O SZKARPAWIE, LINIACH ENERGETYCZNYCH i STATKU PRZECIERAJĄCYM DROGĘ
z dnia: 2013-08-20
Marcin Palacz prowadząc swój jacht ze Szwecji do Elbląga na "leże zimowe" - po raz drugi tego lata trawersuje Szkarpawę. Dziś kolejna porcja obserwacji użytkowych.
Jaki wniosek z dzisiejszej korespondencji?
Tylko powrót intensywnej żeglugi dużych jednostek (pchacze z barkami, barki, holowniki, wycieczkowce) zapewni zadawalającą żeglarzy drożność Szkarpawy, Wisły Królewieckiej, Nogatu i innych cieków wodnych pięknej Delty Wisły.
Nowy Dwór Gdański, Malbork i Sztutowo powinni być tym zainteresowane.
Podobny problem, ale w innej skali dręczy Kanał Elbląski.
Obawiam się jednak ekoterrorystów. Oni zaraz coś będą mieli w poprzek.
Kamizelki także na Szkarpawie !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------
Don Jorge, O przeniesionych pod dno rzeki liniach energetycznych na Szkarpawie tego lata w SIS było już dwukrotnie: pisał o nich ostatnio Henryk Brylski w korespondencji z Zalewu Wiślanego http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2292&page=0, a ja cieszyłem się z braku drutów w lipcu.
Obaj wspominaliśmy o tablicach ostrzegających przed liniami, których nie ma. Z tych informacji można by odnieść wrażenie, że na Zalew droga stoi otworem dla jachtów z dowolnie wysokimi masztami, a tablice pozostały tylko przez niedopatrzenie energetyków.
Otóż nie! Usunięte zostały line najniższe. W ostatni weekend, w drodze powrotnej do Elbląga, sprawdziłem, że w dalszym ciągu Szkarpawę przecinają trzy linie wysokiego napięcia: jedna z prześwitem 14.7 m, dwie oznaczone jako 14 m! Przedtem najniższy drut wisiał 12 metrów na wodą. Niepotrzebne tablice ostrzegające o nieistniejących liniach już zostały zabrane. Te oznaczenia, które pozostały, to nie są zapomnianym reliktem przeszłości i nie wolno ich ignorować!

A Szkarpawa płynie szeroko i głęboko (jak na Szkarpawę), przeważnie wolna od wodorostów i innych przeszkód w wodzie. Dwa razy w tygodniu rzeką przepływa luksusowy wycieczkowiec "Johannes Brahms", w rejsie z Gdańska do Kaliningradu, Elbląga i z powrotem. To między innym dzięki rejsom tej dużej jednostki Szkarpawa nie jest zarośnięta. Krótko po przejściu statku, w wodzie powstaje jednak sieczka. Wyrwane przez potężne śruby wodorosty pokrywają całą rzekę. Utykają w tym duże i małe motorówki, jachty, staje też oczywiście „Lotta” z jej 10 konnym starym silnikiem i śrubą, z której odwinięcie czegokolwiek wymaga nurkowania. Najlepiej byłoby po przejściu "Johannes Brahmsa" odczekać kilka godzin, aż śmieci zostaną przez wiatr zepchnięte ku brzegom.
Sprawdziłem wreszcie doświadczalnie, że żółto-niebieskie locje pływają! W Elblągu, przy wynoszeniu podręcznej biblioteczki z jachtu (w tym sezonie przyda się już tylko „Zalew Wiślany”), odpadło dno skrzynki. Pięć tomików, z kilkunastu, chlupnęło do wody, reszta spadła na pomost. Rzuciłem się ratować cenny dobytek. Szczególny pośpiech nie był jednak konieczny – książki unosiły się statecznie, ledwo zanurzone w mętnej, elbląskiej wodzie. Najlepiej pływają „Porty południowej Szwecji”.
Tym mocnym akcentem zakończyłem półtora miesięczny bałtycki rejs, głównie wzdłuż brzegów Szwecji właśnie. Relacje wkrótce.
Pozdrawiam, Marcin Palacz Albin Vega „Lotta” www.albinvega.pl
|