oczekują, prawda?
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
A klub nie może wynająć czy powierzyć jachtu firmie? Chodzi mi o rozdzielenie działalności statutowej lub inaczej klubowej od komercyjnej. Może jakaś spółka? Jakoś z zasady nie uznaję tworów typu pół-. W moim przekonaniu klub powienien spełniać wymogi przyjemniaczkowe.
Jacek
Pozostaje drobne, nieistotne pytanie: po jaką cholerę?
To, że w Twoim przekonaniu klub coś powinien, to jedna sprawa (masz prawo mieć takie przekonania, jakie uznasz za stosowne, a nawet je wygłaszać).
To, że kluby mają swoją specyfikę, swoją działalność i po prostu należy im przygotować dobre, korzystne prawo - to druga sprawa. A przynajmniej nie wymyślać niekorzystnego.
Jak sobie założysz klub, to możesz go urządzać po swojemu. Jak Twój klub stanie się członkiem OZŻtu, to będziesz miał prawo zgłaszać postulaty klubowe do PZŻtu. Na razie "myszyzujesz". W Polsce jest za dużo ludzi, którzy uważają, że ktoś inny coś powinien, bo im się tak coś wydaje. Myślałem, że jeżeli zwalczamy pogląd, że Kowalska, która w życiu jachtu nie widziała, nie powinna regulować spraw związanych z żeglowaniem, to równie oczywistym jest, że ktoś, kto nie zajmuje się działalnością w klubie, nie będzie klubów po swojemu ustawiał.
Jeżeli to nie jest oczywiste, to proszę o krótką naukę "dlaczego?".
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Jacku Trozumiem, że kluby potrzebują regulacji, specjalnych świadectw i zezwoleń, nie moga istnieć w kategorii "przyjemniaczek"?. Taki jest postulat klubów? Jeśli dobrze zrozumiałem celem jest aby kluby mogły zrabiać na siebie? Czy skoro klub posiada bazę której nie jest wstanie utrzymać i w tym celu podejmuje działania komercyjne nie musi poddać się takim samym rygorom jak każda inna firma? W czym tkwi przyczyna tak nierównomiernrgo traktowania podmiotów świadczacych taką samą usługę?
Jacek
Co do Twoich pytań: zajmij się kiedyś pracą w klubie, wiele rzeczy poznasz. Jeżeli nie masz czasu ani ochoty tego poznawać, to po prostu zostaw temat. Ciebie nie dotyczy po prostu. Jeżeli nie chcesz, żeby PZŻ wtykał nos w sprawy "przyjemniaczków", to sam nie wtykaj swojego w cudze sprawy.
A wyjaśnień i tak nie przyjmiesz, bo masz już ukształtowaną wizję rzeczywistości, a że wizja nieadekwatna, no to ucierpieć może już wyłącznie rzeczywistość.
Postulat kpt. Górskiego jest słuszny.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Sprawa w moim przekonaniu nie dotyczy klubu jako takiego lecz równości podmiotów. Moze zamiast szukać rozwiązań stawiających jednym gorsze szanse postarać się o zmianę wymagań? Chyba argumentów nie zabraknie a poparcuie PZŻ powinno w tym pomóc. A tak to stworzy się sytuacje zachęcającą lub zmuszającą do różnych dziwnych zachowań. Może to skrzywiony obraz rzeczywistości. Chyba znasz przypadek gdy jedna osoba występuje w trzech wcieleniach? (On, firma, klub)
Jeśli chodzi o wymagania dla komercyjnych to uważam, że kwestia wyposażenia winna leżeć w gestii tych którzy są bezpośrednio zainteresowani czyli tego kto ma jacht i tego który chce na nim popływać. Forsując, co jest oczywiście Waszym prawem, projekt odrębnego traktowania klubów nie walczycie z prawdziwym problemem jakim jest przesadna ostrożność UM tylko wychodzicie na cwaniaków wykręcających sie od narzuconych wymogów. Ale ja tam się nie znam.
j.w
.
