Kapitan Mariusz Główka nadesłał z Mazur korespondencję o "ambiwalentnym wydzwięku". Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze. Nie ma to jak fachowcy. Zupełnie tak samo, jak "Pierścień Marin Zatoki Puckiej", pływające falochrony, falochron wschodni Basenu Zaruskiego itd. Że się czepiam? Od tego tu jestem.
Tu klik rankingowy (rzut na taśme)
Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
====================================
Drogi Jerzy,
Właśnie wróciłem z majówkowego pływania po Mazurach. Tym razem nie żeglowałem własnym "Szamanem" po moim ulubionym J. Nidzkim, ale byłem na "dalekiej północy". Wyruszyliśmy z Węgorzowa na łódce kolegi. Zacznę od tego, że byłem zdumiony ilością jachtów na wodzie, miałem wrażenie, że było ich więcej niż w środku sezonu. Alę nie o tym chcę napisać.
Podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Mikołajkach 12 grudnia 2007 roku, Mazurski WOPR zapowiedział uruchomienie od 1 maja 2008 kilkunastu tablic informacyjno – ostrzegawczych na terenie Wielkich Jezior Mazurskich. Inicjatywa cenna, wszak wszystko, co służy poprawie bezpieczeństwa żeglarzy jest pożyteczne. Będąc na wodzie szukałem tych tablic. I wreszcie znalazłem w porcie Tigi w Sztynorcie, a właściwie nie sam znalazłem, tylko pokazał mi ją Bartek Jasiński, szef sztynorckiego ośrodka Tigi. Tak, pokazał, bo sam pewnie bym jej nie dostrzegł. Jak ona wygląda, można popatrzeć na zdjęcie.
Przyznam, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony, jak napisałem, pożyteczna inicjatywa, z drugiej, fatalne wykonanie. Panel wyświetlający jest mały (wiem, większy kosztuje dużo więcej) i nie ma żadnego opisu. Moim zdaniem zdecydowanie bardziej rzucałby się w oczy, gdyby był wbudowany w jaskrawo żółtą tablicę o wymiarach 3 x 3 m z dużym napisem np. „UWAGA”.
Wtedy, gdy gościliśmy w Sztynorcie wyświetlano ostrzeżenie przed burzą i silnym wiatrem. Na skraju panelu pulsowały żółte diody świecące, ale widoczność tego sygnału, jak i przesuwającego się komunikatu, była mizerna. Pomijam celowość ustawienia tablicy w porcie, niewidocznej zupełnie z jeziora. Ale mam poważne wątpliwości, czy ktoś, kto nie jest w stanie dostrzec czarnej chmury na niebie, będzie w stanie dostrzec tablicę ostrzegawczą i wyświetlany komunikat. A to przecież dla takich żeglujących miały być te ostrzeżenia. Bo dla tych którzy obserwują niebo, takie ostrzeżenia nie są potrzebne.
Mam dużo sympatii do Mazurskiego WOPR, ale dobry pomysł pogrzebali tragicznym wykonaniem.
Mariusz Główka
Tak...mają. I dochody też, ale pewnie jednostkowo nie wiele mniejsze.
. Wstawiają specjalnie byle jak tablice z ostrzeżeniami , najlepiej tak by ich nikt nie widział . czuje głębokie rozczarowanie widząc takie zdjecia . dziś na kanale tv 1 widzialem Mazury i sprawozdanie z wekendu i nie omieszkali tam powiedzieć że to żle że ludzie nie mają patentów żeglarskich i że ich zatrzymała policja ża ich zachowanie . Liberalizacja to bardzo trudna sprawa i PZŻ i PZM nie bardzo chce nam w niej pomagać. Niedziwie sie poprostu ogromna kasa pewno by zaciereli ręce gdyby taki jeszcze baiały szkwalik się wydarzył zrzucili by to na nie umiejętnosć żeglarzy i na brak patentów a wszystko dla kasy .
Zauważ proszę iż PZŻ, PZMWiNW i WOPR to trzy różne instytucje a port w Sztynorcie należy do prywatnej spółki „Tiga Jacht”.
Liberalizacja to naprawdę bardzo trudna sprawa i trzeba ją realizować z głową a nie wyrywkowo wylewając kolejne dziecko z kąpielą.
KMy tu nic a nic nie o liberalizacji...
My o schrzanionym, dysfunkcyjnym sposobie powiadamiania o zagrożeniach pogodowych.
