Moi Drodzy Liberatorzy,
Chocimska walczy o odwrócenie kierunku obrotów koła dziejów. Indoktrynacja, a własciwie podrzucanie "gotowców" (do kosmetycznej obróbki) jest nadal praktykowaną metodą wprowadzania opinii publicznej w błąd. Szkoda mi pani Krysi, ale maniery i wygląd Funia mogły ją zmylić. Wzywam Liberatorów do wsparcia Tomasza Piaseckiego - znanego fachowca w dziedzinie projektowania jachtów. Do "Rzepy" trzeba pisać. Nie napadajcie na panią Krysię. Ona po prostu została wpuszczona w maliny. Nie wolno dopuścić aby niecne chwyty nie zostały ujawnione.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Klik rankingowy tu: 
=============================
Drogi i Szanowny Kapitanie,
Przeczytałem wczoraj, w sobotnio-niedzielnej Rzeczypospolitej, artykuł Pani Katarzyny Pawlak, zatytułowany "Jeśli żeglować to tylko z patentem".
Przyznaję, że nie umiałem nie zareagować, a rezultat w postaci mojej odpowiedzi, skierowanej na ręce Redaktora Naczelnego "RZ", Pana Pawła Lisickiego wysłałem mu przed chwilą, wraz z uprzejma prosba o zajęcie stanowiska.
Ten sam tekst przesyłam Ci w załączniku.
Jedyny kłopot polega na tym, że nie mam czynnego skanera, wobec czego nie mogę Ci dołączyć oryginalnego tekstu Pani Pawlak, który - co ze wstydem przyznaję - nieco mnie poruszył.
Mam nadzieję, że będziesz mógł jeszcze znaleźć ten (sobotnio-niedzielny) numer "RZ" a w nim, na zółtych stronach (strona C3) - omawiany tekst.
Pozdrawiam serdecznie
Bądź zawsze zdrów
Tomek Piasecki
__________________________________
Tomasz Piasecki
........adres skasowałem .....
Pan Paweł Lisicki
Redaktor Naczelny
RZECZPOSPOLITEJ
Szanowny Panie Redaktorze,
Ze zdumieniem przeczytałem artykuł Pani Redaktor Katarzyny Pawlak pt. „Jeśli żeglować, to tylko z patentem”, opublikowany w RZECZYPOSPOLITEJ z dnia 31.05/01.06. 2008 r. Zdumienie powoduje ilość nieaktualnych informacji dotyczących stanu prawnego przepisów o żeglarstwie rekreacyjnym, podanych przez Autorkę, oraz to że omawiany tekst zamieszczono dziale Porady Prawne, co jak mniemam, zobowiązuje do minimum staranności.W związku z powyższym proszę o zamieszczenie stosownego sprostowania nieścisłych informacji, znajdujących się w omawianym artykule.
Podobnie jak tytuł, również podtytuł, (cytuję: „Prawo wodne.Przynajmniej jeden członek załogi musi się legitymować odpowiednimi uprawnieniami”) jest mylący, ponieważ obecnie nie wszyscy na śródlądziu muszą legitymować się „odpowiednimi uprawnieniami”. Posiadanie uprawnień, potocznie zwanych patentami, obowiązuje od pewnej wielkości jachtu.
Do końca ubiegłego roku, przepisowa granica wielkości jachtu żaglowego, poczynając od której wymagane było posiadanie patentu wynosiła 5 m długości kadłuba. Moc silnika, bez uprawnień, była ograniczona do, o ile pamiętam, bodajże - 3.5 kW. czyli niecałych 5 KM. Zatem - bez żadnych uprawnień można było żeglować już od dawna, tyle że na mniejszych jednostkach.
Obowiązująca ustawa o sporcie kwalifikowanym stanowi, że od dnia 1 stycznia 2008 roku uprawnienia żeglarskie nie są wymagane są wymagane od osób dorosłych prowadzących śródlądowy jacht żaglowy o długości do 7.5 m (długości kadłuba – przyp. mój T.P.) i /lub motorowy o mocy silnika do 10 kW, przeznaczony do uprawiania sportu lub rekreacji (art. 3 ust. 3 Ustawy z dn. 23.08.2007 o zmianie ustawy o sporcie kwalifikowanym oraz niektórych innych ustaw Dz. U. z 2007 nr 171 poz. 1208).
Następny, obszerny fragment tekstu, omawia tryb zdobywania uprawnień żeglarskich, ale pomija meritum sprawy - rodzaje uprawnień i zakresy ich stosowania, czyli właśnie to, co czytelnika interesuje najbardziej. skutkiem czego czytelnik nie wie, na jaki rodzaj żeglugi posiadanie poszczególnych uprawnień zezwala. Nie podano nawet nazw odnośnych aktów prawnych, a mianowicie
- Rozporządzenie Ministra Sportu z dn. 9 czerwca 2006 r. w sprawie uprawiana żeglarstwa Dz. U. nr 105 poz.712;
- Rozporządzenie Ministra Sportu z dnia 10 sierpnia 2006 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie uprawiania żeglarstwa;
- Ustawa z dnia 23 sierpnia 2007 r. o zmianie ustawy o sporcie kwalifikowanym i niektórych innych ustaw Dz. U. nr 171 poz. 1208 (cytowana wyżej).
Z punktu widzenia osób zainteresowanych żeglarstwem, które nie znają tych dokumentów (a jest ich wiele), najważniejsze jest nie tyle, że patent żeglarza można zdobyć już w wieku 12 lat, ale to jaki do jakiego rodzaju żeglugi uprawnia posiadanie odpowiedniego patentu.
Obecny stan prawny, mówiąc w największym skrócie, przewiduje cztery patenty i odpowiadające im uprawnienia żeglarskie, spośród których dwa pierwsze najbardziej interesują potencjalnych żeglarzy, a mianowicie:
- Żeglarza jachtowego - pozwalający na prowadzenie jachtów żaglowych (z silnikiem pomocniczym lub bez) na wodach śródlądowych oraz
- na prowadzenie żaglowych jachtów morskich o długości do 8.5 (z silnikiem pomocniczym lub bez) w porze dziennej na wodach morskich w pasie do 2 mil morskich od brzegu (osoby poniżej 16 roku życia mogą korzystać z tych uprawnień pod nadzorem osoby pełnoletniej);
- Sternika jachtowego – uprawniający do prowadzenia jachtów żaglowych (z silnikiem pomocniczym lub bez) na wodach śródlądowych oraz
- Prowadzenia jachtów żaglowych o długości do 12 m (z silnikiem pomocniczym lub bez) na Morzu Bałtyckim i wodach morskich w strefie 20 mil morskich od brzegu.
Pozostałe dwa patenty: Sternik morski (prowadzenie jachtów żaglowych jw., plus jachtów morskich o długości do 18 m) oraz Kapitan jachtowy (jw. plus jachty morskie bez ograniczeń). Pojęcie długości kadłuba jest określone w stosownych przepisach, których tu nie będę omawiał, przyjmijmy więc - z pewnym uproszczeniem - jako długość po pokładzie
W kolejnej części artykułu Autorka omawia wyposażenie jachtu, ale również bez związku z aktualnymi przepisami. Oto pierwszy z brzegu przykład, cytuję „każda jednostka musi być wyposażona w środki bezpieczeństwazgodnie z wpisem w dokumencie rejestracyjnym” (podkreślenie moje T.P.). Proszę mnie dobrze zrozumieć – nikt przy zdrowych zmysłach nie dyskutuje o tym, czy środki ratunkowe, sygnalizacyjne, itp. są potrzebne, zwłaszcza sprawne i skuteczne - ale dokument rejestracyjny to już dla większości łodzi - historia. Zgodnie z obowiązującym stanem prawnym – właściciel jachtu śródlądowego o długości do 12 m lub/i jachtu posiadającego 1 silnik lub więcej, których łączna moc nie przekracza 15 kW nie musi jachtu rejestrować (art. 1 ust. 2 ustawy z dn. 11.05.2007 o zmianie ustawy o żegludze śródlądowej Dz. U. Nr 123 z 2007 r. poz. 846).
Podobnie wygląda sprawa przeglądów technicznych, które w odniesieniu do jachtów śródlądowych o długości do 12 m nie są obowiązkowe (art.1 ust.3 pkt. b ustawy z dn. 11.05.2007 o zmianie ustawy o żegludze śródlądowej (Dz. U. Nr 123 z 2007 r. poz. 846).
Jeszcze dalej idą zmiany dotyczące jachtów morskich: poczynając od bieżącego roku przepis stanowi, że właściciel jachtu morskiego o długości do 15 m nie używanego do prowadzenia działalności gospodarczej nie musi dokonywać inspekcji, posiadać narzuconego wyposażenia oraz uzyskiwać karty bezpieczeństwa (Rozp. Min. Gosp. Morskiej w sprawie inspekcji i dokumentów statków morskich, Dz. U. Nr 175 z 2007 r. poz.1228).
Dalej - Autorka przedstawia uprawnienia kontrolno-porządkowe Inspektorów Żeglugi Śródlądowej, ledwie wspominając o uprawnieniach Policji Państwowej. Wśród wymienionych w tej części tekstu, dokumentów jachtu figurują (znów, bez stosownego odnośnika dotyczącego wielkości jednostki): dowód rejestracyjny i ubezpieczenie, a dla sternika: karta pływacka (!) oraz patent. Jak już napisałem - dowód rejestracyjny jachtu nie jest wymagany; podobnie - nie ma obowiązku ubezpieczania jednostek rekreacyjnych. O karcie pływackiej nie piszę, bo nikt jej już nie wymaga, a młodzi żeglarze mogą nawet nie widzieć co to takiego. Wreszcie, zgodnie z zasadą omne trinum (im)perfectum, nieszczęsny patent jest potrzebny, ale w warunkach opisanych wyżej, czyli nie zawsze. Fragment ten nie zawiera informacji prawdziwych, wprowadzając w błąd czytelników i obniża zaufanie do jednego z najważniejszych dzienników ogólnopolskich..
Wśród nieścisłych informacji, niestety niknie bardzo ważna uwaga, dotycząca alkoholu na wodzie. Nie jestem pewien, ale passus cyt.: „jeżeli u sternika poziom alkoholu przekracza 1/2 promila...rejs skończy się dla niego w sądzie, który prawdopodobnie odbierze mu uprawnienia żeglarskie” – nie jest sformułowany zbyt trafnie, bo chyba aż tak lekko, przed sądem, nie będzie. Przy okazji - uwaga na temat proporcji przytoczonych w tekście ilości prowadzonych przez Inspekcję Dróg Wodnych kontroli jednostek rekreacyjnych w 2007 – jest to w skali c a ł e g o r o k u mniej więcej tyle, ile Policja łapie każdej niedzieli nietrzeźwych kierowców. Wracając do alkoholu, pragnę zauważyć, że jest naprawdę ogromna rzesza osób, dla których zasada trzeźwości na wodzie stanowi aksjomat traktowany ze śmiertelną powagą, co ilustruje choćby lektura orzeczeń Izb Morskich, nie mówiąc o ilości wypadków na krajowych drogach lądowych i wodnych.
Wymienione mankamenty, zwłaszcza że opublikowane w dziale porad prawnych, nie są mało ważne, najważniejsze jest moim zdaniem to, że artykuł pomija całkowicie najistotniejszy aspekt sprawy - kwestię procesu liberalizacji całokształtu przepisów dotyczących naszej żeglugi rekreacyjnej i zbliżenia ich do norm obowiązujących od dawna w Unii Europejskiej. Rok ubiegły jest przełomowy z racji widocznych początków liberalizacji w naszym żeglarstwie, o czym artykuł w ogóle nie wspomina, jakkolwiek akty prawne, które przytoczyłem wyżej, dowodzą, że staje się ona faktem. Już na wstępie Autorka wpada we własne sidła (przy okazji wpuszczając czytelnika), pisząc, cytuję że „egzaminy (na uprawnienia) przeprowadza właściwy polski związek sportowy”. No cóż, formalnie – tak. Jesteśmy wszakże już piąty rok w Unii Europejskiej i mamy prawo do korzystania z czterech podstawowych, znanych mam nadzieję powszechnie, swobód. Cóż ma zrobić Francuz, Niemiec, Szwed, Duńczyk, Brytyjczyk, Irlandczyk czy Fin, który zechce – zgodnie z prawem - żeglować po polskich wodach ? Czy ci ludzie muszą, przyjeżdżając na urlop, uzyskiwać polskie patenty ? Jest zdumiewające że pominięto uregulowaną prawnie kwestię wzajemnego uznawania dokumentów europejskich.
