NIE RÓB SAMEMU, CO MOZNA W KILKU ?
z dnia: 2012-07-17


Witold Pawłowski jakoś nie podziela tęsknoty za samotnością, która pognała Marka Tereszewskiego na Azory. Różne są upodobania. Na przykład do żeglowania z kotem. Tyle tylko, że kota o zdanie znany skipper pewnie nie pytał, tylko psią smycz od razu mu założył. To oczywiście tak z troski, aby nie wypadł. Zupełnie takiej samej, którą do dziś Związunio zasłania swe niecne praktyki. A owa troska jest tak wielka,  że nawet ś.p. Tomkowi - samotnemu obieżyświatowi, laureatowi odmówił patentu "morsa".
Wszystko to jakoś mi się też składa z wczorajszym zaproszeniem do udziału w Regatach Samotników http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2022&page=0
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_______________
 
Zdarza mi się, że wyjde na zatoke samotnie. Ale to to tylko parę godzin  - no do Pucka trochę dalej. I wlasnie z Pucka, jak wracałem nocą przy dobrej widoczności, gwiazdy świeciły czułem się wolny, Panem Zatoki, gdzie chcę tam plynę. Ale na morze wybrać się samotnie to albo zawody, rekordy,które jestem w stanie zrozumieć lub  szarża ułańska lub potwierdzenie nieprzystosowania do świata. Wiele lat pływałem na statkach i wielokrotnie odczuwałem wielką ulgę jak za rufą pozostawiałem ląd, lądowe problemy i konieczność podejmowania decyzji, ale to właśnie świadczy , że zboczenie zawodowe już żem chwycił.
Lat temu parę ,a nawet wiecej czyli gdzieś w końcu lat siedemdziesiątych szedłem stateczkiem do Chin, po drodze Goteborg i Świeta Wielkanocne. Jako, że nie za bardzo żesmy zareagowali na możliwość handlu gorzałką, po paru godzinach się nam skończyła. Patrzymy a tu w porcie cumuje nasza "Skierka" nasz kalosz w relacji Szczecin - Goteborg.
To walimy w ciemno, bo oni muszą mieć.I rzeczywiście, wyciągneli  z dziury nawet  i biesiada była best a nawet lepiej. Ale w miedzyczasie  była dyskusja  o tym jak marynarza zmienia pływanie. Po pierwszych 5 latach już trza brać poprawkę, czyli pierwsze stadium, po 10 -ciu jeszcze większą, czyli II stadium , a po pietnastu  to juz trza brać dużą poprawke na faceta. Słuchałem tego lekceważąco bo byłem młody no i  mało doświadczony.
Ale dziś? To jest racja!
Pływanie zmienia! Szczególnie dzisiejsze, gdzie pomiędzy kontraktami nie płacą i marynarz chąc utrzymać rodzinę na dobrym poziomie pływa, pracuje większość roku.
Ale miałem pisac o samotnym pływaniu. Kolega Marek  Tereszewski pisze że wybral samotne pływanie. I ja myślę ,że to jest jednak klęska, klęska bo nikt nie był godny zaufania Kolegi Marka lub zdolność wytrzymania na małej powierzchni z innymi ludżmi była u niego żadna. Każdy inny człowiek w dłuższym okresie czasu i na małej powierzchni drzażni i to bardzo, ale przeciez trza mieć jakąś tolerancję, zdolność do kompromisu !
A z drugiej strony-pływanie w dobrej kompanii, gdzie jest z kim pośpiewać
podyskutować grac w karty nawet, o nie jest lepsze od samotnego pływania???/
Że o bezpieczenstwie  nie wspomnę/
Pozdrawiam
Witold Pawłowski
 
Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2024