O tym my tu, że ktos wybrał taki sposób powiadamiania, który niemal nikogo o niczym
nie powiadomi.
I takim sposobie ostrzegania, który nikogo niemal nie ostrzeże.
Ale przy okazji - czy wydał już zwiazek sportowy w zarządzie którego zasiadasz
(a chodzi mi o związek tak chętny do mieszania się w sprawy niesportowe)
wnioski z konferencji bezpieczeństwa, na jaką wziął kasę od pana wojewody?
A jak wydał - to napisał tam co radzono o sposobach ostrzegania, masztach kulach stroboskopach...?
A jak nie wydał - to czemu...?
Tak pytam - żeby było choć troszkę a'propos...
Nie o "liberalizacji" znaczy - tylko o ostrzeganiu na Mazurach, wiesz...
Jaromir
Ale ponadto pozostaje kwetia pominięta przez Pana, przypomnę brzmiało ono tak:
"czy wydał już zwiazek sportowy w zarządzie którego Pan zasiada
(a chodzi mi o związek tak chętny do mieszania się w sprawy niesportowe)
wnioski z konferencji bezpieczeństwa, na jaką wziął kasę od pana wojewody?
A jak wydał - to napisał tam co radzono o sposobach ostrzegania, masztach, kulach, stroboskopach...?
A jak nie wydał - to czemu...?"
JR
K
P.S. Skoro z per ty jak zwracają się do siebie wszyscy żeglarze przechodzimy na per Pan niech tak będzie.
K
Mnie jest żal. Inicjatywa jak najbardziej godna uwagi. Wykonanie ...nabiło kasę wykonawcy, ale żeglarze nic z tego nie będą mieli. Nie dość, że nie znajdą tablicy to jeszce będą mieli problem z rozczytaniem treści. To jest jakieś błędne koło bezsilności... Trudno to zrozumieć! Czy nie lepiej umieścić dobrze widoczne sygnały w formie symbolu, niż pożal się Boże tablice, na których i tak nic nie widać, szczególnie pod słońce. Szkoda energi i zaangażowania ludzi, którym na sercu leży bezpieczeństwo. Zawsze się znajdą "hieny".
"Kapitansio"
Wykonanie ...nabiło kasę wykonawcy, ale żeglarze nic z tego nie będą mieli.
Od razu na początku zastrzegam, że nie mam żadnych informacji na temat założeń wykonawczych, jak też i wykonawcy tego systemu tablic informacyjnych. Natomiast chcę napisać o tym, jakie ja jako wykonawca dostaje zaproszenia do przetargu. W informacjach o przetargu na wykonanie czegoś tam zazwyczaj jest też informacja o kryteriach jakimi będzie się kierował zamawiający przy wyborze oferty, np. cena 50 %, proponowane rozwiązanie techniczne 30 %, proponowane urządzenia 20 %.
Niestety dość często otrzymuję zaproszenie do wzięcie udziału w przetargu, gdzie w pozycji "kryteria wyboru oferty" widnieje: cena 100%. Nie startuje w takich przetargach, bo to nie ma sensu, zawsze znajdzie się jakiś oszołom, który zaproponuje badziewie i wygra. Być może tak też było i w tym wypadku? Zawsze powtarzam, że może być albo tanio, albo dobrze. Czżesto też to "tanio" oznacza zwyczajnie wyrzucone pieniędze.
W przypadku Mazur parumetrowy maszt z podnoszoną na fale czarną kulą o średnicy metra
i z migającym ostrzegawczym światłem stroboskopowym (albo chociaż takim np. jak do prac
drogowych) - byłby zdecydowanie tanszy niż nieszczęsne tablice, które co najwyżej
powsztrzymają przed żeglowaniem tych co jeszcze przed wypłynięciem na nie spojrzą...
Ale pewnie znajomy znajomego miał na zbyciu tablice a nie maszty...
Eeechh..
Jaromir
i z migającym ostrzegawczym światłem stroboskopowym (albo chociaż takim np. jak do prac
drogowych) - byłby zdecydowanie tanszy niż nieszczęsne tablice"
Takie właśnie rozwiązanie (duży maszt + duża kula + stroboskop) jest ze wszech miar odpowiednie!
Ciekawe, że tak trudno, niektórym, na to wpaść...
Robert
Tak sobie przypominam komunikaty w portach szwedzkich, duńskich i niemieckich Tam były komunikaty o pogodzie. Żadnych tablic świetlnych. Po prostu na tablicy korkowej, czasem na zwykłym oknie wystawiona kartka z prognozą pogody.