Pamiętać należy, że w wymienionych (i innych) krajach uprawnienia w żeglarstwie rekreacyjnym nie są obowiązkowe. Rządzi tu stara zasada Royal Yachting Association: education not regulation, która zaczyna i u nas powoli zdobywać prawo obywatelstwa. Nie dzieje się to bez oporów - przeciwnicy liberalizacji, najogólniej rzecz biorąc, twierdzą że bez odbycia kursów i zdania egzaminów nie ma niezbędnych gwarancji bezpieczeństwa żeglugi, wobec czego nie powinno się dopuścić do jej uprawiania. Zwolennicy liberalizacji twierdzą (i chyba nie bez nie bez racji), że skoro sąsiedzi (Szwedzi, Niemcy, Anglicy czy Francuzi) mogą żeglować rekreacyjnie bez żadnych uprawnień, pytanie o podobne swobody obywatelskie w Polsce jest rzeczą oczywistą. Inna, trudna do obalenia, teza środowiska żeglarskiego mówi, że nikt normalny nie dąży do zabicia siebie i najbliższych przy użyciu kosztownego sprzętu żeglarskiego. Przedmiotem dyskusji jest m.in. zdanie o „właściwym związku sportowym”. Zwolennicy systemu obowiązkowych patentów twierdzą, ze właściwym organem jest w tej mierze Polski Związek Żeglarski (a w odniesieniu od patentów motorowodnych – Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego) Przeciwnicy argumentują, że związki sportowe nie regulują działalności rekreacyjnej, podobnie jak np. związki narciarski czy kolarski – nie ingerują w rekreacyjną jazdę na nartach czy spacery rowerowe.
Działające aktywnie młode organizacje żeglarskie, m.in. Stowarzyszenie Armatorów Jachtowych (SAJ), czy Stowarzyszenie Żeglarskie SAMOSTER, dyskutując z administracją państwową, wpływają na stopniowe przemiany w sferze legislacji. Od dawna funkcjonują liczne fora internetowe, skupiające środowiska żeglarzy rekreacyjnych ale też i znanych kapitanów o bezdyskusyjnej pozycji i autorytecie. Czasem, niektóre te grupy są określane, przez osoby o odmiennych poglądach, mianem „internetowych oszołomów” albo „nieuków”, ale bywają też traktowane jak partnerzy przez poważne instytucje i wysokich funkcjonariuszy administracji morskiej.
Jednocześnie obserwuje się u nas olbrzymi rozwój form i instytucji zajmujących się szkoleniem żeglarskim, pozwalający na zdobycie oprócz krajowych, także uznanych międzynarodowo stopni żeglarskich, traktowanych nie jako warunek sine qua non,lecz jako dowód posiadania kwalifikacji i związanego z nimi prestiżu, wykraczającego często poza ramy społeczności żeglarskiej. Widać, że naprawdę istotna jest nie tyle sama kwestia kształcenia (przez nikogo nie podważana) lecz rygor obowiązku. Jest to proces naturalny, Polska staje się nie tylko krajem europejskim, ale też liczącym się na wspólnym rynku producentem jachtów żaglowych i motorowych, co najważniejsze – konstrukcji sygnowanych nazwiskami czołowych polskich projektantów jachtów.
Jeśli zatem jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Zwięzłą odpowiedź dają liczby: w Polsce jest około 8-10 tysięcy jachtów, w tym koło tysiąca jachtów morskich, wliczając najmniejsze jednostki. Liczba jachtów w Niemczech - wynosi kilkaset tysięcy; w maleńkiej ludnościowo, w porównaniu z nami, Szwecji jest ponad 600 000 jednostek, we Francji jest ich blisko milion. Są to rozwinięte i poważne działy gospodarki o liczącym się udziale w tworzeniu PKB. Imprezy żeglarskie przyciągają olbrzymie rzesze widzów, choćby nie tak dawny Kiel Challenge America’s Cup, który zgromadził na nabrzeżach, w centrum Kilonii, około 300 000 osób (podczas gdy miasto liczy ok. 250 000 mieszkańców).
Żeglarstwo napędza i wykorzystuje generujące postęp technologie, tworzy potrzebę (czytaj - konieczność) kształcenia, wpływając na rozwój innych dyscyplin (chemia, technologia włókien, nanotechnologia, inżynieria materiałowa, kompozyty, elektrotechnika, elektronika, przemysł drzewny, optyczny, precyzyjny, metalurgia, komputery, oprogramowanie, automatyzacja procesów, itd). Istnienie dużych i szybko rozwijających się rynków zbytu powoduje, jak zwykle, zapotrzebowanie na rozwój kolejnych dziedzin i specjalności, badań i publikacji. Wbrew pozorom, żeglarstwo jest wysoce techniczną i szybko rozwijająca się dziedziną aktywności intelektualnej wielkiej liczby ludzi, czego interesującym przykładem jest np. liczba amatorsko budowanych jachtów.
Na drugim biegunie, i nie przypadkiem, powstają konsorcja firm zajmujących się dyscyplinami tak odległymi jak elektronika i chemia spożywcza, komputery i telefony oraz inżynieria kosmiczna, finansujące badania i realizacje jachtów klasy Pucharu Ameryki. Jak się wydaje - oprócz pasji oglądania na ekranach telewizorów meczów Euro - są też inne, nie mniej fascynujące pasje - choćby takie jak polskie jachty w Pucharze Ameryki. Dzisiaj jeszcze często słyszymy, że „to nie dla nas”, ale nie ma najmniejszych wątpliwości, że rośnie pokolenie, które odpowie na to pytaniem: a czemu nie ?
Łączę wyrazy szacunku
Tomasz Piasecki
A dyskusja na pl.rec.zeglarstwo tutaj
Moim skromnym zdaniem zamieszczenie tego typu dezinformacji w dziale porad prawnych, to jest skandal, a "Rzepa" jest przez wielu traktowana jako źródło informacji... smutne...
K
Jasne - Pani dziennikarka wymyśliła wszystko sama, a Pan senator też...
Panie Krzysztofie, czy nie myślał Pan o tym, żeby jednak wyprowadzić ich z błędu? Zaręczam Panu, że wszyscy tutaj zaraz inaczej zaczną się do Pana odnosić.
Bo np. Tomek Piasecki pomyślał... sam z siebie, jako szary żeglarz (DZIĘKI TOMKU!!!)
Robert
Pan Senator napisał swoje zdanie na temat liberalizacji, nawet jak ono jest inne od Waszego (od mojego zresztą też) to miał do tego prawo, nawet, jeżeli korzystał z rad osób liberalizacji przeciwnych, natomiast nikt przy zdrowych zmysłach nie podsuwał by tej babie takich bredni n.p. o karci pływackiej - najbardziej kretyńskim dokumencie w PRL. Śmierdzi mi to na milę pod wiatr typową czarną propagandą.
Krzysztof
Ale nie miał prawa oszukiwać Premiera a to właśnie zrobił...
K
Poniższe zdanie to nie jest błędny wniosek to jest ordynarna manipulacja
W białym szkwale zginęło dziesięciu żeglarzy - większość z nich nie miała uprawnień do prowadzenia jachtów.
Krzysztofie,
Kapitan Krzysztof Baranowski niedawno napisał, że jestem człowiekiem łagodnym i cierpliwym, ale... można mnie rozjuszyć. Musze Cię "zmitygować" (to przedsmak drugiej "żółtej kartki"). Przeciez prosiłem, żeby nie mieszać z błotem pani Katarzyny. To prawie napewno młoda blondyneczka. Z daleka widać, ze to artykuł na zamówienie, ze ona tego sama wymysleć nie mogła. A więc cofnijmy się na moment do mądrości czasów starożytnych - KTO JEST BENEFICJENTEM TAKICH MANIFESTÓW ? No jaśniej - czyje "bono", no czyje ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Zatem czemu to robisz?
Nie wiem, jak dla innych, ale dla mnie zarzut
ze to artykuł na zamówienie, ze ona tego sama wymysleć nie mogła.
jest jednym z cięższych, jakie można postawić dziennikarzowi.
Równie dobrze można by powiedzieć, że skoro to są tak oczywiste głupstwa, które w ostatecznym rozrachunku nieuchronnie obracają się przeciw obrońcom starego porządku, to ktoś jej to musiał podsunąć, ale bynajmniej nie na zlecenie PZŻ...
Tia... jest tylko jeden drobny szczegół, są to głupstwa dla kogoś kto w tym "siedzi" dla przeciętnego statystycznego czytelnika są to prawdy objawione...
Kiedyś taki knot dziennikarski przeszedł by bez echa ale czasy się zmieniły...
Teściowa Mariusza w sprawach swojego zawodu też, sądzę, zdania nie zmieni dlatego, że w gazecie napisali.
jest jednym z cięższych, jakie można postawić dziennikarzowi.
Równie dobrze można by powiedzieć, że skoro to są tak oczywiste głupstwa, które w ostatecznym rozrachunku nieuchronnie obracają się przeciw obrońcom starego porządku, to ktoś jej to musiał podsunąć, ale bynajmniej nie na zlecenie PZŻ..."
Michał może mieć rację (i pewnie ma) - dziennikarka (Pani Katarzyna) będzie wolała zostać uznaną za nierzetelną z powodu "złych dni" (nawet zakrapianych) niż pracującą na zlecenie jakiegoś lobby (pezetżetowskiego, czy innego betonowego - wsio rawno!) i wypisującą owe bzdury bez rzetelnego sprawdzenia obowiązującego, aktualnego stanu prawnego. To drugie dla dziennikarza może oznaczać zawodową śmierć...
...a "Rzepa" powinna czym prędzej wyciągnąć konsekwencje wobec swojej dziennikarki i zamieścić sprostowanie, bo, w przeciwnym razie, z rzetelnej gazety stanie się szmatławcem gorszym od różnistych brukowców...
Robert
Aha! Sprostowanie już jest, ale jakie? Wnioski co do rzetelności tej gazety wyciągniemy sami - każdy indywidualnie...
Ja nie kupuję (ale nie od dzisiaj).
dziennikarka (Pani Katarzyna) będzie wolała zostać uznaną za nierzetelną z powodu "złych dni" (nawet zakrapianych) niż pracującą na zlecenie jakiegoś lobby (pezetżetowskiego, czy innego betonowego - wsio rawno!) i wypisującą owe bzdury bez rzetelnego sprawdzenia obowiązującego, aktualnego stanu prawnego. To drugie dla dziennikarza może oznaczać zawodową śmierć...
Pani Katarzyna wcale nie musiała świadomie dać się wciągnąć w lobbystyczne działania PZŻ. Nie znam stosunków zawodowych w "Rzepie", ale mogło zdarzyć się na przykład tak: przychodzi bezpośredni przełożony Pani Katarzyny: "Wie pani, tu przed chwilą byli u nas ludzie z PZŻ i prosili o pilne zamieszczenie tego tekstu. Sezon żeglarski za pasem a tu takie zamieszanie w przepisach. Tylko niech to pani jakoś przeredaguje, bo normalny czytelnik z tego co tu nam dostarczyli, nic nie zrozumie". I tak brednie poszly w świat, a ich autorzy pozostają dotąd w cieniu nieszczęsnej pani Kasi, która nie uznała za stosowne sprawdzić obowiązującego stanu prawnego, no bo przecież takie wązne persony z PZŻ nie mogli się mylić...
Mogło być i tak... a teraz, jeżeli Pani Katarzyna jest osobą ze skrupułami i sumieniem, to może mieć naprawdę złe dni...
Jak nie potrafi sprawdzić co pisze to niech kopie rowy albo sprzedaje (niekoniecznie) pietruszkę.
K
Triumf słusznej teorii nad elementarną logiką.
K
Faceci z PZŻ mogli być, mogli być też faceci z Samosteru podszywający się pod PZŻ i chcący ich skompromitować, albo faceci z Wybiórczej chcący wsadzić Rzepę na minę, do tego, co wiemy, można dopisać na poczekaniu tuzin mniej lub bardziej trzymających się kupy fabuł...
Gdyby gazety po takich i równorzędnych kiksach wyciągały konsekwencje, redakcja "Wyborczej" byłaby tak zajęta wyciąganiem konsekwencji, że nie mieliby czasu przygotować następnego numeru.
i zamieścić sprostowanie,
No toż i zamieściła. Że nie zamieściła kontrartykułu pięć razy dłuższego od tego, z czym TP polemizował (kto nie wierzy, niech policzy), trudno się dziwić.