O funkcjonowaniu klubu nie masz zielonego pojęcia. O rozmowach z UM też, bo ostatnio jakby nie uczestniczyłeś?
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
P.S. Jeżeli będziesz potrzebował coś wiedzieć o działalności klubowej, przewidź jakieś 3 dni i wpadnij do Gdyni - postaram się jak najszerzej pomóc. Klub żeglarski to rzecz fajna i przydatna społeczeństwu, im więcej będzie dobrze działać - tym lepiej.
Jacku proszę Ciebie abyś wyjaśnił mi tylko dlaczego osoba mająca firmę ma mieć gorsze warunki działania niż klub. Nie uciekaj w to jak ciężko jest taki prowadzić bo nie o to chodzi. Wyjaśnij z czego ma wynikać ta różnica w wymaganiach skoro usługa jest ta sama?
Jacek
Nie wnikając w to jak działa klub, uprzywilejowanie klubu w działaniach polegających na zarabianiu pieniedzy, jest formą nierównoprawnego traktowania podmiotów gospodarczych.
Dla mnie jako przedsiębiorcy nie jest istotne jak klub działa. Ale jezeli świadczy te same usługi co ja, to uważam, że powinien mieć te same obowiazki i obciązenia co moja firma. Inaczej mamy nieuczciwą konkurencję na rynku.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Nie musisz. Nie w mojej gestii jest jest to czy komuś będzie lepiej lub gorzej. Mam tylko nadzieję, że potrafisz lub potraficie znaleźć więcej argumentów niż tylko nieznaszsię. Mnie nie zarzucą, że nie potrafiąc zarządzać majątkiem klubu i dlatego potrzebuję łagodniejszego traktowania. To nie będą moje słowa i nie jest to moja opinia ale idę o zakład, że stwierdzenie takie padnie z ust konkurencji w czasie załatwiania sprawy. Powodzenie w tworzeniu trzeciej nogi!
Jacek
Zanim rzucisz pomówieniem, miej to na uwadze.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Najpierw merytoryczna odpowiedź "spadaj nieznasz się" teraz groźba postepowania karnego ...
Dyskusja z Tobą staje się coraz bardziej merytoryczna :-(
j.w
Skoro PZŻ uzurpuje sobie prawo do decydowania o moim losie, to i ja (ty, on, ona, my, oni, one) mam prawo do swobodnego wypowiadania się na temat tego co i jak czyni i zamierza PZŻ! I nie jest to w żadnym razie wsadzanie nosa w nieswoje sprawy, bo to są jak najbardziej nasze sprawy - my płacimy na to podatki!
I skorzystam z tego prawa po raz kolejny: A niby dlaczego kluby żeglarskie i PZŻ mają mieć uprzywilejowaną pozycję wobec innych stowarzyszeń??? A niby dlaczego działalność komercyjna klubów (i stowarzyszeń) żeglarskich ma mieć pozycję uprzywilejowaną wobec innych podmiotów gospodarczych??? Co niby uprawnia do takich rozwiązań??? Merytorycznie proszę - bez "spadaj, nie znasz się", bez "spadaj bo sąd cię czeka".
Robert
Drogi Robecie!
Bardzo chciałbym aby kpt. Górskiemu i całemu PZŻ udało się zmniejszyć wymagania dla klubów. Byłby to koronny argument za tym, że hasła o bezpieczenstwie, kompetencjach, wymogach itd głoszone przez rózne strony są zwykłym 3x3.
Jacek
W sobotę komentowałem w Stewie pozytywnie Twoje pisanie, a dziś dla równowagi muszę zgłosić wątpliwość:
Obawiam się, że stworzenie trzech kategorii - obok przyjemniaczków i komercyjnych, jeszcze klubowych - zaowocuje patologiami. Będzie zachęcało to kombinacji i tworzyło szarą strefę, zarówno w kwestiach formalnych, bezpieczeństwa jak i "fiskalnych".
Zupełnie inną sprawą jest absurdalnośc wymogów dla "komercyjnych" (te radary na Omegach ....) ale to nie powinno być argumentem. Kazde wymogi winny być rozsądne, a zasadą powinnno być minimum regulacji.