To o czym piszesz jest normalną praktyką. W Chorwacji, oprócz tego co powieszone, mozesz dostać taki komunikat do łapy płacąc coś 0,5 - 1 kuna (50 gr). Ale po co tak daleko szukać. Jeszcze przed nawałnicą sierpniową w lipcu widziałem na pewno prognozę pogody wywieszoną u bosmana w porcie AZS Wilkasy i w jeszcze kilku miejscach, choć teraz nie chce skłamać gdzie - nie pamiętam.
Jak w grudniu na konferencji w Mikołajkach usłyszałem o mających się pojawić tablicach, to oczami wyobraźni widziałem je na brzegach jezior. Uwazałem, że będą przeznaczone dla takich co to chmur nie rozróżniają. I pływając podczas majówki szukałem ich wzrokiem właśnie tam. Jak mi Bartek w Sztynorcie pokazał tablicę, to o mało nie walnąłem szczęką o asfalt.
Moim zdaniem, w portach wystarczą prognozy pogody w postaci papierowej, wtedy zdecydowanie więcej informacji można przekazać i taniej. Komunikaty o nagłych zagrożeniach, o ile juz mają być, powinny byc widoczne z wody i to z daleka. Żadne przewijające się literki, bo nikt tego nie dostrzeże. Takie informacje widoczne z wody i to z daleka będa pożyteczne, bo duża część żeglarzy mazurskich nie nocuje w portach, tylko na noc staje w krzakach. A wtedy nie odczytaja z kartki prognozy, ani nie zobaczą ostrzeżenia na tablicy portowej.
Mariusz - po co aż takie zachody ?
Przecież w wielu portach mazurskich w ubiegłych latach widziałem wydruki prognoz z ICM wywieszone na tablicach bosmanatów - w Sztynorcie także.
Wystarczy tylko chcieć sie przejść i poczytać...
Pzdr
Kocur
Mikołajki, Kozin, Giżycko (port Dalba), Węgorzewo to na pewno pamiętam.
Stawanie w krzakach jest nieekologiczne.
KCHyba chciał Pan powiedzieć, że jest ono nieeko...nomiczne. Zwłaszcza z punktu widzenia kierownictwa portu w Kozinie, nie zaliczającego się do tych najtańszych, prawda?
Nie samo stawanie w krzakach, a nawet wyjście na brzeg za "małą" - byleby nie "dużą" potrzebą szkodzi przyrodzie, ale fakt, że wśród amatorów postoju na dziko trafiają się sQ%*%$$*, a policja jakoś tak mało skutecznie ich ściga. A przecież wystarczyłoby chociażby namierzyć wieczorne ognisko palone nie tam gdzie trzeba - i niemal każdy "strzał" w takie miejsce okazałby się celny.
2. spróbujemy policzyć
40 tys jachtów razy średnio 5 osób = 200 tys ludzi
niech każdy odda tylko 1l moczu dziennie przemnóżmy przez 2 miesiące 60 dni jest to 12000 ton moczu, czy przyroda to wytrzyma wątpię. Również tragiczne jest kasowanie w marinach za każde oddanie moczu, efekt jest jeden. Przeprowadzaliśmy kiedyś jacht z Francji do Polski, w Holadii zaczęły się jednocześnie 2 zjawiska płatne kible i zas... parki.
3. a jak to jest z przepisem mówiącym ze tam gdzie jest wyszynk piwa muszą być bezpłatne toalety??????
K
Przyjmijmy teraz że łączna długość odcinków brzegów przy których żeglarze stają "na dziko" wynosi na WJM 100km, a średnia szerokość pasa ziemi po której chodzą - 100m. Daje to - 10 000 000 mkw powierzchni na którą rozlewany jest mocz. wypada więc 1,2l moczu / mkw w ciągu 60 dni, a więc 20cm3 /mkw dziennie. Czyli - spora kropla na decymetr kwadratowy dziennie. I to przy założeniu że wszystkie kible- i te w w knajpach z piwem, nawet bezpłatne, i te w marinach, nawet tych gdzie opłata za klop jest wliczona w opłatę za cumowanie (albo w opłatę "od ryja" tak jak to jest choćby na nieodległym campingu Borowo, co uważam za najbardziej sprawiedliwe) świecą non stop pustkami. Czy taka statystyka nadal wygląda równie tragicznie jak ją Pan przedstawił?