Tam było jeszcze parę rzeczy do sprostowania, kwestia karty pływackiej (nawiasem mówiąc istniejącej do dziś, tylko mało do czego przydatnej), prawa drogi...
Jeżeli dla własnej korzyści podrzuca się dziennikarzowi nieprawdę to tak by wyglądało to jak prawda, ale te oczywiste brednie nie są prawdopodobne nawet dla córki mojej chrześniaczki pływającej drugi rok na optymistach. Chciałem zacytować fragmenty usprawiedliwienia "pani redaktor" ale niestety (wg OWD) zostały one szybko usunięte z serwera. Ten jest winien co ma z tego korzyść a korzyść z tych bredni maja jedynie Ci co starają się zniszczyć PZŻ insynuując Jego urzędnikom autorstwo tych bredni.
W prywatnym liście do mnie z dnia 4 May 2007 20:34:40 +0200 pisałeś:
" 5. Nie neguję, ani nie umniejszam Twoich zasług co do prób wdozenia
liberalizacji, ale to dopiero młode wilki z SAJ postawili sprawę na ostrzu
noza. Skutecznie i nie jest to jeszcze ostatnie słowo."
Do tego należy dodać jeszcze jaką cenę za to zapłaciłem, za mieliznę "Zamonita", którego jak pamiętasz oddano mi po niezgłoszonej mieliźnie uszkodzeniu silnika i rozszczelnieniu jachtu, kilka dni po tekście w "Mańkowskich Żaglach" przyłożono mi wyżsą sankcje niż komu innemu za całkowitą utratę "Daru Przemyśla" i nawet kiedy w Izbie Odwoławczej ustalono że nie było w tym mojej winy znaleziono kruczek prawny że źle sformuowałem odwołanie i sankcji nie uchylono, natomiast postarano się rozgłosić wszem wobec i każdemu z osobna że ja bylem tam kapitanem.
Odwaga od tego czasu mocno staniała, ale nie o tym chciałem pisać.
Uważam że należy odróżnić liberalizację od prób zniszczenia PZŻ, Związek i Okręgi powinny mieć za co prowadzić dzialaność sportową, trzeci raz przywołuje przykład sportów podwodnych, które przywoziły do Polski medale mistrzostw świata a teraz nie istnieją, czy naprawdę chcemy by tak stało się z żeglarstwem. W piłke nożną idą miliardy, a już mogę Ci pokazać w samym poznaniu kilku facetów mających w żeglarstwie światowym większe osiągnięcia niż cała polska piłka razem wzięta. No coz są w tym kraju ludzie równi i równiejsi, jak górnicy stracili pracę to dostali ogromne odprawy , jak parę lat wcześniej straciło prace pięćdziesiąt tysięcy fotografów to nikt się nami nie interesował (na szczęście mama dyplom trenera żeglarstwa). Podobni jak pijana lub zaćpana pinda napisze do gazety stek totalnych kretynizmów to winni są wszyscy naokoło tylko nie ona a ona się usmiechnie i i tak pensje odbierze.
Pozdrawiam
Krzysztof
Co Ty znowu pie (pi, pi,pi)?
Związek i Okręgi powinny mieć za co prowadzić dzialaność sportową,
To pracuj chłopie, weź się do roboty, a jak potrafisz, to zagoń innych. Bo to co tu wypisujesz, to tylko wieczne biadolenie. Tylko na tyle Cię stać?
Jak byś był chłop z jajami, to to co tu wypisujesz typu "uważam, że przyjemnniaczki nie potrzebują patentów do pływania" już dawno byś starał się wytłumaczyć swoim kolegom z ZG PZŻ. I co? Brakuje Ci odwagi? Masz jej tylko tyle, żeby tu wiecznie smędzić o tym co to kiedyś napisałeś w Mańskowskich Żaglach?
Kiedy głośno powiesz swoim kolegom z ZG PZŻ o głoszonych tu swoich pogladach? Kiedy zaprotestujesz przeciw kolejnym obciażeniom nakładanym na przyjemniaczków w kolejnych projektach Funia czu innego Stosia? Kiedy zaprotestujesz przeciw inspirowaniu pisania jawnej nieprawdy? Masz odwagę, czy zamaist tego kolejny raz usłyszymy co to nie napisałeś w Mańkowskich Żaglach ćwierć wieku temu? Masz czy Ci urwało? Tupniesz nogą, walniesz pięścią w stół?
Mój regulamin stopni żeglarskich z jednym stopniem dla przyjemniaczków przedstawiłem na zebraniu.
Nie tylko tutaj piszę iż całe to euro 2012 jest kompletnym idiotyzmem bo zamiast się w to pakowac można było by dotować inne dyscypliny sportu, które przynajmniej przynoszą wyniki.
Nie ukrywam iż uważam za zbęne preglady dla jachtow uz7ywanych na wlasny użytek, dla ludzi pływających niezarobkowo uważam za zbędne również wszelkie drabinki stopni.
Skoro mnie usiłujesz obazić to jeszcze się Ciebie zapytam co robiłeś w roku 78, 81 szym i uslysze budowałem byt swojej rodziny i nie mogłem się narażąć a teraz odwaga mocno staniala
EOT
Z pewnością miałem wiecej odwagi niż ta, która jest potrzebna do wyartykułowania swoich pogladów, a której Ci brakuje. Jesteś zwyczajnie niewiarygodny z tym co tu piszesz.
Mój regulamin stopni żeglarskich z jednym stopniem dla przyjemniaczków przedstawiłem na zebraniu.
Na jakim zebraniu? W knajpie w porcie po piątym piwie? Bo dopiero co pisałeś, że przyjemniaczkom niepotrzebny jest żaden system stopni, nawet jeden stopień. Mam znaleźć te słowa?
Możesz sobie kolejny raz tu pisać o systemie patentów, który nie powinien dotyczyć przyjemniaczków, ale dopóki nie powiesz tego samego swoim kolegom z PZŻ, to dla mnie jesteś nic nie wart. Taka jest brutalna prawda. Pasuje Ci tamten układ, OK, rozumiem to. Tylko wtedy nie smędź tutaj. Bo skoro odwaga staniała, to tym łatwiej powinno Ci tam przejść przez gardło to, co tu ciągle, aż do znudzenia powtarzasz. To jak, zdobedziesz się na tą tanią odwagę i będziesz przekonywał Kaczmarka, Stosia, Funia i innych "betonowych" żeby się od...walili od przyjemniaczków? Czy nadal bedziesz dawał upust swojej niezwykłej odwadze tu, tylko tu.
Nie ukrywam iż uważam za zbęne preglady dla jachtow uz7ywanych na wlasny użytek, dla ludzi pływających niezarobkowo uważam za zbędne również wszelkie drabinki stopni.
Tu nie ukrywasz, ale na zebraniu, nawet w knajpie w porcie przy piatym piwie powiedziałeś o tym? Czy Twoi koledzy o tym wiedzą? Stać Cię było kiedykolwiek, jako członka ZG PZŻ, na nieukrywanie tych pogladów? Czy cierpisz na rozdwojenie jaźni i tu piszesz jako osoba prywatna i nie ukrywasz poglądów, a na Chocimskiej ukrywasz? Strasznie mi Cię żal, musisz się strasznie męczyć.
1. Swojego zdania nie ukrywam przed nikim
2. Skoro mówię o Zebraniu to mówię o zebraniu Zarządu PZŻ.
Publicznie powtarzam po raz n-ty, że czy się to Panu Główce podoba czy nie pierwszy w Polsce publicznie napisalem o dobrowolności patentów i dobrowolności przeglądów na jachty niezarobkowe.
Natomiast i tu i tu mówię o:
1. obowiązkowej rejestracji i oznaczenia jachtu dużym czytelnym numerem.
2. jednym egzaminie z przepisów prawa drogi.
Mój regulamin stopni, który był tu kilkukrotnie publikowany byl przede wszystkiem rozeslany Kolegom z PZŻ.
Krzysztof
pierwszy w Polsce publicznie napisalem o dobrowolności patentów i dobrowolności przeglądów na jachty niezarobkowe
Napisz do IPN albo prezydenta. Może jakiś medal dostaniesz 'hero".
Hasip
Napisz do IPN albo prezydenta.
albo poskarz sie mamie
Z Panem Senatorem zamieram porozmawiać jak będę na Mazurach
Oczywiście jako szary żeglarz, a nie jako związkowy aparatczyk? Tiaaa, Pan Kwaśniewski Utajniony Członek Zarządu Głównego PZŻ, domagający się nałożenia związkowych restrykcji i haraczy na innych szarych żeglarzy. Bo przecież "Związek musi mieć za co się utrzymać". Obrzydliwość!
Nie trzeba być pijanym i naćpanym żeglarzem, wystarczy być zwykłym członkiem władz związku sportowego (tego właściwego). Tak wnoszę po lekturzekilku projektów i wystapień oraz syndromie katamarana.
Hasip
K
Może napiszę to samo co Hasip, tylko trochę inaczej:
Nie da się siedzeć okrakiem na brzytwie.
Bardzo dobrze że jakaś tam Pani napisała paszkwila ,bo dzięki tej Pani możemy napisać swoje i może nawet zaistnieć w Rzeczypospolitej . Jeżeli będzie ta Pani obiektywna to powinna wydrukować w tej sprawie sprostowania na tej samej stronie , jeśli nie to wiemy kogo to sprawka . Mam nadzieje że jej Panowie nie odpuszczą .Podoba mi się artykuł Tomasza Piaseckiego może on przeleje tę szalę walki od roku na int.
List na stronę maszynopisu, zawierający same łatwe do sprawdzenia konkrety, miałby duże szanse publikacji (ze skrótami). Elaborat na 7,5 strony, z czego połowa to czysta publicystyka, szanse ma bardzo małe.
ale zwróćcie proszę uwagę na zdanie cyt. "Nie wszyscy muszą mieć karty pływackie, ale tylko one uprawniają do pływania bez kapoka". Nie dość że nie ma to żadnego umocowania prawnego to jeszcze propaguje "cudowne" właściwości karty pływackiej. A gdyby tak jeszcze dołożyć do obowiązkowych dokumentów np. modlitewnik z aprobatą Stosownego Związku, a jakże, to dopiero byłaby kolekcja.....
PS. wysłałem do "Rzepy" maila, coby wiedzieli że są czytywani!
W artykule pt. „Jeśli żeglować, to tylko z patentem” z 31.05.– 1.06.2008 r. podałam nieprawdziwe informacje. Nie trzeba bowiem posiadać karty pływackiej, aby żeglować bez kapoka, a od tego roku, żeby pływać na jednostkach do 7,5 m, niepotrzebne są już patenty. Za błędy przepraszam.
adres: http://www.rp.pl/artykul/142912.html (dostępny także z samego artykułu)
Cóż niektórzy są w Polsce bezkarni
K
Nadal będzie ta osoba publikować idiotyzmy i pensję odbierać.
Cóż niektórzy są w Polsce bezkarni
Mnie bardziej interesuje w tej chwili, jak długo pozostanie w Związku bezkarny i będzie odbierać pensję towarszysz Funio. Za to że podczas Targów "WiW" osoby stojące dotąd z boku walki o uwolnienie żeglarzy "dowiadywali" się od jakiegoś młodego aktywisty stojącego ramię w ramię z rzeczonym Funiem na stoisku PZŻ jakoby "na nowe przepisy obowiązywało nadal vacatio legis a same przepisy idą niebawem do poprawki".
adres skasowałem
Pan Paweł Lisicki
Redaktor Naczelny
RZECZPOSPOLITEJ
Szanowny Panie Redaktorze.
Uprzejmie proszę o zamieszczenie w całości listu p. Tomasza Piaseckiego jako sprostowania do artykułu Pani i Redaktor Katarzyny Pawlak pt. „Jeśli żeglować, to tylko z patentem”, opublikowany w RZECZYPOSPOLITEJ z dnia 31.05/01.06. 2008 r.
Wyżej wymieniony tekst wywołał kolejne konflikty w i tak już skłóconym środowisku żeglarskim. Szkody wywołane tym artykułem nie dadzą się ocenić. Jedyna możliwość jaką widzę jest opublikowanie wyżej wymienionego listu.
Jednocześnie proszę o przedstawienie konsekwencji, jakie poniosła wasza dziennikarka za pisanie nieprawdy i sianie następnych konfliktów.