Natomiast co do clou sprawy, to PZŻ jest stowarzyszeniem osób prawnych - OZŻtów, te z kolei osób prawnych - klubów żeglarskich. Oczekiwanie, że PZŻ zajmie się interesami klubów i będzie je stanowczo i skutecznie reprezentował, jest ze wszech miar rozsądne. Ponieważ żeglarze "przyjemnościowi" odcinają się od związku, a i spora część żeglarzy "komercyjnych" - to równie rozsądne będzie, gdy interesów tych grup PZŻ nie będzie reprezentował. Stowarzyszenie powinno działać na rzecz swoich członków - i o to właśnie chodzi. PZŻ ma obowiązek działać na rzecz klubów (niestety, tego działania nie możemy się jakoś doczekać...).
Przy okazji, głupstwem kwadratowym byłaby krytyka PZŻtu czy kpt. Górskiego za pogląd, że należy działać na rzecz klubów i zapewnić im odpowiednio korzystną pozycję. Stowarzyszenia "alternatywne" wypowiedziały (i tak nigdy nie powstały) sojusz i z komercją, i z klubami, i zasadniczo nie widać działań w obronie tych dwóch (moim zdaniem ważnych) dziedzin żeglarstwa. Skoro nie można liczyć na pomoc tutaj, trzeba o nią apelować gdziekolwiek. Krytyka tego apelu byłaby bolszewizmem: dostajesz 10 lat odsiadki, ale jak będziesz protestował, to rozstrzelamy, bo podważasz słuszność władzy radzieckiej...
To, że każde wymogi powinny być rozsądne, jest zrozumiałe, ale nie dla urzędników. Rozsądne stały się dla żeglarzy nie wykorzystujących jachtów do działalności gospodarczej. Dla pozostałych żeglarzy stały się nierozsądne. A raczej dopiero staną - naprawdę, szczeciński Urząd Morski nie wprowadził limitu wielkości jachtu dla wymagania radaru, a traktując literalnie definicję jachtem służącym do działalności gospodarczej staje się optymist. Poza tym istnieje wiele innych problemów czy to formalnych, czy to finansowych związanych z działalnością klubową i temat wyposażenia jachtu morskiego nie jest tutaj aż tak znowu kluczowy, choć na pewno wprowadzenie obecnie planowanych wymogów spowoduje gremialną przeprowadzkę pod inne bandery.
I na koniec: kategorie fiskalne nie są problemem w tej dyskusji. I bardziej opłaca się prowadzić działalność klubową jako gospodarczą, niż odwrotnie. Co osobiście uważam za absurd.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
".....być może spowoduje. Być może nie spowoduje." - OK. Ja uwazam, że na 100% spowoduje.
"Na każdy argument da się znaleźć inny argument i dyskusja stanie się bez sensu, przynajmniej do czasu konkretnych propozycji zmian prawa." - na tym polega dyskusja! Ale fakt, że sensowniej byloby dyskutowac nad konkretnym projektem.
A po za tym: jestem jak najdalszy od krytyki Kapitana Górskiego, jeśli już to na pewno nie za wykazanie inicjatywy w obronie interesów czlonków JEGO stowarzyszenia.
PO za tym myslę, ze się zgadzamy, a do tego uznaję Twoje większe doświadczenie w "klubowaniu"!
Uważam, że nic nie zmienimy jeżeli nie rozpoczniemy zmian od
własnych głów...
Powoli, bardzo powoli świadomość zmian dociera jak widać nawet
do najbardziej siwych głów działaczy...
Poniżej - w prezencie chętnym do czytania - kilka przemyśleń,
jakimi podzielę się tu z tymi co chcą słuchać (i z tymi co nie chcą - też ;- ).
Dotyczą one głównie żeglowania po morzu. Świetnie dają się jednak
zastosować również na śródlądziu, zapewniam...
Bo żeglowanie jest jedno, nieprawdaż ?