Teza o rzekomo zgubnym wpływie postojów "na dziko" na stan przyrody jest wygodna dla tych spośród związkowych działaczy, którzy w dystrybcji "winietek" za prawo do żeglowania po Mazurach (a niby z jakiej racji samochodziarze, turyści rowerowi a także piesi mieliby w takim wypadku być w odróżnieniu od żeglarzy zwolnieni z haraczu, może dlatego zę tylko żeglarze chlają piwsko?) widzą dodatkowe źródło dochodów dla PZŻ. Patenty, rejestracje, przeglądy, i do tego jeszcze winietki - to byłoby dopiero eldorado!
A Tobie Tomku radzę, weź wkraplacz do oczu i wkraplaj codziennie przez 2 miesiące po kropelce moczu do doniczki z rośliną wtedy odpowiesz sobie sam na pytanie:)
K
Winietki zostały zmałpowane z Chorwacji, gdzie nikt się temu nie dziwi, nawet jeżeli łamią one konwencję międzynarodową o prawie nieszkodliwego przepływu (jeżeli nie mam racji niech ktoś z prawników to poprawi).
O ile mi wiadomo, to transit log (czyli prawo pływania po wodach chorwackich) dotyczy tylko jachtów należących do zagranicznych podmiotów. Jezeli się mylę, to proszę o poprawienie. Jest to forma ochrony własnego rynku. Może niesympatyczna forma, nie wypowiadam się. Ale Tomek pisał o Mazurach, gdzie 99, 99% jachtów należy do obywateli naszego kraju, a winieta byłaby jedynie forma dodatkowego ukrytego opdatkowania, którego beneficjentem byłby nie Skarb Państwa, tylko Twój pazerny związek. Jest przyczynek do dyskysji jaka była wcześniej, przy innym newsie, o tym co PZŻ robi dla zeglarzy? Dba o ich interesy, czy może walczy o obnizanie kosztów żeglowania? Ech... pusty śmiech tylko ...
K
prosiłem iż jeśli się myle to niech to ktoś z prawników poprawi
K
Radku, tak już w różnych miejscach było i jest - i nie ma co za wiele kombinować. Np. w "takim sobie" puckim HOMie jest stanowisko wachty z masztem sygnałowym i wszyscy wiedzą jakie są sygnały ostrzegawcze, tyle, że jak się jest po drugiej stronie Zatoki, to tych sygnałów (elektronicznych tablic też) nic a nic nie widać. (drugą sprawą jest jakość obserwacji prowadzonych przez ową wachtę - pewnego razu kolega walnął grzyba na katamaraniku i na szczęście poradził sobie sam, a był w polu widzenia obserwatorów z lornetką...) IMHO wszelkie elektroniczne tablice, to przerost formy nad treścią. Lepszy byłby maszt "z prawdziwego zdarzenia" i DUŻE flagi lub kule. Należy się liczyć z tym, że i tak z drugiej strony jeziora nie będzie ich widać. Mogłyby też być sygnały świetlne - stroboskopowe, wysyłane z takich masztów w kierunku jeziora - były by bardziej widoczne niż flagi i kule, ale przesuwający się napis, to w ogóle nieporozumienie, bo kto go odczyta z jachtu po drugiej stronie jeziora?
I tak, najważniejsza jest właściwa samodzielna ocena sytuacji. Ja już dobrze wiem, co znaczy zignorowanie ewidentnych sygnałów, jakie daje nam sama przyroda - pisałem już kiedyś na pl.rec.zeglarstwo o swojej dawnej przygodzie z nawałnicą na Zalewie Zegrzyńskim. Chodzi też o to, żeby żeglarze nie musieli uczyć się wyłącznie na własnych błędach.
Robert
"najważniejsza jest właściwa samodzielna ocena sytuacji. " Tak, tak! Guzik warte GPS-y, macintoshe i macseas, jesli w glowie pusto, albo, co gorzej, wierzy sie w inne znaki, niz te, co na niebie widac. W skutecznosc "obwieszaczy publicznych" nie wierze wcale: z powodow praktykcznych, teoretycznych i mentalnosciowych nawet.
Nauka na wlasnych bledach jest jednak daleko skuteczniejsza: nie zdarzylo mi sie opowiedziec do konca jakiemus mlodemu o wszystkich moich bledach. Niech sie ucza na wlasnych, byle w kapokach! Przynajmniej aktualna tendencja ( to duzy postep) sprzyja noszeniu kamizelek: juz trzecie regaty w tym roku i w kamizelce! (chociaz dzisiaj wialo slabo i goraco bylo )
Lukasz Podpisujacy Sie Pod " przerost formy nad treścią"
Jasne, zamiast odkrywać Amerykę zrobić coś, co już gdzieś działa i jest sprawdzone!