Z poważaniem
Krzysztof Kwaśniewski
Trzeba było napisać, że chodzi o konflikty z Panem...
Eeeech... :-(
A swoja drogą zobaczymy czy dostanę odpowiedź, jak dostanę to nie omieszkam się jej opublikować
K
A myśli pani iż ten tekst z dnia 14-05-2008 jest rzetelny http://www.rp.pl/artykul/133851.html ? Samą jego końcówkę pozwolę sobie zacytować:
„Sam numer rejestracyjny składa się z dwóch liter – pierwsza oznacza województwo, druga księgę rejestrową, do której statek został wpisany (bez silnika „Z” lub z napędem „M”), oraz z kombinacji czterech cyfr. Tablicę z numerem należy umieścić na obu burtach kadłuba powyżej linii wody.”
Nie umieszczało się żadnych tablic a numer miał byś po prostu namalowany lub naklejony bezpośrednio na burcie. Literki „Z” lub „M” oznaczają jacht żaglowy lub motorowy, ale jacht żaglowy to nie taki, który nie posiada silnika tylko taki, którego głównym napędem są żagle i ma prawo posiadać silnik pomocniczy a motorowy to taki którego głównym napędem jest silnik mam nadzieję że (jako córka żeglarza) zrozumie Pani że to nie to samo.
Czy kiedy pisała Pani w-wym brednie to poprzedni chłopak Panią rzucił i była poprzednia "osobista tragedia" ??
Proponuję by opublikowała Pani w całości mail od „eksperta” podając kto jest jego autorem i przede wszystkim datę jego wysłania bo informacje w zawarte w Pani tekście były aktualne mniej więcej 14 lat temu.
Może jednak było by lepiej by się Pani zajęła inną pracą. Pewien mój znajomy z Warszawy szuka sprzedawczyni do sklepu.
Krzysztof
Przyznam się, że od dłuższego czasu traktuje pana teksty jak jęczenie starej baby która nie potrafi znaleźć się w nowej rzeczywistości. Która tylko potrafi zawodzić - dajcie mi kasę (tzn. PZŻ w którego władzach zasiadam) to ja wam dopiero pokażę...
Ale chyba zmienię zdanie... Z taką odwagą Pan atakuje to dziewczynę i jakie wyszukane słownictwo i głębia psychologi bo przecież Pan wie, że rzucił ją chłopak. Ciekawe, czy na posiedzeniach Zarządu PZŻ w podobny sposób atakuje pan swoich kolegów którzy gorsze, bo świadome, kłamstwa mają na sumieniu?
Panie Kwaśniewski jest pan żałosny, mam nadzieje, że nasze drogi się nie skrzyżują bo nawet przypadkowe podanie panu ręki wzbudziło by u mnie niesmak.
Panowie, dziewczyna zrobiła błąd, zdarza sie, ale nie zdarzyło się, jak na razie, żeby dziennikarz przepraszał a wręcz ukorzył się publicznie... Docencie to
Witam szanowna Pani Katarzyno. W tej zaistniałej nieprzyjemnej sytuacji popelnienia błędu zawodowego ( pierwszego i ostatniego) miała Pani odwagę publicznego przyznania się i przeproszenia wszystkich żeglarzy i ja te przeprosiny przyjmuję i życzę wszystkiego najlepszego w życiu osobistym i zawodowym. Przepraszam za Krzysia Kwaśniewskiego. A moje życzenia są ważniejsze i mocniejsze bo z Pierwszej Stolicy Polski GNIEZNA .
Z poważaniem i żeglarskimi pozdrowieniem Ahoj! Paweł Czudowski
(Dziennikarz nie ujawnia swoich informatorów) Proszę nawigować na Tawernę.
Nie piszę po pijaku, nie ćpam.
Chce po prostu zdementowania lub potwierdzenia zarzutów w topiku tego newsa. Skoro informację są nieprawdziwe powinno się ujawnić informatora.
A tak a propos pierwszą stolica Polski był Poznań :)
Pozdrawiam Cię serdecznie
K
Krzysiu ile w życiu zawodowym, osobistym i żeglarskim popełniłeś błędów - zastanów się. ( "...jeżeli jesteś bez grzechu rzuć pierwszy kamień..") Gniezno było jest i będzie Pierwszą Stolicą Polski. Poznań ma kompleks Gniezna i za "srebrniki" i archeologów coś tam wykopuje i udawadnia. Gniezno było świadkiem koronacji pięciu królów .Bolesław I Chrobry albo Wielki(966 lub 967-1025). Mieszko II Lambert(990-1034), Bolesław II Szczodry albo Śmiały (1039-1081), Przemysł II(1257-1296), Wacław II Czeski(1271-1305), i znowu się pomyliłeś. Paweł Czudowski
Co do Gniezna masz i nie masz racji. Gniezno de facto było stolica ale de jure nie. W początkowym okresie nie było pojęcia "Stolica" była ona tam gdzie znajdował się władca, dopiero krótko przed śmiercią Bolesław Chrobry podjął na piśmie decyzję iż stolica państwa polskiego będzie Poznań. Tego w sumie do dziś nikt nie uchylił, w żadnym akcie późniejszym prawnym nie ma adnotacji że traci moc decyzja Bolesława Chrobrego z roku 1025, tak że Kraków był a Warszawa jest stolicą nieprawnie. :)
K
Dokładnie, też chciałbym wiedzieć kto wsadził p. Katarzynę na minę, ale zdaję sobie sprawę, ze dziennikarz zdradzający źródło informacji naraża się na śmierć zawodową
K
K
Hi... Hi... i kto to ma pretensje:-))) Ten który już się sam gubi czy mówi to jako szary żeglarz czy członek władz związku:-)))))
Jasne???
K
Jasne???"
A czemu tak? PZŻ to jakieś WSI? Dlaczego szary żeglarz,nie może dowiedzieć się "co w trawie piszczy",a i jeszcze musi płacić za to haracz?
Wiecie co kochani związkowcy vel szarzy żeglarze,zróbcie jeszcze parę spektakularnych "strzałów w kolano" i będzie dobrze.Nawet Rząd się wkurzy.
Zamiast wykonać odpowiednie ruchy pisze "bądź dżentelmenem i przyznaj się".
Czy to jest właściwe?
Czy kpt kpt. Grzegorz Bińczyk aż tak potrzebuje burych adwokatów post był skierowany do niego
K
Zawsze wiedziałem, że strona Don Jorge jest najlepsza, ale tez okazuje się, że stała się niezbędna Polskiemy Zwiazkowi Żeglarskiemu. Dlaczego? Bo służy do wysyłania korespondencji przez członka Zarządu Głównego kierowanej do członka Sądu Kolezeńskiego. Czytamy: "post był kierowany do niego" (kpt Bińczyka), a w podtekście "nie wtrącać się".
Ubawiłem się do łez. Skrzynek mailowych już w PZŻ nie mają? Może faktycznie po tym jak uciełkły dochody z przegladów to jest chudo. Prezes na konferencji bezpieczeństwa w dżinsach zamiast w garniturze, K. Kwaśniewski musi się komunikować z kolegami poprzez publiczną witrynę, a inny działacz musi dziennikarce wysyłać maila z darmowej wp.pl. Ale się porobiło.
Krzysztof Kwaśniewski
Członek Zarządu PZŻ
Kol. Andrzej Weber
Przewodniczący Sądu Związkowego PZŻ
Uprzejmie proszę o znalezieni sprawcy i ukaranie osoby z PZŻ, która wprowadziła w błąd dziennikarkę „Rzeczpospolitej Katarzynę Pawlak. Oświadczyła ona na forum internetowym.
http://kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=812&st=0&fload=1
„Maile wysłąłam do PZŻ i Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego na adresy, które znalazłam na stronach internetowych. (orginały tych maili mam, ale nie wiem jak tu je załączyć) Z PZMiNW otrzymałam odpowiedź bardzo skrupulatną, ale dwa dni po moim pytaniu i to póżnym popołudniem tak, że przeczytałam ją dopiero w poniedziałek po przyjściu do pracy. Gdyby przyszła wczesniej o zamieszania by nie było. Nie jest to jednak absolutnie wina PZMiNW bo nie wiedzieli do kiedy są mi potrzebne te materiały. Natomiast z PZŻ dostałam wiadomość w kilka godzin po moim pytaniu z adresu jakaś dziwna ksywka, której niepamiętam @wp.pl. Nie ze służbowego. Dowiedziałam się m.in, że "jeśli pływać to tylko z patentem". Oparłam się na tych informacjach i na ściągniętym z internetu rozporządzeniu. Ponieważ nieszczęścia chodzą parami - było nieaktualne. Maili ani z PZMiNW od rzecznika p. Wichniarza (imienia nie pamiętam) ani z PZŻ nie mam ponieważ po przekopiowaniu informacji do worda mam zwyczaj je kasować - i tak mam zapełnioną skrzynkę. Tak zrobiułam i tym razem. Nad czym ubolewnam bo całą winę musiałam wziąć na siebie i nie znam winnego.
Artykuł opublikowany przez Rzeczpospolitą wywołał ostre ataki na Związek, Stefana Heinricha i moją skromna osobę. Proszę o ustalenie winnego.
Łał... tak się pan rozpędził, że za chwilę zacznie drążyć kto dezinformował senatora Konopkę...
Skutkiem Pani artykułów jest postawienie zarzutu Związkowi o szerzenie NIEPRAWDY. Skoro otrzymała Pani mail od eksperta powinna pani go tu wkleić razem z datą i ip komputera, z którego został wysłany by zarzuty skierowane do konkretnej osoby zostały POTWIERDZONE lub ZDEMENTOWANE. Czy naprawdę brakuje Pani odwagi na 2 kliknięcia myszą.
Krzysztof
Z taką odwagą Pan atakuje to dziewczynę i jakie wyszukane słownictwo i głębia psychologi bo przecież Pan wie, że rzucił ją chłopak. Ciekawe, czy na posiedzeniach Zarządu PZŻ w podobny sposób atakuje pan swoich kolegów którzy gorsze, bo świadome, kłamstwa mają na sumieniu? Panie Kwaśniewski jest pan żałosny ...
Dwu, lub trzykrotnie apelowałem do niego, aby zdobył się na odwagę i aby zachowywał się jak facet z jajami. Wyglada na to, że źle zrozumiał. Albo tylko tak potrafi. W końcu jak sam napisał, odwaga staniała. Zawsze lepiej dokopać takiemu, co do którego jest mniejsze ryzyko, że odda. A na Zarządzie mogą oddać, oj mogą.
Co do meritum - zadzwoniłem do Pani w dniu ukazania się artykułu, wykazując "błędy i wypaczenia" i uprzedziłem (nietrudno mi było przewidzieć), że spotka się Pani ze zmasowanym atakiem i mało wybrednymi epitetami, co - w dobie pseudoanimowego internetu - jest dość powszechne.
Ja wychodzę z założenia, że nie myli się, kto nic nie robi. Skrytykowałem Panią za błędy, ale jestem pełen szacunku, że nie poszła Pani w zaparte, nie zwaliła winy na trudne dzieciństwo, niesprzyjające okoliczności etc., przyznała się Pani do błędu i przeprosiła. Chapeau bas!
Dla równowagi - ja chciałbym Panią przeprosić za te wszystkie chamskie zwroty, które posypały się pod Pani adresem ze strony niektórych... hm... chciałem napisać "kolegów", ale osobnicy używający takich epitetów w stosunku do kobiety - nie są moimi kolegami. Ja jestem z innej bajki.
Mam nadzieję, że konsekwencje służbowe, jakie zastosowała w stosunku do Pani redakcja i cała ta historia, nie zniechęciły Pani do pisania o żeglarstwie.
Mam więc propozycję:
Było, minęło, "Trzeba z żywymi naprzód iść !
Co poniedziałek, w tawernie "Tuż za horyzontem" (nad Wisłą, na skrzyżowaniu Ludnej i Wisłostrady) wieczorem, spotyka się grono oszołomów, nawiedzonych i normalnych żeglarzy. Wypić piwo lub kawę i pogadać. O sprawach poważnych i o przysłowiowej d. Maryni. O żeglowaniu po wodach pływowych i o omijaniu mielizn na Wiśle.
Serdecznie, choć samozwańczo, zapraszam Panią. Pozna Pani zwolenników całkowitego "bezpatencia" i całkowitego "opatentowania". Ułatwi to Pani poruszanie się w tej tematyce, dość niezrozumiałej dla ludzi, którzy nie żeglują.