;-)))
*********************
NIE POTRZEBUJEMY:
-Żadnych patentów, uprawnień, obowiązkowych szkoleń i obowiązkowego
stażu z wyjątkiem tych, które sami, z własnej nieprzymuszonej woli uznamy
za przydatne dla siebie.
-Żadnej konieczności rejestrowania, zgłaszania, inspekcji GUM-owskich,
PZŻ-towskich, żadnego nadzoru technicznego i przeglądów, w wyjątkiem
takich, jakie samy uznamy za potrzebne..
-Żadnego obowiązkowego wyposażenia, żadnych wymagań dot. konstrukcji
z wyjątkiem tych, które sami, z własnej nieprzymuszonej woli uznamy za
przydatne dla siebie i zgodzimy się dobrowolnie zastosować.
-Żadnych obowiązkowych ubezpieczeń.
-Żadnej administracyjnej ingerencji w skład załóg, akwen pływania czy
zamierzoną trasę.
WIEMY ŻE:
-Jacht nasz a w zasadzie jego właściciel posiadać powinien jeden,
jedyny dokument: Akt Własności.
-Ubezpieczamy się (lub nie) dobrowolnie. I tylko wówczas, w naszym
najlepiej pojętym, finansowym interesie, leży udowodnienie
ubezpieczycielowi naszych umiejętności, możliwości jachtu i jego
wyposażenia.
-Kto nabroi (od porysowania cudzej burty po utopienie załoganta)-
odpowiada własną kiesą i wolnością na zasadach Kodeksu
Cywilnego i Karnego - jak każdy. Pamiętamy, że od pierwszej części
odpowiedzialności można się dobrowolnie ubezpieczyć.
-Związek Żeglarski zajmuje się rywalizacją regatową, klasami
olimpijskimi i wyczynem, czyli tym do czego został powołany.
Jak ktoś w tym Zwiazku uzna to za potrzebne, to może zająć się kulturą,
propagowaniem i upowszechnianiem żeglowania. Sportowego.
- Ośrodki szkoleniowe - istnieją dla nieobowiązkowego podnoszenia
umiejętności, które mogą ale nie muszą być potwierdzane certyfikatami
kompetencji - wydawanymi przez same ośrodki i organizacje w jakich
te ośrodki mogą się zrzeszać.
-Służby ratownicze - ratują życie na morzu bezpłatnie - zgodnie z
podpisaną również przez Polskę konwencją (SAR), mienie zaś
zgodnie ze swoim interesem ekonomicznym.
-Administracja Morska zajmuje się informowaniem o nowych
przeszkodach nawigacyjnych, krzewieniem wiedzy na tematy bliskie
bezpieczeństwu żeglugi, uprzejmym pouczaniem w wypadkach
naruszenia reguł MPZZM przez "pleasure crafts".
-URTiP wydaje nieprofesjonalne świadectwa operatorów SAR na
podstawie korespondencyjnego testu i poucza uporczywie łamiących
procedury.
-Izby Morskie zajmują się wypadkami i zaniedbaniami w żegludze
zawodowej. Za takową uważa się również działalność
"jachtowo-czarterową" na morzu - na jednostkach powyżej 24m LOA.
Niewątpliwie po wprowadzeniu tak określonych reguł (a może braku
większości ze znanych) kilku spośród Nas utopiłoby się po
prostu. Ale nie zabraniajmy sobie tego. To nasze prawo topić się -
tak samo niezbywalne jak prawo do popełniania samobójstw na
lądzie. Że brzmi okrutnie ? - cóż, komu nie w smak może zmienić
zainteresowania - szydełkować jest jakby bezpieczniej.
Ahoj
Jaromir (Sami oceńcie czy cierpię na ekstremizm ;-))) Rowiński
PS: Zbliżone do hasłowo powyżej przywołanych reguły obowiązują
w wielu państwach od lat. Tak się (prawdopodobnie nie przypadkiem)
składa że są to państwa o wielokroć bogatszych od naszych tradycjach
morskich i tysiąckroć (bez najmniejszej przesady) liczniejszej
flotylli prywatnych jachtów. Mam z pewnością wystarczająco wiele
lat by mieć świadomość że z dnia na dzień wszystkiego nie zmienimy -
jutro rewolucji nie będzie.