/
Plus jest sponsorem WOPR i w jego sieci są rozmowy z ratownikami, myślę że mogli by utworzyć usługę ostrzeganie SMS. Każdy kto chce otrzymywać ostrzeżenia wysyła pustego SMSa na numer 601 XXXXXX i od tego momentu otrzymuje wszystkie ostrzeżenia na własną komórkę. Kiedy kończy urlop na Mazurach wysyła SMS ma numer 601 YYYYYY i usługa jest zatrzymana. Niech to kosztuje 10 czy 20 zł na miesiąc i sprawa definitywnie załatwiona.
KrzysztofPrzeczytaj tu:
mazury.info.pl/foto/08-04-30-system-ostrzegania/
K
Czyli nawet nie zajrzałeś do newsa o śnie. Przez pól dnia przeglądałem stertę papierów kartka po kartce, gdyby nie Ty i inni wylądowała by bez grzebania w niej w śmietniku a ja bym w tym czasie żeglował po Kiekrzu.
KJak zapewne wynika z bieżącego newsa, wczoraj wróciłem z Mazur i miałem w planie bardziej pilne zajęcia niz przeglądanie kilkadziesiąt postów, które się pojawiły podczas mojej nieobecności. Ale myślę, że to jest mało ciekawe dla czytaczy strony Don Jorge. Może napisz na priv o co Ci chodzi:
mglow_xl małpa wp kropka pl
W zastępstwie Mariusza podjęłem dla Pana straszny wysiłek znalezienia "linka".
Zaiste - trudno było - zeszło mi na jego znalezieniu całych piętnaście i pół sekundy...
Oto link o który marudzi... (uppss.. przepraszam) prosiłeś:
"żeglarska praca dla fachowcow nie dla patałachów"
Czyli:
http://www.rya.org.uk/AboutRYA/jobvacancies/
Pozdrowienia bardzo fachowe...
Jaromir
K
Jeżeli tak to upieram się przy swoim SMS-owym pomyśle.
1. nie szpeci krajobrazu
2. nie kosztuje
K
2. Kosztowna tablica w sumie różniąca się jedyni formą od wydruku z komputera przyklejonego do szyby.
3. Silne światła stroboskopowe przede wszystkim wypłoszą ptaki.
4. Zapłacą ci co z tej usługi skorzystają nie tylko żeglarze wszak 100 tys usług* 20 zł za usługę * 2 miesiace wakacji jest wartą zachodu potem można zasponsorować boje na południu lub remont kanałów.
K
SYGNALIZACJA WARUNKÓW METEOROLOGICZNYCH NA JEZIORACH
1. Ostrzeżenie "UWAGA"
Sygnalizuje się z lądu przez pokazanie żółtego rytmicznego migającego
światła, z częstotliwością około 40 błysków na minutę.
Ostrzeżenie "UWAGA" oznacza możliwość nadejścia niebezpiecznych
zjawisk meteorologicznych bez wskazania czasu ich nadejścia.
2. Ostrzeżenie "NIEBEZPIECZEŃSTWO"
Sygnalizuje się z lądu przez pokazanie żółtego rytmicznego migającego
światła, z częstotliwością około 90 błysków na minutę.
Ostrzeżenie "NIEBEZPIECZEŃSTWO" sygnalizuje bezpośrednie zbliżanie się
niebezpiecznego zjawiska meteorologicznego.
Proste jak budowa cepa. Taki system od lat działa na Balatonie, gdzie ponoć są duże "przeciagi". Pisał o tym już kilkakrotnie Zbyszek Klimczak. I ptaki się tam uchowały.
2. Nie wiem nic o ptakach nad Balatonem na przestrzeni lat, znam natomiast wyniki prac nad ptakami w Parku Sołackim i nad jeziorem Kierskim bo było to w zakresie zainteresowań moich znajomych z Akademii Rolniczej w Poznaniu.