A ponieważ napisała Pani, że Tata też żegluje - proszę Mu przekazać, że Papcio Dobrodziej też będzie mile widziany.
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski
Oj, jeszcze jedna taka "rechabilitacja" i odwołam zaproszenie!!!
Pozdrawiam
Janusz-zwolennik ortofaszyzmu-Zbierajewski
Janusz Zbierajewski pisze:
" Co poniedziałek, w tawernie "Tuż za horyzontem" (nad Wisłą, na skrzyżowaniu Ludnej i Wisłostrady) wieczorem, spotyka się grono oszołomów, nawiedzonych i normalnych żeglarzy [...] Serdecznie, choć samozwańczo, zapraszam Panią. "
Jako współorganizatoropomysłodawca (u nas na Pradze są takie słowa, serio! :-) nadwiślańskiego SIZu przyłączam się do zaproszeń Janusza.
Myślę, że wyjaśniać nie ma co - ci co potrafią, wszelkie wyjaśnienia już zrozumieli, ci co nie potrafią zrozumieć mało nas powinni obchodzić a porozmawiać przy kawie zawsze jest miło. Gwarantuję, że będzie Pani zaskoczona, gdy zobaczy Pani, jak te "internetowe oszołomy" zmieniają się w całkiem "cywilizowanych białasów" po odejściu od klawiatury.
--
Pozdrawiam
Marek Grzywa
No i jest szansa dowiedzieć się prawdy o polskim siermiężnym żeglarstwie,obwarowanym przepisami rodem z PRL-u.Będzie potem o czym pisać na łamach RP.
Pozdrawiam
Jurek
Chciałem odpisać Pani na priv, ale teraz muszę na gorąco i publicznie. Członek Zarządu głównego PZŻ, towarzysz Krzysztof Kwaśniewski swoimi epitetami sięgnął moralnego dna. Jestem przekonany że nikt spośród osób zaangażowanych w uwolnienie żeglarstwa nie poda mu więcej ręki.
A Panią pozdrawiam
Tomek Janiszewski
Tomek, który permanentnie obraża działaczy PZŻ, nawet kpt. Górkiego, którego bezinteresowne zaangażowanie przez 50 lat pracy społecznej i kryształowa uczciwość są powszechnie znane. Nie martw się zanim poprosiłem Jurka o usunięcie tekstu zrobiłem screena.
K
Poza jednym przypadkiem, gdzie istotnie użyłem bardzo ostrego epitetu, nie przypominam sobie aby Don Jorge usunął jakiś mój komentarz (napisał zresztą o tym do mnie na priv, i przyjąłem to ze zrozumieniem).
A co do "kryształowej uczciwości" kpt. Górskiego: przykład pierwszy z brzegu. Na ubiegłorocznym Sejmiku WOZŻ aż prawie zapluł się z wściekłości, domagając się abym publicznie, wobec wszystkich zgromadzonych przedstawił nazwiska tych działaczy związkowych którzy "rzekomo" kazali mi rejestrować jacht w PZŻ. Ciekawe na co liczył, może na to że nie jest mi znana rola kpt. Petryńskiego oraz tow. Heinricha w działalności lobbingowej podczas posiedzeń Komisji Sportu Sejmu 2001-2005, w wyniku czego powstała uchylona w ub roku ustawa, na mocy której minister sportu wydał stosowne rozporządzenie? Ale się przeliczył, publicznie to zakomunikowałem, zaś po mojej replice kpt. Górski nie otworzył już więcej ust.
K
nie ulega watpliwosci, ze Pani Katarzyna nie postapila zbyt roztropnie. Tylko, ze przeprosila, nie jest rowniez osoba ze "srodowiska zeglarskiego".
PZŻ nieustannie skłóca środowisko i mu szkodzi, nie zdaża się słyszeć oficjalnych przeprosin ze strony tej organizacji, a jednak nie jest Pan takim zacieklym bojonikiem o prawde!!!! dlaczego nie domaga sie Pan tak stanowczo sprostowan wypowiedzi swoich kolegow - przypomne - chociażby telewizyjne wypowiedzi po zeszlorocznej tragedii na mazurach - mogl Pan wtedy oficjalnie i publicznie zdementowac te klamsta, niedopowiedzenia i pol-prawdy gloszone przez Panskich towarzyszy z zarzadu.
Latwo jest kopac lezacego, trudno powiedziec silniejszemu ze jest "gałganem"!!!!
A podobno odwaga mniej kosztuje!!!
PZŻ nieustannie skłóca środowisko i mu szkodzi.
PZŻ czyli kto z 31 członków Zarządu i wielu innych działaczy.
"dlaczego nie domaga sie Pan tak stanowczo sprostowan wypowiedzi swoich kolegow - przypomne - chociażby telewizyjne wypowiedzi po zeszlorocznej tragedii na mazurach - mogl Pan wtedy oficjalnie i publicznie zdementowac te klamsta, niedopowiedzenia i pol-prawdy gloszone przez Panskich towarzyszy z zarzadu. "
Moja interpretacja tragedii mazurskiej jest nieco inna, świadczy wręcz odwrotnie, o nienajgorszych umiejętnościach żeglarzy mazurskich. Wszak na jakieś kilkadziesiąt tysięcy ludzi znajdujących się w tym czasie na wodzie zginęło tylko kilku. Dokładnie to powiedziałem jakiemuś dziennikarzowi do mikrofonu nie wiem nawet czy i gdzie się ukazało.
W trakcie 40 lat intensywnego żeglowania kilkukrotnie (tylko a może aż) znalazłem się w niebezpieczeństwie w wyniku niewiedzy osób trzecich, nawet posiadających patenty. Cały czas zarzucam Komisji Szkolenia ewidentne braki w programie mogące mieć niebezpieczne następstwa (n.p. brak znajomości flag MKS „A” „D” „F” „K” „L” „M” „U”).
Jedne i drugie bzdury pisane przez panią Katarzynę mnie nie zbulwersowały, tak jak nie zbulwersował mnie „Hrabia Monte Christo”, który dopływając do wyspy ze skarbami „wyskoczył na brzeg zanim marynarze zdążyli zarzucić na ląd kotwicę”. Od wynalazku Gutenberga nadrukowano tyle bzdur, ze człowiek się na to uodpornił.
Wkurzyło mnie co innego. Mianowicie już sam tytuł newsa „CHOCIMSKA PRACUJE NAD DZIENNIKARZAMI” i odzew na mój post „plamy na słońcu to tez „Funio”. Czynienie PZŻ jako całości odpowiedzialnym za każdy idiotyzm co jest napisany o żeglarstwie i co się okazuje ... Pani Katarzyna przepisała informacje ze strony internetowej, która się ma tak do PZŻ jak do Związku Hodowców Gołębi Ozdobnych i cała moja złość na moich respondentów (oskarżających niesłusznie PZŻ jako całośc) skupiła się na niej
Krzysztof
K
"PZŻ czyli kto z 31 członków Zarządu i wielu innych działaczy. "
PZŻ czyli związek, czyli Stowarzyszenie i każdy działacz z osobna, ponieważ każdy z działaczy ponosi odpowiedzialność za działania organu do którego należy - prosta sprawa - jak uważa Pan, że stowarzyszenie do którego organów Pan należy podejmuje kolgialnie złe decyzje, a Pan się z nimi nie zgadza to przypominam Panu, że udział w stowarzyszeniach nie jest obowiązkowy. Jeżeli Pan jest czlonkiem organu Stowarzyszenia, które robi źłe to jest Pan za to współodpowiedzialny i każdy inny członek zarządu razem z Panem.
odpowiadając wprost - wszyscy - 31 członków zarządu i wiele innych działaczy mających siłe głosu w PZŻ, bo trudno wymagać od "Jasia co ma 12 lat" i nalezy do jakiegos klubu zrzeszonego w PZŻ, aby walczyl o normalność w związku.
"Dokładnie to powiedziałem jakiemuś dziennikarzowi do mikrofonu nie wiem nawet czy i gdzie się ukazało."
Jeżeli uważa Pan, że to są działania wystarczające do zrzucenia z siebie tej odpowiedzialności to się Pan myli!!!! Gdzie artykuły w gazetach?? - tak się Pan chwali tym z przed ćwierćwiecza, gdzie sprostowania kłamstw puszczanych do mediów przez Pańskich kolegów, gdzie konkretne propozycje legislacyjne z Pańskiej strony??? po co Pan jest w tym zarzadzie??? ze wyznaczyli Panu funkcje - gadanie o muzeum to nie znaczy, ze nie jest Pan zobowiazany do mowienia i działania w celu normalizacji zasad żeglowania w Polsce. "Jak sie powiedziało a,.. to " tak jak sie zostalo czlonkiem zarzadu tej organizacji to teraz nalezy postepowac zgodnie z pogladami, tylko ze wyglada na to ze na tej stronie ma Pan inne poglady a na zarzadzie inne.
Pozdrawiam.
Gdyby ktoś z pozostałych ludzi wypowiadał się w imieniu Związku w sprawie akcji „Chrońmy żeglarskie zabytki” i pierwszego jej etapu konkursu „Szukamy żeglarskich zabytków” (http://www.kwasniewska.pl/zabytki.html ) miałbym pretensje, bo to jest impreza, za którą ja jestem odpowiedzialny.
Pozostali koledzy mogą mi wyrzucić błędy na Zebraniu, lub krytykować to z boku, ale wtedy już tylko jako szarzy żeglarze.
Podobnie ja, jak napisałem własny regulamin stopni żeglarskich ten ośmiostopniowy, rozesłałem mailowo kilku kolegom ze Zarządu a potem wkleiłem go tu (bodajże w dwa wątki), ale to już jako szary żeglarz. Jako członek Zarządu przedstawiłem swój projekt przepisów dotyczących rejestracji i przesłałem go Przewodniczącemu Komisji technicznej, gdybym powiesił go tu lub rozesłał do gazet mógłbym to zrobić jedynie jako szary żeglarz, no ewentualnie jako wicekomandor (nie należącej do PZŻ) Sekcji Wielkopolskiego Klubu Bałtyckiego.
Krzysztof
cały czas probuje Pan uciekac od meritum, skupiajac sie na swoich wolnych myslach, natomiast zupelnie nie odnoszac sie do glownego watku dyskusji!!!!
Powtarzam PAnu!!!
JEST PAN WSPOLODPOWIEDZIALNY ZA OBECNY STAN FAKTYCZNY!!!!! czy sie to Panu podoba czy nie, czy dopuszcza PAn to do swojej swiadomosci czy spycha brutalnie w podswiadomosc!!!!!! fakt jest faktem!!!!! za to jak jest odpowiada PZŻ, zarzad i kazdy "CZŁONEK" majacy jakikolwiek wplyw na decyzje tego zwiazku!!!!
Jezeli moralnie nie moze Pan zaakceptowac tego co jest niech PAn wreszcie wyrazi to publicznie nie jako SZARY ZEGLARZ tylko jako czlonek zarzadu!!!!! albo odejdzie z opuszczonymi po sobie uszami!!!! a jak Pan pozwala (przez milczenie -- w swojej organizacji) na obecny stan rzeczy to niech PAn przestanie nam tu imputowac ze jest inaczej!!!!
Powtarzam !
Jako członek Zarządu wypowiadam się wewnątrz na zebraniu.
Jako członek Zarządu na zewnątrz wypowiadam się w sprawach do których zostałem upoważniony,
Pisze pan:
„JEST PAN WSPOLODPOWIEDZIALNY ZA OBECNY STAN FAKTYCZNY”
Ja jestem ciekaw czy zarzuci Pan to samo Jurkowi Kulińskiemu, który był w Zarządzie 3 kadencje, i za jego ‘pontyfikatu” ustalono 4 stopniowego „potworka”. Proszę się Go zapytać jaki miał na to wpływ.
I na tym proponuję zakończenie dyskusji
K
I naprawdę Pan nie widzi różnicy miedzy wami? Oj chyba muszę to napisać dużymi literami - JUREK NIE MA W PZŻ, A PAN NIE MA ODWAGI ZREZYGNOWAĆ
K
K
K
Trzy dni wcześniej też trzeba było skombinować kasę na zupełnie nieżeglarską imprezę?
http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=800&st=15&fload=1
(pierwszy komentarz od góry)
Skoro Panu w głowie tylko to, jak by tu skombinować pieniądze na Związek, no to i takie bywają skutki...