Żyjemy dziś w państwie prawa - jednak podobnie jak w wielu innych
dziedzinach, regulacje dot. żeglarstwa pochodzą (jeżeli nie ciałem to
duchem) z minionej rzeczywistości.
NIC JEDNAK NIE ZMIENIMY jeżeli nie rozpoczniemy zmian od
własnych głów...........
"-URTiP wydaje nieprofesjonalne świadectwa operatorów SAR na
podstawie korespondencyjnego testu i poucza uporczywie łamiących
procedury."
na
"-UKE wydaje nieprofesjonalne świadectwa operatorów SRC na
podstawie korespondencyjnego testu i poucza uporczywie łamiących
procedury."
Poza tym wszystko jest napisane,jak najbardziej poprawnie.To jest nas już dwóch o identycznych poglądach.
Istnieją kodeksy KK, KC, które jasno określają odpowiedzialność.Po diabła jeszcze jakieś dupochrony,które nawet dupochronami nie są,a jeszcze trzeba za to płacić.
Jurek
Krzysztof
Działalność gospodarcza w żeglarstwie świetnie obędzie się bez
żadnych regulacji tworzonych pod kątem takiej działalności czy też
wprowadzanych specjalnie dla jej regulowania.
Kodeks Cywilny oraz parę setek ustaw i rozporządzeń dotyczących
działalności gospodarczej i praw konsumenckich - wystarczą tu aż nadto,
nieprawdaż?
Ahoj
Jaromir Rowiński
PS. Wiem, że masz inne zdanie - przyjmij do wiadomości, że je poznałem.
Trudno aby było inaczej - wszak po tysiackroć je w tej witrynie wyrażałeś.
PPS. Przyjmij też do wiadomości, że ja uważam Twoje tu nader obfite pisanie,
za próbę cynicznej obrony Twoich inspektorskich, kapitańskich, instruktorskich
i "działaczowskich" interesików. I że mnie dyskusja dalsza brzydzi...
PPPS. Jak znam życie to i tak nie powstrzymasz się od umieszczenia w tym
wątku wypowiedzi zupełnie nie na temat. "Mańkowskie żagle", "1981",
"niezatapialność wg inspektora PZŻ", "zbawienny wpływ klauzul",
"suwmiarka i gumofilce", "koń a sprawa żeglarska", etc, etc...
Ośmielę się jednak poprosić - pisz, ale nie bij przy zbyt wiele piany.
JR
Niewątpliwie po wprowadzeniu tak określonych reguł (a może braku większości ze znanych) kilku spośród Nas utopiłoby się po prostu. Ale nie zabraniajmy sobie tego. To nasze prawo topić się - tak samo niezbywalne jak prawo do popełniania samobójstw na lądzie.
DOPISEK
Razem z tymi co zapłacą za bilety na statek, wierząc że jest to bezpieczna przejażdżka.
Myślę iż poza Tobą nikt tego nie przyjmie. Słyszałem już wiele takich "wolnościowych" teorii łącznie z wartą Twojej o zlikwidowaniu Policji, bo każdy obywatel może się sam obronić, jeżeli się nie obroni to słabsza jednostka ginie.
Może z kolei zajmiemy się moimi jak to ładnie nazwałeś "interesikami" w kontekście obowiązkowych rygorów.
w kolejności:
1. Inspektorskie mają się dużo lepiej, obowiązkowy przegląd i obowiązkowy PZŻ-owski cennik dawał znormalizowane niskie wynagrodzenie nie zależnie ile trwał i ile czasu zajmował dojazd. Dziś mogę powiedzieć dobrowolnemu klientowi, godzina mojego czasu zużytego dla Twojej łódki, od wyjścia z domu do wejścia do domu z używalnością laptopa i suwmiarki (sztormiaka i gumofilców - chciałeś je tu zobaczyć to masz) kosztuje tyle i tyle, zgadzasz sie lub nie i z nikim się tą kasą nie dzielę, ani z OZŻ ani PZŻ ani z nikim innym. Uważam ze dla mnie-inspektora tak jest dużo korzystniej.