K
1. Wysyłanie SMSów ostrzegających przed burzą wydaje się dobrym pomysłem, ale niestety tylko tak się wydaje. Po pierwsze, wiele osób wyłacza telefon na wodzie i włącza tylko wtedy, gdy sami chcą zadzwonić, bądź o określonych godzinach, bo tak się umówili ze znajomymi. Robią to z różnych przyczyn. Nie chcą, żeby telefony ze słuzbowymi sprawami zawracały im cztery litery podczas urlopu, czy nie mają możliwości ładowania telefonu na łódce i oszcządzają baterie. Pewnie i inee powody by się znalazły. Do tych osób SMS już nie dotrze. Inne osoby nie wykupią subskrypcji na otrzymywanie SMSów pogodowych, bo uznają, że nie jest im to potrzebne. Zawsze to jedno, czy dwa piwa do wypicia więcej. Z kolei, o ile dobrze pamiętam Konferencję w Mikołajkach w grudniu 2007, to prawo zabrania wysyłania SMSów "na oślep", bez zamówienia takiej usługi (subskrypcji) i żaden operator nie będzie ich wysyłał do 100 tysięcy komórek, które akurat są w zasięgu iluś tam stacji bazowych. na Mazurach. Poza tym byłoby to absolutnie bzdurne, bo żeglarzy mimo wszystko jest zdecydowanie mniej, niż ludzi spędzających swój urlop na brzegu i nie mających żadnego związku z żeglowaniem. A przeciez system tego nie odróżnia, kto jest na wodzie, a kto właśnie pije piwo przed namiotem.
2. Mam wrażenie, że ptakom wszystko szkodzi. A jak jeszcze ekolodzy (ekooszołomy) im o tym powiedzą, to naprawdę źle się poczują. Wczoraj wieczorem mój komin zaczął źle wpływać na ptaki, po tym, jak jeden z nich wpadł do środka. Do 3 w nocy próbowałem go wydostać, w ramach niwelowania skutków stawiania kominów na złe samopoczucie ptaków.
Jak robi się latem koło 16 tej jak u murzyna (powiedzmy) za piecem to wiadomo że cos będzie ja kotoś tego nie zauważyło to czy zauważy stroboskop?
Na każdym jachcie (tak myslę) są osoby z komórkami nie wykorzystywanymi do pracy i taka komórka działa, zasubskrybowanie ostrzeżn chyba nie jest problemem.
K
A silne błyskawice towarzyszące burzy jaka nadciągnie wkrótce po zadziałaniu świateł stroboskopowych ptaków nie wypłoszą?
;-DDDD
dlaczego? Może jestem wyjątkiem, ale jak pływam tydzień czy dłużej, to wyłączam telefon. Włączam co 2-3 dni sprawdzić kto się dobijał i znów off. Szkoda baterii, a za leniwy jestem, żeby dobijać do portu tylko po to, żeby naładować telefon.
Ale ja to tam truskawki z cukrem... tzn patrze czasami w niebo i te nawalnice widziałem 50 min przed pierwszym silnym uderzeniem (chociaż jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że taka mocna idzie, to i tak myk, myk do brzegu )
Znikły mi polskie litery post miał oczywiście brzmieć :Prosiłem Cię o innego linka
K
tytuł mojego komentarza jak wyżej- moja wypowiedź na ten temat i idąca w tym kierunku. Tyle, że Węgrzy odkryli to 20 lat wcześniej. Zdaje doskonale egzamin i nie jest rujnujące dla kasy. Możliwość zasilania z baterii słonecznych ( doładowanie) oraz zdalne włączanie sygnalizacji. Tylko Robert Hoffman dostrzegł i skomentował a później już tylko i jak zwykle "dyskusja o wyższości...". Przecież po opowiedzeniu się za jakimś rozwiązaniem można i należy optować za nim we władzach. Wreszcie robią to dla żeglarzy. Wojewoda i Marszałek Województwa Warminsko-Mazurskiego, który daje na to pieniądze , milczy.WOPR jak na razie też a czas leci i głupie rozwiązania będą zakwitać. Masz rację, że SMS to głupota w tym zastosowaniu.
pozdrawiam
Batiar
natomiast dzwięk w kieszeni jest zawsze zauważalny
K
Czy nie wystarczy w porcie prognoza pogody wywiesza w bosmanacie? Może zamiast za ciężkie pieniądze stawiać sygnalizatory które większość będzie totalnie olewać, wyrobić w żeglarzach nawyk sprawdzania pogody przed wypłynięciem na jezioro? W dzisiejszych czasach telefonów komórkowych, bezprzewodowego internetu dotarcie do informacji nie o pogodzie nie powinno być trudne. Dla chcących oczywiście.