Panie "Jakoś trzeba skombinować pieniądze Kwaśniewski"! :-DDD
Jako członek Zarządu na zewnątrz wypowiadam się w sprawach do których zostałem upoważniony,
Czy przed rozmową z senatorem Konopką (który swoimi kłamstwami zawartymi w liście do Premiera mógł wyrządzić szkodę o wiele większą niż Pani Katarzyna swoim zaniedbaniem) zostanie Pan upoważniony do wypowiadania się jako członek Zarządu? Czy też mam pana w tym wyręczyć, uprzedzając senatora, że "szary żeglarz" o nazwisku Kwaśniewski Krzysztof, który wybiera się na rozmowę z nim, w istocie jest członkiem Zarządu PZŻ?
Ja jestem ciekaw czy zarzuci Pan to samo Jurkowi Kulińskiemu, który był w Zarządzie 3 kadencje, i za jego ‘pontyfikatu” ustalono 4 stopniowego „potworka”.
Czy to za kadencji i za sprawą kpt. Jerzego Kulińskiego uczyniono w 1947r. z wewnątrzklubowych świadectw kwalifikacji - żeglarskie "prawa jazdy"? Czy to kpt. Kuliński za swojej kadencji sprzeciwiał się nadaniu elementarnych uprawnień żeglarzom jachtowym w 1981r. ? Czy za kadencji kpt. Kulińskiego faktycznie "wprowadzono 4 stopniowgo potworka", czy też raczej odrąbano przynajmniej te 2 macki potworkowi 6 stopniowemu (żeglarz jachtowy, sternik jachtowy, sternik jachtowy PU, jachtowy sternik morski, jachtowy kapitan żeglugi bałtyckiej, jachtowy kapitan żeglugi wielkiej)? Aaaa, już sobie przypomniałem, dlaczego tak to pana zabolało. Odebrano panu szansę zdania egzaminu na ten ostatni stopień, i zamiast dołączyć do ścisłej elity, znalazł się pan wśród kapitańskiego "plebsu"!
Swojego członkostwa Zarządu nie ukrywam i jak dojdzie do rozmowy z P. Senatorem tez nie będę tego ukrywał, ale rozmawiac będę jako szary żeglarz, tak samo nie wyobrażam sobie jakby n.p. Latek lub Żyła poszedł do jakiegoś muzeum i mówił jako członek Zarządu coś na temat akcji, za którą ja jestem odpowiedzialny. Prosze to zrozumieć.
K
rozmawiac będę jako szary żeglarz
I jako szary żeglarz będzie pan mówił "Jakoś trzeba skombinować pieniądze" (na Związek)?
nie wyobrażam sobie jakby n.p. Latek lub Żyła poszedł do jakiegoś muzeum i mówił jako członek Zarządu coś na temat akcji, za którą ja jestem odpowiedzialny.
Za to jako członek Zarządu będzie Pan mówił conajwyżej o potrzebie ratowania DeZet?
K
powtarzam jeszcze raz - jest Pan WSPOLODPOWIEDZIALNY i niech Pan wreszcie przestanie ogladac sie na innych!!!!!
Rozumie Pan w ogole funkcje takiego Organu jakim jest ZARZAD!!!!!
w Spółce Akcyjnej ZArząd wisi calym majatkiem!!! Pan jestes w stowarzyszeniu i Panu to dynda, ale moralnie ma Pan taka sama odpowiedzialnosc!!!!
Jezeli Pan sie nie zgadza z decyzjami organu do ktrego PAn nalezy to albo niech PAn zrezygnuje i zrzuci z siebie to jak widac zbyt ciezkie jazmo odpowiedzialnosci za wlasne slowa i czyny, albo niech PAn wreszcie zacznie dzialac!!!
Prosze bardzo uwielbia sie Pan chwalic papierkami z przed ciercwiecza. Prosze o jeden przyklad udokumentowany, gdzie zlozyl PAn zdanie odrebne (zaprotokolowane) dotyczace uwolnienia zeglarstwa rekreacyjnego przy podejmowaniu decyzji przez Zarzad - chociazby tej o przyjeciu jako oficjalny "projektu rozporzadzenia o uprawianiu zeglarstwa z dnia 02.01.2008', tego ze strony Pana Durejko!!!!!
Niech Pan pokaze czy rzeczywiscie PAn cos mowi na tych zebraniach!!!!
Aha i jeszcze jedno. W tamtym roku po tragedii na mazurach wypowiadali sie w telewizji dzialacze PZŻ., np. Pan Stosio. Rozumiem ze te wypowiedzi byly z upowaznienia zarzadu, a wiec rowniez PAnskiego!!!
Do dzisiaj kpt. Górskiego nie przeprosiłeś
Za to że podczas Sejmiku WOZŻ w odpowiedzi na jego połajanki nie położyłem uszu po sobie jak skarcony przez belfra uczniak lecz wyrąbałem mu publicznie między oczy całą prawdę o jego ZWIĄZKU, faktycznie narażając go na utratę osobistego autorytetu m.in wśród obecnych na sejmiku młodych działaczy klubowych? Akurat z tego to jestem dumny, i przepraszać nie zamierzam.
ja tę kobietę przeprosiłem za pindę, za pijaną i zaćpaną
Bo nie miał pan ekspertyzy z badania krwi?
Natomiast ona swoim tekstem zrobiła olbrzymią szkodę środowisku żeglarskiemu.
Tak, zrobiła. Po pańskiej reakcji widać jednoznacznie o jakie to "środowisko żeglarskie" chodzi.
Czterdziestolatek dumny że dokuczył 80 latkowi, który tak sie akurat składa że całe życie poświęcił pracy społecznej dla żeglarstwa, który zna błędy Związku i wyrzuca je na każdym zebraniu. Uważam że faceci u których stracił osobisty autorytet są tyle warci co i Ty bo jak na razie poza permanentnym ubliżaniem innym nie zauważyłem żadnej innej Twojej działalności.
K
Czterdziestolatek dumny że dokuczył 80 latkowi
Jesli wiek miałby być jakimkolwiek usprawiedliwieniem wybryku jakiego dopuścił się kpt. Górski, to niech założy wreszcie ciepłe kapciuszki i spędzi resztę życia przed telewizorem. W tej roli będzie mógł wreszcie liczyć na należny starszym osobom szacunek.
całe życie poświęcił pracy społecznej dla żeglarstwa,
Jakie są rezultaty tamtej "pracy społecznej" - każdy widzi.
który zna błędy Związku i wyrzuca je na każdym zebraniu
Nie przypominam sobie aby na tamtym zebraniu wyrzucił jakiekolwiek błędy Związku. Wylał natomiast wiadro żółci na znienawidzonych i pogardzanych "lipcowych morsów".
A kim są "lipcowe morsy" durniami, wrogami ??
Nie, oni są efektem błędnej polityki Komisji Szkolenia, są to ludzie, którym zrobiono krzywdę bo odebrano możliwość zdania egzaminu.
Krzysztof
Daj sobie to powiedzieć że każdy polski żeglarz, który zarobił chociaż jednego dolara pracując (niekoniecznie jako skiper) na jachtach obcych bander zawdzięcza to właśnie kapitanowi Górskiemu a takich jest kilka tysięcy.
To jest sprawa między kpt. Górskim a owymi tysiącami polskich żeglarzy zarabiającymi na lewo (bo tak trzeba określić wykorzystywanie amatorskich PZŻ-towskich kwitów do pracy zarobkowej). Mnie oraz milionów tych spośród żeglarzy którzy żadnej kasy na żeglowaniu (w kraju czy za granicą) nie zarabiali ona nie dotyczy. Nie dotyczy także nieokreślonej ale pewnie sporo większej liczby tych którzy za sprawą starań kpt Górskiego i podobnych mu matuzalemów nigdy przyjemności żeglowania nie zaznali. Albo zakończyli swoją przygodę żeglarską na okupionym cięzkim stresem zdobyciu śmiechu wartej "zabaweczki" zwanej "pierwszym i najważniejszym stopniem żeglarskim" pozwalającej na prowadzenie Omegi pod nadzorem instruktora.
To właśnie On doprowadził egzaminy kapitańskie PZŻ do takiego poziomu, że były one za granicą postrzegane jako profesjonalne.
Ale "splendorem" za ten wątpliwy sukces powinien podzielić się z peerelowskimi zakapiorami kumunistycznego reżimu. Bo to dzięki NIM właśnie innych, naprawdę profesjonalnych jachtowych egzaminów kapitańskich w PRL nie było. I nie bylo też innych możliwości wyjazdu za granicę jak służbowo, na zaproszenie lub na rejs żeglarski.
Sam na żadnym kontrakcie nie był a przewodniczącym CKE był przez bodajże 22 lata SPOŁECZNIE (czytaj ZA DARMO).
Ale w zamian za swoją "społeczną" pracę miał zapewnioną niezmienną wdzięczność tych którzy zawdzieczali mu możliwość krojenia tych którym zachciało się żeglować. Oraz pewność że swoim stołkiem będzie mógł cieszyć się tak dlugo jak tylko zapragnie. Dokładnie temu samemu mechanizmowi niejaki Sztosio zawdzięcza fakt że permanentnie wybierany jest na delegata na sejmiki (mimo że jako osoba funkcyjna mandat ma zapewniony "z urzędu"). Jak to działa - tłumaczył zebranym sam Arcyprezes podczas "dywaniku" w dniu 7 lutego 2005: Prezes i Zarząd realizują i będą realizować oczekiwania nie żeglarzy, lecz działaczy "Okręgów" bo im to zawdzięczają wybór na zajmowane stanowiska.
A kim są "lipcowe morsy" durniami, wrogami ??
Może pariasami? :->
Nie, oni są efektem błędnej polityki Komisji Szkolenia
A dlaczego pana nie ma w tej komisji, skoro uważa pan że polityka powinna być inna?
są to ludzie, którym zrobiono krzywdę bo odebrano możliwość zdania egzaminu.
Hahaha, zupełnie jak kandydaci na stopień żeglarza jachtowego po 1981 roku, którym odebrano możliwość zdobycia upragnionej "zabaweczki" :-DDDDD
Egzaminy były profesjonalne, tylko kwity były umocowane w prawie jako amatorskie do prowadzenia jachtów klubowych.
Mamy skrajnie różne poglądy i jak oliwa z wodą się nie miesza, tak jak Ty (i wielu innych) nie potrafisz zrozumieć że wolny człowiek powinien mieć prawo wyboru zdawać i mieć możliwość bycia najemnym żeglarzem, lub pływać na własnej łódce bez egzaminy lub z jednym szczątkowym egzaminem z przepisów. Dziś nie ma ani takiej ani takiej
K
Egzaminy były profesjonalne, tylko kwity były umocowane w prawie jako amatorskie
Nie ta kolejność: kwity były amatorskie, tylko kpt. Górski & spółka wywindowali wymagania do poziomu niemal takiego, jaki powinien obowiązywać dla kwitów profesjonalnych.
do prowadzenia jachtów klubowych.
Kpisz pan czy o drogę pytasz? To w PRL nie było innych jachtów niż klubowe? Nawet śródlądowych? Nie przypominam sobie aby takie jachty można było prowadzić bez PZŻ-towskich kwitów, z wyjątkiem tych najmniejszych "maczków".