2. Kapitańskie Jestem z "Polski B" tej co musiała zadowolić się ochłapami po "Polsce A", żeby pływać musiałem znosić od kolegów z "Polski A" argumenty typu: bo "wy jesteście z kei to umyjecie zęzę" bo "ty jesteś z kei to umyjesz kibel" jedyną obroną przed tym było porobienie stopni, ani pierwszy ani kapitan nie jest do mycia kibla nawet jak jest z kei. Dawali "diety" to je brałem nie dawali to się za bardzo nie martwiłem byłem nauczycielem pływałem więcej, bylem trenerem pływałem mniej. Takie są fakty, gdyby nie stopnie to mógłbym (jak cala "Polska B") przez całe życie robić na jachcie (kupionym za społeczne pieniądze) jedynie za popychadło. Teraz, znikły "Polska"A" i "Polska B", dziś każdy może sobie kupić lub wyczarterować jacht w dowolnym miejscu na świecie a mnie od kilku lat pływanie po morzu utrudnia stan zdrowia Mamy, rzadko się udaje zgrać rejs z Jej pobytem w sanatorium.
3. Instruktorskich , w okresie funkcjonowania "potworka 97-06" byłem na początku w roku 1998 lub 9 raz KWŻem na obozie szkoleniowym i powiedziałem "w życiu więcej nigdy", program jest okrojony z wielu potrzebnych rzeczy, a mimo to zrealizowanie go w dwa tygodnie graniczy z cudem i był to mój ostatni obóz na patent PZŻ. Robię moje nie umocowane w żadnym prawie kursy pilotowania pływaków i wbrew pozorom dla nas (w tej sytuacji Wielkopolskiego Klubu Bałtyckiego) 7,5 metrowe bezpatencie jest korzystne po prostu nie musimy wymagać od kandydatów na pilotów, posiadania uprawnień żeglarza lub sternika motorowodnego. Siedmio i pół metrowy jacht y silnikiem mniejszym niż 15 KW swobodnie pomieści pilota, pomocnika, dwóch sędziów, ratownika i lekarza lub pielęgniarkę i pływaka w drodze powrotnej.
4. Działaczowskich - to musisz mi wytłumaczyć na czym one polegają bo naprawdę działam dla polskiego żeglarstwa (jeżeli liczyć funkcje przybocznego w harcerskiej drużynie żeglarskiej) 36 lat a moja Mama prawie 60 i żadne z nas nie ma bladego pojęcia na czym one polegają.
Proponował bym Ci mimo wszystko zajrzeć do mojego autorskiego regulaminu jak masz IE to dostaniesz ode mnie go mailem tam dla "przyjemniaczkow" mam egzamin jedynie z przepisów jak na kartę rowerową, drugi dla szybkiej motorówki i drabinkę dla zawodowców.
Pozdrawiam
Krzysztof
- Jest li w istocie szlachetniejszą rzeczą
- Znosić pociski zawistnego losu
- Czy też, stawiwszy czoło morzu nędzy,
- Przez opór wybrnąć z niego
Co to mnie obchodzi że pan się dał "gnoić" - i teraz chce pan do tego odcinać kupony? Dlaczego uważam że nie jest pan pewny swoich umiejętności - bo pan chce je podpierać "ustawą". Ja wiem że inwestycja w "inspektora od jachtów" to spory wydatek - a usprawiedliwić konieczność przeglądów można na sto bardziej wiarygodnych sposobów niż pan to robi tylko po co? Skoro inspekcje są takie pozytywne niech to robią okręgowe stacje przeglądów jednostek pływających - na wzór tych samochodowych. Tam się pan może zatrudnić i inspektorować do woli. Osobiście zakładam że właściciele firm czarterowych będą korzystać z usług fachowca klepiącego im "przydatność jachtu do żeglugi" - ale to jest nic innego jak dupochron na wypadek grubszego zdarzenia. Aby się nie podkładać to taki przegląd należy zrobić sumiennie - czyli za dużo grubszą kasę niż to jest obecnie.Drogi Kolego!
