NIE RÓB SAMEMU, CO MOZNA W KILKU ?
z dnia: 2012-07-17
Witold Pawłowski jakoś nie podziela tęsknoty za samotnością, która pognała Marka Tereszewskiego na Azory. Różne są upodobania. Na przykład do żeglowania z kotem. Tyle tylko, że kota o zdanie znany skipper pewnie nie pytał, tylko psią smycz od razu mu założył. To oczywiście tak z troski, aby nie wypadł. Zupełnie takiej samej, którą do dziś Związunio zasłania swe niecne praktyki. A owa troska jest tak wielka, że nawet ś.p. Tomkowi - samotnemu obieżyświatowi, laureatowi odmówił patentu "morsa".
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_______________
Zdarza mi się, że wyjde na zatoke samotnie. Ale to to tylko parę godzin - no do Pucka trochę dalej. I wlasnie z Pucka, jak wracałem nocą przy dobrej widoczności, gwiazdy świeciły czułem się wolny, Panem Zatoki, gdzie chcę tam plynę. Ale na morze wybrać się samotnie to albo zawody, rekordy,które jestem w stanie zrozumieć lub szarża ułańska lub potwierdzenie nieprzystosowania do świata. Wiele lat pływałem na statkach i wielokrotnie odczuwałem wielką ulgę jak za rufą pozostawiałem ląd, lądowe problemy i konieczność podejmowania decyzji, ale to właśnie świadczy , że zboczenie zawodowe już żem chwycił. Lat temu parę ,a nawet wiecej czyli gdzieś w końcu lat siedemdziesiątych szedłem stateczkiem do Chin, po drodze Goteborg i Świeta Wielkanocne. Jako, że nie za bardzo żesmy zareagowali na możliwość handlu gorzałką, po paru godzinach się nam skończyła. Patrzymy a tu w porcie cumuje nasza "Skierka" nasz kalosz w relacji Szczecin - Goteborg. To walimy w ciemno, bo oni muszą mieć.I rzeczywiście, wyciągneli z dziury nawet i biesiada była best a nawet lepiej. Ale w miedzyczasie była dyskusja o tym jak marynarza zmienia pływanie. Po pierwszych 5 latach już trza brać poprawkę, czyli pierwsze stadium, po 10 -ciu jeszcze większą, czyli II stadium , a po pietnastu to juz trza brać dużą poprawke na faceta. Słuchałem tego lekceważąco bo byłem młody no i mało doświadczony. Ale dziś? To jest racja! Pływanie zmienia! Szczególnie dzisiejsze, gdzie pomiędzy kontraktami nie płacą i marynarz chąc utrzymać rodzinę na dobrym poziomie pływa, pracuje większość roku. Ale miałem pisac o samotnym pływaniu. Kolega Marek Tereszewski pisze że wybral samotne pływanie. I ja myślę ,że to jest jednak klęska, klęska bo nikt nie był godny zaufania Kolegi Marka lub zdolność wytrzymania na małej powierzchni z innymi ludżmi była u niego żadna. Każdy inny człowiek w dłuższym okresie czasu i na małej powierzchni drzażni i to bardzo, ale przeciez trza mieć jakąś tolerancję, zdolność do kompromisu ! A z drugiej strony-pływanie w dobrej kompanii, gdzie jest z kim pośpiewać podyskutować grac w karty nawet, o nie jest lepsze od samotnego pływania???/
Że o bezpieczenstwie nie wspomnę/ Pozdrawiam Witold Pawłowski
|