Ty (i wielu innych) nie potrafisz zrozumieć że wolny człowiek powinien mieć prawo wyboru zdawać i mieć możliwość bycia najemnym żeglarzem
Więc weźcie się wreszcie z Kaczmarkiem, Funiem, Sztosiem, Górskim, Latkiem, Petryńskim, Helmem, Durejką, Szymałą, Borzyszkowskim, Moczydłowskim i całą resztą tej waszej ferajny do qpy, odpindolcie się tak od rekreantów jak i sportowców, załózcie własny PZŻNNMTNM (Polski Związek Żeglarzy Najemnych Na Morzu Tudzież Na Mazurach), wymyślcie sobie takie egzaminy jakie się wam żywnie podobają i wydawajcie sobie kwity Admirała Najemnego Wód Wszelakich.
lub pływać na własnej łódce bez egzaminy lub z jednym szczątkowym egzaminem z przepisów. Dziś nie ma ani takiej ani takiej
Ponownie zapytam: kpisz pan czy o drogę pytasz? Że bez egzaminu można prowadzć tylko łódkę do 7,5m długości? No to trzeba było nie sprzeciwiać się takiej liberalizacji w roku 2005, to może dziś mialibyśmy 12m. A jeśli chce koniecznie zdawać egzamin z przepisów, może zrobić to choćby w Chorwacji, bynajmniej nie w "kiosku z patentami VB stojacym na każdym rogu" co pan jakiś czas temu insynuował.
piszesz:
Zgoda ale bym poprawił z "niemal takiego" na wyższego"Nie ta kolejność: kwity były amatorskie, tylko kpt. Górski & spółka wywindowali wymagania do poziomu niemal takiego, jaki powinien obowiązywać dla kwitów profesjonalnych."
piszesz:
" Nie przypominam sobie aby takie jachty można było prowadzić bez PZŻ-towskich kwitów, z wyjątkiem tych najmniejszych "maczków"."
a jednak było można nawet w czasach stalinowskich dopiero przy tym niepotrzebnie pogrzebano dużo później. rok 1947 http://www.kwasniewska.pl/wspomnienia/wsp.htm Przyjechaliśmy do Kiekrza -- jesteśmy teraz członkami Yacht Klubu Wielkopolski i rozpoczęliśmy dzisiaj praktyczny kurs żeglarski. Teorii już się trochę poduczyłam w domu, aby nie być tak zupełnie zielona. -- Kurs będzie się odbywał, na razie, we wszystkie niedziele i święta. -- Dzisiejsze ćwiczenia były bardzo przyjemne -- pływaliśmy od godz.9.oo do 13.00. Było nas kilka osób -- wszyscy po kolei sterowali -- było wesoło i beztrosko. Naszym kapitanem jest pan Zieliński, bardzo miły, za dużo nas nie męczy - nauka upływała szybko i radośnie. Wiatr mieliśmy dobry, nie za duży, ale w miarę . --- Po zajęciach trochę leżakowaliśmy a potem wypłynęliśmy sami naszą „P-siódemką”. Bez patentów patenty obowiązywały na klubowe
Piszesz
Że bez egzaminu można prowadzć tylko łódkę do 7,5m długości? No to trzeba było nie sprzeciwiać się takiej liberalizacji w roku 2005,
Teraz chyba sam kpisz lub o drogę pytasz pisałem i tu i w listach do posłów nie długość a przeznaczenie, teksty moich wystąpień znaszK
K
K
K
K
Jest pan ostatnią osobą mającą moralne prawo domagać się od Pani Katarzyny ujawnienia danych fałszywego informatora. Oczekuję że w tym momencie zniknie pan z tej witryny po wsze czasy. Ale cóż, jest takie przysłowie: "Pluj świni między oczy, to i tak powie że deszcz pada"...
Tomek Janiszewski
K
Szanowny Don Jorge!
Zwracam się z prośbą o ucięcie dyskusji, a dokładniej gnojenia autorki nieszczęsnego artykułu. Popełniła błąd i pokajała się publicznie. Wiem dobrze jak trudno jest zdobyć się na coś takiego. Sam, jako piszący, znam prawa rządzące redakcjami i podchodzę do tego spokojniej niż reszta. Dalsze deptanie Pani Katarzyny wystawia tylko świadectwo piszącym a do sprawy nic nie wnosi.
Żyj wiecznie!
Adam Kowalczyk
K
Natomiast z PZŻ dostałam wiadomość w kilka godzin po moim pytaniu z adresu jakaś dziwna ksywka, której niepamiętam @wp.pl. Nie ze służbowego. Dowiedziałam się m.in, że "jeśli pływać to tylko z patentem".
Co było do przewidzenia. Dała się Pani wpuścić, ale tej wiedzy co teraz, wtedy Pani nie miała.
Na stronie ISAF (międzynarodowej federacji żeglarskiej)
http://www.sailing.org/23159.php?PHPSESSID=ff80fb2ad0c17bf0945cf896c489dca6
Na portalu ONET
http://sport.onet.pl/0,1248750,1741576,druk_wiadomosc.html
Każdy kto zapłacił za patent egzamin czy rejestrację łódki łożył na to.
Na koniec Karol Jabłoński w Kiekrzu na najwyższym podium w Poznańskim pucharze klasy Cadet (fot ja)
http://www.kwasniewska.pl/wspomnienia/96.jpg
Krzysztof
A propos książeczki będzie robiona całkiem od nowa i to nie prze ze mnie a przez Jurka Tyszko, tego od "Szkolnych przypadków poczciwej dezety", jego genialne piórko można zobaczyć tutaj http://www.kwasniewska.pl/Jurek.html
K
http://www.kwasniewska.pl/Jurek.html
Pan i koledzy inspektorzy pieniądze z przeglądów na co przeznaczali?
No jak to na co? "Inspektor te pieniądze obróci na swoje żeglowanie" - to są słowa pana Krzysztofa. Kiedyś mawiało się: "Koniak jest to trunek klasy robotniczej wypijany ustami jej przedstawicieli".
Pan Krzysztof napisał: "Każdy kto zapłacił za patent egzamin czy rejestrację łódki łożył na to."
Tylko dlaczego uważa Pan że to dobrze? Jak będe chciał sponsorować sportowców, to udam się do najbliższej kolektury LOTTO. Albo dokonam darowizny, wpłacając datek bezpośrednio na odpowiednie konto.
Mam w d...użym poważaniu wyczynowy sport i swoje ciężko zarobione i opodatkowane pieniądzę wolę wydać na piwo, kamizelke ratunkową, LZS "Szmacianka" z P.... Dolnego, WOPR, wczasy na Krecie, albo fundusz stypendialny dla siostrzeńca. Sukcesy polskich żeglarzy na arenie międzynarodowej interesują mnie mniej więcej tyle samo co sukcesy (lub ich brak, bo nie wiem) Reprezentacji Polski w pływaniu synchronicznym. Nie popieram Pańskiego przekonania że śą to cele na które warto łożyć moje pieniądze. Dlaczego więc Pański (bo na pewno nie mój) związek sportowy usiłuje wkładać rękę do mojej kieszeni wbrew mojej woli? Jeżdżę na natrach, na rowerze, czasami konno, bardzo często samochodem. Czy z tego tytułu mam obowiązek łożyć na Kubicę, Małysza, albo jakiegoś następcę Szurkowskiego? Czasem biegam. Czy z tego powodu Polski Związek Lekkiej Atletyki powinien mi wystawić jakąś licencję na bieganie, po to żeby wspomóc swoich zawodników?
Jeszcze raz powtórzę: Nie popieram Pańskich idoli i nie chcę na nich łożyć.
Najbardziej obrzydliwe w skamleniu pana Krzysztofa o kasę dla ZWIĄZKU jest to, że zainteresowany konsekwentnie przemilcza fakt, że na naszych Mistrzów pokroju Kusznierewicza łoży państwo - dokładnie tak jak na owe "wylęgarnie chuliganów" którym to mianem określa pan Krzysztof piłkarskie stadiony. I pion sportowy PZŻ (który sam z radością przyjąłby uwolnienie PZŻ od leśnodziadkowoszkoleniowopatentoworejestracyjnoprzeglądowookręgowego garba) musi się z tych funduszy skrupulatnie rozliczać. Natomiast kasa jaką wykładają zwykli żeglarze - rekreanci za kursy, egzaminy, patenty, rejestracje i przeglądy jest w całości przejadana przez "Okręgi". Nie musisz więc patrzeć z niechęcią na żeglarskich wyczynowców - nie oni są winni tego skandalu. Idolami pana Krzysztofa nie są Kusznierewicz, Szotyńska i Klepacka, lecz Borzyszkowski, Szymała, Winkler, Górski, Latek, Sztosio, Kaczmarek a także Chocholak i Durejko - nawet jeśli tych ostatnich, jako zajadłych konkurentów do kasy z naszych kieszeni przynajmniej deklaratywnie może nie lubić.
Pisze Pan:
„Jeżdżę na natrach, na rowerze, czasami konno”
„I już płaci Pan na sport jeździecki bo każdy koń, którego pan bierze na ujeżdżalni, przeszedł odpowiednie badania weterynaryjne i psychologiczne, organizowane przez PZJ, Na których Związek ten zarabia, no chyba że ma Pan własnego konia, którego chował Pan od źrebaka i sam układał, ale wtedy i tak musi on być zarejestrowany i to nie w magistracie tylko w Polskim Związku Hodowców Koni.
Tomek napisał:
„na naszych Mistrzów pokroju Kusznierewicza łoży państwo” ale konsekwentnie ten fakt przemilcza iż Mateusz zanim stał się wielki, startował w klasach młodzieżowych (sam Go pamiętam ze Srebrnego Żagla Optymista) a to jedynie jest sponsorowane z funduszu na sport dzieci i młodzieży, ale tam już trzeba mieć środki własne. Związki się dokładnie rozliczają z każdych pieniędzy tych z naszych patentów również
Pisze Pan :
Sponsoringowi w wykonaniu państwa też jestem przeciwny. Dla równowagi dodam że wydawanie moich podatków na wspieranie tzw. kultury i sztuki też uważam za niewłaściwe.
Czyli panu się również nie podoba pakowanie pieniędzy w stadiony i pięciu koordynatorów d.s. Mistrzostw w roku 2012 na etatach w ministerstwie.
Wbrew pozorom ja jestem za sponsoringiem państwa, ale ten sponsoring winien być rozdzielany sprawiedliwie, w zależności od osiąganych wyników.
K1. Jeżdżę, nie hoduję. I Polski Związek Jeździecki niczego ode mnie nie chce. Prosze nie mylić związków.
2. Jeżeli Pan chce, może Pan płacić na rozwój sportu młodzieżowego. Ja nie chcę.
3. Pozwoli Pan, że o tym co mi się w organizacji Euro 2012 nie podoba będę pisał sam.
4. To że Pan jest za sponsoringiem spotru ze strony państwa mnie nie dziwi. W końcu jest Pan działaczem związku sportowego.
Tylko dlaczego, odpowiadając na nie postawione pytania, nie odpowiedział Pan na to jedno zadane: Dlaczego uważa Pan że powinienem wbrew swojej woli dotować sport żeglarski w Polsce?
4. Bo skoro nie daje Państwo to sport ten jakoś musi się kulać na zasadzie mniejszego zła.
Krzysztof
cytuję: "czyli w opłacie za używanie konia, którą płaci pan jego właścicielowi jest część tej opłaty" Zapomniał Pan wymienić cenę siana i owsa, opieki weterynaryjnej, podatków, itp.
Płacę nie PZJ na działalość sportową, tylko prywatnej osobie lub firmie za użyczenie konia. Składniki jego kosztów mnie nie obchodzą.
Pisze Pan: "skoro nie daje Państwo to sport ten jakoś musi się kulać na zasadzie mniejszego zła"
1. Skoro państwo nie daje, albo daje Pana zdaniem za mało, to prosze żeby różnice pokrył Pan z własnej, a nie mojej kieszeni. Ja podatki płacę, a Pańskie zainteresowania nie są moim.
2. "Mniejsze zło" - to wtedy kiedy Kali ukraść komuś krowę, albo Pańskie zainteresowania są finansowane z mojej kieszeni? Dobrze zrozumiałem? Doprawdy, rozbrajająca szczerość.
"Płacę nie PZJ na działalość sportową, tylko prywatnej osobie lub firmie za użyczenie konia. Składniki jego kosztów mnie nie obchodzą."
Może i nie obchodzą ale Pan je płaci.
Pisze Pan:
"Mniejsze zło" - to wtedy kiedy Kali ukraść komuś krowę, albo Pańskie zainteresowania są finansowane z mojej kieszeni? Dobrze zrozumiałem?"
Nie tylko moje, sport winien być właściwie finansowany przez Państwo.
Jakoś nie burzą Pana miliardy pakowane w euro 2012 z pańskich i moich podatków, gdyby jachty były rejestrowane w magistratach to by panu nie przeszkadzało?
K
Panie Krzysztofie, pisze Pan że, cytuję: "Może i nie obchodzą ale Pan je płaci." Nie rozumiem Pańskiego uporu w tłumaczeniu rzeczy oczywistych. Jak kupuję luda na patyku, to płacę za loda, a nie za: jakja, mleko, patyczek, transport, sanepid, prąd, radę zakładową, kominiarza, urlopu macierzyńskie, wcześniejsze emerytury górników, ostrzelanie wioski przez polski kontyngent wojskowy w Afganistanie i cały szereg innych rzeczy. Choć pośrednio na to właśnie te pieniądze idą. Ale nie ja płacę na młodych dżokejów z PZJ, tylko właściciel konia. I nie mam nic przeciwko. Ale tak jak PZJ nie chce nic ode mnie, tak samo nie wyciąga ręki do mnie PZN, PZMot, PZKol i PZLA. Choć w mniejszym lub większym stopniu kozystam z nart, samochodu i roweru. Dodam jeszcze że amatorsko kiedyś uprawiałem wspinaczkę skałkową i też nik ode mnie z tego tytułu pieniedzy na szkolenie następców Wielickiego czy Kukuczki nie pobierał. To chyba powinno Panu dać do myślenia.