Nie wiem ile masz lat i jak długo żeglujesz, nie pisze tu o odrywaniu kuponów. Właściwie post powinien pozostać o treści:
MOTTO:
Niewątpliwie po wprowadzeniu tak określonych reguł (a może braku większości ze znanych) kilku spośród Nas utopiłoby się po prostu. Ale nie zabraniajmy sobie tego. To nasze prawo topić się - tak samo niezbywalne jak prawo do popełniania samobójstw na lądzie.
Jaromir Rowiński
DOPISEK
Razem z tymi co zapłacą za bilety na statek, wierząc że jest to bezpieczna przejażdżka.
ja
i tu winien być koniec
Pozwoliłem sobie dopisać iż partykularne „interesiki” Krzysia Kwaśniewskiego w żaden sposób nie cierpią na bezpatenciu i bezrejestrzu. Wolę za te same pieniądze obejrzeć 2 jachty i stracić na to dwa popołudnia niż kilkanaście. Bezpatencie do 7,5 m nie ogranicza naszych (mojego Klubu) klientów na kursy pilotowania pływaków długodystansowych do posiadaczy patentów. Czyli siłą rzeczy jest ich więcej, dlatego wmawianie akurat mi partykularnych interesów żerujących na obowiązkowych przepisach jest bez sensu.
Tak jak wymaga się przeglądów i prawa jazdy na taksówki i autobusy tak samo winno się wymagać przeglądów na małe statki wożące pasażerów, tak pasażerów nawet jak mają obowiązki, wszak w żegludze zawodowej statki szkolne traktuje się tak samo jak pasażerskie
Pod tekstem Jaromira podpisał bym się czterema kończynami (i .....), gdyby jego postulaty miały dotyczyć jedynie żeglowania niezarobkowego.
KrzysztofJak tak dalej pójdzie, to przechodzę do podziemia.
Robert
PS: "Ukonstytuowała się Pezetżetowska Rada Ocalenia Żeglarskiego ..." ;-)))
Zmartwiła mnie propozycja wydzielania specjalnego prawa dla żeglarstwa klubowego, bo obawiam się tutaj dalekosiężnych planów powtórnego zawładnięcia przez PZŻ wszystkim co pływa pod żaglem. (a może niesłusznie?)
Moim zdaniem problem polega na regulacjach związanych z prawem o stowarzyszeniach: Tam trzeba jasno zawrzeć w ustawie i rozporządzeniach, że to co stanowi majątek klubu (stowarzyszenia) i jest wykorzystywane do celów statutowych na zasadzie "non profit" - nie jest działalnością komercyjną. Również to może dotyczyć jachtów będących majątkiem klubu (stowarzyszenia). Inny zapis może dotyczyć jachtów nie będących majątkiem klubu, lecz wynajmowanych do celów statutowych. Wszelka działalność komercyjna prowadzona przez stowarzyszenia (kluby) już dziś podlega odpowiednim przepisom i uzyskanie dodatkowych przywilejów przez kluby jest próbą gwałcenia równości podmiotów gospodarczych. Może warto zastanowić się jak działają kluby w krajach, które głównie mają żeglarstwo prywatne:
np. Wlk. Brytania: http://www.btinternet.com/~sail/index.htm#contents
Drugi problem, to sprawa uprawnień prowadzących i załóg oraz wyposażenia:
Każdy klub (stowarzyszenie) może sobie samodzielnie określać te wymogi i regulacja ogólnopaństwowa nie jest dla nich konieczna, bo robią one to według własnej działalności statutowej, na potrzeby swoich członków! Rozumiem, ze PZŻ może tworzyć swoje przepisy odnośnie klubów w nim zrzeszonych i to jest w porządku. Niedopuszczalnym będzie próba rozszerzania tych zapisów na wszelkie kluby (stowarzyszenia) nie będące zrzeszonymi w PZŻ !!!
Pozdrawiam,
Robert