2. Jeszcze raz zwracam Panu uwagę, że swoją opinię o wydatkach na Euro 2012 przedstawię sam, w momencie który uznam za stosowny. Pan zaś z zapałem godnym lepszej sprawy po raz drugi prubuje za mnie zając stanowisko w tej kwestii. Tym razem diametralnie inne niż poprzednio. Niech Pan tego więcej nie robi, bo uznam że zamiast dyskusji na temat, ucieka Pan w dygresje, zresztą tak jak z konikami.
Ad rem:
Pisze Pan: "sport winien być właściwie finansowany przez Państwo." Napisałem już poprzednio, że moim zdaniem sport nie powinien być finansowany z budżetu państwa, tylko przez prywatnych sponsorów. Napisałem już poprzednio że odmienność Panskiego zadania w tej kwestii mnie nie dziwi, bo jest to postawa pasująca do działacza związku sportowego, beneficjenta takiego stanu rzeczy. Otrzymałem już poprzednio dpowiedź, że finasowanie Pańskich zainteresowań z mojej kieszeni to Pańskim zdaniem "mniejsze zło". W zasadzie ta dyskusja powinna się na tym zakończyć, bo i co po takim wyznaniu może być jeszcze do powiedzenia? Pisze Pan: "NIe tylko moje". To niech Pan z innymi osobami podzielającymi ten pogląd zrobi zrzutkę i do tego "niewłaściwie" finansowabego sportu dopłacajcie, ale z własnych kieszeni.
1. Ja uważam iż dla mnie jest wszystko jedno czy moje pieniądze idą bezpośrednio czy pośrednio tam gdzie moim zdaniem iść powinny lub nie.
2. Nie wiem czemu uważa Pan mnie za „beneficjenta” tego stanu rzeczy. Ze czasem sędziuję regaty czasem pomierzę łódkę, że kilka lat zawodowo uczyłem dzieci żeglowania. I tak 90% moich działań w żeglarstwie jest robione społecznie (czytaj za darmo).
3. Co do mniejszego zła to rozumiem iż dla Pana mniejszym złem było by zniknięcie żeglarstwa tak jak znikły konkurencje podwodne, a dla mnie mniejszym złem jest przejęcie, dla finansowania żeglarstwa części działań od administracji państwowej.
Krzysztof
Panie Krzysztofie, chyba już dość jasno napisałem że mam w d..użym poważaniu sport, tak że zniknięcie dyscyplin żeglarskich jest mi tak samo obojętne jak zniknięcie konkurencji podwodnych. Nawet nie wiedziałem że są takie, choć pływać umiem a nawet czasem zanurkuję. Tak samo to że pływam jachtem, nie czyni ze mnie automatycznie sympatyka sportów żeglarskich, a już na pewno nie powoduje chęci tych sportów finansowania. Niech Pan realizuje swoje i kolegów fantazje za wasze pieniądze. Albo niech Pan się weźmie za szukanie sponsorów, czyli tych którzy dobrowolnie sfinansują Pański ulubiony sport.
Próby przekonania mnie i innych czerpiących przyjemność z wypoczynku pod żaglami, że opłacanie Pańskich zamiłowań naszymi pięniędzmi to "mniejsze zło", wywołują we mnie nieodparte wrażenie że zatracił Pan elementarne poczucie przyzwoitości. Wrażenie to pogłębiają Pańskie wypowiedzi na temat finansowania Euro 2012, z których jasno wynika że jest Pan przeciwnikiem wydawania Pańskich, pochcodzących z podatków pieniędzy na, cytuję: "pakowanie pieniędzy w stadiony i pięciu koordynatorów d.s. Mistrzostw w roku 2012 na etatach w ministerstwie." Tymczasem nie widzi Pan niczego zdrożnego w tym, żeby oprócz podatków płaconych państwu, dodatkowo i przymusowo opodatkować nie mającą na to wcale ochoty część społeczeństwa do "pakownia pieniędzy w inne stadiony (żeglarstwo sportowe) i innych koordynatorów na etatach (działaczy PZŻ)".
Zło, to jak Krzysztofa Kwaśniewskiego zmuszają do współfinansowania zachcianek innych. "mniejsze zło", to jak inni finansują zachcianki Krzysztofa Kwaśniewskiego. Przypomnia to Panu coś?
Większe zło jak dyscyplina sportu umiera śmiercią naturalną.
Mniejsze zło - przejęcie od urzędu Państwowej administracji części czynności na finansowanie sportu.
Krzysztof
Panie Krzysztofie,
Ma Pan rację. Nie rozumiem Pana. Wpływa na to jedna, bardzo prosta sprawa: Pan chce moich pieniędzy na swoje "widzimisie". Jednocześnie bardzo starannie unika Pan odpowiedzi na pytanie zasadnicze:
Czy jest moralnym realizowanie Pańskich pasji moimi pieniędzmi tylko dla tego że lubię się powłóczyć żaglówką po wodzie, a Pańskim chobby jest żeglarstwo?
K
Powtórzę pytanie jeszcze raz:
Czy jest moralnym realizowanie Pańskich pasji moimi pieniędzmi tylko dla tego że lubię się powłóczyć żaglówką po wodzie, a Pańskim chobby jest żeglarstwo?
I prosze po raz drugi o jasną odpowiedź. NIe o filozoficzne refleksje.
K
Jedna z większych bzdur które sobie można wyobrazić...
Panie Krzysztofie,
Krotko i bez polskich znakow, bo z Grecji. Jako zejest to kolebka demokracji, to nawet bedzie tu pasowac.
Zgodnie z prawem place podatki, ktore polski, demokratycznie wybrany Rzad marnuje w spoob zgodny z wola wyborcow. Ttrudno.
Ale Pan chce ode mnie daniny PONAD to, co oddaje juz na PZZ za posrednictwem fiskusa. Kiedy pytam Pana o moralnosc takiego zachowania, ucieka Pan albo w dywagacje, albo przywoluje autorytet Jana Pawla II. Jest to nie tylko niesmaczne, ale wrecz zenujace. Pozostawiam Pana sam na sam z panskim sumieniem. Obawiam sie tylko ze jego jakosc odpowiada jakoscia Panskiemu morale.
Nie przywołuje niczyjego autorytetu stwierdzam jedynie fakt iż Polska kojarzy się jedynie ze sławnymi Polakami. Mógłbym jeszcze dopisać do nich Kiepurę bo tyle wiedziano o Polsce wtedy.
Nałożenie dodatkowego podatku na część ludzi by nie zginęła z powierzchni Ziemi dyscyplina sportu przynosząca prestiżowe wyniki jest mniejszym złem niż Jej zniknięcie.K
Mnie tam rybka, ale im dłużej ludzie o Pańskiej mentalności będą w tym związku tym gorzej dla tej organizacji...
pozdrawiam
Ale jest fajny temat :) libaratorzy załatwili rekreacji silnike spalinowe do 10 kW a ustawa o żegludze śródlądowej łodzie rekreacyjne wędkarskie nie traktuje jako rekreacji i jak pamiętam zostali na 3,5 kW. Czyżby wędkarstwo nie było rekreacją? :))))
Proszę nie wprowadzać Pani Katarzyny w błąd. Pojęcia nie mam skąd wytrzasnął Pan te 3,5kW (czyli ok. 5KM). Przed ubiegłoroczną liberalizacją osoba prowadząca jakąkolwiek motorówkę (rekreacyjną czy wędkarską) z silnikiem powyżej 5kW (czyli jakieś 6,6KM) musiała legitymować się patentem sternika motorowodnego. Inna rzecz że wymaganie tego dokumentu od sternika łodzi wędkarskiej miało wątpliwe umocowanie prawne (brak było odrębnego aktu prawnego określającego uprawnienia wymagane od takiej osoby, "podciągano" więc wędkarstwo pod rekreację). Jednoznacznie sprecyzowana była natomiast moc silnika (20kW) poniżej której można było rejestrować łodzie wędkarskie na uproszczonych zasadach w Starostwach powiatowych. I ten limit pozostał nie zmieniony do dziś. Nie pojawił się też żaden akt prawny określający uprawnienia sternika łodzi wędkarskiej. Zatem jeśli już miałby być wymagany patent motorowodny od sternika takiej łodzi - to tylko wtedy gdyby moc silnika przekraczała 10kW, jakie "załatwili" liberatorzy.
panie Tomaszu, przepraszam, ma Pan rację, zasugerowałem się dziwną stroną wędkarską,
No i? Wszak Pani Katarzyna również zasugerowała się "dziwną stroną żeglarską" (oj, będzie chyba temat dla "Samosteru" aby napiętnować jej tfu!rcę). Ale niech się Pan nie obawia, ja Pana również gnoić nie zamierzam, pomimo że Pan nie była Kobietą! ;-P
Pozdrawiam
Tomek
A swoja drogą jest Pani nieostrożna maile należy zapisywać z tego co zauważyłem korzysta pani z maila na serwerze redakcji może gdzieś to jeszcze jest zapisane w logach serwera? Proszę pogadać z waszymi informatykami.
Tym razem pozdrawiam
K
K
Uuuuuu dziewczyno posłuchaj starszej osoby:-))) Takim postępowaniem, w swoim zawodzie, prosisz się o nieszczęście. Zresztą chyba już to do Ciebie dotarło.
Koniecznie idź na to spotkanie na które zaprosił Ciebie Zbieraj, chłopaki nauczą jak archiwizować posty, nie musisz ich przecież trzymać w skrzynce.
Panie Adamie, czy nie zauważył Pan, kto tak naprawdę gnoi Panią Katarzynę? I w czyim interesie to czyni?
....a niektorych nie.
Podpisuje sie pod tekstem Adama Kowalczyka, gratulujac mu zmyslu syntezy, Lukasz.
K
Dobrze Ci się zdaje. A Pan Skądśtrzebaskombinowaćpieniądze Kwaśniewski przejął najwyraźniej obyczaje z pl.rec.zeglarstwo, i zdaje się mu że i na witrynie Don Jorge można w piątek wypisywać wszelkie głupoty.
Za to mnie się zdaje że jutro znowu Skądśbędziemusiałskombinowaćpieniądze na weekendowy numer gazety. Może odmówi sobie fajek Carmenów?
Wpisałem słowo "jacht" i z pośród przeszło stu odpowiedzi sprostowania nie ma.
Nie umiem szukać czy ...?
K
K
Krzysztof Kwaśniewski
adres skasowaem
Pan Paweł Lisicki
Redaktor Naczelny
RZECZPOSPOLITEJ
Panie Redaktorze!
Uprzejmie proszę o podjęcie konkretnych kroków w celu ustalenia fałszywego informatora, który celowo naraził Pańską gazetę i Polski Związek Żeglarski na poważne nieprzyjemności. Skoro p. redaktor Katarzyna Pawlak pisze na forum „Natomiast z PZŻ dostałam wiadomość w kilka godzin po moim pytaniu z adresu jakaś dziwna ksywka, której niepamiętam @wp.pl.”, proszę kazać Waszym informatykom wyciągnąć ten mail z logów serwera i ustalić adres oraz IP komputera z którego było to wysłane, jeżeli oni tego nie potrafią to proszę zwrócić się do prokuratury z zawiadomieniem o przestępstwie, by zrobił to za nich właściciel serwera „Wirtualnej Polski”.
Artykuł w Pańskiej gazecie wywołał szkody nie dające się ocenić i Pańskim obowiązkiem jest spowodowanie wyjaśnienia wszystkich jego aspektów. Wyrzucenie z pracy młodej uczącej się jeszcze dziewczyny nie jest żadnym rozwiązaniem (może świadczyć jedynie o tchórzostwie). Mam nadzieję iż zdaje Pan sobie sprawę iż bycie redaktorem naczelnym jakiejkolwiek gazety to nie tylko branie wysokiej pensji, ale również branie całej odpowiedzialności za wszelkie szkody wywołane przez Pańską gazetę.
Z należnym poważaniem
(Krzysztof Kwaśniewski)